Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pomoc doraźna

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.3

Polecane posty

Dzieki Turkusiak :) widzisz, ja nie uwazam mojego za toksyka, raczej normalnego czlowieka z pewnymi problemami, ktore mi przeszkadzaja (tak, jak strasznie mi przeszkadza jego brak checi do szukania pracy, taka ogolna inercja...). Facet jest dobry, uczciwy, nikogo nie obgaduje, mnie nie obraza ani nie poniza. Nie wymaga obrabiania jak panicz, jak juz wyzej napisalam. Duzo rozumie i mozna z nim porozmawiac o emocjach. Widze tez wady - inercja, o ktorej wspomnialam; to, ze czasem, by nie zrobic przykrosci innym ludziom, robi przykrosc mi (w sensie, ze jesli on sie od czegos powstrzymuje, by nie zrobic przykrosci, to ja tez moge...) ; to, ze nie dociera do niego, ze w wyprasowanej koszuli wyglada sie znacznie lepiej niz w takiej wymietolonej wyciagnietej prosto z suszarki. To, ze ma wyzszy prog tolerancji na dziury w gatkach i skarpetkach niz ja. (ufff, wygadalam sie :) ) O co mi chodzi - ja widze, ze mam problem ze zdrowymi reakcjami. Mam straszny problem z poczuciem odrzucenia, i w tym momencie, kiedy ja do niego podchodze i probuje zaciagnac do lozka, a on woli kompa - czuje sie strasznie i nawet sama slysze jak mi sie glos jekliwy robi....albo sie denerwuje, a wiem, ze obie wersje reakcji ani nie zachecaja do seksu, ani w ogole do kontaktu z taka osoba :/ jestem zazdrosna, ale to w ogole calkiem osobny temat, ktory teraz tylko zasygnalizuje, a przejde do niego jak sie w niego zaczne bardziej wgryzac... mam problem z poczuciem bezpieczenstwa, w sensie finansowym - czuje sie, jakby wszystko bylo na mojej glowie, jesli chcemy gdzie wyjechac, cos kupic wiekszego; chodzi mi czasem po glowie - a co, jesli zachoruje albo strace prace na dlugo, przeciez nie bede mogla liczyc na jego pomoc finansowa... mam problem z poczuciem bezpieczenstwa w sensie emocjonalnym, bo on nie jest wylewny (w jego domu nie bylo okazywania uczuc, najcieplejsze wspomnienia jakie on ma zwiazane z ojcem to takie, ze jezdzili co jakis czas razem z wujkiem na strzelnice..) ; czuje sie jakas taka niedoceniona, niedoprzytulana.... W. mnie nie odpycha, jesli sie przyjde przytulic i przytula sie chetnie, ale sam z siebie baaaardzo rzadko podejdzie. ufff. przynajmniej czesciowo sie wygadalam :) i dzieki za podzielenie sie... wiem, ze nie do konca sie ustosunkowalam do tego, co napisalas, ale hmm musze przemyslec. byc moze on ma ta swoja jaskinie w kompie :) tylko co w takim przypadku robic? nauczyc sie przeczekiwac? (moja opiekuncza natura mowi - 'samego mam go tak zostawic? a co ze wspolnym riozwiazywaniem problemow, przeciez moge mu pomoc!' )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Abssinthe w wielkim skrocie... bierzesz za niego odpowiedzialnosc skoro chce chodzic w pogniecionej koszuli to niech chodzi skoro tobie bardziej zalezy niz jemu to ty masz problem nie on to samo z jego praca odziel to co ty chcesz od tego czego on sam chce dal siebie i zostaw mu w tym wolnosc natomiast pomysl po co stalas sie taka opiekuncza ? co chcesz tym dla siebie uzyskac ? i czy cena za ta opiekunczosc nie jest zbyt duza spytaj go co sie zmienilo, ze przestal poswiecac tyle czasu ci kiedys gdy nie mieszkaliscie ze soba ? dlaczegho oszczedzasz go finansowo ? jaka masz z tego korzysc ? na co liczysz ? czego oczekujesz.... odpowiedz sobie uczciwie a znajdziesz odpowiedz czy naprawfe tego chcesz co to ci zaspokaja fakt, ze woli zrobic przykrosc tobie a nie osobie mniej bliskiej daje juz do myslenia spytaj go jaka ma hierachie waznosci i dlaczego tak wybiera w pewnych sprawach, ze woli ciebie zranic niz obca osobe ? wyjasnienie ci tego wiele ci wyjasni pozwol mu ubierac sie tak jak chce i nie bierz za jego wyglad odpwiedzialnosci... uwolnij sie od tego wew. przymusu boisz sie odrzucenia bo uwazasz ze jak ci odmawia to znaczy ze cie nie kocha ? ale czy tak rzeczywiscie jest ? moze nie ma zwyczajnie ochoty ? co do poczucia bezpieczenstwa to tworzysz wizje ktora moze sie zdarzyc ale nie musi. samo myslenie wpedza cie w brak poczucia bezpieczenstwa i NIC ALE NIC CI NIE DAJE OPROCZ WLASNIE BRAKU BEZPIECZENSTWA nie mysl o tym tylko co w takim przypadku robic? nauczyc sie przeczekiwac? (moja opiekuncza natura mowi - 'samego mam go tak zostawic? a co ze wspolnym riozwiazywaniem problemow, przeciez moge mu pomoc!' ) Tak. zostaw go samego.W takim przypadku zajmij sie soba, idz do kina, na spacer, jedz do lasu, idzi na zakupy kup sobie cos fajnego, zadbaj o siebie, pomoż SOBIE skieruj swoja opiekuncza nature na siebie i pozostwa jego problemy jemu. to dorosly facet ktory umie prosic o pomoc jesli takowej od ciebie bedzie chcial. niektore problemy moze rowniez sam rozwiazywac nie musicie tego robic razem. pomoz sobie .... o tym mysl. dlaczego az tak bardzo sie starasz ? dlaczego ubiegasz jego prosby ? jaki to ma zwiazek z twoimi oczekiwaniami ? czy ty rowniez oczekujesz ze ktos ci da to co ty dajesz innym? pozdrawiam cieplo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzieki Yeez :) 🌻 tego mi bylo trzeba :) po prostu nie umiem sobie zadac odpowiednich pytan czasem....komus tak, i czesc nawet mi przychodzi do glowy, kiedy probuje pomyslec 'co by bylo gdyby Twoja przyjaciolka prosila o rade' , ale nie wszystko, bo jednak emocje dalej koloryzuja myslenie. wydrukuje sobie i pomysle nad tym. jeszcze raz dzieki :) PS - tak czytalam jeszcze raz Twoj wpis i mi sie Twoja stopka w oczy rzucila, bo tez sie odchudzam - jak obecne wyniki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gagaga
zawiodłam i nie byłam wystarczająco silna. Czekał na mnie pod domem gdy wracałam z pracy, z kwiatami, chciał pogadać. Wpuściłam go do domu i już z niego nie wyszedł. Dałam mu szanse na poprawe. Wiem, że nie tak powinno to być. Wyjechał na 1,5 tygodnia do pracy, to jest chyba czas dla mnie, żeby zrozumiec. Dlaczego te związki są takie trudne??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziękuję ze jesteście
Dziewczyny bardzo potrzebuje podstawę prawną , dotyczącą najmu lokalu.Chodzi o sytuację , w której eks był zameldowany ,a nie chciał partycypować w kosztach.W mieszkaniu nie przebywał.Pani mediator Sic ! kazała mi samej szukać podstawy prawnej.Znalazłam tylko przepis ale sytuacja dotyczyła dorosłego syna.Natomiast wcześniej w centrum pomocy rodzinie panie mówiły mi ze pomimo ze nie mieszka dopóki jest zameldowany , musi płacić połowę czynszu.Szukam jak głupia ,i nie mogę znaleźć artykułu w kodeksie cywilnym.Jezeli którakolwiek wie prosze podrzućcie numer artykułu.Dziekuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewa w Raju Moja rodzina widzi, że się męczę. Oni się nie wtrącają, ale ofiarują pomoc w razie co. Nie wiem czy czytałaś mój wpis z ustaleniami co ro rozstania, tzn. ja zostaje w mieszkaniu, pracuje do końca listopada, a on znajdzie sobie kogoś na moje miejsce. Szczerze to mam taki mętlik w głowie, że masakra przez to, że on wysyła dwu znaczne sygnały i gubie się co jest prawdą co nie. Za radą dziewczyn staram się o tym, o nim nie myśleć za wiele. Stram się tak nastawić, że co mi da los to postaram się z tym pogodzić. Wiem, że mam nie pisać o M., ale chciałam napisać jak to teraz wygląda u nas. Ja przestałam gotować, nie robię żadnych śniadanek, kanapek do pracy itp. M. sam sobie robi. On płaci rachunki, ja kupuje ze swoich pieniędzy jedzenie i potrzebne art. do domu( wypłaty nie mam cały czas bo interes nie przynosi zysków). Od poniedziałku zaczynam szukać pracy. Między mną a M. nie ma póki co żadnych zgrzytów, traktujemy się z dystansem. Ja nie interesuje się tym co robi, nie pytam gdzie idzie co robi itp Mam wrażenie, że on zachowuje się jakby nic się nie stało, poza tym lekkim dystansem, stał sie milszy ogółem choć czasem coś tam dogada troszkę. Niby postanowiliśmy , że nie będziemy razem, ale on chce się przytulić itp. Dlatego trochę mi namieszał w głowie, ale postanowiłam szukać pracy i pokazać mu, że nie dam sobie na głowę wejść. Wiadomo, że wolałabym zostać z tym partnerem i żeby to z nim się ułożyło, ale już nie za wszelką cenę. Nie wiem po co ale powiedział mi coś takiego chyba w celu manipulacji mną '' że to nie jest tak że on mnie nie kocha cały czas''. Jak mozna kochać czasami? W jego przypadku to chyba mu chodziło, że jak jest ok to mnie kocha, a jak nie jest ok to mnie nie kocha? dobre :) Idę dzisiaj z Małą do znajomej ( z rodziny M. która wie o wszystkim ) pogadamy sobie troszkę, a nasze dzieciaki pobawią się. Ona jest sporo ode mnie strasza i zawsze ma dla mnie jakieś dobre rady. Sama mi mówi, żebym nie dała się więcej M, to samo powiedział mi jego ojciec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To się pochwaliłam że jest w miare ok. Zrobił scenę gdy się dowiedział, że wychodzę gdzieś. Najpierw wymyślił, że gdzie będę z dzieckiem jeździć jak dopiero co po chorobie jest. Jak to nie poskutkowało to wymyślił, żebym się lepiej za sprzatanie domu wzięła bo święta idą, a ja na to sprzeciw, że ok ale teraz mamy razem sprzatać. No to on się wkurzył :) I do mnie że jak taka jestem mądra że mamy wszystko razem sprzątać to że mam z nim auto umyć bo tez mnie czasem nim wozi, a ja może jechałam nim ok. 10 razy bo boi mi się dawać. No to ja na to ok, ja pomoge ci auto posprzątać, a potem będziemy sprzatać dom. Wielece obrażony, ale zgodził się na to mówiąć, że do końca listopada wytrzyma z tym sprzataniem. Tak jak myślałam, że on pomyślał sobie, że przeszło wszytsko bokiem a tu nie. Nie wiem czy dobrze zrobiłam bo musiałam zrezygnować z tego wyjścia dzisiejszego, a z drugiej strony uzyskam to czego on nigdy nie chciał robić. Stram się nie przejmować tym :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Abssinthe waga spada na dukanie sukcesywnie i bez uczucia glodu niestety musialm chwilowo zwiesic dietke .... no ale nie do konca zatrzymalam sie na 63 kg i lapie oddech przed kolejnym etapem hej Turkusie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Yeez - dzieki! i gratulacje - niezla z Ciebie musi byc laska juz teraz :) ja jestem...bylam...na diecie bardzo podobnej do Dukana, i zeszlo mi ok 10kg....a teraz ostatnio sie rzucam na slodycze, nie wiadomo skad :( 73-74kg przy wzroscie 160cm :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewa w Raju To on ma się wyprowadzić, ale nie wiem czemu mam takie myśli, że może tego nie zrobi. Póki co on płaci za mieszkanie. Powiem szczerze, że chyba ja nie umie się tak odciąć. Jedynie wtedy kiedy on to zrobi to będę musiała się z tym pogodzić. Mam takie różne uczucia, że masakra:( Raz myśle, że może coś z tego będzie, raz że nie. Sama nie wiem. Chyba potrzebuje czasu na to wszystko. Łatwiej byłoby mi uczyć stawiać granice niż go zostawić tak od razu. Narazie poddaje się temu co się dzieje i staram się nie myśleć o tym co będzie bo tylko bym się zadręczała. Żyje chwilą. Ja nie doszłam jeszcze do takiego etapu jak nie jedna z was, że partner przegiął czymś na maxa i wtedy coś w was pękło. Moje granice chyba są bardzo tolerancyjne. Wiem, że wkrótce się odnajdę, ale na dzień dzisiejszy nie wiem juz nic. Teraz M. ma urodziny lada dzień. Z wycieczki we dwoje rozmyśliłam się. Coś mu kupie bo wiadomo, że wypada. Z tym sprzątaniem ustąpiłam tylko dlatego bo powiedział, że on też mi pomoże - czego nigdy nie robił. Tak to bym to olała i pojechała. Z tego wszystkiego nic nie wyszło. On sobie posprzątał sam auto nie mówiąc mi o tym. Pewnie przemyślał sprawe i bardziej opłacało mu się posprzątać małe autko niż ze mną mieszkanie. Wyskoczyło nam pare spraw do pozałatwiania i ja też nie posprzątałam mieszkania, ani nie pojechałam do znajomej, dopiero teraz wróciłam do domu. Teraz prawie go nie będzie bo ma zamiar bawić się w handel w związku ze świętami, więc mu sprzatanie przeminie oczywiście. Dziękuje za tytuł poszukam sobie może znajdę ebooka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fiskus27
Witam. Troszke was podczytala. Dzis zdecydowalam sie napisac. Musze odejsc od swojego meza. Ten czlowiek wyknoczy mnie psychicznie i fizycznie. Mamy roczna coreczke. Z dnai na dzien jest coraz gorzej. Ciagle mi wmawia, ze to wszystko to moja wina. Ze niby przeze mnie jest taki. Nie raz kazal mi juz wpierdalac, ale jak sie zaczelam pakowac to mowil, ze i tak mnie nie pusci. Wiem ze rozwod to bedzie horror. Teraz tez nie mam gdzie isc. Jestem bez pracy (chociaz w tej sprawie to sobie poradze). Mam typowy syndrom dda, wjebalam sie jak sliwka w kompot, rycze po nocach i nic z tym nie robie. Wszystkiem pieprze na lewo i prawo ze jest OCH i ACH. mam dosc :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gingerbread new
kochająca Jesteś miękka jak plastelina. Ty sama nie decydujesz. Ciągle jeszcze zdajesz się na to, co on zdecyduje, co powie ( łudzisz się, że on może w końcu "zrozumie, co traci ") albo zdajesz się na los. Powtórzę - jak dojrzejesz i wydoroślejesz dopiero wtedy zaczniesz odważnie stanowić sama o sobie. Póki co jesteś dzieckiem a on twoim opiekunem. I on o tym wie i widzi to. Obecnie prawdopodobnie czeka aż przejdą ci fochy i humory, bo raczej nie spodziewa się, że tak się zmieniłaś i mówisz poważnie. Wiem, człowiek nie zmienia się tak łatwo. Życzę ci siły i zrozumienia swojej sytuacji :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fiskus27
Mam codowna przyjaciolke ktora o wszystkim wie. Obiecala mi pomoc. Mama jest za granica, wreszcie uciekla od ojca alkoholika. Z ojcem dogaduje sie dobrze mieszka sam w duzym mieszkaniu. Ale to bedzie ucieczka z deszczu pod rynne. Wiem ze na swoja rodzine moge liczyc. Jakbym im powiedziala co i jak. Ale ja kurcze nie mam odwagi. Gram przed ludzmi osobe silna psychicznie a jestem flakiem. Nie umiem sobie z niczym poradzic. Boje sie. Boje sie jego, boje sie ucieczki, rozwodu, co bedzie dalej. Jak ma wygladac zycie moje i mojej coreczki. Przeciez bedzie musial z nia sie widywac. Do konca zycia bede z nim zwiazana :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gingerbread new Wiem, że jestem miękka jak plastelina, ale nie zawsze:) Pomalutku próbuje swoich sił z czasem coś z tego może wyjdzie:P Ja też życzę sobie wytrwałości i żebym przestała wmawiać sobie, że może coś z tego wyjdzie. Póki nie jestem sama zdolna zrobić krok na przód, może faktycznie on mi ułatwi i sam zrobi krok tak jak się umawialiśmy. To on ma teraz dotrzymać słowa, to on ma się wyprowadzić. Jeśli tak się nie stanie spróbuje stopniowo odciąć się od niego o ile sam z czymś nie dowali i w nerwach powiem dość. Za tydziń mam spotkanie z terapeutką i będę mieć już wizyty co tydzień, dowiem się też o jakieś spotkania DDA. Myślę, że to mi w jakiś sposób pomoże. Zobaczymy co z tego wszystkiego wyjdzie - coś napewno:P Ewa w Raju Tak masz rację. Zaś manipulacja. O boderline też czytałam, ale ogólne definicje na czym to polega. Zajrze jeszcze na jakieś forum w tym temacie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gingerbread new
kochająca Wiem, że nie jest ci łatwo. Ja byłam rozerwana miedzy rozumem i sercem. Raz myślałam i robiłam tak - a gdy on cos powiedział, czy zrobił - we mnie się wszystko odwracało. Jakbym miała w głowie dwa obszary, które na zmianę przejmowały kontrolę. Myślę, ze wiesz o czym piszę. To wszystko jest trudniejsze niż wyglada z boku. Do tego dochodził STRACH. Dlatego czytam, co piszesz i kibicuję ci. Uwolnienie się z własnej obsesji na jego punkcie (uzależnienia, współuzależnienia) jest trudne. Ale nie niemożliwe. I trochę to trwa. Bardzo pomaga wiedza. Korzystaj z terapii, może właśnie terapia DDA ruszy fundamenty twojego problemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gingerbread new
"Stoje na stanowisku,ze Twoj M.moglby byc najabradziej normalnym emocjonanie czlowiekiem,a Ty nadal mialabyc te same,lub podobne problemy." Też tak myślę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gingerbread new Dokładnie tak się czuje jak napisałaś. Powiedz mi jak ty z tego wyszłaś? Co Ci najbardziej pomogło? turkusek Masz rację muszę przestać myśleć co z nim nie tak i zająć się sobą. Hehehe ja na serio jestem nienormalna:P bo nie wiem co robić:) Wiem póki co , że mam zająć się sobą, robić coś dla siebie itp. Nie zwracać uwagi na to co robi M, nawet jak mi się to nie podoba?Wyznaczać granice i konsekwentnie ich bronić? Ustalać nowe zasady? Chodzi mi np. o problem ze sprzątaniem i posiłkami. Co robić jeśli spotkam się ze sprzeciwem? Jak zająć się moimi problemami? Tylko terapia? Przydałaby się taka instrukcja jak krok po kroku wyjść z uzależnienia:) Napewno byłaby bardzo pomocna dla mnie i nowych dziewczyn:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewa w Raju Tak jego ojciec pije. Pracuje za granicą, więc był tylko raz w tyg w domu. Głównie matka się nimi ''zajmowała'', której nienawidzi. Dodam jeszcze, że M. siedział w więzieniu i przypuszczam, że jego niektóre zachowania mogą brać się z tego. Tam albo jesteś twardy i rządzisz, albo inni wejdą Ci na głowę. Może ze mną tez tak chce zrobić:) Nie będę nad tym rozmyślać, najpierw muszę rozgryźć sama siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
turkusek Spodziewam się odpowiedzi, że jemu nic nie jest, a nawet jeśli to on sobie z tym sam poradzi, a że ja niech robię sobie co chce. Tym bardziej, że nie jesteśmy, nie będziemy razem. Dam znać czy się pomyliłam:) ale dopiero po świętach będę mogła z nim porozmawiać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do ewy
na podstawie jakich zachowan wyciagnelas wniosek, ze partner kochajacej to psychopata? kochajaca, czy ty tez uwazasz, ze twojego chlopaka mozna uczciwie okreslic takim mianem? bo ja za zadna cholere nie widze powodu do takiego okreslenia kogos kto byc moze po prostu przestal cie kochac i chce sie po prostu rozstac. i robi to w jedyny sposob jaki umie zrobic, olewa cie z jednej strony, ale chce ci choc troche pomoc przy rozstaniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do ewy
"Ja bym trochę odwróciła kota ogonem, on siedział w więzieniu ponieważ miał rys osobowosci, który dodatkowo przy DDA sprowadził go na ścieżkę przestępstwa, czymkolwiek ono bylo. " syn twoje przyjaciolki vakancy tez byl aresztowany i uciekl przed wyrokiem za granice. czy jego tez nazwalabys psychopata? twoj syn zaczal miec problemy, pisalas, gdy zajelas sie ty i twoj maz zarabianie pieniedzy w jakims osrodku wypoczynkowym. praca calodzienna. dzieci zero nadzoru, syn robil co chial, a ze dolozylas mu jeszcze obecnosc kochanka, to bidula nastolatek wykoleil sie strasznie. teraz doszywasz teorie i diagnozy rozniaste. zalosne to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gingerbread new
kochająca Ja ciągle z tego wychodzę. Ale juz jest dobrze. Chyba miałam juz tak bardzo dość i wiedziałam, że to ślepa uliczka, że UPARŁAM SIĘ, że wyjdę z niej - zawrócę i będę tak wracać, nie wiem jak długo, aż dojdę do głównej drogi. Działałam na wyczucie, dużo czytałam i czytam. Nie mam żadnego przepisu. Istnieje opracowany i wypróbowany sposób dla uzależnionych od alkoholu oraz dla ich partnerek - współuzależnionych od pijących. Są profesjonalne terapie w OLU , meetingi, grupy AA i ALANON. Można tu szukać pewnej analogii... Terapia DDD i DDA - również. Nałogowa miłość: http://komudzwonia.pl/viewtopic.php?p=322336#322336 oraz polecany tutaj portal - kobieceserca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do Ewa w Raju Ja nadal go kocham tak jak na początku związku! Tylko mam wiele żalu o to, że mnie poniża, nie wspiera w trudnych chwilach, mówi o moich lękach i problemach że to są bzdury, wykorzystuje mnie dla swojej wygody. To wszystko mnie złości i przez to zachowuje się tak jak się zachowuje tzn. jestem strasznie nerwowa, czasem wściekam się z błachego powodu, mówie w nerwach różne głupstwa, czasami najpierw coś powiem a potem pomyśle. Zdaje sobie też sprawę z tego, że jestem od niego uzależniona i boje się, że mnie zostawi bo ja go nadal kocham. Nie boje się tego, że będę sama,czy też że nie poznam nikogo innego, wiem że jestem ładną, dobrą dziewczyną wartą uwagi, wiem że są ładniejsi, mądrzejsi od niego, ale ja chcę akurat jego nie innego. Może z mojej strony poza uzależnieniem to jest prawdziwa miłość? Ja od zawsze jestem taka, że próbuję naprawiać i staram się ile mogę, nie poddaje się od razu, jak się uprę to na maxa. Niektórzy ludzie są tacy, że jak coś się nie układa w związku to bez żadnych prób poprostu odchodzą, a ja tak właśnie nie umie i może właśnie to mój błąd. Dopiero teraz zaczynam powoli odpuszczać i biorę pod uwagę, że może będę musiała się poddać. Co do tego, że traktuje M. jak opiekuna to ja to też zauważyłam jakiś czas temu, nie muszę przy nim myśleć o wielu sprawach, po części czuje się przy nim bezpiecznie, ale wiesz co jak tak sięgne pamięcią w początki związku to przyypominam sobie, że on sam tak mnie nauczył. Zawsze mi powtarzał, że nie musze się o to martwić..., że on to załatwi...ty się zajmij tym i tym i się nie martw o nic.... Chyba poszłam nieświadomie na wygodę i łatwiznę:( Pozwolił sobie , a ja to wykorzystałam. Tak samo jak ja pozwoliłam sobie z obowiązkami, a on to wykorzystał. Zanim go poznałam to byłam inna troszkę. Nie chciałam od mojego ojca żadnych pieniędzy. Od razu jak skończyłam 18 lat mając małe dziecko i chodząc do liceum pracowałam żeby mieć kase dla siebie i dla dziecka bo alimentów nie miałam. Nikt mi nie dawał kasy na utrzymanie dziecka. Postanowiłam, że jeśli nadal z nim będę to przestanę liczyć na niego, a jeśli zostanę sama to wiadomo, że i tak będę musiała liczyć na siebie. Ja również staram się polepszyć moje stosunki z dzieckiem. Mała zrobiła się grzeczniejsza. Cały czas do mnie przychodzi, żeby się przytulić czy pocałować:) Obiecałam jej, że się poprawie :) do '' do.....'' Szczerze to staram się już nie myśleć co dokładnie w nim siedzi bo nie jestem w stanie do tego dojść, mogę tylko snuć przypuszczenia co z nim nie tak, ale szkoda na to mojej energi którą mogę poświęcic na ulepszenie siebie. Czytając opis psychopaty mogę powiedzieć, że bardzo wiele do niego pasuje z tych cech, ale nie chcę o nim tak myśleć, nie jestem psychologiem, żeby stawiać mu taką diagnozę. Wiem też , że jest dobrym człowiekiem. Staram się myśleć o nim w taki sposób jak o sobie, czyli że chłopak miał trudne dzieciństwo, wiele przeszedł i teraz odbija się to wszystko na nim, że to nie jego wina, że ciągnie za soba taki bagaż,że nie daje sobie rady z tym wszystkim i zachowuje się poprostu tak jak umie - tak samo jak ja. Czasem postepuje niewłaściwie , ale inaczej nie umie. Uważam, że powinien popracować nad sobą tak jak i ja. Nie popieram jego agresji do mnie ani mojej do niego, ale umie zrozumiec skąd to się bierze. Czy mnie przestał kochać to do końca nie wiem. On sam tego nie wie chyba.Raz mówi tak raz tak. A swoim zachowaniem, czułością daje mi odczuć, że coś do mnie czuje. On powiedział mi kiedyś, że to nie ważne czy mnie kocha czy nie bo to nie wystarczy, żeby być razem. Jemu nie pasują pewne rzeczy we mnie i mi też nie pasują. Kiedyś powiedział mi coś takiego, że woli nie okazywać za wiele uczuc i nie mówić o nich bo ja to wykorzystam przeciwko niemu, że jak on mi pokaże że mu zależy to ja zaczne go olewać i przestane się starać. Może to jakiś uraz? Ja tak to właśnie cały czas odbieram jego zachowanie. To chyba jakaś forma ochrony przed ponownym zranieniem? Tylko niestety, żeby być z kimś trzeba pozwolć się zbiżyć. gingerbread new Ja chyba też zrozumiałam, że muszę przerwać tą sytuację. Wiem, że potrzebuję czasu aby się zmienić. Może pozostanę w tym związku może nie, ale rozumiem, że tak nie może być, że muszę szanować siebie, wyjść z uzależnienia. Mam nadzieje, że pomoże mi w tym terapia i jak się uda to spotkania DDA. Muszę wyjść z tego. Całe życie od małego mam takie uczucie, że czegoś mi brakuje, że coś jest nie tak, że nie jestem w pełni szczęśliwa. Nigdy nie wiedziałam dlaczego, teraz w dużej mierze wiem co mi jest i muszę to zmienić! Chcę przerwać ten przeklęty schemat przekazywany z pokolenia na pokolenie. Chcę być szczęsliwa i żeby moje dziecko w przyszłości nie czuło tego co ja teraz. Chcę być lepszym człowiekiem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeszcze co do problemów M z prawem to ja wiem, że to było spowodowane sytuacją w domu. Nie były to jakieś straszne rzeczy, ale uzbierało mu się tego za wiele. Teraz jest innym człowiekiem niż dawniej, nie ma problemów z prawem. Gdyby nie wiedziała, że siedział to w życiu bym na to nie wpadła, że on mógł kiedyś być taki jaki był.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×