Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pomoc doraźna

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.3

Polecane posty

Mam takich znajomych. Zaczeli być ze sobą bardzo młodo. Mieli różne przeboje. Wyzwiska, kłótnie, obwiniania itp podobnie do mnie. Mieszkali razem w Anglii, wynajmowali pokój razem , a w innych pokojach mieszkali obcy ludzie. W końcu mieli dość i rozstali się. Mieszkali ze sobą w tym pokoju cały czas mimo , że ona zaczęła się z kimś spotykać i on też, to nie było nic poważnego. Sypiali ze sobą cały ten czas i każdy zarzekał się, że nie nie chcą być razem. Minął prawie rok i wtedy na zmianę zaczeli o siebie zabiegać tylko, że zawsze któreś z nich było niezdecydwane. W końcu postanowili, że spróbują jeszcze raz. Od tamtej pory minęły 4 lata a oni są już rok po ślubie i jest wręcz idealnie między nimi. Świata poza sobą nie widzą. Zrozumieli co dla siebie znaczą i zaczeli iść ze sobą na kompromisy. Tak samo jak u mnie ona ciągle sama w domu on miał ją gdzieś itp. To taka wersja toksycznego związku z happy endem. Ale sobie wkręcam, że może u mnie coś kiedyś się zmieni:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz co Turkusek? tak prosto, a oczy mi otworzylas na wlasne podejscie z automatu :) :) dzieki 🌻 a potem jeszcze dzisiaj napisze o sobie, ale to pozniej...bo nie do konca mi sie podoba co w moim zwiazku robie. tez sie musze do kupy pozbierac i mam nadzieje, ze pomozecie :) co ja pisze - WIEM, ze pomozecie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pogubiłam się w tym wszystkim:( Wiem już , że moim problemem jest moja przeszłość i ciągnie się za mną. Myślę, że M. ma coś z toksyka bo jego rodzina też to zauważa jak zachowuje się względem nich i innych ludzi. On chce kierować każdym. On też ma za sobą trudne dzieciństwo. Wolę przyjąć, że wina leży po obu stronach zamiast się obwiniać. Masz rację, że muszę przejąć odpowiedzialność za siebie i dziecko, za naszą przyszłość. Tylko sama nie wiem jak:( Tez mi się wydaje, że miałabym problem z normalnym partnerem. Chciałabym się nauczyć być normalną partnerką. Póki co chcę być sama. Czyli uważacie, że mam z M. dać sobie już spokój na zawsze i nie wciskac sobie kitów do głowy, że będziemy razem. Wypełnić wszystkie warunki rozstania. Jak ja mam popracować nad sobą żeby być normalną? Póki on jest w pobliżu nie wiem czy dam radę zająć się sobą tak jakbym chciała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochajaca - wystarczy Ci ta jedna rada :) jak sie zaczniesz soba zajmowac, to naprawde nie starczy Ci czasu na wiele innego :D jeszcze raz napisze: ZAJMIJ SIE SOBA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a tak moze bardziej konkretnie Kochajaca, bo wygladasz, jakbys nie wiedziala , gdzie zaczac: czym sie interesowalas przed poznaniem jego? co Cie fascynowalo? co zawsze chcialas robic w zyciu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Abssinthe Ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie. Musiałabym odpowiedzieć co lubiłam robić zanim poznałam ojca dziecka bo od tego wszystko się zaczęło. W przerwie między związkami nie robiłam nic konkretnego. Spotkania ze znajomymi, imprezy, praca, randki, dziecko. itp Wtedy robiłam wszystko, żeby zapomnieć i nieświadomie szukałam nowego partnera żeby wypełnić pustkę - i to zaś był mój głowny cel żeby mieć kogoś:( Zanim poznałam pierwszego (ojca dziecka) można powiedzieć że byłam dzieckiem bo miałam wtedy ok 15 lat. Wiadomo jak to wtedy szkoła, znajomi, wygłupy i różne rzeczy jak to nastolatka itp Wtedy moją pasją był sport, grałam w drużynie siatkarskiej, ale olałam terningi dla chłopaka bo narzekał, że nie mam czasu dla niego. Masakra. I tak zostałam bez zainteresowań:( A teraz już nie jestem nastolatką muszę znaleźć sobie coś nowego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochajaca.... dobrze, zebys poszla na teriapie dla osob DDA, albo przynajmniej do psychologa, zebys uporzadkowala swoje zycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość muszę znaleźć coś nowego
:) Kochająca, są dwie sprawy do przemyślenia i przerobienia: 1 - piszesz "Zarzucił mi, że tyle razy mówił mi co mu nie pasuje we mnie a ja tego nie zmieniłam. Nie umiałam chyba poprostu. Próbowałam wiele razy, na początku było ok a potem było to samo." To, co zarzucił Ci M pokrywa się z tym, co sama myślisz na ten temat, prawda? Chciałaś zmienic się - no to masz tu pole do orania. Nie wydaje mi się, by mówił to z wygodnictwa (w ogóle uważam, że podszedł do sprawy bardzo fair). Masz to zrobić dla siebie, żeby w przyszłości - z tym partnerem (ale nie wkręcaj sobie, że istnieje taka szansa!, odpuść na razie takie myślenie) czy z innym nie zaczęłabyś się znów dostosowywać i znów gubić siebie aż do całkowitego pogubienia się; 2 - cofnąć się nawet dalej niż do wieku 15 lat. Odnaleźć tę małą dziewczynkę, która została skrzywdzona po raz pierwszy i zaprzyjaźnić się z nią. Ona w tobie nadal jest. I ona musi dorosnąć w sposób prawidłowy, a Ty masz jej to umożliwić. http://zenforest.wordpress.com/2008/01/20/utrata-niewinnosci-czyli-jak-zabijamy-wewnetrzne-dziecko/ Książka Pawła Karpowicza „Terapia wewnętrznego dziecka (Leczenie zranionej duszy) pomoże Ci w tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Drobniutka27
dziewczyny TAK JAK KTOS SLUSZNIE ZAUWAZYL...co wedlug was sa toksyczne zwiaki?toksyczny partner?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Drobniutka27
a KONKRETNIE JAKI TYP ZACHOWAN MOZNA PRZYPISAC DO TOKSYCZNEGO ZWIAZKU I JAKI DO TOKSYCZNEGO PARTNERA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Drobniutka27
Kochajaca ,ja chce wiedziec co Wy na ten temat myslicie ....... )))))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Drobniutka27
kOCHAJACA ZA BARDZO a GDZIE ON TERAZ JEST?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochająca jeśli chodzi o chorobliwą zazdrość to czy miałaś tak zawsze , w każdym związku? I jak się to objawia? Sama kiedyś miałam z tym problemy i do dziś nie wiem czy sęk był w mojej niedojrzałości czy jednak w podejściu mojego ex. Otóż on nigdy nie pozwolił mi się czuć pewnie, bo zawsze było " a to jesteś za gruba, a to się źle ubrałaś" i wręcz komentował i pożerał wzrokiem inne kobiety, parę razy też złapałam go na internetowych flirtach. Później przyszło otrzeźwienie, po jeśli facet chce cię zdradzić to to zrobi. Z tego co wyczytałam to rzeczywiście masz duże problemy ze sobą i z tego punktu musisz wyjść. Odnaleźć siebie a przede wszystkim docenić siebie bo widzę tu zaniżone poczucie własnej wartości. Z pewnością może być też tak, ze obecny partner pogłębia wszystkie twoje lęki ponieważ macie zupełnie inne podejście do życia i charaktery...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do Leah24 Co do mojej zazdrości to zauważyłam, żę pojawia się w poważnych związkach czyli kiedy byłam z ojcem mojego dziecka i teraz z obecnym partnerem. W takich krótko trwających związkach nie pojawiała się. Z ojcem dziecka to było tak, że kiedy go poznałam on był po rozstaniu z inną i dowiedziałam się od przyjaciółki mojej, że on jej powiedział, że jeszcze nadal kocha tamtą, ale chce spróbować ze mną. Spotykaliśmy się, a ja cały czas bałam się, że on wróci do tamtej. Nienawidziłam jej strasznie:( Wtedy zrodziła się po raz pierwszy moja zazdrość. Dodam, że on był chorobliwie o mnie zazdrosny. I tak mi pomału podcinał skrzydełka, aż w końcu ustapiłam. Po roku czasu dowiedziałam się, że całował się z jakąś dziewczyną. Wybaczyłam mu. Potem już pod koniec dowiedziałam się, że spotyka się z inną, czy z nią sypiał nie wiem, zaprzeczał. W końcu powiedziałam mu, że albo się przyzna albo odchodze od razu. MInęło sporo czasu, ale też wybaczyłam. Nie miałam już do niego żadnego zaufania, były wyzwiska, posądzanie mnie o zdrady itp Na sam koniec związku zbuntowałam się, zaczęłam sobie wychodzić jak on szedł do pracy na noc, co prawda nie na dyskoteki ale do znajomych o co też miał jakieś ale. Zaczęłam ubierać się i robić to co chcę. Po jednej z awantur wyprowadziłam się i to był koniec. Dodam, że ten partner nie mówił mi nic złego na temat mojego wyglądu. Tu chodziło raczej o moją zazdrość z niepewności czy nie odejdzie do innej, czy znów mnie nie zdradzi. Dodam, że mimo tego co robił miałam uczucie, że nie odejdzie. Moja zazdrość objawiała się dogadywaniem złośliwym zazwyczaj, aż mnie ściskało w środku. Obecny partner też był o mnie zazdrosny też bezsensownie, ale nie do takiego stopnia jak ex. Obecny nigdy nie dał mi jakiegoś konkretnego powodu do zazdrości. Choć sam miał kontakty z koleżankami to miał problemy o to że ja mam kontakty z kolegami. Miał problem od początku, że jak gdzieś wyjdę to nie wiadomo co się stanie. Ja na początku nie byłam zazdrosna, reagowałam na wszystko jak zdrowa kobieta, nawet razem byliśmy u jego koleżanki w domu. On pomału jak ten ex zaczął mi podcinać skrzydełka i zaprzesałam kontaktów z kolegami i wyjść. Uznałam, że skoro on nie chce żebym ja to robiła to on też powinien nie zadawać się z koleżankami i nie wychodzić na dyskoteki beze mnie. I faktycznie tak się stało, aż w końcu on nie wytrzymał i miał chyba dość bo zaczął na przekór wychodzić bez słowa itp. buntował się jak dziecko czyli wszystko na przekór. Ja zdążyłam już przywyknąć do takiego życia i mi to już tak nie przeszkadzało bo przecież on zastąpił mi wszystko:( Wiem, wiem bez sensu. Pozostało na tym, że on dalej tak jakby się buntuje choć ja już go nie trzymam na siłe wcale, teraz on sam sobie wkręca że ja nadal taka jestem, ale już nie jestem. Tylko pozostaje teraz kwestia mnie, że skoro on znowu robi to co chce to czemu mnie chce trzymać dalej w domu. Trochę to niesprawiedliwe. Ja jestem zdania, że albo oboje albo żaden i o to są kłótnie. W tym przypadku partner dogaduje mi, że się nie nadaję a inni jakoś są lepsi itp Przez to czuje się gorsza. Nigdy nie miałam takiej pewności, że on ze mną będzie cały czas. Dlatego myślę, że to ze strachu, że odejdzie do kogoś lepszego. Ja zdałam sobie sprawę, że jak ma odejść to i tak odejdzie, że tylko niepotrzebnie się kłócimy. Możesz mieć po części racje z tym, że on pogłębia moje lęki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a teraz ja sie wywnetrznie z tego, co mi ostatnio spokoju nie daje. przypomne ogolnie moja historie - pewne tendencje do podporzadkowywania sie facetom i przymykania oczu na to, co mi sie nie podobalo mialam od zawsze, jednak byly one kontrowane przez naturalna sklonnosc do zrywania, kiedy mi sie zwiazek 'nudzil' (wg mojej mamy), albo po prostu juz nie widzialam zadnej przyszlosci w nim (wg mnie). poprzedni moj zwiazek byl klasycznie toksyczny i depczacy moja wartosc, to 'dzieki' niemu sie tutaj znalazlam. z tamtego zwiazku wyszlam za trzecia proba, i bardzo szybko zaczelam sie spotykac z obecnym partnerem. tutaj oboje bylismy po niezbyt ciekawych zwiazkach, wiec nie chcielismy od razu wskakiwac w nastepny...ale podobalismy sie sobie nawzajem, wiec generalnie weszlismy w takie dosc luzne randkowanie, ktore przerodzilo sie w zwiazek po jakims czasie. od czasu, kiedy sie spotkalismy, minelo prawie cztery lata...wlasnie wprowadzilismy sie razem...i zaczynam sie zastanawiac, czy to w rzeczywistosci byl najlepszy pomysl :/ dlaczego mysle, ze pomysl nie byl najlepszy? otoz. - W. nie jest osoba latwo okazujaca uczucia, nie wiem czy kiedykolwiek powiedzial mi pierwszy 'kocham cie', i nie lubi odpowiadac kiedy ja mu to mowie (uzasadnia to tym, ze jego byla powtarzala te slowa co chwile, i to glownie po to by uslyszec kocham cie w odpowiedzi); - W. czesciej nie pracuje niz pracuje - gdy go poznalam, mial niezbyt wysokiej jakosci, ale stala prace, zostal z niej wyrzucony za niedopatrzenia i od tej pory tak naprawde mial prace glownie wtedy, kiedy ja mu ja zorganizowalam (pomoc w biurze, gdzie bylam kierowniczka, rozdawanie darmowych gazet na ulicy etc). Teraz teoretycznie pracuje jako PA w malej firemce, a tak naprawde pan od wszystkiego (od ksiegowosci i plac, poprzez tworzenie strony internetowej, az do zarzadzania 20 osobami). Za bardzo male pieniadze, dlugie godziny - pratycznie zgadza sie byc na kazde zawolanie szefowej od godziny 6 rano do 2 w nocy. - po wprowadzeniu sie...myslalam, ze bedzie inaczej, bedziemy mieli czas dla siebie, na rozmowy, seks, ogladanie razem filmow, wyjscia na spacery itp co ludzie razem zwykle robia... a minely juz dwa tygodnie i - kochalismy sie tylko dwa razy, on glownie gra na komputerze, chodzi spac bardzo pozno i wstaje bardzo pozno (czyli nie widzimy sie praktycznie, bo ja od 6 rano do 7 wieczor poza domem, i do spania ide okolo polnocy). Rozmawiamy glownie o tym, co trzeba zrobic, rozpakowac, co kupic do domu...albo krotkie wymiany zdan w stylu 'to co na jutro masz w planach - ide do pracy' ja sie zrobilam zazdrosna...z roznych powodow jestem zazdrosna o jego stosunki z szefowa, rozmowy z innymi kobietami... zrobilam sie opiekuncza...zabieram nas na wycieczki jako prezent dla niego z okazji urodzin albo swiat, place wiecej w sklepie kiedy idziemy razem na zakupy, bo wiem, ze on jest na minusie...kupuje mu gatki i skarpetki bo mnie dobija to, jak chodzi w dziurawych... no zesz kurna, jak wrocic do normalnosci? jak sie uporzadkowac, ulepszyc siebie, uporzadkowac zwiazek, wrocic do czasow, kiedy moglismy gadac przez pol dnia a potem jeszcze przez telefon? Albo zebrac sie i stanac twarza w twarz ze zrozumieniem ze byc moze ten zwiazek nie ma sensu tak naprawde?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Abssinthe przykro mi to mówić ale twój partner to typowy przykład Piotrusia Pana, moja przyjaciółka w podobnym związku spędziła 7 lat i z tym roku odeszła od niego. Nie wiem ale nie wyobrażam sobie, zdecydować się zamieszkać z mężczyzną, który nie jest w stanie pracować regularnie. Powiedz mi jak się dzielicie obowiązkami, opłatami itp.?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Abssinthe {czesc] Z boku to tak wyglada jak byscie byli "friends with benefits". Bardzo wygodne dla W. ale niezbyt ciekawe dla ciebie. Ja proponowalabym super szczera rozmowe z W. Powiedzialabym mu, ze ja nie jestem jego byla. Ja to ja. I ja mam takie a nie inne potrzeby i albo sie nawzajem zgramy i z przyjemnoscia bedziemy spelniac owe potrzeby, albo niestety trzeba sie bedzie rozstac, bo szkoda cennego czasu na byle jakosc. Jestes zbyt interesujaca osobka, aby tak zyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzieki za odpowiedzi Dziewczyny :) Leah - no wlasnie to Piotruspanstwo..... znaczy tak - kiedy on ma prace, to podchodzi do niej bardzo powaznie, i faktycznie pracuje, nie obija sie, nie robi sobie wrogow czy cos..ale znalezc pracy jakos nie potrafi. w jego cv jest wiele roznych losowych prac, glownie customer service - siec zakladow sportowych, kino, puby itd itp. teraz on chcialby pracowac w biurze (jakos mu obcowanie ze mna wjechalo na ambicje), dlatego - jak mowi - nie chce swojego cv jeszcze bardziej ponapychac losowymi pracami. to,co robi teraz to praca sekretarza osobistego, czyli do cv sie nada.......ale to tylko na czesc etatu tak naprawde jest i juz sie niedlugo bedzie konczyl kontrakt. w tej sytuacji ja bym juz pisala cv, wysylala, sidziala na necie codziennie, zahaczyla sie do agencji jakich tylko sie da, zeby znowu nie miec przerwy....a on czeka nie wiem na co. wkurza mnei to niemozebnie. jak sie dzielimy rachunkami? wynajmujemy dwa pokoje w tym samym domu. ja place za jeden, on za drugi - nie ma zadnych dodatkowych oplat. za jego pokoj placi zasilek (mieszkamy w Anglii, wiec sytuacja zasilkowa jest duzo lepsza niz w Polsce). jakies zakupy w sumie on tez robi, ale jak juz powiedzialam - ja sie go staram oszczedzac finansowo, taka ze mnie dobra mamusia :/ obowiazki tez w sumie dzielimy w miare sensownie, on odkurza, sklada wiekszosc rzeczy za soba, myje naczynia, gotuje, wrzuci rzeczy do pralki albo wyciagnie, etc. Gdyby sobie zyczyl obrabiania jak panisko, jeszcze na dodatek nie pracujac, zabilabym go smiechem. skinny girl - ja sie wlasnie z nim wprowadzilam....i wlasnie dlatego tak mnie mysli biora, wczesniej bylo latwiej powiedziec 'ide sobie' niz teraz :/ wczesniej moglam sobie powtarzac,ze jak cos to mu po prostu powiem, ze go nie chce wiecej widziec.... teraz duuuuuzo trudniej. zastanowie sie jeszcze nad tym, ze z boku moze wygladac, ze my FWB jestesmy... ehh :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bo my to za dobre jesteśmy dla tych naszych panów :p Też mam w sobie taki instynkt aby się kimś zająć ale staram się hamować. Naprawdę musicie poważnie porozmawiać bo niestety ale z nieba mu ta idealna praca nie spadnie. Osobiście byłabym wkurzona ( lekko powiedziane ) gdybym codziennie do pracy latała a mój facet spałby do południa :p jestem za równością. Zaczynam czuć w kościach, że u mnie też będzie jeszcze ciekawie :|

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×