Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Filizkaaa

Wesele wegetariańskie

Polecane posty

Gość Kwik Rozpaczy
Hegla, a skąd wiesz, czy wegetarianin nie uwzglenia takich potrzeb jak cola dla wujka Józia, szampan dla cioci Marysi, gorzka czekolada dla wujka Staszka, herbata miętowa dla Kasi? Nie podanie mięsa nie jest równoznaczne z nieuwzglenieniem tego zamiłowania do coli czy herbaty miętowej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kwik Rozpaczy
Szanowanie gości to także: -zapewnienie transportu z kościoła do restauracji; -dla mobilnych zapewnienie miejsca na strzeżonym parkingu; -dla gości z daleka zapewnienie noclegu wraz ze sniadaniem i w godziwych warunkach; -zaproszenie całych rodzin razem z dziećmi i zorganizowanie zabaw i atrakcji takze dla dzieci; Itd , Itp. Nie tylko schabowy jest przejawem szacunku i troski.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dla mnie byłoby tym bardziej dziwne, gdyby komuś podano np. colę, bo sobie tak zażyczy, a dajmy na to mojemu mężowi nie podano by kotleta. Potrzeby jednych są ważniejsze od innych? "Najlepszego co mam. Zapraszam, bo go lubię." A jeśli twoje najlepsze mu zwyczajnie nie odpowiada? To co wtedy jest ważniejsze? To, co gość uważa za najlepsze czy to, co gospodarz uważa za najlepsze? Ja sobie nie wyobrażam zaprosić ludzi i podać im czegoś, czego wiem, że nie zjedzą. "Nie specjalnie nam to smakowało, ale nie obraziliśmy się, że jedzenie mocno monotonne, nie obgadaliśmy gospodarzy, tylko po prostu dobrze bawiliśmy się" Bardzo fajnie, ale na takim weselu osoba niejedząca grzybów zwyczajnie siedziałaby głodna. Ciężko się wtedy dobrze bawić. No i tak jak pisałam - ejst to zwyczajnie niegrzeczne wobec gości, bo nie daje wyboru osobom, które akurat grzybów nie jedzą, z tych czy innych powodów. "Dlaczego po macoszemu? Wkładam wiele wysiłku w godne ugoszczenie go." Jak możesz wkładać wiele wysiłku w ugoszczenie osoby, której z premedytacją podajesz coś, czym ona się nie naje? Wysiłek byłby wtedy, gdybyś postarała się, by podać jej coś, co zje. To nie sztuka postawić przed kimś coś, co ty lubisz i powiedzieć "masz, jedz". Sztuką jest trafić w gust gościa i wywołać zachwyt na jego twarzy. "A jak się ma szanowanie gospodarzy, skoro jeśli się wie jakim problemem jest dla nich kupno mięsa i że to nie jest fanaberia i wymysł, robi się z tego afere, obraża się i dąsa?" Jak? Nijak. To oni mnie zapraszają, a nie ja się wpraszam do ich domu czy na ich imprezę, więc na nich spoczywa odpowiedzialność za takie dylematy. Skoro kupno mięsa jest takim problemem, niech nie zapraszają osób, które bez mięsa będą głodne. Nikt się nie obraża i nie dąsa, po prostu taki gość siedzi nienajedzony i kiepsko mu zapewne idzie cieszenie się weselem. No chyba że za obrazę gospodarza uznasz fakt, że wujek Rysiek będzie siedział głodny i zrozpaczony przed daniami wege i marzył o kotlecie. Bo teraz wychodzi, że jak gość się nie naje twoim menu i nie będzie zachwycony, to obraża gospodarza. Tymczasem to działa w zupełnie odwrotną stronę: to gospodarz powinien troszczyć się o gości, których zaprosił. To on ich zna i wie, jak ich ugościć. Nikt mu przecież ich zapraszać nie kazał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość masiaaaaaaaa
od tego miecha az wam sie w glowach lasuje :D to dzien mlodych a nie wasz. delirka was nie zlapie na jednym wiczorze bez miesa. a jak zlapie - to az zal was zapraszac jak nie umiecie uszanowac przekonan gospodarzy, ktore przeciez znacie doskonale. sloma z butow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie no oczywiście, że "nic się nie stanie". Goście przecież "mogą się przemęczyć". Przypuszczalnie nawet żaden nic nie powie, by nie urazić pary młodej. Będą siedzieli i się uśmiechali. Pewnie nawet pochwalą, zapytani, jak się bawią. Ależ oczywiście, że NIKT się nie obrazi, nie będzie dąsał, marudził itd. Może co najwyżej jakiś stary wujek, ale jego się szybko uciszy, żeby nie obrażał panny młodej swoim wege-nieprzystosowaniem. A panna młoda wege będzie siedziała za stołem i uśmiechała się do nich radośnie, przekonana, że jest fantastyczną gospodynią i "włożyła wiele wysiłku" w to, by jej goście poczuli się wyjątkowo na jej weselu. I to nie będzie dla niej absolutnie żaden problem, że część gości się musi przemęczyć. A co tam! W końcu korona im z głowy nie spadnie, można na nich machnąć ręką. To tylko goście weselni, nie jakieś tam ważne osoby, żeby się nimi przejmować! Dla mnie wizja wesela idealnego, zwanego także "gościnność w stylu wege".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ABSOLUTNA REWELACJA!!! Jeżeli kupicie wędliny na przyjęcie to wyjdzie dokładnie na to samo jak by wegetarianin jadł mięcho. Rozwiązanie jest inne... Zróbcie takie potrawy aby były atrakcyjne, gwarantuję że jest ich cała masa i są niezwykłe. U mnie na weselu było kilkoro wegetarian i dostali osobne menu. Ciekawostką było to że inni goście im wszystko wyjadali. Kwestia podejścia i oczywiście potraw. Zmiana standardu pozytywnie wpłynie na jelitka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kazdy robi jak chce
ale ja akurat w calej rozciaglosci popieram to co napisala hegla. Ze wstydu bym sie spalila, jakby moi goscie (niekoniecznie weselni) mieli sie przemeczac przy stoje, czy mieli (nie daj Boze!!) odejsc od niego glodni!! Oczywiscie, ze zapraszam bo lubie i tylko tych ktorych lubie. Ale skoro ich lubie to chce dla nich jak najlepiej ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kazdy robi jak chce
Katrin---> Nie wszyscy lubia atrakcyjne, udziwnione potrawy. Niektorzy lubia schabowego i rosol ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Odpowiedzialnością jest
ja tez popieram Hegle !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hegla to
sfrustrowana wściekła pieniaczka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość priekrasnaja raisa
Nie, Katrin, mylisz się - bo hegla zna takie osoby, którym choćbys cuda na kiju podała - nie najedza sie. Nie czytałaś jej wypowiedzi? Nie czytałas? A na piątej stronie napisała to, a na siódmej tamto, nie umiesz czytać ze zrozumieniem, za trudne dla ciebie? To jest dyskusja z ta idiotką Czytam tu ostatnich parę stron, wciagnęło mnie. Z laski jest jakas paranoiczka, będzie w kółko miętosić o tym swoim wujku, o tej swojej koli i pokazywac to jako przykład tego, że ktoś, dla kogo zabijanie zwierząt nie wchodzi w grę, ma obowiązek własnoręcznie zapłacić za zabicie zywej istoty i podac to na swoim stole. Ot kretynka, ciemna masa, więcej nic. Ludzie przychodzą, wypowiedzą sie, chwilę podyskutują, odchodzą, a ta ciagle tu siedzi i wygłasza swoje homilie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie chodzi o cuda na kiju, tylko o mięso. Taka jest tradycja domowej polskiej kuchni, że mięso jest daniem głównym i choćbyście się skichały, to tego nie zmienicie, zwłaszcza jeśli chodzi o osoby starsze. Rozumiem także, że dla kogoś troska o gości jest kretyństwem, cóż, tego również się w ludziach nie zmieni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdziraaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
a moze ktos kurna nie chce na swoim weselu tradycyjnej polskiej kuchni ? Czemu mam robić tak, jak każdy , jak to moje wesele i chcę inny rodzaj kuchni ? Doprawdy nie rozumiem tego. A swoich gosci na pewno sie zatroszczę bo nie podam im byle czego tylko ciekawe, nie monotonne potrawy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gowa i noga
Ja też nie rozumiem, dlaczego para młoda miałaby miec obowiazek podawać tradycyjna polską kuchnię. Teraz jest od groma możliwosci - mozna pójsć zjeść po grecku, po włosku, francusku, jakies kuchnie chińskie, tajskie, meksykańskie, węgierskie, wszystko czego dusza zapragnie. Rzygac mi się chce od tych wesel, gdzie wszystko jest na jedno kopyto. Oczepiny, bo mają byc oczepiny, podziękowania dla rodziców, bo maja byc podziekowania, wóda, bo ma byc wóda, biała kieca, bo ma być biała, i tak wszystko ma, ma, ma. No i jadłospis - to, co kazdy zna (a niekoniecznie lubi) - rosół albo jakis tam krem grzybowy, jakies dewojale, jakieś zrazy z ziemniakami, wszystko wiecznie tak samo. To tak jak w piosence Big Cyca - "do niemiec zaś dotarła kaseta, na której baba zjada kotleta". A jak ktoś tylko sie o centymetr wychyli, to zaraz go zjedzą takie wszystkowiedzące znawczynie savoir vivre'u, jakie mamy tu przyjemnosć spotkać. Chyba nikt - albo prawie nikt - nie powiedział tutaj, że on osobiscie jest głodny, jak nie zje mięsa, ze jemu osobiscie nic innego nie smakuje, że dla niego cos innego niz mięso to nie jest żadne jedzenie. Za to pełno wypowiedzi o jakichś dziadkach, stryjkach, bratach, które to opowieści pewnie są tez mocno podcukrowane. Trzeba być strasznym nudziarzem i zakutą pałą, żeby nie być w stanie spróbowac czegos innego i popatrzyć na to przyjaznym okiem. Tylko "a bo tak jestesmy przyzwyczajeni", "a bo taka jest polska tradycja". I potem jedzie taka osoba do Hiszpanii czy egiptu i narzeka, że nie ma kotletów schabowych i ziemniaków ze skwarkami. Zamiast sie cieszyc, ze ma sie mozliwosć spróbowac czegos nowego, czego sie samemu nawet nie widziało do tej pory i raczej sie nie bedzie umiało tego samemu przyrządzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mała Moniśka hmm
to sukni tez nie mozna zalozyc w innym kolorze bo babcia jozia i ciocia krysia sie zbulwersuja ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gowa i noga
No a jak :classic_cool: Poczytaj tu sobie chocby same nagłówki. Problemem moze byc wszystko - że w ciaży slub, że ciaża, a slubu nie ma, że pan młody za niski, że mamusia dokłada do wesela, ze mamusia nie dokłada do wesela, że nocleg jest zapłacony, że nie jest zapłacony, że ktos rodzicom przez mikrofon nie chce podziękować, że ktoś w ciaży białą kieckę, a co gorsza welon chce założyc, że ktos nie chce zaprosić małych dzieci, że ktos chce zaprosic małe dzieci, że chce podać samo piwo i wino, a wódki nie, że ktos chce wydać dużo pieniedzy na swoją imprezę - wszystko moze byc problemem, o wszystko sie można obrazić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
taa, tylko że niektórzy nie rezygnują z mięsa dla swojego widzimisię tylko po to, by nie uczestniczyć w zabijaniu zwierząt. na pewno młodzi doskonale będą się czuli na swoim weselu przeliczając ile krów, świń i kurczaków cierpiało i zostało zabitych tylko po to, by zadowolić wielmożnych gości. piękne dzięki za taką ideologię z której rezygnuje się na jakiś czas, żeby przypodobać się rodzinie. to się hipokryzja nazywa. jak się ktoś chce nażreć mięcha niech idzie do restauracji, nawet taniej wyjdzie. jak ktoś chce się cieszyć z parą młodą ich najpiękniejszym dniem - uszanuje ich wolę i zje schabowego przed wyjściem z domu. nikt nikomu łaski nie robi - ani gospodarze gościom, ani goście gospodarzom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mój facet - ten sam problem!
gowa-noga buhahahahahahahahahahashahaha :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gowa i noga
Jakos da sie uszanowac Żyda czy Hindusa, bo - jak twierdzi pani helga czy jak jej tam - nikt nie ma tak wyspecjalizowanych smaków, żeby robił problem, ze nie ma wieprzowiny, jeżeli jest inne mięso. Bardzo ciekawe podejście. Pewnie pani Helga nie zna takich osob, które np. z miesa to tylko kurczaka lubią - więc wiadomo, że takich osób nie ma. Bo jej brat, dziadek, ojciec i stryjek maja tylko taki wymóg, ze ma byc mieso. tak tak. No więc da sie uszanowac Żyda czy Hindusa, ale już nie da się uszanowac polskiego wegetarianina, u którego motywacja jest ta sama - ideologiczna. bo u Zyda czy Hindusa to religia czy ideologia, a u polskiego wegetarianina - fanaberia, proste.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Też wegetarianka
Powtórzę - całe szczęście, że mam wokół siebie mnóstwo normalnych ludzi, którzy umieją wytrzymać CAŁY JEDEN WIECZÓR (!!!) bez mięsa. Mało tego - mam znajomych i rodzinę, którzy mimo iż wegetarianami nie są potrafią zrobić wegetariańską ucztę z okazji naszego przybycia i nie jedzą mięsa. Nienormalni! (według niektórych osób wypowiadających się tutaj) Dobrze, że nie mam żadnego wujka Heńka ani cioci Józi, którzy nie widzą nic więcej niż schabowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gowa i noga - popieram w całej rozciągłości. Hegla - naprawdę nie rozumiem, dlaczego używasz zwrotów : "będą się męczyli", "będa głodowali", "będa się zmuszali do dobrego samopoczucia". Oczywiście jestem za tym, żeby uszanowac gości, jestem za urozmaiconym menu, ale zupełnie do mnie nie trafia argument, że przez jedną noc ludzie tak sie przemęczą z braku mięsa, że może trzeba będzie ich z tego wycieńczenia pod kroplówke popodłączać. Przecież to noc jest, w nocy tak normalnie to się nie jada, więc ogromnych strat to nie narobi w organizmie. Ja co prawda w tym dniu, gdy mam jakieś przyjęcie, to się osczędzam i mało jem, bo wiem, że inaczej bym nic nie zjadła, ale nie wszyscy tak robią i nie wszyscy przychodzą wściekle głodni na wesele. Jedynym problemem może być wódka, bo wiadomo, żeby się nie upić, trzeba dobrze zjeść, choćby i na siłę. Tu dla niektórych mógłby być problem, więc trzeba by może coś treściwego, wegetriańskiego skombinować, a pewnie już lepiej jedno danie mięsne, które większość zje i nie bedzie problemu. A resztę sobie doskubią z dziwnych dań. Myślę, że w rzeczywistości to większość z chęcią popróbuje nowych smaków i cała dyskusja jest mocno teoretyczna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ulczykowa
bo niestety niektorzy nie rozumieje, ze nie-wege moze zjesc jedzenie wege ale juz wege nie zje jedzenia nie-wege. i tutaj nikt mi nie wcisnie, ze tak nie jest bo wszyscy, wege czy miesozercy, jemy warzywa i produkty nieodzwierzece. i zjedzenie potraw wege w jeden wieczor, na ktory zostalismy zaproszeni nie prowadzi do glodowki. bo wybaczcie, jesli ktos zje np. kilo jedzenia wege i dalej mowi, ze jest glodny to to jest juz powazny problem i zaburzenie zywieniowe. zoladek napycha sie niezaleznie od tego czy wpychamy do niego mieso czy np. marchew z ziemniakami. a potrawy wege potrafia byc smaczne i doskonale imitowac mieso. ktos mowil, ze nie ma osob o konkretnych preferencjach miesnych. moj facet nie je wieprzowego a z kolei moja babcia wieprzowe uwielbia i praktycznie nie je wolowego, czasem kurczaka. ale przy tych swoich preferencjach zadne z nich nie powie, ze nie naje sie bez wolowego albo wieprzowego bo jak napisalam zoladek napycha sie iloscia a nie konkretnym rodzajem produktu. ps. nie jestem wege

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ahh bo Wy nie rozumiecie
Hegli - to jest taka nasz polska Matka Teresa, ona wszystkim by nieba uchyliła i wie o tym, że niepodanie mięska to straszna tragedia narodowa, a po takim weselu goście padliby jak muchy, nie ma sie co pieklić, tylko już wydzwaniac po całej rodzinie i wypytywac o menu, bo może się okazać, że też macie w rodzinie takiego wujka Staszka czy babcię Gienię, co to tylko mięsko je i nic poza tym :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też wegetarianka
Ulczykowa, ja też nie rozumiem pojęcia "nie najadać się posiłkiem bezmięsnym", ale zostałam za to zbesztana, więc lepiej uważaj ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Minnesotta
Co do "nienajadania sie posilkiem bezmiesnym" - hegla wie, ze to niemozliwe, wiec juz przy pierwszym karmieniu ujebala mamie piers :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość głowa i noga
Tego chyba nikt poza hegla nie rozumie. Dobrze, ze jedna rozumna sie w towarzystwie znalazła. Ale tak nawiasem mówiąc, jak autorka pyta, czy by sie ktos obraził, to chyba jej trzeba odpowiedzieć, że tak, bo wystarczy jeden taki gosć jak hegla i juz wszystko leży. Jak ktos ma chamskich, roszczeniowych gosci, to nawet na najzwyklejszym, najbardziej typowym weselu potrafia wynaleźć coś, co świadczyc ma o tym, że wesele było do chrzanu. Niestety, tacy ludzie też istnieją

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość minesotta dobre haha
ja nie jestem wegetarianką, ale nie rozumiem dlaczego MUSZĘ mieć w nswoim weselu tradycyjną polską kuchnię ? A jak chcę ugościć moich gości inaczej, zaserwować inny rodzaj kuchni bo taki mam zamysł na swoje wesele, to znaczy, że jestem pierdalnięta i mi na gościach nie zależy... no bo przecież to wszystko na stolach dla samej siebie stawiam. Paranoja jakas... Hegla jak bedziesz potwierdzac przybycie u Panstwa mlodych to musisz zaznaczyc wyraźnie, zeby ci gore miecha pod nos podstawili bo w przeciwnym wypadku o 24 juz cie beda odwozic na sygnale

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość głowa i noga
Nie no, przeciez wegetarianie jej nie postawia gory mięsa - niech sobie w plecaku przyniesie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też wegetarianka
No i mamy konkluzję: mięsożerni goście na wegetariańskim weselu mają dwie opcje do wyboru - albo wyjechać nogami do przodu albo wyjść trzaskając drzwiami. Bo na bank będą albo obrażeni, że jak para młoda śmiała! albo nie uda im się najeść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×