Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Filizkaaa

Wesele wegetariańskie

Polecane posty

A ja napiszę z drugiej mańki - byłam w sobote na weselu i zwróciłam uwagę, że jakby ktoś był wegetrianinem (ja nie jestem, ale sympatyzuje bardzo), to by naprawdę nie miałby co zjeść, bo nawet sałatki były albo z kurczakiem, alebo z tuńczykiem. Ja chętnie bym poszła na wesele, gdzie by ktos się odważył podać coś niestandardowego i uważam, że powinno się tu trochę zmienić obyczaje. Mięso raczej byc musi, bo bez tego większość gości byłaby niezadowolona, ale choć z jedno danie ciepłe mogłoby by być bez mięsa. I z przystawek również - są tak ogromne możliwości. Taki kompromis - one sa zawsze najkorzystniejsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fiiliiżankaa
Agbr to prawda. Braliśmy też taką opcje pod uwagę -część potraw mięsnych, a część wege, chociaż najbardziej skłaniamy się do wesela w całości wegetariańskiego. Gdy się poczyta standardowe menu, to każda potrawa jest mięsna. I faktycznie, nawet sałatki są teraz często serwowane z kurczakiem. Siostra naszej koleżanki wyszła za maż za Hindusa. Mieszkają w Polsce, ale ślub i wesele odbyło się w Indiach. Z tego co mi wiadomo, nikt z polskich gości nie narzekał na menu :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
>>Kwik Rozpaczy Ależ ja rozumiem podejście wegetarian. Po prostu ty cały czas pomijasz pewien problem: czy wege po przejściu takiego uświadomienia akceptuje to, że jego bliscy jedzą to, co jedzą? TAK czy NIE? Bo od tej odpowiedzi zależy kwestia tego, jak ma wyglądać wesele takiej osoby, z definicji impreza z udziałem osób najbliższych! Ja rozumiem, że dla kogoś to wszystko jest straszne itd... ale... wegetarianin jest gospodarzem wesela. On zaprasza gości. I w tym momencie po prostu normy kultury i obyczaju nakazywałyby, żeby gospodarz uwzględnił potrzeby gości. Jeśli stoją one w ostrej sprzeczności z jego własnymi normami zachowania, to staje przed trudną decyzją: zapraszać tych gości czy nie. No bo tak: zaprosić i źle ugościć - kicha. Z drugiej strony zaprosić i samemu się moralnie męczyć - też kicha. Z trzeciej strony - mimo swojej niewrażliwości poczułabym się okropnie na wieść, że bliska mi osoba nie prosi mnie na wesele z powodu menu... Rozumiem dylematy gospodarza-wege, ale zrozumcież także dylemat gościa, który w tym momencie staje się osobą II kategorii, bo daniami wege się nie naje. Jeśli menu na weselu jest takim problemem, po prostu nie róbcie tradycyjnego wesela. "I nie rozumiem, dlaczego wegetarianin miałby być głodny na takim weselu? Jak już ktoś zauważył, osoby mięsożerne w Wigilie jakoś nie głodują." Chyba chodziło o niewegetarianina. Jak taka osoba to odbiera, już napisałam, przeklejać mi się nie chce. Dla kogoś, kto za główne danie uważa mięso (i to na ciepło!) wszelkie potrawy wege są dodatkami. To jakbyś była na weselu i podano ci same paluszki i orzeszki w czekoladzie. Z Wigilią to mnie rozbawiłaś, przecież główną potrawą jest karp, czyli MIĘSO, do niego zaś dodaje się pozostałe potrawy (tradycyjnie karpia je się całkiem spory kawałek, a reszty - poza supą - skubie po trochu). "Być może zraziłaś się do potraw wegetariańskich przez tego sałatkowego sylwestra, zapewniam Cię jednak, że wśród potraw wege jest cała rozmaitość przerożnych pyszności." A gdzieś ty dziewczyno wyczytała, że ja się zraziłam do czegokolwiek, do uja pana??? "Jeśli zadba się o odpowiednie menu, nikt nie wydzie glodny" To prawda, dlatego ODPOWIEDNIE menu powinno być dostosowane do przyzwyczajeń gości, nie wyobrażam sobie np. wesela przy samych zimnych zakąskach, nieważne ile by ich nie było. "Jeden z naszych znajomych też kiedyś uważał, że potrawami wege nie da się na jeść, a teraz uwielbia do nas przychodzić na specjalne, wegetariańskie pierożki" To wspaniale, ale to nie jest argument za czymkolwiek, bo chyba nie będziesz tu dowodzić, że celem wesela jest zmuszenie gości do zmiany przyzwyczajeń czy nawracanie ich na dietę wege? Zresztą nie każdy chce eksperymentować kulinarnie akurat na weselu, przeważnie ludzie chcą po prostu zjeść to, co znają i lubią. I nie każdy zareaguje jak twój znajomy. Takie trudne do pojęcia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość masiaaaaaaaa
a ja i tak nadal uwazam, ze wybrzydzanie na czyims przyjeciu jest nietaktem a juz samo zaproszenie mnie jest milym uklonem w moja strone. szkoda, ze wiekszosc gosci tego nie rozumie a potem na wlasnym weselu sie dziwia czemu goscie sa tacy a nie inni. ps. zastanawia mnie jedno. jesli wesele nie jest w lokalu gdzie kazdy ma oznaczone miejsce to jak taka biedna kelnerka znajdzie wujka Mietka, ktory nie moze solonego, ciocie Ale, ktora jest wege alb maleg Grzesia z uczuleniem na ser? to dopiero ambaras :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slovianka
Nie wiem, czy ludzie faktycznie są tacy dziwni, czy hegla jest tutaj jakimś ewenementem. Bedzie sie spuszczac i rozwodzić, pisac wielkie teksty na temat, jak bardzo pokrzywdzeni, zlekcewazeni itd. czują sie ludzie, którzy nie zjedzą mięsa na imprezie. Jakby nie miała innych problemów w zyciu. Gdybym juz była taka strasznie miesozerna, ze bym sie obawiała o swoje życie na takim weselu wege, to bym normalnie na śniadanie nażarła sie po uszy szynki czy innego mięcha i juz bym miała to, czego mie tak straszliwie potrzeba. Nie robmy z igły wideł, takich, co to głodują, jak nie dostaną mięsa, nie ma chba tak dużo, bo to jest jakas patologia. Każdy normalny organimz ludzki jest w stanie bez problemu znieść dzien bez mięsa. Może i taki miesny gosć pomysli sobie - cholera, mogłoby byc jakieś mięso, ale chyba nie bedzie to wielki cios i powód do opuszczenia wesela ze skutniem natychmiastowym. Na weselu jest różne jedzenie, sa alkohole, jest muzyka, tańce, rozmowy, zabawy - chyba glupi brak kotleta nie da rady rpzeważyc tego wszystkiego. Boże ludzie to potrafią wymyslać...Kolezance hegli chyba sie bardzo nudzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kwik Rozpaczy
Ale tutaj nie chodzi o zmuszanie kogoś do zmiany przyzwyczajeń, ani tez przekonywanie do zmiany stylu życia, czy też umoralnianie, ponieważ jest to kwestia tylko jednej, jedynej nocy. Osoby jadające mieso na pewno mają takie dni, w których tego mięsa nie jedzą. Bardziej jest otwarcie przed bliskimi osobami drzwi do swojego świata, do czegoś dla niech nowego, czego nie znają. Myślę, że w takiej postawie mocno anty, w dużej mierze problemem jest brak informacji na temat rozmaitości kuchni wegetariańskiej i uprzedzenia. Gdybyś przejżała sobie kiedyś porządna wegetariańska książkę kucharską, albo wegetariańskie przepisy z Indii, to podejrzewam, że wiele potraw uznałabyś za apetyczne i warte spróbowania :) Czy Twoim zdaniem wegetariańskie wesele jest aż tak straszne, że lepiej w ogóle z niego zrezygnować? Wizja wegetariańskiego wesela jawi się w Twoich postach jak jakieś piekło, w którym goście będą siedzieć przy sałacie, marchewce i wodzie mineralnej przez co ledwo dożyją rana :) Wiadomo przecież, że nikt nie rzuci na weselu kilograma liści sałaty, tylko byłyby to starannie przygotowane (ciepłe!!! :-)), sycące, różnorodne i apetyczne dania. Można np. podać wegetariańskie dania z różnych zakątków świata. Gdyby gościł Cię np. buddysta i nie podał Ci miesa (a na pewno by tego nie zrobił), uznałabyś to za brak szacunku wobec swojej osoby i że lepiej by było, aby w ogóle Cię nie zapraszał? Można akceptować to, że bliska osoba je mięso, ale to nie oznacza, że samemu trzeba jej to mięso podawać. Podaje się to, co ma się najlepszego. I nie istnieje tutaj opcja (do której Ty powracasz) nie zapraszania kogoś dlatego, ze na codzień je mięso. Nawiązując do Twojego pytania, to wywnioskowałam to ze sposobu w jaki opisałaś sałatkowego sylwestra :) PS Dania wegetariańskie podawane są także na ciepło :) Zachęcam do wizyty w barze wegetariańskim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slovianka
Kwik, ja sie obawiam, ze do niej mozna nawijac i nawijac, a ona swoje, bo ona WIE, ze są osoby, ktore zjedzą 5 kilo jakichś naleśników, roladek, krokietów, pierożków bezmiesnych i BĘDĄ GŁODNE. Ja bym proponowała, żeby zgłosily sie osoby, które faktycznie BEDĄ GŁODNE po zjedzeniu góry cuiepłego, sycącego żarcia bezmiesnego. Ale one we własnej osobie, a nie ktos, kto "zna takie osoby"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dlatego dobrze zorganizowane wesele ma zawsze oznakowane miejsca, żeby goście nie siadali na hurra. Umiejętne usadzenie gości, by każdy siedział koło kogoś znajomego i nie czuł się odsunięty to także sztuka. Może i wybrzydzanie jest nietaktem, ale i złe ugoszczenie jest nietaktem. Uważam, że czym innym jest sytuacja, gdy wypruwam sobie flaki, by podać najlepsze, w dobrej woli zamawiam pewne menu, a gościom nie smakuje... no cóż, zdarza się. Jednak ZUPEŁNIE inną jest sytuacja, gdy para młoda doskonale wie, że niektórzy goście będą niezadowoleni z menu lub wręcz się nie najedzą, a jednak z pełną świadomością i premedytacją ich zaprasza! To jakby - przywołując znowu znamienny przykład - zaprosili cię na wesele ludzie, którzy jedzą tylko surowe, wiedząc doskonale, że ty o północy bez ciepłego posiłku będziesz umęczony, głodny i wściekły. NAdal byście uważali, że młodzi są zupełnie w porządku i gość nie powinien wybrzydzać? To jest krótka piłka, albo masz gości, którzy zjedzą obiad wege i się najedzą, albo takich, którzy nie zjedzą (albo nawet i zjedzą, ale się nie najedzą). W zależności od twojego składu gości podejmujesz decyzję. Ustępujesz lub stawiasz na swoim i wtedy masz do wyboru: każesz swoim gościom się męczyć lub ich nie zapraszasz. Jedno i drugie jest ogromnym nietaktem. Niezależnie, ile tu zostanie napisane na temat biednych zwierzątek i porównań do kanibalizmu, dla gościa jest to klarowny sygnał: "wiem o twoich upodobaniach i ich nie akceptuję. Jedząc mięso nie masz czego szukać na moim weselu. Możesz oczywiście przyjść cieszyć się moim szczęściem, ale nie podam ci tego, czym się najesz, bo od ciebie ważniejsze są dla mnie moje przekonania." Dla naprawdę bliskich osób to jest dotkliwy cios. Pamiętajcie, drodzy wege, że oni nie podzielają waszym przekonań co do zwierzątek i poczują się zwyczajnie dyskryminowani z powodu swojej diety jako ci gorsi. Mając bliską rodzinę, która nie naje się obiadem wege należy podjąć trudny wybór między rodziną a przekonaniami. Jeśli wygrają przekonania, będziecie mieć wspaniałe wesele... bez tych bliskich osób, które nie są wege. Niech każdy rozważy, na czym mu bardziej zależy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość masiaaaaaaaa
wlasnie. chyba wiekszosci ludzi kuchnia wege jaki sie jako liscie salaty z ogorkiem i papryka skropione kilkoma kroplami oleju warzywnego :D ot, takie zasciakowe myslenie. tak samo jak sushi to tylko zdechla ryba i robale (zwane dalej krewetkami). a, i kuchnia wege wodke zagryza sie znakomicie i nie jeden nie rozpozna np. 'chicken style' wedliny, w ktorej nie ma ani grama kurczaka :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość masiaaaaaaaa
łojeny :D nie jestem wege a przyjaciolka nigdy u siebie w domu nie podala mi miesa. nie czuje sie dotknieta. po prostu nie jestem pepkiem swiata :D tak samo jak kiedys zapiekany camambert byl wymyslem a teraz wala go na weselach i jest dobrze. ah, i moim zdaniem idac do kogos calkowicie akceptujesz jego przekonania. jesli nie - nie idziesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slovianka
A ta dalej swoje... Byłam niedawno w lokalu indyjskim, 2 razy. Nie jestem wegetarianką, ale, jak każdy zdrowy czlowiek, jem też, a własciwie rpzede wszystkim, pozywienie pochodzenia roslinnego. Za pierwszym razem dostałam ryż i michę mazi z marchwi, groszku, nie wiem, co tam jeszcze było - ser z rodzaju feta zdaje sie, moze ziemniaki, coś tam jeszcze. Nazarłam sie po brzegi, nie dojadłam do końca. NIKT mi nie wmowi, ze tym sie nie da najeść, no chyba ze mówimy o jakichś patologiach typu 500-kilowy potwór z rozciagnietym żołądkiem. Za drugim razem dostałam jakies takie smażone pierozki - z nadzieniem z róznych warzyw. Smakowało BOSKO, i tez sie tym najadłam. JEDNA potrawą. A na takim weselu tych potraw byłoby ładnych kilka. Ale kurwa mac nie i nie, bo sie nie najedza i ona wie lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slovianka
W ogóle byloby chyba lepiej, żeby hegla nie podawala jakichs z dupy wzietych przykładów "jakichs tam" ludzi, tylko mówiła o sobie i swoich upodobaniach Czy ONA by sie dorbze bawiła na takim weselu. Czy ONA by była obrazona i czuła sie zlekceważona. Bo jak na razie nie zauwazyłam tutaj glosów "JA jestem bardzo miesozerny i jestem wściekly, jak nie zjem mięsa raz na 3 godziny" - negatywne opinie były raczej w stylu "niektórzy tego nie zaakceptują"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
>>Slovianka Tu nie chodzi o to, że ktoś zje całą masę dań bezmięsnych, bo problem polega na tym, że właśnie NIE ZJE, tak jak ty byś nie zjadła 5 kg orzeszków ziemnych, gdyby tylko to ci podano na weselu! I tak, WIEM, że są takie osoby, bo sama mam takie w rodzinie (co nie oznacza, że taką jestem), wiem na przykład, że mój ojciec może dostać 3 naleśniki z serem polane śmietaną, zupę borowikową i na deser ciasto, a na koniec zapyta, gdzie jest właściwy obiad! Bo nie dostał kotleta! Tacy ludzie są, wśród nich żyjemy i powtarzanie w swej naiwności "przecież potarwy wege są pyszne i można się nimi najeść" tej rzeczywistości nie zaczaruje na twoją modłę, co się chyba wydaje Kwikowi! >>KWIK "Osoby jadające mieso na pewno mają takie dni, w których tego mięsa nie jedzą." Takie jak...? "Bardziej jest otwarcie przed bliskimi osobami drzwi do swojego świata, do czegoś dla niech nowego, czego nie znają. Myślę, że w takiej postawie mocno anty, w dużej mierze problemem jest brak informacji na temat rozmaitości kuchni wegetariańskiej i uprzedzenia." Być może, ale co na to poradzisz? Będziesz jeździć po rodzinie i wręczać starszym wujkom ulotki o wege, żeby do twojego wesela zdążyli się otworzyć na kotleta z soi? "Gdybyś przejżała sobie kiedyś porządna wegetariańska książkę kucharską, albo wegetariańskie przepisy z Indii, to podejrzewam, że wiele potraw uznałabyś za apetyczne i warte spróbowania" Skąd wrażenie, że JA nie uważam potraw wege za apetyczne i warte spróbowania? "Czy Twoim zdaniem wegetariańskie wesele jest aż tak straszne, że lepiej w ogóle z niego zrezygnować?" Nie. Po prostu dla wielu osób będzie wyborem między swoim własnym komfortem psychicznym a rodziną i jej komfortem. Ja bym chyba zrezygnowała, postawiona przed tak drastycznym wyborem, niż miała zrobić wesele bez moich bliskich tylko dlatego, że oni jedzą inaczej niż ja. "Wizja wegetariańskiego wesela jawi się w Twoich postach jak jakieś piekło, w którym goście będą siedzieć przy sałacie, marchewce i wodzie mineralnej przez co ledwo dożyją rana" Są osoby, dla których 10 godzin siedzenia przy potrawach wege będzie męczące, to prawda. "Gdyby gościł Cię np. buddysta i nie podał Ci miesa (a na pewno by tego nie zrobił), uznałabyś to za brak szacunku wobec swojej osoby i że lepiej by było, aby w ogóle Cię nie zapraszał?" Nie rozumiem, dlaczego cały czas piszesz tak, jakbym twierdziła, że to JA nie mogę się najeść bez mięsa. Chyba nic takiego nie twierdziłam? "Można akceptować to, że bliska osoba je mięso, ale to nie oznacza, że samemu trzeba jej to mięso podawać. Podaje się to, co ma się najlepszego." Najlepszego dla niej czy dla siebie? Masz wujka, który bez mięsa i ziemniaków się nie naje. Czy podasz mu makaron z tofu, bo wg ciebie to jest to, co masz najlepszego? A jeśli nie zamierzasz mu podawać tego, co on lubi, to po co go zapraszasz? "PS Dania wegetariańskie podawane są także na ciepło Zachęcam do wizyty w barze wegetariańskim." Nie załapałaś po raz kolejny. Podałam przykład wesela witariańskiego jako kontrprzykładu dla zobrazowania sytuacji osoby, która nie ma co zjeść przy stole pełnym żarcia. Nie chodziło mi o to, że wesele wege nie jest na ciepło. Zaczyna mnie męczyć tłumaczenie w kółko wszystkiego po 3 razy. "Ja bym proponowała, żeby zgłosily sie osoby, które faktycznie BEDĄ GŁODNE po zjedzeniu góry cuiepłego, sycącego żarcia bezmiesnego. Ale one we własnej osobie, a nie ktos, kto "zna takie osoby" Ja mam dwie takie osoby w najbliższej rodzinie: mój ojciec i mój mąż. Nie wiem, czy uda mi się ich namówić, żeby specjalnie dla ciebie wpisały się w jakimś durnym wątku na babskim portalu. Oczywiście możesz mi zarzucić, że ściemniam, a te historie o ludziach nie mogących się porządnie najeść kremem borowikowym to mity i baśnie z tysiąca i jednej nocy. Chcesz zamykać oczy na rzeczywistość, twoja wola.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
PS. Pragnę zauważyć, że jest różnica między proszeniem kogoś na wesele a wpadnięciem do kogoś do domu z wizytą. Jak ci gospodarz da coś, czym się nie najesz to najwyżej po drodze do domu wpadniesz do Maca, a jak na weselu wysiedzieć 10 h? Poza tym skoro "nie przychodzę, jak tego nie akceptuję", to po kiego wała "zapraszam, skoro tego nie akceptuję"? ke? Aha i widzę, że zarzucacie mi,że wiem lepiej, kto się nie naje, ale oczywiście WY też wiecie lepiej, że KAŻDY się naje potrawami wege bo wy się najecie hahahaha :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slovianka
Robisz z igły widły, piszesz jakies elaboraty, nie masz innych zmartwień? Ja tez bym nie zjadła 5 kg orzechód ani 5 kg ryzu z mazią, bo mi wystarczy znacznie mniej. Jeśli twój ojciec na imprezie, na która jest zaproszony, zacząłby wypytywać, kiedy będzie "prawdzie" jedzenie, to znaczy, że brak mu kultury. Darowanemu koniowi w zęby sie nie zagląda, nalezy byc wdziecznym za zaproszenie, a nie wydziwiac na jedzenie. Mnie też czasem jedzenie na weselu czy gdzie indziej niespejclanie smakuje, ale ani nigdy od tego jedzenia nie umarłam, ani nie kręciłam nosem, że wolałabym miec co innego. Tak o tym piszesz, jakby gospodarz zmuszał goscia do przejścia na stale na taką dietę. A tutaj jest mowa o jednym wieczorze. Wydziwiasz i tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Też wegetarianka
Jak czytam niektóre komentarze to mi się słabo robi. Sama zamierzam zrobić w przyszłości wegetariańskie wesele, więc wypowiem się w temacie. Wegetarianie odrzucają mięso dlatego, że uważają to za nieetyczne. Jeśli uważam, że zabijanie zwierząt jest czymś złym to - co chyba jasne i oczywiste! - nie pozwolę, by zabite zwierzęta gościły na stołach podczas wesela, które jest MOIM świętem. Jeśli goście przez jedną noc nie posmakują mięsa to korona im z głowy nie spadnie. Wszelkie imprezy u mnie są bezmięsne i jeszcze nikt nie wyszedł ode mnie nogami do przodu. Swoją drogą ciekawe czy dyskutowalibyście z Żydami, którzy nie jedzą wieprzowiny albo z Hindusami, którzy nie jedzą wołowiny, żeby Wam koniecznie podali akurat to mięso. Ludzie, trochę wyobraźni! Podsumowując - gdybym jako wegetarianka na swoim weselu podała mięso to byłabym hipokrytką. Nie jem mięsa, bo nie uważam się lepsza od zwierząt, które miałyby być dla mnie zabite, więc i gościom go nie podam. Proste jak drut.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No dobrze, a jak to swiadczy o kulturze osoby, która zaprasza taką osobę jak mój ojciec na wesele i nie zamierza mu podać niczego, co on uznaje za "normalne jedzenie"? Ja tam się nie wypowiadałam drwiąco ani nie oceniałam gustów mojego gościa, wujka ze strony rodziny męża, który tylko Coca Colę pijał, po prostu kupiłam i podałam mu tę cholerną Colę! Bo wiedziałam, że nic innego nie pija, nawet alkoholu. I co, miał nic nie pić na moim weselu, bo ja to uważam za głupotę? "Robisz z igły widły, piszesz jakies elaboraty, nie masz innych zmartwień?" To po co czytasz te elaboraty, nie masz innych zajęć? "Ja tez bym nie zjadła 5 kg orzechód ani 5 kg ryzu z mazią, bo mi wystarczy znacznie mniej." No to ile byś zjadła, żeby ci wystarczyło na 8-10 godzin wesela? Nie mając oczywiście do wyboru NIC innego? "Darowanemu koniowi w zęby sie nie zagląda, nalezy byc wdziecznym za zaproszenie, a nie wydziwiac na jedzenie." Rozumiem, że z uśmiechem byś wcinała orzeszki i nie wydziwiała, nie miałabyś także najmniejszej pretensji do młodych, chociaż wiedzieliby oni doskonale, że jesteś przyzwyczajona do ciepłych posiłków na weselu... "Tak o tym piszesz, jakby gospodarz zmuszał goscia do przejścia na stale na taką dietę. A tutaj jest mowa o jednym wieczorze." O jednym bardzo długim bardzo specjalnym wieczorze, na którym RZEKOMO młodzi chcą, żeby goście dzielili ich radość. No chyba, że nie o to chodzi w wege-weselu, bo mnie jakoś ciężko wyobrazić sobie, jak ma radość młodych podzielać głodny wujek za zastawionym stołem :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slovianka
Niektorzy po prostu maja taką potrzebe - wyszukiwania dziury w całym i obrazania sie o byle co. Normalny człowiek pójdzie na wesele, bedzie sie cieszył z tego, co jest fajne, co mu się podoba, co mu sprawia radosć, a przymknie oko na to, co mu sie podoba mniej. A jak ktoś chce wydziwiac, to sie czepi wszystkiego. A miesa za malo, a wódki za mało, a wina za duzo, a za słone, a za mało pieprzu, a nocleg za tani, a sala za duża, a kosciół za zimny, a autobus za malo wygodny i tak w kółko macieju. Tylko mieć nadzieję, że ma sie takich gosci jak najmniej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
PS. Też wegetarianko Nie znam osób, które miałyby tak wyspecjalizowany gust, że nie najedzą się, jak nie dostaną wieprzowiny. Znam natomiast osoby, które się nie najedzą, jak nie dostaną potrawy mięsnej. Tak samo jak znam osoby, które się nie najedzą, jak nie dostaną potraw na ciepło (sama taką osobą jestem!). Owszem, goście jedną noc mogą się przemęczyć, ale czy to ejst idea goszczenia najblższych, ukochanych osób na weselu - nocy z założenia mającej polegać na radości i zabawie, a nie "przemęczeniu się"? Ja bym chyba się pod ziemię zapadła ze świadomością, że moi goście z moim menu po prostu "mają się przemęczyć".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slovianka
Dobra - więc po prostu NIE CHODŹ na wesela do wegetarian i bedziesz szczęśliwa. Jakos nikt inny nie reaguje tak emocjonalnie jak ty. Do wyboru na weselu nie będą tylko orzeszki i sałata, więc po raz kolejny - robisz z igły widły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Slovianko, czyżby merytoryczna odpowiedź cię przerosła? To co, dowiem się w końcu, jak szczerze cieszyłabyś się szczęściem młodych jedząc przez całą noc orzeszki w czekoladzie, czipsy i słone paluszki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja wiem, że na weselu wege nie będzie tylko sałata i paluszki - ja po prostu podaję wam skrajny przykład wesela przy słonych, zimnych zakąskach, by zilustrować wam, jak się czuje osoba, która jedzeniem wege się nie naje. Jak widać, potraficie tylko zaprzeczać, oświecając mnie w kółko, że na weselu wege podaje się ciepłe i sycące potrawy. Jak sobie chcecie. Nie umiecie się odnieść do analogii - to śwadczy tylko o was. Ja do analogii z kanibalizmem i kotami umiałam się ustosunkować i nie pisałam kretyńskich tekstów, że przecież na weselach mięsnych nie je się ludzi ani psów czy chomików... Na wesela tylko dla wege nie muszę chodzić, tak samo jak nie muszę chodzić na wesela tylko dla blondynów, tylko dla chudych i pięknych, tylko dla bogatych czy tylko dla osób, których sukienka zostanie zaakceptowana przez młodą parę, bo np. mają życzenie, by stroje gości im pasowały do wystroju restauracji. Zapewniam was, że takim zaproszeniom odmówię również :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slovianka
Gdybym szła do "też wegetarianki" na wesele, to znałabym ją, wiedziała, ze nie chce przykładac reki do zabijania zwierząt, że to nie fanaberia, tylko głebokie przekonanie. Do głowy by mi nie przyszlo, że ona mnie do czegoś zmusza, że chce mnie wychowywac, nawracać. Chodzę na wesela do osób, które lubie, szanuję, akceptuję, które lubią, szanuja i akceptują mnie Moze hegla chodzi na wesela do kogo popadnie, dlatego powstaja jej w glowie takie mysli - że zapraszajacy ja lekcewazy, chce wykorzystac, upokorzyc i Bóg wie co jeszcze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slovianka
jaka merytoryczna? W tym, co piszesz, nie ma NIC merytorycznego, tylko jakies dąsy pensjonarskie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slovianka
Szkoda z tobą w ogóle gadać, widac, ze zwyczajnie chcesz sie klócic. Nic z tego dla nikogo nie wynika.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czy Wy nie możecie
zrobić wyboru dań mięsnych i bezmięsnych? np zupa niech jest sobie wegetariańska na drugie do wyboru albo mięso albo co tam macie wegetarianskiego przystawki obu rodzajów itd i wilk bedzie syty i owca cała, i wegetarianie się najedzą i ciotka Hela co musi zjeść kotleta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Slovianko, jeszcze raz zapytam: czy dobrze byś się czuła całą noc przy stole zastawionym paluszkami i czipsami? Bo tak się czuje osoba, dla której bezmięsne nie jest "prawdziwym" jedzeniem. Czy umiesz na to pytanie odpowiedzieć, czy też brak ci po prostu wyobraźni a może empatii? Tak bardzo się wczuwasz w uczucia wegetarian, a czy potrafisz na 5 sek. wejść w skórę drugiej strony? Napisałaś jedną ciekawą rzecz: Chodzę na wesela do osób, które lubie, szanuję, akceptuję, _które_ _lubią_ szanuja_akceptują_ mnie Powiedz mi, jak się ma lubienie, szanowanie i akceptowanie gościa do tego, że na własnym weselu traktuje się go zwyczajnie po macoszemu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czy Wy nie możecie
poza tym :), nawet jeśli się odżywiacie zdrowo i eko itd - pamiętajcie: złość szkodzi piękności i zdrowiu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
PS. Wybór dań wege i niewege byłby rozwiązaniem idealnym... niestety jak się okazuje panna młoda wege może zemdleć na widok kotleta, czy od smrodu czy z moralnego oburzenia. Tak więc niestety na Pawdziwym (przez wielkie P!) wegeweselu nie będzie ani grama mięsa, ściera, padliny, trupków czy jakimi tam terminami opisują gusta swoich "bliskich kochanych szanowanych lubianych osób" osoby tak wrażliwe i empatyczne jak wegetarianie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czy Wy nie możecie
wiecie co mnie uderza ? agresja w wypowiedziach wegetarian gdzie nie pojawi się temat doyczący jedzenia mięsa lub nie, zawsze wegetarianie wypowiadają się agresywnie może ta dieta nie jest taka zdrowa jak myślicie?:) i źle wpływa na nastrój np :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×