Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Filizkaaa

Wesele wegetariańskie

Polecane posty

Aha i jeszcze jedno: jak rozumiem na weselu mięsożernym wegetarianin powinien wcinać, co jest i nie wybrzydzać, nie oczekując nawet przez sekundę wegetariańskich dań dla siebie? Czy wy się drodzy wegetarianie miło czujecie, gdy widzicie stół zastawiony mięsem i WIECIE, że para młoda nie poświęciła ani grama uwagi temu, że dla was nie ma tam nic do jedzenia? :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po pierwsze
Nie jestem wegetarianką. Gdybym zasiadła do stołu na weselu i stwierdziła, że nie ma potraw mięsnych pewnie bym się wkurzyła i wyszła. Chyba, że w momencie zapraszania mnie na taką imprezę panstwo młodzi zaznaczyliby, że cała impreza będzie jarska. Wtedy nie ma elementu zaskoczenia i mogę zdecydować, czy chcę iść na takie wesele.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slovianka
po co podajesz głupie przykłady? Jakie paluszki i czipsy? tam nie ma byc paluszków i czipsów, mają być dania takie, smakie i owakie, przestań ciagle przesadzać, ile ty do cholery masz lat, 13? Owszem, czułabym sie szanowana i akceptowana, gdybym dostała paluszki i czipsy, a powodem było to, ze przekonania gospodarza NIE POZWALAJĄ MU na podanie niczego innego. A do kolejnego wpisu - wegetarianin NIE MOŻE jesć potraw miesnych, a niewegetarianin może jeść bezmięsne - i je. Nie wiem, czy ty jestes jakaś uposledzona, czy co, w każdym razie spadam stąd, bo szkoda czasu czytać te bzdury

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czy Wy nie możecie
wegetarianin może jeść dania mięsne, tylko nie chce po prostu tak samo jak mięsożerca moze jeść bezmięsne a chce jeść mięsne nie ma żadnej wyższości jednej diety nad innymi, dorabiacie ideologię ps człowiek jest stworzeniem wszystkożernym, o czym świadczy nasza budowa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po pierwsze
do slovianka: Nie rozumiem dlaczego napisałaś, że wegetarianin nie może jeść mięsa. Wegetarianin nie chce jeść mięsa , a to duża różnica od nie może.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Też wegetarianka
Istota problemu jest w czym innym. To nie jest moja fanaberia. Oburza mnie zabicie zwierzęcia tak, jak Was oburza zabicie człowieka. Nie mogę więc podać dwóch rodzajów potraw do wyboru nie dlatego, Heglo, że zemdleję na widok kotleta tylko dlatego, że uważam, że NIE WOLNO zabijać zwierząt dla przyjemności ludzi. Rozumiesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slovianka
Nie może, bo ma wewnętrzne ograniczenie - moze i fizycznie może, ale mentalnie nie. Tak samo jak Żyd "nie może" jesć wieprzowiny, Hindus "nie moze" wołowiny itd. Wy chyba nie macie szacunku do niczego i nikogo, ze tak trudno wam to pojąć. Wsztko, co inne niż wasze, to "fanaberie"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
>>slovianka "Głupie przykłady" podaję po to, żeby ci zobrazować, jak się czuje osoba, która nie naje się jedzeniem jarskim. Czy to jest od 5 stron tak trudne do zrozumienia? Podałam przykład z paluszkami, żebyś mogła to odnieść do siebie. "Jakie paluszki i czipsy? tam nie ma byc paluszków i czipsów, mają być dania takie, smakie i owakie, przestań ciagle przesadzać, ile ty do cholery masz lat, 13?" Jeśli nie rozumiesz pojęcia analogii, to już nie pytam, ile TY masz lat. Osoba taka jak mój ojciec, która bezmięsnym się nie naje, przy stole wege czułaby się tak samo jak ty, gdyby ci na całą noc postawiono paluszki i czipsy i NIC więcej! Teraz proste czy dalej nie łapiesz? "Owszem, czułabym sie szanowana i akceptowana, gdybym dostała paluszki i czipsy, a powodem było to, ze przekonania gospodarza NIE POZWALAJĄ MU na podanie niczego innego." Czułabyś się szanowana i akceptowana z powodu tego, że ktoś cię zaprosił na takie wesele wiedząc doskonale, że już po kilku godzinach będziesz siedziała głodna i zdenerwowana, a od widoku czipsów będzie ci się robiło słabo? Dla ciebie akceptacja i szacunek to głodny gość na weselu? Fajne masz standardy akceptacji i szacunku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ttyuioyyu
Byłam na wegańskim przyjęciu weselnym. Mi pasowało i smakowało. Zresztą moglabym tak jeść częściej jakby ktoś takie pyszności przyrządzał.Niektórzy dopiero po chwili zauważyli brak mięsa. Najbardziej zauważalnym brakiem było mleko/śmietanka do kawy. W rezultacie zostało podane dla chętnych. Mięso to łatwizna dla kucharek. Wega to wyzwanie. Jak ma być to tradycyjne wesele z dużą ilścią osób, tańcami i alkoholem to ciekawe czy znajdziesz lokal i kucharki. No ale jak masz jakichś konserwatystów co bez mięsa ani rusz to musisz pomieszać jadłospisy. Sama wiesz jak rodzina komentuje twoje nie jedzenie mięsa. Podziwiaja i rozumieją czy kpią i uważaja że wydziwiasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
>>Też wegetarianko A czy potrafisz zrozumieć, że jeśli ktoś zwyczajnie nie umie się najeść potrawami jarskimi, to RÓWNIEŻ nie jest to jego fanaberia i taka osoba na twoim weselu będzie się zwyczajnie męczyć? A jak takiej osoby nie zaprosisz z powodu swoich przekonań, to będzie jej zwyczajnie przykro, bo zrozumie, że uważasz ją za gorszą i nie akceptujesz jej upodobań? Czy na zrozumienie tego brakuje ci już słynnej wegetariańskiej empatii?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
PS. >>ttyuioyyu Jak para młoda zaakceptowała fakt, że podano śmietankę do kawy na ich weselu - produkt bądź co bądź zwierzęcy? Czy uważali, że przyłożyli tym samym rękę do zbrodni? Pytam bez ironii, bo w tym wątku prezentuje się obrazy mdlejących panien młodych na widok mięsa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slovianka
Umiem zrozumieć pojęcie analogii i analogie samą w sobie, tylko musi to byc analogia z prawdziwego zdarzenia, a nie jakies gówniarskie przepychanki. Twoje porównania są mniej więcej takie - tak się ma kotlet do pierogów, jak jabłko do gówna. Bzdury, dąsy, wymyslanie. Serwujesz teksty jak nabzdyczona gimnazjalistka i sie dziwisz, ze nikt cie nie bierze powaznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobrze, to do czego mam ci porównać odczucia osoby, która bez mięsa się nie naje, żebyś potrafiła się do tego sensownie odnieść? Próbowałam ci przedstawić sytuację, kiedy siedzisz przy zastawionym stole i nie masz nic dla siebie, przykład z paluszkami wydał mi się trafny, ale jak widzę lepiej zamknąć oczy, zatkać uszy i wołać "la la la nie masz racji i jesteś głupia".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Też wegetarianka
Heglo, a powiedz mi, z jakiego powodu ten ktoś nie potrafi najeść się potrawami jarskimi? Jakich składników brakuje mu w tych potrawach, że nie potrafi się nimi najeść? Białka, żelaza, węglowodanów... czego? Co to znaczy, że nie może się najeść? Wytłumacz mi, bo ja tego nie rozumiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slovianka
Ty chyba nie umiesz czytać. Napisałam, ze GDYBY TO PODANIE PALUSZKÓW I CZIPSOW WYNIKAŁO Z PRZEKONAŃ. Gdyby wybikało z tego, że ktos chce zgarnąć prezenty, a się nie wykosztowac, to byłaby to calkiem inna sprawa. Tylko że ja chodze na wesela tam, gdzie sie mnie lubi i gdzie ja lubię, więc nikt nie ma podejrzeń czy powodów do podejrzeń, że ta druga strona ma złe intencje. Tak sie nadymasz, jakbys byla najmądrzejsza na swiecie, a jak ktos sie z toba nie zgadza, to dlatego, że cię nie zrozumiał. Mylisz sie. My nie jesteśmy idiotami, wszystko rozumiemy - tylko po prostu jestesmy zdania, ze piszesz brednie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość masiaaaaaaaa
nie jestem wegetarianka ale po co wyciagac skrajne przyklady? wiadomo, ze nikt na weselu nie poda tylko paluszkow i czipsow tak samo jak wegetarianin nie poda tylko salaty z pomidorem a miezoserca nie bedzie serwowal na kazde danie steku i pieczonych udek :O takie przyklady sa naprawde z dupy wziete i z pewnoscia nigdzie sie nie przytrafia chcialas przyklady dni bezmiesnych: post (choc mozna jesc ryby ale ten slynny tata i maz pewnie ryby nie tylko mysla o czerwonym miesie), dieta poszpitalna. rozumiem, ze w takich przypadkach dostaja oni delirki niczym narkomani i za mieso zabija. coz, w mojej rodzinie tez sa miesozercy i tata kocha ziemniaki z kotletem, dziadek tez ale maja w sobie na tyle duzo taktu i kultury, ze idac do kogos nie wybrzydzaja i nie zachowuja sie jak male dzieci. idac na wesele do wegetarianina akceptuje to, ze nie przylozy on reki do zabijania zwierzat (w tym przypadku nie zaplaci za potrawy miesne bo wiadomo, ze sam nie bedzie im gardla podcinal) tak samo, jak idac do hindusa akceptuje brak wolowiny. a jesli mam na tyle malo wyobrazni, ze mysle o dobrym wolowym u hindusa to coz... bez komentarza. rozwala mnie tez rozbijanie wypowiedzi na drobne zdania :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Inga87
Skoro Heglo, znasz tylko dwie osoby i to z Twojego najbliższego otoczenia które nie najedzą się daniami jarskimi to dlaczego musisz pod to podciągać wszystkich ludzi ? Tyle stron wątku i jeszcze nie wypowiedziała się ta hipotetyczna osoba której tak bronisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Też wegetarianka
Masiaaaaaaa, jeśli nie jesteś wegetarianką to uwielbiam Cię za poglądy ;) Szczęśliwie mam wokół siebie całą masę normalnych mięsożernych ludzi, którzy uważają tak, jak Ty. Nie zaglądam nikomu do talerza, ale wszyscy szczęśliwie rozumieją, że sama mięsa nie chcę podawać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość masiaaaaaaaa
Też wegetarianka ---> dziekuje. po prostu mam w sobie na tyle kultury zeby nie pojsc do wegetarianina i zapytac sie 'a gdzie mieso?!'. ale z drugiej strony oczekuje tez, ze jak przyjdzie do mnie wegetarianin i dostanie swoje wege jedzonko a ja sama do tego bede miala mieso to nie obrzuci mnie tekstami pokroju 'ty zabojco!'

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ttyuioyyu
Zachwyceni nie byli. Kelnerka została upomniana ale dymu nie było. Rozeszło się po kościach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja z chęcia poszłabym
na takie wesele, bo nie miałam okazji :) Co poniektórzy zachowują się tutaj, jakby wesele to miała być restauracja z menu do wyboru. Wszystkim się już chyba w dupach przewraca, jak ja idę na wesele to jem to, co podają i NIE wybrzydzam, chociaż nie lubię wielu dań, bo zdaję sobie sprawę, że nikt nie będzie mnie traktował "szczególnie" i pytał co lubię, a czego nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slovianka
uwazaj, bo hegla zaraz ci napisze - jak nie wybrzydzasz, to niech wege nie wybrzydza , że mieso dostał

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O rety, ale się topic rozrósł. Dobre. Dajcie spokój z rokminianiem. Powtórzę, że trochę dań dla wegetarian by się przydało na KAŻDYM weselu. Choćby po to, żeby pokazać ludziom, że sa inne potrawty do jedzenia. Przy chipsach na weselu czułabym się źle i uznałabym to za brak szacunku, ale nie sądzę żeby komukolwiek taki pomysł przyszedł do głowy. Czytałam ostatnio książkę "W oczekiwaniu na dziecko" (jestem w ciąży aktualnie, więc taka literatura na topie) i jest tam w jednym z rozdziałów opisane, co można zjeść w restauracjach z róznych krajów (książka jest przedruku amerykańskiego, więc jak rozumiem, tam jest wszystko). No i oczywiście jest też opisane, co w każdej z nich mogą zamówić wegetrianie, a przede wszystkim co jest zdrowe w każdej kuchni. Oczywiście kuchnie azjatyckie - dla wegetarian raj, śródziemnomorskie mniej, ale za to dużo zdrowia. a kuchnia środkowoeuropejska była opisana, jako ta, która nawet potrawy z warzyw przyrządza w niezdrowy sposób, a dla wegetarian nie ma nic. Daje do myslenia -:) A tak obok tematu odpowiadając na wątek wigilii jak pisała hegla, że się jada głównie karpia, a reszte po trochu - to akurat bym się nie zgodziła, bo u mnie np przede wszystkim był barszcz z grzybów i kartofle z olejem lnianym. A w tym roku robułam krokiety z pastą z soczewicy i wszyscy się zajadali, a to jest bardzo sycące. Ale pewnie rzeczywiście w wielu domach rządzi karp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja z chęcia poszłabym
tak tylko, że częściej własnie wybrzydzają mięsożerni, a nie Wege, bo Ci niestety sa już przyzwyczajeni, że sa pomijani i jeśli taka osoba idzie na wesele to nie lamentuje, tylko je to, co jest zgodne z jego dietą. Slub i wesele to dzień młodych, więc powinni sobie go organizować wedle własnego widzimisie, a jesli sa wege to w końcu raz maja okazję zrobić menu "pod siebie". Dania wege to NIE sama trawa, jakoś ludzie nie umierają od tego, a jak ktoś nie zje mięska przez 1 czy dwa dni to korona mu z głowy nie spadnie. Ja to bym się nie przejmowała i robiła wesele wegetariańskie, bo co autorka nie wymyśli to i tak wszystkim nie spasuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
>>Też wegetarianko Nie rozumiesz pojęcia "nie najeść się"? Napisałam wyraźnie, że takie osoby czują się, jakby im podano same przystawki. Czy to jest dalej dla ciebie za trudne? Widzę, że nie umiesz sobie wyobrazić, jak ktoś może mieć inne upodobania kulinarne niż ty. >>Slovianka masz zupełną rację, skoro mięsożerca ma nie wybrzydzać, że nie dostał mięso, wege też nie powinien wybrzydzać, że dostał... tymczasem spotykam się z postawą wegetarian, którzy uważają, że alternatywne menu wege to norma, jeśli na weselu są goście wege. No cóż, ja też tak kiedyś uważałam. Ktoś ma takie czy inne upodobania, nie mnie to oceniać, ja mu podam to, co dla niego będzie najlepsze i tyle, bo to mój gość. Przekonałyście mnie jednak, że to głupie myślenie, bo na weselu najważniejsze są gusta kulinarne państwa młodych i skoro oni coś zdecydują się podać, to gość ma to jeść i dziękować im, że w ogóle raczyli go zaprosić. I że gość powinien się w imię zadowolenia młodych przemęczyć. Zaś jego upodobania należy szanować tylko wtedy, jeśli wynikają z przekonań. Jak się ktoś nie naje mięsem, to nie wynika to z jego etycznych przekonań, tylko z nawyków i tradycji z domu, zatem jego upodobania można z czystym sumieniem zignorować i nadal uważać się za wspaniałomyślnego, kulturalnego gospodarza. Ponieważ wegetarianizm moich gości weselncyh nie wynikał z jakichś szczególnie silnych przekonań etycznych, popełniłam ciężkie frajerstwo podając im jakieś wege żarcie zamiast kotlecików. O ja głupia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jak ktos chce to moze robic
takie wesele ale wg mnie to powinien uprzedzic, zeby czesc gosci mogla zawczasu zrezygnowac ;) I zeby mlodzi nie narazali sie na niezadowolene gosci ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale hegla
podałas też dania wege- to super- chwalmy Cię do końca świata, ale weź uszanuj też zdanie (ODMIENNE) innych osób, bo Ty na siłe chcesz przekonać, żeby każdy zrobił tak, jak Ty. A czemu tak zrobiłaś??A no widocznie temu, bo jak sama piszesz, spotykałaś się z niezadowoleniem wege, że dla nich żarcia nie było, bo jakbyś się z czymś takim nie stykała to nawet przez myśl by Ci to nie przeszło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hegla - napisałas w tonie sarkastycznym, że gość się ma przemęczyć w imię zadowolenia państwa młodych, a przecież wesele to jeden wieczór. Ile razy się chodzi na wesele - raz, dwa na rok przy dobrych wiatrach. Ja byłam w sobote ubiegła i ide w najbliższą, a na następne za rok. Jedzenie na tym ostatnim było świetne, ale co było: - flaki (parę razy do roku jem, choć sama nie robię) -rosół - no ten to już często się jada (ja akurat mało, ale znam takich co co niedzielę) - schabowy - no cóż mąż lubi, od czasu do czasu robię pewnie w roku co najmniej kilkanascie razy - de volaie - tez robię sama, akurat lubię - paszteciki i barszcz - wypijam w każdej ilości i karmię tym gości przy lada okazji - kluski śląskie - uwielbiam robię sama itd, itd A na wesele, jako na przyjęcie tak rzadkie chciałabym zjeść coś, czego na co dzien nie jadam. I czego nie umiem zrobić. a może jakies nowe smaki bym poznała. Pomijając czas obecny, gdy jestem w ciąży, nie przypominam sobie, żeby nawet w moim domu rodzinnym jadało się mięso codziennie i jakoś żyjemy. I sama też jak zjadłam 3 razy w tygodniu, uważałam taki tydzień za "zaliczony" (mam problemy z żelazem i tylko dlatego nie jestem wegetarianinką, bo nie umiem sobie tego "roślinnie" ustawić). Nawet mojego męża przekonałam, że jak nie bedzie codziennie mięsa na obiad, to nic mu się nie stanie - daje radę, choć do schabowego wzdycha, więc, jak wspomniałam, robię czasem. a takie dania wegeriańskie, choćby pierogi z warzywkami, ryż zasmażany, czy inne o których nie mam pojęcia - przeciez to super zjeść coś nowego. Nie bardzo rozumiem kto by miał tu przechodzić męki i z jakiego powodu. Przecież coś do jedzenia by było. Choc niezmiennie twierdzę, że lepsze jest menu mieszane - dla wszystkich. Trochę tego, trochę tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przecież napisałam WYRAŹNIE czemu tak zrobiłam - bo dla mnie jest nie do przyjęcia, żeby na moim weselu mój gość siedział przy stole głodny. Skoro ma życzenie jeść wege, dostanie wege. Skoro ma życzenie pić tylko colę, dostanie colę. Proste czy dalej nie ogarniacie? Dlaczego chcę przekonać, żeby każdy zrobił tak jak ja? Bo dla mnie to jest elementarny poziom gościnności, uszanować upodobania swoich gości! A co dopiero weselnych - to nie jest jakaś tam byle jaka noc, którą można się przemęczyć. Zapadłabym się pod ziemię ze wstydu zapraszając gości po to, żeby się przemęczyli na moim weselu. Dla jasności, żaden z moich gości wege nawet słowem nie pisnął, że był niezadowolony na innych weselach, po prostu sama pomyślałam, żeby im zapewnić to, co chcą zjeść... widzę, że to dla was niepojęte, pomyśleć o kimś tak bez przymusu, od siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kwik Rozpaczy
HEGLA: „Najlepszego dla niej czy dla siebie? Masz wujka, który bez mięsa i ziemniaków się nie naje. Czy podasz mu makaron z tofu, bo wg ciebie to jest to, co masz najlepszego? A jeśli nie zamierzasz mu podawać tego, co on lubi, to po co go zapraszasz? Najlepszego co mam. Zapraszam, bo go lubię. HEGLA: „ Slovianko, jeszcze raz zapytam: czy dobrze byś się czuła całą noc przy stole zastawionym paluszkami i czipsami? Bo tak się czuje osoba, dla której bezmięsne nie jest "prawdziwym" jedzeniem. To ja odpowiem. Tak, nie byłby to dla mnie problem. My kiedyś na weselu dostaliśmy każdą potrawę z grzybów. Zupa grzybowa, grzyby z ryżem, później znowu grzyby jakieś tam i tak cały czas. Same pieczarki pod różną postacią. Nie specjalnie nam to smakowało, ale nie obraziliśmy się, że jedzenie mocno monotonne, nie obgadaliśmy gospodarzy, tylko po prostu dobrze bawiliśmy się :-) HEGLA: „Powiedz mi, jak się ma lubienie, szanowanie i akceptowanie gościa do tego, że na własnym weselu traktuje się go zwyczajnie po macoszemu? Dlaczego po macoszemu? Wkładam wiele wysiłku w godne ugoszczenie go. A jak się ma szanowanie gospodarzy, skoro jeśli się wie jakim problemem jest dla nich kupno mięsa i że to nie jest fanaberia i wymysł, robi się z tego afere, obraża się i dąsa? A tak na marginesie, nasi znajomi jedzący (i uwielbiający!) mięso sami zachęcają nas do wyprawienia wegetariańskiego wesela.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×