Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mark09

Jak sprawić żeby wróciła

Polecane posty

Do LESS Ja tego też nie rozumiem, jak tak po prostu można przekreślić małżeństwo, jak wspomnienia mogą nie ranić, jak można nie podjąć nawet najmniejszej walko o związek i się tak po prostu odkochać. Ja tego nie potrafię i dlatego tak mi źle z tego powodu, bo w głowie mam miliony wspomnień, słów, jego pięknych listów, o których nie da się od tak zapomnieć. Ja pomimo tego nadal traktuję go jak mojego męża, bo chociaż on mówi, że małżeństwem jesteśmy tylko na papierze, to jednak nadal jesteśmy. Ja już tracę wiarę w ludzi, w ich dobro i powodzenia w związku, bo nikt mi pewności nie da, że ktoś inny również po kilku latach mi nie powie, że już mu się odwidziało kochanie. Najgorsze jest to, że jak mój mąż mi opowiadał, jak zrywał ze swoją poprzednią dziewczyną (o ironio - zdradziła go) to po pierwsze właśnie przez to, że był zdradzony i wiedział jak to boli byłam pewna, że mi tego nigdy nie zrobi, a po drugie mówił, że wiele czasu minęło, a on nie wiedział jak jej o tym powiedzieć i się spotykali, chociaż on już nic do niej nie czuł. A tu jest taka sytuacja, że pomimo tego, że jesteśmy małżeństwem on nie miał żadnych skrupułów. Tak to wszystko strasznie boli, że ja już tego bólu nie mogę udźwignąć :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LESS
Nie wiem co Ci mam Morelko poradzić; wydaje mi się, że co byś nie robiła to to i tak nie ma większego wpływu na jego decyzję o ewentualnym powrocie. Niestety, ale to on tu rozdaje karty, jeśli ma wrócić to to będzie tylko jego suwerenna decyzja, spowodowana opamiętaniem się, tęsknotą, albo niepowodzeniem w nowym życiu. Na decyzję innego człowieka w tej sferze raczej wpływu nie mamy. Wiem, że nie to pewnie chciała byś usłyszeć, ale wieczna nadzieja i rozpamiętywanie zniszczy Cię tylko psychicznie. I potem wszystko padnie jak domino - zdrowie, praca, relacje ze znajomymi. Czy warto...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oczy z guzików
Morelko, strasznie mi przykro... Może jednak on jest dlatego taki niekontaktowy, że bije sie z myślami, próbuje podjąć decyzję (urodziny, święta itp. sprzyjają takim podsumowaniom i decyzjom). Nie wierzę, że takie kryzysy w małżeństwie ktokolwiek może potraktować z dystansem. Myślę, że się odcina, bo musi podjąć najważniejszą decyzję w życiu, czy zostać, czy odejść... Porzucony i czekający, na Twoje pytanie moge tylko powtórzyć z grubsza to, co juz pisałam: wydaje mi się, że dopóki dziewczyna nie zauroczyła się kims innym, to szanse są duże.Trzy lata, zaręczyny - w takiej sytuacji partnera traktuje się już właściwie jak kogoś z rodziny, takie więzi niełatwo zerwać. A na mnie zadziałałoby cos takiego, jak opisywałam w tej historii z biletami na koncert: nie padanie na kolana z bukietem kwiatów, ale jak gdyby rozpoczęcie wszystkiego od początku, od pierwszych randek, z ich luzem i dreszczykiem niepewności. Pokazanie się jako fascynujący (i zafascynowany :-)) kolega, który o dziewczynie mysli, stara się, kombinuje, ale się nie narzuca. Nie wiem, jak twoja eks znosi samotność - jeżeli źle, i jeżeli nie ma nikogo innego na horyzoncie, to jest szansa, że taki sympatyczny a delikatny kontakt na nowo ja do Ciebie przyciągnie. U mnie dzis emocjonalnie zdecydowanie lepiej, w tym sensie, że muszę pogodzić się ze swoja niewiedzą i niepewnością i nie myśleć o eksie, bo i tak nic nie wymyslę. Żeby nie wchodzic w szczególy naszej skomplikowanej sytuacji i przeszkód, które sie pojawiły: jego wybór jest pomiędzy mną kosztem pewnych ogromnych zmian w życiu i pokonania ogromnych przeszkód oraz życiem tak jak dawniej, pod wieloma względami lepszym, ale beze mnie. Gdy się rozstawalismy stwierdził, że bardzo mnie kocha, ale jednak nie potrafi zaryzykować wszystkiego i wie, że niektórych przeszkód nie da rady pokonać. Potem jego maile nie były juz tak kategoryczne... I teraz jest albo tak, że faktycznie koniec, on jest pewny swojej decyzji i nawet nie chce się kontaktować, by mnie niepotrzebnie nie ranić, albo on faktycznie chciałby ze mna być, dalej się z tym zmaga i jednak próbuje tych zmian dokonać - znając go, tez nie powiedziałby mi o tym dopóki tego nie dokona (to jak z tym prezentem, co to wolał mi sprawić przykrość rzekomym niepamiętaniem i po miesiącu chyba dać wymarzoną rzecz, niż dawać mi jakieś zastępniki). Dlatego jego odraczanie maila z jednej strony mnie przygnębia (bo może juz mu się nawet nie chce napisac do mnie kilku zdań), z drugiej - daje maleńką nadzieję, że on jednak któregoś dnia mi zakomunikuje, że chciałby podjąc ryzyko. Ale to może faktycznie potrwac bardzo długo, miesiące ciszy... Bo już były momenty trudnych decyzji, i on wtedy ucinał ze mna kontakt na dłuższy czas, aby potem, gdy juz traciłam nadzieję, że się odezwie, komunikowac mi pozytywne wieści.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Porzucony i czekający
Postaraj się zapomnieć morelko. Jest głupi, może kiedyś zmieni zdanie i nie będzie dla Was jeszcze za późno, ale ja na Twoim miejscu poważnie zastanowił się przed jego przyjęciem z powrotem. On Cię zdradził i to on powinien błagać o wybaczenie. Nie zapominaj o tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość łojezuu
Czytam Was i czytam i żal mi Was, bo wiem jak się męczycie. Sam byłem i po jednej, i po drugiej stronie, co opisywałem w innym miejscu. Nie chcę nikogo nieodpowiedzialnie pocieszać (z tego co widzę to tu raczej ciężkie przypadki), ale jak sobie pomyślę o tych parach, którym się udało, to widzę pewną prawidłowość. Kobiety starały się utrzymywać kontakt, spotykać się niby przypadkiem, dopytywać znajomych - sprawdzały, czy facet się zmienił, co do nich czuje i tak dalej. Poddawały go próbie. Natomiast faceci w drugą stronę - często odcinali się całkowicie żeby nabrać dystansu a ich milczenie trwało bardzo długo. Znałem takiego. co poleciał na rok do pracy Australii, myślał, myślał, a potem wrócił by zawalczyć o dziewczynę, którą wcześniej zostawił (bo czuł się za młody, bał się odpowiedzialności i tak dalej).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mark09
Mozna miec nadzieje,ale nie mozna nia zyc i karmic sie nia, nie widzac poza nia swiata. Trzeba zyc dalej, ale nikt nam nie karze przestac kochac osoby, ktora nas zostawila. Uczucie z czasem pewnie minie, chociaz zdarza sie tak, ze trwa to latami. Niektorym moze dopisze szczescie, i Ci byli przemysla wszystko i beda chcieli wrocic, ale w tym duza role odgrywa to, jak potoczy sie zycie tych ex i jaki maja charakter. Niektorzy z nich beda zbyt dumni na taki krok, inni zaryzykuja. W moim przypadku wiem, ze ja sie bede pewnie jeszcze dlugo meczyl ze swoja nieszczesliwa nieodwzajemniona miloscia, a akurat moja ex jest taka osoba, ktora bardzo trudno podejrzewac o chec dania sobie drugiej szansy. To nie tylko kwestia charakteru, ale tez zmiany jej samego zycia i podejscia do niego. Chcialbym, zeby stalym bywalcom tego forum, chociaz jednemu/jednej z nich sie udalo osiaganc swoj cel i zostac szczesliwymi. Nie mialem pojecia, zakladajac ten watek, ze az tak sie rozrosnie. Niestety jak sami wszyscy widzicie, odzyskanie utraconej osoby to bardzo trudne zadanie, gdyz nikomu z nas sie to jeszcze nie udalo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Morelko Szczerze? U Ciebie chyba czas na zmiany. Zastanów się proszę kiedyś nad jedną rzeczą. Mianowicie, nie czekaj na to co zrobi on. On, jak widzisz, jest totalnie nieprzewidywalny. Zamiast tego zadziałaj sama! Jak? Złóż pozew rozwodowy. Pogadaj z adwokatem. Koniecznie z jego winy, nawet nie myśl o tym, żeby w pozwie znalazł się zapis o nie orzekaniu winy. Co tym zyskasz? Być może powrót swojego męża. Dlaczego? On się przestraszy, że to już definitywny koniec. Pozew to nie są przelewki. Za chwilę bowiem zaczną się formalności, odpłynie trochę gotówki i trudniej będzie mu wrócić z twarzą. Zobaczy też, że jesteś zdeterminowana lub przynajmniej nie chcesz się już dłużej bawić w takie pitu-pitu jak teraz. U znajomej pary w waszym wieku, w której była niemal identyczna sytuacja (panu znudziła się nagle pani, pan zaczął szaleć, zdradzać i regularnie opuszczać dom). Pani tolerowała to dość długo, starała się z nim o tym rozmawiać, czasami przymykać na to oczy, itd., itd. W końcu jednak nie wytrzymała. Powiedziała mi, że ma już to gdzieś. Że nie ma zamiaru tkwić dłużej w tym zawieszeniu. Że składa pozew i albo on się opamięta, albo będzie chociaż miała czystą sytuację. I wiesz co? On się opamiętał. Nie od razu oczywiście. Najpierw mocno "kozaczył", robił jej awantury, groził i udawał, że to olewa. Ona była jednak konsekwenta. Dostali termin pierwszej rozprawy. I wtedy się zaczęło. Kwiaty, płacz, padanie na kolana i przeprosiny. Oczywiście z jego strony. Nagle stała się dla niego "kimś ważnym", "najważniejszym", "miłością życia". W końcu ona wycofała pozew. On nadal się stara, ale ona trochę żałuje, że dala się mu przebłagać. Chodzi o to, że nie odbudowała do niego dawnego zaufania. Patrząc na niego widzi te inne kobiety i resztę złych rzeczy, które jej wyrządził. Fakt jest jednak faktem, że osiągnęła swój cel. Jej sytuacja wyjaśniła się i wahadło przesunęło się na jedną ze stron, nie tkwi już w tym beznadziejnym zawieszeniu. Nie zawsze to się pewnie sprawdza, ale czasami taka terapia szokowa to najlepsze wyjście. Dopóki tego nie zrobisz, on zawsze będzie miał poczucie, że bezkarnie może do Ciebie wrócić, bo jesteś za słaba, żeby skutecznie działać. A jeśli to zrobisz i on jednak nie wróci? Też będzie dobrze Morelko. Uwolnisz się od palanta i z czystym kontem będziesz kiedyś mogła skupić się na uczuciu do kogoś, kto będzie traktował Cię tak jak na to zasługujesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dlaczego ja nie potrafię w sobie znaleźć siły, żeby te wszystkie mądre rady wcielić w życie? Ja sobie zdaję sprawę, że jestem osobą słabą psychicznie, że sobie rady nie daję i ciągle się boję zrobić jakiegoś radykalnego kroku, bo myślę kategoriami "jak to zrobię, to on pomyśli, że już go nie kocham". Co do rozwodu to nie minęły jeszcze nawet 2 miesiące, jak nie mieszkamy razem, więc jeszcze chyba z tym poczekam. Mój mąż jest niedojrzały do związku, a ja chyba do życia, że nie umiem sobie z tym wszystkim poradzić. Dzisiaj rozmawiałam z nim telefonicznie bo przyszły listy do niego. Poprosił mnie o pomoc finansową, ja się spytałam dlaczego mu mam pomóc, a ten od razu "to nic już nie chcę, cześć" i się rozłącza. Oczywiście w nerwach to powiedział. Uniósł się honorem i koniec. Mam już tego wszystkiego serdecznie dosyć :( A najbardziej to mam dosyć siebie i tej swojej miłości, przez którą tak cierpię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Koniec nadziei, koniec wszystkiego. Ja nie chciałam pomóc mężowi i już mi dał na to odpowiedź, przysłał mi wiadomość, że w przyszłym roku rozwód. Chcę się zapaść pod ziemię, roztopić, rozpłynąć, zniknąć :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oczy z guzików
Nawet nie wiem, co powiedzieć... :-( Az sie popłakałam :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Porzucony i czekajacy
Morelka ułożysz sobie życie na nowo, zobaczysz. Jest niewart złamanego centa. Możecie mnie wyśmiać, gdyż dzisiaj rozwód to chel powszedni, ale uważam, że osoby odpowiedzialne za rozwód powinny być całkowicie wyalienowane ze społeczeństwa. Takie same zdanie mam o ojcach, którzy unikają płacenia alimentów, chciałeś pop... to płać, bądź odpowiedzialny. W dzisieszych czasach ludziom się w głowach poprzewracało od nadmiaru debilnych rad zewsząd płynących. Ja się pytam, gdzie Ci ludzie mają "kręgosłupy moralne"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oliweczka hipp
Morelka, brak mi slow... bardzo mi przykro. :( Chyba jedynym sposobem, zeby wyjsc z twarza z tej sytuacji byloby napisanie mu, ze nie chcesz czekac do nowego roku, chcesz zlozyc pozew jak najszybciej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Greta Garbooo
Echh, jakby wszyscy do siebei wracali tak jak tutaj ktos powiedizal to kazdy by był ze swoją pierwszą miłością. Zaakceptujmy obecny stan rzeczy a nie żyjmy złudzeniami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oliweczka hipp
Tylko to sie tak latwo mowi "zrob to i tamto".. Latwo radzic gdy sprawa bezposrednio nas nie dotyczy... Trzymam za Ciebie kciuki, jakikolwiek bedzie final sprawy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Morelko "Koniec nadziei, koniec wszystkiego. Ja nie chciałam pomóc mężowi i już mi dał na to odpowiedź, przysłał mi wiadomość, że w przyszłym roku rozwód. Chcę się zapaść pod ziemię, roztopić, rozpłynąć, zniknąć" Wiem, że Ci ciężko. Rób co chcesz, żeby Ci ulżyło. Pisz na forum, płacz, tarzaj się po podwórku z bezsilności lub ze zgryzoty zgrzytaj w milczeniu zębami. Chwilowo Ci może ulży, ale... naprawdę czas działać. Tłumaczenie z polskiego na nasze przekazu Twojego męża brzmi tak: "Nie dasz mi kasy, to w przyszłym roku będzie rozwód". To blef i szantaż, prymitywny zresztą. On liczy, że niedługo zadzwonisz i będziesz go błagać, żeby przyjął od Ciebie te pieniądze w imię ratowania Waszego pseudo małzeństwa. Nie obraź się, ale nie będę Ci już radził jak wrócić do tak podłej i ograniczonej umysłowo kanalii jak Twój małżonek. Od dziś kibicuję Ci, abyś kopnęła go z hukiem w tyłek. Moja rada: rozwód z orzekaniem o winy już teraz, jak nie w tym to w następnym tygodniu umów się z prawnikiem i jasno daj mu to do zrozumienia. Pamiętaj, że mężów możesz mieć jeszcze i z pięciu, ale twarz masz tylko jedną. Wyglądasz mi jednak na osobę w typie wiecznej ofiary, bez urazy... Bez względu na to co podpowiemy Ci na forum Ty i tak będziesz tylko płakać i czekać na powrót króla. Nie chce Cię źle oceniać, ale chyba należysz do kobiet, które uderzone w twarz przez swojego faceta jeszcze usprawiedliwiają go i szukają winy w sobie. Tak samo robią zresztą po zdradzie - "mogłam częściej nosić te koronkowe majteczki które mu się tak podobały, wtedy może by tego nie zrobił. To moja wina". Kobieto, ile razy jeszcze będziesz się dawała mu kopać w tyłek??? Zostawił Cię, poszedł z inną, traktuje Cię jak szmatę albo ignoruje, teraz Cię szantażuje o pieniądze. Jak to się ma do tego co Ci przysięgał przed ołtarzem???? On Cię najzwyczajniej w świecie oszukał! Piszę to jako facet. Obudź się, to już koniec. Chcesz żyć dalej pod jednym z takim oszalałym z emocji knurem? Wywal na ulicę cały jego paśnik, koryto i proso - obudź się Morelko!!! Boże, trzymajcie mnie. A ona jeszcze chce do niego wrócić po czymś takim... :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
morelka- bardzo mi przykro. Moim zdaniem albo on zwariował (tak, odwaliło mu) albo ma inną kobietę. Zachowuje się podle, najgorzej jak można, jak jakiś szczyl :o Oliweczka ma rację. Napisz mu , że nie chcesz tyle czekać, że chcesz załatwiać rozwód jeszcze w tym roku. Musisz mieć swój honor i szacunek do samej siebie. Nie zasłużyłaś na takie traktowanie. On wie, że go kochasz, że ma Cię w garści, dlatego pozwala sobie na tego typu teksty. Coś w stylu- "nie chce pomóc finansowo, to napiszę jej o szybkim rozwodzie, wtedy pewnie się głupia przestraszy i da mi kasę". Pokaż mu, że nie masz zamiaru siedzieć i jęczeć za nim i czekać aż łaskawie wielmożny Pan zdecyduje,kiedy chce wziąć rozwód. W ogóle spójrz jakimi kategoriami on patrzy- że Ty nie chcesz rozstania, że to on rozkłada karty, on decyduje kiedy rozwód ( i czy w ogóle). Nie daj sobą tak pomiatać. Domyślam się, że jest to potwornie ciężkie i straszne, ale wyboru nie masz. A jak nie pokażesz mu, że sama siebie szanujesz i znasz swoją wartość- on tego też nie będzie wiedział i nadal będzie traktował Cię w taki sposób ,jak do tej pory. Powodzenia! I główka do góry.. jeszcze wszystko będzie dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LESS
Morelka: wszyscy powyżej dobrze piszą, chce Cię szantażować - nie daj się. Wiem, że ciężko zmienić swój charakter, że idealizuje się partnera mimo tego, że zachowuje się wobec nas nie fair. Ale musisz mu pokazać, że nie dasz się tak łatwo wykorzystywać i zwodzić, bo czuje teraz Twoją słabość, że Ci zależy, obwiniasz się mimo wszystko w jakiś sposób, nawet może nieświadomie. W wojskowej nomenklaturze nazywa się to "manewr wyprzedzający" - Ty składasz pozew, z jego winy i jeszcze jak by się udało to alimenty na Ciebie niech płaci - nie wiem jak Twoja sytuacja materialna. Jak to była zagrywka z jego strony to wróci na dwóch łapkach, wtedy to Ty będziesz górą i zrobisz co zechcesz. Jeśli faktycznie chce rozwodu - sprawa będzie jasna i po prostu im lepiej zamkniesz ten rozdział tym lepiej dla Ciebie. Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sansibra
Do Mark...przeczytalam caly twoj post od poczatku do konca i ja jako kobieta stwierdzam ze takich facetow jak ty to szukac ze swieca tak wiec kobieta ktora tak poprostu od ciebie odeszla za kilka lat moze tylko zalowac i wspominac co mogla miec a czego nie ma.Drugim plusem jest to ze dala szanse nastepnej kobiecie na bycie szczesliwa przy twoim boku. Jak dla mnie nie zrobiles nic a nic zlego zebys mogl byc tak potraktoany przez ex.Moim skromnym zdaniem autorze zaslugujesz na milosc,szacunek i wspaniala kobiete. Odpusc sobie prosze ta ex ona zyje wlasnym zyciem nie myslac co sie dzieje z czlowiekiem ktory byl dla niej CALY.Powinienes zaczac wlasnie spotykac sie ze znajomymi,poznawac nowe kobiety bo na zraniona milosc najlepszym lekarstwem jest nowa milosc.Nie mozna rozpamietywac ciagle i zyc zludzeniami.Nadzieja nie daje zadnych szans na powrot tylko wpedza ciebie autorze w czas ktory mija bezpowrotnie.Mam nadzieje ze napiszesz w krotce cos o szczesciu o tym ze warto zyc i isc dalej do przodu.Bo to co bylo nie daje szczescia tylko zatracenie w czasie i zycie marzeniami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sdjasdsdaS
Sansibira co to będzie za satysfakcja dla marka że jego laska za pare lat będzie żałować ? żadna ;P i sorry ale wkurwia mnie tekst że trzeba kogoś ze świecą szukać... może ty jesteś wyjątkiem i potrafisz docenić normalnego faceta, ale dużo kobiet/ dziewczyn gada tak jak ty a same spotykaja się z typem chama-podrywacza :D A ten tekst o świecy też kiedyś usłyszałem w stosunku do siebie i dlatego mnie tak wkurza ;D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LESS
Popieram kolegę sdjasdsdaS. Pitu, pitu a najlepiej być słodkim skur...synem, wtedy nie ma takich problemów i rozterek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sdjasdsdaS
zeby mieć miekkie serce trzeba mieć twadą dupe ;D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sansibra
Ja oczywiscie pisze to co mysle i czuje i oczywiscie nie popieram zachowania lasek typu ex autora ktora krecila nim na wszystkie strony swiata.Poprostu uwazam ze przyzwoitych ludzi jest tak nie duza garstka ze jesli juz taki sie trafi to trzeba go uszanowac. Oczywiscie ze nic autorowi nie da fakt ze panna bedzie zalowala tyle ze gdzies w glebi serca z uplywem dlugiego czasu jest cos takiego jak satysfakcja. Ponadto uwazam ze ta panna chyba raczej nie zasluzyla sobie na takie cierpienie i bezgraniczna milosc ze strony autora. A co do mnie no coz jestem od wielu lat z jednym facetem przezylo sie rozne zle i dobre rzeczy ale szczerosc,szacunek to podstawa czego chyba zabraklo w zwiazku autora. Mam nadzieje ze bedziesz szczesliwym facetem mark.... POWODZENIA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mark09
Dziekuje,ja rowniez mam nadzieje,ze bede kiedys szczesliwy, moze juz niedlugo. I wez tu zrozum kobiety - dzisiaj moja ex ni z tego ni z owego zagadal mnie na fb, pytajac sie co w pracy. Ja nie odpowiedzialem od razu, bo nie bylo mnie przy komputerze. Po 1,5h odpisalem jej, ze wszystko dobrze, ze mam dobry okres i moze cos sie zmieni na lepsze (bo rzeczywiscie tak jest). Ona mnie sluchala, przytakiwala, a na koniec powiedziala ze musi leciec i milo sie pozegnala. Nim sie rozlaczyla napisalem jej, ze "nawet nie zdazylem sie spytac co u Ciebie, ale to przy okazji, nie bede juz Ciebie zatrzymywal", na co ona odpowiedziala "co sie odwlecze to nie uciecze :) opowiem nastepnym razem". Nie kumam tego bez kitu, najpierw wszystko wskazuje na to, ze jej w zupelnosci odpowiada kontakt w rodzaju jednej krotkiej rozmowy raz na kilka tygodni i ze po tych akcjach weekendowych znowu nastapi dluga przerwa (tak jak pisalem az do moich urodzin - mimo iz proponowalem te nieszczesna kawe w smsie), a teraz takie cos. Kobiety naprawde zachowuje sie czasami nieprzewidywalnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LESS
MARK: "Co się odwlecze to nie uciecze..." - zwykła Kobieca kokieteria - proponuję za bardzo tego nie rozkminiać i się nie nakręcać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jest raczej tak jak napisał Less. To takie standardowe pożegnanie. Taki lajcik. Zamiast oschłego do widzenia lub banalnego cześć. Nie przywiązuj do tego większej wagi ani nie rozkminiaj tego pod tym kątem. Mark, Ty naprawdę masz niezłego pierdolca na tle tej panienki :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Porzucony i czekający
Przez to, iż mój związek zakończył się tak, a nie inaczej, zostałem poniekąd zmuszony do poszukania w siecie teamtów związanych z odzyskiwaniem ex i doszedłem do kilku ciekawych spostrzeżeń. 1) Większość z osób które odchodzą po kilku latach związku - później tego żałuje i chce powrócić do porzuconej osoby. (nie mam tutaj oczywiście związków patologicznych) 2) Odchodzący mężczyzna zazwyczaj odchodzi gdyż poznał nową kobietę, odchodząca kobieta, gdyż uczucie w niej się wypaliło (rutyna) albo poznała nowego mężczyznę. 3) Decyzja o odejściu jest całkowicie nieprzemyślana i podejmuje się ją zazwyczaj pod wpływem chwili. Oczywiście osoba odchodząca przy odejściu stoi na zgoła odmiennym stanowisku :). 4) Każdy odchodzący (szczególnie kobiety) stoi na stanowisku, iż nie ma o co walczyć, gdyz już dawał wcześniej sygnały, znaki, a ich partner którego teraz porzucają niczego nie zauważył. 5) Osoba porzucona i kochająca zaczyna szaleć z miłości i robi w przeważającej większości przypadków rzeczy, których nigdy wczesniej nie zrobiłaby. Wydzwania, pisze, wysyła kwiaty, śledzi itp. 6) Mija trochę czasu (miesiąc, pół roku, rok, trzy lata). 7) Osoba która porzuciła żałuje swojej decyzji. 8) Sporo osób chce wrócić jednak nie ma mozliwości nawiązania ponownego kontaktu. 9) Jeżeli kontakt jest, to wcześniej porzucony ma już nowe życie i innego partnera i nie ma zamiaru powracać do exa. 10) Ex o ile widzi szanse na odzyskanie porzuconego niegdś partnera robi to w ten sam sposób jak porzucony pod pkt 5. 11) Ludzie mają siebie dość i rozstają się w całkowiciem gniewie. 12) Niegdyś porzucony zastanawia się do końca życia jakby to było gdyby się ponownie zeszli, a porzucający do końca życia żałuje swej decyzji. Ależ to życie jest piekne i standardowe :) Mnie cała ta sytuacja nauczyła jednego. Jeżeli kiedyś poczuję, że w mój związek wkrada się rutyna to będe go ratował bez względu na cenę i radze Wam robić to samo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mark- też uważam, że nie powinieneś się nakręcać z powodu tej rozmowy na fb. Może ona po prostu chce utrzymywać dobre kontakty, może martwi się, jak sobie radzisz po rozstaniu, po tamtej imprezie, może.. Fajnie, że możecie "normalnie" rozmawiać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LESS
Coś Morelka się nie odzywa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem z Wami, ale jakoś nie umiałam się zebrać i napisać, bo ten sms wczoraj o rozwodzie to nie był koniec. Po 22 dostałam kolejną wiadomość, że prawda jest taka, że brakuje mu pieniędzy na życie i potrzebuje 300 zł, no ale przecież ja mu życzyłam wszystkiego co najgorsze, więc tak właśnie mu się będzie żyło - tak dokładnie napisał. Po prostu słów mi zabrakło, nic nie odpisałam. Za parę minut dostałam kolejną wiadomość, że chyba będzie najlepiej jak się rozbije samochodem i żebym z pieniędzy z ubezpieczenia zapłaciła wszystkie jego długi. Też nic na to nie odpisałam. A dzisiaj jak gdyby nigdy nic mi powiedział, że jutro kolega przyjedzie po listy, które do niego przyszły i to wszystko. Zapisałam się do psychologa i mam nadzieję, że jakoś mi pomoże, bo inaczej to ja się wykończę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
morelka- nie wiem co napisać. Twój (jeszcze) mąż zachowuje się jak ostatni dupek, cwaniak. Psycholog Ci pomoże, nawet jeśli tylko trochę to zawsze będzie Ci troszkę lżej. Ściskam Cię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×