Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mamusianek

Znajomi mają mnie za wyrodną matkę

Polecane posty

Gość teneryffffaaa
za wczasu wyjasnie, to dwie rózne koleżanki : ta od 3 dzieci i ta od kreytu to inne osoby :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczynka krucha blondynka
"ALE W NIEKAŻDY" - NO I TO ŚWIADCZY ŻEŚ WYRODNA MATKA :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do autorki....
Wieczna córusia "podrzuciła" babci wnusia!!! A ty myslisz, że twoja mama to koń zaprzęgowy? WIelką odpowiedzialnością obarczasz własną matkę, unikając jej sama. Dla własnej wygody i przez sknerostwo. Ludzie na tak odpowiedzialnych stanowiskach powinni być przykładem dla innych, a nie odwrotnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość majka..*
Dziwie sie tobie autorko :-O Tracisz cholernie duzo... Twoje dziecko nie bedzie z Toba zwiazane, to raz, przepadaja ci wazne momenty w jego zyciu, to dwa. Nie widzisz, jak ono rosnie, jak sie rozwija... masakra... Ja lezalam 3 miesiace w ciazy a moim 2 i polletnim wtedy synkiem zajmowali sie rodzice, widzialam go praktycznie codziennie, ale nocowal u nich i na dwor z nim chodzili... ja nie moglam sie nim wtedy zajmowac, misialam lezec... :-( TYLKO 3 miesiace, albo AŻ, bo w tym czasie duzo sie zmienil. Jak po tych 3 miesiacach wyszlam z nim na plac zabaw, zobaczylam, jak ogromne postepy zrobilo moje dziecko :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
szok - to co jest wazniejsze uczucia dziecka, czy wasze pieniadze? i ja mam wyrzuty sumienia, ze pracuje i nie ma mnie przy dziecku pol dnia a inni oddaja i nie widza problemu.. szkoda dziecka, bo ono dobrze wie i rozumie, ze zostalo w pewnym sensie opuszczone..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochana ja w
Boze,zal mi twego dziecka.ja bym w zyciu nie oddala nikomu w zyciu!! jestes wyrodną matką. twoje dziecko za wami nie tęskni,JUZ nie teskni i ngdy nie bedzie tesknic. mysli i uczucia kształtują się od urodzenia,juz od urodzenia dziecko się usmiecha,poznając matkę. a twoje ma roczek czy juz nawet 2 latka to juz wy jestescie obcy dla niego,jestescie najwyzej ciocią i wujkiem.Boze jak mozna oddac dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xxxxxxyyy
Ja nadal najbardziej dziwie, sie tym dziadkom, ze sie zgodzili podjac taka odpowiedzialnosc bez wazkiego powodu dla zaoszczedzenia paru groszy. Widocznie mamusia-babcia to typ zaborczy, ktory lubi rzadzic i tak moze wychowywac wnuczka na wlasna modle, badz meczennica, ktora cierpi za bledy corki, bo wybaczcie normalni dziadkowie w takiej sytuacji zwyczajnie by odmowili - dwojka mlodych dobrze zarabiajacych ludzi, ktorzy dla wygody i ze skapstwa oddaja dziecko - absolutnie bym sie nie zgodzila na taki uklad i wiem, ze moja mama ani tesciowa tez nie - jeszcze bym sie niezle nasluchala gdybym wyskoczyla z takim "genialnym" pomyslem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 3242342342
Ja to w sumie widze troche inaczej. Po prostu to dziecko uwaza swych dziadkow za rodzicow. Na razie nie ma problemu, ale co bedzie jesli mmatka zdecyduje sie w koncu je zabrac? Ja mysle, ze w takiej sytuacji byloby bardziej humanitarne jakby to dziecko chowalo sie juz z tymi dziadkami, tylko zeby im zdrowie dopisalo... Trzeba uszanowac potem jego wole jakby chcialo z nimi zostac. Bo w zyciu potrzebna jest stabilizacja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dokładnie, dla dziecka będziesz nie matką a ciotką. Co z tego że będzie miało piękne zabawki? Babci w którymś momencie zabraknie, a dziecko się poczuje jakby zabrakło jego matki. Poza twoi rodzice już swoje odchowali, bardzo wygodnicka jestes że podrzucasz dziecko rodzicom. Więź która powinna łączyć dziecko z rodzicami jest specyficzna, przez ciebie dziecko pewnie nigdy jej nie doświadczy. Ja też mam cię za wyrodną matkę, a właściwie może nie wyrodną a totalnie niedojrzałą. Znam całą masę takich przypadków, kiedy dzieci dostawały mnóstwo zabawek, bo rodzice byli bogaci, ale jedyne czego te dzieci pragnęły to mieć z tatą czy mamą codziennie kontakt. Sama jestem częściowo takim dzieckiem, bo chociaż Mamę do studiów miałam na codzień, tak w dzieciństwie tatę widywałam rzadko bo pracował na 2 etaty i wracał o 22-23, więc jako maluch już wtedy spałam, a później pracował wyjazdowo i był w domu tylko w weekendy. Na palcach jednej ręki mogę policzyć, ile razy mnie zabrał na sanki czy spacer. Żadko kiedy miał czas ze mną porozmawiać. Bardzo mi tego brakuje. Ale chociaż mieszka ze mną, a ty z własnym dzieckiem nawet nie mieszkasz. Nie zdziwiłabym się, gdyby nigdy nie powiedział do Ciebie "Mamo". Opamiętaj się póki jest czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to sie w głowie nie mieściii!
ludzie ja dzis rano wychodzilam do pracy to mi sie płakać chcialo bo zostawiłam córeczke -ale nie z kims obcym bo z mężem a mimio to mam wyrzuty ze nie spedzam z nią tyle czasu ile bym chciala i wiem ze bede tesknic i wolałabym z nią zostać ale cóż-takie czasy i musze pracowac specjalnie maż rpacuje tylko na drugie zmiany zeby mogl sie zajmowac dzieckiem w ciagu tygodnia mijamy sie to po to zebym dziecka nie musiala zostawiac z kims obcym a ty?? ty sie nazywasz matka???????????? matką się nie jest bo sie urodzilo dizecko matką sie jest bo sie wychowuje dziecko, dba o nie jest przy nim kiedy sie smieje i keidy płacze a ty co?? założe sie, że ty nawet nie wiesz co twoje dziecko lubi jesc najbardizej i jakio jest jego ulubiony pluszak!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamusianek
witam ponownie. wczoraj nie mogłam już odpisac, bo mam dużo pracy. wiem, ze juz mnie skresliłyście i w sumie nie spodziewałam się niczego innego niż ta powierzchowna bardzo ocena. chciałam jednak sprostować kilka rzeczy, po pierwsze dziecko poczęliśmy rok po ślubie, więc nie ma mowy o wpadce. zalatwiliśmy sobie mieszkanie w akademiku rodzinnym, ale mamy tylko jeden pokój, więc rodzice raczej nie zamieszkają u nas. syna odwiedzamy tak czesto jak się da i nie wiem czy nie dostaje od nas więcej milości niż od niejednej rodziny w Polsce. nie jesteśmy patologią, kochamy nasze dziecko i z myślą o przyszłości właśnie postanowiliśmy, że jakiś czas będzie trwał taki układ z rodzicami. za rok zamierzamy kupić mieszkanie, chcmey powiększać rodzinę, więc interesuja nas 3 pokoje, oczywiście, ze weźmiemy kredyt, ale chcieliśmy mieć coś z wlasnego wkladu, zeby nie wkopać się w jakieś straszne długi, zeby była mniejsza rata i żeby stać nas było na drugie dziecko i przedszkole dla synka, po to własnie, żeby mógł być cały czas z nami. poza tym pisałam równiez o tym, że mąż studiuje jeszcze, studia też sa płatne i mimo w miarę dobrych zarobków to jednak nie jest to studnia bez dna. nie wiem czy cieżko jest to choć trochę zrozumiec, ale widzę, ze prosciej jest kogoś zjechać i porównać do jakiegoś potwora, odrobine empatii mamuśki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mleko juz sie rozlalo :O.... Jak dla mnie podstawowy blad zrobiliscie decydujac sie na dziecko nie majac "bazy" czyli dachu nad glowa... Nie macie po 40 lat i mogliscie jeszcze te 2-3 lata z dzieckiem poczekac... Czy jestes wyrodna matka ...? Nie mnie to oceniac... dla mnie po prostu w kluczowym momencie nie zastanowiliscie sie nad konsekwencjami ... i teraz staracie sie z tej sytuacji jakos wybrnac, waszym mniemaniu, najnizszym kosztem (w roznym tego slowa znaczeniu)... Wybraliscie takie wyjscie a nie inne... coz, wasza decyzja,ale wydaja mi sie ze cena jaka za ta decyzje zaplacicie bedzie bardzo wysoka .... Kazdy jest kowalem swojego losu, ja sama zdecydowalam sie na dziecko dopiero w wieku 36 lat ... wlasnie dlatego aby uniknac takiej sytuacji jaka dzisiaj jest Waszym udzialem.... Mimo wszystko zycze Wam powodzenia... mam nadzieje ze nie utracicie bezpowrotnie czegos bardzo waznego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamusianek
kiedy zdecydowaliśmy się na dziecko sytuacja wyglądała inaczej, babcia mojego męża obiecała mu, że odstapi mu swoje mieszkanie a sama przeprowadzi się do syna, niestety kiedy rodzina mojego męża, notabene dość spora dowiedziała się o tym, to rozpętało sie piekło, wtedy bylam już w ciąży i po prostu nie miałam sił w tym uczestniczyć, zresztą jak mogłam wtrącać się w sumie nie do mojej rodziny. mój mąż też dał spokój, bo niektore harpie nigdy by nie popuścił, a chętnych do mieszkanka było wielu i każdy oczywiście zasługiwał bardziej niż my, bo przecież my mamy dobre prace...prosze wiec nie oceniajce tak ostro nie znając całej sytuacji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Macierzyństwo to często poświęcenie. Dla mnie popełniacie największy błąd w życiu. Szkoda mojego czasu ,do Ciebie i tak nic nie dociera. Polecam poczytać trochę na ten temat lub skorzystać z rady psychologa dziecięcego, idź, porozmawiaj, popytaj jakie to może być w skutkach. Rusz tyłek(za przeproszeniem) i nie czekaj na "lepsze czasy". A pomysł z powiększeniem rodziny jest z Twoich "ust" najbardziej beznadziejny. Jednemu dziecku nie potraficie dać miłości, a co dopiero drugiemu. To drugie będzie kochane, uwielbiane (w co wątpię- Wy chyba tacy jesteście po prostu-nieczuli ), a to pierwsze opuszczone. Nie potrafię pojąć, jak możecie wytrzymywać tyle bez dziecka, jak świadomie możecie zabierać mu uwagę i miłość rodzicielską. W głowie mi się to nie mieści. Niestety, są matki i "matki"..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamusianek
to do Ciebie klementynko nic nie dociera, jesteś jak ten dobry komunistyczny beton, uczepiłaś się jakichś ekstremalnych nazewnictw i powtarzasz się ciągle jakbyś żyła z nami. tak samo wiesz co przeżywam w środku i chyba nie rozumiesz sytuacji kiedy coś sie tak komplikuje, ze nie mozesz wybrnąć, pewnie! najprościej zapożyczyć się a potem nie mieć z czego spłacać i zgotowac dziecku życie na walizkach i patrzeć w jego oczy, które tyle rzeczy by chciały i prosza, ale nie masz za co mu tego dać. kocham moje dziecko i ono kocha mnie i kiedy jest u nas na dłużej to wcale nie czuje się obco, nie mówi o dziadkach ale cieszy się nami,. to wy chcecie wmówić, ze moje dziecko jest nieszczęśliwe nie znając go, sama jesteś klementynko nieszczęśliwa, bo strasznie jesteś ograniczona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Przepraszam, że się wtrącę....
A nie jesteś wyrodną matką????? Trzeba było sprawić sobie kota, zamiast rodzić dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teneryffffaaa
mamusianek, nic nie tłumaczy waszej decyzji , nic kompletnie nic, ani jeden pokój w akademiku , ani oszczedzanie na własne mieszkanie. Twój maz kończy studia, terotycznie powienien być osobą inteligentną, ale osoba inteligenta wie ze małe dziecko przynajmniej do 3 roku życia wymaga czułości od rodziców, i nie pisz tu że dajecie mu duzo czułości , bo to smiesznie brzmi w waszym przypadku . A jak za 5 lat , jak już będziecie miec te drugie dziecko ( boże uchowaj ) , stracicie pracę ( róznie przeciez bywa ) i nie bedziecie w stanie spłacac kredytu na mieszkanie , to co ? Oddacie dójkę dzieci do domu dziecka , bo trzeba będzie oszczedzac i sie odkuć ? Żenada .... biedne dziecko ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bycie szczęśliwym to pojęcie względne. Każdemu do szczęścia potrzebne jest co innego. Ty natomiast, zapatrzona w swoją pracę ,pieniądze, karierę zapomniałaś, co w życiu jest ważne. Co z tego , że wynajmujecie mieszkanie? Weź tam dziecko, zatrudnij niańkę i chociaż wieczory spędzajcie wspólnie z dzieckiem!!! Naprawdę nie dociera do Ciebie, że większe szczęście zapewni mu właśnie mieszkanie z wami , niż za kilka lat mieszkanie z wami ,ale na swoim, w nowym, pięknym mieszkanku z WŁASNYM POKOJEM ??? Popatrz oczami wyobraźni kobieto! Możecie gnieździć się w jednym pokoju, ważne że razem, ważne, że mama wróci po pracy,da buziaka, pobawi się razem z tatą, że poświęci uwagę, poczyta bajkę przed snem i da całusa na dobranoc!! A Ty co tam- nawet 3 tyg bez dziecka wytrzymujesz, bo co? Bo gonią Cię długi, bo nie masz co do garbka włożyć, bo musisz się kształcić, by zdobyć dobrze płatną pracę? NIE! Wy sobie sami stworzyliście "problem", bo tak wam łatwiej i przyznaj się do tego, a nie udawaj, że za kilka lat wszystko będzie dobrze. Nie będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skromnym zdaniem
Żadne, żadne pieniądze nie zastąpią straconych lat u boku rodziców. Nawet jeśli ma się to dziecko tylko wieczorem i nocą... Twoje dziecko kiedy ma zły sen tuli babcia... kiedy się przewróci kolanko głaszcze babcia... Babcie są kochane, ale w odwrotnym układzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xxxxxxyyy
Nie przekonuja mnie twoje argumenty nic a nic. Jestescie po prostu zbyt wygodni aby zajmowac sie dzieckiem i poniesc zwiazane z jego wychowaniem koszty. Argument o zapewnieniu mu lepszego zycia w jakiejs tam przyszlosci tez jest smieszny. W zasadzie to polowa dzieci powinna sie wychowywac u dziadkow, podczas gdy rodzice sie dorabiaja . Jak nam sie urodzila dwojka pierwszych dzieci mieszkalismy w kawalerce kupionej na kredyt - moi rodzice maja duze, wygodne mieszkanie i jakos nikomu do glowy nie przyszlo by to oni wychowywali chlopcow , badz by ktos nam odstepowal swoje mieszkanie. Nikt cie do slubu ani macierzynastwa nie zmuszal - twoja decyzja, twoj cyrk , twoje malpy a ty jak dziecko - babcioa miala sie zamieniac na mieszkania dla waszej wygody, teraz dziecko odstawilas do rodzicow - no po prostu super dojrzala postawa. I nie opowiadaj mi, ze nie mozna razem mieszkac z dziecmi , studiowac i wynajmowac mieszkania - moi znajomi mieli identyczna sytuacje z tym , ze nie jedno dziecko, tylko tez dwojka malutkich - wynajete mieszkanie, patne studnia, oplaty za opiekunke i to wszystko w Warszawie i bynajmniej nie z jakimis swietnymi pensjami i dali rade i nikt nie chodzil glodny ani obdarty a po 3 kupili wlasne mieszkanie 3 pokojowe i nikt za nich dzieci nie chowal. My tez juz od dawna nie mieszkamy w kawalerce , zadna babcia dzieci nam nie chowala ani na stale ani na przychodne, a jednak udalo nam sie wyjsc na prosta - praktycznie na calym swiecie tak jest wiekszosc mlodych ludzi z dziecmi mieszka w takich sobie warunkach i powoli sie dorabiaja. Albo decyduja sie na pozne rodzicielstwo, w zasadzie dziadkowie jesli juz chowaja wnuki to jest to skrajna patologia - narkotyki, alkoholizm, bezdomnosc rodzicow a nie ich wygodnictwo. I nie mow mi, ze twoje dziecko takie przez was kochane - latwo mowic , szczegolnie jak nie musisz na codzien sie nim zajmowac i przechodzic zabkowania, buntu dwulatka, chorob, grymaszenia przy jedzeniu, ubieraniu itp. - taaak bardzo kochasz swoje dziecko w weekend i od swieta , wielka mi sztuka - to wy jestescie dla niego jak dziadki, ktore wpadaja i chwile sie z nim pobawia , pozachwycaja i fruu na wolnosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wyobrażam sobie takie życia!!!!! z dala od dziecka Boże nie mogłabym tak żyć!!!! 400 km!!! SZOK

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DLA MNIE TO TY
jesteś samolubną egoistyczną szmatą razem ze swoim mężusiem - i on jest też szmata bo facetem na pewno nie !!! Rozumiem,że bez rodziców pod ręką nie masz łatwo ale są przedszkola, żłobki to ile ty pracujesz,po nocach też,że przedszkole ci nie wystarczy??? a co z mężem nie może się zająć dzieckiem jak ty jestes w pracy? TO JAKIEŚ BREDNIE SZMATO

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dajmy spokój. Przecież to jak grochem o ścianę. Wszyscy, nawet CI, którzy mają o tym pojęcie- piszą, że to złe rozwiązanie, a ona nadal krzyczy, że jesteśmy ograniczeni. Ok. W taki sposób ograniczona mogę być,bo wiem,że gdy urodzi się owoc mojej i mojego P miłości, będę kochała go ponad wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bastabasta
Autorko, moim zdaniem źle robisz.Nie popieram takiej postawy. Nie mówię, że jesteś wyrodną matką, tak nie jest, ale Ty jesteś matką, Twój partner jest ojcem. I to rodzice powinni dziecko NA CO DZIEŃ wychowywać, a nie tylko w weekendy, urlop czy wakacje. Weekendy i wakacje to mogą być dla dziadków czy cioć zarezerwowane. Dziecko tak nie powinno mieć absolutnie. Powinno być razem z rodzicami, mieszkać z nimi, a Twoje dziecko mieszka z dziadkami i rodzice go tylko odwiedzają, to niedopuszczalne. Piszesz praca, pieniądze, mieszkanie.To wszystko jest gówno za przeproszeniem warte. Lepiej byście wzięli dziecko do siebie, nawet na jeden pokój, na wynajęte mieszkanie, więce by to było warte dla tego dziecka niż to zaplecze finansowe i mieszkaniowe, które dla niego szykujecie.Ważniejsza jest obecność rodziców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teneryffffaaa
wasza relana sytuacja po wzieciu kredytu mieszkalnego , nie jestem bankowcem , aczkolwiek z dziedziny pokrewnej ... Planujecie mieszkac w Warszawie , ok. mieszkanie powiedzmy nowe na warszawskim Tarchiminie , 70 metrów, cena z metra 6.000-7.000 w stanie surowym , to prawie 500.000 zł . Odsetki to połowa tego , w sumie pewnie do spłaty cos ok. 700.000 zl na 30 lat , z czego wklad własny musicie miec pewnie ze 20 % , co daje nam sumkę w granicach 100.000 zł, dobra jesteście "obrotni" dużo sie poświecacie, nawet aż za dużo , kosztem dziecka, macie te 100.000 na wkład własny , macie mieszkanie z gołym betonem i bez kibla . Dobra robicie tani remont - 20.000 zł, ratę trzeba spłacac cos około 1800 zł , miesiac w miesiac , przedszkole państwowe w Warszawie 400-500 zł (jak sie dostaniesz ) misiąc w misiac , czynsz za te mieszkanie i opłaty 700 zł miesiąc w miesiac , to jest juz 3000 zł , rozumiem ze wtedy będziecie żyli na wystarczającym poziomie żeby zając sie dzieckiem i ewentulnie zrobic sobie drugie ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skromnym zdaniem
Mieszkałam z dwójką dzieci na POŁOWIE pokoju przez ponad pół roku, dzieląc go z bratem nastolatkiem... Potem dwa lata na pokoju z kuchnią bez łazienki, wody (nosiłam ze studni)... Pracowałam jak wół, ale zmęczona do granic możliwości ukojenie znajdowałam w tuleniu się do dzieci. dziś mam mieszkanie... czwórkę cudownych urwisów, dla których jest mamusią... która uczyła je grać w memorki, pleść warkoczyki, czytała Kubusia Puchatka świetnie udając Tygryska.Pamiętają tamte warunki chociaż minęło już 15 lat... i mówią do mnie mamuś... nawet przy kolegach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myślę, że to prowokacja, ale
moja kolezanka (samotna matka) wyjechała do warszawy do pracy, związała się tam z facetem, a swoje dziecko zostawiła dziadkom. Kilka lat była taką mama jak autorka, po czym dziecko poszło do przedszkola a potem szkoły i tu zaczęły się schody... Dziadkowie nie byli opiekunami prawnymi i nie mogli podejowac różnych decyzji, szkoła wystosowała do nich pismo, ze albo matka zrzeknie się opieki prawnej na rzecz dziadkow, albo przejmie faktyczną opiekę nad dzieckiem. I co? Udało się rpatem wszyskto pogodzić, córa zmaieszkała w Warszawie z matką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam ogromną nadzieję, że otworzycie oboje oczy. Tak skrajnie nieodpowiedzialnego i wygodnego zachowania dłuuuugo nie widziałam. Ile jest rodzin, gdzie mąż i żona pracują, dodatkowo dokształcają się, ale są razem! Są dla dziecka, nawet wieczorami, ale są! I spędzają każdą wolną chwilę z dzieciątkiem! Wy po prostu prowadzicie "aktywne" życie, nie ma mowy o jakichś nie wiadomo jakich trudnościach (brak pieniędzy, dachu nad głową, patologie) aby dziecko było z dala od Was. Idąc Waszym tokiem myślenia-3/4 , ba! wszystkie rodziny musiały żyć w taki sposób.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×