Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Zero wsparcia :(

Pytanie do osób chorujących na depresję.

Polecane posty

człowiek sam orientuje się , ze ma depresje zazwyczaj w wysokim stadium. Ja początków nie pamiętam , pewnie uważałam to za osłabienie nastroju czy użalanie się nad sobą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zuzanna Aamelia
Dodatek do meza- jesli Twoja sytuacja wyglada tak jak opisalas i Ty sama siebie widzisz w tym wszystkim tak jak opisalas to raczej trudno wymagac abys byla w lepszym nastroju i formie. Przeczytaj sobie jeszcze raz swoje wlasne wypowiedzi tak jakby to pisala obca osoba. Moze cos zauwazysz ??? .......... Co byloby - Twoim zdaniem - potrzebne aby ta sytuacje przelamac? Licza sie trzy pierwsze pomysly jakie Ci przyjda do glowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poryty łeb
przeanalizowałem całe moje życie i relacje z ludźmi korzenie tego są w dzieciństwie, nie umiem teraz rozstrzygnąć, czy mając 4, 5, 6 lat już odstawałem od średniej emocjonalnego rozwoju, ale chyba tak, ale z pewnością szkoła ujawniła problem i przyspieszyła rozwój depresji okres dojrzewania - przerąbane i wtedy już było źle wszystkie moje przemyślenia potwierdził psychiatra wskazał także przyczynę, tę podstawową i to się zgadza jak cholera co ciekawe, uznałem, że depresja jest swego rodzaju naroślą, mocno wrośniętą, ukorzenioną ale jednak nie ona stanowi o mojej naturze (to wariant optymistyczny) lub nie wyłącznie (wariant zdroworozsądkowy) zastanawiałem się co by było gdyby, nie zaszły pewne okoliczności, gdyby nie było tej praprzyczyny i dodatkowych okoliczności, które ułatwiły rozwój depresji i doszedłem do wniosku, że byłbym taki, jaki zawsze chciałem być, za jakim sobą tęskniłem od zawsze byłem przybity i smutny, przez całe lata, bo nie akceptowałem siebie, takim jakim byłem, frustracja narastała, bo gdzieś tam jednak tłukły się we mnie cienie, tej natury, którą jeszcze miał, która mogła się rozwinąć w tym 4 - 6 letnim, podobno sympatycznym chłopczyku ;) dzięki temu, że jeszcze przed leczeniem, wiele przemyślałem, potem rozmowy z psychiatrą (nie tak wiele) przestałem siebie winić, za wszelkie moje niepowodzenia, za to, że taki jestem do dupy ulżyło mi to nie znaczy, że kłopoty zniknęły, ale odczułem ulgę, ja nigdy, przed nikim się nie użalałem, ale w środku zarzucałem sobie wszystko co tylko było możliwe... teraz czuję ulgę, pewną lekkość, pomimo, że mnóstwo zastarzałych problemów wisi nade mną może ktoś z tego skorzysta 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na dwoje babka
dodatek do męża też jestem zdania że twój główny problem że patrzysz na siebie oczami innych zacznij wierzyć w siebie, nei ważne jak oceniają cię inni ważne co sama o sobie myślisz przebuduj swoje własne myślenie uważasz że teściowie, rodzice źle cię oceniają uważasz że inni bardziej się realizują spójrz na siebie przychylnie: jesteś żoną, matką, gospodynią, założę się że odwalasz kawał roboty jako przykładna mama dla swojego dziecka, dajesz mu swoją miłość, opiekę, troskę, uczysz go życia każdego dnia spełniasz się w tych wszystkich rolach i na pewno jesteś w tym dobra, dajesz wiele z siebie mężowi i dziecku pomyśl o tym wszystkich samotnych lub bezdzietnych kobietach, które nie miały takiej szansy jak ty, ty jesteś od nich o te cenne doświadczenia bogatsze, masz własny dom, rodzinę spójrz na swoje dziecko, każdego dnia rośnie i uczy sie czegoś nowego, daje Ci nadzieję na przyszłość zobacz kim naprawdę jesteś, jak ważną odgrywasz rolę w życiu innych, jak wiele potrafisz im dać, jesteś wartościowa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poryty łeb
dodatek do męża jeśli kochasz swoje dziecko, a pewnie tak jest! powinnaś zacząć walczyć o siebie, na początek tylko dla niego jeśli tego nie zrobisz, nie będziesz przypominała tej dziewczyny sprzed lat, uśmiechniętej, szczęśliwej to przelejesz swój smutek na dziecko w jakimś stopniu to się stanie, bo musi się stać będziesz się starać dać mu wszystko co najlepsze, swoją miłość ale będzie to miłość skażona twoją depresją, truciznę wsączysz mimowolnie i bez złych intencji kiedyś ta trucizna rozleje się po duszy twojego dziecka i zapadnie ono na jakiś nieokreślony smutek być może sama tego na początku nie pojmiesz, bo przecież tak się starałaś... liczy się nie tylko to co robimy ale JACY JESTEŚMY, jeśli jesteśmy nieszczęśliwi, cierpiący przelewamy to na naszych bliskich a kto jest bardziej chłonny, niż dziecko??? zachęcam Cię do jakiegoś pierwszego kroku psychiatra to dobre rozwiązanie poszukaj w necie kogoś kto ma dobre opinie w twojej okolicy i zdecyduj się dla szczęścia twojego dziecka a potem swojego i męża :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
poryty łeb-nie ma sensu gdybać ponieważ jak ktoś ma osobowośc podatną na depresję to ta choroba go dopadnie prędzej czy później niezależnie od tego czy coś złego wydarzy się w dzieciństwie czy też później. Tak samo uważam , że rozliczenie z przeszłością powinno się zrobić 1 raz i zamknąć rozdział, starać się myśleć jedynie o teraźniejszości i przyszłości.Nie ma sensu ponownie rozdrapywać ran gdyż jest to "dogadzanie depresji", która lubi gdy człowiek się pogrąża w złych wspomnieniach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zuzanna Aamelia
poryty - nie tak do konca zgadzam sie z Twoja teoria.Gdyby nie wydarzyly sie pewne okolicznosci to moze wydarzylyby sie inne? A jesli nawet nie wydarzylyby sie zadne to i tak nie ma zadnej gwarancji czy naprawde bylbys taki jak zakladasz. Mysle, ze Twoja metoda na zycie to zamiast brac wine na siebie skladasz teraz te wine na takie czy inne okolicznosci. Czy zastanawiales sie kiedys nad opcja bez okreslania czyjejkolwiek winy? Moze to pozwoliloby Ci zrobic kolejny krok naprzod?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na dwoje babka
Też sie zastanawiałam czy takie grzebanie w przeszłości i doszukiwanie się przyczyn w jakiś wydarzeniach, okolicznościach czy nawet osobowości rodziców ma sens dobrze ktoś napisał że powinniśmy koncentrować sie na teraźniejszości...i nawet myślę że żyć tylko tu i teraz i nie wybiegać myślami naprzód....bo myślenei o przyszłości może też generować kolejne lęki i zamartwianie się.... cieszyć się z tego co się dzieje obecnie, z każdego dnia i z każdego wielkiego-małego osiegnięcia cieszyć się jak głupek z błachostek cieszyć się jeśli dzień był ładny, cieszyć ze spotkania z ludźmi, z rozmowy z sąsiadką, z tego że ugotowaliśmy smaczny obiad itd.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taa niedobra pupa
swoim punkcie i że moi rodzice wychowali mnie na rozpieszczoną księżniczkę, która chce skupic uwagę na sobie. Teśc stwierdził że wymyśliłam sobie tę chorobę, no bo inni tak też robią. Powiedział że to za sprawą "mody na rozczulanie się" która przyszła do nas jak wszystko co dziwne z Ameryki. wg mnie to po prostu totalny brak wiedzy sie klania. Niestety, ale nasze spoleczenstwo jest w tych kwesiach po prostu durne. Nie wiem co poradzic, moze przynies im jakies broszury do poczytania... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sylwia7741
U mnie w rodzinie(rodzina z ojca strony) nie rozumieja deprecj dla nich jestem slaba, placzka jestem dla nich nienormalna.smieja sie ze mnie ze jestem bojazliwa placze jak cos przykrego powiedza ze nie spotykam sie ze znajomymi (fobia spoleczna)mam nadzieje ze jakos mi doradzi. Mialam mysli samobojcze juz ukladalam w glowie jak sie zabic. I sie cielam zyletka mama zadzwonila po karetka po rozmowie z lekarzem zaproponowali szpital stwierdzili,ze sama nie dam rade zgodzilam sie.miala przyjsc moja rodzina w ten dzien przyszli ale troche pozniej jak juz bylam w szpitalu. caly czas sie zadreczam ze mogli wczesniej przyjsc i wszystko wiedzie? Zagnebianie co by bylo gdyby? Oni w prost potrafia powiedziec jaka ty jestes.by sie nasmiewali i gnebili co ja z siebie robie. nie rozumieja takich osob. Niech ktos mi cos doradzi bym tak sie nimi nie przejmowala

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hornehahargh
Też choruję na depresję, nerwicę, plus lęki i prokrastynacja. Ale ja mam to szczęście (czy też może szczęście w nieszczęściu :P ), że w moim otoczeniu jest dużo osób chorych na depresję i inne takie choróbska, choruje moja mama i mój facet.... Z jednej strony staramy się wspierać, bo wiemy, co czuje druga osoba, a z drugiej jest ciężko, bo ciężko ciągnąć za uszy siebie i jeszcze kogoś, pojawiają się sprzeczki i kłótnie o drobiazgi, bo choroba jest chorobą :/. Nie wiem czy tu ktoś pisał przede mną, ale moja lekarka mówi w ten sposób: Jak się złamie nogę, to się człowiek nie próbuje sam "wziąć w garść" i sobie nogi naprawić, tylko idzie do specjalisty, który mu tą nogę poskłada. A jak komuś popsuje się głowa, to też nie może "wziąć się w garść" i naprawić jej sam, i od tego jest lekarz, żeby mu pomóc :) . Bo depresja to choroba jak każda inna, musimy to pojąć i my, chorzy (że nie jesteśmy kimś gorszym, niedojdami życiowymi itd - po prostu trzeba się wziąć za walkę z chorobą), i rodzina i bliscy. Ja w ogóle nie miałam problemów z przyznaniem się do choroby, nie robię z tego tajemnicy, znajomi wiedzą i też okazują wsparcie. Mam tylko problem z przyznaniem się do tego na uczelni, na której przez chorobę zawaliłam mnóstwo spraw :/. Może poszukaj wsparcia na forach internetowych dla osób z depresją?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mecha love
witam wszystkich, od pewnego czasu wiem a przede wszystkim czuję, że mam depresję... Jakoś funkcjonuje ale myślę, że bez środków farmakologicznych i fachowej terapii się nie obejdzie. Kiedyś obłudnie myślałam, że dam sobie sama radę ze złym nastrojem, brakiem ochoty do życia. Dziś wiem, że niestety to cholerstwo jest silniejsze i autoterapia nie pomaga a jedynie daje złudzenie chwilowej poprawy. Uważam, że to co nazywacie rozgrzebywaniem przeszłości jest bardzo potrzebne do zrozumienia swojego obecnego stanu i wręcz niezbędne aby móc tworzyć szczęśliwą przyszłość. Dziś zrobiłam pierwszy krok wynotowałam adresy i telefony do potencjalnie najlepszych specjalistów w okolicy. Nie chcę odwlekać pierwszego spotkania ale podświadomie robię wszystko aby przedłużyć ten okres... Analizując kilka poprzednich lat zauważyłam również, że stany depresyjne znacznie nasilają się u mnie w okresie zimowym gdzie słońca jest jak na lekarstwo. Powinnam się przeprowadzić do Hiszpani - zawsze ( za czasów zdrowej psychiki) o tym marzyłam... teraz mi się nawet by nie chciało... dobrej nocy ;] ps. do 'zrytego łba' : lubię Twoje wypowiedzi... czasem są takie... moje ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pierdolenie ta cala depresja. Też kiedyś miałem taki stan. Jak ktoś chce się wyrwać to wyrwie, jak ktoś chce w marazmie pozostać to pozostanie. Tyle. Trzeba przeć na przód tym czasem ci depresyjni nie wiedzieć czemu oczekują, że cały świat zrobi wszystko za nich oczekują nie wiadomo jakiego wsparcia etc. Qrwa dzieci w afryce głodują, nastolatki zmusza się do walki w nieswoich wojnach, a wam co się takie strasznego dzieje? Macie stracić dach nad głową? Dziecko wam zginęło? Zero wsparcia :( => a szlugi ćmić i żreć to masz siłę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mecha love
ot i cała Twa wiedza i mądrość na temat depresji wypłynęła. To nie jest kwestia czy Ci się chce czy nie... zresztą Twoja wypowiedź nalezało zostawić bez komentarza...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mecha love => Depresja. Dysleksja. Prokrastynacja. I wiele innych słów na usprawiedliwienie własnej indolencji. Poza tym masz rację, nie musiałaś się odzywać a się odezwałaś. I od razu rozwiałaś wszystkie ew. wątpliwości tematem twojej osoby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×