Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

-Kasia-

CIĄŻA długo.......wyczekiwana :-)

Polecane posty

maja- moja Julka to 3-4 łyżeczki zupki potrafi jeść 40 min, bo ciągle wypluwa a ja jej daję od nowa, potem od nowa grzeję, bo stygnie i tak w kółko także się nie martw. Wiem co czujesz, ja też czasem mam dość i po jednej łyżce jak widzę jej minę to wszystko wyrzucam do śmieci i robię mleko, bo nie mam siły jej wmuszać. Mam nadzieję, że wkońcu te leki zadziałają! trzymam kciuki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
maja,Emmi a kupujecie słoiczki czy same gotujecie zupki ??pytam bo u nas była taka sytuacja,że Gabi nie chciała jeść obiadków i już nie wiedziałam co robić, tak jak piszecie potrafiła sloczek jeść godzine :( więc zaczęło się gotowanie i też nic, próbowałam różnych firm słoiczków, aż któregoś dnia ugotowałam tak gestą zupe,że łyżke można było postawić i ku ku mojemu zdziwieniu zjadła wszystko bez marudzenia, widocznie coś jej nie pasowało w konsystencji, popróbujcie też gotować rózne rodzaje :) dla pocieszenia powiem, ze później ją trzepneło i tylko na słoikach o zupie mojej roboty nie było mowy :) teraz czasami już coś zje ::) a i co wydaje mi się bardzo ważne, trzeba dawac jeśc o stałych porach dnia wtedy dziecko się przyzwyczaja i chętnie je :) Gabi też je bardzo mało bo je ok 300-400 mleka,kaszke ze 100 wody, zupe 200 i czasami jeszcze jakiegoś owoca lub serek homogenizowany, daje je też ciasteczka, i suchary

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sabiba ja daję o stałych porach jedzonko, zupki próbowałam już i słoiczki i sama ugotowałam, jej po prostu nie smakuje nic, niczego nie lubi, dosłownie NICZEGO:( teraz ma znów fazę że jak jest gęste to nie ma szans żeby przełknęła więc zupę to jej tak rozrzedzam że jest jak woda i wtedy jakoś w nią wcisnę. I niestety problem nie jest w zupach tylko w każdym jedzeniu, a najgorsze jest to że wcale nie przybiera na wadze, od tygodnia karmię ją wg zaleceń pani gastrolog i waga dalej stoi w miejscu, boję się że ma jeszcze jakąś inną chorobę:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiem,że to łatwo powiedzieć ale nie martw się na zapas :) a jak jest z jedzonkiem ktore dajesz jej do łapki ?? np.jakieś ciasteczko czy np.sucharek?? sprobuj zupe pomidorowa z hippa, u nas jak Gabi nie chciala jeść to tylko to jej chodziło, i może daj się Mai podawić jedzeniem :) ja jak ostatnio ugotowałam jabłko i przetarlam do miseczki tylko po to żeby Gabi włożyła w nie łapki i się wysmarowała to też troche zmieniła nastawienie do jedzenia. Gabrysia, zauważyłam ostatnio że chetnie jadła by "kanapki" jak ja jem śniadanie, więc daje jej maleńkie kawałeczki i zadowolona wcina, a kaszki np. nie ruszy. kurcze te nasze dzieci ciągle coś wrr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mamo Urwisów mam nadzieję że w końcu Oleńka pozbędzie się tego katarku. Fabianek niby nie ma kataru, ale codziennie coś mu tam w nosku świszczy i przeszkadza i mu odciągam fridą. Za bardzo tego nie lubi, więc wykorzystuję ten czas gdy już płacze;) Co do szczepienia, to zaszczepiliśmy Fabianka na rotawirusy, już 7 tyg temu dostał drugą dawkę, ta szczepionka jest doustnie i bałam się, że ją zwróci, bo wtedy jeszcze tak ulewał, ale na szczęście połknął wszystko. My też szczepimy hexą i jeszcze jedną na "i", nie pamiętam nazwy. Emmi tak się u nas szczepi, szczerze to myślałam, że tak właśnie szczepią takie małe dzieci, w mięsień wysoko na udzie. Co do wagi to ja mam identycznie, też przytyłam 16kg i nie umiem zrzucić 3kg;), waga w miejscu stanęła i już:) U nas dobrze, Fabianek na szczęście zdrowy, wczoraj go zważyliśmy i ma już 8kg!!! Taki pulchniutki bobas:) Ciągle wkłada rączki do buzi i widzę, że chyba szybciej mu wyjdą dolne dwójki niż górne jedynki. Jeśli chodzi o jedzenie, to mały je bez problemu, nawet jak mu daję coś nowego, to wcina:) tylko oczywiście najpierw muszę dać trochę mleka, żeby zaspokoić pierwszy głód. No i musi dostać jeść co 2 godziny!! Bo potem jest płacz, taki głodomorek! Już się boję, żeby za szybko nie przybierał, bo to chyba też nie jest dobrze, ale jak mam mu nie dać jak płacze? Dzisiaj chcę spróbować dać mu zupkę. Ostatnio dastał biszkopcik rozmoczony w herbatce i bardzo mu smakował:) Muszę kończyć, bo się odzywa!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sabiba jak dam coś Mai do rączki to traktuje to jako zabawkę, rozdusi i na tym się kończy, okruszki chlebka wcześniej zjadałą ale od pewnego czasu wypluwa a zdarza się że okruszkiem się zakrztusi i zwymiotuje:( i tak to z nią jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
maju rozmawiałam z koleżanką i ona dawała na początku małej debridat gastrotuss baby i zagęszczała mleko, a później miała zmienione na prazol neo :)mówi, że troche czasu minęło zanim było widać efekty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a maju miałam zapytać bo piszesz,że Maja też jeszcze nie raczkuje, a powiedz mi jak z siadaniem u Was ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sabiba mnie pani rehabilitantka powiedziała że najpierw dziecko ma raczkować a dopiero z raczkowania usiąść i nie sadzać absolutnie dziecka. Nie ukrywam że i tak trochę sadzałam Maję ale ona sama nie chciała bo uwielbia na brzuchu brykać, ostatnio coraz lepiej siedzi choć chwilę posiedzi i jak zacznie się rozglądać to zalicza glebę:) od wczoraj sama podciąga się i siada w łóżeczku. A jak u Was?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzień dobry dziewczyny! Chciałam nadmienić, że nadal czytam Was codziennie i strasznie się martwię, że Wasze maluchy mają różne przypadłości. Kibicuję wszystkim bobaskom, żeby w końcu zaczęły jeść, usiadły, nie chorowały :-) czy możecie mi pomóc? wczoraj robiłam badania przed wizytą u lekarza. KOnkretnie mi chodzi o p/ciała p/toxo. IgG 0.130 (czyli wynik ujemny), IgM ujemny. W poprzednich badaniach miana tych p/ciał też były niskie. Lekarz to widział, ale nie znalazł w nich nic niepokojącego. No a wczoraj to się trochę przestraszyłam! Mamy w domu 2 koty, nie sprzątam po nich, ale je głaszczę, przytulam. Kurde czy mogłąm zaszkodzić małemu?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
miholichol nie chcę Cię straszyć, ale ja na Twoim miejscu uważała bym z kotkami, wiem że to może przypadek,ale Gabi nie wiadomo skąd jak miała robione badania w w wiku 4 miesięcy okazało się że ig 13 więc jeśli wogóle miała tokso to musiała jeszcze jak była u mnie w brzuszku , chociaż pani neurolog mówi,że takie wyniki często są niejednoznaczne. maju Gabi też jeszcze nie siedzi sama, ale coraz częściej jej się udaje jak ją posadze,jednak nei jest to długo, moja rehabilitantka mówi że niedługo usiądzie z pozycji bocznej więc moze usiąść wcześniej niz zacznie raczkować :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam! kushion siedzę jak na szpilkach i czekam na wieści! niech nas szybko ktos poinformuje bo oszaleję z tej niewiedzy :) trzymam kciuki Kochanie! Kasieńko moja najdroższa jestem z Tobą całym serduszkiem. Mam nadzieję, że Twoje szczęście jest już bliziutko. A Twoje wątpliwości? Ja myślę Kaieńko, że każdemu z nas jest coś tam na górze pisane... Wierzę, że ta pula szczęścia dla Ciebie dopiero się wysypie! Buziaczek miholichol- nie bardzo rozumiem kochana co jest powodem Twoich zmartwień? Być może to że w naszym społeczeństwie wciąż brak wystarczającej wiedzy na temat tej choroby. Narosło już tyle mitów że czasem zwyczajnie takich bzdur czytać się nie chce. Ja chorowałam na toxo 5 lat temu, miałam powiększone węzły więc zlecono mi to badanie. Z wynikami byłam u 2 lekarzy i oboje śmiali się z moich wyczytanych w necie wówczas teorii, że to przecież niemozliwe bo ja w zyciu nie miałam kontaktów z kotami- nigdy nie przepadałam za tymi zwierzątkami, wręcz czułam jakiś dziwny dystans do nich, więc nie zdarzało mi sie nawet pogłaskać kota! Dowiedziałam się wtedy że zarażenie się od kota toxo jest bardzo mało prawdopodobne i może nastąpić wyłącznie po kontakcie z jego odchodami( oczywiście zakładając że kot jest zarażony). A my zarażamy się najcześciej jedząc niedokładnie umyte owoce, warzywa itp. Od roku jestem posiadaczką dwóch najcudowniejszych kotek pod słońcem, które kocham nad życie :):):) To nasze dwie córeczki i nie wyobrażam sobie już by mogło by ich z nami nie być. A jak słyszę od ludzi że w ciąży powinnam się ich pozbyć to zwyczajnie się uśmiecham. Pomijając fakt, że posiadam już przeciwciała to i tak nadal często słyszę, że to nieodpowiedzialne :) Ty Miholicholku powinnać jedynie do końca ciąży monitorować czy czasem nie pojawiły się przeciwciała, ale nie dlatego że posiadasz koty, tylko dlatego że takie jest zalecenie dla każdej ciężarnej która nie chorowała na toxo przed ciążą. A u mnie nic nowego - ciśnienie w domu raz wyższe raz niższe- wczoraj an wizycie miałam znowu podwyższone ale lekarz twierdzi, że to za mało na leki. dalej musze więc kontrolowac w domciu. nie puchnę, nie mam białkomoczu, czuję się dobrze, ale ile bym dała by przeskoczyć już te 10 tyg... ehh, chyba jestem już zmęczona... Pozdrawiam cieplutko was wszystkie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzień dobry dla wszystkich Mamusiek i Ciężaróweczek!!! Mam chwilkę do karmienia więc chcę Wam podziękować,za tyle ciepłych słów. Kasia,miholichol,Sabiba,Eewa,Superburek,Kushion,kulfonik,maja331,Mama Urwisa,Wesoła81,miki3274,emka155,Idea10-DZIĘKUJĘ (mam nadzieję,że nikogo nie pominęłam. A z nami było tak: 20.01 pojechaliśmy do szpitala na standardowe ktg i badanie ginekologiczne. Wszystko idealnie,a tu pani doktor mówi mi,żeby chuchac i dmuchać bo to bliźnięta i 37 tc, i takie tam.... Ja na nią oczy wywaliłam,bo miałam tego dnia pakować torbę,szykować łóżeczka i ogólnie dopiąć wszystko na ostatni guzik...!!! A ta jak powiedziała tak zrobiła i tak jak stałam zostałam w szpitalu,całkowicie na to nie przygotowana... Mój M w lekkim szoku,ale zebrał się i pojechał do domu po moje rzeczy. Przez weekend robili mi ktg i tylko leżałam i jadłam i słuchałam płaczących Maluszków.No i decyzja że w poniedziałek będę miała cc. Tak jak już pisałam,dziewczynki urodziły się w bardzo dobrym stanie i zdrowiutkie. Tatuś pękał z dumy gdy już po chwili jedna z pań pielęgniarek powiedziała,że Weronika to wykapany ON. :) Na początku w ogóle nie miałam laktacji a przykładanie do cyca dzieci spowodowało niezłe rany i ich nerwy. Tu muszę powiedzieć,że panie od laktacji w ogóle się nie popisały,żeby choć sprawdzić czy ruszyła u mnie produkcja mleka. Dopiero w ostatni dzień pobytu w szpitalu,gdy już nie wytrzymałam i zaczęłam ryczeć,podłączyły mnie do automatycznego laktatora i zonk.... prawie pusto.... Zaczęłam pić herbatkę i powoli ruszył.Teraz jest już dobrze ale mimo wszystko dopajam moje córcie mlekiem Bebilon HA1. Kurcze, Weronka płacze,muszę konczyć ten i tak długi wywód.... Jak znajdę chwilkę,choć z tym naprawdę trudno,bo karmię co trzy godziny, to poczytam i może coś jeszcze skrobnę... :) Pozdrawiam WAS wszystkie i całuję wszystkie Maluszki i Brzuszki!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niunia- strasznie się cieszę, że wszystko tak ładnie poszło. Jeszcze raz gratuluję! Sama pamiętam, jak to było ze mną i dziewczynkami na początku (karmienie co trzy godziny), dlatego życzę Ci dużo sił. Na pewno Ci się przydadzą. Ja miałam wrażenie, że karmię na okrągło. Bo Lenka jadła butelkę ponad godzinę. Co do laktacji, to miałam podobnie. Kupiłam sobie laktator Medeli elektryczny, ale zupełnie się nie przydał, bo okazało się, że ściąganie nim mleka trwało wieczność. Dlatego wypożyczyłam sobie taki sam jak mieli w szpitalu. Troszkę to trwało,by pobudzić laktację. Nasze organizmy po prostu nie były przygotowane na przyjście Maleństw. Życzę Ci dużo w tym wytrwałości. Ale naprawdę będzie dobrze, bo mi się wydawało, że to tragedia. Ale z czasem mleczka było coraz więcej i więcej. Tylko ważna jest wytrwałość i systematyczność. Nawet w nocy jak już padałam, to i tak starałam się ściągać, by nie zgubić pokarmu. Wykarmienie dwójki dzieci z piersi to naprawdę nie lada wyczyn, więc jeśli dokarmiasz mm to zupełnie się tym nie przejmuj i nie miej wyrzutów do siebie. Ważne, że dziewczynki i tak dostają Twoje przeciwciała!!! Ściskam Cię mocno!!! A Wam dziewczynki dziękuję za pomoc i rady co do kaszek i kleików. Za radą Mamy Urwisów poczekam jeszcze. Wpadłam na pomysł by na noc karmić Maję mm AR i rzeczywiście, to że jest gęściejsze i troszkę dłużej się trawi jest u nas strzałem w dziesiątkę. Na pewno nie będę już jej dawać na noc mojego mleka. :) A co do tej wagi, to może rzeczywiście niewiele przytyłam, ale to też dlatego, że podczas przygotowywań do in vitro zastrzyki hormonalne, tabletki anty i stres zrobiły swoje i przytyłam. Nie ważyłam się bo się bałam, ale widziałam po rzeczach, w szczególności spodniach. I przypuszczam, że jak już byłam w ciąży, to wróciłam do swojej wagi i stąd taki przyrost. Bo pamiętam, że wagę pod koniec kwietnia miałam taką samą jak w lipcu. Dopiero później troszeczkę mi przybyło. Więc to pewnie stąd. A wagę liczyłam od mojej tradycyjnej :) Mam pytanko - chciałam umieścić zdjęcia na NK, ale zastanawiam się, czy ktoś jeszcze tam wchodzi, po tych wszystkich sytuacjach? Buziaczki i miłego dnia! Pędze do tych moich małych Cudków :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maja, Sabiba - moje maluchy najpierw zaczely siadac, a dopiero po tygodniu raczkowac, wiec dziecko moze najpoerw usiasc. Owszem robily to z pozycji czworaczej, ale jednak tylko umialy sie do niej podniesc, a do przodu ruszyc nie. Niunia - widze, ze wiekszosc nas mamus blizniakow przechodzi te problemy z laktacja poczatkowo. Ile mnie t stresu kosztowalo. Ae tak jak napisala Ona potrzebna jest wytrawalosc i laktacja sie rozkreci. I najwazniejsze jest to, zeby sie nie stresowac. J tez wypozyczylam profesjonalny laktator, bo sciagal o wiele szybciej i skuteczniej mleczko. A przy 2 skarbach kazda minuta jest wazna. Widze, ze niezla niespodzianke mialas z tym porodem:) Ona - fajnie, ze tak dobrze sobie radzisz:) no i strasznie zazdroszcze Ci, ze male tak ladnie spia. Ja mam z tym do dzisiaj problemy. Na jedzenie budza sie raz, ale od pewnego czasu jest sporo pobudek z innych powodow. A to zeby, a to skok rozwojowy... Poza tym u nas dobrze. Sa zdrowe, rozwijaja sie super. Szaleja po calym domu i wszystko ich interesuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziubasku kochany - jesteś głosem rozsądku :-). Wiesz jak to jest, widzisz wyniki, umiesz je zinterpretować (ja jestem lek. wet), ale jakiś wewnętrzny głos mówi coś innego, podszeptuje. Zarazić się toksplazmozą można praktycznie na 4 sposoby: zjeść kota (żywiciel ostateczny w cyklu rozwoju toxoplasma gondii), zjeść kocie odchody - słusznie zauważyłaś dziubasku, jeśli kot jest zarażony, zjeść nieumyte owoce lub warzywa (zanieczyszczone odchodami zwierząt zarażonych), zjeść surowe mięso - wołowe, drobiowe, lub podczas krojenia mięsa, warzyw potrzeć sobie brudną ręką oko. Bardziej w Waszej pomocy chodziło mi o interpretację miana przeciwciał IgG - czyli p-ciał pamięci. Ja ich nie mam (0,13) to znaczy, że nie przechorowałam TG, czyli nie miałam kontaktu z tym pasożytem. IgM = 0, czyli w tej sytuacji nie choruję. Zdzwoniłąm się z moją przyjaciółką, która mnie uspokoiła. Jutro mam wizytę u swojego lek. gina. Masz rację dziubasku - mity o toxo i kotach są straszne. Ja też nie wyobrażam sobie życia bez naszych dwóch kotów i psa! :-) W którym tyg ciąży jesteś teraz? Niunia - ale fajnie :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wesoła81 - na razie noce przespane, ewentualnie jedna pobudka do Mai, ale pewnie w niedalekiej przyszłości czeka mnie to samo, co u Ciebie :) Za to dziewczynki bardzo mało śpią w ciągu dnia. W zasadzie raz dziennie kładę je do łóżeczka na jedno dłuższe spanie, a tak inne próby kończą się nawet nie płaczem, tylko krzykiem i piskiem. Tylko na noc nie ma tego problemu. A tak, przez resztę dnia jest trochę zabawy no i bujanie na dwie nogi. Normalnie uda będę miała po ich dzieciństwie jak wyczynowa biegaczka :) Napisz mi proszę czy u Ciebie też tak było? Powiem Wam szczerze, że myślałam, że dzieci więcej się interesują zabaweczkami, karuzelami itp. A tu 10 min karuzela i płacz. I tylko bujanie lub noszenie na rękach ich uspokaja. Nosić nie noszę - bo jak sama mam nosić dwie. Moja teściowa jak do nas przychodzi to ma teraz zakaz brania ich na ręce, bo to ona je tak nauczyła. Tak jak i bujania. Kiedyś im wystarczyło, że były po prostu ze mną w pokoju. Martwię się, czy nie za mało śpią. Fakt, że podczas bujania zamykają oczka i robią sobie kilkuminutowe drzemki. Ale jak tylko przestanę bujać to oczy jak złotówki i płacz. Może macie jakieś sposoby, może ja robie coś źle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to cieszę się miholicholku że już spokojna jesteś :) jest dokładnie jak napisałaś, niskie miano igg świadczy o tym że nigdy nie chorowałaś na toxo i nie posiadasz przeciwciał( takich jakie posiada się po przechorowaniu ospy, rózyczki...) natomiast igm równe 0 oznacza że nie chorujesz obecnie i to jest dla Ciebie najistotniejsze :) i tak ma pozostac do końca ciąży :) ja jestem teraz w 29 tc, ale psychicznie wysiadam. ten pobyt w szpitalu trochę mnie podłamał. do tej pory było zbyt spokojnie i pięknie. czytanie informacji w necie dodatkowo mnie dołuje więc nie zdziwię się jak mój M w końcu się zdenerwuje i odetnie mi dostęp :) wiesz co mnie najbardziej przeraża? fakt, że jeśli na tym etapie coś by się wydarzyło mogłabym tego psychicznie nie wytrzymać. tak wiem wiem, pozytywne myślenie, ale te śpiewki chyba nie działają na mnie - życiową pesymistkę po przejściach. może mnie dziewczyny skrytykujecie, ale ciąża dla mnie nie jest pięknym odmiennym stanem, jest codziennym zamartwianiem się i zastanawianiem co może się stać... wiem że nie powinnam nawet tak myśleć, ale tak jest, to właśnie siedzi w mojej głowie. dostałam taki prezent od losu a teraz nie potrafię się z niego cieszyć :( nie będę wam kochane smęciła.. dół jest i nic nie poradzę, mam tylko nadzieję, że nie będzie coraz gorzej :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
micholihol- no właśnie Ty weterynarz i się boisz toxo:) Słuchaj ja u rodziców miałam 3 koty, które wychodziły na dwór,a w lecie biegały po lesie wiec miały kontakt z odchodami dzikich zwierząt. Mieszkałam z nimi jakieś 10 lat, potem wprowadziłam sie do męża i od 1,5 roku sami mamy superową koteczkę. Powiem Ci że też nie mam żadnych przeciwciał co oznacza, że nie chorowałam na toxo. Jak zaszłam w ciążę zbadałam mojej kici krew w kierunku toxo (polecam) noi wyszło że jest zdrowa. Pozostało mi tylko nie wypuszczać kici na dwór przez całą ciążę aby nie miała kontaktu z dzikimi kotami, nie dawać jej surowego mięsa ani ryb surowych, noi zaleca się też sprzątać kuwetę w rękawiczkach. Dodatkowo co ok miesiąc robiłam badania na toxo i nic nie wychodziło, zatem nie bój się, jak zachowasz zdrwoy rozsądek i ostrożnosć - to wszystko będzie ok. Mi weterynarz powiedział, że większość kobiet zaraża się próbując mielone mięso na kotlety, bo często nie bada sie go na toxo zakłądając że mięso będzie potem smażone czy pieczone. Poza tym pamiętaj że w ciąży można leczyć toxo, znacznie gorzej jest z cytomegalią. mamy bliźniaków- bardzo was podziwiam i gartuluję wytrwałości:) Jesteście superowe, wszystkie:) maju - a jak karmisz małą to ona siedzi w siedzonku?? Nam też mówiła lekarka że najpierw ma raczkować a potem siedzieć, ale chyba w siedzonku może siedzieć?? kushion- melduj się!! buziaki dla wszystkich dzieciaków i brzuszków

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Emmi - a żebyś wiedziała, że boję się toxo :-). Zwłaszcza rano po odebraniu wyników zaskoczyła mnie pomroczność jasna. Ale już na zimno, po przeanalizowaniu wszystkich parametrów, po wyłączeniu emocji - jest OK. A Ty kochana nie miałaś tak, że czasem oczywiste oczywistości potrafiły Cię zaniepokoić? :-D Dziubasku - Każda z nas po swojemu przechodzi ciążę. Rozumiem Cię doskonale. Ty masz po prostu odwagę, żeby o tym mówić i pisać. Dziewczynom w ciąży towarzyszą rozmaite nastroje i emocje. Powiem Ci coś co usłyszałam od swojego lekarza - jak wkroczysz w 30 tc możesz być zupełnie spokojna o swojego malucha. Nawet jakby się wtedy miał urodzić - wszystko z nim będzie ok. Czyli masz do tego magicznego momentu tylko 1 tydzień :-) wiem, że gadanie typu: "odpuść sobie, nie denerwuj się" przynosi najmniej oczekiwany rezultat. Chociaż jeśli tak się przejmujesz to znaczy, że myślisz o wszystkich ewentualnościach, które możesz po kolei wykluczać. Dziubasku już bliżej niż dalej :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziubasku- wiem co czujesz, bo sama bałam sie całą ciążę a zwłaszcza do magicznego 7 miesiąca. Niestety, powiem Ci że nawet dziś czasem nachodza mnie takie dziwne lęki np. rano jak się obudze przed Julią i ją dotykam a ona ma zimne rączki, to ogarnia mnie przerażenie, czy ona oddycha...tak się strasznei boję żebyw nocy się nic nie stało. Myślę że taki strach o dziecko, po tym jak długo się o nie staraliśmy jest normalny i niestety pewnie do końca życia nas nie opuści. Staraj się mimo wszystko myśleć pozytywnie, bo dzidziuś odbiera Twoje emocje. Będzie dobrze!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WItajcie, Emko, dzięki, też mam nadzieję, że wreszcie wyjdziemy na zupełnie prostą:) Piszesz o codziennym czyszczeniu noska Fabianka. To jest normalne, bo maluchow zbierają się różne zanieczyszczenia. Problem pojawia się jak się pojawia wydzielina bardziej mokra. U nas odpukać nieźle. Strasznie szybko ten stan wodnistego kataru zów się zagęścił i mam nadzieję znika. Za radą pediatry Psikam Quixxem, pomimo, że mała nie ma 6 miesięcy i widzę, że faktycznie efektywniej oczyszcza się nosek niż przy innej wodzie morskiej. A co do szczepień w nóżkę to moje dzieci w dwóch różnych przychodniach też szczepione były głównie w nóżki. W rączkę z pierwszych szczepień to tylko przeciw gruźlicy, a tak to w udko. Fajnie, że macie szczepienia już za sobą na długi czas. Przed nami jeszcze dwie serie... a na dodatek strasznie odległe teraz są terminy na dzieci zdrowe u nas... Już "zaklepuję" terminy w ciemno dużo wcześniej, bo proponowane terminy są na... 5 tygodni do przodu....jakaś paranoja panuje wszędzie chyba.... Kushion, ja też ściskam kciuki mocnooooooo:) Miholicholku, uszka do góry. Wszystko jest dobrze i tak pozostanie. Mój gin też mówił, że zdecydowanie większość zakażeń toxo to niedopieczone, niedogotowane, bądź grilowane mieso (grilować nie powinno się w ciąży, bo to nie jest wystarczające zabezpieczenie przed zarażeniem), ewentualnie niemyte owoce/warzywa. Z tym, że on twierdził, ze to mniej, bo jednak kobieta w ciąży stara się dbać i myje owoce, a mięso, jak "potraktowane" tepmeraturą, to uważane jest za bezpieczne, a z tym różnie bywa, tak, ze trzeba być dokładnym. Koty, jeśli uważasz, nie masz styczności z ich odchodami, a Twoje zwierzaki nie mają kontaktu z innymi kotami, powinny być jak najbardziej bezpieczne.... Dziubasku, nikt nie ma zamiaru Cię krytykować. To, że się martwisz, świadczy tylko o tym, że jesteś wrażliwą osobą i dużo wiesz.... Opowiem Ci coś... Odkąd mała zachorowała na zapalenie oskrzeli, stałam się przewrażliwiona. Ola kaszlnie przy odbijaniu, a mnie się ręce trzęsą. Podobno "męczę" dziecko różnymi zabiegami, bo poprostu panicznie boję się kataru po antybiotyku u takiej malizny. Naczytałam się o powikłaniach typu - zapalenie uszu i ciągle mam schizy, czy czegoś nie przegapiam, nie przeoczam niepokojących symptomów. Wczoraj już się zagalopowałam zanadto i zaczęłam czytać o powikłaniach zapalenia uszu i przed monitorem zaczęłam płakać jak zobaczyłam stwerdzenia typu: zapalenie opon mózgowych, ropień mózgu!!! i to, że co drugie dziecko do 2 roku życia przechodzi zapalenia uszu. Dziubasku, trzeba się odciąć od nadmiaru wiedzy medycznej, bo to powoduje lęki, strach, czasem wręcz panikę. Zagrożenia z różnych stron są obecne cały czas, ale nie możemy na tym się koncentrować i tylko o tym myśleć, bo życie stanie się nie do zniesienia. Wiem, że nie jest łatwo "wyluzować się", "odstresować", czy skupić się na oglądaniu komedii. Postaraj się jednak pomyśleć choć troszkę pozytywnie. Nic się złego nie wydarzy i już!!! Jejku, przypomniałam sobie, że chyba nie odpowiedziałam na pytanie, czy jak chodziłam do dr Ch to czy płaciłam za badania, czy chodziłam też do innego gina, który przepisywał mi badania. Płaciłam za badania, nie chodziłam na nfz. Ona81. Fajny pomysł wymyśliłaś z tym mlekiem AR i myślę, że i tak super, że Lenka przesypia Ci noce, a Maja budzi się raz. Ja też nie narzekam. Ola ładnie śpi, choć chodzi spać dość późno, ale mi to odpowiada. Chodzi spać ok 22.00 i budzi się na jedzenie w takim układzie generalnie między 4.00, a 5.30. Oleńka je, odbija i idzie dalej spać, albo chwilę "pogada" i dalej śpi. Jak zle około piątej i zle 180 ml to budzi się ok. 9.00, 9.30. Co mi odpowiada, bo "rozmija" się wstawaniem z Piotrusiem, więc mi łatwiej:) Co do usposobienia dzieci i ich bycia absorbującymi to owszem można dziecko rozpuścić, ale myślę, że dużo zależy od samego dziecka. Mój synek będąc mautkim był tak wymagający, że chwilami ciężko było się umyć, jak było się z nim samemu, a Oleńka jest zupełnie inna. Ona akurat dużo czasu spędza w łóżeczku. Bywają dni, że mniej śpi, ale generalnie dużo jeszcze śpi. Teraz np. śpi sobie od 13.00 już prawie 3 godziny. I co zauważyłam (pewno pomyślicie, że jestem głupia), że jak Ola zaśnie na rękach ( nie lulamy jej celowo), ale np. odbiła i zaraz zasnęła, albo wzięło się ją do "pogaworzenia" i zasnęła po chwili, to jeśli odkładam ją do łóżeczka i nie zagrzeję łóżeczka to od razu się budzi i marudzi, a jak ogrzeję jej łożeczko ciepłym powietrzem z suszarki i dopiero wówczas położę, to pięknie śpi. Dziwi mnie to w sumie, bo u nas w domu jest ciepło, chwilami wręcz walczę z tym, bo u nas łatwo robi się gorąco. Najwyraźniej księżniczka taka wrażliwa jest:) Maju, Sabibo piszecie o siadaniu. Piotrusiowi dłuuuuugo zeszło nim usiadł samodzielnie. Podobno było mu trudno ze względu na swoją nieco nadmierną długość. Posadzony siedział już dawno świetnie, pełzał, raczkował, a nie siadał. Usiadł samodzielnie dopiero mająć 10,5 miesiąca. Z tym, ze to było tak, że usiadł danego dnia i od razu to umiał bez problemu. Zaczął chodzić mając 15 miesięcy, więc w normie. Nigdy nie chodził w chodziku, nie używaliśmy skoczków itp. Poprostu jak postawił samodzielny krok to umiał chodzić, nie wymagał prowadzania za rączki do góry. Tak, ze spokojnie, to siadanie z innej pozycji jest trudne;) Muszę zmykać... Buziaki, do napisania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć dziewczynki :-) miholichol ja jestem w takiej samej sytuacji jak Ty z toxo..nigdy nie chorowałam, więc nie mam pciał (w przeciwieństwie do cytomegalii) Z tego względu robię częściej badania....no i staram się nie grzebać w kuwetach kociaków-terroryzuję tym M., bo nasz rudy kocur to esteta i MUSI mieć odpowiednie warunki w kuwecie..:-P jak mu się coś nie spodoba to idzie na łóżko....więc grzebałam z reguły kulkanaście razy w kuwecie na dzień...teraz robi to M.....;-) mięso surowe dalej kroję, tylko ręce myję częściej. kociaki na razie nie wychodzą na dwór (w zasadzie to kocica wychodzi, ale tylko w lato, tak polazić z nami jak pies.. rudy nie lubi...), ale nie zamierzam rezygnować z przytulania ich i nawet całowania. Od tylu lat są ze mną, że zakładam że nie mają toxo....;-) teściowa histerii prawie dostaje na myśl, że w domu dwa koty a ma pojawić się dziecko....ale to jej problem...;-) zgadzam się z dziubaskiem, zdrowy rozsądek wystarczy ;-) ja karmię jeszcze całą armię bezdomnych kotów, ale moją aktywność ogranicza się jedynie do postawienia im miski..zresztą poza jedzeniem nie są mną zainteresowane..;-) dziubasku to już 29 tydzień!! jak ten czas leci....ani się obejrzysz a będziesz na forum inseminacyjnym wywoływana do porodu jak Kushion...-) ja jutro idę na usg połówkowe, może wreszcie uda się podejrzeć kim jest kosmita :-), bo broni się przed podglądaniem, że szok..;-) pozdrawiam mamuśki i brzuchate :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
miholichol :-) może się nie pospieszy, ale coś mi mówi, że Ciebie nie trzeba będzie wywoływać...;-) troszkę jeszcze poczekamy i zobaczymy..;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niunia kochana ogroooomne gratulacje!!!! Ja waszą datę zapamiętam na pewno bo też mam urodzinki 23 stycznia :) Cieszę się, że jesteście w domciu już. Swoją drogą bardzo ładną wagę mają Twoje córeczki! Emmi ja myślę, że mimo wszystko jest jeszcze czas żeby Julcia polubiła inne jedzonko. W sumie jak na razie mleko to podstawa menu takiego maluszka. Ja daję też bardzo mało bo 1/3 słoiczka przy dobrym wietrze. No i na razie same owocki, nie wiem jak to będzie z warzywkami i zupkami. Nie chcę jej za dużo dawać bo u nas w sumie dalej pierś dominuje. No ale niech się uczy malutka :) A na wieczór dosypuję jej dwie miarki kaszki do mleczka. I muszę przyznać, że troszkę mnie zmobilizowałaś do przeniesienia Hanuli do jej pokoiku... Zrobiłam już porządek i wszystko na nią czeka. Ale chyba wstrzymamy się do 17lutego jak skończy pół roku. A jak Julcia znosi zmianę miejsca? Ja mam nadzieje, że Hania tego mocno nie przeżyje. Ja nie jestem na to jeszcze gotowa, ale dla jej dobra trzeba będzie zagryźć zęby :( A chrzciny dziękuję udały się super :) Hanka jest po prostu aniołem i super zniosła tłum ludzi w sobotę i w niedzielę. No i w kościele jak ksiądz polewał główkę to była baaardzo ciekawa co to sie dzieje i nawet nie pisnęła :) Teraz Wam życzę udanej imprezy!!! Sabiba super że Gabi jest taką wesolutką dziewczynką. Z tym naszym NFZ to rzeczywiście można się wściec... Eewa gratuluję synka :) Kolejny chłopiec w drodze. Super bo coś dużo tych bab ;) Mamo Urwisa jak tam Olcia? Mam nadzieję, że katarek już minął i że nie będziecie musiały przesuwać szczepienia. Myśleliśmy o takim drewnianym krzesełku, ale nie mamy miejsca. Musimy chyba kupić coś małego składanego czyli bez żadnych wypasów typy odchylane siedzisko itp. Teraz szukamy czegoś odpowiedniego :) Co do rotawirusa to ja szczepie bo pediatra tak nam poradziła. A podobno przy rodzeństwie to tym bardziej radzą szczepić bo potrafi krążyć to dziadostwo po przedszkolach. Wesoła fajnie, że u Was tak wesoło :D Kumate już te Twoje maleństwa na maxa! Super :) Ona fajnie, że przenosiny maluszków macie już za sobą. Mnie to męczy, ale już niedługo się zdecydujemy na eksmisję Hanki. Ja Hanuli dodaję kaszkę do mleczka dopiero od tygodnia, ale czytałam, że można już od 4 miesiąca. Idea to Twój Tomaszek będzie dwujęzyczny! Super!!! Kushion trzymam kciuki z caaałych sił!!! Miholichol mi lekarka mówiła, że naprawdę trudno się zarazić toxo od kota. Chyba trzeba mieć styczność z kilkudniowym kałem kota, żeby się zarazić więc dla świętego spokoju zleć czyszczenie kuwety mężowi. A i pytałam czy na pupce kociej nie ma wirusa, ale pani dr powiedziała, że na pewno nie! (Ale widzę, że to wszystko już wiesz :) ) Kurczę muszę lecieć bo Hanka marudzi i trza się myć!!! Pozdrawiam Was wszystkie!!! PS: Już się nie mogę doczekać jak Hanka będzie siedzieć i będzie się mogła w wannie kąpać :) PSS: A jak Waszym pociechom rosną włoski? Bo Hance się bardzo powycierały i jakoś opornie rosną...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×