Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ęfa78

Podjelam decyzje-to koniec.Pomozcie mi przetrwac te dni

Polecane posty

Gość Anja76
Dzień dobry wszystkim :) dzis jestem pierwsza ;) nawet drach1 jeszcze nie napisała ;) Blueoczka Ty masz rację musimy nimi potrzasnac i albo przejza na oczy co traca albo ... szukamy nastepnego durnia ;) zabkamala nie chce zakonczyc tego zwiazku ale chce sie w nim czuc szczesliwie! co to za związek gdzie nie ma zaufania ... nie wiem z kim był nie zdążyłam zapytac ...odłożyłam mu słuchawkę! moze nie do konca chodzi o to ze był , ale umowa była taka między nami ze wyjscia sa ale wczesniej mowimy piszemy esa cokolwiek !!! a bardziej niepokojące jest to ze nie był to pierwszy raz na ktorym go złapałam:( napisz nam jak u Ciebie dalej sie sprawa toczy i czy Twoj przeżył ;) efa jak słyszę rak to od razu moje problemy sa NICZYM!!! jak jest bardzo mi zle to myslę sobie pojde na oddział onkologi sie przejsc ... to troszkę mi pomaga... u nas dalej leje ... masakra ...:( :( :( męcze sie dalej i nie wiem co robić ... chodze i nie mogę sobie miejsca znalezc... ide popracowac ! MIłEGO DNIA kobietki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja nad ogrzewaniem sie tez zastanawialam bo w domu 16 stopni, ale jeszcze za wczesnie, moim dzieciom jest wiecznie goraco.Zawsze mnie smiesza Irlandczycy jak naprawde jest zimno, chodza w krotkim rekawku, czerwoni z zimna i z szalikiem na szyi.To mnie powala. Efa te przepisy dotycza osob ktore nie maja innego zamieszkania poza tym spadkowym.Ja tak mialam po smierci ojca, nie placilam podatku bo tam mieszkalam, zreszta nadal jestem tam zameldowana.Rak to straszna wiadomosc, ale to nie jest wyrok smierci.Moj tata zmarl na raka, ale w wieku 68 lat.Po 20 letniej chorobie, ale on mial pylice pluc, wiec i tak dlugo zyl.Trzeba wierzyc, dobrze zeby kolezanka miala tez wsparcie by nie zostala z ta choroba sama.Bo wazna jest swiadomosc ze ma sie dla kogo zyc.Drach ja tez mysle ze komandos to dobry chlopak, tez mnie martwi to picie do rana.To juz jest problem.Ale jest nadzieja ze on zechce sie zmienic, zacznie walczyc o was i o siebie samego.Wiec glowa do gory.Pozdrawiam reszte pan.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Guten Morgen Dziewczyny :D od 4.45 jestem na nogach,obiad juz ugotowany,teraz pije kawe,szykuje dzieci do szkoly. wczoraj przyjechal komandos...tlumaczy sie ze zyje w ogromnym stresie,ze nie chce mi robic krzywdy itd. nie wierze mu,mowi co innego i robi co innego...jak mu tlumacze to do niego nie dociera... caly czas mi gada ze kocha mnie do szalenstwa...jakos juz mnie to nie cieszy...on jest bardzo postawnym facetem,ale w srodku jest bardzo slaby...zaczyna mnie uwierac ta znajomosc... nie wiem sama co mam robic... u nas jest dzis zimno...duzo terminow w pracy,na pewno wroce znowu o 20ej :(....trotztdem milego dnia wam zycze :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anja76
Guten MORGEN :) Tez jestem na nozkach od godz 5.... jak dla mnie to środek nocy ;) ale pozałatwiałam duuuzo , moj tata wstaje tak całe zycie i mowi "kto rano wstaje temu Pan Bog daje" ;) ;) ;) Byłam już rano nawet na kawusi z moją przyjaciołką ;) u nas juz dzis sie przejasnia i nawet słonko wyszło :) ale u mnie bez zmian ... dzwoni ...ale nie mam ochoty z nim gadać odkładam mu słuchawkę... Nie wiem co mam robić ....:( miłego dnia i DUUUZO słoneczka rowniez w serduszku ;) ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Guten Tag :) dziewczyny juz druga pisze ze nie wie co ma robic... trzeba poczekac ochlonoac i na spokojnie bez zbedny nerwow zlosci wkurzania sie pomyslec ale troszke czasu musi minac .... ja mam podobnie bo trwam w dziwnym uladzie nie wrocilam oficjalnie do M a spotykam sie z nim rozmowam czesto przez telefon itd ale w miare uplywu czasu widze wiecej widze rzeczy ktorych wczesniej niedostrzegalam... dajcie sobie czasu dziewczyny drach Ty jeszcze poobserwuj jak to sie uklada i co komandos robi Anja a u Ciebie chyba trzeba dac sobie czasu albo to umrze smiercia naturalna albo On zcos w koncu zrobi to co nalezy albo Ty juz sama to zakonczysz na dobre. sama wiesz ze nie mozna tak do konca zycia ... zycie trwa ale nie wiecznie a czas zyc szczesliwie w spokoju ale radosci ..a nie użerać sie caly czas nie mamy tyle czasu sily koniec z tym buziaki !!!!:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć dziewczyny. rzadko ostatnio zaglądam i nie nadąrzam i gubie sie teraz. Drach o co chodzi z komandosem, przecież wszystko było juz OK? Ja ostatnio w lekkim stresie. Starszy syn sie wyprowadził, mieszka z dziewczyną, nie wiem czy zacznie w końcu szkołę wieczorową, ale pracę chociaż ma. Młodszy zaczął płatną szkołę, martwię się czy da rade z nauką. Ja zakończyłam terapię wstępną i nie wiem czy dam radę chodzić na zaawansowaną bo tego dnia co są grupy ja dłużej pracuję. W pracy nowe wyzwania - mam zastepować kasjerke jak jej nie będzie, dla mnie to duży stres, nigdy nie miłam do czynienia z cudzymi pieniedzmi, już w przyszłym tyg. mam usiąść w kasie i sie boję. W dodatku niedawno zmarł jeden z moich kotów, wszystko na raz sie zbiegło. teraz szukam nowego kotka bo 1 to dla nas za mało. Ja chcę białego, mąż Brytyjczyka. Znalazłam bielutkiego norweskiego rocznego kocurka do adopcji za darmo, ale jest głuchy, dla mnie to nie przeszkoda, przeciwnie bedę go kochac jeszcze bardziej bo jest pokrzywdzony przez los, ale mój mąz ma troche inne poglądy, nie jest taki wrażliwy i dobroduszny jak ja i to mnie wkurza. Boje się że się konfliktu i tak postawię na swoim ale nie chcę niesnasek. A brytyjskiego możemy miec też, 3 koty to nie problem dla mnie, juz kiedys tak miałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny szukając tego kota i przeglądając różne strony tyle sie naczytałam o różnych nieszczęściach o podłości ludzkiej, że mój stres chyba też z tego wynika. Kazdemu biednemu zwierzęciu bym chciaała pomóc, ale sie nie da. Nawet sie popłakałam juz nie raz. Mam jakis stres, wszystko na raz, praca, szkoła, smierc kota. Mój mąz nie pije ale tez sie nie leczy. Jest spokojny nie kłocimy się, stara się, ale tak już nie raz było. Aż ciekawa jestem co będzie dalej. Tym razem jesli zapije i nie dotrzyma obietnic to naprawdę bedzie koniec - czuje to wewnętrznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jarzebinka nie martw sie na zapas.U ciebie stres wynika z tego ze dzieja sie rzeczy na ktore nie masz wplywu.Raczej skoncentruj sie na tym co mozesz zrobic.Syn sie wyprowadzil, na pewno ci smutno, ale zaczyna dorosle zycie, teraz mozesz tylko byc jego wsparciem.Na smierc kota tez nie masz wplywu, musisz miec czas na zalobe, bo taki kot jak domownik, nagle brakuje bliskich osob i masz prawo czuc sie wytracona z rownowagi.Daj sobie czas by przyzwyczaic sie do nowej sytuacji.Twoj maz pewnie w jakis sposob tez przezywa te zmiany.Jestescie razem i to sie liczy.przejdziecie przez to. Dokladnie jak Blueoczka napisala daj sobie czas.Wszystko sie ulozy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jarzebinka chociaz jestem u nas tlumaczem, tez musze niemki na sklepie w kasie zastepowac, 12 godz.non stop na stojaco i klientow od cholery... dasz rade, ja tez nigdy wczesniej nie wiedzialam co to kasa, szybko zaskoczysz...:D a jak sie na koniec dnia lekko cos nie zgadza,to niemcy sami tak ustawiaja papier ze sie zgadza :P maja do wszystkich zaufanie i wiedza ze w stresie mozna sie pomylic... napisze pozniej bo wlasnie musze tlumaczyc przy zaladunku 2 tirow...nie mialam dzisiaj jeszcze przerwy...:(, caly dzien terminy... nara

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyny !!!!!!! nie mozna podejmowac decyzji pochopnie ... czas musi zrobic swoje.....z czasem mysli sie zupelnie inaczejjj zupelnie... ale tez wierze ze nic nie dzieje sie bez przyczyny i ze co ma byc to i tak bedzie.... Dobrej Nocki buzka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyny !!!!!!! nie mozna podejmowac decyzji pochopnie ... czas musi zrobic swoje.....z czasem mysli sie zupelnie inaczejjj zupelnie... ale tez wierze ze nic nie dzieje sie bez przyczyny i ze co ma byc to i tak bedzie.... Dobrej Nocki buzka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej efa nie moge tutaj otworzyc tej muzyczki, niektore sa zablokowane na niemcy... powiedzialam dzisiaj komandosowi ze dla mnie to koniec i ze nie potrzebuje do zycia jego pijanej milosci. Dopoki nie podejmie leczenia,ma zapomniec ze mnie zna. Bylo mi smutno i pojechalam do przyjaciolki do polski, wlasnie wrocilam.Prawdopodobnie zamiast esperalu sa jakies zastrzyki, jeden zastrzyk na 3 lata wystarcza ( 700 zl !!!!),odrzuca ludzi od alkoholu.Tu u niemcow nie slyszalam o czyms takim, nawet o esperalu nie wiedza.Zawioze komandosa do polski jak bedzie trzeba na ten zastrzyk. Jutro bede spac do 12ej :P mlody pojechal z dziewczyna do kumpla na urodziny,z malym sobie sami rzadzimy...jutro ma byc cieplo,moze gdzies sobie pojedziemy...musze troche odpoczac...:D dzwonil caly dzien, pisal smsy...nie reaguje.Mam juz dosyc tej szarpaniny...musze jakos to przetrzymac...ciezko,ale jakos sie trzymam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u mnie tez nie za wesoło.... mialam być silna ..... ale to nie takie proste.... Pierwszy raz od zerwania z M. posprzeczalismy sie przed wczoraj i dzis...i wszytsko wrocilo wywlekanie sobie wszystkiego, zale pretensje, podniesiony glos, wszytsko co bylo okropne w zawiazku wrocilo... nznow nie moglismy sie dogadac to nie mialo sensu sprowokowal mnie i sobie wygarnelismy wszystko denerwowal mnie na kazdym kroku... to w koncu wybuchlam nie jestesmy razem nie musze sie starac dogadywac czy godzic on jest caly przerazony i zestrachany i juz sie chcial godzic i przyznal mi racje itd.ale to nie wszstko niby sie tak staral zmienial panowal nad emocjami nie wybuchal podchodzil ze spokojem ale znowu sie zaczelo i znowu zaczal sie obrazac nie wierze ze tak szybko mogl sie zmienic ludzie sie nie zmieniaja od tak niby minelo troche od zerwania ale to za malo by panowac tak nad soba. A jutro mielismy plany mielismy isc nad odre sie opalac soedzic caly dzien razem..... i wszytsko poszlo sie .... r... wew torek do kina mnie zaprosil itd... i pewnie nic z tego ... nie chce z nim gadac.przegiol znowu zwrocilam mu uwage na cos a on sie wkurzyl i odrazu odpowiedzial mi tak jak zawsze lekcewazaco ..... wogole juz nadzieja na lepsze spadla do zera... przykre. co bedzie jak wrocimy do siebie ofcjalnie jak podejme ta decyzje a znowu bedzie to samo ..... nie wiem czy mam mtyle sily by to znowu przechodzic... nie chce tego .... chcialabym z nim byc ale nie w ten sposob..... MUSIALAM napisac ..... i wydusic to z siebie te nerwy zale bo dusze sie nimi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzien dobry wszystkim.Tak czytam co piszecie i przykro mi ze tak sie wszystko psuje.Drach ten twoj komandos kojarzy mi sie z chlopakiem ktory byl tu w Irlandii dosc dlugo i tez mial podobnie.W Polsce mial zone i dziecko chyba 2 letnie, 3 lata po slubie i pil.Tutaj mieszkal z takimi co tez od alkoholu nie stronia wiec rozpil sie na amen.Przed zona ukrywal to jak mogl.Wierzyla mu najpierw bo mial wszyty esperol ale ona nie wiedziala ze on wydlubal go widelcem.Tu alkohol sprzedaja od 10.30 wiec o tej godzinie juz wychodzil ze sklepu ze zgrzewka piwa.Jego zona sie zorientowala bo ciagle nie mial pieniedzy.On naprawde bardzo dobrze zarabial tak z 700 800 tygodniowo, a zonie 400 miesiecznie wysylal.Reszte przepijal.Przykro na niego bylo patrzec, to naprawde fajny chlopak i on sam sie z tym meczyl.Ja z nim staralam sie rozmawiac, bo wedlug mnie jego stan poglebial sie przez samotnosc.Nigdy nie slyszalam zeby ja zdradzil, a na pewno ktos by powiedzial.W tym roku polecial do Polski i rozmawial z zona, przyznal ze ma problem, ze pije.Po dwoch miesiacach wrocil do Polski i juz go nie widzialam.Mam nadzieje ze razem z nia wyjdzie na prosta.Z tego co mowili znajomi ma sliczna zone, bo ona tu byla rok temu, nie wiem co widziala, ale przypuszczam ze to co ja i dlatego naciskala go na powrot.Wiem ze podjeli ta walke z alkoholem razem.Ile on wytrwa nie wiem.Wiem ze bardzo trudno jest walczyc z takim nalogiem.Drach ja nie wiem czy ty jestes na to gotowa, nie znacie sie az tak dlugo, nie jest twoim mezem. Czy ty tego chcesz? Czy masz na tyle sily i milosci by o niego walczyc? To sa bardzo trudne decyzje.Napisz co ty o tym myslisz i moze razem poszukamy rozwiazania.Ale decyzja nalezy do ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Guten Tag :D hej dammar komandos ma ogromny problem z piciem, miesiac jakos udawalo mu sie to ukrywac, ale szybko go rozgryzlam.On juz byl na leczeniu w szpitalu.On nie pije piwa ani niczego innego, musi byc wodka. tak jak juz pisalam wczesniej, to bardzo inteligentny, wrazliwy i porzadny facet, ale przez picie starcil wszystko w zyciu. on wie o tym, przyznaje sie do tego, jest caly czas w kontakcie z psychologiem, ale widze ze nie radzi sobie z rzeczywistoscia.To jest jego ucieczka przed problemami. Wczoraj nie odbieralam telefonu, nie odpisywalam na smsy...przed chwila znowu dzwonil...nie odebralam.Moja mam tez dzwonila,ale nic jej nie powiedzialam,bo zaraz bylby cyrk. ja wiem ze to nie wyjscie,ze nie bede z nim rozmawiac, bo on sam nie poradzi sobie...sluchaj to jest normalnie dla mnie nieprawdopodobne, ja nie znam czegos takiego...facet ponad 190 cm, w barach wielki jak moje 3 lodowki i nie moze sobie poradzic...ale taka jest prawda. czy ja jestem na cos takiego gotowa?nie wiem...chcialabym mu pomoc ale nie potrafie...on robi wrazenie ze mnie naprawde kocha,ale to picie jest silniejsze od niego.Tego nie rozumiem. ja wiem ze to co robi to mu przeszkadza, kobiety z ktorymi byl wczesniej wszystkie sie jemu podporzadkowaly,mowi ze ja jestem pierwsza ktora jest dla niego partnerka i ze walcze o to zeby on wyszedl na prosta.Ale toz to walka z wiatrakami jak widze :( szkoda mi go bardzo jako czlowieka...tlumacze mu ze ja tez mam problemy i gdybym zaczela pic to zapilabym sie na smierc,ale nie moge,mam dzieci i odpowiadam za nie.Ja nie moge sobie pozwolic na obnizenie lotow. zastanawiam sie tylko na jednym, chcialam miec faceta ktory mi pomoze w zyciu, ktory bedzie mnie wspierac.Komandos sie bardzo stara, ale gdzies to wszystko mu sie nie udaje...nie wiem co mam o tym wszystkim myslec, zalezy mi na nim ale nie potrafie z tak ogromnym nalogiem walczyc...i nie mam czasu....zeby chodzic na jakies terapie ,spotkania trzeba miec czas,ja pracuje do wieczora i nikt mnie nie bedzie zwalnial...chyba ze definitywnie z pracy :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie rozumiesz tego bo to jest choroba.Widocznie bylo cos w jego zyciu co go calkowicie zlamalo i sobie nie radzi.Pierwsze on sam musi sobie chciec pomoc, ale tak naprawde.Musi mu na czyms zalezec by mial o kogo walczyc i dla kogo sie starac.Moze to jest jakies rozwiazanie by naprawde zaczal sie leczyc by mogl do ciebie wrocic.Ale to on sam musi tego chciec.Zyc tak sie nie da.Wydaje mi sie ze jestes dla niego taka ostatnia deska ratunku, ale to nie znaczy ze musisz z nim byc.To on musi zdecydowac czy chce byscie byli czescia jego zycia czy nie.Bo jesli tak to bedzie wymagalo wysilku z jego strony.Tylko on musi tego chciec naprawde a nie klamac jak to alkoholik.Nie rozumiesz natury nalogu/ Palisz, ale jak trudno jest bez pazpierosa.A on przezywa wiekszy bol gdy nie ma wody.Dlatego sa utworzone odpowiednie instytucje do pomocy i on z tego powinien korzystac.Napisalas ze korzysta, ale chyba nie tak jak powinien lub klamie, bo mu nie pomaga.Z tego co wiem sa terapie i to on powinien w nich uczestniczyc nie ty, bo to nie ty jestes chora.Druga sprawa nie daj sie wpedzic w poczucie winy, ze przez ciebie sie jeszcze bardziej rozpije.Z tego co wiem kazda osoba uzalezniona jest swietnym manipulatorem, musi byc by dostac swoj narkotyk.To nie jest twoja wina.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzwoni od rana non stop, nie odbieram. Powiedzialam mu juz co mialam do powiedzenia,albo zaskoczy albo droga wolna. zobacz dammar, ja pracuje caly tydzien do wieczora, czesto w sobote,jestem naprawde bez uzalania sie umeczona.Czekam na weekend jak na zbawienie, moje dzieci tez...a tu co weekend ten nalykany ( w tygodniu tez). Powiedzialam mu ze swoje zycie moze marnowac ale mojego nie pozwole mu ruszyc, za duzo juz przeszlam. Pokazuje mu jak moze sobie radzic, takimi malymi kroczkami, wciagam go pomalutku w interesy ktore prowadze, zeby poczul sie wazny i doceniony, wiadomo ze przy okazji moze zarobic.Ale tez wymagam od niego schludnego wygladu.Nie musze sie wstydzic jak sie zachowuje,bo to kulturalny facet,ale jak pije to nie zwraca wogole uwagi jak jest ubrany. Z tymi kombinacjami zeby sie napic tez mnie doprowadza do bialej goraczki. Czytalam sobie dzisiaj w internecie o alkoholizmie, to tak jak mowilam on jest baaaaardzoooo uzalezniony i jedynym wyjsciem jest leczenie.On sam z tego nie wyjdzie,dzieki mnie tez nie...bo jezeli dla niego to nie problem oszukac mnie zeby sie napic to o jakiej pomocy my mowimy. Jak patrze na to wszystko to to jest dla mnie bardzo smutne... Z ta przeszloscia to masz racje...jak pisalam wczesniej, on jest jedynym w niemczech tak wyszkolonym ,,wojownikiem", bo to nie zolnierz, on byl szkolony do wybitnie specjalnych zadan, np. szkolili go na sybirze, gdzie musial na golym powietrzu spac przy -40 stopniach mrozu.Kilka sztuk walki wschodu i takie tam,to dla niego nic.Jako facet jest bardzo silny, szybki i zwinny,tak jak opowiadali u nas kilkunastu chlopa potrafi powalic bardzo szybko... ale psychicznie jest jak male dziecko...to cisnienie w pracy kiedys powodowalo ze zaczal pic,coraz wiecej i wiecej...on jest jedynakiem ktorego matka cale zycie ponizala, nadal tak jest, on cale zycie chcial jej udowodnic ze jest dobry i to tez przyczynilo sie do nalogu. facet ma zlamana psychike, tak jak mowi,przy mnie i przy moich dzieciach odnalazl cel w zyciu, zaczal sie starac normalnie zyc...wszystkim naokolo opowiada jacy to my jestesmy wspaniali i ze uratowalismy mu zycie. jezeli on to wie, to powinien podjac leczenie, bo zna mnie i wie ze jak sie juz tak porzadnie wk****ie, to nie ma zmiluj sie i nie odpuszcze. zobaczymy jak sie to wszystko potoczy,bardzo prawdopodobne ze wjedzie jutro do mnie firmy, bo nie ma jak nawiazac ze mna kontaktu, wczoraj kilka razy dzwonil do starszego syna, dzisiaj tez, ale kazalam mlodemu nie odbierac,wytlumaczylam dlaczego i mlody sie tego trzyma.Jezeli mamy komandosowi pomoc to jedynie ,,twarda miloscia" innego wyjscia nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anja76
Dobry wieczor :) Co to się porobiło ... wiedzę ze u wiekszości sie cos popier****o :( :( :( u mnie weekend byl bardzo smutny ...moj R dzwoni codziennie i mówi że chce wrocić i wszystko powoli załatwia...ale ja nie wiem czy chce aby wrocił... byłam taka pewna a znowu taka niepewnosc do mnie po tym wszystkim wrociła... boje sie i nie wiem jaki bedzie dalszy przebieg naszych relacji ... Blueoczka przytulam i strasznie mi przykro że znowu jakoś sie tak u Ciebie beznadziejnie porobiło.... hmmm... Drach1 powiedz kto wymyslił ten przeklęty alkohol ...tyle krzywd przez niego... myslałam ze juz wyszłaś na prosta :( no coż nigdy nie może być za dobrze ...:( :( :( Też mi łatwiej jak mogę Wam się wyzalić i napisać ... jakoś lzej na sercu sie robi ... ide poćwiczyć i spac jutro znowu praca ..ciekawe co przyniesie nowy tydzien ... buziaczki dla Was :*** dobranoc!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
anja dobrze zauwazylas, cos nam sie wszystkim przestalo ukladac...moze dlatego ze po prostu walczymy o swoje i nie pozwalamy sobie na bylejakosc... komandos dzwonil do wieczora, raz odebralam i powiedzialam ze ma nie dzwonic tak ambitnie bo nie zmienie zdania, powiedzial ze tylko chce mi powiedziec dobranoc bo bardzo mnie kocha i ze jutro rano przyjedzie do mnie do firmy.Powiedzialam mu ze nic mu to nie da, a on ze bardzo duzo i ze bedzie walczyl o mnie.Ciekawa jestem jak ? :P zauwazylam ze nabralam dystansu do wszystkiego...fakt ze budze sie kilka razy w nocy i sprawdzam czy jest...ale w dzien jakos daje rade...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aaa dziewczyny wszystko sie tak zmienia z dnia na dzien ze to jakis kosmos. U mnie zaczyna byc jak u drach wielka wariacja. Wczoraj pokłóceni a dzis wyciagnelimsy rece do siebie i spedzilismy razem caly dzien i bylo cudownie(choc nie powinnam tak pisac) ;) Był wspolny obiadek, spacery, zakupy, ogladalismy filmy w domku i bylo tak zwyczajnie tzn tak naturalnie jak powino byc no z malymi szalenstwami ;) udany dzien.... brakowalo mi tego... choc tak czasem patrzylam na niego czy brakuje mi jego czy tego wszystkiego co moglabym robic z innym facetem razem ale bylby moze inny z charakteru i mial bardziej poukladane wszystko w glowie ;) bo M to maly wariat i czasem duze dziecko;P znowu metlik ale tak to juz jest nie Anja i Drach ?:) Dobranoc Kochane

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej dziewczyny;) u mnie sie wszytsko uklada;) nowy kolega,chlopak? niewiem jak zwal tak zwal jest super ;) Drach dolaczylas do tematu z innym problemem kiedy wiekszosc z nas miala problem z pijacymi facetami, teraz Ty masz ten sam problem... ech dobrze ze jestes twarda i stawiasz na swoim ;) potrzymaj go ile dasz rade niech sie zastanowi, a to ze jest cudowny poza tym? wielu pijacych jak nie pije to do rany przyloz.... a napewno nie chcesz miec problemow z facetem ktory pije jak dajmy na to wezmiecie slub itd aa wlasnie, R ex ostatnio bombarduje mnie smsami ze teskni, chce powrotu i ze sie zmieni.... 13 wrzesnia minie 6 miesiecy odkad go zostawilam, NIE WROCE;)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
guten morgen :D ja juz w pracy komandos oczywiscie juz kilka razy dzwonil od rana, ze on chce przestac pic dla mnie, ze tak bardzo mu zalezy ze to pokona itd.Ja oczywiscie twardo stawiam na swoim...to sie mnie zapytal czy wieczorem moze wrocic do domu, powiedzialam NIE...zaniemowil...potem zapytal czy nie ma zadnej szansy....powiedzialam nie i sie rozlaczylam. na pewno bedzie dzwonil caly dzien...ale to jego problem... powiedzialam mu, ani kropli...i niech sie lepiej zastanowi,bo to oznacza ogromna zmiane w jego zyciu...powiedzial ze 3 lata wogole nie pil to teraz tez da rade...Boze jak to brzmi: 3 lata nie pil !!! ja nie naciskam, powiedzialam mu co mialam do powiedzenia i to wszystko...teraz pilka po jego stronie...:P blueoczka bo to tak zawsze jest...raz pod wozem,raz na...:D a ona_ona no juz teraz chyba nie zapeszysz jak cos wiecej napiszesz ;)polak czy anglik? milego dnia na cala europe :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja za chwile pedze na zajecia, wiec dzien dobry wszystkim.Drach meczy mnie pytanie po co go tak szkolili? A ona ona tak trzymaj, mam nadzieje ze za niedlugi czas nie bedziesz pamietac kiedy zostawilas swego ex.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anja76
Witam kobietki ;) Dzwoni moj R i nie odpuszcza... czy to dobrze ... nie wiem sama... dzwoniła dziś rano mojego R siostra z płaczem ze facet ja zostawił... mozemy ją przyjac do naszego klubu ;) same dranie ;( Jestem w pracy i jakoś nie mogę się wybudzić a tu poniedziałek i cały tydzień przed nami :) czekam już na weekend i zobaczym co bedzie sie działo ;) Blueoczka super ze znow jest u Ciebie OK :) tak to juz u nas jest ze nadzieja umiera ostatnia ;) A ONA_ONA myslę ze Twoja decyzja była najlepszą decyzją i podziwiam Cie za wytrwałość!!! napisz nam cosik wiecej o "nim"... umieramy z ciekawosci ;) MIŁEGO DNIA WSZYSTKIM !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dammar nie mam pojecia po co go tak szkolili, on jest oficerem policji kryminalnej i komandosem i cholera wie czym jeszcze... oczywiscie dzwonil juz kilka razy i powiedzial ze ustala termin z psychologiem i ze pojdziemy tam razem.Ma zadzwonic i powiedziec dokladnie kiedy bedzie ten termin, zobaczymy.Mam nadzieje ze ten psycholog mu uzmyslowi ze bez farmakologicznego leczenia nie obejdzie sie.Nie wierze mu jeszcze,ale trzymam reke na pulsie...rozmawialam z jego kuzynem, bardzo porzadny mlody czlowiek i on wie o wszystkim...on twierdzi ze komandos nie moze sam mieszkac,to go pograza, ja tez tak uwazam,bo tam nie jest za nic odpowiedzialny.Powiedzialam mu to i on mi przyznal racje...najpierw chce rozmawiac z psychologiem, pozniej podejme konkretne kroki. ja piernicze, jak patrze na to wszystko z boku to wierzyc mi sie nie chce...czy ktos znajac mnie 3 miesiace,tak by walczyl o mnie zebym stanela na nogach?...on caly czas mowi ze dla mnie przestanie pic calkiem,ze jestem jedyna jego motywacja.Tlumacze mu, ze to nie ja powinnam byc ta motywacja, ze on musi chciec zmienic sie dla siebie. Mam nadzieje ze uda mi sie mu pomoc, moje dzieci tez tego pragna i chca zeby on z nami zostal. Bedzie dobrze dziewczyny, co nie ???????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzwonil komandos, jutro o 14.00 mamy termin u psychologa :) powiedzialam w pracy o co chodzi,zwolnia mnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anja76
Drach1 SUPER !!! wiem ze u Ciebie BEDZIE DOBRZE !!!! moje mysli mnie nie mylą ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzieki anja mam nadzieje ze mi sie uda...bede walczyc ile tylko sie da...:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pytalam po co go tak szkolili bo sa to metody szkolenia ss siegajace jeszcze drugiej wojny swiatowej. Myslalam ze pozniej juz tak nie robili, a tu sie pomylilam.W ten sposob szkolili maszyny do zabijania, ktore nie mysla tylko wykonuja rozkazy.Widocznie komandos jednak ma inne priorytety i to wlasnie powoduje konflikt.A przynajmniej jest to jeden z powodow.Nie wiem jak to wytlumaczyc.Dobrze ze idziecie do psychologa bo sama nie dasz rady, ani on sam sobie nie pomoze.Wkurza mnie tylko ze ktos go szkolil w tym kierunku , a potem widocznie okazaly sie te osoby niepotrzebne wiec zostawili ich na pastwe losu a inni musza znowu z nich zrobic ludzi.Ktos jest za to odpowiedzialny i ktos umyl rece.Drach to chyba jest milosc jesli tak o niego walczysz.Dziewczyny bede was teraz rzadziej odwiedzac, bo mam bardzo duzo pracy.Dzis po pierwszym dniu mam serdecznie dosc, a jeszcze musze zadania odrobic.U nas takie wichury ze glowe odrywa.Pozdrawiam panie.Drach widze ze nareszcie odzyla nadzieja, a to pierwszy krok do sukcesu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×