Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ErnoErno

Implantacja zarodka - jakie miałyście objawy???????????

Polecane posty

Mam dwa Aniołki w niebie. I boję się o kolejne dzieci. To mnie chyba najbardziej dobija że moge zajść w ciążę i nie zobaczyć nigdy uśmiechniętej buziulki mojego dziecka.. Boję się też zakażenia i lyzeczkowania. Czy któraś z was miała wcześniej histopatologie? Jak to wyglada? Jak zacznę krwawic mam jechać do szpitala i dać im to co jest na wkladce/ podpasce ? Moja dr mi mówiła coś ale wiecie,może wyglądałam ze się trzymam jednak cchciałam tylko wyjść.Popłakałam się i cała trzeslam. Nie wiem co możemy sobie z moim M nawzajem powiedzieć... oprócz tego ze to nie nasza wina i że się bardzo kochamy mimo że nasze życie bywa skomplikowane. On śpi bo jest wykończony przeprowadzka i całością a ja leżę z kotami i łzy mi lecą bo jeden raz to przypadek ale drugi już nie. I choć boję się czy będę dobra mama to żyliśmy tym dzieckiem, objawami, wózkami, nocnym wstawaniem..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gabi, jak u Ciebie to przebiegało i co zalecił lekarz?Przepraszam jedli to jest trudne dla Ciebie. Dziękuję za Wasze słowa otuchy:*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja nie chciałam czekać na samoistnie poronienie. Mój gin w związku z tym wysłał mnie do szpitala na następny dzień. Tam miałam ponowne USG I potwierdzenie, że serduszko nie bije. Dostałam tabletkę dopochwowo i noc spędziłam w szpitalu. Rano zaczęłam krwawic i musiałam robić siusiu do specjalnego pokemnika, ale nic tam nie znalazłam więc zabrali mnie ma zabieg, którego bałam się potwornie. Na szczęście poszłam tam, fotel był jak zwykły ginekologiczny po czym obudziłam się w swoim łóżku na sali. Tego samego dnia wyszłam do domu. Teraz nie będę szukać ale w ciągu dnia sprawdzę co na badaniu histo pat. było napisane. Później wróciłam do domu.... Są to ciężkie chwile, ale bardzo pomogły mi położne. Dlatego dobrze przemyśl do jakiego szpitala byś jechała, bo dobijanie w tych trudnych chwilach nie jest wskazane. Trzymaj się, ja cały czas o Tobie myślę i myślami jestem z Tobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Beatrice 27
Baletko...czytam to co napisalas i zupelnie nie wiem co powiedziec...Nie ma slowk ktore teraz moglyby ukoic bol Twojego serca... Przezywam to co sie stalo razem z Toba i mocno tule Cie do serducha <3

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Życie jest niesprawiedliwe my tak bardzo chcemy dzidzi i ja tracimy a inni oddają albo zabijają to się w głowie nie mieści. Baletka jestem z tobą i przytulam :* Dziś nadal czysto jak nie dostane jutro rano zrobię test :) temp idzie coraz wyżej ale nie mam 37.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Crunczips
Agnieszka masz racje u patoli rożnej maści co rok to prorok a wychować nie ma kto - piją rożne świństwa (często nawet nie wóde) pała co maja do lekarza nawet nie pomyślą iść i rodzą dzieci a porządnym ludziom wiatr w oczy :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Crunczips
A kiedy masz termin @ dzis czy jutro? Bo objawy bardzo obiecujące! Przy @ Temp powinna juz spasc prawda?? Podziwiam cierpliwość ja bym nie wytrzymała z testowaniem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Max do dziś powinnam dostać. Uwierz mi ze juz tyle razy się zawiodłam na testowaniu ze wole poczekać. No teoretycznie powinna spaść ale mierze dopiero pierwszy cykl wiec nie wiem jak mam czy przed spada czy np w trakcie bo podobno też tak może być. Zawsze w dniu przyjścia przestawały mnie boleć piersi a dziś nadal bolą :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Crunczips
Wiem wiem ja tez sie bałam po tych wszystkich rozczarowaniach ale rzecz jasna i tym razem nie wytrzymałam do terminu - oczywiście czym pozniej tym wynik pewniejszy dlatego trzymam mocno kciuki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Evi1705
Baletka ;( ja miałam z wyliczeń 7-8 tydzień a zarodek miał3 mm ale w środku normalnie prawidłowo się rozwijałam i dlatego gin stwierdził że będzie to łyżeczkowanie. Przed zabiegiem kazał mi kupić coś w aptece (niestety nie pamiętam nazwy a można to było kupić tylko w 1 aptece z nazwą nfz) . To wyglądała jak plastikowa rureczka od długopisu i z rana mi to zakładali (w ciągu 7h rosła w środku tworząc tunel) , dzięki temu podczas zabiegu nie miałam w ogóle żadnych uszkodzeń i czułam się po prostu bardzo dobrze (fizycznie). Pomogło to też w tym że szybciej mogłam starać się o dzidzie. Już w wrześniu ok ponad msc po zabiegu gin stwierdził że no oczywiście 3 msc trzeba czekać ale jakby coś się wydarzyło to nic się nie stanie. Samego zabiegu łyżeczkowania nie masz się co martwić nic nie poczujesz....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Evi1705
agnieszka trzymam mocno kciuki za ciebie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co do starań to nam pozwolił już po pierwszej @. Udało się po 2. Baletko, Wam też się uda bo po 2 stracie lekarz na pewno znajdzie przyczynę i się jej pozbędzie <3 Ja Wam dziewczyny cały czas przesyłam fluidy turbo płodności!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Evi1705
dziewczyny wczoraj po przytulaniach zobaczyłam śluz zabarwiony lekko krwią z czerwonymi niteczkami.... dzisiaj natomiast plamienia prawie już ustały i nic nie leci..... może rzeczywiście była to owu tylko że mam ja później.... teraz nie mogę się doczekać jutra :)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Evi1705
Głupio to zabrzmi ale mam teraz 1 raz badania z owu bo wcześniej nie miewałam zbyt często @ więc****ewnie owu nie było.... 4 lata bez zabezpieczeń i dzidzi nie ma więc..... nie wiem.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Evi1705
ciągle jestem u niego więc jakby cos się działo nie dobrego to raczej by to widział.... może hormony mi świrują bo reaguje na leki kto wie.... jutro mu się zapytam o to z ciekawości i dam wam znać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Evi skoro zrobil Ci usg dopochwowe i nie widzial pecherzykow to skad owu? w 3 dni to pecherzyki by niwme urosly na tyle by moc peknavlc :-/ a te plamienia musisz wyjasnic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Crunczips
Wracam od gina , który mnie po prostu wyśmiał (co za palant!) ze to za wczesnie, ze co ja sobie wyobrażam, ze na tym etapie to jest ciąża biochemiczna , ze co on ma sprawdzać . ..Po prostu zrobił ze mnie tępa lolę bo on miał juz kiedyś taki przypadek (niedawno) ze przyszla pani dzien po stosunku sprawdzić czy jest w ciazy-no ca za porównanie!!! Wiem ze jest bardzo wczesnie (moze dla niego te kilka dni po terminie @ to kpina ale dla kogoś kto tak bardzo czeka przeciwnie i on jako lekarz powinien o tym wiedzieć!!!) Oczywiście znow ryczalam-to chyba ostatnio moja domena, ale zapisalam sie do dziada na 23(tak kazał-wtedy "poszuka" na usg) bo jest na NFZ ale jesli ciąża sie potwierdzi na pewno u niego nie bede jej prowadzić!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Baletka
Dzięki dziewczyny. Wspólnie ustaliłyśmy, że jednak poczekamy. Moja lekarka jest raczej zwolenniczką metod nieinwazyjnych i wyczekania maksymalnie ile się da, a że ostatnio też zajęło to ok tygodnia (tylko wtedy nie miałam żądnej farmakologii oprócz kwasu foliowego) to może teraz też się uda. Po zabiegu musiałabym odczekać ok 4-6miesięcy ze staraniami - takie są ponoć zalecenia bo wszystko musi wrócić do dawnego stanu. Do 7 stycznia mam czas na samoistne - powiedziała, że być może luteina opóźniła poronienie/krwawienie itd. Bo nie miałam nic, żadnych plamień jedynie więcej wydzieliny biało-żółtej, ale nawet zapach nie wskazywał, że jest coś nie tak, nie miałam też typowo okresowych bóli czy nawet bóli krzyża (nawet no spa im nie zaradzi). Najchętniej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Agnieszka, trzymam kciuki żeby @nie przyszła. Napisałam posta ale chyba go wcięło...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Crunczips
No nie znowu wisi??? :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Evi1705
Racja... mój organizm robi ze mnie deb***e .... dobrze że jutro ta wizyta nie będę się tym denerwować....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Baletka ja nie miałam takich badań, lekarz odradzał bo nie chciał żebym się stresowała i nie zrobiłam. Ale bardzo chciałam. Tak naprawdę mogłyśmy po prostu mieć pecha :/ Dwa poronienia to wielka tragedia ale ze statystycznego punktu widzenia to po prostu może się przydarzyć... I nie musi świadczyć o niczym złym. Aby zapobiegać tym zakrzepom przyjmuje się aspirynę kardiologiczną (zapytaj o to lekarza, ona rozrzedza krew i zapobiega tym zatorom w powstającym łożysku, taka dawka nie jest szkodliwa dla dziecka. Ale lepiej chyba najpierw zbadać czy faktycznie to akurat to Ci dolega czyli zrobić badania). Badania robi się (chyba) na podstawie wydalonego dzieciątka - na pewno go nie przeoczysz. Zachowaj je a jeśli będziesz chciała - pochowaj. Masz do tego prawo. A jeśli zabieg będzie konieczny lekarze sami pobiorą próbkę. Ja zawsze roniłam samoistnie i jestem wdzięczna mojemu lekarzowi, że nie wysyłał mnie od razu do szpitala. Bardzo się tego bałam i źle bym to zniosła. Na drugie poronienie czekałam długo 2-3 tyg ale w końcu wszystko poszło samo. Mój lekarz mówił mi, i chyba mi to trochę pomogło, że takich pacjentek jak ja miał setki... i że wszystkie mają teraz dzieci. Że mam po prostu dać sobie czas i starać się o kolejne dziecko. Ale powiem Ci, że na początku wcale nie chciałam. Mówiłam sobie, że nie przeżyję kolejnej straty i że kolejny pozytywny wynik testu dobije mnie psychicznie zamiast cieszyć. Bałam się że ta historia już zawsze będzie się powtarzać :/ Bałam się, że nigdy nie będę mieć dzieci... patrzyłam na dzieci na ulicy i chciało mi się płakać, odchodziłam od zmysłów jak słyszałam, że ktoś dokonuje aborcji!!! Coś jednak jest w powiedzeniu że czas leczy rany. Faktycznie tak jest. Drugie poronienie dało mi trochę luzu, nie myślałam już tak o tej ciąży, nie miałam takiego ciśnienia bo jednocześnie się jej obawiałam. I wtedy się udało, szczęśliwie i póki co jest wszystko jak należy. Śmieję się trochę przez łzy że zawsze chciałam mieć dużo dzieci, no i mam. Nasz rosnący Karol jest już naszym piątym dzieckiem. Mamy w niebie tabun sojuszników. Nie wiem czy jesteś wierząca, mnie jednak pociesza myśl, że moje dzieci nigdy nie będą cierpieć, Jedyne cierpienie to jest to nasze ziemskie. A nasze kruszyny będą się nami już zawsze opiekować. Płaczę jak to piszę :) Ciekawa jestem jak to będzie po śmierci jak spotkam wszystkie swoje pociechy. Jak wyglądają, jakiej są płci? Będę miała tam gromadę o jakiej zawsze marzyłam :) I to na całą wieczność. Ból na ziemi minie, za to radość po śmierci już nigdy. Trzymaj się Baletko!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja za to nie wyobrażałam sobie chodzić koleniejne tygodnie w ciąży świadomością że maluszek nie żyje. Po wszystkim czułam się trochę jak po pogrzebie czyli emocje opadły u mogłam zacząć funkcjonować normalnie. Co do czekania, opinie są różne. Mnie lekarz badał i wszystko było ok już po 1 @ ale ja na nią długo czekałam. Tym bardziej cieszę się, że zdecydowałam się położyć do szpitala. Kto wie kiedy by nastąpiło poronienie? Położna mi mówiła, że często każą dłużej czekać z kolejną ciążą jeśli od razu był zabieg, bez krwawienia wcześniejszego. Podziwiam Cię Baketko, że chcesz czekać. Ja bym nie dała rady .. Trzymam kciuki żeby ta smutna historia szybko się skończyła, przesyłam całusy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×