Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość basia32

mój mąż chce rozwodu... błagam was o pomoc

Polecane posty

Gość basia32
ile razy mam powtarzać,ze mój mąż nikogo nie ma... przestał mnie kochac po prostu... tylko co tak z dnia na dzień.... ? mozna tak??? mysmy się nawet nie pokłócili żeby miał pretekst do tego żeby mi powiedzieć , ze chce rozwodu... po prostu .... w niedziele seks, poniedziałek, wtorek był strasznie oschły a w środę katastrofa - chce rozwodu - czy to normalne? znowu mam doła... zresztą mam go codziennie rano jak przychodzi do mnie synek przed wyjściem do pracy i mówi ,, mamo kocham Cie'' i macha mi przez okno jak wsiadam do auta a w tym czasie mój mąż udaje ,ze śpi... i nawet nie zdąże dotrzeć do pracy i dostaję smsy w stylu: porobiłem przelewy lub odbierz syna o tej i o tej.... pisałam juz czy nie ze znalazłam w jego kieszeni adresy adwokatów wiec pewnie juz powoli ruszył sprawę do przodu.... Boże co robić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nic pajacu jeden
Ależ ty jęczysz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no sorry ale ....
skąd u Ciebie aż taka 100% pewność,że Twój mąż nie ma kogoś na boku albo nie jest kimś zafascynowany ( i liczy że coś z tego się wykluje) ,ja na twoim miejscu postarałbym się to dogłębnie sprawdzić . Weź głęboki oddech i nie wpadaj w panikę ,a przede wszystkim nie daj sobie w żaden sposób wmówić ZE TO TYLKO I WYŁĄCZNIE TWOJA WINA !!!! gdyż we wszystkich aspektach życia do tanga trzeba dwojga !!!! Twój mąż to emocjonalny cienias jakich zresztą wielu i tylko od ciebie tak naprawde zależy jak to rozegrasz i czy jeżeli zdołasz go zatrzymać przy sobie to po jakimś czasie nie będziesz żałowała że takiego wyboru dokonałaś ... on tak czy siak będzie górą ... argument jakiego bedzie używał w sytuacjach kryzysowo-codziennych : przecież to ty chciałaś żebyśmy byli ze sobą a ja to zrobiłem dla .. dziecka !!!!. Tylko dziecko nim się obejżysz będzie dorosłe ... a Tobie najlepsze lata miną a pozostanie poczucie zmarnowwanego życia u boku nic nie wartego DUPKA ,który potrafi jedynie zwalić całą winę na Cię . Może na dzień dzisiejszy nie wyobrażasz sobie życia bez niego ale ..uwierz mi tak naprawdę to tylko strach przed samotnością !!!! Postaraj się o grono najbliższych przyjaciół ( tylko Twoich a nie wspólnych), na których wsparcie będziesz mogła liczyć i nie mam tu na myśli jego mamy bo jej tak naprawdę chodzi o wnuka .Postaraj się wyciszyć emocje i choć spróbuj zacząć żyć tylko dla siebie i synka . Nie błagaj, nie proś z miną zbitego psa , a przede wszystkim nie siedź w domu wyjdź do ludzi i w żaden sposób mu się nie spowiadaj - sama zobaczysz jak zaskakujące efekty osiągniesz!!! Wiem ,wiem łatwo się mówi ale jak już uda się Tobie zrobić ten pierwszy krok pójdzie samo i ani się obejżysz będziesz na cały problem patrzyła z zupełnie innej perspektywy . Jak mawiały nasze prababcie (mimi iż to wyświechtane powiedzenie) CO MA BYĆ TO BĘDZIE ! i nic na to nie poradzisz . Twoim zadaniem na dzień dziesiejszy to nie dać zrobić sobie i dziecku krzywdy emocjonalnej !!! POWODZENIA !!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość basia32
nie potrafię pogodzic sie z dwoma rzeczami pierwsza to ta ,że tak po prostu koniec i już a druga to ,ze tak po prostu bez walki... bez mozliwośći rozmowy... wszystko jest na nie dosłownie wszystko... tak się zawziął jak to powiedział:pokażę ci , ze jestem twardy i złoże pozew i pokaże ci ,ze straciłaś fajnego faceta'' ''jak teraz tego nie zrobie to nigdy tego nie zrobie, zawsze umiałaś mnie urobić,ale teraz się nie dam to koniec''!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Basiu doskonale Cie rozumiem bo mam podobną sytuację. Jesteśmy 10 lat małżeństwem, mamy 2 dzieci i ostatnio maz mój naburmusza sie jak panienka, obraża i ciagle o rozstaniu mówi. Juz kilka razy sie wyprowadzał ale nawet za próg nie wyszedł. jak w każdym małżeństwie były lepsze i gorsze dni, ale najgorsze sa teraz, od jakiegos pół roku, wyjechał, zostałam sama z 2 małych dzieci, duży dom, duży ogród. Przez pól roku byłam sama, paliłam w piecu, zajmowałam sie domem, dzieciakami i pracowałam. Byłam z siebie dumna, ze jestem taz zradna a maż.... absolutnie. Od kiedy wrócił to jakby uznał to za norme ze wszysko robię ja, stał sie chamski, oschły i wredny, a wine zwala tylko an mnie, ze sie czepiam. Powiem zsczerzez ze wszytsko juz sobie analizowałam i wiem, ze powinnam mu pozwolić odejśc, jak chce niech idzie, ja jestem silna kobietą, dam sobie radę, a on musi sam sie przekonac czy woli byc z nami czy sam. Nie zamierzam tak do konca zycia sie męczyć i przepraszac za cos czego nei robiłam. A poza tym jak pisałaś, wina zawsze leży pośrodku!!! Ty krzyczysz, on również, nie ma nigdy tak, ze jeden małzonek jest tylko winny. Odnosze wrażenie ze faceci to ogromni egoiści, neistety. Na pewno nie wszyscy... Ja swojemu męzowi pozwole odejść, nei dam si eupokarząc i Tobie radze to samo. Jednak sytuacja u mnie jest inna, moja mam ciezko choruje, jest umierająca i ja z tą decyzją sie wstzrymuję bo dobiłabym gwóźdź do trumny. A maż... cóż zamiast współczuć dodaje mi jeszcze od siebie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość basia32
mój mąż sie nie naburmuszał może czsami alu mo przechodziło... nigdy nie wspominał o rozwodzie , a kłocilismy sie czasami że ho, ho... on był taka osobą,która mówiła,ze nie mam się obrażać , ze bedzie dobrze ,ze wszystko da się naprawic!! a tutaj ni stąd ni z owąt mówi rozwód!!! więc ja do niego nie poddawajmy się , walczmy przeciez zawsze tak mówisz , nie możemy się poddawać spróbujmy jeszcze raz , rozwiążmy problem, a on powtarza to jak mantrę - NIE!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiecie tak czytam co piszecie i sama zaczynam mieć podejrzenia co do mojego męża. Nie było go w domu jakiś czas, nie wiem, może kogoś poznał na wyjezdzie ... wrócił do domu, do rzeczywistości, dzieci, obowiązków, odpowiedzialności i na dodatek do zony, która wymaga bo ma do tego prawo. I sobie mysli hola, hola, fajnie było bez nich, robiłem co chciałem. Wiec, jak ja coś do Niego mówie, on mówi mi ze on juz nie chce, ze chce odejsc, ze ma dośc. Całą wine i odpowiedzialność zwala na mnie, wyciąga brudy sprzed 9 lat. To mi faktycznie zaczyna układać sie w całość. Generalnie jest tak: jest dobzre jak ja sie staram, malo od niego chce, a jak zazynam go prosić, później krzycec, wymagać to on sie zwiesza i mówi już tylko o tym, ze mnie nei chce i chce iśc. no i chciałąbym żeby poszedł... rozsądek mi to podpowiada... ale boje sie o mamę... przecież w obliczu smiertelnej choroby można i trzeba powstrzymac sie z takimi decyzjami....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Basiu więcej szacunku dla siebie, powaznie.... jak go powstrzymasz, zmieni decyzje to i tak wróci jak bumerang...Faceci sa inaczej skonstruowani, oni musza sie przekonac na własnej skórze żeby wyciągnąc wnioski. Ja bym puściła go, a niech idzie, jak małżeństwo było cś warte, jak mu zalezy, wróci... przynajmniej rozstańcie si ena próbe, na jakiś miesiac. Wiecie, odnosze wrażenie, ze głównie tylko kobiety potrafią myślec rozsądnie, niesttty....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość basia32
hmmm. moi rodzice biora rozwód ... moja matka pije od 15 lat, tato dawał jej chyba z milion szans - niestety pije dalej... ja mówię mężowi ,ze nie róbmy tak jak moi rodzice przeciez nie pije, nie chodze na boki , kochamy się a on do mnie ,ze nie bedzie dawał mi tyle szans ile ojciec mojej matce on to małżeństwo zakończy od razu... ja mowię,ze potrzebuje wsparcia zwlaszcza w takiej sytuacji jak teraz , ze do kogo mam się zwrócic jak nie do niego odpowiedział mi, ze jest mu przykro ,ale zdania nie zmieni i mam mu wierzyc,ale ta decyzja tez nie jest dla niego łatwa ,ze on tez cierpi....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość basia32
AGA:) ale tak szczerze co myslisz o tym wszystkim co tutaj piszę...? myslisz,że mój mąż chce odejść na poważnie...? myslisz , ze sie przekona, ze popełnił błąd?? jak myslisz??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz, to tym bardziej kopa w tył.... Jaki on musi byc zdetermonowany w swoim przekonaniu, skoro chce Ciebie (Was) zostawić teraz, w takiej sytuacji. Mój małzonek tez zamiast mnie wspierać w tak trudnych dla mnie chwilach, tez mam mnie gdzieś... Coś to jest na rzeczy... ja bym tak nie potrafiła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Basiu siłą nic nie wskórasz.... a może zgłoś sie do terapeuty rodzinnego o ile taki u Ciebie jest?? Ja u siebie bede szukac, tutaj potrzebny jest fachowiec od rozwiązywania takich problemów i przede wszystkim osoba postronna. Jak mój małżonek nie będzie chciał iść pójdę sama, może sobie pomogę. Bo w końcu to ja zostane z 2 dzieci, domem i masą obowiązków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość basia32
mój mąż powiedzial, ze odchodzi ,ale zawsze mogę na niego liczyc jakbym miała jakiś problem, że dla naszego syna zrobi wszystko, ze dalej chce byc ojcem , bo to ,ze nie chce byc ze mna to przecież nic nie zmienia.... Boże jakie to jest oczywiste no... płakać mi się chce... czuję się oszukana , opuszczona i zdradzona!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
on widocznie miał już dość ciebie i twoich fochów ! Ileż można prosić o trochę czułości? ileż można prosić o spokój? ileż można wytrzymać z osobą kłótliwą? ileż można znosić fochy? on cię ostrzegał-już to wcześniej pisałaś, więc co cię teraz dziwi?? Kobieto przestań jęczeć i daj sobie spokój. Jeśli czas sprawi że jeszcze będziecie ze sobą to zrobi to sam.bez twojej "pomocy"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość basia32
ale powiedz dlaczego on jest taki zdeterminowany? czy ja naprawde byłam taka zła? cZy naprawdę byłam taka zapatrzona w siebie?? mój mąŻ mówi,ze nie jest szczesliwy jako mój mąż... po 11latach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość basia32
kłocić się kłocilismy ,ale nie zawsze było tak ,ze stawiałam na swoim za wszelką cenę przecież... on tez często doprowadzał do kłotni nie tylko ja na miłość boską... po prostu najgorsze jest to, ze przyszedł w środę i mówi,że KONIEC!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie... Przeczytaj sobie teraz od początko co piszesz i w jaki sposób. Może zrozumiesz. Ty nie przyjmujesz do wiadomości zdania innego niż twoje. Musi być tak jak ty chcesz i jak ty myślisz. Nie ważne co kto inny odczuwa. To się nie liczy. Taki ktoś jest z założenia zły bo nie myśli tak jak ty. Może zrozumiesz a może nie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak i mój tak mówi ale wiemy dobrze, ze to nierealne. Co za spojrzenie na sytuację, chcę być dobrym ojcem i od Was odejść?? Jedno wyklucza drugie. To kobieta zostaje z dziećmi i codziennie ze wszystkim się zmaga, no a facet w oczach dzieci nadrabia, bo widzi je rzadziej, zabiera na zabawy, spacer, zakupy i inne rozrywki. Basiu radzę Ci, poszukaj terapeuty, spróbuj namówić meza. Dla pocieszenia powiem, ze znam małżeństwa, które było po roku i dwa lata w separacji i ludzie do siebie wrócili, teraz są wspaniałymi rodzicami i partnerami. Siłą nic nie zrobisz, im częściej prosisz, tym bardziej się upokarzasz i na każdy taki odzew mąż staje okoniem i działa to jak płachta n byka. Pokaż mu że jesteś silną babką, ze dasz rade sama, niech to on żałuje ze chce odejść lub, ze odszedł a nie Ty! I pamiętaj, ze nie jestes sama, są inni, w dużo trudniejszej sytuacji ale opanowanie i siła działają cuda!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mycha :)
Super, ojciec odchodzi i jak zwykle zostawia dzicko z matką. Dlatego to sądy matkom przyznają dzieci. Nie znam przypadku w którym to matka by powiedziała od tek sobie "odchodzę" a dziecko zawsze może na mnie liczyć. Autorko, niestety mi też tu pachnie jakoś inną kobietą a jak nie to facet po prostu jest głupi jak but. Szkoda łez. Mi też się wydawało że świat się skoczył bo mąż chce rozwodu (okazało się że ma kogoś, poznaną panią przez internet). Po kilku latach mogę stwierdzić że nasze rozstanie było dla mnie błogosławieństwem. Jestem w związku z facetem któremu mój ex nie dorasta do pięt. A jego zauroczenie rozpadło się szybko jak się okazało że laska chce w sumie jego forsy. A co do wpisów że Autorka jest materialistką i za dużo pracowała. Jak by nie pracowała i żyła z pęsji męża to też część osób darła by się w niebogłosy że to PASOŻYT.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość basia32
tylko my wciaż mieszkamy razem ... ja nie mam sie dokąd wyprowadzić moi rodzice mieszkaja w innej miejscowości..... on ma mamę, która mieszka sama,ale on powiedział,ze nigdzie się nie wyprowadzi , bo to tez jego dom i koniec...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aaaa to taki wygodniś....On chce odejść, a najlepiej żeby matka z dzieckiem sie wyprowadziła?? Może jeszcze mu gotujesz, sprzątasz i pierzesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mycha :)
Sorry Basiu, ale twój mąż to cholerny egoista i debil. Spróbuj zająć się sobą a jego zostaw w spokoju. Jak zmądrzeje to wróci a jak nie wróci to jeszcze lepiej. Chociaż wiem że teraz wydaje Ci się że świat dla Ciebie się kończy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczyny zapamietajcie
ze \ FACET NIE ODCHODZI W PROZNIE JESTEM pewna ze ma kogos bo tak z siebie facte nie rezygnuje z nawet niezbyt ukladajacego sie malzenstwa zatrudnilabym detektywa i szybko basiu dowiesz sie dlaczego ten rozwod

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość basia32
i jeszcze jedno poradzcie jak mam się w stosunku do niego teraz zachowywać... mam być miła... mam z nim normalnie rozmawiać jak gdyby nigdy nic... ? narazie to wygląda tak,ze rozmawiamy przez sms to chore... to ja powinnam byc na niego zla , obrażona po tym co usłyszałam, a jaq nadal z nim normalnie , spokojnie rozmawiam.... czy to normalne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość basia32
życie w naszym domu wygląda tak ,ze robimy to samo co wczesniej tyle ,ze nie odzywamy się do siebie ,a skupiamy uwage na synku... pranie, sprzatanie wszystko bez zmian...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Basia ja ze swoim rozmawiam normalnie i to samo radzę. A jak chce być samodzielny to niech będzie, niech sobie pierze, gotuje, prasuje. Ty musisz mu pokazać, ze to nie koniec świata dla Ciebie, zmień strategię, a zyskasz. Nie obrażaj sie, nie wszczynaj niepotrzebnych dyskusji... Wiem, ze ciezko, ja od 3 dni tak zaczęłam, bo ileż razy mozna słuchać, ze on nic ode mnie nie chce, wiec jak nie chce to nic nie dostanie. J atez pracuje, mam mase obowiązków i potrzebuję partnera a nie kolejnego dziecka w domu. Musi sam do tej dojrzałości dojść. Nie warto się upokarzać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość basia32
AGusiu... zmienię strategię... może faktycznie więcej zyskam... ale powiedz... myslisz ,ze on zrozumie, ze żle robi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Klementyna do basi.
Mój mąż chciał odejść ode mnie za egoizm i ciągłe awantury, obelgi i poniżanie. Po prostu przyczepiałam się do każdego szczegółu i wszystko dla mnie stanowiło powód do awantur. Nawet kapcie nieodstawione do szafy. Tez sobie tłumaczyłam , że wina zawsze leży po środku ale okazało się inaczej. Nie zdawałam sobie sprawy z zaburzenia osobowości-a przynajmniej nie chciałam. Udało mi się namówić męża do wizyty u psychologa razem ze mną. Dopiero wtedy dowiedziałam się o swoim zaburzeniu emocjonalnym-wcześniej widziałam tylko winę w innych nie w sobie. Psycholog także wiele wytłumaczył mojemu mężowi jak trzeba ze mną postępować. Mąż postanowił dać mi ostatnią szansę , chodziłam na terapie 3 lata , wzięłam się za siebie mocno i na szczęście odniosła ona skutki. Teraz jesteśmy naprawdę szczęśliwi, mąż cieszy się , że jednak został przy mnie chociaż jak mówi miał ogromne wątpliwości czy uda mi się ujarzmić mój charakter oraz nauczyć panować nad emocjami. Po Twoich wpisach wnioskuję ,że nie należysz do osób w pełni zrównoważonych. Piszesz chaotycznie momentami jakbyś wpadała w histerie więc moim zdaniem powinniście przed sprawą rozwodową udać się do psychologa-koniecznie we dwoje. Jeżeli on nie będzie chciał znaczy , że nie zależy mu już w ogóle na Tobie . Jeśli jego uczucie wypaliło się nagle , znienacka bądź pewna albo ma kochankę albo zauroczył się jakąś kobietą i myśli, że po rozwodzie będzie miał u niej większe szanse dlatego też zacznie działać do niej w trakcie rozwodu lub po. PAMIĘTAJ: Jeżeli nie wiadomo o co chodzi to ZAWSZE chodzi o seks albo pieniądze-teraz sama przeanalizuj , które bardziej. Klopotów finansowych z tego co piszesz nie macie więc pewnie gdzieś pałęta się ta inna , która go zauroczyła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×