Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość next level

Dla T.

Polecane posty

Gość next level

To była letnia, ciepła noc. Była sama w wielkim domu, nalała sobie kieliszek wina, podeszła do fortepianu, skąpanego w bladej poświacie księżyca. Przebiegała palcami po białych klawiszach. Uśmiechnęła się do siebie, usiadła, zaczęła grać. To była sonata-najpierw andante, powoli i łagodnie, pod przymkniętymi powiekami widziała go, mężczyznę, który opętał jej ciało i duszę. To on grał na jej zmysłach, rozpalał je. Widziała jego oczy, nieprzeniknione, przerażały ją i kusiły jednocześnie. Wiedziała, że gdy w nie spojrzy, nie będzie już odwrotu. Sama zacznie się przed nim rozbierać i prosić, by się z nią stopił w jedno. Jej palce nagle zadrżały, zaczęły mylić nuty, kilka fałszywych dźwięków, on nagle jest tuż obok, dotyka jej szyi. Czuje gorącą i słoną łzę na policzku, tak długo na to czekała. Boi się odwrócić, poddaje się temu dotykowi, który jest delikatny, ale momentami coraz bardziej natarczywy. W końcu przestaje grać, odwraca się, lecz widzi tylko ciemność, idzie w jej kierunku. Wpada prosto w jej ramiona, zatraca się w nich. On wplątuje palce w jej włosy, gładzi je, całuje jej usta, coraz łapczywiej, ich języki tańczą, ona już nie wytrzymuje, oplata go jednym udem, odsuwa figi i błagalne szepce, żeby ją wziął. Wchodzi w nią, w rytm tej muzyki, której już nie słychać, która gra tylko w ich sercach. Tak długo na siebie czekalinie wytrzymają już dłużej, więc prosi: skończ tę miłosną sonatę we mnie, kocham cię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×