Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Kobita której już zabrakło sił

Potrzebuję opinii silnych Kobiet

Polecane posty

Gość Kobita której już zabrakło sił
Hej! :) Szkoda że tak naprawde nie możemy sie umówić z ciastem czy bez czy tylko przy samej kawie. :( Przydałaby sie taka rozmowa i opinia osób stąpających mocno po ziemi. Boje sie tylko że nawet jakby mi ktoś mówił przez 100 lat jakieś fajne rzeczy to i tak w nie nie uwierze póki się nie staną. Mam kolejne 2 przemyślenia (głowe mi za niedługo rozerwie jak tak bede analizować wszystko ale to samo sie dzieje). Po pierwsze poczułam jakieś.... jak to nazwać.... "obrzydzenie". No wiecie. Tak szybko... z kimś nowym... brrr. Wiecie o co chodzi. Nie potrafiłabym zbliżyć sie do kogoś aż tak szybko! I nie chodzi o "te rzeczy" ;) Tylko jakoś tak.... no nie wiem.... to powinno być krok po kroczku do następnego kroczku. Nie wiem jak inni ale ja tak mam. W każdym razie czuje jakiś taki wstręt do niego. Po drugie. Denerwuje mnie że musze sie teraz "męczyć" i przywracać do równowagi, wymazywać na siłe to co we mnie tkwiło a on sobie przeszedł "z rąk do rąk" i nawet minuty nie musiał przechodzić przez jakieś smutki. Tak jak radziliście zaangażowawłam się w każdą nawet błahą rzecz którą wykonuję. Myśle tak intensywnie i skupiam sie na danej czynności aż mi dymi z czaszki. ;) Pomogło. Parę razy przez 2 albo 3 minuty nie myślałam o tym co się stalo. :) Oczywiście za chwilę wróciły te myśli no ale zawsze to jakiś postęp. Jakieś 8 minut na dobę to chyba już coś. Szkoda że nie mam serca z kamienia. Na przykład z takiego szafiru kaszmirskiego. Byłoby piękne, idealne ale zimne i nie martwiłoby się niczym. A tu jak na złość dwa przedsionki + dwie komory i to takie wrażliwe! :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
z tym zaczynaniem od nowa to tak samo mam! Jak to, to znowu mam przed kimś nowym przygotowywac się na tzw "otwarcie", nie martwić co mówię, jak wyglądam, co się dzieje.....być sobą w 99% (1% zawsze zostawiam na margines siebie samej hehe).... to tak trudno znowu mieć kogoś i krok po kroku dać siebie..i znowu od początku, to przecież dlugi proces, takie rzeczy i zbliżanie się dwójki ludzi nie dzieją się w dwa miesiące. A te co się dzieją na pewno nie mogą byc trwałe. Może jak ktoś ma wprawę i 8 wielką miłość życiową, to to łatwo przychodzi, ale ja z tym miałam problem....z tym zakochiwaniem się. Gratuluję tych 8 minut :) Świetny wynik jak na początek! :|D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a dzisiaj mnie cos w kościach łamie, chyba sobie zafunduję kąpiel gorącą i lampkę wina (wiem wiem, banalnie ale przyjemnie hehe). Dzisiaj dużo jeździłam autem, na dodatek ten deszcz wszędzie, widziałam chyba z 6 stłuczek na drogach, doscyś poważnych.... Ogólnie zmęczona jestem i fizycznie i psychicznie.... a przez weekend nawet nie odpocznę w domu zbyt wiele. A szkoda...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobita której już zabrakło sił
Cześć Zegarku :) Identycznie myślisz jak ja. Dokładnie tak. Powiedziałabym nawet że to nasze podejście jest chyba naturalne niż podejście tych którzy potrafią wszystko "od razu". To prawda. Trzeba sie powolutku przygotowywać, otwierać. W końcu to takie początki. Sam człowiek nie wie co go spotkało. Co to będzie czy nie będzie. Wiadomo - trzeba być sobą ale na początku dawkujemy siebie (na wszystkich płaszczyznach) powolutku. Po kolei. Stwierdze nawet że to musi być długi proces bo jakaś szybka piłka to nie przyniesie nic dobrego. Moge sie mylić ale tak na to patrze. Zegarku weź coś antygrypowego, antykichającego. Na lato już nie ma co liczyć w tym roku. Zaczęło się. Też dziś widziałam nieprzyjemne rzeczy na drogach. Jedno autko dachowało i leżało w rowie. A ja pierwszy raz w życiu wpadłam w poślizg. Moja wina bo nie wiem dlaczego i do czego mi sie tak spieszyło. Odpocznij chociażby troszeczkę. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szafir kaszmirski
Kobie, której brak sił... skąd jestes. Chcę dać Wam siłę, której ja kiedys potrzebowałam a dzisiaj mam aż nadto. Niestety tej siły gdy jej szukałam to tutaj jej nie znalazłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
autorko chyba sobie jakoś niexle radzisz a ja dziś dopiero trafiłam na twój post wiedz że sama nie jesteś niestety mój przykład nie jest pocieszający ale napewno prawdziwy, od mojego rozstania mineło 3 lata w między czasie skończyłam podyplomowe studia, kursy językowe i awansowałamw pracy 3 razy...nic nie uciszyło mojego bółu związanego z rozstaniem, odbyłam rok terapii u psychologa nic co zrobiłam dla siebie tylko dla siebie nie pomogło mi pogodzić się z tym co przezyłam, owszem, mineło już tyle czasu że nie myślę juz o tym człowieku, odszedł i trudno ale moje zycie jest zdecydowanie gorsze bez niego niż z nim i to wszystko co zrobiłam i robię dla siebie nie rekompensuje mi tego zupełnie. Bliskośc z druga osoba jest największym skarbem którego często nie docenia się, jak to sie straci w trudbych okolicznościach bardzo trudno zrobić to na nowo , mnie sie to nie udało, nie potrafię zaufac a ni w siebie uwierzyć, to rozstanie tak bardzo zniszczyło moje poczucie siebie że nie wierzę w nic już, szkoda bo moje zycie w samotności jest smutne ale nie wiem czy jestem w stanie zaufac komuś znowu. Tobie życzę żebyś miała tę siłe i nie tkwiła za d lugo w żalu po tym co już jest przeszłością pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobita której już zabrakło sił
"Ginjal" dziękuję za wypowiedź. Przykre to co Cię spotkało i że tak długo musisz z tym walczyć. Oczywiście że sukcesy zawodowe nie zagłuszą ani też nie zastąpią nam "sukcesów" w życiu prywatnym. Nawet nie ma co nad tym dyskutować. Potrzebne nam sukcesy tu i tu! :) Ale może Ginjal masz w sobie jakąś siłę jeszcze. Studia, kursy, awanse to przecież duży wysiłek i samozaparcie. Każdy wrażliwy człowiek, którego spotkała przykrość przeżywa ból bardzo mocno. Długo. Może jeszcze komuś zaufasz? :) Tobie też życzę siły. Jak się opisałam- zabrakło mi już sił - dlatego założyłam ten temat. Szukam słów pociechy od innych. Wypowiedzi dają mi do myślenia i mam nadzieje że kiedyś powolutku zmienie swoje myślenie. Póki co jest mi poprostu smutno, przykro, nie mieści mi sie w głowie jak ktoś może tak postąpić. Nawet wydaje mi sie teraz że każdy mężczyzna to pewnie oszust. Takie myśli krążą po głowie. Nie wiem czy sobie radzę. Umysł podpowiada mi że nie mogę się poddać, że trzeba walczyć. Dlatego walczę o siebie. Wybrałam to miejsce bo nie wiem jak inaczej walczyć. Spotkalam tu parę życzliwych osób. Cieszę się z tego że tu są i mówią mi rzeczy stawiające mnie na nogi. Pozdrawiam Cię Ginjal :) Jeżeli Ci to pomoże to też czytaj co oni piszą. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do Kobita której już zabrakło sił mam nadzieję że tobie jednak nie zabraknie sił :-) a jestes chyba otwartą osobą i uda Ci się :-) Mnie sie nie udało ale to nie znaczy że Tobie sie nie uda, nie chcę żeby ktos tu sie nadamną rozczulał po prostu napisałam jak bywa. Robie wszystko teraz dla siebie i to są wielkie sprawy, takie mega których pewnie nie podjełbym sie będąc w związku z kimś ale i tak brak tej drugiej osoby i choc mam poczucie że robię żeczy wielkie nie cieszy mnie to tak jak bycie w związku. Pozdrawiam i zyczę wszystkiego dobrego :-))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobita której już zabrakło sił
"Ginjal" ja Tobie też życzę dobrze. Nie rozczulam się. Poprostu fajnie byłoby gdyby ludzie którzy na to zasługują byli szczęśliwi. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochana, 8 minut to wielki sukces, wychodzą Ci 4 minuty na tydzień ;) A to ma tendencję zwyżkową 👄 Minęły 2 tygodnie, i jestem przekonana że i on i jego ciuchy i rzeczy jeszcze pachną Tobą... I nie wiem jak ta 'nowa' to może znosić :o Też nie mogłabym tak od razu, od jednego do drugiego, fuj! :o Czy to psychicznie, czy fizycznie :o Co do drugiego - jeszcze się będzie męczył, nie bój żaby ;) I wyrzuty sumienia go gryzą, dlatego dzwonił - żeby sobie ulżyć w cierpieniu psychicznym że tak postąpił, bo przecież każdy chce być święty i idealny, a tutaj - klops. Moralniak i wyrzuty do samego siebie... On się chce uspokoić psychicznie ;) Nie żałuj że nie masz serca z kamienia. Serce warto mieć, każde ma kilka blizn, ale ono czyni nas ludźmi - przecież służy nie tylko do kochania faceta, ale też rodziny, przyjaciół, siebie ;) Ciesz się że je masz i nie narzekaj na nie ;) Zegarek - zrób sobie syropek domowym sposobem ;) Ja ostatnio robiłam bo miałam zdechlaka w domu, a że leków normalnych nie tknie, to tylko domowe sposoby ;) I tak do kubka albo garnuszka sypiesz takie warstwy kolejno: 2 łyżki cukru (żeby dno było zakryte i tak z 3 mm na wysokość na oko :P ) Plaster cebuli Posiekany/zmiażdżony ząbek czosnku Plaster cytryny (lepiej ze skórką, ale bez też można) I powtarzasz tak z 2-3 razy. Odstawiasz w ciepłe miejsce, jak się wytworzy sok (po paru h minimum) to przy przeziębieniu 2 łyżki dziennie, a profilaktycznie można sobie 1 łyżkę na wzmocnienie odporności :) W smaku dziwnawe, ale pomaga :) Z tym szczęściem to różnie bywa... Dziś się dowiedziałam że mąż mojej koleżanki z podstawówki zabił się na motorze... Ślub brali w sierpniu, ona w ciąży... Druga koleżanka (w sumie w podstawówce i liceum byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami, rozleciało się po roku mieszkania razem na studiach) jest w ciąży... I ma zakażenie, więc albo ona, albo dziecko... Dokładnie nic nie wiem bo nie mam kontaktu prawie z nikim :( :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobita której już zabrakło sił
czikiczikitkat heja! :) Chyba tak. Niby tylko 8 minut ale może kiedyś bedzie 80 a potem 800 na dobę + czas na sen to już prawie wcale nie bede o nim myślała. Do tego jednak daleka droga. Raz myśle tylko o tym by sie skupić nad tym żeby o nim zapomnieć a za chwile znowu jakoś mi tęskno a za kolejną chwile jestem zła na siebie, że sie "dałam nabrać". Haha może ciuchy wyprał i pachną jakimś nowym proszkiem i ona nie wyczuje. Może faktycznie spotkał swoją prawdziwą miłość i to jakaś super kobieta. Musze sie z tym pogodzić. Podtrzymuje jednak swoje zdanie i jak dla mnie to za szybko takie "otwieranie" sie na drugą osobę. Nie mogłabym nic..... ni to ciałem ni duchem. Fuj. :D Posługując się porównaniem na przykład motoryzacyjnym to jedni ludzie są niczym wyścigówka w sprawach męsko-damskich a ja to jestem walec. :D Naprawde. Widocznie była mu potrzebna wyścigówka. No to ok. Co do serca. Zawsze sie cieszyłam że je mam na właściwym miejscu, że ono ma dobrze nastawioną antenę na odbieranie świata ale jeżeli chodzi o takie sytuacje trudne, kryzysowe to nie jest ono dobrą machiną. Cierpi i cierpi a rany na nim sie buntują i mówią: "nigdy więcej" Może nastąpić taki czas że się zaprę i powiem: "nie, nie to nie dla mnie, nigdy już nie dam sie nabrać, życie w samotności jest mi pisane" I nawet gdyby faktycznie i tak sie nic nie przydarzyło to tak czy siak będzie to moje hasło życiowe które bede miała wyryte na czole. Te przykłady które podałaś od koleżanek są przerażające. Jest życie, jest szczęście, budzisz sie rano, mija pare godzin i naraz koniec wszystkiego. Przecież to 2 miesiące po ślubie! :( Horror. Wniosek taki że bycie szczęśliwym nie jest nam dane raz na zawsze a czasem jeden dzień może przewrócić wszytko. Dziś rano złapał mnie dół (kolejny z wielu jakie będą jak się domyślam ;) ) Sobotni poranek. Zawsze było tak że albo on przyjechał do mnie albo ja do niego albo razem gdzieś sie wybieraliśmy. Dziś jadłam śniadanie i dotarło znowu do mnie że już nigdy tak nie będzie. Koniec. Mam cały dzień i musze sobie go rozplanować sama. Cisza w domu. Moim przyjacielem jest teraz telewizor. Znów sie popłakałam. Tym razem jednak nawet nie tyle za nim co ze strachu przed dalszym życiem. Musze sobie chyba wmówić że przykładowo dziś jest ostani dzień mojego życia i musze dotrwać do wieczora. Zrobić jeszcze to, to i to, posprzątać tamto, przygotować owamto i już będzie wieczór i jakoś do niego dożyję. Nie wiem czy to dobry pomysł. Gdy wybiegam za daleko myślami w przyszłość ogarnia mnie przerażenie. Nie widze tego czarno. Ten kolor jest o wiele ciemniejszy niż czarny. Brrr. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobita której już zabrakło sił
Ps. Zegarek będzie ZACHWYCONA smakiem syropu :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć Dziewczyny! Kobita, Twoje doły są oczyszczające, sa potrzebne, więc nie martwią mnie. Ważne że walczysz z nimi i szukasz dobrej drogi wyjścia, nie takiej po której byś szybko zsunęła się do nich z powrotem....powoli powolutku....tylko takie coś może trwać i mieć sens. Ja dalej jakaś taka dziwna, a mikstura cebulowo-czosnkowa rzeczywiście przerażająca, już na sam dźwięk mnie zmroziło. Mam straszny uraz do lekarstw cebulowych, odkd jakieś ćwierć wieku temu Matka wlała we mnie syrop z cebuli. Boszesz ty mój.... Ale kto wie, może przepis ten kiedyś uratuje mi życie :D Najchętniej poszłabym spać, niestety nie chcę się rozkleić bo muszę iśc na imprezę kuzynki...oj żeby mi się chciało jak mi się nie chce, a ta pogoda nastraja mnie do siedzenia w domu. Kobita Ty też tak masz że wolisz swoje doły w takiej pogodzie deszczowej? Bo pamiętam jak ja byłam w dole życiowym i nie daj Bóg na zewnątrz była piękna wiosna i ptaki ćwierkały, to dół od razu zwiększał się o 700%... tak..jak już dół to tylko na jesień ;) to klimat sprzyjąjący :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobita której już zabrakło sił
Zegarku idź i imprezuj tylko po drodze kup sobie coś może mniej naturalnego niż cebula ale za to skutecznego. Nie zachoruj mi bo masz mnie tu leczyć duchowo. Mówisz doły oczyszczające to są. Oj. Jestem w takim dole że aż mnie przeraża ile sie jeszcze namacham tą łopatą i poprzerzucam tony ziemi zanim ujrze światło jasne i kolorowe. Póki co ciemno jak w kominie. Co do pogody. Tak dobrze że aura jest taka jaka ja w środku. Czyli płaczliwa. Gdyby było slonecznie, kolorowo itd. - spadłabym w moim dole jakieś 50 km niżej. A tam to już chyba jakieś piekło sie zaczyna. :D Udanej imprezy Zegarku! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kobita - pamiętaj że to co dzisiaj Cię przerasta, dołuje, za jakiś czas będzie niczym :) Wspomnieniem - neutralnym :) Wiadomo że teraz się wydaje że zapomnieć o tym to zapomnieć wzoru na pole kwadratu, ale jednak jest to wykonalne ;) Kiedyś byłaś szczęśliwa bez niego - i znowu będziesz :) http://b.asset.soup.io/asset/2046/6011_cc0a.jpeg Co do serca - jest takie powiedzenie że jak ktoś ma miękkie serce, to musi mieć twardą dupę ;) Ale lepiej mieć twardą dupę, pięknie wyrzeźbioną, niż twarde serce :P I płacz :) To że płaczesz nie oznacza że jesteś słaba, oznacza że za długo byłaś silna. A Ty jak masz doła, idź przed lustro, popatrz się na siebie, i pomyśl: To niesamowite że można się tak źle czuć, ale wciąż tak zajebiście wyglądać :D I koniec 👄 I pamiętaj że nigdy nie jest zbyt późno aby postawić kropkę i zacząć na nowo.Nawet najmniejsza zmiana zaczyna się od tej małek kropeczki postawionej po tym co było dotychczas. I to z niej właśnie rozkwita. Odwagi! :) Odnośnie jedzenia, to u mnie wygląda to tak: http://biebsmylife.tumblr.com/post/3714106828/this-is-my-eating-routine :D Zegarek - ZDROWIEJ! Mnie też mama cebulą poiła i też nienawidziłam, ale zawsze cholerstwo pomagało niestety :P Ja dziś w pracy więc nie poimprezuję nic a nic :( Tylko się wynudzę :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobita której już zabrakło sił
"czikiczikitkat".... :) :) :) :) :) Oj wiele bym dała aby JUŻ było wspomnieniem. "Gdyby można zrobić czary ponapędzać te zegary by..." zapomnieć o nim już!!! Hasło związane z mężczyznami jest zabójcze. :D Co do serca miękkiego i tyłka twardego. Zaczne pracować w takim razie nad twardością tego drugiego! Dobrze mówisz. Stwierdziłam, że czas najwyższy zbierać te Wasze cenne cytaty, rady. Mogę tu oczywiście zajrzeć ale chce je nosić przy sobie. Zerkne i powiem: "o tak mi radzą mądre dziewuszki więc tak musze zrobić" :) Spisuję więc. Cytat z lustrem też się na tej liście znajdzie! :) Tak sie cieszę że założyłam ten temat. Myślałam że nikt nie odpisze bo pomyślicie.... ojej kolejna marudząca co została na lodzie i teraz nawet nie ma brzytwy by się jej uchwycić. Teraz mam się czego uchwycić. Dziękuję. Boje sie jedynie że na przykład za miesiąc mi odbije i stwierdze że już nic nie ma sensu i zagadką dla mnie samej jest to po co właściwie żyję. Chyba tylko po to aby pracować na pełnych obrotach. A przecież to nie wszystko. I zrobi mi się tak przykro, bede sie czuła jak przedziurawiony parasol. Niby nadal jest parasolem ale kompletnie nieprzydatnym. Kupiłam książkę. Czytam i jest tam sama prawda. Napisana dosyć lekkim językiem, czasem humorystycznym ale trafia w sedno sprawy i nic nie jest owijane w bawełnę. Oto ona: http://www.empik.com/nie-zalezy-mu-na-tobie-greg-behrendt-liz-tuccillo,8610,ksiazka-p Troche mnie oświeciło. Najgorzej jak zaczynam myśleć co on teraz robi. Staram sie od razu zabić te myśl. Puszczam piosenkę, nastawiam głośniej telewizor albo mówię do siebie - guzik niech cię to obchodzi. Wielki guzik. Ciężko chyba przejść od miłości (nawet jeżeli się okazuje że była złudzeniem) do nienawiści. Albo przynajmniej do obojętności. Bo niby tylko jeden krok. Chyba milowy. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobita której już zabrakło sił
Chyba nie wkleił mi się link z książką. W każdym razie tytuł: "Nie zależy mu na tobie" Autor: Behrendt Greg

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobita której już zabrakło sił
"czikiczikitkat" jeszcze chciałam dodać: miłej pracy mimo wszystko! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bolało i teraz mniej boli
Widzę, że autorka ma się coraz lepiej :) Bardzo dobrze. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobita której już zabrakło sił
"bolało i teraz mniej boli" cześć :) Nie nie - znów tak dobrze nie jest. Pisałam tu że jestem głęboko pod ziemią. Macham łopatą by sie wydostać. Coraz więcej myśle o tym wszystkim. Tylko nie tak w kategoriach rozpaczy raczej o tym czego może wcześniej nie widziałam. Ale doły się pojawiają nasz psychologu co jakiś czas. Tak naprawde nie wierze że jeszcze sie los odmieni - wierze (chce wierzyć) że przynajmniej zapomne jakoś i przestanie boleć i na nowo przyzwyczaje sie do samotności. Na starość kupie sobie kota może by przynajmniej mieć komu patrzeć w oczy. Tak to widze prosze pana psychologa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobita której już zabrakło sił
Dzień dobry. Chyba jednak sobie nie poradzę. Zostałam sama jak na pustyni z tym wszystkim. Brakuje mi być może wygadania się. Mam dwie koleżanki ale widzimy się "od czasu do czasu". Nie chce tam iść i gadać i gadać. Powiem po jakimś czasie co sie wydarzyło ale jakoś taka długa rozmowa troche mnie przeraża bo znów na nowo wszystko będę sobie przypominała. Teraz jeszcze nie chcę. Najgorsze że nie mogę liczyć na wsparcie rodziny. Mam mamę ale ona mnie nie wesprze. Porozmawiałam z nią i powiedziałam co się stało. Stwierdziła że to moja wina bo pewnie mu coś powiedziałam a skoro tak to dobrze mi tak. Musze sie z tym pogodzić i żyć samotnie. Nie ja pierwsza i nie ostatnia. Bardzo mnie to zabolało. Przecież nic mu nie powiedziałam złego. Nie było żadnej kłótni. Normalnie mijały dni, bardzo wesoło. Płakałam chyba 2 godziny po tej rozmowie. Wiedziałam że nie usłysze żadnych słów otuchy ale musiałam o wszystkim powiedzieć. Moja mama jest i była zawsze bardzo krytyczna wobec mnie. Miałam być idealnym dzieciem, idealną nastolatką i idealną kobietą. I jak tak na to patrze z perspektywy to chyba byłam. Nie mogłam zrobić błędu bo od razu był mi on wytknięty. To ile osiągnęłam w życiu zostawało przemilczane. Smutne że tak jest ale tak jest i się przyzwyczaiłam do tego. Nauczyłam się sama radzić z problemami ale ten teraz mnie troche przerósł. Kocham mamę ale to jedyna osoba przy której nie jestem sobą. Jestem nie do końca przy niej otwarta i boję sie krytyki. Nie potrafie być przy niej wesoła tak jak przy innych. Przez to wszystko zawsze bałam sie wejść w związek bo myślałam że jak coś bedzie nie tak to będzie moja wina. Po latach w końcu zaufałam i nic sie takie nie wydarzyło! Było normalnie i fajnie. On mnie nigdy nie krytykował. Teraz straciłam przyjaciela jakiego w nim miałam. Wiem że już nie jestem dzieckiem i muszę sama brać sprawy w swoje ręce. Powinnam być silna ale już nie potrafię. Nie chce mi sie walczyć z tym wszystkim. Od jutra bede jak robot. Pójde do pracy, przyjde, ugotuje i zjem obiad, posprzątam, pooglądam jakieś durnoty w telewizji, pójde spać, obudze sie i na nowo. Trudno widocznie moje życia tak ma wyglądać i nie bede sie karmić jakimiś nadziejami. Jeżeli dożyję starości to obym sie dostała do jakiegoś domu starców i obym potrafiła wokół siebie cokolwiek zrobić. Nie bede narzekać, nie bede marudzić. Jak jednak moje życie ma sie skończyć o wiele wcześniej - nie będę miała nic przeciwko temu. Przepraszam za tyle szczegółów, męczących szczegółów z mojego życia. Nie chciałam zostawić tego tematu na zawsze i odejść stąd bo już nie widze sensu walki. Zamieniam sie w robota który powinien nic nie czuć i niczego chcieć. Żal mi tylko tego że zawsze byłam jedną z najweselszych osób na tym globie a teraz sie wszystko zmieniło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cigarettee
Autorko, nie jesteś sama w swoim bólu, ja przeżywam dokładnie to samo co Ty. Jest cholernie ciężko, puste godziny, puste dni, puste tygodnie. Byłam nawet u psychiatry, bo nie dawałam już rady. Zapisał mi leki, stwierdził depresję. Lexapro i xanax mi zapisał. To pierwsze świństwo odstawiłam po 3 dniach, bo czułam się miliard razy gorzej po nim. Ale XANAX polecam Ci całym sercem. Wyzluzuje Cię, uspokoi, poczujesz się błogo jak po alkoholu. Przestaniesz się bać. Zrobi Ci się wszystko jedno. W tej początkowej fazie największej pustki i rozpaczy, moim zdaniem to jedyne rozwiązanie. Spróbuj zobaczysz że poczujesz się lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cigarettee
Autorko, nie jesteś sama w swoim bólu, ja przeżywam dokładnie to samo co Ty. Jest cholernie ciężko, puste godziny, puste dni, puste tygodnie. Byłam nawet u psychiatry, bo nie dawałam już rady. Zapisał mi leki, stwierdził depresję. Lexapro i xanax mi zapisał. To pierwsze świństwo odstawiłam po 3 dniach, bo czułam się miliard razy gorzej po nim. Ale XANAX polecam Ci całym sercem. Wyzluzuje Cię, uspokoi, poczujesz się błogo jak po alkoholu. Przestaniesz się bać. Zrobi Ci się wszystko jedno. W tej początkowej fazie największej pustki i rozpaczy, moim zdaniem to jedyne rozwiązanie. Spróbuj zobaczysz że poczujesz się lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bolało i teraz mniej boli
Niestety przez kilka najbliższych miesięcy tak się będziesz czuła. Nic na to nie poradzisz. Musi upłynąć sporo czasu, aby wszystko wróciło do normy. :/ Odradzam korzystanie z jakichkolwiek medykamentów. Tabletki generalnie są dla słabych jednostek i w rzeczywistości nie leczą, a wytłumiają pewne myśli, które po ich odstawieniu, niestety mogą wrócić. Stąd odradzam. Jak Twoje postanowienie odnośnie uprawiania sportu. Sport oraz spotkania ze znajomymi pomogły mi przetrwać najtrudniejszy okres. Pamiętam, zacząłem też wtedy oglądać jakieś seriale komediowe w sieci. Wyszukiwałem jakiś polecany tytuł i oglądałem po kolei od pierwszej serii, aż do ostatniej. W sumie to chyba trzy seriale tak obejrzałem. Miałem dni, że mi się nie chciało, ale wtedy się zmuszałem i po jakims czasie śmiałem się z tego co oglądałem :) Nie możesz czekać. Wiem, że jest Ci trudno, ale jeżeli będziesz sobie wmawiała, że wróci, to będzie jeszcze trudniej. Wcześniej napisałem, że on będzie chciał wrócić i to jest pewne. Jednak, tego jego ewentualnego powrotu nie możesz traktować jako być albo nie być. Po prostu masz dojść do siebie. cdn.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cigarette
A ja właśnie polecam tabletki, mimo że jak twierdzi kolega wyżej, są one dla słabych jednostek. Czyli dla nas. Bo teraz jesteśmy najsłabszymi jednostkami na świecie. Jak idziesz do dentysty na rwanie zęba, to też zgrywasz twardziela i nie chcesz znieczulenia ? Skoro są środki które tłumią ból i lęk, to należy z nich korzystać, chyba że ktoś jest masochistą. Rady typu zacznij uprawiać sport, weź aromatyczną kąpiel i obejrzyj śmieszny film, to rady żywcem wyjęte z tygodnika dla gospodyń domowych i można je sobie za przeproszeniem w dupę wsadzić, w momencie gdy ktoś jest w takiej depresji, że ledwo wstaje z łóżka i nie ma siły żyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bolało i teraz mniej boli
Zobacz kto jest dla nas atrakcyjnym człowiekiem? Osoba pewne siebie, silnie stapająca przez życie, wysportowana, o zdrowej proporcjonalnej sylwetce, pełna radości, nie poddająca się i brnąca do celu z uśmiechem na buzi, nie wstydząca się swoich poglądów, potrafiąca rozmawiać w sposób kulturalny na każdy z tematów i wiedząca jak się zachować w każdej sytuacji. Staraj się właśnie taką być. Będzie trudno, ale bez walki i bez oszlifowywania każdego dnia, nie staniesz się tym brylancikiem, który pewnego dnia ktos dostrzeże i będzie chciał Ci ofiarować siebie w zamian chcąc tylko Ciebie. Tak się stanie gdy Ty tego będziesz chciała. Ten nasz wszechświat jest tak fajnie skonstruowany, że generalnie daje nam wszystko to, o co go prosimy. :) Jednak nie może to być skomlanie o ochłapy (zwróć mi byłego), a prośba o bycie lepszym człowiekiem (spraw abym była szczęśliwa). Dasz radę. Wielu dałem, ja także. Jeżeli mam być szczery to walczyłem ponad pół roku z tym aby się uśmiechać do ludzi. Teraz przychodzi mi to już bezproblemowo i wielu zauważyło moją odmianę, co w konsekwncji dzięki ich słowom sprawiło, że jeszcze bardziej utwierdzałem się w tym, że dobrze postepuję i zmierzam we własciwym kierunku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bolało i teraz mniej boli
Początkowo będzie to wyglądało jak patrzenie na horyzont. Odległość będzie sprawiała, że nie będziesz chciała rozpocząć tej mozolnej wędrówki, jednak po jakimś czasi w końcu na tym horyzoncie ujrzysz siebie,a skoro siebie ujrzysz, to będziesz wiedziała, że należy rozpoczać wędrówkę. Krok za krokiem będziesz coraz bliżej i tylko od Ciebie będzie zależało kiedy dojdziesz do mety. Ja jeszcze tam nie dotarłem i wiem, że przede mną jeszcze długa droga. Jednak widzę tam na tym horyzoncie osobę u mojego boku. Zapatrzoną we mnie niczym w anioła, któy otacza ją swoimi skrzydałmi przed wszystkimi przeciwnościami losu. Wiem, że mężczyźnie czasami jest łatwiej i my potrafimy wykrzesać z siebie o wiele więcej siły i chęci przetrwania od Was, jednak to nie oznacza, że musisz byc słabą jednostką, która będzie czekać tylko na tego wybranego anioła, któr się nią zaopiekuje. Jeszcze nie wiem, kto stoi obok mnie. Widzę, natomiast, że jestem przy tej osobie szczęśliwy i w pełni radosny. I Ty tez taka będziesz, tylko więcej pewności siebie i odwagi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×