Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Lea99

Do samotnych - czy pogodzilyscie sie z tym, ze byc moze od konca zycia bedziecie

Polecane posty

Gość gość
czyli nie należysz do tych przegranych lecz wciąż walczących,podziwiam xxx

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość 77
Ja, 32 lata, znow sama. Od kilku miesiecy dochodze do siebie po kolejnym nieudanym zwiazku (rocznym tym razem). I juz nie mam sily.... czasem jestem zadowolona z zycia ale czesciej popadam w marazm. Mam nawet mysli samobojcze. Umiem byc sama, ale wole po prostu z kims, bo jest fajniej isc razem przez zycie i pomagac sobie nawzajem we wlasnej samotnosci. Jedynie praca-pasja trzyma mnie przy zyciu. To dla niej wstaje co rano.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dopóki żyję zawsze jest nadzieja na szczęście . Nie zależy mi na małżeństwie ,nie ono jest celem.Nie muszę udowadniać nic innym. Potrzebuje kogoś kogo przytulę i kto przytuli mnie. Do kogo się wraca,o kim myślisz w ciągu dnia,za kim tęsknisz gdy nie ma blisko. Z kim się śmiejesz i wspierasz. Kto wyprzedzi twoje myśli,czasem zaskoczy,z kim spędzisz miło wolny czas. Nic nadzwyczajnego ,zwykłej bliskości. Tylko tyle,aż tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość 77
gosc z godz 20.53 - dokladnie, to jest wlasnie to o co mi takze chodzi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też mi tego brakuje :( mimo to że mam córkę :) brakuje mi kogoś z kim mogę pogadać :) kogoś kto czasem mnie przytuli :) Moja każda próba zbudowania czegoś kończy się niczym :( czy ja jestem taka beznadziejna , czy to świat oszalał :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gość 20:21 Motywacja by wstać? . Mam pracę, znajomych, wiele zainteresowań. Czas wypełniony całkowicie, robię to co lubię. Nie uzależniam życia od tego czy ktoś jest czy go nie ma. Wiem tylko,że życie może zaskoczyć w każdej chwili.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość36
do max-66 to świetnie, że odnalazłeś przyjaźń i to z ludźmi poznanymi przez neta, co do mnie - nie potrafię jakoś nawiązać bliskich więzi z nowymi ludźmi, lubię ich, ale w rzeczywistości bliscy są mi tylko ci, z którymi coś przeżyłem, zobaczyłem, doznałem, z którymi dzieliłem dzieciństwo i młodość... tyle, że oni już mają rodziny i się od nich odseparowałem... do pozostałych: z samotnością chyba nie da się oswoić, jest jak lis - nieoswajalna... każdy potrzebuje dotyku, troski, czułej myśli, ale w istocie nie każdemu to dane... ostatecznie nic nam się nie należy i nikt nam nigdy niczego nie obiecał... jak już ktoś wcześniej napisał - w najbardziej pierwotnym (egzystencjalnym) sensie - zawsze jesteśmy sami, nawet jeśli budzimy się obok ukochanej osoby... oczywiście mając przy sobie tego kogoś - oddalamy od siebie samotność, chociaż jej nie unicestwiamy... ja pozostaję od wielu lat sam i z każdym dniem tracę nadzieję na zmianę... w moim przypadku piekło samotności polega na uporczywym nie-odnajdywaniu miłości... szukałem jej w ludziach, potem w Bogu - potem w ludziach i Bogu jednocześnie... ale nie znalazłem... widocznie źle szukałem... do koleżanki, która zastanawia się, po co wstawać z łóżka: to jest bardzo dobre pytanie... bo jeśli zostaliśmy rzuceni z nicości w nicość i wirujemy jak pyłki w bezmiernym, kosmicznym oceanie bezsensu - to cokolwiek czynimy - nosi jego piętno... to znaczy - żadna czynność nie ma sensu "at all"... nawet tak banalna jak poranne wstawanie z łóżka... może jednak świat i nasz los mają sens, tylko my jesteśmy ślepi i nie potrafimy tego zauważyć... żadna intelektualna sztuczka nie zniweluje cierpienia, nikt jeszcze nie wyzdrowiał z śmiertelnej choroby, dlatego że dogłębnie pojął jej mechanizm... nawet jeśli zrozumiemy naszą samotność - nie przestaniemy z jej powodu cierpieć... może klucz do szczęścia (i ogólniej - życia) tkwi w pielęgnowaniu w sobie nadziei - że nie wszystko jeszcze stracone, a przyszłość jest niewyczerpanym źródłem możliwości... tylko jak wzbudzić w sercu tę nadzieję?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Każdemu kto chciałby sobie dorobić do wynagrodzenia polecam 3 stronki: Pierwsze dwie z nich pozwalają na dorobienie sobie w sposób przyjemny. Szczerze polecam. Zarabia się szybko a strony są sprawdzone. Trzecia strona to program partnerski. Płacą za to, że ktoś przegląda podane przez nich strony. Może nie zarabiam kokosów, ale kilka stówek miesięcznie wpada na wydatki i to bez wychodzenia z domu. Zresztą sprawdź sam/a, nic Cie to nie kosztuje. Pozdrawiam serdecznie, Dorota :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magdus
Witam serdecznie:) Mam 31 lat i jestem już od 9 lat sama. W zeszłym roku postanowiłam zapisać się na portal randkowy i trochę jestem rozczarowana. Ale takie życie. Mam nadzieje, że w znajdę sobie kogoś. Miłego dnia życzę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
DO GOŚCIA 21:03 przeczytaj dobrze moją wypowiedź,nie przeszkadza mi ,że jestem sama,bo realizowałam swoje marzenia ,ale kiedy musiałam wszystko porzucić nic mi nie zostało,dosłownie nic.zauważ ,że nie pisałam nic o drugiej połówce,bo nie nadaję się do związku,jestem aseksualna,ale w życiu można się spełniać w rózny sposób,w związku lub realizowaniu swoich marzeń,ja straciłam wszystko,zarabiam 1300 złoty,mam długi,a więc raczej nie widzę tak zwanego światełka w tunelu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Współczuję Ci takich zarobków. Za takie pieniądze, ciężko jest przeżyć miesiąc. Życzę Ci znalezienia lepiej płatnej pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a z tym można się pogodzić,nie sądzę.ja cierpię z tego powodu bardzo,od ponad 7 lat samotna,nawet nie wiem jak to się stało że zostałam sama.nawet nie wiem kiedy upłynęły te lata...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja sie pogodzilam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak można się pogodzić z samotnością? jak to uczynić ? jak wy to robicie że już nie walczycie ? nie czujecie pustki i bólu ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
trzeba po prostu odpuscic...tak wewnetrznie. wtedy przychodzi spokoj. kilka razy w zyciu mi sie tak udawalo- nie koniecznie musi to dotyczyc samotnosci, ale wielu stresujacych sytuacji (samotnosc tez poniekad jest podszyta stresem). Jak odpuszczasz to samo przychodzi...a jesli nie przychodzi, to przynajmniej jestes wolna/wolny od strachu, stresu itd. Jestes pogodzona/y

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie jest dobrze ale nic na to nie poradze.nieraz lepsza samotnosc niz zly zwiazek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
juz sie przyzwyczailam do samotnosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja wole byc sama niz z byle kim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mozna sie poznac przez internet

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
w zwiazku sa rozne problemy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja się nie umiem z tym pogodzić, dzisiaj chodzę i płaczę nie wiem nie rozumiem czemu mam takiego pecha w miłości. Dzisiaj nawet pisałam tutaj myślałam że spotkam kogoś kto mnie pocieszy ale nic z tego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja tez nie mam szczescia w milosci .tez placze czesto.bo mi jest smutno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
najlepiej to sie ubierac i zachowywac jak ta panienka z fimika a facet nigdy nie zdradzi i kazdy sie zakocha bez pamieci 333 www.youtube.com/watch?v=pKCDtTs0vWg

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jeszcze nigdy aż tak nie miałam... siedzę i płaczę. jestem taka samotna,nie wiem gdzie wyjść żeby poznac kogoś dobrego i miłego :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja również wolę być sama niż z chamem,alkoholikiem lub zboczeńcem i nierobem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"trzeba odpuścić" ? :-( Boże jak odpuścić....żeby już tak nie bolało życie w samotności :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość36
mi się wydaje, że nie da się oszukać bólu wynikającego z samotności - żadne sztuczki intelektualne, żadna autosugestia, żadna aktywność społeczna czy inna - nie pomogą, to tylko szamotanina, targanie węzła, który zaciska się na szyi, rozwiązać go może tylko druga osoba, najbliższa na świecie istota - dla wierzących tą istotą jest Bóg.. problem z Bogiem jest jednak taki, że On się ukrywa, działa bardzo subtelnie i komunikuje się z nami na sposób duchowy, tymczasem my jesteśmy również cieleśni, zmysłowi - potrzebujemy i chcemy doświadczać tej najbliższej osoby namacalnie - czuć jej dotyk na skórze, widzieć uśmiech, słyszeć głos... człowiek musi doznawać cierpienia, ale oprócz cierpienia powinien doznawać radości - przynajmniej od czasu do czasu... samo cierpienie (a samotność jest niemałym cierpieniem) - dewastuje nas, wyniszcza... jeśli istnieje piekło - to na tym właśnie polega - na wiecznej niemożliwości zbudowania więzi, spełnienia się w relacji, doświadczenia bliskości

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Trzeba mieć nadzieję, że się spotka tego jednego mężczyznę:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Odpuścić", "mieć nadzieję" , "przyzwyczić się do samotności" - czytam Wasze posty i już wiem , że nie jestem sama. Każdy z nas ma ten sam problem i każdy próbuje sobie jakoś z nim radzić. Myślenie o tym zaprowadziło nas tutaj. Tu szukamy podpowiedzi i rozwiązań. Tu ja myslałam , że je znajdę - bo ktoś znalazł patent. Odpuścic udaje się tylko na chwilę, mieć nadzieję - to tak nieokreślone -że ból staje się większy, a przyzwyczaić się do samotności po prostu nie sposób. Ja nie potrafię - udaję ,że potrafię. Staram się skupiać na pracy , na dorastających dzieciach i ich problemach , odzyskuję spokój po rozłące z mężem. Staram się znaleźć czas dla siebie - na tego typu refleksje, film, książkę , muzykę. I tak kolejne dni mijają. Staracie się jakoś przerwać tą monotonię dnia codziennego. Jakie podejmujecie próby?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość36
ja podejmowałem różne próby - jako że większość dawnych przyjaciół jest w związkach i nie mam z nimi właściwie żadnego kontaktu - postanowiłem poszukać nowych ludzi, nowych środowisk - poznałem kilka ciekawych osób, ale wśród nich nie znalazła się ta najbliższa - nieco desperackim sposobem jest włóczenie się po knajpach - w dużych miastach, w weekend - bawi się mnóstwo ludzi, zdarzało mi się poznawać fajne dziewczyny, ale niestety z żadnych pubowych epizodów nie wynikła jakaś dłuższa historia, jeśli mieszkacie w dużym mieście - wasze szanse rosną, nie wyobrażam sobie życia na wsi czy w małym miasteczku, bo tam szanse na poznanie kogoś diametralnie maleją, warunkiem przełamania samotności - jest wyjście do ludzi, szukanie nowych ludzi, to warunek konieczny, choć nie musi okazać się wystarczający, jest jeszcze czynnik losowy, a los nam raczej nie sprzyja (skoro jesteśmy na tym forum) pozdrawiam ciepło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×