Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Macocha 12345

Macochy łączmy się!!!!!!

Polecane posty

nie jest powiedziane czy napewno przejrzy na oczy,jesli jest podatny na manipulowanie to nietety bedzie tak tkwil w praniu mózgu przez matkę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość macocha wredna
Ciężko byc macochą...wiadomo zawsze najlpesza jest matka. Druga rodzina juz nie jest tym co pierwsza. Każdy ma swoje dzieci. Przeważnie nie ma juz wspólnego konta i pieniędzy. Padaja argument "przecież nie wydaje na dzieci Twoich pieniędzy ale swoje". Nawet jak jest najlepszy facet to dzieci będą przeszkodą. Nigdy więcej związku z facetem który ma małe dzieci. Jesli juz to dorosłe a i tak musze widzieć, że dzieci potrafią sobie radzić same a nie wisza na rodzicu pomimo tego, że sie już wyprowadziły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ssfdhs
chce sie wyzalic... spotykam sie z rozwodnikiem prawie rok,ma 2 dzieci ktore wychowuje,matka ma ogranicz prawa,,mieszkam 18 km od niego,mam swoje mieszkanie,on ma swoje i planujemy przyszlosc,ale czasem mnie denerwuje ze wiecznie on jest na tel.nawet jak jestesmy razem to zawsze jest niezbedny w domu i kazdy(dzieci,ojciec)dzwonie do niego z byle "pierdolka",wiecznie sa temety jego dzieci,ich problemow,a ja zastanawiam sie gdzie tu moje miejsce?kocham go,ale coraz czesciej mysle o rozstaniu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mysle że dla ojca na pierwszym miejscu będą niezwlocznie dzieci , a po nich jestes ty, co nie znaczy ze cię slabiej kocha.Poprostu to jest taka kwestia dyskusyjna, o ktorej często czytamy i slyszymy, czy rodzic kocha bardziej swoje dzieci czy męza/zone, przewaznie dzieci są na czele

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość toksyczna kobito
zastanawia mnie( abstrahując od tematu) czy rozumiesz znaczenie słowa " niezwłocznie". Uważam, ze użyte przez Ciebie słowo zupełnie pozbawia zdanie sensu. Niezwłocznie- podaję Ci inne znaczenia tego słowa dla lepszego zrozumienia: bezzwłocznie biegiem co tchu migiem momentalnie na jednej nodze natychmiast natychmiastowo od razu pędem w lot w mig w okamgnieniu w te pędy. Uważam , że w zdaniu które napisałaś chciałaś podkreslić, że dla ojca dzieci będą zawsze najważniejsze- należało tu użyć słowa np BEZWZGLĘDNIE. Głupio wyszła ta Twoja wy;powiedź przez nieznajomość języka ojczystego- popraw się a wyjdzie lepiej:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kikuru
ssf.. Związanie się z kimś kto ma dzieci z poprzedniego związku to bardzo ryzykowna decyzja. Doradzałabym ostrożność, obserwowanie relacji itd. I zostawienie sobie mostu do odwrotu. Jeżeli ojciec jest w porządku, zaangażowany, to zawsze na pierwszym miejscu będą dzieci. Partnerka będzie musiała iść na spore kompromisy. Jestem w takiej sytuacji. Przez dwa lata naszej znajomości mój M nie miał kontaktu z dzieckiem, eks bardzo to utrudniała, a ja przyzwyczaiłam się że dziecko jest gdzieś w niebycie. Nie znałam młodego. Zachęcałam wręcz męża do walki o dziecko. Niedawno byłej się odwidziało w drugą stronę. A ja nie mogę sobie z tym dać rady. Jakoś nie polubiłam młodego - nie pasujemy do siebie zupełnie charakterem i ciężko znoszę jego obecność w naszym domu. Jeżeli jest jakaś awaryjna sytuacja - to ja zawsze muszę się poświęcić, zmienić plany, dostosować. Taki związek jest bardzo trudny emocjonalnie. Rozważam nawet pójście do psychologa bo czasem aż się duszę. Kocham męża, mamy wspólne dziecko, jest mi dobrym partnerem. Ale tematyka eks i młodego jest ciągle obecna, sprawy sądowe, alimenty , komornicy itd. To wszystko czasem mnie przytłacza, czuję że to ja daję z siebie więcej. Dobrze się więc zastanów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestes dosc płytki jesli nie zrozumiales kontekstu mojej wypowiedzi,tylko posrod kilku zdan doczepiłes się o jeden wyraz.Te czepialstwo przerasta was

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez machocha niestety
kikuru jak dobrze Cie rozumiem. Dokładnie odczuwam to samo. Ostatnio w duchu podjęłam decyzję, że będę odkładać własne pieniądze żeby w razie czego mieć cokolwiek. Nie będę sie też już wtrącać w wychowanie jego okropnych dzieci, które są takie stare - maleńkie, bystre , cwaniakowate, wygadane, zblazowane, niesympatyczne, zepsute. Podświadomie przygotowuję sie do odejścia, bo widzę, że wyrzuty sumienia i poczucie obowiązku będą zawsze na pierwszym miejscu u mojego męża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a nie zuważyłyscie
ze macie problem z parnerami ,a nie z pasierbami .To wasi partnerzy nie potrafia ustawic prawidlowych relacji .Nie exsie ,nie dzieci .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a nie zauważyłyscie
partnerami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a nie zauważyłyscie
Tak jakosc sie dzieje .Albo macoszka zla ,albo exsia .A gdzie w tym wszystkim sa ojcowie ? Siedza sobie w spokoju i daja sie babom wyklocac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja nigdy nie zwalalm na mojego faceta czy kogos jakis dylemacików,ale ja z pasierbiątkami dobrze sie dogaduje.Niekiedy z męża córką tam sie poszczypiemy słownie, lecz bez jego interwencji umiemy dojsc do porozumienia,ona lubi przyjsc, przytulic sie, popiescić , taka przylepka jest, za to moja corka o wiele bardziej uparta nietykalska :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez machocha niestety
Dzieci są rózne...wiadomo, że gdyby były prawidłowo wychowywane przez rodziców to Macochy nie miałyby problemu. Sa dzieci i dzieci. Wiadomo, że te źle wychowane sa nielubiane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a nie zauważyłyscie
Tak sa rozne .Ale ojciec je tez wychowywal .I jego teraz rzecz ustawic wlasne dzieci w nowej Rodzinie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a nie zauważyłyscie
Tak sa rozne .Ale ojciec je tez wychowywal .I jego teraz rzecz ustawic wlasne dzieci w nowej Rodzinie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez machocha niestety
co nie zmienia faktu, że takich dzieci sie nie lubi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no nie wiem..jak mi sie nie poodobalo zachowanie męża dzieci to reagowalam nie czekając na meza reakcje, i tak samo mąż sie zachowuje w stosunku do moich dzieci z pierwszego malzenstwa, jesli corka sie źle do niego odezwala, to takze on zareagował nie czekając az ja przyjde z pracy .Mysle ze taka polityka jest najlepsza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a nie zauważyłyscie
Ja nie pisze o codziennych sprawach.Jezeli macie ustawione relacje pasierbowie ojciec ,matka macocha tonn ie ma oczym mowic .Ale tu panie placza ze sobie nie radza .wyglada ze zostaja z tym same .Ojciec czy matka ,biologiczni rodzice nie wspieraja swoich partnerow .Wydaje im sie ,ze bedac weekendowymi rodzicami musza dzieciom nieba przychylic .A nie tedy droga.Wystarczy od poczatku wspolnych odwiedzin ,czy tez zmieszkania ustalic zasady .I o tych zasadach powiadamia rodzic ,nie macoszka ,czy ojczymek .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a nie zauważyłyscie
Konkludujac chcialam powieciec ,ze nawet jezeli usuniecie problem pasierbow ,to zostajecie z dupkami ,ktorzy sobie nie radza .To oni czy one nie potrafia sprostac wyzwaniom.Nie wy nie dzieci nie exie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kikuru
W moim przypadku to nie do końca chodzi o męża. Ja tez mam córkę z poprzedniego związku , która z nami mieszka. Ona go uwielbia od pierwszej chwili. Jej biolog. ojciec zniknął. Nie mam kontaktu, alimentów, nic. NIe płaczę z tego powodu. Ja podjęłam taką decyzję i sama wychowywałam córkę przez dobrych kilka lat. Teraz mówi na mojego M tato. I tak go traktuje. On też jest do córki w porządku. Więc ja często go rozumiem, że staje się po stronie swojego biolog. dziecka, co jednak nie umniejsza mojego buntu niestety:(( zawsze staram się mu komunikować swoje obiekcje, nie gryźć się wewnętrznie, ale koniec końców i tak muszę iść na kompromis. Bo widzę jego rozdarcie. Ma ogromne poczucie winy. Więc to nie do końca tak że ma się dupka partnera. Panuje , nie wiem jak to nazwać, jakiś imperatyw społeczny, że nowi partnerzy mają właściwie same obowiązki, powinności wobec byłych dzieci. Że należy lubić, wspierać, zapraszać, robić miejsce w domu, uśmiechać się itd. Co jednak gdy pasierb okazuje się nie do zniesienia? Nie chodzi tylko o jakieś szczególnie trudne zachowania, chociaż na pewno nie podoba mi się wiele. Chodzi o moje wewnętrzne odczucie, że w czasie jego pobytu wszystkie moje alarmy wewnętrzne wyją, że obcy jest w domu. Nie lubię z nim rozmawiać, bo nam się nic nie klei. Po pobycie piorę wszystko czego się tknął, bo dosłownie ogarnia mnie wstręt. Zupełnie irracjonalnie. Nigdy nie lubiłam gości, zawsze w rodzinnym domu się chowałam po kątach i czekałam kiedy pojadą, choćby nawet byli najmilsi. Ale teraz nie mam się gdzie schować - takie mamy warunki lokalowe. Nie tego również oczekuje mój mąż, który stara się zintegrować nasze dzieci. Mogłabym tez wymieniać te wszystkie małe drzazgi, odzywki , zachowania itd. I tak wychodzi na jedno - nie znoszę młodego jako osobowości. I co teraz ? Sama sobie zadaję to pytanie. I odpowiedź wcale nie jest jednoznaczna:(( niełatwo być macochą, i myślę że trudno to zrozumieć komuś kto nigdy nie był w podobnej sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ło matko choć jedna kobieta
odczuwa to co ja. Mi się też włącza alarm jak przychodza dzieci mojego męża. Dla mnie do obce istoty. I nie potrafie sobie z tym poradzić. Kikuru pieknie piszesz o tym co czujesz. Uważam się za porządnego człwieka a jednak:( czasami wchodzę do pokoju, w którym przebywają męza dzieci i jak nikogo tam nie ma to ze złością kopnę plecak dziecka:O Wiem, że to brzydko ale nie potrafie czasami zapanować nad tym. I widzę też ogromne poczucie winy u męża wobec dzieci, które i tak maja go gdzieś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nistety kikuru
znajac siebie nie powinnas sie byla wiazac z dzieciatym facetem .Wiem ze to juz po ptakach ale chyba jednak odpusc ,odejdz . w takiej sytuacji w jakiej jestes unieszczesliwiasz wszystkich wkolo a najbardziej siebie !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kikuru
Niestety "niestety..." nikt nie może powiedzieć że siebie zna dopóki nie stanie wobec konkretnej sytuacji w życiu. Pisałam że sama wspierałam męża w próbach kontaktu przez dwa lata. To ja nalegałam żeby chociaż pojechał i zapukał do drzwi wiedząc że nie zostanie wpuszczony itp. Mówiliśmy mojej córce że będzie mieć przybranego brata, i nie miałam żadnych obiekcji. Teraz gdy już młodego poznałam i bywa u nas, okazuje się że nie jest dzieckiem łatwym do zaakceptowania. nie umiem okiełznać niechęci. Męczę się strasznie, ale nie zamęczam otoczenia. Staram się trzymać na uboczu. nie nastawiam też negatywnie córki, chociaż młody potrafi nieładnie się do niej odezwać. co do odejścia .. to nie jest recepta na wszystko. kocham męża, jest dobrym, wrażliwym człowiekiem. córka go uwielbia, mamy też malutkiego brzdąca. Odejście to naprawdę ostateczność, chociaż mam też takie myśli w momentach szczególnego "wkurwu" na sytuację. Denerwuje mnie tez to że ja ciągle "muszę", gdy komuś opowiadam o tym to słyszę że muszę się przystosować, że muszę to i śmo dla dobra dzieci. Nie mogę się z tym pogodzić. Wizja np. wspólnych wakacji mrozi mi krew w żyłach. Wyjeżdżaliśmy już na 3 dni wszyscy razem, i była to męczarnia:(( Nie można się zmusić do konkretnych uczuć. Chciałam to wziąć na przeczekanie. Liczyłam że z czasem moja niechęć ustąpi. Niestety ona się pogłębia, może dlatego że młody coraz swobodniej się u nas czuje, i coraz bardziej pokazuje swój prawdziwy charakter. I dalej jestem w kropce :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ssfdhs
dziewczyny,"ciesze' sie ze nie jestem sama ze swoim problermem..mecze sie ostatnio,i to bardzo,ciagle jest temat jego dzieci,ex,a ja?do mnie tylko na obiadki i umilenie czasu,a ja nigdy nie przyzwyczaje sie do jego dzieci i mieszkania z nimi,moze inaczej patrzylabym gdyby placil alimenty i dzieci byly z dala,ale jest jak jest,ciagle tylko slysze co dzieciom kupil,jakie maja problemy czy sukcesy w szkole,a ja od niego nie dostalam zadnego nawet drobiazgu poza bluzka ,wiecznie zmieniam palny bo cos mi obiecuje,a potem okazuje sie ze "cos"wypadlo" i trzeba byc z dziecmi...powoli przyzwyczajam sie do decyzji o rozstaniu:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ssfdhs
kikuru--jak ja Cie dobrze rozumiem;( jakbym czytala o sobie,tylko ja nie mam zadnych zobowiazan

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość toksyczna kobito
Masz prawo sądzić, że jestem płytką osobą choć nie było moim celem docinanie Ci a raczej zwrócenie uwagi na błąd- nie popełniając go po raz kolejny nie będziesz narażać się na śmieszność. Nie twierdzę, że masz mi na kolanach dziękować - wystarczy , że zrozumiesz- chciałam pomóc:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jaga bez baby
A moja pasierbica ostatnio daje popalic ze szook.Mąz wyjechal ,wroci nareszcie za 11 dni a ja jakos staram sie opanowac calą sytuacje do siebie nawzajem.Młoda tęskni za ojcem i na mnie przelewa swoje frustracje niestety :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej kobietki... Sama jestem macochą choć nienawidzę tego słowa.... Moze dodam wam trochę otuchy moją historią: Mam 24 lata. Kiedy poznałam mojego męża miałąm 17 lat.. od razu wiedziałam że jest w trakcie separacji i ma 2 synów... (jego żona była już w ciąży z innym facetem) Mieliśmy być tylko przyjaciółmi... Ale powstała między nami prawdziwa miłość... kiedy poznałam chłopców... cóż miałam miedzane uczucia... miałam tylko 18 lat! Oni mieli 5 i 6 lat. uwielbiałam się zajmować dziećmi więc to była kolejna para maluchów do zabawy.... Sytuacja zaczeła się zmieniać kiedy chłopaki podrośli... mieszkali ze swoją mamą.. tam słyszeli mnóstwo obelg na moją osobę... wiec automatycznie je traktowali poważnie... bo skąd dziecko ma wiedziec że mamusia nie kłamie... Pani EX bardzo utrudniała męzowi kontak z dziećmi...kiedy chłopcy mieli 7-8 lat zaczeli sami rozumieć co jest dla nich dobre... sami potrafili po swojemu mnie ocenić... na szczęscie pozytywnie... niedługo potem wyjechaliśmy z meżem za granicę... dzieciaki odwiedzały na co wakację (na całe 2-3miesiące) . NIe będę sie tu za bardzo rozpisywać... od 3 lat mieszkają z nami... To była ich decyzja a my ich wspieraliśmy. mamy też 1 wspólne dziecko. również synka .. ma 4 latka.... Ze starszym dogaduję sie rewelacyjnie.... kilka razy dziennie dostaję buziaka w polik , słyszę "Kocham Cię Ciociu" tak ciociu bo tak na mnie mówią:) Sami tak wybraliśmy. starszym ma do mnie całkowite zaufanie. z młodszym mamy trochę kłopotów... on cały czas żyje polską (dzieci nie były szczęsliwe z matka)Ale też sobie z nim radzę.... kocham ich ja swoje własne dzieciaki i tak też ich traktuję.... kiedy mówią o mnie i ich tacie mówią: nasi rodzice... Kochane... Dużo zależy od was samych... Ile dajecie od siebie.. tyle z czasem zacznie do was wracać... Jesli macie jakies pytania piszcie śmiało jka tylko znajdę chwilkę to postaram się odpisać:) ps. A u nas w domu rządzę JA !!! To co ja powiem jest Święte... nie ma tak ze mówię do kórego z chłopców... za karę idziesz spać a mąż mnie opieprzy ze ich terroryzuję!!! on zawsze stanie po mojej stronie. Bo wie że zrobię to co najlepsze...n

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×