Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Macocha 12345

Macochy łączmy się!!!!!!

Polecane posty

po co wziełaś sobie faceta z dzieckiem a teraz żalisz się normalne że ty będziesz zawsze ta druga powie że kocha cię a jak co to dzieci pierwsze będą rozwalacie rodziny to cierpcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kljhkl;kljh
Moja macocha ma rok więcej ode mnie i usiłuje bawic sie w mamuśke :O tata wdowiec, poznali się na impezie u znajomych ojca - ona była córka jednego z gości na tej imprze. Okazalo się, że mój ojciec może jej w czymśtam pomóc i zaczeli sie spotykac w sprawach służbowych. szybko spotkania zmieniły charakter :D Ogólnie fajna dupeczke, nieglupia i dobra z niej dziewczyna ale wkoorwia mnie że zamiast traktowac mnie jak kolege to usiłuje patrzec z góry. mysle, ze specjalnie tworzy taki dystans bo chyba troszke na mnie leci. może któras z Was mi powie czy dobrze mysle?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do pomarańczki powyżej:) A próbowałaś z nią pogadać???? spróbuj rozmowa wiele daje... Może broblem jest w tym że ty nie możesz scierpieć tego że Twój tata ma dużo młodszą żonę??? Nie mówię tego absolutnie złośliwie... po prostu spróbuj zawiązać z nią jakikolwiek kontak.... a ile masz lat jeśli można zapytać???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marysienka 3
do bebolek: gratuluję, że Tobie sie tak ułożyło ale wiesz nie ma jednej recepty dla wszystkich. Każda sytuacja jest inna a rozmowy nie zawsze pomagają. Gdyby tak było to świat byłby idealny. Dzieci mojego męza żyją w luksusie i niech żyją ale przez to niestety rzadko do nas przychodzą bo : u taty nie ma co robić i nie ma tyle kasy żeby pojechać z nimi za granicę itp. Maz zachęca ich do gry w piłkę, jazdy na rowerze ale niestety to nie jest dla nich atrakcja. Trudno lubić takie dzieci, ręce opadają jak sie na to patrzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie muszi je wcale lubiec, poprostu podchodź do nich w neutralny sposob, ani bez wrogosci ani tez wcale z serrdecznoscia,Tak bezemocjonalnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ToksycznaKobitko :):):) proszę powiedz mi jak to zrobić. Łatwo się pisze. A jak to zrobić w realnym życiu. Ale nie pisz co ty byś zrobiła tylko co zrobiłaś jak to wprowadziłaś w życie. Mi nie wychodzi a bardzo chciałabym żeby mi wyszło. Wychowałam dwóch synów a z synem mojego faceta (du.......). Chyba ze jestem wyjątkiem który potwierdza regułę.:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ToksycznaKobitko nie myśl że ja cie atakuje!!!!! absolutnie nie ja po prostu szukam pomocy. Jak jest mądra rada i konstruktywna chętnie skorzystam. Mój związek może niestety przestać istnieć, bo ja w końcu odpuszczę i poddam się 8,5 roku jestem z nimi a 8 lat próbuję zastąpić matkę, matkę która zostawiła go jak miał 4 lata, ja zaczęłam zajmować się nim jak miał 8 lat teraz ma 16 i na dzień dzisiejszy uważam że zmarnowałam 8 lat swojej energii i życia na wychowanie obcego dziecka. Brzmi to strasznie wiem ale prawdziwie. Jestem naiwna. :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewiem juz nic
dziewczyny moze ktos mi pomoze zrozumiec sytucje. moj przyszly maz ma corke 5 letnia, super mamy kontakt, mala do mnie lgnie od pierwszych dni poznania sie. lubie jak spedza z nami czas.nie mieszka z nami, jest z nami co 2 tyg na weekend. nie powiem ze nigdy nie bylam zazdrosna, bo chyba jak kazda kobieta w mojej sytuacji rozumie to uczucie, ze nie jestem pierwsza, jakby zazdrosc o dziecko, zal o cos na co nie ma wpływu. niby wiaza mnie uczucia z małą , ale jakby mnie ktos spytal to zawsze odpowiedzialabym ze wolalabym zeby nie mial takiej przeszlosci i dzieci... wszystko to takie dziwne, sprzeczne uczucia, z ktorymi ja walcze, walcze bo kocham. mamy plany na przyszlosc, slub i dzieci. i moj partner zapytal mnie ostatnio jaki bedzie moj stosunek do jego corki jak bedziey mieli juz swoje. niewiedzialam co mu powiedziec, z jednej strony chcialabym mu powiedziec to co on chcialby uslyszec ale tez nie chcem zmyslac i klamac. nie znam milosci matki do dziecka, nie jestem matka, nie rozumiem tych uczuc, niewiem czy to co czuje do jego corki jest miloscia, raczej w to watpie, nie czuje nic specjalnego, jest super dzieckiem razem spedzamy fajnie czas ale na tym koniec. nie tesknie za nia jak jej nie ma, ale takze nie denerwuje mnie jej obecnosc. wiec opdowiedzialam partnerowi ze NIEWIEM. ze jest mi trudno odpowiedziec szczezrze na to pytanie, nie moge nic porownywac bo jeszze nie mam swoich dzieci, a jak je bede miala, wypobrazam sobie te uczucia milion razy wieksze niz do corki mojego faceta. byl smutny widzac moja niepewnosc, rozumiem ze on by chcial zeby wszystkim bylo różowo ale nie mozesz zmusic sie do uczuc. moje dziecko bedzie przy mnie, urodze sie, przejde przez wszystkie trudne chwile od poczatku jego istnienia, domyslam sie ze to niesamowita wiez wiedzy dwoma ludzmi, rodzic-dziecko. patrzysz na małą osobke i widzisz siebie i swojego partnera. nie moge tego porownac do 5 letniej dziewczynki, przy ktorej nie bylam od poczatku, na ktora kiedy patrze widze mojego ukochanego i obcą kobiete, do ktorej czuje zazdrosc ze to ona byla pierwsza. czy moj partner ma prawo wymagac odemnie takich uczuc? jeszcze jakby mala mieszkala z nami to co innego. ja nie mowie o tym ze bede ja traktowala gorzej od swoich, ze dam jej do zrozumienia ze jest wazna w moim domu. ale co ja mam w sercu to nie moge zmienic, nie jestem jej matka, ona ma juz rodzicow zeby ja dazyli takimi uczuciami.. poradzcie cos macochy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewiem juz nic
dziewczyny moze ktos mi pomoze zrozumiec sytucje. moj przyszly maz ma corke 5 letnia, super mamy kontakt, mala do mnie lgnie od pierwszych dni poznania sie. lubie jak spedza z nami czas.nie mieszka z nami, jest z nami co 2 tyg na weekend. nie powiem ze nigdy nie bylam zazdrosna, bo chyba jak kazda kobieta w mojej sytuacji rozumie to uczucie, ze nie jestem pierwsza, jakby zazdrosc o dziecko, zal o cos na co nie ma wpływu. niby wiaza mnie uczucia z małą , ale jakby mnie ktos spytal to zawsze odpowiedzialabym ze wolalabym zeby nie mial takiej przeszlosci i dzieci... wszystko to takie dziwne, sprzeczne uczucia, z ktorymi ja walcze, walcze bo kocham. mamy plany na przyszlosc, slub i dzieci. i moj partner zapytal mnie ostatnio jaki bedzie moj stosunek do jego corki jak bedziey mieli juz swoje. niewiedzialam co mu powiedziec, z jednej strony chcialabym mu powiedziec to co on chcialby uslyszec ale tez nie chcem zmyslac i klamac. nie znam milosci matki do dziecka, nie jestem matka, nie rozumiem tych uczuc, niewiem czy to co czuje do jego corki jest miloscia, raczej w to watpie, nie czuje nic specjalnego, jest super dzieckiem razem spedzamy fajnie czas ale na tym koniec. nie tesknie za nia jak jej nie ma, ale takze nie denerwuje mnie jej obecnosc. wiec opdowiedzialam partnerowi ze NIEWIEM. ze jest mi trudno odpowiedziec szczezrze na to pytanie, nie moge nic porownywac bo jeszze nie mam swoich dzieci, a jak je bede miala, wypobrazam sobie te uczucia milion razy wieksze niz do corki mojego faceta. byl smutny widzac moja niepewnosc, rozumiem ze on by chcial zeby wszystkim bylo różowo ale nie mozesz zmusic sie do uczuc. moje dziecko bedzie przy mnie, urodze je, przejde przez wszystkie trudne chwile od poczatku jego istnienia, domyslam sie ze to niesamowita wiez miedzy dwoma ludzmi, rodzic-dziecko. patrzysz na małą osobke i widzisz siebie i swojego partnera. nie moge tego porownac do 5 letniej dziewczynki, przy ktorej nie bylam od poczatku, na ktora kiedy patrze widze mojego ukochanego i obcą kobiete, do ktorej czuje zazdrosc ze to ona byla pierwsza. czy moj partner ma prawo wymagac odemnie takich uczuc? jeszcze jakby mala mieszkala z nami to co innego. ja nie mowie o tym ze bede ja traktowala gorzej od swoich, ze dam jej do zrozumienia zen ie jest wazna w moim domu. ale co ja mam w sercu to nie moge zmienic, nie jestem jej matka, ona ma juz rodzicow zeby ja dazyli takimi uczuciami.. poradzcie cos macochy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewiem juz nic
no i np glupia sytuacja ktora bedzie miala miejsce juz niedlugo. mamy na oku sliczny dom, juz niedlugo bedzie nasz. za rok chcemy sie pobrac i zaczac starania o dziecko i teraz sytuacja. w domu sa 3 sypialnie dzieciece. jedna z nich jest najwieksza,najwygodniejsza, blisko naszej sypialni, pozostale dwie sa bardzo malutkie .no i jak ja ogladalismy ostatnio to moj przyszly maz wyskoczył z tekstem, ze to bedzie sliczna sypialnia dla Natalki, bez rozmowy ze mna i ustalenia czegokolwiek, juz zaplanowal przeniesienie mebli z naszego obecnego mieszkania, sa typowo dla dzieczynki. ok ja rozumiem to jego pierworodna, no ale... jego corka jest z nami na co drugi weekend, ona z nami nie mieszka wiec nierozumiem dlaczego "najlepszy" pokoj ma byc dla niej. nie zrozumcie mnei zle ale, nasze dzieci beda mieszkac z nami i chyba pod nasz rodzine powinnismy rozplanowac dom. Natalka zawsze bedzie czescia naszej rodziny, ale w naszym domu bedzie gosciem. stresuje sie strasznie przed ta rozmowa, bo moj facet zaraz odbierze to jak jakis atak zazdrosci z mojej strony, w dodatku jest na to strasznie uwrazliwiony, bo jego byla partnerka opuscila go wlasnie z powodu jego przeszlosci i dziecka..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
MICHASZEK2 !! Praca, praca ,i jeszce raz wspolna praca nad relacjami ,ale to ma byc wklad dwoch stron i dwie strony muszą tego chciec a nie tylko jedna czyli ty.Bylam samotną matka z blizniakami 10 l.Moje dzieci od poczatku zaakceptowaly mojego juz obecnego męża , i syn i corka jak najbardziej łatwo do siebie dotarli.Powiem szczerze ze nawet ja nie mam tak dobrego kontaktu z moją corką jak ona ze swoim ojczymem.Dla niej on jest autorytetem i nikt innym do niej nie dotrze. On był rowniez samotnym ojcem ,ma syna i corcie z poprzedniego malzenstwa.No i z jego corka nigdy nie mialam łatwo,ojjj nie,i nie mam.!Urodzily nam sie jeszce wspolne dwie corcie i dotego doszla ewedetna zazdrosc .Z pasierbem nie maialm zadnego klopotu,on taki bardzo łatwy w obyciu był i jest,super chlopak z niego.Sporo pisala Jaga o swoich dylematach z pasierbicą, moja takze ma 13 lat i sporo sytuacji bardzo podobnych bylo jak u tamtehj kobiety.,ale ja troche inaczej postepowalam i reagowalam.,do mojej inną metode objełam.Duzo mąż bardzo pomagal w rozwiązywaniu jakis sporów, i byl w tym obiektywny, nie stronniczy.Zawsze gdy były lub są jakies niesnaski pomiedzy nami odrazu ciągne za języlk, celowo ,aby ona sie wygadala, wyrzucila to z siebie na kogo,na co jest zła,burczy warczy, ale slucham i jesli jest potrzeba to sie usprawiedliwiam i nie zgodze sie argumentując co i jak,jesli nie to przyznaje sie do błędu i przepraszam.Nie doprowadzam do tego aby ona tlumila jakis zal czy pretensje do mnie zbyt dlugo w sobie, tak nie moze byc bo wybucha przy najmniejszej pierdole.A ma stwierdzoną nadpobudliwosc psychoruchową.Zawsze okazuje zainteresowanie,nigdy nie zostawilam jej samej w potrzebie, ale i rowniez bywam surowa i wymagająca, co wlasnie u mnie tego nie lubi i strajkuje.W domu jedynie do mojej najstarszej cory i do niej bywam czasami rygorystyczna ,bo sytuacja tego wymaga. Młoda zawsze widziala i widzi ze nie wyrozniam, traktuje jak najbardziej sprawiedliwie wszystkich,ale tez mam swoje granice tolerancji i wyrozumialosci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chwaliłam zawsze duzo, za nawet najmniejszy dobry gest, ale jak trzeba bylo nie wahałam sie skarcić.Najwazniejsze jest wyposrodkowanie, aby nie przesadzic w jedna jak i druga strone.Nic na sile, gdy nie chce uwagi, to nie, gdy chce sie wyzalic to zapraszam, ale ja w tyłek nigdy nie wchodzilam,choc zawsze od siebie duzo dawalam .I czasami popyskuje buntownik do mnie a niekiedy przyjdzie ot tak bezinteresownie się poprzytulac,popiescić,polozyc sie ze mna pod kocykiem bez jakiejs tam okazji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do.."niewiem juz nic ".Mysle ze jego dziecko zawsze bedzie naukochanszą corcią a ty jego najukochanszą kobieta, a to są dwa calkowicie odmienne faktory milosci. Szczerze mozesz poczuc sie o wiele bardziej zagubiona gdy dojdą wam wspolne dzieci, wten czas mozliwe że jakiś podzial nastąpi i pytanie czy w ogole jakis podzial jest wskazany.? Żadnego dziecka nie mozna wyrozniac , lecz moze twoj facet chcąc zrekompensowac corci ej sytuacje moze zbyt zabardzo zapedzac sie w tym, rownoczesniej nieswiadomie odtracając twoja osobe, i moze to brutalnie zabrzmi(choc nie man nic zlosliwego na mysli) ale troche nielicząc sie z twoim zdaniem np w kwesti jego corki czy tez pokoju.. Cięzką masz sytuacja, nie patową, lecz nabierz odwagi, sil, istaraj sie za kazdym razem delikatnie mowic "mężowi" swoje subjekcje,zastrzezenia,poglądy i to w kazdej wolnej chwili, tylko dlatego aby to w tobie nie narastalo miesiacami, latami bo kiedys nerwowo emocjoinalnie juz nie wytrzymasz i wybuchniesz ,wten czas mąż moze miec rowniez do ciebie wielki żal dlaczego nic mu nie mowilaś, co cię trapi. W tym wypadku milczenie nie okaze sie złotem ale iskrą ktora rozpęta pożar

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Druga żonaaa
Do " Niewiem już nic" miałam podobny problem , tez planowaliśmy dzieci a mój mąż ma już 5 letnia córeczkę. Staraliśmy się o dziecko 2 lata w tym czasie ustaliliśmy ze zrobimy jeden pokój dzieci by aby nie wyróżniać żadnego z dzieci. Niestety po długim " staraniu się" okazało się ze nie mogę mieć dzieci i tylko in vitro nas ratuje. Plakalam co noc ze " Bóg mnie ukarał" . Nie jestem wierzaca, ale in vitro kluci się z moimi przekonaniami jako człowieka. Tak wiec dzisiaj córeczka mojego męża ma pokój w którym nawet nie śpi bo jej matka nie pozwala. W sumie ona się tam tylko bawi jak jest u nas. My nie mamy wspólnego dziecka bo swoją energię przenioslam na planowanie swojego życia i remont domu :) kocham córkę męża, ale mam czasem podobne uczucia jak ty, nie tęsknię , ale lubię jak jest z nami. Mój mąż jest wtedy spokojnieszy i taki inny. Lubię patrzeć jak się o nią troszczy i czasem , ale tylko czasem czuje zazdrość ze nie mamy swojego dziecka. Ale kocham nasza wolnosc kiedy małej z nami nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wqrwtrt
jak wy chcecie dojsc do porozumienia z dziecmi partnera jak kipi z was zazdrosc ojca do dziecka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to do paskudy
lacz sie lacz bo jak sie nie polaczysz to cie ta twoja wrednota i zlosc i zazdrosc i kur..wo zaleje jak babcie kocham uczynilas zycie dzieci z poprzedniego malzenstwa pieklem teraz twoja pora idiotko wredna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MACOCHY WIECIE KIM JESTESCIE
NIE UZALAJCIE SIE TAK NAD SOBA - ZLO

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie uważam żebym była zła
to chyba naturalne, że kocha sie własne dzieci najbardziej a nie cudze. Akceptuję, że mój mąz ma inne dzieci. Przychodzą raz na 2 tygodnie , staram sie traktować je życzliwie ale wybaczcie gdyby doszło do sytuacji kogo mam wyciągnąć z płonącego domu to na pewno było by to moje dziecko. Ludzie sie rozwodza i beda sie rozwodzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
NO00000000000 kobieto przesadziłaś. Ja też mma w domu potworka " " aleeeeeeee ja ratowałabym moje i te inne mije na równi, choć mnie strasznie wku...................wia i niszczy emocjonalnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ToksycznaKobitko :) dzięki za dobrą odpowiedź na moje wypociny, ale u mnie to już za daleko poszło mimo wszystko staram się, choć wiem ze u mnie na dzień dzisiejszy zmiana mojego nastawienia jest niemożliwa, tym bardziej ze ze strony syna mojego partnera nie ma zmian, a czuje ze będzie gorzej w tym roku kończy 17 lat wiec na nic dobrego już nie liczę, może jak będzie jeszcze starszy MOżEEEEEEEEEEEE???? całusy i pisz do mnie:):). Jesteś nieliczną osobą która rozumie takie sytuacje, bo niestety zdarzają się na tym forum osoby które nie wiedzą o czym piszą albo są pasierbami i tu mają okazje wyżyć się za swoje życie a to nie tędy droga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kikuru
hej hej macoszki nieświętoszki :) Moja niechęć do dziecka M urosła do takiego stopnia, że porozmawiałam z psychologiem i zaczęłam pisać listy/pamiętnik gdzie wypisuję ze wszystkich swoich uczuć itd. Bardzo mi to pomogło uświadomić sobie ważną rzecz, o której wcześniej nie myślałam - kwestie finansowe. Otóż od dawna mam lepszą sytuacje finansową od męża. Jeszcze w czasach narzeczeństwa czasem go wspierałam , i teraz też najczęściej wychodzi na to że wykładam więcej miesięcznie niż mąż na utrzymanie naszej rodziny, mimo że mąż bardzo się stara znaleźć lepszą pracę. Niestety nie jest to proste i szybkie. Nigdy nie stanowiło to dla mnie problemu. Kocham męża, wiem że ja również mogę na niego liczyć w trudnej sytuacji. Problem pojawił się, gdy dziecko M pojawiło się w naszym życiu.( pisałam parę postów wcześniej) Prócz alimentów, koszty męża wzrosły do prezentów, wyjść na miasto, wycieczek. Gdy jest u nas też idzie niemało kasy bo mąż wychodzi ze skóry żeby mu dogodzić. Późno, bo dopiero teraz zdałam sobie sprawę że ogromna część mojej niechęci wynika z tego ,że jestem pośrednio obciążona tymi kosztami. Ciężko pracuję, opiekuję się maluszkiem i moim starszym dzieckiem, mało sypiam i na dodatek na mnie spoczywa gro obowiązków finansowych. Ok - mąż się stara, nie mogę mu odmówić, ale z czasem ta frustracja rosła i cały czas rośnie. Z tego wszystkiego we wszystkich nas narasta poczucie winy. Mąż czuje się winny wobec biol. dziecka że nie stać go na wszystkie jego zachcianki, i winny wobec nas - obecnej rodziny że nie zaspokaja naszych potrzeb przynajmniej w równym ze mną stopniu. Ja czuję się winna,że nie akceptuję jego dziecka mimo że on stara się być ojcem dla mojego i że żądam wyrównania ciężarów finansowych. Wiecie, nigdy wcześniej nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo kwestie finansów mogą wpłynąć na uczucia. Sprawa zapewne jest łatwiejsza, gdy na wszystko starczy pieniędzy, ale co zrobić gdy jest się w dołku finansowym ? powoli tracę cierpliwość :( i mimo ogromnego uczucie do męża zastanawiam się czasem czy nie lepiej byłoby mi samej. Mniej kosztów, mniej stresu itd. A facet musiałby sam zobaczyć ile kosztuje utrzymanie i na co można sobie pozwolić. Dotarło do mnie, że zwyczajnie czuję się wykorzystywana. :((( jak wy, drogie macochy radzicie sobie z finansami ? może ktoś coś napisze ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość suzannah
Witam. Nie jestem macochą dla córek mojego męża, jedna starsza z pierwszego związku mów do mnie po imieniu, młodsza 6lat mówi do mnie ciocia, i to określenie zdecydowanie wolę. Mamy również wspólne dziecko, 8 miesięcznego synka. W moim związku problemem jest raczej mój mąż a nie dziecko, piszę o tej młodszej dziewczynce, bo ze starszą nie ma żadnych problemów, jest dobrze wychowana. Wychowanie młodszej pozostawia wiele do życzenia, ale to nie jej wina, żal mi jej, bo to sytuacja , w której się znalazła powoduje , że jej zachowanie jest irytujące np. podgląda mnie co robię, podsłuchuje rozmowy telefoniczne. Problemem jest fakt, że zarówno jej matka jak i jej ojciec a mój mąż zrobili sobie ze mnie nianię. Przebywa z nami co 2 weekend i w każdą środę, w tym czasie ojca niemalże nie ma w domu, zawsze coś znajdzie, aby zniknąć. W tej chwili dziecko spędza z nami (czytaj ze mną) tydzien ferii (jestem nauczycielką), to ja organizuję jej czas, bo nie chcę, aby się nudziła albo cały dzień oglądała bajki przed TV, tak jak u swojej matki.Jej cudowna matka, postanowiła zrobić sobie dłuższy odpoczynek od dziecka i przedłużyła jej pobyt u nas, nie pytając męża o zdanie czy zgodę, oświadczyła w sms „wyjechałam, nie ma mnie w domu, będę w niedzielę. On zdziwiony, że jestem wściekła, nie mogę odpocząć, spędzić czasu ze swoim dzieckiem, spotkać się z koleżankami, bo zajmuję się nie swoim dzieckiem. Kiedy zwróciłam mu o to uwagę oznajmił „a jakie ty masz plany i zaczął wykrzykiwać, ze nienawidzę jego dziecka. Chciałabym, zeby jej własna matka i ojciec okazali jej tyle ciepła i cierpliwości ile ja jej daję, bo oczywiście nie mam prawa jej wychowywać. Powtórzę słowa z jednego z poprzednich postów „kocham swoją wolność keidy jej nie ma z nami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość k krótko
Zauważam Piszesz że ex i twój obecny czyli ojciec dziecka...zrobili z ciebie nianię dla niej Błąd w mysleniu o ex....ona nie robi z ciebie niani, ona obarcza ojca dziecka . opieką nad dzieckiem, a nie ciebie.........a w dalszej kolejności...to ON robi z ciebie nianię swojego dziecka a sam umiejętnie unika swoich obowiązków...typowy egoista i wykorzystywacz jak większość facetów Pracuję w pewnej ważnej instytucji, i każdego roku mamy przedświąteczny (boże narodzenie) napływ z delegacji facetów z całej Polski...to są tłumy.....przyjeżdżają z błahych lub wymyślonych problemów....ale koniecznie w dniach poprzedzających wigilię, po to aby żony same musiały poradzić sobie z przygotowaniami do świąt a oni wracają na gotowe...w pozostałe dni roku jakoś im pretekst delegacji nie jest potrzebny To daje do myślenia I

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 05703403
mnie dzieci mego partnera polubily,pytaja o mnie,widac ze sa za mna bardzo,ale jest jeszcze tesciowa9matka mego faceta0,ktora nie toleruje wogole zadnej kobiety w ich zyciu,wczesniejszejzonie 'umilila"zycie do tego stopnia,ze tamta mimo paru spraw odetchnela z ulga ze wreszcie poszla z ich domu...ja juz tez psychicznie siadam...tesciowa zawsze wie wszystko najlepiej,najlepiej gotuje,sprzata,zalatwia sptrawy i choc mnie raz tylko widziala to juz jest do mnie anty nastawiona i wyczuwam jej niechec...swiety by nie wytrzymal.>:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 05703403
mnie dzieci mego partnera polubily,pytaja o mnie,widac ze sa za mna bardzo,ale jest jeszcze tesciowa9matka mego faceta0,ktora nie toleruje wogole zadnej kobiety w ich zyciu,wczesniejszejzonie 'umilila"zycie do tego stopnia,ze tamta mimo paru spraw odetchnela z ulga ze wreszcie poszla z ich domu...ja juz tez psychicznie siadam...tesciowa zawsze wie wszystko najlepiej,najlepiej gotuje,sprzata,zalatwia sptrawy i choc mnie raz tylko widziala to juz jest do mnie anty nastawiona i wyczuwam jej niechec...swiety by nie wytrzymal.>:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość strtrsrtssx
Hej!1czy pozowalacie aby wasz parnter /partnerka krzyczal na wasze dzieci gdy cos nabroja lub brzydko sie zachowają????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość suzannah
Nie robię tego, jeśli chodzi o jego córkę, staram się jej raczej tłumaczyć, to ogromny sprawdzian mojej cierpliwości. Ale uważam i mój partner zresztą też, że przekraczając próg naszego domu musi przestrzegać reguł panujących u nas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do Kikuru
Od dłuższego czasu czułam, że sytuacja mnie męczy - odbijało się to i nadal odbija na partnerze. To, co czuje doskonale ubrałaś w słowa. Juz myslalam,że tylko ja mam problem z akceptacją jego poprzedniego zycia. Kocham go- tylko jego, chce stworzyc z nim rodzine, ale tylko z nim.Dziecko nic mi nie zrobilo, mamy dobry kontakt - miałysmy, bo od pewnego czasu doslownie fizycznie zle sie czuje podczas jego obecnosci. NIe jest mi z tym dobrze, chce byc inna, krzycze na siebie wewnetrznie. Przed kazda wizyta dziecka dlugo nastawiam sie psychicznie, chce byc mila, dobra, porozmwiac...ale w dniu wizyty mnie skręca, wypełnia mnie nienawiść - nie potrafie tylko okreslic do czego - do dziecka, do siebie,ze taka jestem, do partnera, do sytuacji ogolnie. Mam zal,ze przez to dziecko nie mozemy zalozyc wlasnej rodziny - bo albo nie ma czasu albo srodkow - bo płaszczyk na zime musi mamusia firmowy kupic za 500zł a na przyjęcie musi byc laptop+organizacja.Czytajac wszystkie posty dostrzegam ogrom zjawiska, tylko czy ktos potafi je nazwac, pomoc? Problem sobie uswiadomilam i mimo wiedzy, która posiadam nie potrafie znalezc jego rozwiazania;/ Czy naprawde jedynym wyjsciem jest zaprzestanie obupolnej meczarni i rozstanie? Kobiety po porodzie cierpia na de[resje poporodowa - czy czasem nie dolega nam to samo? Kopnąć plecak dizecka gdy nikt nie widzi, czasem mam ochote na gorsze rzeczy i to nawet jak ktos widzi.... I prosze nie oceniajcie mnie, bo zrobilam juz to sama. Potrzebuje pomocy i rady,bo jeszcze mam sile walczyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gebula
Czytam i dzieki temu utwierdzam sie w przekonaniu , ze dobrze robię trzymajac się z dala od męzczyzn z dziecmi..Jak rozwiązać problem? Szukać facetow bezdzietnych! Nie musicie mówić mi jak ciężko trafc na takiego po 30stce..jestem w tym temacie. Ale uwierzcie, są jeszcze tacy! Naprawdę lepiej poświęcic kolejny rok, dwa, trzy na szukanie wolnego w pełni tego slowa mezczyzny niż angażować się w tego z przeszłością równą terazniejszosci..Miałam kilka romansów z dzieciatymi, całkiem fajnymi facetami, Zwsze czułam w sobie dystans.Powstawał jak automatyzm. Jestem osobą szybko angazującą się "zakochujacą", jednak w przypadku tych znajomosci, gdy konczyly sie np po 2,3 miesiacach nie robiło to na mnie żadnego wrazenia. Był - nie ma. Zupełnie inaczej niz gdy poznawałam wolnego faceta. Po kilku juz randkach, gdy rezygnował zawsze płakałam, było mi przykro, teskniłam. Wg mnie nigdy związek nie bedzie pełny jesli facet ma juz dziecko z inną. Rodzina powinna być jedna, a nie z jakimiś odnogami. To dlatego czujecie tą frustrację, bo część męża jest gdzie indziej, owoce związku powinny być tylk wspolne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×