Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość szanilka

Skarga na szpital po porodzie

Polecane posty

Gość szanilka
To nie są roszczenia bogatej pannicy. Mam 30 lat i raczej do pannic nie nalezę od dawna. Nie poszłam rodzić tylko sprawdzić co się dzieje z moim maleństwem. Zresztą jakoś nie przemawia do mnie przejmowanie nazwiska po mężu, nie w tym wieku. Sama bardzo dużo pracuję w swoim zawodzie. Moi rodzice dorobili się ciężką pracą. Ale to nie ma nic do rzeczy. Nie jestem rozkapryszona, nigdy nie oczekiwałam czerwonego dywanu itp.w szpitalu. Jak była lekarka na wizycie w domu to mi powiedziała wprost: czy wie pani, że pani dziecko umierało, wiem o tym doskonale. Jest dla mnie niezrozumiałe, że często położne i lekarze przeliczają na złotówki zycie nienarodzonych dzieci, dla tych łapówek. Moje dziecko miało ogromne szczęście. Nie wyobrażam sobie co by było gdyby nie udało się go wyciągnąć i by się udusił. Nawet w klinice prof stwierdzili, że postępowanie w szpitalu było karygodne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szanilka
Po porodzie żaden z lekarzy nie chciał do mnie przyjść na rozmowę ... Dlaczego Was to dziwi że jestem zła, że moje dziecko musiało dusić się, żeby wreszcie coś zrobili???? Uważacie, że prośba o ratowanie życia własnego dziecka w szpitalu to coś złego? Że jestem rozkapryszona, że miałam takie roszczenie??? Przecież to matka najlepiej czuje co się dzieje z jej dzieckiem. Niedawno czytałam kilka wypowiedzi o porodach takich jak mój, nie wszystkie dzieci miały szansę przeżyć czy być zdrowe. Ze 3 razy myślałam, że to ja pisałam, identycznie jak u mnie tylko że bez happy endu. Takie sytuacje nie powinny mieć miejsca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szanilka
W sąsiedniej sali leżała dziewczyna również po porodzie kleszczowym. Przyjechała do szpitala ponieważ wg niej zaczęły jej odchodzić wody, w szpitalu dosłownie została wyśmiana, że ma takie upławy itp. Ona się uparła, że mają zrobić badania albo niech dadzą jej zaświadczenie, że biorą na siebie odpowiedzialność jeśli cos się stanie. Zostawili ją na obserwację, zrobili usg na drugi dzień, a tam okazało się, że to jednak wody odchodzą, więc szybko na porodówkę. Sama wiem, że wystarczy papierkiem sprawdzić czy to są wody czy coś innego. Wielu sytuacji można uniknąć. Jej dziecko poród kleszczowy zniosło dużo gorzej niż moje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szanilka
Chcę napisać skargę dla innych matek i dzieci, może jeśli to pomoże nawet 1 dziecku to uważam, że warto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brucylda wszechwiedząca
Droga autorko moja rada-bezcenna zresztą brzmi tak-skoro posiadasz li dowody w postaci opinii inszych profesorów to czemuż tutaj pytasz się cóż teraz ci począć przychodzi. A mówiąc poważnie,jeżeli masz na piśmie uzasadnienie swoich roszczeń to zgłoś sprawę w prokuraturze,a nie baw się z skargi,bo poskarżyć to się może dziecko w przedszkolu. Nie ma czegoś takiego jak głośne piszczenie maszyny do ktg. Ja w ciąży tak długo leżałam w szpitalu,że umiałam je włączać,ustawiać wydruk itd. nawet pompy z lekami koleżankom odłączałam jak nie było pod ręką nikogo z personelu a włączył się alarm... Alarm w ktg włącza się jak utrzymuje się przez kilka rekordów zbyt niskie lub zbyt wysokie tętno. Dlaczego przez kilka? Otóż to 60 które widziałaś to było najprawdopodobniej Twoje tętno,a nie dziecka. Lekarz nie ma czasu,żeby przychodzić na rozmowy do każdej pacjentki tym bardziej,że obok mieli drugi ciężki poród. Tak uważam,że przywykłaś do innego traktowania,do tego stres,strach i brak wiedzy-i masz swoją historię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktos-ek
Autorko jeśli to co piszesz jest prawdą, to się nie zastanawiaj i nie czytaj tu "rad" głupich kwok które Cie już oceniły- masz kasę, to jesteś zła, tylko idź i działaj, zgloś sprawę gdzie trzeba. Tu madrości raczej nie znajdziesz a tylko jad. Sledzę wątek od początku i widze że co byś nie napisała i tak bedzie zle więc po prostu zrób tak, jak czujesz. Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hm dziwne to
autorko,powiem tak:zaden lekarz ni bedzie zeznawal przeciwko innemu.to jest ich niepisany kodeks.wiec dziwie sie,ze jakis profesorek wypowiadal nie niepochlebnie na temat swoich kolegów po fachu.no chyba,ze dałaś tak "gardzona"przez siebie łapówke. druga kwestia-co masz napisane na wypisie?masz informacje ze poród kleszczowy i inne rzeczy ktore działy sie podczas porodu?bo jak nie to walka z wiatrakami.twojej dokumentacji pewnie dawno juz nie ma w szpitalu,albo jest podrasowana(mogli nie wpisac wszystkiego co sie dzialo w papiery) moja kolezanka miala operacje na edometroize(bo terapia lekami nie skutkowala,i powstawaly jej dodatkowe olbrzymie torbiele).dostala skeiroanie na operacje(znieczulenie podpajeczynówkowe,i tna jak przy cc).po operacji,zszyciu przewielzli ja na sale,a jakims zcasie wzieli ja na rtg bo mieli podejrzenie ze zaszyli w niej igle!!!poszla na stół jeszcze raz.PODOBNO IGŁY NIE ZNALEŹLI,GDYZ JEJ TAM NIE BYŁO.(w takim razie po co ja po rtg wzlei na stół????widocznie igła tam była).NA WYPISIE NIE MIALA ANI SLOWA O DRUGIM ZABIEGU.A GLUPIA PODPISALA TO.A POZNIEJ DZWONI DO MNIE I MOWI ZE CHCIALA O ODSZKODOWANIE ICH POZWAC.PYTAM A MASZ W WYPISIE TO WSZYSTKO?ona ze nie,wiec pytam po co podpisala.a ona ze nie wie.tak wiec,nie ma dowodów i sprawy tez nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jolkaaa 35
Leżałam kiedyś w szpitalu na gin z dziewczyną -podczas ktg jej dziecku tętno zaczęło skakać i od razu pielęgniarka poszła po lekarza. Lekarz natychmiast zarządził cesarkę. Mojej kuzynki dziecku podczas porodu SN zaczęło spadać tętno i od razu zrobili cesarkę. Wydaje mi się,że w takich przypadkach porządni lekarze reagują natychmiast a nie czekają aż dziecko jest w stanie ciężkim. Autorko jednak w twoim przypadku doszło do zaniedbań. Całe szczęście,że dziecko masz żywe i zdrowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szanilka
Akurat prof z kliniki nie są kolegami od lekarzy z naszego szpitala. Oni mi powiedzieli wprost: jeśli jest duże zagrożenie dla życia i zdrowia płodu to się robi CC... i się nie czeka na ... no właśnie na co??? Że będzie lepiej, jak po badaniach było widać, że jest gorzej. Na cud? Wieczorem poszukam wypisu, gdzieś go nie widzę na wierzchu. Z tego co pamiętam to jest tam wpis o tych kleszczach itd. Jest wpis w książecce dziecka. Na pocztaku leżałam samotnie. Mąż był potem, wpuścili go po moich licznych prośbach, on widział to wszystko. Wydawało mi się, że ktg monitoruje serce dziecka a nie moje???? My od początku zgłoszenia się do szpitala bylismy informowanie że coś się dzieje niedobrego, tak jak przeczuwałam. To nie był jeszcze termin porodu i na darmo mnie tam chyba nie zostawili. Zastanawia mnie fakt na co czekali, aż tyle czasu. Coś się włączyło w ktg, było to słychać, przyszła połozna, cos tam krzyknęla i moment przybiegli lekarze i reszta personelu i się zaczęło .... Nie znam się na urządzeniach szpitalnych, może było coś jeszcze podłączone, ale nie wiem. Nie mam w tym temacie doświadczenia. Podobno nie mogliśmy trafić na gorszą zmianę... :-( Akurat jak ja byłam na porodówce to było pusto, także ciężko powiedzieć, żeby w tym momencie mieli tak dużo pracy..... Dla mnie ta sytuacja jest jakaś chora i niezrozumiała. Mój lekarz skomentował to tak; jest mi ogromnie przykro, że mnie wtedy nie było. Mi też. Nie podoba mi się w jaki sposob są traktowane pacjentki i ich nienarodzone dzieci. Mamy 21 wiek, chyba, więc mam prawo wymagać, żeby moje dziecko żyło i było zdrowe. Dużo czytam teraz po nocach, nie mogę spać, czasami od czytania tych historii robi mi się zimno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szanilka
Własnie Jolkaaa35 i to mi powiedzieli w klinice. A co do łapówek, to jestem na nie, chociażby z tego względu, że przyszłam do państwowej instytucji, do osob które były w pracy a nie na wakacjach. Od wielu lat dużo osób oczekiwało ode mnie pieniędzy w różnych sytuacjach, ale to nie są moje pieniądze tylko moich rodziców. Mogłam dać i 10 tyś, tylko co z tego. Mam taki zawód, i takie przekonania, że albo się jest człowiekiem, albo nie. Są matki których nie stać na łapówki i nie uważam żeby one były gorsze. Dawanie kasy rodzi właśnie patologię, że w chwilach zagrożenia po prostu takie pacjentki są lekceważone, tylko i wyłącznie dlatego, że nie miały w ręku białej, wypchanej koperty. Chyba lekarze aż tak mało nie zarabiają, a jak się ma takie podejście do rodzącej kobiety: albo dasz kasę albo twoje dziecko umrze to czas zmienić zawód. Jeszcze nikt się nie dorobił na cudzym nieszczęściu i wszystko kiedyś wróci....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brucylda wszechwiedząca
Szanilka słowo przeciwko słowu-pytam o opinię na piśmie. Ktg monitoruje tętno dziecka-prawda. ale elektroda jest na brzuchu,a tam przechodzi Twoja tętnica i jak dziecko się obróci to maszyna może złapać Twoje tętno z tętnicy brzusznej,dlatego należy obserwować drugą elektrodę-tą od skurczy-jeżeli wartości się zmieniają oznacza,to że dziecko się rusza,nawet jak tego dobrze nie czujesz. a 60 to typowe tętno matki. ktoś tu pisał o wiedzy. Tobie jej brakuje i tym razem nie jestem złośliwa. poród kleszczowy nie jest powodem do złożenia doniesienia. opinia na piśmie może być przydatna choć sąd i tak powoła swojego biegłego. a skąd wiesz,że tak Cię traktowali bo chcieli łapówkę? a może wszystkich tak traktują? może nie skojarzyli Twojego nazwiska? może jesteś przewrażliwiona na tym punkcie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brucylda wszechwiedząca
Oto moja ostatnia rada-za kolejną należałoby się wynagrodzenie. DAJ SE SPOKÓJ BO ZWARIUJESZ. Nie mówię całkiem,ale na razie. odpocznij,ochłon-daj sobie czas. teraz jesteś potrzebna dziecku-szczęśliwa i wypoczęta. no dobra jeszcze jedna gratisowa rada-przeczytaj wypis dziecka i spróbuj wyciągnąć ksero pełnej dokumentacji-dziecko po porodzie ma 3 razy przyznawane punkty i dopiero ten ostatni jest wpisany do dokumentów,które dostajesz do ręki. wniosek złóż na piśmie w 2 egzemplarzach za potwierdzeniem złożenia-dopilnuj żeby wbili datę wpływu, pieczątkę szpitala, pieczątkę imienną i podpis osoby przyjmującej. a teraz zajmij się dzieckiem bo zdenerwowanie matki zle na nie wpływa. chcesz sama dziecku krzywdę zrobić? ciągać się po sądach możesz i za kilka-kilkanaście miesięcy-sprawa się nie przedawni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brucylda wszechwiedząca
Poza tym w dokumentacji są wydruki z ktg,a to tutaj jest dość ważne. ktg rejestruje datę i godzinę. w momencie kiedy aparat coś zarejestrował powinna być reakcja ze strony personelu. w opisie przebiegu porodu będzie podana godzina rozpoczęcia akcji porodowej. możesz porównać z zapisem z ktg. weź adwokata niech powęszy... a potem wrzuć na luz,na walkę z wiatrakami przyjdzie czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szanilka
ALE JA NAPISAŁAM ŻE NIE CHCĘ SKŁADAĆ POZWU do sądu, tylko napisać gdzieś skargę np: do fundacji rodzić po ludzku, do dyrekcji szpitala, izby lekarskiej itp. przecież w tytule postu jest słowo skarga a nie pozew :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brucylda wszechwiedząca
Szanilka umiem czytać od kilku lat,ale jak Ci napisałam wyżej skarżyć to może dziecko w przedszkolu. pisanie takich skarg jest kompletnie bez sensu. leżąc w szpitalu widziałam różne sytuacje. były niezadowolone dziewczyny,raz jedna napisała skargę i złożyła na ręce ordynatora,a ten z głupim uśmiechem dał tą skargę temu lekarzowi mówiąc,że dostał list miłosny. tamten spytał co to jest,a ordynator,skarga tej rudej, tamten i co,a ten i nic zrób sobie co chcesz. sytuacja miała miejsce w pokoju lekarzy,a tak się składa,że ten pokój był oddzielony od zabiegowego drzwiami,które były otwarte. ja byłam w zabiegowym i wszystko słyszałam i widziałam. oni nie zwrócili na mnie uwagi,więc jak już chcesz robić dym to predzej w tej fundacji,ale te dokumenty Ci się i tak mogą przydać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak wiem i powiem:)
uważam tak jak brucylda, że bez sensu jest pisać do szpitala,bo sobie tym tyłek podetrą. Predzej prasa itd. ale jak pójdziesz np. do uwagi w tvn to pewnie będą mieli obiekcje,że nie podjęłaś kroków prawnych. no i oczywiście nawet do izby lekarskiej czy telewizji idąc musisz mieć coś więcej niż Wasze słowa,bo nie macie wiedzy medycznej i lekarze tak Was zakręcą,że tylko się ośmieszycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szanilka
I jeszcze jedna sprawa, zszywanie po porodzie. Na zewnątrz szwy usunęła mi położna w domu, nici nierozpuszczalne, powiedziała mi że w środku szyje się rozpuszczalnymi. Do srodka nie zaglądala. Fakt, że dosyć mnie bolało i powiedziałam to lekarzowi w klinice, coś go tknęło, a w środku również zalozone szwy nierozpuszczalne.... podobno takich rzeczy się nie robi!!! Teraz już wiem że u nas w szpitalu takie rzeczy często się zdarzają. Mam parę uwag, które bym napisała do fundacji i innych instytucji. W końcu nie jest tak, że lekarz to przysłowiowa indyjska święta krowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ddo autorki.......////
porod kleszczowy bedzie wpisany w ksiazeczke dziecka,ale cala dokumentacja pewnie jest czysta jak łza....nie znakdziesz w dokumentach ani slowa na temat tych wszystkich sytuacji ktore opisalas. a profesor moze nie ejst ich kolega,ale oni maja swoj kodeks honorowy i zaloze sie ze nie da ci tej opinni na pismie.i na pewno nie pojdzie zeznawac do sadu czy cos w tym stylu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szanilka
Opinię akurat mogę dostać na piśmie, w klinice są przeciwnikami używania kleszczy i próżnociągu. Są metody, żeby pacjentka urodziła. Tam jest zasada, albo się rodzi albo tnie. Ja nie chciałam rodzić leżąc na wznak, że tak powiem na płasko, chciałam chodzić, poćwiczyć na piłkach itd, wziąść prysznic, a nie pozwolono mi na nic, ciągle podkreślając że tętno dziecka jest nie najlepsze. Dla mnie jest to nienormalne. W szkole rodzenia non stop położne mówiły jak ważna jest aktywność podczas porodu, że jak dobrym ułatwieniem są te piłki, a u mnie kompletne zero skorzystania z czegokolwiek, musiałam leżeć, leżeć, leżeć ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szanilka
Chociaż gdyby było naprawdę tak źle z dzieckiem to nie urodziłoby się zdrowe,albo miało napraqdę tyle szczęścia. Fakt, zobaczyłam maluszka dopiero w godzinę po porodzie. Pokazano mi tylko na 5 sekund i zabrano na badania. Jeśli chcieli mnie w szpitalu podłamać psychicznie to im się udalo. Nie wiem czy któraś matka by to zniosła. tego strachu nie da się z niczym porównać. Nie chcę o tym z nikim rozmawiać, jeszcze za wcześnie, a poza tym wszyscy mnie krytykują, że mąż nie pobiegł z kopertą w zębach. Na żywo jak to mówię to mam łzy w oczach, a tutaj się pisze inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brucylda wszechwiedząca
Ja nie twierdzę,że lekarzowi wszystko wolno,ale ciężko jest coś udowodnić. Skoro masz dowody,wystąp o to co Ci mówiłam-wydruk z ktg muszą mieć-nawet jakby resztę spreparowali to ktg jest z datą, godziną i nazwiskiem pacjętki oraz podpisem położnej robiącej,a właściwie włączającej maszynę i lekarza,który to potem ogląda. także to możesz zdobyć,weź dokumentację z kliniki gdzie miałaś zabieg i skoro masz tak niezbyte dowody to to zgłoś odpowiednim organom,bo jeszcze raz powtarzam skarga to głupi pomysł. i jeszcze jedno wziąć nie wziąść :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brucylda wszechwiedząca
Przepraszam pacjentki-sama przepalcowałam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brucylda wszechwiedząca
=>niezbite :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktokolwiek widział ktokolwiek
wie. no i autorka zniknęła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bo ten temat
To był pic na wodę,a wy się nakręciłyście jak zegarynki... kolejne głupie prowo :,(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×