Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pawłowa Mama

Autyzm

Polecane posty

Dziewczyny.moj maly dzisiaj przechodzil sam siebie...na koniach bylo ok.na plazy chwile tez.a tak to w ogole nas sie nie sluchal.tlumaczylismy mu,co zrobil zle i za kare wrocil do domu.po obiedzie,drzemce i zakupach poszedl z moja sis na spacer i plac zabaw.i tam zdarzyl sie cud.moje dziecko bawilo sie z dziecmi.dzielilo zabawkami,dostosowywalo sie do regul na palcu.zero zlych zachowan:-)jedna dziewczynka bardzo mu sie spodobala.miala 4,5roku.byla ubrana na rozowo i byla bardzo ladna.Dawidek biegal za nia,przytulal i calowal.hehe.ma chlopak gust. Mamo Aspika.pisalas o tych zachowaniach.D nasladuje te dobre zachowania.czesto sam z siebie"lapie"o co chodzi a czasami musimy mu pokazac/nauczyc.ale te zle to chwyta w lot.jak na spacerze widzi dzieci,ktore robia awantury badz zle sie zachowuja to zatrzymuje sie i przyglada.i w taki sposob nauczyl, sie kladzenia na chodnik jak cos jest nie po jego mysli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogryzekogryzek
ja tam nie wiem czy miałam w zyciu lekko czy nie patrząc jak miewają inni to najgorzej nie było, ale lekko tez nie, od praktycznie 16roku życia pracowałam na siebie, sama sobie opłacałam studia itp. mimo że przez pierwsze 2 lata mieszkałam w domu, w domu nie płaciłąm za mieszkanie i za jedzenie, za wszystko inne z włąsnej kasy, jednak kasa nie była problemem bo dosyć sporo zarabiałam, natomaist problemem była tyrania mojej matki która od urodzenia mi wmawiała ze już umiera a do dziś (chyba) żyje, na 3 roku studiów powiedziałam dość i się sprzeciwiłam matce po czym mnie wyrzuciła z domu, sądziła że będę błagać na kolanach o przebaczenie, zawzięłam sie i nie wróciłam, ona zezłościła się jeszcze bardziej zaczęła mi grozić, oddawac do sądu itd.. zaczeło się piekło, rozeszła się z tatą, chciała go zabić, otruć itd... ogólnie do dziś bardzo boję się z nią spotkać, strasznie mi dużo w życiu namieszała, moja mama jest typem kogoś kto nie przyjmuje do wiadomości ze może być inaczej niż ona chce a ja zawsze byłam jej kontra :/ w dzieciństwie nie narzekałam ale z czasem było gorzej bo ja chciałam iść do innej szkoły nie mogłam, ja chciałam być w związku z pewną osobą i nie mogłam, matka niszczyła mnie psychicznie, oczywiście to mnie w pewnym sensie wzmocnilo ale też sprawiło ze jej szczerze nienawidzę :/ nigdy jej nie zapomne że mnie wygoniła z domu w wigilię... resztą nie chcę już o tym pisać bo się niepotrzebnie denerwuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość z bielska
ogryzek- obiektywnie Ci powiem, ze ...nie miałas w życiu lekko... Moja mama jest jaka jest, trochę pępek świata, trochę egoistyczna ale jak jest jakiś problem to zawsze pomoże. Pofuczy, pofuczy ale moge na nia liczyc. Tak wiec przyjmij, ze mialas w zyciu trudno. Podkreślam to po tym, co napisałaś " ja tam nie wiem czy miałam w zyciu lekko czy nie patrząc jak miewają inni to najgorzej nie było, ale lekko tez nie". Kajsad- no wlasnie. Wiec sie rozumiemy :) Dla mnie problem z moja corka to pierwszy taki poważny. Tym bardziej, ze córa była zdrowa do trzeciego roku zycia....Wiec bylam pewna, ze mam zdrowe dziecko i nagle bam i nasze zycie o 180stopni sie zmienilo... Miłego wieczorku wszystkim. P.S. uzaleznilam sie od was :0 nigdy w domu nie odpalam neta, pierwszy raz zlamalam zasade- moj maz jest w szoku :P:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ogryzku- nie chcę niepotrzebnie drążyć tematu, bo to pewnie dla Ciebie przyjemne nie jest, ale z pewnością ta sytuacja z matką pozostawiła jakiś ślad. Zresztą te depresje, o których kiedyś pisałaś nie biorą się znikąd. Niestety, jak to w życiu bywa, nie wszystkie historie kończą się szczęśliwie. Czasami ludzie żałują tego co zrobili (Twoja matka), ale nie ma już powrotu. Ważne, żebyś potrafiła odnaleźć się w tym wszystkim, żyć i być szczęśliwą w tych swoich wyborach. Wtedy wychowasz szczęśliwe dzieci ;) Nie wiem, czy się da nie patrząc wstecz, niektórzy tak potrafią, czasami tak trzeba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiki  86
A ja mialam wlasnie "cudowny" wieczor w pracy. Mój przełożony powiedział ze musimy porozmawiac o mojej operacji i o tym ze chce mi dać wiecej wolnego zebym sie nie martwiła powrotem, zaczal tez opowiadać jak to on sobie nie poradzi bez jego prawej reki itd po czy zapytał czy jest cos w czym moze mi pomoc albo co moglby dla mnie coś i POŁOŻYŁ ŁAPĘ na moim Polanie i zaczal nią jeździć po moim udzie. Wstałam i wystrzelilam jak z procy. Nie wiem co mam teraz zrobic, jak komuś powiem to jestm pewna ze rozpetam piekło i mój msz straci pracę. Zwłaszcza ze oni obaj maja ze soba na pieńku. Jak powiem mojemu przyjacielowi z pracy to pojdzie dać mu w ryj i też straci prace. Ale zostawić tego niby też nie powinnam... Nie ma tu dobrego wyjścia z tej sytuacji :( Cholera jakbym za malo problemow miała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kilka lat temu milalam podobną sytuację. Z doświadczenia moge doradzić, zostaw. Chociaż, Ty mieszkasz w bardziej cywilizowanym kraju i może inaczej sprawy wyglądają. Polska to .......... Zwolnilam się i znalazłam ciekawsza pracę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogryzekogryzek
MamaAspika do niedawna bo do czasu kiedy urodził się Przemek miałąm jeszcze nadzieje że jakoś się ułoży z moja matką, jakoś wewnętzrnie mnei to gryzło ze przecież to moja matka, jaka jest to jest ale matka... niestety kilka razy podchodziłam by jakoś "żyć w zgodzie" ale zawsze kiedy już wydawało się ok ona wchodziła z butami do mojego życia i wszystko rujnowała bo chciała by było tak jak ona chce i to w najdrobniejszych szczegółach... powiedziałabym że to moja wina i ja nie widzę swoich błędów a ona chciała dobrze ale to dziwny zbieg okoliczności ze mój brat się od niej odwrócił już naście lat temu, mój tata uciekł od niej w ok. rok-dwa odkad się z domu wyprowadziłam, teraz ma swoją kobietę i chlopina odzyl... oczywiscie ze te wspomnienia wracaja i ten ciagly strach nie chodze po Katowicach bo boję się ją spotkać, zmieniam samochody żeby mnie nie zauważyła, poza tym czasem mi ktoś nie wierzy że nie wiem gdzie moja matka mieszka i czy żyje... wtedy robi mi się głupio ale cóż... czasem nachodzą mnie myśli że jestem temu winna, zwłaszcza że sędzina w wyroku rozwodowym wpisała że dzieci przyczyniły się do rozpadu małżeństwa... bardzo mi przykro że moje dzieci nie znają babci nie mają normalnych relacji itd.. nie wiem co im mam mowić że babcia nie zyje? mam o tyle dobra sytuację ze moja obecną macoche traktują jak babcię więc jakoś szczególnie nie dopytuja o drugą babcię :) z tatą kolorowo nie jest bo on nie dośc że jest cholernie skąpy to w dodatku nie ma potrzeby utrzymywania kontaktu z dziećmi i wciąż udaje "zajętego" kiedys jak mnie potrzebował to przyjeżdzał do nas często na obiad, umyc się itp a odkąd stanął na nogi to ma nas w nosie, dzieci widują dziadka raz na 3-4mce jak je zawiozę do dziadka a i to dziadek już na wejsciu pyta kiedy wychodzimy... dla mnie bardzo trudnym okresem takim przykrym był czas slubu, ciazy, porodu kiedy wszyscy dookola mieli rodzine, rodzice im pomagali, dawali prezenty, pieniadze a ja bylam zawsze sama... nigdy nie zapomne jak lezalam w szpitalu i nikt mnie nie odwiedzal poza mezem a do wszystkich przychodzilo mnostwo ludzi, jka urodzilam to samo, nie mial mnie kto odebrac ze szpitala i salowe wyganialy mnie na korytarz z dzieckiem a meza zatrzymali dluzej w pracy i tak siedzialam z dzieckiem na rekach do wieczora... smutne to bylo ale minelo i teraz juz jest lepiej, tylko szkoda ze wiele osob tego nie rozumie jak to jest, w przedszkolu zawsze musze sie tlumaczyc czmeu nie ma dziadkow na przedsatwieniach, dzieic mnie pytaja zemu po innych przychodza dziadkowie a po nich nigdy..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogryzekogryzek
kiki ja bym się z tej pracy zwinęła bo to niezbyt dobrze wróży.. miałam lat temu już z 12 taką sytuację i po tym jak odmówiłam miałam piekło w pracy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiki  86
Problem w tym ze ja nie chce zmieniać pracy. Jestem w niej juz 5-ty rok i kocham moja pracę :( On za to jest nowy bo dostal transfer na początku roku do nas. Wszyscy sie go bali bo jest bardzo ostry, a ja nieraz posłałam go do diabla albo powiedziałam mu zeby sie nie panoszyl bo stanowisko nie daje mu mojej 5-letniej wiedzy w dziedzinie. Nieraz kazałam mu coś zrobic samemu jak uważał ze cos jest dobrym pomysłem a ja mowilam ze nie. Ja nie należę do osób uległych i zawsze trzymam sie swojego zdania, nieważne z kim prowadzę dyskusje. Po czasie zaczal sie ze mną liczyć i pytać o moja opinie odnośnie wszystkiego. Niestety, chyba pomyslal sobie ze jak młody i przysojny to kazda poleci za nim jak glupia siksa. Tyle ze sie naciął na złą osobę. Ale przez obecna sytuacje mam zwiazane rece i cokolwiek nie zrobie bedzie miało zle konsekwencje :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kiki jesli tak to wygląda jak piszesz to bym została. Raczej już będzie trzymał łapska przy sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiki  86
Ogryzku a co do tego szpitala, to też tak mialam. Wszyscy mieli kwiaty, balony, prezenty i co najważniejsze osoby z którymi mogli dzielić się szczęściem. A ja leżałam sama jak palec, nawet 1 kwiatka nie dostalam i tylko maz przyjechał. Też bylo mi przykro :( Teraz maly też nie zna rodziny, widział tylko babcie bo odwiedziła nas w ferie. A co do mojego ojca, to ja mu wybaczylam. Mam z nim kontakt, pomagam mu i staram sie utrzymywać normalne relacje, choc nie zawsze jest łatwo. Moze to głupie ale kiedys ktoś mi powiedział ze dobro jest zaraźliwe, wiec staram sie go zarazić od lat :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ogryzku, smutne jest to co piszesz. Kurcze, naprawdę zaszczypaly mnie oczy :( Ja mialam fajne dzieciństwo, mam trzy siostry i rodzice bardzo nas i siebie nawzajem kochali. Było biednie, ale wesoło i szczesliwie. Moi rodzice już nie żyją, tato umarł 10 lat temu, a mama jak juz wcześniej pisalam pół roku. Śmierć mamy bardzo przeżyłam. Zaczela chorować jak byłam w ciąży z córką. Cieszę sie, że zdążyła poznac małą. Moj B byl do niej bardzo przywiazany. Trudno w to uwierzyć, ale on czasami o nią pyta. Ona jako jedyna w pełni go akceptowala, kochała bezgranicznie. Tesciowa nie jest zła, ale dzieci jej nie lubią, widuja rzadko i nie mają potrzeby częściej. Nie rozumie choroby B, wstydzi się go :( MamaB

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogryzekogryzek
ja się czasem czuję jak sierota, dobrze że mam chociaż brata, ostatnio jak mieliśmy wypadek to nie miałam do kogo zadzwonić, jedyny numer jaki mi przyszedł do głowy to mój brat, nie domówił mi pomocy ale on ma też swoje życie, ogromne problemy finansowe, dorosłe dzieci... jakoś tak nam się nie składa, utrzymujemy kontakty w zasadzie tylko biznesowe, ale zawsze coś :) mój mąż ma mamę i siostrę, siostra jest totalnie nieodpowiedzialna i szalona, a teściowa w nią zapatrzona, chociaż jest o tyle dobrze że babcia się do nas odzywa i dzieci ją znają ze skype'a raz czy dwa w rok się z nią widzą, obsypuje je prezentami (chyba chce im zrekompensować to że z nimi nie jest) :) to nas jako tako rodzinnie ratuje :D niemniej bardzo przeraża mnie wizja jakiejś choroby itp kto by się zaopiekował moimi dziećmi jakby coś się stało, jak miałam rodzić Przemka chodziłam pytałam prosiłam i nikt nie chciał się zgodzić przypilnować Tadka jakbym zaczęła rodzić, całe szczęście urodziłam w środku dnia to mąż zawiózł go do przedszkola, mój tata zawsze robi jakieś ale.. nigdy nie chce w niczym pomóc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ktoś wyżej życzył Ci Ogryzku 21 lat tłustych (z okazji rocznicy ślubu) dołączam się i przytulam. Smutne jest to co piszesz, ale już masz rodzinę. Męża i dzieci. Może nie jest to wzorcowa rodzina, ale Twoja własna ;) Ja na rodzeństwo mogę liczyc, nie stanelismy jeszcze przed jakimis wielkimi dramatami i nie wiem jak byśmy zdali ten egzamin, ale do dziś mnie nie zawiedli. Twarda babka jestes:) MamaB

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z innej beczki. Znacie dziecko z semantyczno pragmatycznym zaburzeniem mowy. Dziś dostałam opinię i tak ma moj B. Dalej spektrum autyzmu. Kurcze, gdzie ja mu teraz znajdę terapeute od komunikacji :( Nasza logopeda już dawno dała sobie spokój z nauczeniem go poprawnej wymowy, skupia sie bardziej na komunikacji właśnie. Mówi, że najpierw trzeba wydobyć diament, a później go szlifowac. Zgadzam się, bo jaki sens ma poprawna wymowa kiedy dzieciak gada zupelnie bez sensu. Moj B ostatnio wszystkich zaczepia i chyba chce pogadać, tylko nie wie bidul jak. Podchodzi do faceta nad jeziorem i pyta, cytuje : co robisz pan? Facet do niego, że łowi ryby. Moj B : aaaa, będzie ryb obiad. Stara sie ten mój synek, ale długa droga przed nim, przed nami. MamaB

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogryzekogryzek
MamoB jest szereg układanek historyjek z MK na tego typu problemy, zaczyna się od podpisów pod obrazkiem typu piłka jest na stole, obrazków jest trzy, na jednym jest piłka, na drugim stół, na trzecim piłka na stole, potem są coraz trudniejsze ale tylko w taki sposób nauczysz dziecko poprawnej wypowiedzi, mój już lepiej mówi ale źle odmienia, ze 2 lata temu miał właśnie takie problemy jak piszesz, generalnie można było się domyślać sensu ale nie była to zrozumiała wypowiedź, mój młodszy wciąż myli zimne z gorącym i słodkie z kwaśnym, ćwiczymy właśnie w taki sposób, Tadek ma problem ze znaczeniem słów w przenośni i tez tak ćwiczę, na obrazkach sytuacyjnych, zamek fortyfikacja, zamek w kurtce, zamek w drzwiach itd.. wałkujemy setki słów w ten sposób, niestety problem największy stanowią słowa abstrakcyjne, pojęcia względne bo jak pokazać że coś jest piękne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogryzekogryzek
to co u nas pomagało to odgrywanie scenek np bawiliśmy się w sklep i Tadek miał coś kupić i np mówił ja bym chciał jajka to ja odpowiadałam a ja kartofle :d on się irytował i powtarzał ale ja chcę kupić, więc pytałam ale co byś cchiał kupić? on że jajka, wiec dalej ile tych jajek, on jedno to ja to nie jajka a jajko tak? tak... i potem analizowałąm z nim co mówił źle i jakie z tego mogły wynikac nieporozumienia, do dziś tak rozmawiamy :D ja jestem nieugięta i mimo ze wiem o co mu chodzi to nie poprawiam tylko temat ciągnę tak by się zorientował że coś źle powiedział i żeby sam wpadł na to co mówi źle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogryzekogryzek
teraz jesteśmy na etapie języka obcego.. i to jest masakra bo on mimo że dużo umie po angielsku to nie rozróżnia że inni mogą nie rozumieć go po polsku i drze się na dzieci że mu nie odpowiadają itp.. niestety musi nauczyć się języka obcego bo za dużo obcujemy w środowisku międzynarodowym i niebawem chcemy wyjechać wiec nikt mu nic nie pomoże z samym polskim, nie sądziłam ze on tego nie pojmie że różni ludzie mówią różnymi językami, Przemek rozróżnia języki i jak widzi ze dziecko mówi inaczej i go nie rozumie to odpuszcza lub próbuje się dogadać jakoś tak naturalnie, mową ciała a Tadek podnosi głos i krzyczy :/ marnie go widzę we francuskiej szkole :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kajsad
Dziewczyny,spotkalam dzisiak 18latka z autyzmem.bardzo spokojny chlopak.mowil.tzn.odpowiadal na pytania jak go o cos zapytalam.widzilam,ze byl nas ciekaw,bo co raz odwracal sie i na nas patrzyl-ale nie mial odwagi zagadac.jak ja zaczelam rozmowe,to odpowiadal ale widzialam,ze stresowal sie tym. X za to na mojego D chyba ten kkimat zle wplywa.a moze to normalne w tym wieku?buntuje sie,rozkazuje nam,rzadzic chce.jak cos nie po jego mysli to krzyk i kladzenie sie na chodniku(jak idziemy dalej i zero reakcji z naszej strony to wstaje i biegnie za nami).generalnie wszystko na nie! Wczesniej aniolem nie byl,ale zachowywal sie ok.a teraz taki maly despota i awanturnik.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ogryzku Scenki odgrywamy, narazie odgrywanie sprzedawcy i idzie mu nieźle, kupowanie marniutko, ale pracujemy. On nie potrafi wykazać inicjatywy. Muszę co chwilę pytać co podać, a on się patrzy i nie bardzo kuma. Jedyne chciałby kupować to lody. Nie bardzo wiem jak zabrać się do mk, poczytam i spróbuję. Zdania tzw kalki słowne umie pięknie wystrzelić w kontekst wypowiedzi, jak ktoś go nie zna to myśli, ze wygadane dziecko. Gorzej jak musi sam ułożyć zdanie. Idzie mu lepiej, ale czasami ...... brrr. Kasjad mam troje dzieci, córka (adoptowana przez mnie) lat 10, B lat 5 i najmlodsza roczek. Jeżeli mogę to polecę z czystym sercem rodzeństwo dla autystyka, u mnie same plusy. MamaB

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chyba na zawsze pozostanie mi w pamieci dzien powrotu ze szpitala z malutką. W drzwiach przywital mnie B, ucieszył sie bardzo na mój widok i cały czas zaglądał do fotelika gdzie spala mała. Zanioslam ją do łóżeczka, a on z kosza na zabawki wygrzebal lalkę i położył kolo niej. Wzruszająca scena. O dziwo, to ze mam dla niego mniej czasu wyszło mu na dobre. Zrobił sie bardziej samodzielny, zaczął więcej mówić. Jest troszkę zazdrosny, czasami jak trzymam małą na rękach to przychodzi i się też przytula. Trzeba trochę pilnować, bo B niestety nie jest za bardzo uważny. Tragicznie było jak mała raczkowala, nieraz została przydeptana :) Teraz mała chodzi za nim jak mała kaczuszka i robi to co on, a ze B ma w większości glupitkie pomysły więc jest różnie. Raz wesoło raz strasznie. MamaB

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogryzekogryzek
to bawcie się w dokończ zdanie :) u nas to był długo hit zabawowy :) chciałabym aby... i każdy mówi co by chciał, lubię kiedy.... i każdy kończy, utrudnienie ćwiczenia polegało na mówieniu przez rodzica najbardziej absurdalnych rzeczy żeby skłonić dziecko do zastanowienia, 5latek powinien zaskoczyć zabawę :) mojemu się podoba do dziś jak się nam nudzi w aucie to właśnie wymyślamy z mk to polecam obrazki poznaję świat to są takie historyjki jak pisałam dziś rano, one będą dla 5 latka łatwe ale skoro ma problem z budowaniem zdania to mogą pomóc, motywuj go żeby mówił pełnym zdaniem, ja jak zadaję pytanie to proszę by odpowiedział pełnym zdaniem to świetne ćw takie przy okazji :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogryzekogryzek
u mnie dopóki Tadek był sam na myśl mi nie przszło że z nim coś nie tak, dopiero jak urodziłąm Przemka zaczęły się sceny, on go nie zauważał i ignorował do granic możliwości, to nie była zazdrośc tylko tak jakby dziecka nie było, poszłam wtedy pierwszy raz do psychologa no i się zaczęło... z czasem pojawiła się agresja, ale przede wszystkim ignorancja do dziś, brat nie jest zupełnie ważny mimo że przywykł już do wieści że istnieje i nie pójdzie sobie gdzieś..:) mimo wszystko uważam że dla autystyka rodzeństwo jest zbawieniem bo to naturalna terapia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ogryzku, dzięki za rady. Spróbuję napewno. Nie wiem jak nam wyjdzie, bo B ma problemy z rozumieniem mowy ale dostosuje zabawę do jego mozliwosci. MamaB

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rany piszecie o tych zabawach a mój Kuba to pewnie nie załapałby żadnej:( Układanki, memo, jakieś domina to ok,ale np planszowe-nie ma szans, nie pojmie o co chodzi w najprostszej, tak samo ta w dokończ zdanie, pewnie gdybym spytała chciałbym... to może by odpowiedział ale lubię itd to już napewno nie. To są właśnie rzeczy których on nie rozumie. Takie najprostsze jak np uwielbia Panią Kasie z SI , dziś go pytam jaka jest Pani Kasia a ten ,że niedobra. Gdzieś usłyszał i odpowiada,żeby tylko było coś powiedziane. Niby mądry, pamięć genialna, wymowa coraz lepsza, komunikacja też, ciągle postępy a takie proste sprawy cięzko mu ogarnąć. A małe dzieci to już w ogłóle tragedia:( On to by podeptał, przeszedł po takim niemowlaku nie dlatego żeby krzywdę zrobić ale dlatego że nie rozumie że to maleństwo. Mama Kubusia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mamo Kubusia, mój też nie rozumie wielu rzeczy. Rozdeptywal raczkujaca siostrę, bo właśnie nie rozumial, że może jej zrobić krzywdę. Teraz uważa, ale tylko dlatego, że musi. Rozumienie mowy to u nas tragedia. Rzeczowniki, czasowniki jakoś złapał, przymiotniki dopelniacze szkoda gadać. Ale mój np lubi zabawę czy to jest, trzymam np książkę i pytam B czy to jest but? Mlody ma radoche i mówi, nie mama to jest książka. I opowiada co tam wie o ksiazce, skubany czyta więc nawet z tyt mogę go przepytywac. MamaB

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój pięknie opowiada, dostaje na krakowskiej mnóstwo obrazków i wystarczy że raz je zobaczy i wszystko pamięta, ze szczegółami czym często Nas zaskakuje, opowiada wierszyki sprzed 1,5 roku kiedy ledwo co wymawiał słówka,potrafi nazwać wszystko a zapytam go co robiłes w przedszkolu to jest jedna i ta sama odpowiedź "układałem albo bawiłem" Dobija mnie to jak diabli. Mama Kubusia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×