Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pawłowa Mama

Autyzm

Polecane posty

Tylko że to ja się muszę za nie wstydzić. Dziecko pyta sąsiadkę, czy idzie do babci na ploty i wypijać jej kawę. Albo idziemy obok domu naszego lekarza rodzinnego a dziecko pyta głośno, czy tu mieszka konował K. ? Jak go uciszam to powtarza jeszcze kilka razy, ludzie nas mijają, patrzą dziwnie... :O Przychodzimy z wizytą do kogoś, daję czekoladki. Wychodząc, dziecko zabiera je i mówi że to nasze. Za żadne skarby świata nie chce oddać. Takich sytuacji jest mnóstwo, odechciewa się z nimi wychodzić gdziekolwiek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość z bielska
mama aspika- o kurcze, to współczuje :( A jak on tłumaczy potem te wybuchy złości? W ogóle tłumaczy, czy uważa je za normalne? Aaa, doczytałam :) Czyli bierzesz na klatę? Podziwiam i przytulam! My też czasem wybuchamy, bo nie oszukujmy się, życie z naszym dzieckiem nie daje chwili oddechu... No i te nerwy często mamy napięte, byle nieporozumienie i powód do sprzeczki gotowy. Znam to. ZMonika- ale co Ty piszesz? Mój maż jeździ z nasza córką na ryby, grają w piłkę a młotkiem to w ogóle moje dziecko uwielbia przybijać, skręcaja z tatusiem motorek- generalnie odnoszę wrażenie, ze z tata moje dziecko fajniej spędza czas... Ale to chyba domena facetów:) Mój mąż sie nie przejmuje jakimiś dziwnymi spojrzeniami- targa naszą córę ze sobą wszędzie:) Czy to nad jezioro, czy nad rzekę. Zresztą jak oni są razem to dziecko więcej mówi, jest jakieś spokojniejsze. No ale u nas jest podział "mama od terapii, ojciec od zabawy" :) Wiecie co? Ja sie nigdy nie tłumacze z zachowan mojego dziecka- taka jest i już! Kropka!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gościu z Bielska- dzięki ;) Ja też nigdy się nie tłumaczę z zachowań dziecka. W skrajnych przypadkach przepraszam (jak kogoś nadepnie, potrąci i pobiegnie i nie da rady wyegzekwować w tym momencie) ALe jak robi sceny to koncentruję się na dziecku, nie na otoczeniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogryzekogryzek
Mama Aspika mój mąż jest identyczny jak Twój a mniemam że o wiele gorszy, ja święta nie jestem i drę się na wszystkich dookoła, klnę jak szewc i ogólnie jestem bardzo nerwową osobą ale mój mąż przechodzi samego siebie, z czasem jest coraz gorzej, wszystkich przezywa, wyzywa, kłóci się na ulicy, w samochodzie to tragedia z nim jechać, pierwszy do bicia się itd.. ale on uważa to za normę, jest taki i już, zwykle najbardziej to za niego się wstydzę jak gdzieś wychodzimy, mam jakby 3 dzieci w tym co najmniej 2 niesfornych :D fakt, że czasem się komuś należy, ale czasem tez warto komus odpuścić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmonika123
gość z bielska faktycznie może trochę przegięłam ale chodziło mi pod takim względem że czasami jest tak że choroba dziecka nie pozwala na niektóre rzeczy. U nas to też mąż bawi się lepiej z dziećmi. Ale i tak przechwaliłam bo właśnie mąż mi wali smsy że nie będzie mi do śmiechu i że go źle traktuje a nawet nie wiem o co chodzi bo nie chce powiedzieć. Najbardziej zdenerwował mnie fakt że jego brat poznał kobietę z dziećmi. Wszystkie dobrze wiemy że dzieci to odpowiedzialność. Ona rozeszła się z mężem bo był alkoholikiem. Jego brat też jest alkoholikiem i ukrywają to żeby on z nią był. Czasami jak za dużo przebywa z brami to ma jakieś gówniarskie podejście i gada głupoty że trzeba się zabawić itp. Aż mnie szlak trafia i jeszcze go broni gdzie dla mnie to prawdziwe chamstwo jeśli wie czemu nie jest z mężem i ma dzieci które na tym najbardziej ucierpią przez ich głupotę i głupie gadki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam takiego sasiada jak mąż mamy Apsika, choleryk i frustrat. Współczuję i zazdroszczę cierpliwości. Kurcze, jeżeli on ma taki wplyw na dzieci to bardzo zle, przecież nie można ich od siebie izolowac. Przes....rane MamaB

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogryzekogryzek
u mojego męża pojawiła się frustracja , złość, agresja odkąd nie ma stałej pracy :( na początku myślałam że to jego wina ale kurde on ma totalnego pecha z pracą, wciąż trafia na dziwne firmy i z tych jego prac tylko są nieustanne problemy, od ok roku powiedziałam dosyć i nie pozwalam mu iść nigdzie do pracy, no ale to tez nie jest naj bo znów kasa, to kolejny problem... sama nie umiem tyle zarobić by na wszystko starczyło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmonika123
Z tą pracą to potrafi byc przewalone. Wcale się nie dziwię że dużo kobiet zostaje bez facetów. Bo tak jest łatwiej. Bo wtedy jak chce się dobra dzieci to tylko ta kobieta może chciec a do faceta może nie docierac w ogóle. A tak samej to nie musi nikogo prosic o to żeby patrzył też na to że jest dziecko. Jak mąż mnie wkurzy to wtedy już nie mam ochoty ani sprzątać ani gotować ani nic robić. Najlepiej to bym zniknęła chociaż na parę godzin żeby się uspokoić. A tu za chwilę coś dziecko chce a za chwile obiad a tu jeszcze nie sprzątnięte i tak w kółko. Czasami też mam dość wszystkiego. I wtedy mój mąż wpada na genialny pomysł. Że jak nie radzę sobie w domu to on będzie w domu a ja pójdę do pracy. Ale z tej mojej pracy to na opłaty by nam pewnie ledwo starczało nie mówiąc o reszcie. Nie da się mu wytłumaczyć że jego frustracje przechodzą na mnie i wtedy jestem w takim stanie że się chce cokolwiek zrobić ale nie może. Czasami myślę że jest te równouprawnienie ale jednak kobiety kiedyś miały trochę przewalone i to jakoś po przodkach im zostaje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ogryzku- a mój-przeciwnie, zaczął szaleć odkąd awansował w pracy :O Ma odpowiedzialne, kierownicze stanowisko w fabryce. Lepiej zarabia i wszystko byłoby dobrze, ale on się uważa za świętą krowę. Ja też pracuję, ale to się nie liczy i tak po pracy nie mam odpoczynku, muszę zasuwać i w domu i w ogrodzie i jeszcze z dziećmi na terapię. Nie daję rady. On jest tak zmęczony po pracy, że się musi "odstresować" na kanapie albo na rowerze. W domu zajmuje się ostatnio jedynie basenem. Poza tym nie robi nic i jeszcze biada jak ktoś mu na odcisk nadepnie :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam full roboty, ale i tak muszę się brać za prace, które mógłby on zrobić, bo ma na to czas. Zapytałam go, czy pomógłby mi przy koszeniu trawy chociaż, to powiedział, że mam sobie wziąć ludzi do tego. Oczywiście, sam tego nie załatwi, bo wie, że głupia żona i tak zrobi to sama. Ja nie lubię awantur i raczej wyciszam wszystko, co się u nas dzieje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Musicie ich bardzo kochać ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale jak jesteśmy sami to przeprowadzam z nim rozmowę, nie powiem, może i głośno :D W każdym razie, bardzo ciężko coś wyegzekwować, odwieść go od przyzwyczajeń, schematów, które nim rządzą. W tym jest bardzo podobny do dzieci, upór na 1 miejscu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmonika123
to jak już tak wszyscy szczerze walą to ja też. Mój Mąż jest jakiś dziwny. Popada w jakieś dziwne zapędy. Raz jest zbyt religijny żeby coś zrobic innym razem gada że trzeba się zabawić i broni tych co tak robią. Boi się ludzi. Nie chce nikogo poznawać, nikomu nie ufa(nawet chyba mi to nie wiem po co chciał mnie za żonę) nie chce nigdzie wychodzić. Nawet na imprezy dla dzieci. Ciągle traktuje mnie jak wroga i powtarza np. jak razem mieliśmy pójść to pyta o której wychodzę, ja odpowiadam wychodzimy a on dalej że nie i o której wychodzę. Ciągle słyszę bo wy bo wy gdzie ja jestem ja a nie żadne wy.Albo gada bo jestem brzydki, nie podobam Ci się dla Ciebie jestem obrzydliwy. Trwa to już całe wieki a we mnie tak narasta że nawet że na niego nakrzyczę to mi już nic nie pomaga. Jestem tym tak zdruzgotana że mam wrażenie że zaraz eksploduję i nie dam rady. Pójdę się powiesić albo coś w tym style. Nie rozumie że niszczy mnie swoim zachowaniem do takiego stopnia że popadłam już w depresję. Już k***a mam tak dość że siedzę i tylko się powstrzymuję żeby się nie popłakać. Na początku z Gabi to siedziałam i wyłam. Nie mieliśmy kasy na leczenie. On miał ciągle problem z pracą. Obiecywał a potem nic z tego nie było. Nie rozumiał że tak mi bardzo zależy na tym leczeniu. To ja podjęłam decyzję o zmianie życia. I teraz jak ma już tą swoją firmę to nic nie jest czasami ważniejsze niż on. Zaciągnęłam kilka kredytów żeby mu pomóc to rozkręcić. On nie mógł bo za dawnych lat miał kredyt i teraz ma komornika. Pomagam mu wszystko spłacać i tak żeby firma się dobrze trzymała. A on zawsze twierdzi że próbuję mu zaszkodzić. Nie widzi że gdybym nie poszła do pracy i nie wzięła tych cholernych kredytów to by nic nie miał. Tylko dalej siedział by na zadupiu gdzie 7 km dyndałam rowerem do sklepu w jedną stronę bez wody i w warunkach takich że ludzie nam kurwa jedzenie i ciuchy przywozili. Aż wstyd. Teraz jest odpowiedzialny i dla dzieci dobry. Ale jak mu coś nie pomyśli to zawsze ja jestem wszystkiemu winna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogryzekogryzek
hahha, mnie było najlepiej jak maż był zagranicą, widziałam go przez monitor i jak zaczynał pyskować zamykałam laptop, było mi cieżko samej wszystko obrobić ale psychicznie odżyłam, zarazem dzieci to źle zniosły, młodszy zapomniał całkiem tatę, jak wrócił to nie poznał go i bał sie podejśc, starszy upłakiwał zę w przedszkolu mu nie wierzą że ma tatę itp. wciąz mnie tadziu wypytywał czy tata kiedyś jeszcze z nami będzie meiszkać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmonika123
to akurat jest dobre wyłączysz tel czy komp i masz z głowy. Ja nie jestem w stanie przemilczeć. Jak ja milknę to mąż potrafi walić takie teksty że mam ochotę go zabić. Jak dalej się nie odzywam to zaczyna być agresywny że traktuję go jak głupka. Raz zrobił mi takiego siniaka przy ściśnięciu ręki że się wystraszył i d tamtej pory mam trochę spokoju. U nas głównym tematem który porusza żeby mi dogryźć to to że miałam byłego. Wtedy robi ze mnie jakąś kurwę gdzie niby najpierw uważa że to nie moja wina że mnie zdradzał itd. Nigdy nikomu nie mówiłam ale teraz to mam wrażenie jakby wręcz przeciwnie to on był moim wrogiem i zachowuje się jakby chciał mnie zostawić ale ma problem bo są dzieci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ach, życie. Chłop to dziwne stworzenie. Niby my takie skomplikowane....... Co teraz, w tej chwili robią wasze dzieci? Moj B wymalowal sobie twarz farbkami, oglądał z tata finalowy mecz i zobaczył kibiców z argentyny. Teraz chodzi wymalowany jak oni :) tzn, on myśli, że wygląda jak oni. MamaB

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
MamaB- moje dzieci są teraz z babcią. Pewnie się kąpią w basenie albo w piłkę grają. Lepsze to niż ślęczenie przed komputerem ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogryzekogryzek
Mama Aspika ale to wszystko działa na odległość, ja ze swoim jestem teraz 24/24h :D na szczęście w robocie sie mnie słucha :))) między nami było super jak byliśmy sami bez dzieci, nawet jak nie mielismy aksy to jakoś wzajemnie sobie pomagaliśmy i bylismy samowystarczalni, odkad są dzieci to nie wiem ale dużo się popsuło, moze to moja wina bo mąż zszedł na dalszy plan ale zarazem jesteśmy dorośli więc... ja widzę po męzu że jemu jest lepiej jak odpocznie od dzieci, nie ma do nich krzty cierpliwości no ale jest jak jest i nie ma szans na to by spędzić choćby 2 dni bez nich póki co, zarazem to on tęsknił za dziecmi i domem jak był poza domem, ja miałąm wrazenie że on strasznie lamentuje, codziennie marudził jak by cchiał być w domu, wydaje mi się że ja bym inaczej się zachowywała na "wolności", wtedy gdy miał mozliwosc odpoczac od dzieic to za nimi tesknil:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmonika123
Też tak myślałam przez jakiś czas. Kiedyś przypadkiem słyszałam rozmowę dziewczyn z pracy i jakbym słyszała o moim mężu. Potem było dobrze. Ale ja w życiu nie pomyślałam ze tak wygląda życie we dwoje. Ciągle kłótnie o coś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmonika123
Nigdy też nie sądziłam że największe kłótnie wynikają z powodu seksu. Ja pierdole. Brak mi słów. Już wiem o co mu chodzi. Ojciec najstarszej próbuje w Sądzie kombinować i jutro muszę jechać. Mój super kochany mąż napisał że ona ma swojego ojca który chce się zajmować córką. Masakra totalna. Do dziewczyn przyszła koleżanka i wszystkie szaleją w swoim pokoju:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ogryzku- u nas tak samo, wszystko się popsuło jak tylko pojawiły się dzieci. Jak były młodsze to on był szczęśliwy jak mu się udało opchnąć któregoś jednej babci czy drugiej i mieć spokój. Ja tęskniłam za dziećmi, on nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogryzekogryzek
eee my się bardzo rzadko kłócimy o coś :) ale to nie znaczy że w domu jest spokój... generalnie jak się kłócimy to latają talerze, każdy powie co myśli i tyle hihi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmonika123
też bym chciała wysłać go w delegację ale się nie da bo on zaraz uważa że chcę mieć wolną chatę w wiadomych celach:\

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmonika123
Matki inaczej też do tego podchodzą. Ja lubię jak dzieci są przy mnie a mąż to kiedyś prawie cały dzień zamykał je w pokoju i one tam i płakały i w ogóle a mnie serce bolało. Bo on chciał spędzić ze mną czas-przed telewizorem>

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmonika123
mamo Apsika co znaczy ten styczeń 2005

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogryzekogryzek
u nas seks nigdy nie był ważny i chyba nigdy nie kłociliśmy się o te kwestie:D ja bym bardzo chciałą podrzucić dzieci na wieczór komukolwiek żeby wyjśc na piwo czy choćby na spacer ale nie mam komu i trudno, przywykłam, cieszę się ze są przedszkola i mogę spokojnie pracowac w dzień i odpocząć psychicznie od wrzasków i ciągłego mamo a to mamo a tamto :) nie sądze bym tęskniła za dziećmi ale możliwe mnie się wydaje że mojemu mężowi dzieci przeszkadzają o tyle że jest zbyt wygodny i nie chce się pod nie dostosować bo on się z nimi doskonale bawi o ile dzieci są mu posłuszne i wykonują wszystko tak jak on chce :D na plaży gzrebali razem w piachu chyba z 5 godzin i nic mu nie przeszkadzało bo to był jego pomysł a oni podłapali i podobało się, ale jak tylko jedziemy na rowery i Przemek jedzie wolno albo się wywali to maż już zły wściekły bo nie idzie wycieczka tak jak zaplanował :d itd... ja tez wiele rzeczy bym chciała, ale odpuszczam bo wiem ze z dziecmi cięzko i że sa jakie są... ciągłe awantury w domu sa o to że wszytsko co wazne, wartościowe musi byc pod sufitem:/ też mnie to wkurza ale co mam innego zrobić skoro młodszemu nie da się przepowiedzieć że nie wolno zabierać, chować itd? a męża to wpienia bo tzreba się spinac po meblach gdzie jest juz wszystko bo zeby młody nei zabrał to się rzuca na szafę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ogryzku- ja bym nie wytrzymała z nim 24h/dobę :P Dobrze, że czasami gdzieś sobie jedzie sam :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogryzekogryzek
ja wolę by był przy mnie niż mam potem chodzić po sądach, komornikach itd.. obawiam się że Tadek będzie identyczny... niestety z tego co opowiada teściowa to ona mojego mężą tak pilnowała i nie wypuszczała z domu bo bała się że gdzieś coś nabroi i wpuści się w tarapaty, on jets z 1 str furiat a z 2str strasznie podatny na wpływy i ludzie go wykorzystują, podpuszczają itp.. w dodatku ma życiowego pecha i ściąga na siebie same problemy, cały czas pamiętam słowa teściowej z których się śmiałam kiedy je powiedziała a dziś one do mnie coraz mocniej przemawiają, jak się wprowadził do mnie to mi teściowa powiedziała ze dziękuje Bogu za anioła (niby mnie) jakiego jej zesłam który się nim zaopiekuje, śmiałam się z niej i uważałam ją za wariatkę, dziś wiem co miała na myśli...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×