Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mama taka sobiee

Jak być wystarczająco fajną mamą i nie zwariować - katechizm

Polecane posty

Gość frezjaaaaa
haha dobre:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie fajna mamuśka
podczytuje Was od początku. Piszecie świetnie! ale ten ostatni post o koleżankach - rewelacja!!! dzięki Ci Boże, że ja takich nie mam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama dwójki
Pozdrowienia dla autorki :) Pisz dalej!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Każda wystarczająco fajna mama, mimo że kocha swoje dziecko nad życie, pozwala czasami aby pojechało na spóźnione ferie do dziadków, a ona wraz z ukochanym mają czas na podniesienie temperatury związku i popracowanie nad ogólnie pojętym romantyzmem wieku średniego ;) Jak już zrobimy pa pa i cmok cmok swojej pociesze, zamykamy drzwi i robimy dzikie jabadabaduuuuuuuu !!!!!!! A jak nie lubiłyśmy tej bajki to możemy tak normalnie wrzasnąć że jest zajebiście ;) Naturalnym odruchem każdej z nas jest otworzenie sobie piwa/wina, wykasowanie z listy kanałów mini mini, nastawienie telewizora na powtórki klanu i m jak miłość i spokojna wegetacja aż do powrotu dziecka. Raz na jakiś czas, warto jednak stłumić te naturalne instynkty i przypomnieć sobie o istnieniu naszej drugiej połówki. Wiele wystarczająco fajnych mam popełnia jednak już na starcie błąd, który położy się cieniem na zbliżającym się wieczorze, niczym kupa gołębia na naszym nowym wełnianym płaszczu w kolorze ecru. Błędem tym jest przekazanie jakiejkolwiek inicjatywy i odpowiedzialności za wieczór facetowi. Facet, może i chwilami słodki, może i przydaje się w sytuacji gdy korek od wina utkwił wyjątkowo mocno w butelce, lub jest dwudziesta pierwsza a nam się zachciało michałków czekoladowych z marketu obok. Jeśli zaś idzie o organizację romantycznej randki, zamienia się w zidiociałego kretyna z owsianką w miejscu mózgu. Jego fantazja zaczyna się w momencie, kiedy daje nam 50 dych i z miną tresera lwów mówi: idź, zrób się na bóstwo. Głębiej chowamy rękę w kieszeń, zeby go nie pacnąć w ten roześmiany łeb, bierzemy swoją kartę i idziemy do fryzjera. Oczywiście okazuje się że pani kasia, która zawsze nas strzygła, z powodu sraczki połączonej z zapaleniem płuc, jest na chorobowym, a w ulubionym salonie na posterunku pozostał tylko właściciel z tlenionym irokezem na głowie i praktykantka z trzeciej klasy zawodówki. W popłochu zerkamy na zegarek, stwierdzamy że do godziny zero nie zostało nam za wiele czasu, a jeszcze musimy obgonić solarium i depilacje brazylijską i postawione pod ścianą zasiadamy na fotelu pod rękoma praktykantki. W duchu myślimy że poprosimy tylko o umycie włosów i przycięcie grzwyki, tego nie da się w końcu chyba spierdolić. Po umyciu głowy wodą tak gorącą, że zastanawiamy się, czy w umywalce nie pozostał czasem nasz skalp, zostajemy poproszone o zajęcie miejsca na stanowisku numer 7. Wyszukując dobrych stron całej tej sytuacji, tłumaczymy sobie ze to taka szczęśliwa liczba i nic złego nie może nam się stać. Dla pewności, bierzemy z poczekalni katalog fryzur i pokazujemy naszej pani na obrazku, o jaki efekt nam chodzi. No uspokojone zasiadmy, w końcu zrobiłyśmy wszystko zeby się udało, no bo i ta siódemka i ten katalog i nasze obrazowe tłumaczenia. Zamykamy oczy i rozpoczynamy relaks, a fryzjerka niech robi swoje. Pewien niepokój zaczynamy odczuwać, gdy widzimy jak pani podłącza do ładowania golarkę tuż obok naszego stanowsika. Jednak prawdziwe rwanie dupy mamy gdy ona tą golarkę przystawia nam do naszych półdługich pukli. Po ostrej wymianie zdań z kurwą i chujem w rolach głownych, okazuje się, że pani zerknęła na fotografię davida beckhama zamiast victorii beckham i poza naładowaniem maszynki rozrobiła też blond farbę co by zrobić balejaż. Wściekłe wracamy do domu, uruchamiamy lokówkę suszarkę i prostownicę i postanawiamy same zadbać o wygląd naszej fryzury. Z solarium i depilacji niestety musimy zrezygnować, bo zostało nam tylko 20 minut do wyjścia. Gdy już kończymy nasze woo doo kosmetyczno - fryzjerskie, z miną podnieconej surykatki na stepie, oczekujemy na naszgo naładowanego kasą i testosteronem faceta. Mamy przy tym w wyobraźni piękną kolację na ostatnim piętrze pałacu kultury, skrzypka we fraku, potem przejażdżkę bryczką po starówce i upojny seks w białej pościeli przy kawałkach SADE (dla mnie numer jeden do bzykania ;) ) Otwierają się drzwi i wchodzi król porno naszej wioski - mąż. Lekko się dziwimy że ma na sobie polar i śniegowce, no ale ok, nie zdąży się przecież przebrać po całym dniu przygotowań tej jednej idealnej randki. Na początek cały szczęśliwy proponuje nam spacer. Jest luty, za oknem minus siedem, wieje wiatr i siąpi coś z nieba. Szybko znajdujemy uzasadnienie dla bluzy i śniegowców, jednocześnie potępiając szpilki i kabaretki które to wspaniałomyślnie postanowiłyśmy wdziać. Po wyjściu z klatki wiatr robi z naszą fryzurę taką masakrę, że zaczynamy żałować że zrezygnowałyśmy z tej maszynki u fryzjera. Wyglądamy jak byśmy właśnie zjechały i skoczyły z mamuciej skoczni w lillehammer- bez kasku. Szybko proponujemy ukochanemu, że my poczekamy na niego w przedsionku biedronki, czytając gazetkę promocyjną, a on jak chce spacerować, to niech zrobi szybką rundę wokół osiedla i przy okazji zamówi nam miejsce na oddziale neurologicznym, bo po piszczeniu w uszach i przeszywającym bólu czujemy nadchodzące zapaelnei opon mózgowych. Nie wiedzieć czemu nafoszony mąż, rzuca do nas tekstem że jesteśmy nie wdzięczne i nic nam nie pasuje. Ale da nam jeszcze szansę bo ma zajebistą niespodziankę. Całe kulimy się w sobie na myśł co tą niespodzianką może być, po tych atrakcjach dzisiejszego dnia. Mąż z tajemniczą miną oddala się i każe nam czekać cierpliwie. Po 10 minutach widzimy że ludzie z biedronki pokazują sobie coś palcami i z trwogą komentują. Zainteresowane zapuszczamy żurawia na parking, a tam nie kto inny, ale nasz mąż siedzi w czerwonym kabriolecie z czerwoną mordą i zielonym szpikiem pod nosem i macha do nas wesoło. Tak się postarał, że pożyczył wóz od kolegi - kolegi, jednocześnie informuje nas, ze skołowanie kabrioleta zajęło mu tyle czasu, że nie zdążył zamówić stolika w żadnej restauracji, ale to nic, bo wprawdzie jest sobota i są ostatki, ale napewno coś nam się uda znaleźć. Na wpół wściekłe i przerażone, zawijamy się w szalik i wsiadamy do tej torpedy miłości, modląc się przy tym, żeby chociaż w podłej pizzeri za rogiem były wolne miejsca. Albo budce z kebabem w centrum handlowym obok. Ale mąż nie chce iść na łatwiznę i ruszamy do centrum. Po nawiedzeniu 27 knajp , w tym dwóch dla gejów, gdzie zostajemy odesłani z kwitkiem, kończymy w ikei na hot dogach i coli za 3.5. Wracając do domu i układając w myślach pozew rozwodowy, marzymy już tylko o tym, żeby znaleźć się przed tv, z pilotem i powtórkami m jak miłość a nawet plebanii i kieliszkiem wina w ręku. No i tu się okazuje że przecież nie umiemy odkorkować wina do tego chce nam się michałków i chciał nie chciał, ten idiota na siedzeniu obok musi z nami wrócić, bo przecież nie umiemy bez niego żyć :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hahah buhahahaa
umarłam :) przecudne i śmiechawe :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama dwójki
Autorko, jeseś boska!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mamo taka sobie! jak ja żałuję że nie pisałaś 11 miesięcy temu!Ominęły by mnie wszystkie stresy związane z BYCIEM MAMA DOSKONAŁĄ. A tak -musiałam dojść do wszystkiego sama,metodą prób i błędów! Na szczęście odpuśiłam sobie i przykróciłam mężowi tzn jak to się ładnie mówi-podzieliliśmy się obowiązkami,tzn on kąpie i usypia potworka ja klikam,czytam,wyleguje się w wannie ewentualnie robię peducure.I bardzo mi z tym dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama taka sobiee
Czytajac wasze komentarze, całe OSIEM (dzieeeeeekujeeeeee ale o tym w osobnym wpisie), dochodzę do wniosku że naczelnym wrogiem wystarczająco fajnej mamy nie jest cellulit, teściowa czy kochanka męża. Naszym wrogiem jest zasrany perfekcjonizm. nie wiem jak wy, ale ja mam to szczęście, że ilekroć chcę wprowadzić w życie jakieś zachowania, przez ogół i moją wyobraźnię uznawane za perfekcyjne, to los i wszystkie siły wyższe wysyłają sobie smsy z zapytaniem: "palec pod budkę, kto się pisze na spieprzenie tej pani jej zajebistej wizji ?" Jak chciałam być super ekstra narzeczoną i kupiłam bilet na U2 dla siebie i mojego faceta, to los obsrał mnie rzadkim gównem, dosłownie i w przenośni, fundując mi ostrego rotawirusa dzień przed, uniemożliwiającego mi wyjście z kibla zwanym królewskim na piętrze w akademiku, nie wspominając już o pójściu na dworzec i pojechanie pociągiem do Katowic. jak sobie wymyśliłam rodzinny poród, ja z rosą na czole, mój mąż trzymający mnie za rękę, potem dziecko w bieli kwilące u mej piersi, to los jakimś cudem włożył w moje usta słowa skierowane do męża w szczytowej fazie porodu:" wypierdalaaaaaj!!! włóż sobie parasolke w dupe, otwórz i zobaczymy czy będziesz musiał być dzielny!!!!". Mąż wyszedł i bał się wrócić ;) Jak chciałam nauczyć córkę robić kaczki na wodzie, bo to takie sielankowe, to trafiłam mewe kamieniem w łeb i potem musiałam wyprowadzać dziecko z traumy półtorej tygodnia. Jak chcę urządzić perfekcyjnie romantyczny wieczór dla męża przy świecach, to okazuje się że nie przewidziałam zagrożenia pożarowego i podpaliłam firankę. jak chce być idealną synową, która pisze teściowej na gg jak wnuczka bardzo za nią tęskni, to okazuje się że pomyliłam okienka i zamiast do koleżanki, piszę do teściowej o orgazmie łechtaczkowym i treningu mięśni kegla. Po kilkuste wpadkach, postanawiam być po prostu zwykłą Karoliną, z tendencją do palenia głupa. Bo znacznie łatwiej jest się podnieść z pozycji debila, niż spać z wysokiej półki perfekcjonizmu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama taka sobiee
a propo amen, dziś miał chodzić u mnie ksiądz i dla tego domokrążcy w sukience odwołałam dziś litr tyskiego za 4 zł plus sznycel po wiedeńsku za 15 . Normalnie oddalam się od wiary!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama taka sobiee
chodzi o to co sobie pomyślałam o księdzu, robiąc bilans strat ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hahahah hahahahahaaaaaa
"Jak chciałam nauczyć córkę robić kaczki na wodzie, bo to takie sielankowe, to trafiłam mewe kamieniem w łeb i potem musiałam wyprowadzać dziecko z traumy półtorej tygodnia." POSMARKAŁAM SIĘ! :D :D :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no, ale to poświęcenie zapewne zostanie zapisane na plus o ile ofiara została przyjęta;) dobranoc i nie przestawaj pisac:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama taka sobiee
kurde no, ale to smutne było :) ja ma sto tysięcy takich przygód, przysięgam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama taka sobiee
dziękuję :) Postaram się nie przestać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama taka sobiee
a tak wogóle to doczekałam się już pierwszych plagiatów :) o tak istotnie, słowa z moich ust inni wkładają sobie w swoje usta :) Ostrzegam!!!! Mam próchnicę !!! :) A tak serio, to trochę nie ładnie co? tak brać nie swoje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama taka sobiee
a i nie mam tu absolutnie na myśli wklejanie na innych forach linków do strony z tym wątkiem :) To połaskotało mile moją próżność i wrzuciło jeden kolorowy kamyczek do ogródka mojej samooceny :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama 3 ssynków.
mamo a gdzie te plagiaty? mozesz podac link?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość problem z dostepem
A pisałaś wcześniej na forum babyboom październik 2011? Albo na www.styl.pl? Bo po wrzuceniu Twoich tekstów w googla to właśnie te strony się pojawiają- choć obecnie są niedostępne linki- wyskakuje jakiś błąd... Albo w takim razie oni plagiatują Ciebie, albo Ty ich.... Odniesiesz się jakoś do tego? I co z bachor magazyn? bo i tam znaleziono te teksty... Też Ci ukradli?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
popieram- perfekcjonizm potrafi niezle zdolowac. ale jako wystarczajaco fajna mama musze sie mocno starac miec w nosie pewne rzeczy. co jednak jest bardzo trudne jak sie ma meza pedanta i perfekcjoniste... :/ mamo taka sobie pisz i baw nas podobnymi opowiesciami! jestes niesamowita :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a jak mam się odnieść? wystarczy sprawdzić daty. Kiedy pisałam ja a kiedy pisali tamci. A bachor magazyn? tam są jakieś moje teksty? poproszę o linka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ssssdd
wystarczy kilka tych tekstwow wyrywkowo skopiowac do google wtedy co nie co sie ukaze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
autorko - moja rada: nie trać energii na udowadnianie, że nie jesteś wielbłądem ;) a twórcom teorii spiskowych radzę powrócić do odkrywania zagadek "katastrofy" ;) smoleńskiej, poszukiwania mordercy Andrzeja Leppera i snucia domysłów gdzie też ukryła się przed nimi mama Madzi... :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ssssdd
pewnie ze nie musi nic udowadniac, nawet jesli nie jest ona tworczynią tego to przeciez jak najbardziej ma prawo tutaj smieszne anegdotki wrzucać tworząc to wcalosc.Mnie to obojetnie czy to ona pisze czy to jakas "kowalska" kiedys pisala.Czyta sie i tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×