Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość katte_123

dlaczego nie spędzam majówki z chłopakiem?

Polecane posty

23lata to dla mnie nei facet:P:) i tak nei wiem co to wniosło w Wasz związek gadać to sobie można , a czaszweryfikuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kurcze, jak przeczytalam ten fragment rozmowy o pralce, to przed oczami stanał mi mój dawny zwiazek (3-letni, w którym sie meczylam bardzo). Mialam wtedy 20-22 lata, on byl 2 lata mlodszy (!). Bardzo za mna szalal od poczatku, w ogole przez 4 miesiace chodzil za mna probujac mnie zdobyc (studiowalismy na tej samej uczelni), ja nic sobie z tego nie robilam i dalej spotykalam sie ze swoim owczesnym mezczyzna. Oczywiscie bardzo schlebialo mi, ze codziennie przez 4 miesiace za wycieraczka samochodu czekal na mnie liscik milosny albo roza, ale usmiechalam sie tylko i mowilam "Ty gowniarzu, co Ty tam wiesz :)". Az w koncu "wychodzil". Zakochalismy sie w sobie szalenczo, bylo cudownie. Czulam sie taka szczesliwa, tylu mezczyzn wowczas o mnie zabiegalo, tamten "stary", ten nowy od liscikow i jeszcze jakis jeden.A ja zakochana w tym od liscikow, promieniejaca miloscia (lub innym rownie wznioslym uczuciem ktore mi wowczas wygladalo na milosc ;) ). Ale ja dosc szybko zaczelam sie sama spalac. Zamiast byc wciaz ta sama niezalezna, promieniejaca wszerz i wzdluz jakims wewnetrznym blaskiem kobieta, ktora byla dusza towarzystwa, ktora byla urocza, acz niedostepna, nie tak latwo dostepna, a przez to jeszcze bardziej maksymalnie atrakcyjna...stalam sie calkowicie zalezna od niego. Bylam o niego zazdrosna, jak wychodzil gdzies z kolegami, robilam wyrzuty ze beze mnie, stalam sie smutna i wiecznie kontrolujaca jego kazdy ruch. Katte, ta rozmowa ktora przytoczylas, to naprawde jakby zywcem wyjeta z archiwow moich z nim rozmow na gg (haha, kiedys to bylo modne ! :classic_cool: nie bylo facebooka :) ). On wyluzowany, nonszalancki, kochajacy mnie nad zycie, ale zupelnie nie rozumiejacy o co mi chodzi, dlaczego jestem taka nieszczesliwa, nie potrafiacy mnie uszczesliwic (no bo w sumie jak? skoro problem byl we mnie, to ja sama sobie taka jazde zafundowalam, wymagania, żądania, pretensje, zabawy w domyslanie sie i szukanie drugiego dna we wszystkim, czarnowidztwo). Sprawa sie poglebiala z czasem, az doszlo do tego, ze on coraz mniej chcial ze mna spedzac (mimo ze bardzo kochal, co w sumie czulam i pewnie dlatego, ze bylam taka pewna jego, folgowalam sobie jeszcze bardziej, mialam jeszcze wiecej chorych wymagan, jeszcze bardziej probowalam wejsc na glowe...a facet po prostu chcial MIEC SWIETY SPOKOJ! mial juz tego powoli dosc i zaczal mnie unikac... trudno mi sie o tym pisze... wymyslac, ze nie moze przyjechac, bo cos tam, no wlasnie takie "pralki" - czyli idiotyczne w moim odczuciu powody. Oczywiscie powod byl prosty, ale on nie chcial powiedziec tego wprost, zeby mnie nie urazic. Rozstawalismy sie 3 razy, pierwsze 2 to on mnie zostawil, za 3 razem ja zostawilam jego :( Wracalismy do siebie, bo wciaz bardzo sie kochalismy, wciaz chcielismy dobrze, ale kompletnie nie wiedzielismy jak to zrobic. Nie mielismy takich "narzedzi", jak ja mam teraz do dyspozycji: jakies tam doswiadczenie zwiazkowe, poradniki (haha :D uklon w strone wszystkich dziewczyn piszacych tutaj 😍 😘. I w koncu sie rozstalismy w poczuciu wielkiego zalu i smutku. Wlasciwie do dzis nie mamy zadnego kontaktu. Ale zachowane na gg rozmowy przeczytalam sobie kiedys, dobrych kilka lat po rozstaniu z nim i w sumie po kilku rozpadlych kolejnych zwiazkach. Przeczytalam te rozmowy z ciekawosci, a nagle odkrylam cos, czego nigdy dotad nie widzialam: on caly czas mnie kochal, caly czas byl usmiechniety, caly czas chcial byc przy mnie, a to ja wystawialam kolce, to ja bylam jeżem, ktory szczerzy kielki i nie pozwala byc szczesliwym. Czytalam te rozmowy w takim szoku, ze mialam watpliwosci, czy ta dziewczyny, ktora pisala do niego takie rzeczy, tak mu odpyskiwala, to naprawde ja? To ja robilam wyrzuty, nie mowilam wprost, obrazalam sie, gniewalam, nie potrafilam byc slodka, madra, mila i silna, lecz jedynie pelna pretensji. Nie potrafilam cieszyc sie zyciem i tym zwiazkiem z najfajniejszym chlopakiem na uczelni, lecz zawsze widzialam w czyms problem, zawsze chcialam rozmawiac, zamiast po prostu odpuscic i ...żyć !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Reasumując ten przydługi wywód mój ;) ... Katte, super ze doszlo do rozmowy - masz, to co chcialas: 1. w koncu przyjechal, z mokrymi ciuchami, wiec jest dobrze :) zalezy mu 2. zdecydowal sie zrobic cos DLA CIEBIE, na co na pewno wcale nie mial tak wielkiej ochoty, czyli porozmawiac zamiast swietowac Wasza rocznice beztrosko itd - traktuje Cie powaznie, jest dobrze 3. Wyznal, jak to wygladalo z jego punktu widzenia, czyli "no big deal", po prostu uznal ze wyjazd do jego rodziny bedzie najtansza, najlepsza opcja. Ja myslalam dokladnie tak samo, kiedy proponowalam mojemu mezczyznie wyjazd na majowke do mojej rodziny w gory! w ogole pod calym tym akapitem o tym, co Twoj chlopak myslal o majowce, co Ci powiedzial wczoraj o majowce podpisuje sie obiema rekami i nogami, dokladnie tak samo myslalam ja w odniesieniu do mojego ukochanego; pare razy go poprosilam, zeby ze mna jechal, a pozniej juz tez nie chcialam zbyt wiele razy naciskac, bo widzialam, ze moj mezczyzna ma problem z moim ojcem i nie jest teraz gotowy, zeby sie starac o jego wzgledy (bo nie ma pracy, wiec nie ma sie czym "pochwalic" przed "tesciem" - no, taka typowo meska logika myslenia, nie nalezy sie w to zbytnio zaglebiac, wystarczy przyjac do wiadomosci, zaakceptowac ;) ) 4. a teraz, kiedy wyjasniliscie juz sprawe majowki i mamy (mam nadzieje, ze powiedzialas mu o tym, ze liczysz na jego wsparcie jesli chodzi o kontakty z matka), teraz juz przestan analizowac kazde jego slowo, przestan sie bac mowic jasno o swoich oczekiwaniach, liczac na to, ze on sie domysli, nie rob z siebie marudy. Niech nauka, ktora wynioslas z tej rozlaki nie pojdzie w las. Badz pogodna, ciesz sie, ze zyjesz, ze jestes zdrowa, ze masz super faceta, ktory szanuje Twoja cnote i nie probuje Cie na sile zaciagnac do lozka, a ja nie to "wypier...alaj" (to rzadkosc u mezczyzn, przeciez wiesz o tym! :) ) i korzystaj z zycia :) nie popelnij tego samego bledu, ktory ja popelnilam z "liścikowym 3-letnim" ;) szkoda życia na takie szarpaniny. O wiele lepsza jest sielanka, ktora sami sobie stworzymy: tak w zwiazku, jak i w pracy, jak i domu :) 😘 😍 🌼 😴 :) :D :D :D:D:D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jeszcze ostatnia kwestia: czego pragna mezczyzni? SWIETEGO SPOKOJU! popytajcie kolegów, chlopakow, ojcow, braci, przyjaciol itp - wszyscy mowia to samo :D dlaczego my kobiety nie mozemy miec tego samego? przestanmy analizowac wszystko w najdrobnieszym szczegole, a zacznijmy cieszyc sie w koncu z tego, co mamy! Moze ja zabrzmialam troche, jak nawiedzona. Ale jak w pracy mam stycznosc z ludzmi (pacjentami), ktorzy dzisiaj sa, a jutro umieraja nagle albo dzisiaj sa, a za chwile dowiaduja sie, ze maja raka albo rodza sie z powazna wada genetyczna i jak czytam te historie chorob i sobie wyobrazam, co musi przezywac rodzina takiego pacjenta...to od razu mi sie ustawiaja priorytety w glowie i staram sie cieszyc kazdym dniem, ktory przezywam w zdrowiu i dobrobycie. I wszystko sie wtedy uklada :D nie mam pretensji, jestem wdzieczna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katte_123
Venus, wiem co chciałaś mi przekazać opowiadając o swoim byłym chłopaku, z którym tak się miotaliście i robisz to rychło w czas! Bo zwłaszcza teraz, po roku, podświadomie porównuję to co jest teraz z tym, co było na początku naszego związku. Wiadomo, widać różnice, większość jest jednak na korzyść, ale zdarzają się też sytuacje, w których kiedyś by tak nie postąpił i to rodzi moją marudność. Później okazuje się zazwyczaj, że intencje miał dobre, ale ja już zdążyłam się nastawić negatywnie i wkręcić sobie wiele dołujących rzeczy. Widzę w obecnej siebie dużo z Twoich tamtych zachowań... Dziękuję, że zwróciłaś mi uwagę na tę kwestię, która też jest do korekty ;) Ja nie mam takich doświadczeń, z nikim innym nie udało mi się stworzyć niczego trwałego, zawsze się wycofywałam i uciekałam, a tylko On potrafił oswoić tą dziką bestię swoją osobowością i wytrwałością ;) Ale pamiętam też, że zakochał się w radosnej, wolnej i bezproblemowej dziewczynie, a nie w rozkapryszonej wredocie ;) Venus, cieszę się, że jesteś tak blisko i świecisz mi swoim przykładem, zarażasz optymizmem i pogodą ducha :D Pozdrawiam Cię w ten piękny i słoneczny :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katte_123
*piękny i słoneczny dzień :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dissolved girl
"jeszcze ostatnia kwestia: czego pragna mezczyzni? SWIETEGO SPOKOJU!" Zgadzam się w 100% :D "szkoda życia na takie szarpaniny. O wiele lepsza jest sielanka, ktora sami sobie stworzymy: tak w zwiazku, jak i w pracy, jak i domu" AMEN.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie:) Autorko, jesli nie wyszłaś z poczuciem winy z tej rozmowy i jeszcze z poczuciem że to Ty sie starasz, a on nic, to dobrze. Może w Twoim związku dopiero teraz po prostu zaczynacie rozmawiać i uczysz sie wyrażać swoje emocje. Patrz teraz uwaznie, co on z tym robi. Bo to jest najważniejsze. Troche mi zabrakło w tej waszej rozmowie: "To co bys chciała robić w weekend majowy, skoro tego nie chcesz". Bo wiesz, on jednak wiedział dlaczego nie chcesz jechać, no ale nie było nas przy tym, żeby stwierdzić, czy nie przesadził z ta urazą i że Ty tylko krytykowałaś. nie wyglądasz na taką :) Venus..to dobrze że masz takie optymistyczne podejście do zycia. Ja jednak postrzegam relację nieco inaczej, to znaczy czego innego oczekuje od faceta. Nie tylko sielanki. jesli wróce z pracy, mogę pomarudzić - a on mnie wysłuchuje, nie musi od razu lecieć do mojego dyrektora i dac mu w m..., ale niech wysłucha. Życie niesie ze soba różne problemy i dla mnie jest ważne, ze mnie akceptuje także wtedy gdy marudze - oczywiscie w granicach zdrowego rozsądku :) To jest jego wkład w nasz związek. Mialam kiedys taką relację w ktorej: ja rozesmiana, bezproblemowa, ona zakochany. I taki mój obraz miał być na zawsze. I wiecie jak sie czułam: okropnie. Bo prawde mowiąc to takie sztuczne było. Przeciez każdy ma gorszy dzień i ta druga osoba na takie dni jest także. I wtedy dopiero widac zaangazowanie. Nie wtedy jak bycie z nami nic od nikogo nie wymaga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Koralowa, no teraz w koncu zgadzam sie z Toba w pelni :) Dokladnie tak: wysluchac, akceptowac ze ma sie gorszy dzien. Jak ja wracam z pracy nabuzowana, to moj ukochany sie smieje, przytula mnie i mowi ze jak jestem taka zla (ale nie na niego) to i tak mnie kocha, a nawet jeszcze bardziej :D 😍 Chodzi jedynie o to, by marudzac, nie wyzywac sie na mezczyznie. I zeby nie popasc w wieczna krytyke mezczyzny i winienie go za SWOJE niepowodzenia. Ja zawsze mowie "kochanie, to nie twoja wina, ale jestem wsciekla". Ja przed chwila wylaczylam komp, on siedzi na kanapie, cos czyta i czeka az razem pojdziemy spac, no i to jest ta rzeczona sielanka... Porozumienie i zrozumienie:) Katte, o Tobie pamietam, mysle, ale zmeczenie tym razem zwycieza i ide spac. Do jutra Kochane Kobiety! :) 😴

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katte_123
Dziś jego urodziny i spędzamy ten cały dzień razem :) Świetnie wszystko zaplanował - najpierw wylegiwanie się w parku (to specjalnie dla mnie), potem obiad gdzieś na mieście i długaśny spacer na Saską Kępę, gdzie nas jeszcze nie było :D Zgadzam się z Wami dziewczyny - nie ma co marudzić na faceta, wytykać mu każdy najdrobniejszy błąd, trzeba spożytkować energię na tworzenie sobie w związku sielanki, gdzie problemy i nieporozumienia są rozwiązywane już w zalążku ;) I jak już Koralowa ładnie powiedziała zwłaszcza w gorszych chwilach widać prawdziwe zaangażowanie, dla mnie tez bardzo ważne jest poczucie, że mogę czuć się bezpieczna w wyrażaniu silnych emocji i złości (jeśli nie są one uderzeniem w partnera, bo nad tymi drugimi trzeba panować i wyrażać możliwie najdelikatniej) Koralowa, cały czas uczę się mówić wprost, nie stosować tych damskich zabiegów - jak kocha to sam się domyśli i spełni, jak poproszę o coś sama to się nie liczy. Co do tego krytykowania - to jak już wcześniej wspomniałam, zupełnie inaczej odebraliśmy rozmowę przedwyjazdową. On odczytał z niej moje niezadowolenie z propozycji, którą złożył mi z radością i niechęć wspólnemu wyjazdowi, ja potraktowałam to jako rezygnację z mojego towarzystwa, bez okazania wsparcia w tych konkretnych obawach. Fakt, pytał co chciałabym robić, interesował się tym, ale mimo to rozminęliśmy się w swoich oczekiwaniach co do tamtego weekendu. Wiesz co Venus? Zauważyłam wczoraj u mojego faceta sztandarową różnicę opisaną w Mężczyznach z Marsa! Żaliłam się trochę na moją kłótnię z rodzicami, która ostatnio nie skończyła się najlepiej, opowiadałam o tym jak teraz wyglądają nasze relacje. Chciałam się po prostu wygadać, zwierzyć, trochę pomarudzić - to nie jest problem, który wymaga gotowego rozwiązania. Jego reakcja? 'To jak mogę Ci pomóc Kasiu? Chciałbym Ci jakoś doradzić, może powinnaś...' I w tej chwili otworzył się przede mną cały jego męski sposób myślenia: skoro mi to mówi, na pewno chce jakiejś rady :) Bardzo to doceniam, podziękowałam mu za to, że mnie wysłuchał i poprosiłam o pocieszającego buziaczka :D Miłego dnia Wam życzę moje mądre kobietki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katte_123
Dziś jego urodziny i spędzamy ten cały dzień razem :) Świetnie wszystko zaplanował - najpierw wylegiwanie się w parku (to specjalnie dla mnie), potem obiad gdzieś na mieście i długaśny spacer na Saską Kępę, gdzie nas jeszcze nie było :D Zgadzam się z Wami dziewczyny - nie ma co marudzić na faceta, wytykać mu każdy najdrobniejszy błąd, trzeba spożytkować energię na tworzenie sobie w związku sielanki, gdzie problemy i nieporozumienia są rozwiązywane już w zalążku ;) I jak już Koralowa ładnie powiedziała zwłaszcza w gorszych chwilach widać prawdziwe zaangażowanie, dla mnie tez bardzo ważne jest poczucie, że mogę czuć się bezpieczna w wyrażaniu silnych emocji i złości (jeśli nie są one uderzeniem w partnera, bo nad tymi drugimi trzeba panować i wyrażać możliwie najdelikatniej) Koralowa, cały czas uczę się mówić wprost, nie stosować tych damskich zabiegów - jak kocha to sam się domyśli i spełni, jak poproszę o coś sama to się nie liczy. Co do tego krytykowania - to jak już wcześniej wspomniałam, zupełnie inaczej odebraliśmy rozmowę przedwyjazdową. On odczytał z niej moje niezadowolenie z propozycji, którą złożył mi z radością i niechęć wspólnemu wyjazdowi, ja potraktowałam to jako rezygnację z mojego towarzystwa, bez okazania wsparcia w tych konkretnych obawach. Fakt, pytał co chciałabym robić, interesował się tym, ale mimo to rozminęliśmy się w swoich oczekiwaniach co do tamtego weekendu. Wiesz co Venus? Zauważyłam wczoraj u mojego faceta sztandarową różnicę opisaną w Mężczyznach z Marsa! Żaliłam się trochę na moją kłótnię z rodzicami, która ostatnio nie skończyła się najlepiej, opowiadałam o tym jak teraz wyglądają nasze relacje. Chciałam się po prostu wygadać, zwierzyć, trochę pomarudzić - to nie jest problem, który wymaga gotowego rozwiązania. Jego reakcja? 'To jak mogę Ci pomóc Kasiu? Chciałbym Ci jakoś doradzić, może powinnaś...' I w tej chwili otworzył się przede mną cały jego męski sposób myślenia: skoro mi to mówi, na pewno chce jakiejś rady :) Bardzo to doceniam, podziękowałam mu za to, że mnie wysłuchał i poprosiłam o pocieszającego buziaczka :D Miłego dnia Wam życzę moje mądre kobietki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cytrynówka:)
dziewczyny ! normalnie życie!podpisuje się pod Venus!te same błedy i tak samo zmądrzalam.Tylko Ty wymieniłaś na inny model a jak naprawić związek 9 letni?gdzie każde mimo ogromnej miłości,checi widzi jeszcze stare błedy???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cytrynowka - wyjechac samej na dlugi urlop i wrocic odmieniona! :) u mnie to bylo tak, ze sie strasznie rozchorowalam, on sie mna opiekowal, ja marudzilam (bylo mi wolno, bo bylam chora, mialam goraczke, wszystko mnie bolalo :P) i jakos ta jego cierpliwosc i troska i ozdrowienie z tego wirusa spowodowalo ze...wraz ze mna uleczyl sie nasz zwiazek. Skonczyla sie walka, a zostalo to dobre, co od poczatku bylo miedzy nami. Moze to splot wydarzen, ale fakt faktem, ze cos mi sie przestawilo w glowie i wymazalam z niej wszystkie pretensje, w ten sposob pozwalajac ukochanemu w pelni rozwinac skrzydla i sie mna zaopiekowac. I co? Everybody's happy:) A tak powaznie: po prostu natychmiast zapomnij o 9 latach zalu, urazy, pretensji, tak jakby tego nie bylo. Sprobuj na poczatek wytrzymac przez tydzien bez krytyki, smutku, zalu. Pomysl: jestem zdrowa, madra, piekna, szczesliwa, zyje tu i teraz. Co mi da wylanie z siebie zalu? Czy naprawde chce dobrowolnie zatruc sobie reszte dnia/wieczora/nocy? A co mi da schowanie tym razem honoru do kieszeni? Czy naprawde spadnie mi z glowy korona? Czy naprawde zwycieze? A nawet jesli, to co mi poczucie zwyciezenie swego ukochanego? Czy nie lepiej obrocic cos w zart lub nie reagowac syczeniem na jego syczenie? (meskie syczenie baaaardzo szybko milknie, kiedy kobieta przestaje dolewac oliwy do ognia). Calusy dla wszystkich!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Katte - haha! No roznice staja sie nagle widoczne na kazdym kroku! :) to niesamowite jak punkt widzenia zalezy od miejsca siedzenia! Ja do tej pory, kiedy jechalam w delegacje gdzies w Polske, jego "uwazaj Gapciu, bo tam stoja, zaloz sobie cb radio, tam zwolnij, tutaj slisko, a tam pamietaj zeby nie szalec" traktowalam jako pouczanie mnie, traktowanie jak dziecko itd ;) a tymczasem to jego wyraz troski, zainteresowania, milosci (?) - oczywiscie przypomnialam sobie to dopiero po ksiazce ;) i juz sie nie rzucam typu "ej, mam prawo jazdy i aktywnie jezdze od 13 lat, nie pouczaj mnie". Teraz cierpliwie wysluchuje jego rad "acha, dobrze Kochanie, tak" i sprawiam, zeby czul sie wazny i potrzebny. Jak wracam do domu to czasami jeszcze napomnkne cos w stylu "a wiesz, miales racje, stali (policja) tam i tam, jak dobrze ze mnie uprzedziles" :) i co? Everybody's happy! Ja mam mezczyzne, ktory rosnie w sile i meskosc, a sama czuje sie super kobieco :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Venus, bardzo mi się podoba to co piszesz. Dużo w tym prawdy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a mi sie wydaje ze tweoj facet mial ochote jechac z tym kuzynem, taka meska troche wyprawa zeby pobyc razem - pewnie sie przyjaznia.. nie chcial ci powiedziec zebys nie jechala z nimi, bo nie chcial ranic tweoich uczuc.. i dlatego nie namawial cie zbytnio na ta wyprawe z rodzicami bo wiedzial ze nie pojedziesz.. po prostu chcial odpoczac troche - kazdemu sie zdarza, co wczle nie znaczy ze mu neizalezy..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aj przeczytalam pierwsza strone i dodalam komentarz z opoznieniem - ciesze sie ze wam sie uklada!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katte_123
Przychodzę tu z nadzieją, że jeszcze zaglądacie do tego wątku... A więc w piątek spędziliśmy bardzo miły dzień razem. Miałam jakieś nieodparte wrażenie, że chciał zacząć jakąś ważną rozmowę, ale koniec końców wszystko obracał w żart. Czułam w tym jakiś dystans, ale nie nalegałam, nie naciskałam, nie wyciągałam żadnych wyznań. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się, dużo mi opowiadał. Mijaliśmy jakiś lokal, którego szyld głosił - whisky/wino/cały świat. Żartując, powiedział do mnie 'spójrz, podają Cię w tamtym bistrze!'. Zrozumiałam 'aluzję', zrobiło mi się tak ciepło na sercu :) Pod koniec dnia postanowiłam, że zbiorę się na odwagę i powiem mu, że go kocham. Tu muszę wyjaśnić jak to wygląda u nas. Nie szafujemy tymi słowami, uważając je za poważną deklarację. Problem wziął się stąd, że kiedyś na jego wyznanie odpowiedziałam z powątpiewaniem (wg niego) 'na prawdę? to przemyślana decyzja?' Dla mnie to był wstęp do rozmowy na temat definicji miłości. Dopiero długo później uświadomił mi, jak bardzo zabolało go to, że podważam jego słowa. Stwierdził, że zabarykadowało go to przed takimi wyznaniami i to prawda - już tego nie usłyszałam... Sama też się z tym powstrzymywałam, skupiłam się na okazywaniu mu miłości swoją postawą i to samo widziałam z jego strony. Poważne 'kocham cię' zamieniliśmy na jesteś kochany/a kochanie. Gdy rozmawialiśmy o tej jego blokadzie, przyznał się, że czeka aż ja coś z tym zrobię (jak myślicie, czego oczekiwał?) W trakcie tej rozmowy stworzyliśmy też swoje definicje miłości, ale żadne nie odważyło się wyznać tego drugiej osobie. Substytutem było powiedzenie, że dajemy sobie nawzajem dużo szczęścia i że jest nam ze sobą dobrze. To było miesiąc temu. Moje wyznanie w piątek to przemyślana decyzja. Chcę być z Tobą, chcę rozwiązywać problemy, które stają na naszej drodze, chcę z Tobą budować nasze szczęście - to zawierało się w tych słowach. Nic nie mówił, zapadła długa i męcząca cisza, widziałam w jego oczach smutek. Nie wiedziałam jak zareagować. Próbowałam go jakoś pocieszyć i zachęcić do rozmowy, ale nie udało się. Pójdę już - to była cała jego słowna odpowiedź. Pożegnaliśmy się jakoś smutno i chłodno. podziękował za cały dzień. Poczułam się strasznie odrzucona tym brakiem reakcji. Całą sobotę cisza, miał jechać do domu na weekend - jakieś sprawy papierkowe do załatwienia. Mam wrażenie, że coś się zepsuło... Ale ja już nic nie mogę zrobić, bo następny ruch należy do niego. Jak to wygląda według Was? Wystraszył się? Był smutny, że nie może mi odpowiedzieć tego samego? Co mam o tym myśleć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Katte - oczywiscie, ze ktos tu zaglada! Jesli chodzi o wyznanie - wiem, jak moglas sie poczuc, ale nie przejmuj sie. Nie nawiazuj do tego, zapomnij o tym, potraktuj z humorem. Ciesz sie spedzanym wspolnie czasem. Nie naciskaj, nie probuj przyspieszyc biegu spraw. Popatrz ile on musial czekac na Twoje wyznanie po tym, jak on Tobie to powiedzial... 😘 wiem, ze pogoda dzis nie rozpieszcza, ale glowa do gory! Od wtorku slonce! :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dla mnie to dziwnie wygląda. "Coś" mógłby na twoje wyznanie odpowiedzieć a nie zostawiać Cię tak. Skoro nie szafujecie takimi wyznaniami, to znaczy że jakoś czekasz na odpowiedź. Dla mnie kate za bardzo skupiasz się na jego uczuciach, a swoje pomijasz. Tym że nie nic nie odpoiwedział, zranił Cie a Ty go jeszcze chciałasz pocieszać. Dzwinym związkiem dla mnie jesteście. bo ja bym w takiej sytuacji krzyknęła: powiedz coś! choćby: zaskoczyłao mnie to wyznanie, wiem, ze jest poważne, no cokolwiek. Zwłaszcza że sam to przerabiał i wie jak mozna się czuć. E, drań i tyle :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Znów do domu?! I jeszcze Ci powiem, ze nie wybaczyłabym tej ciszy po takim wyznaniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katte_123
Venus, niepokoję się i różne myśli przychodzą mi do głowy. Czy jeśli choć trochę ucieszyłoby go moje wyznanie, milczałby tyle czasu? Nic nie wiem, bo w ogóle się do tego nie ustosunkował. Teraz przebywa w jaskini i wiem, że nie mogę go stamtąd wyciągać, dopóki wszystkiego sobie nie ułoży. Nie wiem, czy powinnam dać wyraz tego, że się niepokoję i zapytać tylko, czy wszystko w porządku czy czekać aż on się odezwie? Venus, pogoda też jest dobijająca, zwłaszcza że w piątek było tak cudownie słonecznie... Idealna za to pora na naukę do sesji ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jesli masz choć odrobinę szacunku wobec siebie to czekaj na jego odzew.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciekawa wydarzen
ale jak to? Ty mu powiedzialas, on (moze taki jego odwet za Twoje wczesniejsze zachowanie?) nie odpowiedzial nic, poszedl. To bylo w piatek. Ale kurde! Teraz jest niedziela! I nic? Zero kontaktu? Podziwiam Ciebie za wytrzymalosc wiec! Tyle godzin bez, tak naprawde, rozwiazania w ktora strone to wszystko pojdzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katte_123
Koralowa, nie chciałam wywierać na nim presji, chcę uzyskać przemyślaną, szczerą odpowiedź i liczę się z tym, że to nie będzie to, co chciałabym usłyszeć. Za Twoją radą poczekam na jego ruch, choć ta cisza nie wróży nic dobrego, prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To nie byłaby presja. Przecież nie chodzi o to, by wymusić na nim wyznanie, ale żeby cokolwiek powiedział. Moim zdaniem ta cisza, to jego gierka. Zrobił się smutny, odszedł i umilkł na cały weekend. Teatrzyk odstawia i tyle. pewno chce, zebyś za nim latała. Zebyś zadzwoniła, napisała, a on wtedy łaskawie powie, ze nic sie nie dzieje tylko mu pralka siadła albo jeszcze coś. Czy widzisz powtórke z rozrywki? Znów raptem w tydzień od ostatnich wydarzeń stawia cię w sytuacji że musisz za nim wydzwaniać? I ty znów masz ochotę to właśnie zrobić, bo znów zostałaś postawiona w niepewności. Kate, żal mi Ciebie. On Toba manipuluje. Niszczy Cię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak Ciebie czytam to tak jakbym już teraz wiedziała co myslisz "Zadzwonię, dam mu znać, ze u mnie wszystko okey (choć tak nie jest). Żeby nie myślał że musi cos postanowić (nie mysli, swietnie się bawi, wiedząc że cierpisz). Był taki smutny, martwi sie że nie mógł wyznac mi milosci (toby ci o tym powiedział) Nie moge go naciskać ( a on może sobie pójsc i sie nie odezwać) Okropne. Okropne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wygląda to dobrze. Może tak naprawdę cię kocha, ale chciał ci dać odczuć jak to jest, jak się coś takiego wyznaje i nie słyszy takiej odpowiedzi jakiej się oczekuje. Może z jego strony tę "blokadę" o której pisałaś nie da się zdjąć tak w ciągu jednej chwili. A może po prostu cię nie kocha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A moim zdaniem za duzo naraz sie dzieje, za szybko chyba Katte otrzymujac palec (jakim byla rozmowa po powrocie z majowki, w rocznice zwiazku), siegnela od razu po cala reke (tj powazne wyznanie, na ktore byc moze nie byl akurat przygotowany, nieco przytlaczajace wyznanie kobiety do faceta. Oczywiscie to pieknie brzmi, ze chcesz budowac wspolne szczescie itd, ale to pieknie brzmi dla nas! kobiet! To my bysmy sie ucieszyly slyszac cos takiego. Mezczyzna jest budowniczym, wiec jak mu kobieta mowi takie rzeczy, to on glupieje, nie wie jak sie zachowac...:( Moim zdaniem, jesli kobieta chce mezczyznie dac do zrozumienia, ze go kocha, niech nie bawi sie w zawila poezje (nie dociera do mezczyzn! A poza tym jak to wyglada?! To mezczyzna ma "spiewac serenady"!) tylko niech sie przytuli i powie, jak bardzo go ceni, jakim jest dla niej bohaterem i jak sie super czuje w jego towarzystwie i ze kocha kiedy jej dotyka i kiedy ja caluje, ze go uwielbia w kazdym momencie, ze akceptuje i nie wyobraza sobie lepszego. Po takim wyznaniu mezczyznie utrwala sie w glowie obraz kobiety zafascynowanej mezczyzna. Mezczyzna wie, ze te kobiete uszczesliwia, ze sprosta, ze podola (a przeciez najbardziej obawia sie tego, ze nie sprosta) i nie bedzie chcial odchodzic do innej, skoro przy tej tutaj ma pelna akceptacje i czuje sie fantastycznie meski, czuje sie zwyciezca. Troche odeszlam od tematu, wybaczcie:) Katte, przeciez doszlo miedzy Wami do rozmowy tydzien temu, bylas zadowolona, on sie staral, zaczynasz (a przez to powoli on z czasem rowniez) dzialac na nowych zasadach, daj temu troche czasu, niech sie maszyneria rozkreci. Dajcie sobie czas aby sie zaprzyjaznic na nowo, na nowych zasadach. Wiem, ze jest Ci trudno, bo jestes glodna jego uwagi, czulosci, tyle czasu go nie bylo, a Ty tesknilas. Ale cierpliwosci. Zaprzyjaznijcie sie, smiejcie sie, czujcie sie wspaniale w swoim towarzystwie, ale moze bez takich deklaracji z Twojej strony. Jestes kobieta, to mezczyzna pierwszy mowi "kocham Cie", Ty mozesz go jedynie zachecic, byc otwarta, mowic mu na uszko jaki jest wspanialy, tak zeby on pragnal spedzac z Toba czas i zeby to wszystko wychodzilo od niego. Nos sukienke, a jemu pozwol nosic spodnie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×