Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość biała_magia

wybaczona zdrada - spojrzenie po czasie

Polecane posty

Gość hehehe dobree
jednak niektore baby nie umieja dokladnie czytac tylko potrafia się pienić jak ta ''a co ciebie ibchodzi'' buahahaha wspolczuje gleboko!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdrajcą się jest a nie bywa
" 09:44 a ja zostałam zdradzona ponad 20 lat temu i nie ma siły żebym o tym co dzień nie rozpamiętywala. Myślałam że się uwolnię od tego, ale niestety, to jest silniejsze ode mnie. Jesteśmy razem, a jednak osobno. To co było najważniejsze dawno temu zostało zabite. Chociaż uchodzimy prawie za wzorowe malżeństwo nikt nie wie co ja czuję." Wywieście sobie tę wypowiedź na monitorze wszystkie opowiadające o szczęśliwych małżeństwach cioć, które kiedyś tam zostały zdradzone.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kalisto21
Ale ja nie przeczytałam wszystkiego w sensie wszystkiego. Chodzi mi tu o wypowiedzi różnych osób na wieeeelu różnych tematach dot małżeństwa zdrady itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaszeloteg
JA wybaczyłam zdradę, zamknęłam tamten etap, zajęłam sie sobą i swoimi pasjami i czuje się szczesliwa. Na dodatek mam satysfakcję że kochanka cierpi bo wydzwania do mnie wściekła i zrozpaczona, próbując nas skłócic ale jej się to nie udaje - ale to jej problem nie mój Kocham czuje sie kochana i mam w dupie wasze pieprzenie że nie ma związku po zdradzie Adiu spadam i ide na impre z moim niewiernym tomaszem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewierna tomaszka
wybaczam bo też nie jestem świenta adiu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Paweł adamsky
Moja zona flirtowała z mężczyzną poznanym na weselu. My mieszkamy w Krakowie- on w Szczecinie!! Odległość nie była problemem dla nich-dziesiątki smsów, setki rozmów na GG, mozna powiedzieć miłość wirtualna! Znajomość ta trwała pół roku , bo miałem pewne podejrzenia, zaczęłem sledzic zonę i ją obserwować no i i złapałem ja na gorącym uczynku ( nie w łozku ale jak z nim rozmawiała pzrez telefon)!! Z tego co wiem spotkali się raz w kawiarni a flirt polegał głownie na rozmowach o ich miłości!! Ja przebaczyłem ale mam w środku jakiś niesmak, żal do niej, nie mam juz takiego zaufania jak kiedyś Kazdy smsy wzbudza u mnie drżenie serca... Żona tłumaczy że to była znajomośc internetowa bo dobrze im sie ze sobą rozmawiali, miele wiele wsspólnych poglądów i pasjii muzyką sztuka Ok, ale dlaczego te rozmowy ukrywała przede mną? Dlaczego pisała do niego że go kocha, pragnie, tęskni, choć naprawde nie znała go zbyt dobrze??? jeśli to były żarty i zabawa jak ona tłumaczy ok, tylko mnie takie zarty doprowadziły do depresji i nerwicy.... Nie wierze jej juz tak jak kiedyś....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ładne żarty
jak pół ch*ja w dupie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taaaaa zarty
tak sie wlasnie tlumaczy zauroczenie w jakims imbecylu. twoja zona cie nie kocha-to jest fakt. gdyby kochala, nie potrzebowalaby dodatkowych wrazen u goscia z wesela. niesmak masz i ci sie wcale nie dziwie. jesli jej mysli zajmowal ktos inny to jak moze teraz z toba byc a ty z nia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdrajcą się jest a nie bywa
"Wybaczasz" zdradę bo nie stać Cię na "niewybaczenie". 1. Macie do spłaty wspólny kredyt lub WASZE mieszkanie jest po JEGO babci. 2. Nie stać Cię na samodzielne utrzymanie. Zanim znajdziesz (jeżeli wogóle znajdziesz) nowego współlokatora/sponsora musisz też jakoś żyć (niektóre "żyć godnie"(sic!), a inne "przeżyć"). 3. Nie chcesz aby "wyszło na ich", czyli tych, których ostrzeżenia kiedyś zignorowałaś. 4. Bo uważasz, że "lepszy wróbel......". Nikt nie może Ci zagwarantować, że kolejny gołąb nie okaże się jeszcze większym skurwysynem, przez którego jeszcze bardziej pogłębisz swój kompleks niższości. 5. Macie dzieci i robisz to "dla ich dobra". To wszystko pudrujesz "bo nadal go kocham", czym sama przed sobą tłumaczysz kompletny brak wiary w swoje możliwości. Pułapkę w jaką wpadłaś dostrzegasz po wielu latach kiedy tym bardziej nie stać Cię na wydobycie się z niej. Bo każdy rok pogrąża Cię jeszcze bardziej, odbierając równocześnie coraz więcej sił. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdrajcą się jest a nie bywa
"Czy tylko ja tak mam?" - pyta autorka topiku. Nie, nie spotkało Cię nic szczególnego. Tak ma zdecydowana większość!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do zdrajca sie jest a nie bywa
wiesz co, twoje wpisysobie poprzeklejam do nottnika, gdybym w przyszlosci miala sie w ogoel zastanawiac czy wybaczyc zdrade. dzieki za logiczne i madre slowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdrajcą się jest a nie bywa
Ja nie tworzę niczego nowego na tym topiku. To wszystko przecież padło już w wypowiedziach wielu innych osób. Jeżeli pęka Ci przepiękny KRYSZTAŁOWY wazon, to oczywiście można go czasem skleić i nadal używać. Ale już nigdy nie stanie się tym czym był przedtem, czym się zachwyciłaś. Nawet jeżeli nadal uważasz, że BYŁ PRZEPIĘKNY, bez skazy, to może lepiej usunąć go z zasięgu swego wzroku i rozejrzeć się za PRZEPIĘKNYM NOWYM? Ciągłe patrzenie na coś co BYŁO piękne, ale dzisiaj tylko może być pożyteczne, nie tylko nie pomaga, ale wręcz szkodzi. Ja jestem w stanie zrozumieć, chociaż wcale tego nie zakładałam, że mógł się rozsypać. Wybaczam mu więc. Ale zostawiać go? To byłby masochizm.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja byłam kochanką
Mój romans trwał 1,5 roku. Znajomość bardzo intensywna, pełna miłości, czułych słów, spotkań i seksu. Wiedziałam, że on ma żonę i dorosłego syna, że robię źle spotykając się i sypiając z nim ale uczucie było silniejsze od wyrzutów sumienia. Mówił, że kocha, że jestem inna, że jestem radością jego życia. I nagle z dnia na dzień, bez powodu ,zostawił mnie twierdząc, że nie może mnie tak dalej wykorzystywać....Wyszedł i to był koniec.... Przestał pisać, dzwonić, przychodzić, nie odbierał moich telefonów. A ja chciałam się z miłości do niego rzucić z okna. Miałam ochotę z zemsty zadzwonić do jego zony i powiedzieć jej o wszystkim ale....nie zrobiłam tego. Teraz wiem, że w wchodzenie w związki jako ta trzecia przynosi więcej cierpienia, bólu i krzywdy i nie jest tego warte jestem dość atrakcyjną osoba i mam duże powodzenie u mężczyzn ale tamto nauczyło mnie omijać szerokim łukiem żonatych facetów bo wiem że z takiego związku rodzą się tylko same problemy i kłopoty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutno i straszno czytać
"wchodzenie w związki jako ta trzecia przynosi więcej cierpienia, bólu i krzywdy i nie jest tego warte" A ja nie potrafię zrozumieć tej wypowiedzi. Brakuje jej LOGIKI. Jeżeli ktoś pobiera naukę "niedotykania do rozgrzanego piekarnika" to znaczy, że zaledwie do niego dosięga. Przy wyższym położeniu piekarnika może to nawet oznaczać okres pierwszych prób stawania na nogi. A więc dotyczyć może osoby w wieku od 3 miesięcy do maksimum 1,5 roku. Skąd wobec tego operowanie takim pojęciem jak związek? :( Zakładam, być może niesłusznie, że pojęciem związek zaczyna operować osoba mająca już jakiekolwiek pojęcie o więzach miedzyludzkich. A taka to już robi to świadomie. Wobec powyższego powinna mieć i świadomość podstawowych zagrożeń. I powinna wiedzieć, że wchodzenie na trzeciego, wcale nie jest równoznaczne z cierpieniem. A jeżeli nawet dostrzega pewien niedostatek wynikający z tego statusu to przyjmuje go bo przekalkulowała wady i zalety. :) Moim zdaniem, wchodzenie w związki jako ta trzecia osoba, jest ŚWIADOMĄ I BEZWARUNKOWĄ AKCEPTACJĄ siebie jako PRZEDMIOTU, którego los nie leży przecież w jego rękach. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutno i straszno czytać
Czy można zrozumieć zachowania zarówno dziecka jak i osoby dojrzałej (przynajmniej biologicznie) w takich samych sytuacjach? Można. Czy jest różnica między nieświadomym oparzeniem się dziecka, a oparzeniem się osoby dojrzałej, igrającej z ogniem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdrajcą się jest a nie bywa
"Teraz wiem, że w wchodzenie w związki jako ta trzecia....." Osoby dorosłe tym się różnią od dzieci, że nie muszą doświadczalnie potwierdzać szkodliwości pewnych zachowań. Tylko niektórzy z nas uczą się na błędach innych, reszta musi być tymi innymi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 123adam123
Cóż większość mężczyzn zdradza swoje żony, choć niektórzy tylko w myślach. Jeśli teraz, po kilku latach się pieprzy, to znowu trzeba się zastanowić, czy tkwić w tym zwiazku, czy nie ------------------------------------------------------------------------- http://www.podane.pl/ dział Uczucia i Seks

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja byłam kochanką
Tylko problem jest w tym, że my naprawdę siebie pokochaliśmy i było nam cudownie ale on nie miał odwagi odejść od zony..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do a ja byłam kochanką
Problem to jest raczej w tym, że dwoje niby - dorosłych ludzi bierze bańkę mydlaną za miłość, a sztuczny haj, który wytwarza się przez konsumpcję owocu zakazanego za rzeczywistość. Kiedy rzeczywistość zaczyna docierać do znarkotyzowanej mózgownicy, następuje otrzeźwienie i syndrom odstawienia - a wraz a tym fatalna trzęsiawka. Ale tylko życie na trzeźwo jest wartościowym i prawdziwym życiem. Sparzylas sie, więc wyciagnij właściwe wnioski, a nie...bla bla..on mnie tak kochal ,ja go tak kochałam ,ach i och, dlaczego nam nie wyszło - bo o n był tchórzem.....................................

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już wiem dlaczego
"On nie miał odwagi odejść od żony." Za to miał odwagę ciebie dymać. Ot logika księzniczek. Kochał? Tak zawsze, w trakcie ruchawki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pewne ze jej nie kochal
ale prawda jest ze byl tchorzem, zwyklym gnojkiem. a co do logiki ksiezniczkem- cos jest z nia nie tak? to ciekawe bo ja jestem ksiezniczka i mysle bardzo logicznie :P to dla tych waszych utartych slowek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do a ja byłam kochanką
Jakby był tchórzem, to by ją dalej zwodził, a on ją rzucił, a więc podjął temat i rzeczywistość. Gnojkiem? - oczywiście ze tak - bo stabilni emocjonalnie ludzie to nie łapią sie na takie rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pewne ze jej nie kochal
podjal temat? muahahaha, to ciekawe ze tak myslisz, to tchorz i tyle. to,ze sie wystraszyl konsekwencji pewnie i dlatego ja nagle zostawil,nie swiadczy bynajmniej o odwadze a jedynie o tchorzostwie,malo tego,sposob w jaki ja zostawil rowniez jest tchorzowski. mzona sie lepiej zachowac czyz nie? ale tchorza i gnojka na to nie stac :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pewne ze jej nie kochal
powiedzial ze nie moze jej tak dalej wykorzystywac,co za tchorzliwy dupek. nie mogl sie przyznac ze moze jest zmeczony ukrywaniem sie lub boi sie ze sie wyda? mezczyzni i ich wymowki..... paskudztwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do a ja byłam kochanką
"Można się lepiej zachować" naprawdę? a jak? może odbierać telefony i samemu dzwonić, przychodzic nadal, błagać o wybaczenie (latami najlepiej i zawsze na kolanach), zasypywać kwiatami - i przekonywac godzinami, aby nie rzucała sie z okna, bo on ją kocha ever i forever, i tylko obowiązek nie pozwala mu zostawić dzieci - i tak w kółko????? A może ożenić się z kochanką? - bo tak księżniki wyobrazają sobie zachowanie romantycznych kochanków, którzy przecież NAPRAWDĘ je kochają??? Zachował sie adekwatnie do parszywej sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pewne ze jej nie kochal
alez jestes pusta wiadomo ze nie chodzi o to by NADAL znia byl. jedynie mogl lepiej to zalatwic,porozmawiac,a, nie spierdalac jak tchorz. proste? dotarlo? czy wciaz bedziesz wykrecac kota ogonem? kazda relacja czy zwiazek,czy przyjazn,czy glupie kochankowanie wymaga by traktowac siebie wzajemnie jak ludzi,czy umeic sie rozejsc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do a ja byłam kochanką
Nie podobają ci sie słodkie kłamstwa kochanka? A na czym twoim zdaniem opiera się taki romans? Jaki był, tak i się zakonczył. I uważasz, że kochanka chce usłyszeć prawdę???? To raczej delikatna materia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pewne ze jej nie kochal
osobiscie zadne klamstwa mi sie nie podobaja:P ale jesli kochanka je toleruje to jej problem, ale widze ze wciaz nie rozumiesz mojej wyzszej wypowiedzi, co z tego ze romans byl be ? to nie usprawiedliwia zachowania kochanka ze zakonczyl be. nie tlumacz takich zakonczen jakoscia relacji bo to slabe jest. nie wiem jak kochanka,ale ja zawsze wolalm prawde i moglam sie tym samym zrewanzowac bez krepacji :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hm, Ja chyba nigdy bym nie wybaczyła zdrady. Chociaż kiedyś jak kochałam pewnego faceta to mu wybaczyłam, ale w sercu rana została. Obecnie nie jestem już z nim. Z tego co mi wiadomo, kolejne też zdradzał. Taki już typ jest z niego. a Autorko może wyjedź gdzieś,odpocznij, przemyśl wszystko. Na pewno się ułoży z biegiem czasu wszystko:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do a ja byłam kochanką
Jak tkwisz w słodkim kłamstwie, to prawda okazuje się bardzo niefilmowa. I kończysz też kłamliwie. Bo to wszytsko jeden i ten sam shit. Więc dlaczego przypitalać sie akurat do zakończenia? Jesli chodzi ci o to, że ta prawda byłaby RYZYKOWNA, to się z tobą zgadzam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×