mezatki ktore maja kochankow

Lara trzymam kciuki za twoje spotkanie

Lara to już dawno przyłożyć mu nie tylko patelnią,ale pewnie bala by się reakcji esesmana, bo to pewnie przekroczenie granic.Jak poznasz innego faceta zobaczysz doda Ci sił i rzucisz tego dziada.

Cholera ile bym dała,żeby iść teraz na randkę i jeszcze ten esej Woodo co mi cały czas chodzi po głowie.Jak bym miała kochanka już bym do niego dzwoniła.Lara,ale to twoje pierwsze spotkanie musisz trzymać fason.

Ona juz pewnie pogonila na randke, dziewczyny trzymamy kciuki.

przypomnial mi sie ten fragment "...chlopa mi trzeba..." i mimowolnie sie usmiechnalem, asle nie zlosc sie na mnie ;)

No i nie wytrzymałam,spotkałam się z przyjacielem-:)Chwilę pogadaliśmy,ale nawet w ciszy jest interesująco,aż dech zapiera-:)Nie myślałam,że tak się wciągnę,ale to silniejsze ode mnie...

No i bardzo dobrze, bedziesz miala o czym dzisiaj snic :)

Aż sama siebie nie poznaje,dzwonił przed chwilą,jest bardzo zapracowany,ale mimo to te krótkie rozmowy tel.tak cieszą,aż się boję co będzie potem...

A ja dzisiaj byłam na randce i było bosko. I własnie przed chwilą zadzwonił żeby mi przypomnieć ze kocha.....i żebym wyrzuciła złe myśli............

No nie wiem czy tak dobrze,bo ja ostatnio to ja spać nie mogę,właśnie przez te spotkania...

jasne ,że trzymamy może jesteśmy świadkami powstania prawdziwej miłości,a przemocy i biciu stop.Swoją drogą co to za facet co podnosi rękę na kobietę.Nie może się w inny sposób dowartościować.Zasłużyła Lara na inne lepsze życie,bez bicia i awantur.

Wow, dziewczyny, jak jeszcze lara wrocic z randki i rece jej sie beda trzesly, to chyba sobie whisky naleje, a jakze, mojego "jasia wedrowniczka"

Olik, szklaneczka czegos mocniejszego na uspokojenie nerwow i dobry sen, najlepiej w kolorze

tzn. ten sen w kolorze

Olik a co z mężem ?Miałaś mu dać szanse i miał nową pracę,miał nie pić itd....Co się stało?Zesrało się ja zwykle ?Chciał dobrze a nie wyszło?Czy ty masz dość,bo widzę,że kręci cię ten przyjaciel coraz bardziej?

Wiecie co,coraz bardziej się wkręcam i to mnie przeraża...mam 31 lat,rok po ślubie,czy to aby nie za wcześnie (choć poczytajcie moją historię od początku parę postów wcześniej,zanim ktoś mnie oceni)??

Tak i całą resztę z eseju

Chyba muszę się sama przyznać przed sobą,mąż bardzo się stara,ale co mam zrobić,by odzyskał moje zaufanie i bym poczuła to co wcześniej???

Olik, my tutaj nie oceniamy. My sobie "gadamy" o życiu. Ci co chca nas za cokolwiek oceniać mają tu zakaz wstępu.

Nie wiem .zapytaj Woodo on jest niezły w te klocki i ma z nas największe doświadczenie.

Wiecie co,płakać mi się chcę,bo stoję jak ta żaba na środku,a ły jednak poleciały...

Co umarlo nie zmartwychwstanie, niestety, chyba ze cos ci sie jeszcze kolacze w sercu. Ale nie zmuszaj sie, zeby szukac, czego nie ma. Nie znajdziesz, szkoda czasu. Twoj maz bedzie musial sie przyznac, ze sie spoznil i moze wyciagnie nauczeke na przyszlosc ... dla swojego nowego zwiazku. A swoja droge, czy nie za szybko zdecydowalas sie na slub?

Wiecie co,płakać mi się chcę,bo stoję jak ta żaba na środku,a łzy jednak poleciały...

Jak kogoś przestaniemy kochać to na bank na nowo się nie zakochamy w tej samej osobie. Co najwyżej możemy go lubić i to pod warunkiem że nie zrobił nam krzywdy.

Chyba nie za szybko,bo wcześniejszy związek runął po 7 latach,a tu był ślub po 5 i dlatego ja już po 30-tce...

Hej, nie przejmuj sie tak ... placz nie pomoze, to tylko bezsilnosc. Ciezko Ci, bo nie wiesz co robic ... ale nie kieruj sie rozumem, tylko sercem ...

Jasne że sercem, ale rozum niech Ci podpowiada. I dziewczyno! odwagi!

olik nie wiem czy warto poświęcać się tak dla alkoholika i czy to ,ma sens ,bo nie wiem czy coś odbudujesz.

Jak mówiłam,jestem optymistką i zawsze wszystko sobie tłumaczą,że będzie dobrze,ale czy na pewno???Do tej pory nikt nie mógł mi nic zarzucić,a teraz po prostu chyba czuję taka potrzebę,wygadania się,dobrego słowa i przytulenia ot tak,choć mąż wciąż wspomina,że brak mu mojej bliskości,ale ja nie czuję takiej potrzeby,a przynajmniej do niego!Uważam,że to katastrofa!!!

Wszystkie małżeństwa jakie znam gdzie mąż pije to żony tych panów przesrały całe swoje życie. Lącznie z moją siostrą. Zmarnowały po 30-40 lat zycia. Po co????????