Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość nie chce nikogo atakaowac

Strasznie sie dziwie mlodym mamom. Jakim cudem dajecie sobie rade?

Polecane posty

Gość d.z.iunia
Renkaaa Fajnie, a ile znasz takich osob? Jedna - ok. Ja tez znam gościa z wielodzietnej rodziny, ojciec alkoholik, a on skończył trudne studia, pracuje na uczelni i ma kilka tytułów przed nazwiskiem. Tylko, ze jednego takiego znam niestety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Skoro bieda według Dziuni jest dziedziczna to ja już nie mam wcale czym się martwić bo nie pochodzę z biednej rodziny :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość d.z.iunia
Gratka Temat jest o tym, jak sobie radzą młode matki ze studiami o brakiem kasy, a nie o tym, co w życiu najważniejsze. Skoro wszystkie tu maja mężów czy partnerów i dzieci (albo są w ciazy), to chyba dyskusja o tym, ze rodzina jest najważniejsza jest bez sensu, bo pewnie (prawie) każda to potwierdzi. Rozmawiamy o próbie życia, a nie o tym, czy kochamy meza i czy będziemy kochać nasza "dzidzie".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Renkaaa
Dziunia - Wiesz co? Jakbym się nad tym zastanowiła, to mnóstwo. Kilka koleżanek z liceum, z podstawówki. Mieszkali w jednym, dwóch pokojach z rodzicami, rodzeństwem i czasem nawet z dziadkami. A jakoś wszyscy sobie radzą, żyją, niebiedują. Część powyjeżdżała, część radzi sobie w kraju. Na skrzypce można odłożyć, a lekcje angielskiego można znaleźć dużo tańsze, np. u studentów chcących dorobić. Da się jeśli się chcę. Ale jeśli ktoś ma takie podejście jak Ty, to jasne, nawet 15000 miesiecznie będzie mało. Gratka - dużo zdrowia dla maluszka ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość d.z.iunia
No 2xtydzien po 50 zł za 60 minut... Wychodzi 400 zł jak nic. Zwykle korki u zwykłego nauczyciela. To niech bedzie 300, jak wolisz, moze tylko u mnie jest drogo... Skoro nie pochodzisz z biednej rodziny, to faktycznie szybko Ci sie poprawi - ze dwa spadki i żyć nie umierać :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość d.z.iunia
Renkaaa No to u mnie odwrotnie - wiele osob żyje dokładnie tak, jak ich rodzice. A cześć wręcz gorzej. Tacy, co sie wybijaja, to pojedyncze wypadki, o których potem wszyscy plotkuja, ze tak im sie udało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taki lajf
Ale czy to jest twój problem, że sie tak o wszystkie dzieci swiata martwisz? :o Nie każde dziecko będzie grać na skrzypcach, jeździc konno czy grac w golfa w światowej lidze :o A nawet, jeżeli wykaże talent w muzycznym na przykład kierunku, to owszem, kupię te skrzypce choćby na kredyt. Z takim myśleniem, jak Twoje dziunia, to lepiej nic nie planować, naprawdę dobrze radzę - żadnej rodziny, dzieci, nie kupować samochodu bo może się zepsuć, lepiej zyc z dnia na dzień ciesząc się, że stac nas choćby na minimum luksusu i nie musimy się martwić o nieistniejące dzieci i ich problemy zdrowotne. Ciekawe, ile z was wyszło z bogatych, albo chociaż średnio zamożnych rodzin... Bo większość moich znajomych, w tym i ja, wychowywało sie w klasycznych, spółdzielczych M3, dzieląc z rodzeństwem pokój, wszyscy jak jeden mąz stali w kolejkach po mięso na kartki i dawali rade zyć bez wypasionych samochodów i sporych oszczędności w skarpetach. I jakoś wszyscy byliśmy szczęśliwi. Pozmieniały się priorytety i kasa ludziom sieczkę z mózgu robi. Moje myslenie nie ma nic wspólnego z tym, że mam juz męża i dziecko. Wcześniej myślałam dokładnie tak samo i przez głowę mi nie przeszlo, żeby swoja przyszłość uzależniać od kasy. Wróćka nie jestem i nie będę, nigdy nie przewidzę czy jutro nie wyląduję pod mostem - z dziećmi, czy bez.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taki lajf
Wróżką nie jestem i nie będę - miało byc :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak dostanę w spadku willę z basenem i 3 firmy :D Dziunia ja chodziłam na angielski do szkoły językowej za 120 zł/mies. niemożliwe? a jednak. a żeby nie oblać przypadkiem matury bo z matmy nie byłam nigdy orłem płaciłam 25 zł za lekcję u studenta. raz w tygodniu wychodzi 100 zł/mies. taaak to wszytko czysta prawda. Renkaaa dziękuję ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
taki lajf to co piszesz-święta prawda! Jakie wtedy były czasy, jedzenie na kartki, ludzie brali to co było. Dziunia to by się z mostu rzuciła jakby przyszło jej żyć za komuny :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aga smieszka
gratka...... idź już spać, dla bezpieczeństwa swojego maluszka nie dyskutuj, te ściany chcą ci wmówić ile wam brakuje i wróżą wam klepanie biedy, głód i choroby dziecka.. Mi się podnosi ciśnienie jak czytam chore wpisy tych wszystkich czarnowidzących.... DAJCIE JEJ SPOKÓJ STARE KROWY!!!!! Wg was dla większości kobiet nigdy nie nadejdzie czas dobry na dziecko. A jest jeszcze pewna rzecz. Kiedy pojawia się dziecko to oboje rodzice dostają kopa na rozpęd i biorą się do roboty, a jest też taka prawidłowość że dzieci rosną, i mama może zacząć zarabiać, ale skąd wy możecie o tym wiedzieć. Z tego co czytam to same stare panny z "karierą i podróżami". Sama mam nieplanowane dziecko i mogę śmiało powiedzieć że póki jest maleńka, pieprzę podróże, samorozwój i pracę bo to co daje mi macierzyństwo jest o wiele więcej warte a życie bez dziecka było puste, próżne i głupie ale wygodne na pewno mogłam spać w soboty do 11 i balangować, tylko co to jest warte???? nikt by mnie nie kochał tak bezwarunkowo jak teraz. PS. Gratka dobrej nocy:) wysypiaj się bo potrzebujesz dużo siły, udanego rozwiązania życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No też racja z tym snem, zwłaszcza że w każdej chwili mogę tej siły potrzebować na maksa dużo! :) Choć z samym zasypianiem mam problem, bo ciężko znaleźć sobie wygodną pozycję, taką żeby nic nie bolało :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gratka bujasz
Gratka bujasz w obłokach Jesteś w euforii bo zaraz urodzisz dziecko i wszystko wydaje ci się takie piękne.... ale pózniej zobaczysz jak to jest fajnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Heh, pisać milion razy, że się wie i rozumie, że nie będzie fiołkowo kolorowo to i tak nie dociera do niektórych ;) Może zbyt późna pora ;) zatem, kładę się spać bo szkoda energii faktycznie dobranoc ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ok, widze ze ciagle to samo i niech bedzie jestem suka i jade po biednej dziewczynie ale napisze raz jeszcze: Gratko , powodzenia, super ze myslisz OPTYMISTYCZNIE. Optymizm nie jest zly ale ja polecam abys zaczela myslec REALISTYCZNIE...Milego dnia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po pierwsze to mlode mamy
tak naprawde ie daja sobie rady, bo nie oszukujmy sie wiekszosc korzysta z pomocy innych, a wtedy to zadne dawanie rady. Opiekowac sie dzieckiem to tez zaden wyczyn, kazda kobieta w koncu to potrafi. Co innego przygotowac sie swiadomie na przyjscie dziecka i zapewnic mu godne warunki do zycia. I piszac godne warunki nie mam na mysli markowych ciuchow i zabawek za kilka tysiecy, a wyjasniam to, bo tu zawsze sie pojawia ten sam argument "dziecka nie uszczesliwa markowe ubranka a milosc". Kretynski argument, bo niezaradne zyciowo matki widza tylko same skrajnosci, zapominaja tez o tym, ze miloscia sama czlowiek nie wyzyje. To oczywiste, ze ludzie na skraju biedy beda pisac, ze liczy sie milosc, optymizm, ze za kilka lat to oni beda panami swiata. A co maja pisac? My polacy nie umiemy sie przyznac do porazki przed samym soba wiec co dopiero na forum publicznym. Zaczynajac od dupy strony (bez urazy ale tak jest gdy nie masz pracy, pieniedzy a brzuch) nie da sie zbic majatku, bo zycia nie oszukasz. Mozna sobie wmawiac, ze sie da rade, ale prawda jest taka, ze zawsze tonacego czlowieka ktos uratuje i dlatego tacy ludzie patrza z optymizmem w przyszlosc, bo w razie czegos ktos cos da, zrobi za nich. I to wlasnie typowe myslenie wiekszosci matek w mlodym wieku. Nie oszukujmy sie, ale ile z nich zarabia? Prawie zadna, ale kazda pisze, ze pojdzie do pracy jak dziecko skonczy rok:D Tak, tak, bo praca na ulicy bedzie czekac na nia, a zlobek sam sie upomni o dziecko:D To marzycielki, musza jakos koloryzowac, wmawiac sobie, ze sie uda, bedzie lepiej. Niektore w to swiecie wierza, ale to dlatego, ze same sa jeszcze dziecmi i zycia nie znaja. Ja zycze im wszystkim jak najlepiej, gratce takze oby zostala ta bizneswomen, oby miala te 4 tysiace zarobku i oby dziecko szczesliwe i zdrowe bylo. Tylko na jedna chwile radzilabym jej zejsc na ziemie, porzucic marzenia co bedzie gdy, kim ja bede gdy i troche realnie podejsc do zycia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość d.z.iunia
Taki lajf Ja wyszłam ze średnio zamoznej rodziny (choć to pojęcie względne, trzebaby zapytać, co dla kogo jest znaczy zamożny) i nie wyobrażam sobie, żebym Z PREMEDYTACJĄ skazala swoje dziecko na życie w biedzie. Mozna miec wiecej albo mniej, ale jakieś minimum do założenia rodziny jest niezbędne - dla mnie to minimum to wiecej niz 2500 zł, gdzie połowa idzie na opłaty. Jeśli ktos cieszy sie z takiego życia, to albo jest nieodpowiedzialny albo ma bardzo małe potrzeby. Ja nie mam wygórowanych potrzeb, ale nie wyobrażam sobie, żebym miała liczyc, czy wystarczy mi na fryzjera w tym miesiacu albo nowe buty, bo stare przemakaja. Gratka To niech nawet bedzie, jak piszesz, 220 zł/mc. To jest 10% Twoich zarobków.... Z czego musiałabys zrezygnować, zeby wydac tyle na dziecko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość d.z.iunia
Po pierwsze te młode mamy Nic dodać, nic ująć. Świetny wpis.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasia zosia kasia
zgadzam się z "po pierwsze to mlode mamy" w 100 %

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 090-0
mam kilka koleżanek które zaszły w ciążę szybko, ok 22 lat, wczesniej nie pracowały, dziś dzieci mają po kilka lat a one nadal siedzą w domu, brak pracy, na studia nie wracaja bo juz nie widzą sensu, mają inne problemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja się nie zgodzę
A ja się nie zgodzę. Bo jeśli dziewczyna wychodzi za mąż w wieku dwudziestu kilku lat i potem rodzi dziecko to nie znaczy, że musi klepać biedę. Jeśli mają swój kąt i pracę, to cóż w tym dziwnego? Radzą sobie tak samo jak i dziewczyny, które decydują się na założenie rodziny po 30.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja wam powiem tak... wyszłam za mąż w wieku 20 lat, maz miał 32. Dziecko urodziłam mając 21 (nie, ślub nie był wynikiem wpadki przed. ślub sierpień, a dziecko urodziło się w lipcu następnego roku). W tym czasie studiowałam, pracowałam, fakt, na rok zawiesiłam studia (mieszkamy sami, rodzice zarówno jedni i drudzy ponad 100 km)wiec nikt nam nie pomagał. Wróciłam na studia, skończyłam, dziecko poszło do żłobka. Teraz nadal pracuje tam gdzie pracowałam + pełny etat w szkole państwowej. Co do samego dziecka, nie, nie było planowane. Ale wystarczy trochę samozaparcia i można. Owszem nie było łatwo, ale można. Wszystko zależy od indywidualnych cech danej osoby, osób. Ja od 15 r.ż pracowałam (sezonowo, ale nie siedziałam w domu i nie czekałam aż mamusia czy tatuś da, kupi.) Jestem zaradna, mam jak to się mówi "fach w rękach" :) I zgodzę sie po części ze nie można generalizować, ale należy założyć pewne rzeczy (pampersy, mm, różnie bywa) by potem nie obudzić się z 15 z 10 zł w portfelu. 1000 zł to naprawdę nie wiele, ale myślę ze przy rozsądnym gospodarowaniu powinno wystarczyć. I nie, nie żałuje i nie żałowałam ano chwili że tak młodo wszyłam za mąż i urodziłam dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja się nie zgodzę
My kupiliśmy mieszkanie - na kredyt, kończyłam studia, kiedy podjęliśmy decyzję o dziecku. Oboje mieliśmy stałą pracę. I radziliśmy sobie SAMI! i do dziś sobie radzimy. Ja na razie pracuję na pół etatu w domu i zajmuję się dzieckiem. Nigdy nie byliśmy na utrzymaniu rodziców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po pierwsze to mlode mamy
w zasadzie wiek nie jest az tak istotny, ale podam 2 przyklady z zycia, ktore moga naswietlic problem zaradnosci i bezradnosci. Jeden z nich w mojej rodzinie. Kuzynka 21 lat, studentka administracji, chlopak 25, majacy jakas tam prace. Wpadka. Wspolne mieszkanie, dziecko przychodzi na swiat, kuzynka robi przerwe w studiach i bajka sie konczy:( Bo sie okazuje, ze to male slodkie malenstwo kosztuje, a ich nie stac juz i na wynajem i na zycie i na mleko dla dziecka, ktore jest alergikiem i musi pic specjalne. Niestety chlopak tez musi zjesc, dziewczyna takze, bo jedno musi miec sile w pracy a drugie by zajac sie dzieciakiem. Laduja u rodzicow, ona na studia nie wraca, ale ma prace w sklepie, drugie dziecko i kolo sie zatacza. To ten pesymistyczny przypadek teraz optyistyczny. Mam kolezanke, ktora marzyla zawsze o dziecku gdy miala 22 lata zaszla w ciaze i sie cieszyla z chlopakiem. No, ale ona z zawodu fryzjerka, od ukonczenia szkoly pracowala w tym samym salonie i miala juz wyrobiona pozycje, ze tak powiem, on mechanik samochodowy tez z doswiadczeniem, oboje zarabiali w miare normalnie. Po porodzie ona poszla na wychowawczy i dorabiala sobie przyjmujac stale klientki u siebie, wynajmowali mieszkanie na poczatku, od rodzicow nie brali kasy ani zadnej pomocy. Dzis ona ma swoj salon, on warsztat samochodowy, dom i 3 dzieci:D Jest jednak roznica miedzy mlodymi ludzmi nie majacymi nic a mlodymi majacymi zawod, prace. W takim wypadku moge smialo stwierdzic, ze kolezanka mimo wieku dala sobie rade tylko, ze ani studentka ani niezaradna zyciowo kobieta nie byla.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko to zależy kto jak żyje,czy jest samotną młodą mamą czy ma w kimś oparcie(nie wszystkie żyjemy tak samo):) ,,Nie szkoda wam studiow, mlodosci, tego, ze tak troche od konca wszystko zacyznacie? Nie pisze tego zlosliwie tylko z ciekawosci pytam. Naprawde nie przejmujecie sie, ze nie macie pracy, pieniedzy i, ze to moze za szybko?'' Ja nie marzyłam nigdy o studiach:) Pracujemy razem...więc i finansowo nie jest tragicznie. Być może to za szybko,ale teraz za nic nie cofnęłabym czasu,jestem szczęśliwa,że mam małego skarba w domu którego bardzo kocham:) Może nie uważałam tego za koniec świata, bo miałam wsparcie u obecnie teraz mojego męża:). Zależy jak się komu ułoży,są rożne sytuacje życiowe,każdy inaczej to przechodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po pierwsze to mlode mamy
i jeszcze tak ode mnie odnosnie doroslosci. Wyprowadzilam sie z domu w wieku 19 lat na studia jak sie mozna domyslic wyjechalam. Rodzice na poczatku dawali mi pieniadze. Nie bylam wiec wtedy ani zaradna ani dorosla za to bylo mi wygodnie:) Biorac od rodzicow kase nie mozna nazywac sie doroslymi za to wiem jakie moze to byc fajne. I mysle, ze stad wiekszosc studentek jak zajdzie w ciaze to sie nie przejmuje, no bo rodzice dadza:) Tylko, ze w takiej sytuacji to dziecko ma dziecko, bo dorosla osoba utrzymuje siebie, swoj dom, swoja szkole sama a nie liczy na innych. Dlatego niezaradnych nazywa sie takimi dziecmi, bo sa jak dzieci nieporadni i ciagle musi ich ktos prowadzic przez zycie za raczke.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
_gratka_ z dziunią to nie ma co dyskutować, Ty swoje a ona swoje:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość d.z.iunia
No jeśli ktos ma fach w ręku i stabilna prace ok. 20-stki, to co innego. Gorzej, jeśli sie studiuje, albo zalicza wpadkę w wieku nastu lat, kiedy szkola jeszcze nie skończona (zeby zostać fryzjerka tez trzeba sie uczyć, tyle ze krócej). Poza tym jest to rownież kwestia czasów. Mam sporo znajomych w wieku 25-30 lat oraz trochę starszych. Śledząc ich życie widac wyraźnie, ze dziś ciężej o prace, o umowę na czas nieokreślony tym bardziej. Młode osoby przeważnie dostają dziś umowy smieciowe. Znajomi ok.35-40 lat wspominają swoje początki inaczej. Łatwiej z praca i korzystniejsze umowy. I to bez względu na wykształcenie. Także trudno mi sobie dziś wyobrazić fryzjerka tuż po szkole na wychowawczym - mało ktora ma umowę o prace i urlop macierzyński czy wychowawczy mogą włożyć miedzy bajki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×