Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Już nie narzeczona

Oddałam mu pierścionek, co dalej?

Polecane posty

Gość a ja mysle ze
tępa dzida i głupia a gdzie doczytałaś że ją kochał? bo autorka napisała, że jak go o to spytała to nie odpowiedział.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spytała, spytała
jak on widzi ślub itp. Presja. Odeszła i dobrze. Facet nareszcie może żyć spokojnie, bez presji. Każdy facet gdy dojrzeje do odpowiedzialności za życie rodziny bierze ślub. Co to za pożytek z takiego co bierze ślub i nie ma jak utrzymać rodziny. To tylko tępe pustaki myślą o zaobrączkowaniu faceta. Miłość + ślub = odpowiedzialność. Miłość + bycie ze sobą = związek dwojga kochających się ludzi. Ślub bez odpowiedzialności = Rozwód. Tyle jest wart foszek autorki. Lepiej teraz niż w 2 lub 3 lata po ślubie. Autorka sama pisała że facet ją kocha. Czy rok po zaręczynach już musi być ślub? Jej nie zależało na ślubie, na weselu, na dzieciach.Podobno chciała tylko z nim być. I tyle z jej chcenia zostało. ODESZŁA. Ale jaja.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość polecony
Wielka była miłość autorki, skoro tak łatwo wyszła z tego związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babcia klozetowa z kafeterii
Myślałam że topik już padł. Ale to tylko autorka ODESZŁA tak samo jak odeszła od narzeczonego. Co poniektóre osoby wywarły na nią PRESJĘ i poszła sobie. TO WŁAŚNIE ROBI. UCIEKA PRZED ODPOWIEDZIALNOŚCI. Facet wcale nie unikał i nie uciekał. TO ONA UNIKA KONFRONTACJI. TAKA JEST PRAWDA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiedy facet kocha, nie
boi sie zobowiazan, nie odwleka slubu, nawet jesli np. jest niewierzacy- wezmie ten slub, zeby sprawic przyjemnosc ukochanej taka jest prawda. a wy dalej wylewajcie wiadra pomyj na autorke tylko dlatego, ze przejrzala na oczy i pozwolila i sobie i facetowi znalezc te wlasciwa polowke.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kromka chleba z masłem
kiedy facet kocha, nieboi sie zobowiazan, nie odwleka slubu, nawet jesli np. jest niewierzacy- wezmie ten slub, zeby sprawic przyjemnosc ukochanej taka jest prawda. a wy dalej wylewajcie wiadra pomyj na autorke tylko dlatego, ze przejrzala na oczy i pozwolila i sobie i facetowi znalezc te wlasciwa polowke. x x Co ma miłość do kromki chleba. Jak nie masz co do garnka włożyć to wyprawisz ślub i wesele pustaku. x x 08:53 [zgłoś do usunięcia] błękitna czerń i na co takie gadanie, ani nie wiecie co ona naprawdę myśli, ani co myśli jej ex narzeczony, autorki już nie ma dawno, a wy dalej sapiecie na topiku. x x No właśnie nikt nie wie, ale jazda na narzeczonego to w porządku:P Takie właśnie są komentarze pustaków. Nie wie, ale mu przypieprzy. A co, niech wie, że taka jedna z drugą może. A narzeczona tak kochała, och jak ona go kochała, obiecała mu nawet że z nim zostanie, że go nie opuści. TAKA TO BYŁA WIELKA MIŁOŚĆ I SIĘ ZESRAŁA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość list w butelce
Bo tak naprawdę to ona go nie kochała. Ona chciała tylko wyjść za mąż. Nie ten to inny, co za różnica. Jednym słowem SPRZEDA SIĘ INNEMU.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szkoda słów po prostu
Zawsze tak bywa. Wpierw dziewczyna chce tylko z nim być. Jest cud miód i ultramaryna. Nagle koleżanki zaczynają jazdę jak toto, tak toto co toto? I bęc panna zadziera kiecę i po ptokach. A czy tak naprawdę chodzi o ten papier, czy powinno chodzić o to czy razem są szczęśliwi. No ale nawet tu durne tłumoki pieprzą o braku szacunku i o honorze. A brakiem szacunku wykazała się autorka. Honor nadszarpnęła narzeczonemu. x x Podała mu czarną polewkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciulawikowa.
A ja wam powiem tak. Panienka musiała już mieć innego na oku a teraz rżnie głupa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kromka chleba z masłem
Znudziła się chłopakiem. Ona wcale nie kochała. Ktoś kto kocha potrafi być z drugą osobą na dobre i na złe. A tu poszło jak po maśle. Faktycznie Podała facetowi CZARNĄ POLEWKĘ.:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no pewnie miala sterczec
z facetem, ktory ma nia wyjebane Gdzie takich glupich sieja???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no pewnie miala sterczec
Na dobre i zle, to mozna byc kiedy nie tylko samemu sie kocha, ale jest sie kochanym - facetow bylo wygodnie z nia i ja oszukal, ze ma wobec niej powazne zamiary. z takiego bagna ucieka sie w podskokach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość perkusista dżem
Wiecie co laski? Jesteście głupie. Panna nawija że nie chce ślubu, wesela, dzieci. A za chwilę robi facetowi jazdę o ślub. Facet jak dojrzeje sam proponuje ślub, w kościele czy tylko cywilny. A baby są porąbane.Ty też masz nasrane. Jak która chce to zawsze wyczyta że ziemia stoi w miejscu a słońce się kręci. To że laska jest niepoważna świadczy fakt że zmyła się z topiku i koniec balu. Nie potrafi znieść słowa PRAWDY. Prawda boli. Ale laska wcale się nie wstydzi. Żenada. Jakby miała honor to by napisała jak było na prawdę. Strzeliła focha i kropka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wódko, wódeczko, spirytusie,
No proszę. Następna która ma radar w oku i wie że facet jej nie kochał tylko było mu wygodnie. Przecież autorka sama pisała jak to oboje się kochali ona jego i on ją. A teraz pustak jakiś już wie że tylko ona kochała a jemu było tylko wygodnie. Jakby kochała to by nie spieprzyła układu. No i co autorko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobieta w szarym kostiumie
Mnie się wydaje, że autorka zbytnio jest podatna na zdanie osób trzecich. Sama nie potrafi podjąć decyzji, a te które podejmuje pod wpływem sugestii są nietrafione. Nie rozumiem takiego postępowania. Po co się nakręcać bez powodu. Właśnie prześledziłam topik. Pojawiały się wpisy sugerujące że dobrze zrobiła. Namawiające wręcz do agresji w stosunku do chłopaka. Autorka rozgrzała się i zaczęła wylewać pomyje na niego.Głosy rozsądku namawiające na przeanalizowanie postępowania i spokojną rozmowę z chłopakiem okazały się wrogo przyjęte prze zwolenniczki "twardego" traktowania sprawy. W małżeństwie czy w luźnym związku zawsze są zgrzyty i świeci słońce. Nie można jednego incydentu brać za wymiar wzorcowy. Kto z nas zna tak naprawdę autorkę i jej narzeczonego. Kto wie o co tak naprawdę poszła kłótnia. A;e wszyscy już mają ustalony wyrok. Winien jest facet, Dziewczyna to niepokalana panienka. Kto z was nigdy nie popełnił błędu? Wiec jeżeli wszyscy mają czyste sumienie proszę, tu leży stos kamieni. Rzucajcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do wódki- skurwiałego
prawika: "Przecież autorka sama pisała jak to oboje się kochali ona jego i on ją. " czytaj niedorobku ze zrozumieniem. autorka napisała JAK WÓŁ, ŻE NA PYTANIE , CZY ÓW CHŁOPAK JĄ KOCHA, ÓW CHŁOPAK NIE ODPOWIEDZIAŁ NIC. jakieś wątpliwości, ślepoto? :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prrowokatorr
Rekordowa liczba rozwodów w Polsce Zobacz artykuły na temat:małżeństworozwódsąd W 2009 roku zanotowano w Polsce rekordową liczbę rozwodów. Blisko 72 tysiące par zdecydowało się na formalne rozstanie. Najczęstsze przyczyny rozwodów to niezgodność charakterów, zdrada małżeńska, nadużywanie alkoholu i narkotyków, problemy finansowe oraz złe relacje pomiędzy członkami rodziny. Najczęstsze przyczyny rozwodów to niezgodność charakterów, zdrada małżeńska, nadużywanie alkoholu i narkotyków, problemy finansowe oraz złe relacje pomiędzy członkami rodziny. Smutna statystyka Równie dużą liczbę rozwodów jak w minionym roku zanotowano ostatnio w 2006 roku. Od tego czasu w ilości spraw rozwodowych notowano tendencję spadkową. W 2007 roku 66 tysięcy par zdecydowało się na rozwiązanie związku małżeńskiego, natomiast rok później 66 małżeństw zdecydowało się na podobne kroki. W opinii ekspertów niestety, ale należy się spodziewać bardziej tendencji rosnącej niż malejącej jeżeli chodzi o liczbę rozwodów w Polsce. Najczęstsze przyczyny rozwodów Należy podkreślić, że przede wszystkim zmieniła się ludzka mentalność. Ludzie pobierając się teraz coraz częściej dopuszczają do siebie świadomość, że w przypadku, gdyby ich małżeństwo nie okazało się szczęśliwe, to je rozwiążą. W czasach, gdy liczba rozwodów była znacznie mniejsza małżonkowie przywiązywali znacznie większą wagę do przysięgi małżeńskiej, a przypadki rozwodów były notowane tylko w skrajnych sytuacjach, kiedy jedna strona nadużywała alkoholu, narkotyków, była sprawcą przemocy w rodzinie. Zobacz: Kiedy nastąpi zupełny i trwały rozkład pożycia? Najczęstsze przyczyny rozwodów to niezgodność charakterów, zdrada małżeńska, nadużywanie alkoholu i narkotyków, problemy finansowe oraz złe relacje pomiędzy członkami rodziny. Młodzi ludzie też się rozwodzą Znaczącą grupę, wśród osób rozwiązujących małżeństwo stanowią młodzi ludzie. W 2008 roku, aż 75% rozwodzących się kobiet nie ukończyło 24 roku życia. Wśród mężczyzn ta statystyka wyglądała nieco lepiej, bo 56 %. Powyższe dane statystyczne dowodzą, że wiele małżeństw w młodym wieku jest zawieranych przedwcześnie. Młodzi ludzie nie są w stanie podołać razem trudom i przeciwnościom, w związku z czym uciekają się do rozwodów. Co ciekawe w zdecydowanej większości przypadków pozwy rozwodowe są składane przez kobiety. Mieszkańcy wsi rozwodzą się trzy razy rzadziej od swoich odpowiedników zamieszkałych w miastach. Czytaj więcej na Wieszjak.pl: http://rozwody.wieszjak.pl/sprawa-rozwodowa/217577,Rekordowa-liczba-rozwodow-w-Polsce.html#ixzz2QpWjIa6T x x To info dla tego nie-prawika co umie czytać do góry nogami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prrowokatorr
Parafrazując związek do małżeństwa. x x Kodeks rodzinny i opiekuńczy stanowi, że każdy z małżonków może żądać rozwiązania małżeństwa przez rozwód, jeżeli pomiędzy małżonkami doszło do trwałego i zupełnego rozkładu pożycia małżeńskiego. Aby w ogóle mówić o trwałym i zupełnym rozkładzie pożycia należy się zastanowić, co to w ogóle jest pożycie małżeńskie zwrot, który również nie doczekał się definicji. Mamy więc tu przede wszystkim na myśli całokształt więzi ekonomicznych pomiędzy małżonkami, chodzi to wspólne miejsce zamieszkania, o współprzyczynianie się do zaspokajania wzajemnych potrzeb życiowych, współdecydowanie o wydatkach, ale także więzi emocjonalne łączące małżonków. Kiedy mówimy o trwałym i zupełnym rozkładzie pożycia, należy przez to rozumieć stały i niezmienny rozpad wskazanych wyżej więzi pomiędzy żoną i mężem. W teorii jest to dość klarowne, natomiast w praktyce zwrot ten doczekał się wielu często niespójnych orzeczeń sądowych. I tak, w jednym z orzeczeń czytamy, że rozkład pożycia jest zupełny dopiero wówczas, gdy wszelkie więzy łączące małżonków zostają zerwane, a więc gdy małżeństwo całkowicie przestaje funkcjonować, w innym przeczytamy, że jeżeli istnieje między małżonkami co najmniej jeden wycinek pożycia małżeńskiego, który nie uległ rozkładowi to nie można przyjąć zupełności rozkładu tego pożycia, choćby nawet poza tym nie układało się ono harmonijnie. Czytaj więcej na Wieszjak.pl: http://rozwody.wieszjak.pl/sprawa-rozwodowa/213158,Czym-jest-trwaly-i-zupelny-rozklad-pozycia.html#ixzz2QpZHyHTJ x x A tu rozpadu nie było:) Tylko pani odeszła w siną dal. Jak głupia to sobie pogorszy. Jak to mówią z deszczu pod rynnę. Miałeś chamie czapkę z piór:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prrowokatorr
Dane które były podawane jako przyczyna rozwodu. Niekoniecznie prawdziwe.:P x Wielka miłość, a pózniej rozwody! Na początku zauroczenie, później przerodzenie w miłość, potem już tylko plany o wspólnym życiu, o dzieciach i beztroskiej starości. Statystyki rozwodów/fot. spawpiotr x Statystyki rozwodów/ x Niestety po pewnym okresie wielkie rozczarowanie - mąż, czy żona zakładają sprawę rozwodową. Powodów jest wiele, zdrada, niezgodność charakterów, itd. Każdy ma jakiś powód. Ale czy faktycznie miłość nie może być taka jak w pięknych filmach o miłości i w końcu, co nam daje rozwód? x Niektórym daje wolność, innym nową lepszą miłość, jeszcze innym spełnienie się zawodowo nie mając obowiązków na głowie, ale inni szukają po prostu szczęścia gdzie indziej lub, z kim innym chcą zacząć wszystko od nowa. x Statystyki rozwodów w Polsce wskazują, że liczba rozwodów w Polsce stale wzrasta, a zatem problem wciąż jest aktualny. x x Najczęstsze przyczyny rozwodów. x x niezgodność charakterów: 32% zdrada: 24% alkohol: 23% naganny stosunek do członków rodziny: 9% problemy finansowe: 9% inne: 3% x x W większości z nas rodzi się pytanie to, po co w ogóle robi się te wielkie huczne wesela, wydawanie majątku na piękne kreacje ślubne i obrączki skoro po paru latach i tak będzie rozwód żal i zostaną tylko wspomnienia pięknych dni spędzonych razem, wspólnych planów. Według danych statystycznych GUS to na wszystkie małżeństwa zawarte na dany rok notuje się 1/3 rozwodów i tendencja ta rośnie. Przyczyn rozwodów jest bardzo dużo. Co zrobić by ta tendencja zaczęła maleć by inne osoby na tym nie cierpiały (dzieci, rodziny)? x x Po co więc facet miał deklarować ślub skoro i tak go czekał rozwód?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wódko, wódeczko, spirytusie,
do wódki skurwiałego xx z pierwszego postu autorki. """W odpowiedzi usłyszałam, iż oświadczył się w celu upewnienia mnie, że mnie kocha:> Tak tak moi drodzy! """

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wódko, wódeczko, spirytusie,
Więc debilko skoro nie umiesz czytać to ci podpowiem. To są te czarne robaczki na białym tle. Te robaczki to są literki. Litery tworzą słowa. Słowa tworzą zdania. To taka forma komunikacji pomiędzy ludźmi. Jak z tobą jako "debilem" nie wiem jak się porozumiewać. Chociaż debil to też człowiek tylko chory. Z chorymi obchodzę sie raczej delikatnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do wódki- skurwiałego
śmietku nikomu niepotrzebny, pierścionek dał jej najpierw, owa rozmowa odbyła się później :O przeczytaj jej wypowiedzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do wódki- skurwiałego
odpadzie wydalonym z lędźwi kolejnego odpadu, czytanie nie boly.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja mysle ze
współczuję Wam, ze się zadowalacie ochłapami "miłości", gdzie zależy Wam tylko na pierścionku a przysięga małżeńska to "tylko papier" - bo przecież facet dał autorce pierścionek tak o sobie, zwąc go "zaręczynowym", a nie powinien skoro nie miał w planach ślubu z nią. Ja nie potrafiłabym być z facetem jeśli nie byłabym pewna, że mnie kocha i SPYTANY czy kocha nie odpowiedziałby, co sugerowałoby, ze nie kocha...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wódko, wódeczko, spirytusie.
do wódki skurwiałego :P Jak komuś coś nie po drodze to tylko ubliżać potrafi. Kultura to jest takie coś co niby nie ma ale każe zachowywać się grzecznie. Tobie brak grzeczności więc i kultury też brakuje. A że brak ci argumentów rozsądnych wiec wywalasz obelgi na tapetę. Więc jeżeli autorka tak samo rozumuje więc... x x Co do powtórnego słowa kocham po zwróceniu pierścionka. Mnie by też mowę odjęło. Bo cóż można odpowiedzieć. Wczoraj wyznaje mi miłość i że mnie nie opuści, a dzisiaj oddaje mi szkiełko i się wyprowadza.SZOK. Każdego by zamurowało. Ale nie faceta. On powinien paść na kolana i błagać by została. Biegiem do USC i zamawiać ślub. Jeżeli brak 100 % pewności że podołam. Nie chodzi o miłość. Chodzi o to czy podołam być mężem. Czy dam radę gdy założę rodzinę. Ale dla pustaka............ Chociaż brak wiary we własne siły, muszę poprosić o ślub. Choćby zaraz sie zesrało. Ślub musi być bo ona ma parcie od rodziny. D.N.O.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Annonimus Primus
Cytuję: 18:21 [zgłoś do usunięcia] a ja mysle ze współczuję Wam, ze się zadowalacie ochłapami "miłości", gdzie zależy Wam tylko na pierścionku a przysięga małżeńska to "tylko papier" - bo przecież facet dał autorce pierścionek tak o sobie, zwąc go "zaręczynowym", a nie powinien skoro nie miał w planach ślubu z nią. Ja nie potrafiłabym być z facetem jeśli nie byłabym pewna, że mnie kocha i SPYTANY czy kocha nie odpowiedziałby, co sugerowałoby, ze nie kocha...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Annonimus Primus
Odpowiadam: Miałam już dosyć tego, że wszyscy dookoła się pytają co z tym ślubem bo to już przecież rok minął od zaręczyn i szukania wymówek. Teraz mogę mówić jasno; nie będzie żadnego ślubu i już. Z drugiej strony, bardziej zależy mi na szczęśliwym związku niż na byciu "żoną". Trochę zgłupiał, to było wczoraj wieczorem jak już się szykował do spania, w nocy się przytulał, co rzadko robi, a rano kątem oka zobaczyłam jak ogląda ten pierścionek. Ale nie rozmawialiśmy o tym, dzisiaj niby wszystko normalnie, No widzisz, dla mnie ani zaręczyny ani ślub nie jest wyznacznikiem stopnia pewności i trwałości związku. Czy nosząc pierścionek, czy biorąc ślub mamy gwarancję, że ta druga osoba nas nigdy nie zostawi? A czy możemy mieć pewność, że ja nigdy nie przestaniemy kogoś kochać? Jeśli byśmy mieli, to nie byłoby w ogóle rozwodów. Wolę być z kimś szczęśliwa, niż przeć na ślub z obawy, że mnie zostawi. Wybacz, ale to głupota. Czuję się trochę dziwacznie, bo niby chcę z nim być itd, ale dokucza myśl w jaki sposób mnie potraktował, czyli zupełnie niepoważnie. Druga sprawa, to niewiem czy potrafię być z kimś na pół gwizdka. Bo albo się angażuję w związek albo nie. A jak się zaangażować kiedy się ma tą świadomość, że druga osoba nie chce niczego z tobą planować? Z początku to się wydawało prostsze, a teraz mam wrażenie, że nieuchronnie zaprowadzi nas do rozstania. To przykre, ale chyba powinnam wziąć się w garść. Czuję się trochę dziwacznie, bo niby chcę z nim być itd, ale dokucza myśl w jaki sposób mnie potraktował, czyli zupełnie niepoważnie. Druga sprawa, to niewiem czy potrafię być z kimś na pół gwizdka. Bo albo się angażuję w związek albo nie. A jak się zaangażować kiedy się ma tą świadomość, że druga osoba nie chce niczego z tobą planować? Z początku to się wydawało prostsze, a teraz mam wrażenie, że nieuchronnie zaprowadzi nas do rozstania. To przykre, ale chyba powinnam wziąć się w garść. Proszę babciu nie pisz bzdur. Kocham go, ale nie będę się poniżać. Nie będę go na siłę ciągnąć za sobą. On się nawet nie przejął tym zerwaniem zaręczyn, zresztą wprost mi powiedział, że boi się brać ślub, bo nie wie czy to jest "to". No to o czym my w ogóle rozmawiamy? Mam zostać i wmawiać sobie, że kiedyś to wszystko się zmieni? Ktoś tu dobrze napisał, muszę schować uczucia do kieszeni i zadbać o własny tyłek. Chciałam wyjechać z nim, ale on się nie kwapi, mnie tutaj nic specjalnego nie czeka, mam wiecznie wynajmować stancję? Nie stać mnie na zakup lub wynajem samodzielnego mieszkania, mam 26 lat chyba powinnam pomyśleć o sobie, co dalej? On ma mieszkanie od rodziców i problem z głowy. W razie rozstania dokąd mam pójść? Pewnie, że będzie boleć, ale staram się myśleć długoterminowo. Trochę realizmu. Smutny facet oczywiście masz rację w tym co piszesz. Jednak nie znasz mnie, nie wiesz jak wygląda mój związek, a po tym co tu napisałam nie powinieneś mnie oceniać. Jest mi mega ciężko, bo naprawdę dobrze mi z tym facetem, choćbym chciała to nie mam się o co do niego przyczepić. Nie mamy większych problemów. I uwierz, że jestem cierpliwa w stosunku do niego, nie będę opowiadać historii tego związku ze szczegółami, bo nie o to tu chodzi, musisz mi uwierzyć na słowo, że jestem cierpliwa. Mi nie zależy najbardziej na ślubie/weselu/pierścionku/białej sukience/byciu żoną itp. Mi zależy na tym, aby być najważniejszą dla osoby, która jest najważniejsza dla mnie. To bardzo proste. A niestety tak nie jest obecnie. Powiedz mi jak mam się zaangażować maksymalnie i olać własne potrzeby, kiedy on wprost mi mówi, że nie wie czy to ze mną chce być tak na amen? No jak? Czuję się strasznie niefajnie. Jeśli chodzi o rozmowę, to jest to o co mogę się przyczepić do niego. Rozmawianie nie wychodzi mu dobrze wiesz? Mam go zmusić, żeby ze mną rozmawiał? Wyprowadziłam się dzisiaj. Jestem w czarnej dupie, najgorszy scenariusz jaki dla siebie przewidziałam Ale muszę wziąć się w garść inaczej zwariuję. Tak. Zapytał sie nawet czy mi przypadkiem nie pomóc pakować rzeczy. Taki był uprzejmy. No cóż, teraz wiem, dlaczego nic nie mówił o ślubie, po prostu mnie nie kochał. Ale żeby tak długo to ciągnąć? I nic nie powiedzieć? Jednak dobrze zrobiłam. Uff mam nadzieję, że podjęłam słuszną decyzję, ale jest mi mega ciężko. Z naszego milutkiego, urządzonego gniazdka trafiłam na polówkę u znajomych w jakimś zapyziałym wynajmowanym mieszkaniu:/ Generalnie nie jest różowo, jest mi cholernie ciężko, ale staram się myśleć, że będzie lepiej. Co do chłopaka to nie nie odzywał się słowem. Zapomniałam zabrać jednej rzeczy, po którą poszła moja przyjaciółka, to mówiła, że chłopak wyluzowany, pewny siebie, muzyczka, obiadek, pełen relaks:] To mnie tylko utwierdza w przekonaniu, że ma mnie gdzieś. Wszystko co miałam wsadziłam na raz do auta i pojechałam. Nie potrafię się rozpłakać, choć może to przyniosłoby ulgę, czuję taką okropną pustkę i maksymalne poczucie beznadziei. Wiesz już raz to przerabialiśmy, taką wyprowadzkę, na samym początku wynajmowaliśmy mieszkanie i była podobna akcja. Obudził się wtedy po paru dniach, że chce być ze mną. Ale teraz nie ma na to szans, po prostu most spalony i nie ma odwrotu. Mimo, że jak nad tym pomyślę to już tęsknię, ale kurcze za późno trochę. Nie pasujemy do siebie chyba i już. Nie kocha mnie. Prawda boli, ale muszę ją przełknąć. Na tą chwilę nie mam ochoty na kompletnie nic, praca/sen i nic więcej. Odłożyć kasę, wyjechać, zapomnieć i zacząć od nowa. Najgorsze, że muszę mu jeszcze zabrać kanapę, która była moja, muszę poprosić chłopaków z pracy, żeby mi pomogli ją przewieźć, ale nie chcę tam wracać Aha i jeszcze jedno, nie żałuję! "babcia klozetowa z kafeterii No tak. Wszyscy znajomi i rodzina dopytywali się kiedy ten ślub. To są słowa autorki. Ale komentarze kafeterii mówią same za siebie. Ciśnienie na autorkę. ZOSTAW GO. ON NIE JEST CIEBIE WART. DAJ SOBIE Z NIM SPOKÓJ. ZNAJDZIESZ SOBIE INNEGO. No więc niech sobie szuka innego. Nie ważne że może będzie bił, nie ważne że może będzie pił. Ale weźmie ślub. Nie ważne że będzie kuchtą a nie partnerką. BĘDZIE ŻONĄ Z LICENCJATEM. BĘDZIE MIAŁA PAPIER. Znajomi i rodzina już nie będą pytali. I to jest najważniejsze. Dać się stłamsić innym ludziom. Nie mieć własnego zdania. W końcu moje uczucie nie jest ważne. Ważna jest wypowiedź ludzi nieważnych. Bo miłość można schować do kieszeni i kupować na wagę w markecie. Miłość sprzedają na straganach. W kioskach z gazetami. Podobno Palikot rozdaje za darmo. Dlatego inni kochają inaczej. Smutne, śmieszne." Ty też babciu piszesz bzdury. I chyba sama nie czytasz moich postów, albo niewiem niejasno się wyrażam czy jak? Mi nie zależy na ślubie, na byciu żoną, na dzieciach (nie przepadam za dziećmi), ja chcę być z kimś kto mnie kocha. Kto mnie nie zostawi samej na sylwestra na ostatnią chwilę, żeby pójść z kolegami na imprezę, kto nie będzie się 4 lata zastanawiał czy to jest to i czekał na objawienie, kto będzie sam potrafił powiedzieć, porozmawiać o tym co mu leży na sercu, kto będzie w stanie samodzielnie podejmować decyzje. Mam w dupie co myślą inni i dlatego tak zrobiłam jak zrobiłam. Gdybym się przejmowała opiniami to bym z nim została!! Bo co ludzie powiedzą, przecież razem meiszkamy, rodzice się zaangażowali, żeby nam pomóc urządzić mieszkanie, przecież mam pierścionek, jak to tak teraz wyjść na porzuconą i niekochaną?? Przecież to wstyd. Nieważne, że mnie nie kocha, że ze mną nie rozmawia, że się nie przejmuje moim odejściem, że mnie nie zatrzymuje przy wyprowadzce, tylko pyta czy mi pomóc znieść rzeczy do auta. Ważne, że jest przystojny i jest moim narzeczonym. Gdybym się przejmowała opiniami, to bym została i tworzyła związek "na pokaz". Jest mi ciężko, ale wiem że dam sobie radę, i nie chcę teraz przed nikim rozkładać nóg jak to tu ktoś ładnie ujął. Ułożę sobie życie nie czekając na miłość. Może kiedyś przyjdzie. Wolę mieć swoje miejsce na ziemi, swój kąt, a gdzie to znajdę to się okaże. x x x To są dosłowne wypowiedzi autorki do str. 5. Nie ma mowy o powtórne pytanie czy kocha po zwrocie pierścionka. x x Widać tylko zmianę nastawienia autorki gdy "ciśnienie pewnych pań zaczęło ją nakręcać na anty. Ale co mi tam. Nie mój cyrk, nie moje małpy. Ja nie będę sobie w brodę pluł. A facet wyraźnie powiedział że nie wie............ Wiec autorka odeszła. I o co tyle hałasu. Nie ona pierwsza. A co najważniejsze. Są mądrzejsze od niej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobieta w szarym kostiumie
Może i ja zacytuję wypowiedź już nie narzeczonej. "No widzisz, dla mnie ani zaręczyny ani ślub nie jest wyznacznikiem stopnia pewności i trwałości związku. Czy nosząc pierścionek, czy biorąc ślub mamy gwarancję, że ta druga osoba nas nigdy nie zostawi? A czy możemy mieć pewność," Jak widać facet liczył że dziewczyna będzie z nim, że go nie opuści. Miał pewność.! Już jej nie ma. Dziewczyna go opuściła. Już nie narzeczona sama zadaje kłam swojej miłości do faceta. Ona to perfekcyjnie zaplanowała i zrealizowała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja mysle ze
przesadzacie z jechaniem po dziewczynie. facet się oświadczył i zamiast powiedzieć jej, że to ściemniane zaręczyny bo ślubu z nią brać nie zamierza, to olewał próby rozmów i wykręcał się. A ZARĘCZYNY polegają na tym, że są wstępem do ślubu, więc nie powinien się jej oświadczać i nie byloby problemu, bo autorka wyraźnie napisała, że nie zależało jej na tym i ją tym zaskoczył. Pewnie zrobiłabym tak samo, bo może już po oświadczynach uświadomił sobie, że to nie kobieta jego życia, ale powinien być z nią szczery... a był dopiero nie odpowiadając na pytanie czy kocha...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×