Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Samotna :(

Czy tylko ja nie lubię gdy mój mąz/partner wyjezdza w delegacje ?

Polecane posty

Witam :D Kurczę ale jestem podniecona od samego rana :D Szukalismy z mezem mieszkania na wynajm i wkoncu nam sie udalo, zostala kwestia potwierdzenia u wlascicieli checi zawarcia umowy :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Podlej tp super! Zadomowicie się nim małe przyjdzie na świat. Podlej a Ty pisałas o usg. Nie byłaś na usg polowkowym w 22 tc? Czy małe się nie odwrocilo i nie pokazalo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Byłam,byłam ale się odwrociło :( Nie chce sie nam pokazac co ma miedzy nogami :P idelanie widzielismy linie kregoslupa oraz raczki :D Z gory probowalismy podejrzec to raczke wystawilo i zaczelo sie po glowce drapac (slodko to wygladalo) i jeszcze bardziej zaslonilo krocze :D wczoraj bylam u lekarza oddac tylko wyniki z obciazenia glukoza (na szczescie cukrzycy nie mam) i dostalam skierowanie na kolejne badania krwi i moczu. gdy sie zapytalam o usg kolejne to dopiero bede miala w czerwcu. a wizyte mam dopiero na 27 :/ wiec na poczatku lipca powinnam zerknac na malucha :D a co do mieszkania to fakt zadomowimy sie ale srednio mi sie podoba pomysl z wynajmowaniem mieszkania... z jednej strony sie cholernie ciesze bo pojdziemy wreszcie sami na ''swoje'' ale z drugiej strony juz bym wolala wziac kredyt i isc na najmniejsza kawalerke i ja splacac. zawsze to sie laduje kase w swoj kat. no ale coz maz twierdzi ze najpierw lepiej jest pojsc na wynajm zobaczyc ile nas kosztuje zycie i dopiero wtedy zdecyodwac sie na kredyt by wiedziec ile mozemy na niego przeznaczyc. z jednej strony ma racje ale z drugiej strony szkoda mi kase ladowac w czyjes 4 sciany jak moglabym splacac swoje. ( tak na marginesie aktualnie mieszkamy z moimi rodzicami).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie mieszkacie z rodzicami, którzy napewno Wam nie odmówią pomocy jesli okaże się że po wzięciu kredytu ciężej Wam idzie. Można przecież kupić mieszkanie a w razie kłopotów ze spłatą wynająć je komuś by zapracowało na siebie i chwilę pomieszkać u rodziców. ALe wynajem też nie jest najgorszy, i jak Twój mąż słusznie zauważył można popróbować jak wyjdzie, to rozsądne. My mieszkamy w swoim mieszkaniu osobnym ale w domu wielorodzinnym. Na parterze mieszkają nasi teście, na pierwszym piętrze szwagierka z rodziną a my na drugim piętrze. Więc niby osobno bo mamy swoją łazienkę, kuchnię i 5 pokoi całkiem swoich ale jednak razem. Jest do kogo zejść jak trzeba cukier pożyczyć;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No tak dlatego mowie ze wynajem ma swoje plusy i minusy. Zawsze mozna sie wycofac jesli nie damy rady, ale szkoda ze inwestuje sie w mieszkanie ktore tak naprawde nie jest nasze no ale coz. Moj maz to rozsadny czlowiek i nie zostawi nas na lodzie wiedzac iz mamy dziecko w drodze :) No to super ze macie takie spore lokum. My na upartego jesli bysmy chcieli to moglibysmy rozpoczac budowe domu ktory stoi na podworku rodzinnym (na wsi) mojego meza. Ale tam jest spor pomiedzy dwojka braci i do tego tesciowa ktora mysli o wlasnym czubku nosa. Nie bierze nas pod uwage, ze moglibysmy sobie parter wyremontowac (mieszkanie jest dwu pietrowe, kazde pietro okolo 140m2) tylko siebie ze ona kiedys chce sobie tam zrobic mieszkanie z duza kuchnia itd...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak wiec odpuscilismy sobie temat szczegolnie zwazajac na to iz na tym samym podwórku sa sasiedzi ( rodzina-siodma woda po kisielu) ktorzy rowniez wybudowali sobie taki duzy dom i mieszka tam kilka rodzin (dziadkowie, jeden syn z rodzina, drugi syn z rodzina, corka ktora jak narazie nie ma nikogo) za duzo by nas bylo ;/ i ze wzgledu na relacje stwierdzilismy, iz nie warto. Ciagle bylby spor na podworku, tym bardziej iz tesciowa jest nauczona krolewskiego zachowania tzn. ona trawi nie skosi pod swoimi oknami bo ma synow od tego, ona u swinek sprzatac nie bedzie bo co by ludzie na wsi powiedzieli itd ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja wczoraj cały dzień w mieście na zakupach. Za tydzień na wesele idę. Musiałam buty kupić i składniki na ciasta weselne. Czeka mnie 2 tygodnie pieczenia ciast. Najpierw czwartek i piątek na wesele, potem środa tort do przedszkola na urodziny Sławka i potem piątek i sobota tort i ciasta na domowe przyjęcie urodzinowe Sławka. Najbardziej czwartku nie mogę doczekac się bo mam wizytę u fryzjera. Pierwsza od 4 miesiący. A dziś leniwie, deszczowo i sennie. Trochę za mało się wczoraj ubralam i mnie zmoczylo i przewialo i teraz kicham:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to widze ze roboty brakowac Ci nie bedzie :D przyznam szczerze ze nie zazdroszcze :P my dzisiaj spdzielismy niedziele na zakupach w ikei obkupujac sie w niezbedne rzeczy do kuchni :) szklanki, sztuce, miseczki itd :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój facet pracuje w Niemczech,dzisiaj mija 3 tydzień gdy widzieliśmy się ostatni raz.Jest naprawdę ciężko,niby sms-y,telefony a i tak nie to samo co możliwość przytulenia się :( Jeszcze 6 dni i się zobaczymy :D Pozdrawiam wszystkie tęskniące i będące w związkach na odległość ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
megiszon86- wow to szczerze Ci wspolczuje... a jaka prace ma Twoj maz, ze na tak długo wyjezdza (jesli mozna wiedziec oczywiscie) :) No ja mam głeboka nadzieje ze moj sie wymiga od wyjazdu ale watpie :/ znajac jego szefa i podejscie do zycia to szanse sa marne, choc zalezy od humoru, czasami potrafi okazac przejawy ludzkich uczuc :D a co u Ciebie ambaje? Ja dzis od samego rana lenia pomimo, iż czeka mnie obiad, sprzatanie, prasowanie i zakupy... nie potrafie sie z lozka wygramolic :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Megiszon to pewnie Twój facet tak ciągle wyjeżdża.. to co my tu narzekamy, że nasi raz na miesiąc na 2 dni pojadą.. a macie dzieciaki? Ja dziś od rana umyłam samochód a nasapałam się że hej bo się coś wąż ogrodowy popsuł i woda nie leciała i wiadrami tachałam żeby spłukać.. ale jest czysty i nie będzie wstydu na wesele jechać.. zrobiłam pomidorówkę z rosołu dla chłopaków a sobie michę makaronu ze szpinakiem.. po prostu mam takie łaknienie na makaron ze szpinakiem że mogłabym go codziennie na każdy posiłek jeść.. pogoda u nas letnia i tak ma być cały tydzień, trochę się boję jak na to wesele pojadę ale cóż będzie dobrze.. jutro zaplanowałam sprzątanie mieszkania bo już koty na panelach widać.. a tak się mówi że kobieta siedzi w domu i nic nie robi..:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Setunia a Twój mężczyzna 11tego wrócił a teraz zostaje na dłużej w domu??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ambaje całkiem dobrze:) dziś rano wybierali.śm,y panele w tym tyg mają położyć płytki w łązience i wc i może te panele też zdąza polozyc jak zdaza dojsc Moj M leci w następnym pn czyli za tydzień i wróci koniec maja poczatek czerwca ja dzis w pracy do 20stej:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a moj mi za to podniosl tak cisnienie ze az babel zaczal mnie kopac :/ zawsze w tej jego pieprzonej firmie jest tak ze gdy zaplanuje sobie wieksze zakupy to on akurat musi w pracy zostac doslownie ZAWSZE. dzis mialam zamiar jechac do biednroki gdyz w promocji beda kocyki, reczniczki frotte itd dla dziecka, a oplaca sie bo gdzie indziej kocyki kosztuja okolo 30 zl a dzis sa 15... reczniki przewaznie 30-40 a dzis 21 zł.. no szlag czlowieka idzie trafic.meczy mnie to ze wszystko jest na mojej glowie zakupy, sprzatanie, gotowanie, prasowanie, wyprawka dla dziecka itd itd. Nie wiem czy tylko ja mam takie ''problemy'' czy to raczej normalne u kazdej kobiety

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to ja widze setunia ze Twoj maz naprawde na dluugo wyjezdza. ja sobie tego nie potrafie wyobrazic w panujacej sytuacji. dziecko w drodze a on ciagle w rozjazdach. w sumie to raczej nie zgadzalabym sie na to ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oluska2222
A u mnie wczoraj minęło 3 tygodnie jak sie nie widzimy a zostało jeszcze 6 tygodni :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oluska2222
a u mnie wczoraj minęło 3 tygodnie jak sie nie widzimy a zostało jeszcze 6 :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Podleje, to jeszcze nei mój mąż:D ale pewnei nim zostanie;) ja mam taką sytuację od kiedy się poznaliśmy, więc po prostu od początku to akceptowałam i nie znam tego, że miesiącami razem jesteśmy, w sumie długo ze sobą nie jesteśmy bo w marcu minął dopiero rok;) on chce tam pracować aż do tamtejszej najniższej emerytury , a wiek ten wynosi 6 lat, więc opn musi pracować tak jeszcze z 4-3 lata

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aaaaa rozumiem :) no to co innego jak od pocztaku jest u Was taka sytuacja, a u nas najgorsze jest to ze przez 2-3 miesiace potrafi nawet spotkania zadnego nie miec, nie zostawac w pracy dluzej a jak juz ma jakies spotkanie to albo 2-3 dniowe w kraju (tzn wychodzi do pracy o 8 wraca po 23) albo wyjezdza na tydzien lub dluzej ;/ moze tez dlatego ciezko mi to zaakceptowac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mój ma sezon od połowy marca do pażdziernika.. mam nadzieję że jak będę rodziła to już będzie po sezonie.. wtedy potrafi wyjść na 7:30 do pracy i wrócić o 2 w nocy.. no i wtedy najwięcej wyjazdów jest.. już się chyba przyzwyczaiłam ale to za każdym razem od nowa przerabiam.. inaczej organizujesz sobie czas jak jego nie ma a Ty jesteś sama a inaczej jak zostajesz z dzieckiem lub z dwójką.. u mnie dochodzi jeszcze fakt że mąż pomaga rodzicom w polu więc w sierpniu jest im potrzebny.. i niby jest w domu a go nie ma.. czasami mam nerwa że nikt nie zapyta mnie o zdanie czy mogą mi zabrać męża na dzień do pola ale z drugiej strony jest pogoda i hop nagle zryw w pole.. jakoś trzeba zagryź zęby.. przecież jego rodzice są dwa razy starsi od nas, nie mogą sami zapierniczać..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czyli rozumiem ambaje ze Twoj maz rowniez wywodzi sie z wioski na ktorej rodzice utrzymuja sie jeszcze z gospodarki? to tak samo jak i u mnie z tym ze u nas jest taki plus, ze na wiosce zostal o 2 lata mlodszy brat, i 11 letni łepek, ktorego powoli tez trzeba zaciagac do ''roboty'' a ze ja mam termin na sierpien to moj maz w tym roku zniwa sobie raczej odpuszcza bynajmniej juz zapowiedzial ze nie bedzie mial tak duoz czasu biorac pod uwage fakt iz maj-paxdziernik to sa miesiace najczestszych spotkan, wyjazdow u niego w firmie. w tym okresie najeczesciej wypadaja targi badz ewentualne szkolenia wymagajace jego obecnosci. i pomimo tego iz wiemy ze trzeba pomoc to juz nie bedzie to samo co kiedys. on 8 godzin w pracy a ja od rana z jego rodzicami w polu, sadzie, ogrodzie itd. jak nie maliny to czeresnie, wisnie, buraki i tak bez konca..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
setunia- no innego wyjscia nie mam. powoli godze sie z losem ''kury domowej'' :D choc nie powiem ze ciezko mi to przychodzi, z pocztaku buntowalam sie bardziej ale teraz gdy jestem w ciazy to wiem ze ja zajmuje sie domem i dzieckiem a maz dba o nasz dobrobyt :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mila mala mi
Witam 🖐️ Moj chlopak tez pracowal w delegacjach i wyjezdzal na 2 tygodnie, przyjezdzal w piatek a w niedziele juz musial wyjezdzac, nie wspominam tego czasu za dobrze. tym bardziej ze byly to wakacje a my poznalismy sie w maju wiec to byl poczatek naszego zwiazku i ciezko bylo bo praktycznei byl kontakt telefoniczny. pamietam troche lez tez wylalam niby nic strasznego ale tesknilam jak cholera. mialam dola chcialam sie do niego przytulic a tu nie moglam bo tyle km odemnie byl :( no ale coz jakos ten czas przetrwalismy. ale po 2 miesiacach zrezygnowal, czesciowo dlatego ze przyjezdzal by raz na miesiac :/, co przeciez byloby malo mozliwe zeby nasz zwiazek przetrwal. no i czesciowo dla mnie zrezygnowal i dla siebie bo meczylismy sie w tym zwiazku. no i jestesmy razem do dzisiejszego dnia 😍 a co do zaufania to powiem wam szczerze ze nie mialam go za bardzo, no ale musialam ssie z tym pogodzic... dobrze ze to juz sie skonczylo :) pozdrawiam 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mila mala mi
Witam 🖐️ Moj chlopak tez pracowal w delegacjach i wyjezdzal na 2 tygodnie, przyjezdzal w piatek a w niedziele juz musial wyjezdzac, nie wspominam tego czasu za dobrze. tym bardziej ze byly to wakacje a my poznalismy sie w maju wiec to byl poczatek naszego zwiazku i ciezko bylo bo praktycznei byl kontakt telefoniczny. pamietam troche lez tez wylalam niby nic strasznego ale tesknilam jak cholera. mialam dola chcialam sie do niego przytulic a tu nie moglam bo tyle km odemnie byl :( no ale coz jakos ten czas przetrwalismy. ale po 2 miesiacach zrezygnowal, czesciowo dlatego ze przyjezdzal by raz na miesiac :/, co przeciez byloby malo mozliwe zeby nasz zwiazek przetrwal. no i czesciowo dla mnie zrezygnowal i dla siebie bo meczylismy sie w tym zwiazku. no i jestesmy razem do dzisiejszego dnia 😍 a co do zaufania to powiem wam szczerze ze nie mialam go za bardzo, no ale musialam ssie z tym pogodzic... dobrze ze to juz sie skonczylo :) pozdrawiam 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×