Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość321

Kryzys wiary. Przechodził ktoś? Jak sobie poradzić?

Polecane posty

Gość gość
no jasne - jesli małzonkowie po splodzeniu stada dzieci , w trosce przed kolejnymi ciazami powezma dozywotni celibat- toz to ideał

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilialuiza
Nie potrzeba dożywotniego celibatu. Wystarczy czasami:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
iary, że Bóg mnie kocha i chce dla mnie dobrze, trudno wierzyć, że Jego nakazy i zakazy są dla mojego dobra. xxx Bóg niczego nie nakazuje nie karze ani nie nagradza:) Bóg daje Ci tylko wskazówki to co z nimi robisz jest Twoim osobistym wyborem ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dozywotni celibat to jest to -przeciez przez stulecia wychwalano malzenstwa nieskonsumowane a malzonkom nakazywano dozywotni celibat po spplodzniu dzieci , nie wolno było uprawiac seksu malzonkom starym i bezpłodnym ani kobietom , które przestały miesiaczkowac - seks jest grzechem i trza go unikać nawet w malzenstwie , jak tylko sie da

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilialuiza
Bóg postawił przed nami Błogosławieństwo i przekleństwo. Pokazuje drogę, która jest drogą Błogosławieństwa. Wybór należy do człowieka. Bóg zawsze chce mojego dobra, więc, wybierając Jego Wskazówki, wybieram dobro, szczęście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale nie robisz tego ze strachu?:) przed Jego kara?:P bo to juz jest nie miłosc:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i ma wygladać jak paralizujacy lęk przed piekłem:classic_cool: piekny dar

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilialuiza
Czasami strach przed piekłem chroni przed grzechem... Ale nie jest to motywacja doskonała. Lepsza jest ta z miłości:) Jaką ja mam motywację? Chyba momentami różną, ale generalnie wierzę w Miłość Bożą i w to, że, skoro On coś mówi, to jest w tym sens i warto posłuchać:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
trza miec jak najwiecej dzieci nawet w nędzy- to odwieczna śpiewka kapłanów i polityków

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilialuiza
Kiedyś ludzie mieli dużo dzieci, nie mieli pampersów, pralek automatycznych, słoików z obiadkiem i nie narzekali na brak czasu, snu itp. tyle, co współczesne kobiety. Potrafili przeżywać własne szczęście...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilialuiza
Np. ja osobiście chciałabym co najmniej dwójkę, żeby jedno nie było jedynakiem... I najpierw chłopca, żeby dziewczynka miała starszego brata... Ale, jak dany mi będzie tylko jeden chłopiec albo aż trzy dziewczynki, to chyba też będę kochała...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość321
lilialuiza co tzn chyba będę kochała?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość artemid_a
@lilialuiza Nie, żebym Cię zniechęcała ale takie jak Ty prędzej czy później lądują gołą d**** na szkle, ŻYCIE JEST BRUTALNE. Twoje nastwienie do życia i wizja świata są piekne, ale uważaj bo niebezpieczne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilialuiza
No, że, jeśli nie będzie wg mojego "planu" najpierw chłopiec a potem dziewczynka, tylko np. sami chłopcy albo same dziewczynki, to i tak będę kochała swoje dzieci. Może Bóg zrobi mi niespodziankę i będę mieć trojaczki-córeczki... I, co wtedy? Jeśli tak, to będzie znaczyło, że taka opcja jest lepsza:) Mnie się wydaje, że cudownie, jak dziewczyna ma starszego brata i dlatego chciałabym tego dla mojej córki. Ale wiem, że, jeśli Bóg w moim małżeństwie powoła jako pierwszą córkę, to będzie to oznaczało, że jednak tak jest dla niej lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilialuiza
Co to znaczy "gołą d**ą na szkle"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość321
a dajcie dziewczynie (lilialuizie) już spokój. Dobrze, że w Boga wierzy,że stara się żyć wg przykazań i bożego słowa. Dobrego ma chłopa, to wnet wyjdzie za mąż urodzi mu dzieci i albo będzie dalej uparcie negowała antykoncepcję,albo po którymś tam dziecku powie sobie dość.Jej życie,jej sprawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
z czystej ciekawości - a co to będzie znaczyło jeśli twoje dziecko urodzi się chore ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość artemid_a
lilialuiza życzę Ci z całego serca, żebyś się nie musiała przekonać w życiu co to dokładnie znaczy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilialuiza
Ale ja serio nie znam tego zwrotu i się zastanawiam, do czego go odnosisz, więc, jeśli nie chcesz zbyt dosłownie, to chociaż trochę wytłumacz, artemido...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilialuiza
A, co? Chorych dzieci nie wolno kochać? Nie wiem, co to będzie znaczyło, bo nie jestem Bogiem i w tym życiu nie poznam odpowiedzi na każde pytanie "dlaczego?". Ważniejsze jest pytać "jak?" Jak żyć w danej sytuacji, jak sobie poradzić...? Choroby nie przyszły na świat z Woli Boga. Bóg za to wziął udział w naszym cierpieniu, aby nam w nim ulżyć. To wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość artemid_a
to samo co "zejść na ziemię" w brutalny sposób.. Niestety w Polsce kobiety, gorliwe katoliczki, matki mają jakąś dziwną skłonność do idealizowania rzeczywistości.. świat nie jest taki piękny i nie można go zaczarować swoim nastawieniem do pewnych rzeczy. Fajnie, że rozumiecie się z mężem, stosujecie ten NPR i w razie jak Bozia da, to przyjmiecie dzieciątka z milością, choćby pięcioro... ale wiedz sobie, że nikomu na tym świecie nie można ufać na milion procent, męzowi też, trzeba MYSLEC PRAKTYCZNIE a nie marzeniami o szczęśliwej rodzinie, trzeba brać pod uwagę plany B i C.. co z tego, że teraz jest ok, są szczere rozmowy a poźniej np jemu się ODWIDZI i pojdzie za młodszą? Co wtedy zrobisz Ty z 3, 4 dzieci, piątym w drodze ? Facet łatwiej sie zgodzi na model katolickiego planowania rodziny bo ma MNIEJ do stracenia i nie ma poczucia NIEODWRACALNOŚCI faktów..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no ,z takim nastawieniem to najlepiej położyć ise samotnie ;) pod płotem i czekać na śmierć:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość artemid_a
@ allium lepiej samotnie, niż znaleźć się w opisanej sytuacji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość321
artemido, nie do końca mogę się zgodzić co do tych słów: Facet łatwiej sie zgodzi na model katolickiego planowania rodziny bo ma MNIEJ do stracenia i nie ma poczucia NIEODWRACALNOŚCI faktów.. Mój mąż nie chce się bawić w żadne NPRy. W ogóle odszedł już od KK. Nie chodzi do kościoła, nie modli się, krytykuje kler, i chyba przestał wierzyć. O ile w ogóle kiedyś wierzył...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
asłyszeliscie o chłopie co jest bez rak i nóg ma teraz zone i dziecko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
słyszeliśmy :) to Nick Vujicic . I tak jak wielu męzów jest przykładem ,że mając wiele a nawet wszystko można być wiecznie nieszczęśliwym tak Nick jest tego kompletnym przeciwneiństwem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość artemid_a
no to jak Ty się z tym mężem w ogóle dogadujesz w łóżkowych sprawach??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość321
po prostu zabezpieczamy się czasem. Dlatego nie przystępuję do komunii. Dodam też, że mnie samej NPR wydaje się bardzo ryzykowny. Pisałam kilka stron wcześniej o moich próbach stosowania NPR- tu masz cytat: NPR - czytałam i nawet próbowałam jeden cykl robić pomiary i zapisy. I co wyszło? Grypa z gorączką i można było te zapiski o kant doopy roztrzaść. To samo po porodzie - przez ponad pół roku nie miałam miesiączki, więc planowanie wg kalendarzyka nawet pi razy drzwi nie dało rady. Śluzu też nie było prawie wcale, a po badaniach podczas porodu ( bad. rozwarcia szyjki macicy ) w ogóle nie miałam ochoty niczego tam dotykać, bo pomimo iż wszystko pięknie się wygoiło, mam traumatyczne wspomnienia. Pomiary temp. o tej samej porze dnia, po co najmniej 3-4 godzinach niezmąconego snu - u mnie niemożliwe do wykonania. Do dziś dziecko mi się budzi w nocy i muszę wstać,żeby dać pić albo odsiusiać. Pomiar temp w ustach odpada, a w pochwie wszystko ok,dopóki nie ma dni płodnych. Zaraz mam ochotę na seks. Śluz płodny umiem rozróżnić, tylko co z tego,skoro co jakiś czas mam nawroty stanów zapalnych i zakłócają one ocenę śluzu.Zanim się człowiek tego nauczy to już trójkę dzieci spłodzi oczko.gif Jeśli ktoś jest w stanie wychować co najmniej trójkę dzieci, to proszę bardzo. Ja nie i właśnie dlatego nie jestem zainteresowana NPRem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
artemid_a to samo co "zejść na ziemię" w brutalny sposób.. Niestety w Polsce kobiety, gorliwe katoliczki, matki mają jakąś dziwną skłonność do idealizowania rzeczywistości.. xxx ja chyba jedyne fajne i trwałe małzenstwa to znam takie które są gorliwie wyznajace katolicyzm:classic_cool: nie ma tam ani przemocy ani nałogów ani zdrad:) jasne jest po 3 czy 4 dzieci ale generalnie nie widziałam by w tych rodzinach czegokolwiek brakowało:) choc moze z czasem moje obserwacje coś zweryfikuje?:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilialuiza
To, co? Mam w ogóle dzieci nie rodzić, bo potencjalnie mogę zostać porzuconą matką albo wdową? Konto mieć osobne, bo potencjalnie facet może odejść? Ja myślę, że właśnie dlatego, że dziś wiele osób staruje z takim odgórnym brakiem zaufania i do Boga, i do człowieka, tyle relacji się sypie... Bo, jak budować małżeństwo z założeniem, że to się rozsypie...? Poza tym mi nie chodzi o to, by w ogóle nie planować. Ja wykluczam antykoncepcję, a nie planowanie. Bo antykoncepcja jest dla mnie przekroczeniem granicy planowania, upośledzaniem organizmu, zakłóceniem miłości i więzi, próbą wejścia w kompetencje stwórcze Boga. A męża jeszcze nie mam-pisałam już o tym w tym temacie, bo mnie pytano;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×