Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ada.kudlata

Rozstanie po latach. Dzień...

Polecane posty

Gość MikaMaaaa
aaaaaaaaaaaaaa jakoś jakoś, dużo myślałam ostatnio, przeczytałam trochę książki "dlaczego mężczyźni ,,,," o zrzędzeniu, noi wniosek :) zrzędzić już nie będę biorę sprawy w swoje ręce :) jeśli nawet mój wstydzi się swojej rodziny tak jak pisałyście trudno będzie musiał to przeboleć jak tylko usłyszę że będzie coś robił powiem że wpadnę i mu pomogę. koniec nie chce dalej takiego związku gdzie on mnie nie poznaje z rodziną a ja robię mu na złość i też do nikogo ode mnie nie odwiedzamy. kurde dzieckiem nie jestem. Jeśli on jest na tyle głupi żeby myśleć że ma się czego wstydzić lub się boi to ja tą decyzję podejmę za niego a potem może mu będzie lżej już zapraszać mnie kolejny raz ...... dziś się ładnie opaliłam noo ok trochę się spaliłam hehe . on napisał po południu miłego smska ja oczywiście odpisałam po jakimś czasie że byłam nad jeziorem i tak się opaliłam (wysłałam mu zdjęcie) stwierdził że za mocno że aż mam skórę czarna :) więc stwierdzam że chyba troszkę zazdrosny był bo nie wie z kim byłam :)ale spoko zejdzie do jutra wiadomo więc tez tak mu napisałam i że życzę mu udanych połowów bo z kolegą pojechał na rybki i że ja też wychodzę, hmm chociaż siedzę w domku no ale niech będzie taka nutka niepewności z jego strony :) może to coś zmieni jak zauważy że moje życie już nie toczy się tylko wokół niego, że jeśli on nie potrafi ze mną jechać to sobie dam sama świetnie radę, w czwartek też z siostrą umówiłam się nad jeziorko więc mam nadzieję że to wszystko mnie rozluźni . Ada a jak tam u Ciebie? rodzice się domyślają? ja bym powiedziała prosto z mostu że nie jesteście razem ale dajesz mu szanse aby zawalczył o was. a co będzie zobaczysz że narazie nie podejmujesz decyzji. a szczerze nawet jeśli popełniasz błąd ( chociaż ja tak nie uważam ) to Ty go popełniasz , rodziców ,przyjaciół itp nie pouczasz więc oni nie powinni tego robić względem Ciebie. Więc się nie przejmuj zdaniem innych :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ada_kudlata
Witam, witam :) Nie ma mnie, bo tak jak pisałam - mam urlop. Pogoda piękna, dlatego większość czasu spędzam na działce z dala od cywilizacji. Teraz też wpadłam "na chwilkę" do domu między innymi podlać kwiatki. Za tydzień jadę w góry a za dwa najprawdopodobniej na rowery na roztocze. Nie bójcie się, będę pisać. Z moim nie widzimy się na tygodniu, ale bardzo często dzwoni. Jutro jestem zaproszona na imprezę (bez niego) ale obiecał, że przyjedzie po mnie (pewnie pijaną) :) Z rodzicami już nie rozmawiam na jego temat, nie chcę wdawać się w zbędne dyskusje. Jak zaczynam rozmowę to mama się złości, że biorę winę na siebie, że on mnie wykorzystuje, że i tak pewnie się ze mnie śmieje jaka to naiwna jestem itd... A na koniec doda "wiesz córciu, myślałam, że masz rozum..." Mama od razu za nim nie przepadała, ale to ja z nim spędziłam 10 lat. Dlatego robię to co mi podpowiada serce. Mika a jak u was? Udało Ci się "wprosić" do "teściów"? :) A może zaproponuj mu grilla? (oczywiście u niego i z jego rodzicami). Gościu miło mi, że do nas zaglądasz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
:) mi również milo :) i ciesze sie ze lepiej sie uklada i pojawił się jakiś promyk nadziei:) zgadzam sie z Toba - macie za sobą 10 wspólnych lat :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MikaMaaaa
Witaj Ada :) tak myślałam że pewnie gdzieś odpoczywasz :) nie narazie nie wprosiłam się stwierdziłam że poczekam :) wczoraj z nim rozmawiałam , powiedziałam że jestem nie szczęśliwa, wyjaśniłam o co chodzi. Czy coś się zmieni zobaczymy, on wyjaśnił mi że ma dość marudzenia mojego, że akceptuje to że muszę zwracać mu uwagę i że pogadam ale bez przesady nie w takich ilościach :) noi narazie tak leci zobaczymy jak dalej. zaczęłam wychodzić z domu bez niego, nie odpisywać odrazu itp i widzę że jest zdziwiony tą sytuacją :) wspólny wyjazd tez odpuściłam. Powiedziałam mu że wybieram się z koleżanka. Ada zazdroszczę Ci tego urlopu :P cieszę się że Twój obudził się trochę. czemu tak rzadko się widujecie? miłego dnia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no i klops
Witajcie Dziewczynki!!! ;*** Jejku....jakie zmiany w waszym życiu!!....strasznie się cieszę!! Ada...Zauważyłam że wraz z Twoim facetem, powróciło Ci o niebo lepsze samopoczucie...i niech choćby to będzie dowodem na to że postępujesz słusznie. Mika.... o Ciebie zawsze byłam spokojna, od samego początku nie dawałaś sobie w "kaszę dmuchać" ...z daleka widać że jesteś bardzo silną osobowością, i za to bardzo Cię cenię:) A u mnie....wszystko gra, długi weekend spędzamy razem, z czego bardzo się cieszę i już nie mogę się doczekać.(Dzieli nas sporo km, i nasze spotkania się ograniczone) Moją radość mąci jedynie to, że po ostatnim naszym spotkaniu moja rodzina się na mnie śmiertelnie obraziła... i trochę obawiam się powtórki z rozrywki...:/ (muszę wspomnieć że tylko wybrane osoby wiedzą że się z nim spotykam)...podobnie jak Ada ukrywamy się , hihihi , oboje mamy po 31 lat....trochę to śmieszne, wiem:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MikaMaaaa
no i klops też się cieszę że jest między wami ok, zresztą odrazu Ci pisałam że poniosły go emocje :) dziewczyny czemu się ukrywacie ? jesteście dorosłymi kobietami:) pamiętam jak miałam 22 lata i spotykałam się z rozwodnikiem ale jakimmmm jezuuuuuu wysoki ,bardzo ładnie zbudowany, romantyczny i niesamowicie przystojny , moja mama była bardzo przeciwko (bo rozwodnik)jak powiedziałam że to moje życie i moje wybory i jej nic do tego obraziła się, ale cóż stwierdziłam że skoro ona jest na tyle nie dojrzała aby zrozumieć co czuję i jaki cudowny on był wobec mnie to jej problem , aż sama zaczęła się odzywać chyba stwierdziła że nie ma sensu bo to i tak będzie moja decyzja. A wiecie jaki to był facet :) wart wszystkiego uwierzcie :) po pracy jechał na zakupy i przywoził mi jedzonko na śniadanie, jak był w sklepie zawsze kupił mi mleko czekoladowe bo je uwielbiam, kiedyś przyjechał po mnie pojechaliśmy na taką dużą łąkę miał koc i wino i tak leżeliśmy oglądaliśmy gwiazdy, uczył mnie sztuk walki, zawsze się wygłupialiśmy, nosił mnie na barkach jak wracając z spaceru nie miałam już siły, w ogolę często nosił mnie. róże często dostawałam tak bez okazji. ahhhhhhh to był facet :) a z obecnym hmmmmm no takich emocji nie ma :) bo on raczej jest spokojny i mało romantyczny. obecnie jest ok , mówił że naprawdę mnie kocha ale nie umie tego mi okazywać. także nadal czekam choć długo nie zamierzam. aaaa i co jest śmieszne zaczął rozmowę o tym żebym przestała brać tabletki bo to szkodzi zdrowiu mojemu , że juz tyle lat biorę, że martwi się o mnie bo to nie zdrowe . potem rozmowa o dzieciach, że jak by było to fajnie, że nie chce obecnie ale jak bym była w ciąży to by było ok. i potem zaczął mówić że zaręczyny to dla niego coś stresującego straszne pomimo że chce to by nie wydusił z siebie ani słowa bo by go nerwy zjadły, i boi się że nie poradzi sobie w kwestii finansowej, że nie podoła temu wszystkiemu. i tak sobie myślę że on chyba by chciał wpaść bo to by ułatwiło mu sprawę, zrobiło by za niego wszystko i nie mógł by już się bać bo jednak stało się. nie wiem co myśleć bo tu mówi mi takie rzeczy a jednak dalej nie umie , boi się nie wiem , poznać z rodziną, a ja mówiłam że chce do niego wpaść poprostu mu pomóc i tak przy okazji ich poznać. zobaczymy ,czekam choć nie za długo:) Ada jak się bawisz? :) on dzwoni? odwiedza? był po Ciebie? no i klops stój na swoim i jeśli się kochacie to tylko życzyć wam szczęścia, a rodzina cóż porozmawiaj z nimi na spokojnie.? a swoją drogą czemu są tak przeciwko niemu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no i klops
Mika....opowiadaj co z tym rozwodnikiem, bo aż mnie zżera ciekawość!!! Moja rodzina nawet nie wie że ja się z kimś spotykam. Nasze spotkania można nazwać jedną wielką konspiracją... wszystko dlatego że nie mam uregulowanych swoich spraw... Po 1o latach rozpadło się moje małżeństwo. Mąż lubił za bardzo alkohol oraz towarzystwo innych kobiet..jedyne co mi po nim zostało to dwoje dzieci. Nie sądziłam że jeszcze do kogoś zabije mocniej moje serce. Zawsze uważałam że kobieta z dziećmi nie ma szans na ułożenie sobie życia, bo nawet jeśli jakiś facet się zainteresuje, to w wiadomym celu. Jednak życie potoczyło się nieco inaczej i ktoś obdarzył mnie szczerym uczuciem... Zupełne przeciwieństwo męża! ....Przy NIM na nowo poczułam się wartościową kobietą, codziennie daje mi odczuć jak ważne miejsce zajmuję w Jego życiu, często dopytuje o dzieci, o ich zdrowie, pamięta o najdrobniejszych rzeczach które są z nami związane. Jest bardzo dobrym człowiekiem- to chyba najbardziej w nim cenię. Złożyłam papiery rozwodowe i czekamy....to On w sumie powiedział abyśmy się do czasu rozprawy nie pokazywali razem, by mąż nie miał w sądzie mi nic do zarzucenia. Chociaż wątpię by robił mi jakieś problemy, skoro sam się z kimś spotyka. I w ogóle przecież od dawna już nie mieszkamy razem.... Wracając do rodziny...Oni uważają że powinnam zająć się dziećmi, że "chłop" mi do niczego nie potrzebny. Boją się że kogoś poznam , dlatego za każdym razem gdy chcę sama gdzieś wyjechać mają pretensje że nie zabieram ze sobą dzieci.. rozumiem że się o mnie martwią, że chcą jak najlepiej...ale denerwuje mnie że nie biorą mojego zdania pod uwagę..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MikaMaaaa
no i klops moja mama miała przeciwko bo wiesz jak to jest rozpad małżeństwa to zawsze przez faceta w tym przypadku było inaczej. A nam cóż nie wyszło bo miał kolegę który kiedyś mnie dręczył a ja ciągle go spławiałam a jak się dowiedział że spotykam się z nim to wyznał mojemu wtedy że z nim spałam co jest ogromną głupotą, walczyłam niby uwierzył ale i tak tamten mieszał między nami ciągle więc stwierdziłam że walka z wiatrem i odpuściłam. Kurde kobieto jesteś po przejściach usamodzielniona a po co Ci chłop? po to że jak dzieci dorosną to żebyś miała z kim spędzać czas!!! po to żebyś miała oparcie a dzieci miały dobry przykład męski. Moja mama nas sama wychowała, ojciec odszedł do kochanki jak miałam 5 lat. był alkoholikiem bił nas itp. i wiesz co bardzo żałuję że moja mama nie chciała ponownie się związać - teraz jak już jestem dorosła bo jako dzieciak to się cieszyłam. i wiesz co tak naprawdę z punktu widzenia dziecka mam psychiczna odpowiedzialność za mamę , nie chcę jej zostawić samej, szkoda mi jej jak zostaje wieczorami, albo święta , muszę liczyć się z tym że jak mam gdzieś jechać to najpierw ustalam to z rodzeństwem żeby ona sama nie była, albo po prostu nigdzie nie jadę. to ja we wszystkim muszę jej pomagać. i boli mnie że wiadomo kiedyś wyjdę za mąż (chyba) i co zostawię ja samą tutaj? jak bym miała mieszkać z mężem gdzieś indziej? Twoi rodzice nie zdają sobie sprawy że tak naprawę długo terminowo wyświadczasz przysługę tak naprawdę dzieciom :) kiepska prawda ale tak jest. Zwalniasz ich z obowiązku. wiem co piszę. 2 sprawa- ja jestem emocjonalnie roz*****a wręcz, panicznie boje się rozstań, alkoholu, krzyków, i emocji, stad mam takiego partnera jakiego mam czyli nadzwyczaj spokojnego.jako kobieta nie widziałam tak naprawdę jak wygląda życie małżeńskie, zachowań, itp. boję się komu kolwiek zaufać itp. pomimo że mam najwspanialszą mamę na świecie i jest też moim przyjacielem. A już nie mówię o tym że sory kobieto po takich przejściach to Twoja rodzina właśnie powinna być za tym żebyś się nie załamywała ii na jednym d*pku świat się nie kończy, że zasługujesz na prawdziwego mężczyznę, i powinna się cieszyć że życie zaczynasz sobie układać a nie popadasz w depresję np. druga sprawa dzieci są najważniejsze ale przecież to dla nich chcesz stworzyć normalną rodzinę.A Ty też jesteś ważna do jasnej cholery, to co jak masz dzieci to już masz zapomnieć o sobie? zapuścić się zrezygnować z życia bo dzieci? tylko nie zdają sobie sprawy że to własnie dla dzieci najlepsze wyjście. a przecież musisz patrzeć długo terminowo tak? i opisałam ci punk widzenia właśnie takiego dziecka, do nas ojciec w ciągu 22 lat przyjechał 2 razy i to nawalony. plus uprzykrzanie życia w liceum. ale to nie ważne. ale powiem Ci wkurzyli mnie Twoi rodzice przepraszam ze to napiszę ale mam wrażenie jak by chcieli abyś była nieszczęśliwa, i patrzą tylko na siebie bo jak to znowu facet, a co kurde z Tobą?nie chcą Twojego szczęścia? rozpisałam się przepraszam, a Tobie kobieto radzę walczyć o siebie i właśnie dzieci i mieć zdanie rodziców głęboko i szeroko. a jak coś im nie pasuje to ich problem, a może tobie nie pasuje że są razem więc każ się im rozwieść bo własnie ich córka tego chce a przecież dzieci najważniejsze, no coooo skoro takie maja zdanie a Ty chcesz ich rozwodu to powinni zrobić bez żadnego ale, czemu patrzeć oni mogą na siebie a Ty nie. nie no ciśnienie poszło mi w górę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no i klops
Mika.... Patrzę na to wszystko z perspektywy takiego samego dziecka jak Ty, tyle że u mnie ojciec nie pił , wolał znęcać się psychicznie i fizycznie (tylko na nas, mamy nigdy nie tknął!), a Ona zawsze biernie stała z boku, nigdy się nie odezwała, nigdy nie stanęła w naszej obronie...błagałyśmy by wzięła rozwód, ale chyba za bardzo bała się zostać sama z 7 dzieci. Dziś każda poszła w swoją stronę,z nimi zostało tylko dwoje najmłodszych z rodzeństwa, ojciec się zmienił. Stara się być dobrym dziadkiem dla wnuków, skoro do własnych dzieci nie miał podejścia. Ale nawet dziś, mając ponad 30 lat czuję przed nim strach... Po ostatnim moim spotkaniu z "M" nie odzywał się do mnie, nie odpowiadał nawet "dzień dobry", siostra momentalnie poleciała do mojego męża (razem pracują) i zdała relację że dzieci zostawiłam u innej siostry i nie nocowałam w domu! ....czułam się jakbym dopuściła się jakiejś najgorszej zbrodni! strasznie to przeżywałam, płakałam, poszłam do ojca porozmawiać...był dla mnie podły, i rzucał takimi tekstami że się odechciewało wszystkiego. Odpuściłam . powiedziałam tylko że nie czuję bym swoim wyjazdem zrobiła krzywdę jemu, mamie, siostrze, czy dzieciom..bo bardzo się cieszyły że jadą na nockę do swoich kuzynów. I przestałam tam chodzić, przestałam zabiegać o to by ze mną rozmawiał.... i jakoś im przeszło. Teraz zamierzamy z "M" spędzić długi weekend, dzieci siostry są teraz u mnie, a później zrobimy zamianę. I uwierz że już się martwię czy nie będzie powtórki. Mieszkam po sąsiedzku z rodzicami więc będą widzieć że mnie nie ma....ale nie chcę zrezygnować, tak bardzo się cieszymy na to spotkanie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no i klops
Myślę że nawet nie mogę zrezygnować....bo pokazałabym tylko że mają nade mną władzę, kontrolę, a na to w życiu nie pozwolę. Pracuję, dodatkowo dorabiam sobie chwytając różnych zajęć, mam na głowie cały dom, wychowanie dzieci....nie palę, nie piję, nie imprezuję, kurde no! jak raz w miesiącu spędzę weekend poza domem (bo na częstsze spotkania nawet nie możemy sobie pozwolić) to chyba świat się nie zawali, co??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MikaMaaaa
no i klops pewnie że tak, dziwne że w tej sytuacji Twoja mama nie cieszy się Twoim szczęściem. jedź, baw się dobrze, i myśl tylko o sobie:) jesteś dorosłą usamodzielnioną kobietą, decyzję podejmujesz sama i te najlepsze dla Ciebie i według Ciebie. Wszystkim nigdy nie dogodzisz:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no i klops
Mika... moja mama nie wie że ja się z kimś spotykam, chociaż pewnie coś podejrzewa, bo gdy ostatnim razem powiedziałam że jadę na weekend , ona zapytała z kim, a ja skłamałam i powiedziałam że z koleżanką ..na co ona " a koleżanka ma wąsy?" hehe.... :D nie chcę nikomu mówić, przynajmniej do czasu rozprawy. Ustaliliśmy z "M" że po rozwodzie On szuka pracy bliżej mnie,przeprowadza się, wynajmuje tu mieszkanie, i małymi krokami będziemy przyzwyczajać ich oraz dzieci do tej sytuacji. Nie spieszymy się. Chodzi tu głównie o dzieci. Nie chcę "zwalać" im na głowę bądź co bądź obcego faceta i "róbta co chceta".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MikaMaaaa
no i klops chodzi mi o ten tekst żebyś zajęła się dziećmi a "chłop " do niczego nie jest Ci potrzebny. dobrze że zrobisz to małymi krokami :) Ada- ciekawe jak Ci urlop mija?:) i jak się sprawy mają:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
fajny topik, milo się was czyta kobietki :-) Jestem ciekawa jak wasze historie się zakończą :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no i klops
Mika... No dobrze, ale mów co u Ciebie? Bo tak się rozpisałyśmy o mnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ada_kudlata
Witajcie dziewczynki! Ach, jak miło mi się was czyta :) Chciałabym się odnieść do tego co napisałyście, ale nie mam siły (a raczej głowy) :( U mnie też w dzieciństwie nie było kolorowo. Niby nic nam nie brakowało, dobrze się uczyłyśmy, byłyśmy grzeczne, raczej nie sprawiałyśmy problemów a rodzice wraz nas krytykowali. Ciągle nie byłyśmy doskonałe. No i tak mi zostało, że mając 30 lat nadal boję się ich reakcji na cokolwiek co zrobię albo i nie zrobię. Nadal ze wszystkiego muszę się im tłumaczyć: gdzie jadę, z kim, o której wrócę, po co jadę, dlaczego nie idę do kościoła, dlaczego nie chcę jechać do ciotki, po co zamawiam pizzę skoro jest obiad, dlaczego gotuję sobie kalafiora gdy na obiad są pyszne pyzy ze skwarkami itd... W piątek mój po mnie przyjechał i odwiózł mnie do domu. W domu nikt nic nie pytał gdzie moje auto i jak wróciłam, także byłam pewna, że się domyślają. Dziś pojechałam z nim nad jezioro. Było rewelacyjnie! Rodzice z rodzeństwem byli na działce, także zadzwoniłam i przekazałam gdzie jestem i z kim (stwierdziłam, że i tak kiedyś się dowiedzą, także bez sensu jest kłamać, a nie chciałam aby się martwili). Słyszałam przez telefon niezadowolenie mamy. No ale jak wróciłam, to dopiero zaczęła się jazda! (Niedawno skończyłam płakać i powoli dochodzę do siebie). Że się nie szanuję, że nie mam rozumu, że mam jedno życie i na własne życzenie je sobie MARNUJĘ, że z tego związku mąki nie będzie, że nie myślę o sobie, że jestem taka cudowna a trzymam się tych jednych portek, że oni chcą abym była szczęśliwa a przecież z nim nie będę... I tak przez półtorej godziny. Teraz łeb mnie tak napieprza, że musiałam wziąć proszki. Mam dość. Nie potrafię wszystkich na raz uszczęśliwić. Nikomu przecież też nie chcę robić na złość spotykając się z nim. Robię to tylko i wyłącznie dla siebie! Tak jak to, że spotykam się ze znajomymi, że jadę w góry, że robię doktorat, że chcę być po prostu szczęśliwa!!! Kur....a mać! Kiedy w końcu ich zadowolę?! Mówili mi, że zostanę "dziwolągiem" na starość. Bez męża i dzieci. Ale do jasnej chol... y może nie wszyscy marzą o tym aby w wieku np. 22 lat mieć męża i dzieci! Dlaczego ja nie mogę przeżyć swojego życia tak jak chcę? Chciałabym podróżować, zwiedzać świat, korzystać z tego jednego jedynego życia! Może nie jestem stworzona do tego aby mieć dzieci! Bo tak naprawdę wcale nie spieszy mi się do macierzyństwa ani do ślubu. Naciskałam na to, bo chciałam "zadowolić" rodziców. Ale teraz to już mam to w d***e! Jejku mam 30 lat i boję się rodziców :( Mam zrytą psychikę a oni nawet nie pomyślą, że mają w tym swój udział. Mam świadomość, że wymarzyli sobie za zięcia jakiegoś lekarza albo prawnika. A ten mój nie skończył studiów. Dziewczyny dziś mam już wszystkiego dość! Tyle o sobie napisałyście, a ja nie mam głowy by coś wam odpisać :( Nawet już nie cieszę się z tak mile spędzonego z nim wieczoru. Nie wiem czy to ma jeszcze jakiś sens... Jak zwykle piję. Niedługo chyba wpadnę w alkoholizm :( Wasze zdrowie! Hi hi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ada! Oczywiscie ze to ma sens jeśli czujesz sie z nim szczesliwa! :) a probowalas z mama porozmawiac tak od serca, jak z przyjaciółką? Moze jak obie sobie powiecie co Wam leży na sercu, to obie piczujecie sie lepiej :) a z faceta nie rezygnuj, widocznie zaczal sie starać, obserwuj sobie spokojnie rozwoj sytuacji i ciesz sie milo spędzonymi chwilami, moze potrzeba Wam wlasnie takiego drugiego zakochania :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MikaMaaaa
Ada hehehe coś wiem o tłumaczeniu mamie gdzie z kim po co dlaczego o której wrócę gdzie jadę itp.iiiiiiii uwaga mamusia mówiła zawsze "góra o 4 w domu" jak jechałam np na imprezę.(wiem wiem martwi się, bo chora byłam , bo najmłodsza itd.) i mając 25 lat poszłam porozum do głowy, już nie pamiętam miałam gdzieś jechać i znowu gadka o której wrócisz ooo w morde tak się wkur...... usiadłam i powiedziałam co mam do powiedzenia, że to moje życie, że dzieckiem nie jestem, utrzymuje sama siebie, że traktuje mnie jak niedorozwiniętą , a najgorsze że boli mnie iż mi nie ufa, i wiele innych rzeczy co mi tam ślina na język przyniosła przy czym ryczałam jak nie wiem. najpierw się trochę obraziła, potem jeszcze mój brat z nią pogadał, i wiesz co obecnie owszem mówię gdzie jadę albo poprostu jadę, i tyleeeeee. no bo tez nie chcę żeby się martwiła, czasami sama napiszę smsa jak wiem że wrócę naprawdę późno. mam z głowy już to. a co jest najlepsze, moja mama miała tendencję że np była 2.30 a ona ooo 3 godzina a Ty dopiero wracasz. to było wkurw..... najbardziej. potem ja zaczęłam tak jej mówić, jechała gdzieś ,wracała to z tekstem do niej odrazu " ooo boże już 17 ( mimo że było przed 16 :) ) jak wracała późno z pracy to odrazu wybiegałam i "gdzie byłaś martwiłam się ta godzina" heheheh i tak ją dręczyłam sobie :) co do Twoich rodziców hmmmmm ja ogólnie jestem psykata tak wiem wiem i zdaję sobie z tego sprawę , wcześniej też było u mnie "kiedy ślub, dzieci itd." nie ze strony mamy ale ze strony rodziny, to zawsze mówiłam żeby zajęli się sobą , swoim życiem i tzw ożenkiem swoich dzieci, ja nie mam ochoty pakować się w pieluchy, i pranie skarpet. albo ( co było bezczelne :) ) a masz w kopertę 3 tys bo mniejszych nie przyjmuje jeśli nie to nie dopytuj. wiedzieli że to żart ale gadka się ucinała. Ada jedynie co mogę Ci całego serca doradzić, to wziąć sobie mamusie i tatusia do ogródka, usiąść z nimi i zapytać czemu są razem. zapewne odpowiedzą bo chcieli, bo się kochają itp. i tuuuu atak :) na spokojnie ale dosadnie, że też kochasz, że tez chcecie być ze sobą, że nie każdy jest idealny jak oni, ale jesteś z nim z tych samych powodów co oni są ze sobą. chyba że wolą abyś obecnie w wieku 30 lat zaczęła się puszczać na prawo i lewo aby upolować jakiegoś faceta na dziecko i założyć rodzinę ale uprzedź ich że istnieje duże prawdopodobieństwo że zostaniesz samotną matką jeśli będzie to nie odpowiedzialny facet, bądź 2 opcja rozwódką w wieku 35 lat ale mamo tato 30% szans że jednak będę szczęśliwa z kimś innym . :) i czekaj na odpowiedź :) a na koniec bym powiedź że ich kochasz bardzo, liczysz się z nimi itp bzdety, ale czujesz się iiiiii to co napisałaś nam. a potem jeszcze raz powtórz ile masz lat , czego chcesz, i że to zrobisz z nimi czy bez nich. apropo poczytaj trochę książek psychologicznych :) wiesz że tak naprawdę ludzie dają się tak łatwo podejść :) nauczyłam się dużo tylko nie mogę jedynie tego wykorzystać na moim nie wiem czemu.:) na mamie owszem :) mogę bez problemu. czemu tego nie zrobisz? nie bój się walcz o siebie.bo Ty tylko się liczysz i koniec kropka. pomyśl jeśli to powiesz czym ryzykujesz? co odwrócą się od Ciebie? nie będą się odzywać? wyprą się? nie sądzę :) a jeśli to zawsze możesz ich nękać :) jeździć przytulać, mówić że kochasz ale to Twoje życie . każdy rodzić kiedy dziecko przytula całuje płacze itp poprostu mięknie. druga sprawa. bardzo się ciesze że stara się :) może też zaczął w Tobie zauważać inną kobietę jak pokazałaś mu że masz swoje życie:) pasje :) więc z tego nie rezygnuj:) zobaczysz wszystko się ułoży, tylko pogadaj z rodzicami bo widzę że Cię to strasznie dołuje, kurde mnie też by dołowało i zniechęcało do dalszego działania, w sumie moja mama ma odwrotnie, często widzi że ja przeginam i staje w jego obronie. często też mnie rozumie ale zawsze każe mi z nim pogadać tylko często nie rozumie że to nic nie daje. w sobotę tez milo spędziliśmy wieczór :) Ada puściłam mu film "jestem na tak" jak radziłaś :) aaa i jeszcze puściłam mu "kocha, lubi, szanuje " :) jak jest między nami hmmmmmm w porządku by nazwać można :) tak jak już pisałam czekam sobie aby dokonać zamachu na niego jeśli on wcześniej tego nie zrobi:) jeśli dalej będzie oporny cóż rozstanie i to na zawsze bez powrotu choć by nie wiem co zrobił. bo będę mieć pewność że pewne rzeczy się nie zmienią a ja tych właśnie pewnych rzeczy potrzebuję. aleeeee się rozpisałam jak zwykle:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MikaMaaaa
no i klops i właśnie tak to wygląda u mnie jak wyżej :) ogólnie jestem osoba z silnym charakterem a niestety względem niego nie umiem postanowić na swoim często. może inaczej nie chce stawiać mu warunków tylko chciała bym żeby to zrobił sam od siebie. a nie dlatego że naciskałam bądź dałam mu wybór tylko dlatego że on chce. najgorsze jest to że naprawdę kocham go jakim jest, wiem że jest oporny na okazywanie uczuć, że nie jest romantyczny itp, ok ale w*****a mnie fakt że ma problem z rodziną i przedstawianiem mnie im. a tak chciała bym móc do niego jechać pomóc mu w czymś, nie wiem w niedziele jechać nim do niego na kawę, albo spotkać się z jego znajomym jak będę u niego choć na chwilę . tego mi brakuje w tym związku.tego że jestem uparta jak osioł i to że on mnie właśnie tak nie traktuje to ja go nie zabieram do mojej rodziny, do znajomych co tez mnie w*****a bo ja jestem osobą rodzinna bardzo. może nie ze wszystkimi wiadomo ale jednak. i wkur.... mnie to że nie mogę go zaprosić na święto jaki będziemy teraz mieli bo co kurde skoro on mnie nie zaprasza to czemu ja mam jego. dziwnie się z tym czuję, i nie chce aby tak było. nie widzę sensu tego związku jeśli nadal tak będzie. dlatego czekam jeśli on nie zrobi nic sama zaproponuję pomoc (wiadomo przy okazji poznam jego rodzinę )jeśli odmówi że nie no co Ty i ble ble ble to koniec. bo widocznie nie chce abym uczestniczyła w jego życiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mika i jak wygląda u Ciebie sytuacja obecna ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MikaMaaaa
Gość tak jak opisałam wyżej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no i klops
Hej Kobietki !!! ;) Nasza urlopowiczka w końcu do nas zawitała! Pozdrawiam serdecznie:) Ada... Czytałam Ciebie, i zupełnie jakby to było o mnie. Odczuwam identyczny strach przed moim ojcem ( mama jest taka że się w ogóle nie odzywa i pozwala nam żyć własnym życiem) ...ale szanowny tatuś nadrabia za dwoje:-/ To wydaje mi się naprawdę chore zważywszy na to że przecież jesteśmy już dorosłymi osobami, które potrafią same o siebie zadbać, zarobić na siebie....irytuje mnie gdy o wszystkim muszą wiedzieć "co to za samochód do Ciebie podjechał?" , " listonoszka była?ooo , polecony! skąd?" " trawę kiedy kosisz?" " dlaczego samochodu nie wprowadziłaś na podwórko?" " gdzie jedziesz? może się z Tobą zabiorę" "ooo, ile zakupów nakupiłaś" ...a najgorsze są teksty dotyczące męża "po co wchodzi na podwórko?" i gdy gada na niego w obecności dzieci :( to że nam nie wyszło, wcale nie oznacza że muszę go traktować jak najgorszego wroga, fakt-mam do niego dużo żalu, ale zależy mi na dobrych relacjach dla dobra dzieci. Ojciec tego nie rozumie. A szkoda Ja na Twoim miejscu spróbowałabym zrobić tak jak radzi Mika, niejednokrotnie Jej pomysły okazały się strzałem w dziesiątkę więc warto spróbować. Tak jak powiedziała, nie masz nic do stracenia:) I nie odpuszczaj miłości tylko dlatego że rodzicom się to nie podoba. Rób tak byś była szczęśliwa. A Oni w końcu się z tym pogodzą. W końcu jesteś ich ukochaną córką:) Mika! Próbowałam już na wszystkie sposoby analizować zachowanie Twojego faceta, i ni cholery nie widzę powodu dla którego On mógłby bać się Twojej wizyty u siebie w domu. Przecież znacie się już tyle czasu że sam powinien dążyć do tego. No bo jak to tak? dziecko chce, niby myśli przyszłościowo, ale już matkę swego przyszłego dziecka woli ukrywać ...ja widzę na to tylko jedną radę. Długi weekend się zbliża, jest świetna ku temu okazja by się spotkać. Zaproponuj że zorganizujecie u Niego grilla, :) i nie daj mu się wykręcić. Zobaczymy co powie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MikaMaaaa
no i klops a ja wiem czemu mnie nie poznaje:) bo on tego nie chce hehehe proste przykre ale prawdziwe :) co do grila nie bardzo bo on nie ma takiego kontaktu z rodzicami z tego co mi opowiada. dziś przeczytałam książkę "dlaczego mężczyźni poślubiają zołzy" więc trzymam się planu :) obecnie dziś napisałam mu rano smska :) potem w południe dzwonił nie odebrałam, dzwonił drugi raz tez nie odebrałam za 10 min znowu zadzwonił i pyta czemu nie odbieram co robię no to mówię kochanie nie mogłam odebrać ale nie martw się z nikim innym facetem się nie spotykam ale nie ma mnie w domu:) pogadaliśmy troszkę, a wieczorem szedł z kolegami na ryby a on do mnie że jak dopłyną łódką do brzegu to zadzwoni ( uwaga jak szedł na ryby nigdy nie dzwonił w między czasie ) więc odpowiedziałam że mam zaplanowany wieczór z koleżanką i jeśli będę mogła to odbiorę jeśli nie to nie, oczywiście bardzo miłym tonem :) w środę jeśli napisze w południe czy się spotkamy też powiem że mam coś już innego zaplanowanego , i że mógł mi we wtorek zaproponować spotkanie a tak już nie mogę - niech się nauczy że w ostatnim momencie może mnie cmoknąć nie będę już na każde kiwnięcie jego palca- a do tego był przyzwyczajony. w piątek spędzę z nim bardzo miły wieczór żeby go dowartościować:) a w niedziele znów atak :) mam zaplanowaną niedzielę jeśli nie będzie chciał jechać to powiem" dobrze kochanie jeśli nie masz ochoty rozumiem ale ja ochotę mam więc jadę możesz poczekać na mnie tu lub jechać do domu" koniec z patrzeniem tylko na niego, fakt mam swoje zdanie , i tez potrafię mu odmówić jak chce jechać gdzieś (co rzadko się zdarza)tylko dlatego że on mówił nie. tez mu nie nadskakuję, obiadków , kolacji itd też często nie ma u mnie hehehe bo jednak bez przesady, owszem na urodziny, rocznicę , bądź w podziękowaniu za pomoc żeby czuł że to coś wyjątkowego. ale jednak muszę zawalczyć o siebie. poczekam a potem znowu atak jak już zrozumie że wcale nie jest tak że jestem uzależniona od niego, że mam tez swoje życie, że jestem silna i mogę być szczęśliwa z nim ale też bez niego. i tak to oto sprawy się mają, bo widzę że znów zaczyna czuć się pewnie a to nie dobrze, więc trzeba go przystopować. i tak sobie pożyjemy zobaczymy a potem powiem że nadeszła pora na to żebyśmy się posunęli do przodu bo go kocham,i nie żałuję czasu spędzonego z nim ale widocznie pragniemy czegoś innego i żebyśmy w końcu podjęli decyzję. i nie chce żeby decydował się na coś na co jeszcze nie jest gotowy. ale decyzję musimy podjąć- uwaga tekst z książki ale stwierdziłam że niezły :) a w między czasie spróbuję wprosić się żeby mu w czymś pomóc- jest to bardziej komfortowe i nie takie zobowiązujące i zawstydzające jak dla mnie porównując z grilem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ada_kudlata
Mika i gość zawsze mamę traktowałam jak przyjaciółkę, z każdym problemem najpierw byłam u niej. Ufałam jej radom i zawsze byłam jej wdzięczna. Zawsze. Zazwyczaj po fakcie. I z tego względu boję się, że za kilka, kilkanaście lat mama mi powie: "a nie mówiłam". Ale z drugiej strony wiem, że mama go od początku nie lubi. A ja go kocham pomimo wszystko. W chwili obecnej nie mogę z nią szczerze porozmawiać. Mam kilka argumentów, których w obecnej sytuacji nie mogę wykorzystać. Byłby to cios poniżej pasa. Wolę to wszystko przemilczeć, ze względu na chorobę taty. no i klops u mnie odwrotnie :) Tata nigdy nie mieszał się do naszych związków. Pierwszy raz był w niedzielę, ale później przepraszał, obiecywał, że już nigdy nic nie powie i nawet mamę opieprzył aby się nie wtrącała więcej. Ale z mamą jest ciężko. Na razie mamy ciche dni. Och, pośmiałam się (wybacz), że nie tylko ja jestem kontrolowana na każdym kroku :) Mika przeczytałam "dlaczego mężczyźni kochają zołzy" i jestem zachwycona książką! Po tym jak napisałaś o kolejnej części, chciałam ją kupić ale udało mi się ściągnąć w wersji pdf :) Niestety jeszcze nie zaczęłam czytać, ale fragment, który przytoczyłaś już mam ochotę wykorzystać :) Trzymajcie się kochane Kobietki! Jutro wyjeżdżam w góry. Jedynie na cztery dni :( Napiszę po powrocie. Życzę Wam udanego długiego weekendu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MikaMaaaa
Ada jeśli tata staje po Twojej stronie to bardzo się ciesze bo właśnie tak powinno być " pomimo wszystko" wsparcie. nie napisałaś co tam z Twoim :) w końcu odpoczniesz u mam nadzieję że będziesz się świetnie bawić:) no właśnie też mam zamiar wykorzystać ten tekst tylko trochę muszę poczekać na polepszenie sytuacji :) w sumie 2 cz. jest podobna do 1. miłego również :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no i klops
Witam Was Kochane nocną porą:-) Mika... Podoba mi się Twoje podejście do sprawy, rady zołzy wydają się logiczne i z sensem. Jednak ja chyba nie mogłabym ich wykorzystać bo mój "M" nie odpuściłby mi i dopytywał do skutku dlaczego nie odebrałam, chciałby wiedzieć co takiego robiłam...a ja nie potrafię wymyślić czegoś, co nie miało miejsca...Piszesz że On nie chce Cię poznać.....kurde no, nie chce mi się w to wierzyć. Rozmawiałaś z nim na ten temat? co mówił? jak to tłumaczył? ...i jeszcze jedno pytanie, ile jesteście razem? ...pomysł z wproszeniem się też jest dobry!!! koniecznie opowiedz jak się sprawy mają:) Ada.... Miłego wypoczynku!!! Mój długi weekend będzie Cudoooowny....bo z "M"... póki co nie myślę o tym co będzie po......gdy już rodzinka się zorientuje że mnie nie ma hihihihi;) znowu będzie foch i obraza.... Dobrej nocki Dziewczynki....;*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MikaMaaaa
no i klops a myślisz że mój nie dopytuje :) owszem tylko mówię że " nie martw się z nikim innym się nie spotykam prócz Ciebie byłam u koleżanki:" i zmieniam temat. tyle :) pytałam czemu ma taki problem z poznaniem mnie czy się mnie wstydzi. powiedział że problemu z tym nie ma i napewno się mnie nie wstydzi i temat się uciął, ja go nie drążyłam potem. tak jak dziś miał u mnie być ale zadzwonił po 12 że jednak nie wpadnie bo pomóc ma bratu więc normalnie bym się w******a i powiedziała co o tym sadzę a tak zrobiłam dwa wdechy, akurat byłam u koleżanki więc powiedziałam że obecnie nie mogę rozmawiać i ok. ochłonęłam teraz do niego oddzwoniłam powiedziałam że nie ma sprawy itp, pogadaliśmy powiedział że zadzwoni wieczorem no to uświadomiłam go że umówiłam się na imprezę ( bo fakt miałam propozycję od siostry ) i tyle:) ładnie się pożegnałam udałam że spłynęło to po mnie. chyba był zdziwiony. dziś już mi zapowiedział że w piątek przyjedzie ok ok oczywiście ale w piątek też mam zamiar go uświadomić sory kochanie nie mogę :) niech wie że jednak już nie może tylko on planować bo tez mam swoje życie :) no także jak widzicie tak to już jest. a nie przejmuj się rodzicami niech się foc**ją trudno życie:) a Ty bądź na przekór nadmiernie szczęśliwa przed nimi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no i klops
Dobry wieczór:) Mika.... No ale skoro mówi że nie ma z tym problemu oraz że się Ciebie nie wstydzi, to możliwe że faktycznie mówi prawdę, a tylko nie ma sposobności by to zrobić...z tego co czytałam to jesteś cały czas zalatana, zawsze masz czas zorganizowany, więc może On po prostu czeka na lepszy moment. Ale Twój pomysł co do wproszenia się wydaje mi się w tej sytuacji najlepszy. Więc zrób to Kobito! nie zastanawiaj się....im szybciej to zrobisz, tym szybciej przekonasz się jak to naprawdę z nim jest. Tak....już odliczam czas do spotkania....jeszcze tylko jutro, i w piątek rano wyjazd!!! nawet nie wiesz jak się na to cieszę! jak dziecko !!! cisza, spokój, zero myśli o mijających dniach, o problemach.....kurde no! niby nic takiego a ile radochy:D Trzymaj się Mika, do sklikania:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MikaMaaaa
no i klops owszem mam co robić i czasami naprawdę jestem zabiegana ale dla niego zawsze mam czas, tylko teraz zaczęłam się stawiać, pozatym jak nie ma sposobności??? :) no proszę Cię - 1 miał komunie chrześnicy- nie zaprosił mnie - tłumaczenie najpierw niby nie miał na nią iść potem nagle poszedł yhmm jasne 2- festyn u niego 3 - odpust u niego 4- żniwa(mogłam mu pomóc - proponowałam) 5- miałam mu pomóc w jednej rzeczy umówiliśmy się na konkretny dzień nagle on niby musiał iść do pracy jak był u niego odpust też dziwnym trafem musiał iść do pracy po czym jak powiedziałam że chcę jechać nad wodę itd ( stwierdził chyba ooo nie będzie mi marudziła że chce do mnie przyjechać to był znak że miałam inne plany ) nagle niby kolega go zastąpił od 13 w pracy i miał resztę dnia wolnego. No i klops powtarzam ON NIE CHCĘ KONIEC KROPKA mimo że mówi iż kocha, wie że jestem tą kobietą, planuje ze mną przyszłość , ma wobec mnie plany, chce się ze mną zestarzeć , i nie wyobraża sobie życia beze mnie - jego słowa to sory ale okazję miał a po prostu on nie chce. może dlatego że jednak to co mówi trochę mija się z prawdą? tak czuję bo skoro kocha to przedstawił by mnie swojej rodzinie zanim bym o tym pomyślała , i zrobił by to z wielką ochotą nie uważasz? niestety taka jest prawda. nie jest pewny czy jestem tą jedyną dlatego nie chce mnie poznać. a skoro on nie jest pewny po takim czasie to cóż ja moge zrobić? zacząć go olewać, a facet nie należy do tych walecznych niestety- a może dlatego też że uważa iż nie warto albo poprostu nie kocha dlatego nie walczy o ten związek, miło było dwa tygodnie po powrocie, słówka o kwiatkach, uczuciach, że wie jakie błędy popełniał a obecnie widzę że to małymi kroczkami powraca. dziś dzwoniłam do niego i powiedział że nawet do niego nie dzwonie, tylko on cały czas ( nie chodzi o płatności bo mamy za darmo do siebie) nosz kurde tylko jak ja mogę do niego zadzwonić jak jest w pracy? po co? jak ma czas sam zadzwoni- jak jest w domu a zadzwonię to zawsze coś robi i mi głupio powiedzieć to przerwij. więc zawsze on wieczorem dzwoni. no i tak to jest. dostałam kwiaty pocztą kwiatową od kogoś napisałam mu o tym nawet nie skomentował, uwaga ja kwiatów od niego nie dostaję tak bez okazji ups 2 razy w ramach przeprosin . 2 k***a razy. jak dałam mu teraz szansę na początku owszem jakaś czekolada była a teraz już ma to gdzieś, nie chodzi mi o jakieś prezenty, ale kurde ja jestem gdzieś zawsze o nim pamiętam. mojej koleżanki mąż potrafi wychodząc z domu jak jej nie ma kupić kwiaty zostawić w wazonie i napisać smsa że ma coś na stole no cholera kwiatek 3 zł a tyle radości dla kobiety. mimo że mówiłam mu tyle razy. co się poprawiło? hmmm że w niedziele jest u mnie od południa a nie wieczora. no to by było na tyle. aaa sory i jeszcze owszem zaczął mi pomagać częściej. no a reszta wraca jak bumerang. czyli ja proponuję spotkanie on mówi nie mogę przyjadę po jutrze, albo ok a potem odwołuje tak jak dziś i że przyjedzie w piątek- k***a a może ja w piątek nie chcę. nie poznaje mnie nadal z rodziną a wiedział że na tym mi najbardziej zależy, dodatkowo najchętniej by siedział non stop w domu albo robił to co go kręci. sama nie wiem co dalej, nie chcę takiego związku i koniec, a nie wiem co zrobić by było lepiej- rozmowy nie pomagają. już zresztą rzygam od nich i on też.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no i klops
Mika.... kurde no....przykro mi że tak się dzieje.... dziwna sytuacja...bo mój "M" choć znamy się krótko ( 8 mcy) to już dawno zapraszał mnie do siebie bym poznała Jego rodzinę..tyle że tutaj jest sytuacja odwrotna, bo to ja nie chcę jechać....ale wiadomo z jakich powodow (nie mam rozwodu jeszcze)...wolę unikać kłopotliwych pytań:) Wiesz....ja tak sobie myślę że powinnaś może poczekać na odpowiedni moment i mu to delikatnie wypomnieć... Np . zacznie coś wspominać o wspólnej przyszłości to zapytaj jak może tak daleko wybiegać w przyszłość skoro nawet nie znasz Jego rodziny, osób które przecież będą po ślubie także Twoją rodziną....bardzo ciekawi mnie co na to odpowie.. jeśli nadal będzie się "migać" i nieudolnie wykręcać powiedziałabym coś w stylu że "ok, więc nadal będziemy tak niezobowiązująco się spotykać"....może źle piszę, nie wiem....sama wiesz najlepiej co czujesz i czego pragniesz.... A tak jeszcze przyszło mi do głowy że może On się boi reakcji swojej rodziny? może obawia się że narobią mu przy Tobie wstydu? może nie chce Cię narażać na nieprzyjemności z ich strony? może problem nie tkwi w Tobie czy w Nim, ale właśnie w rodzinie? pomyśl o tym.. sama wspominałaś że nie mają ze sobą najlepszego kontaktu....może tu jest pies pogrzebany. Trzymaj się Kochana! i pisz!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×