Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ada.kudlata

Rozstanie po latach. Dzień...

Polecane posty

Gość Mika maaaa
Witaj Ada :) wkońcu jesteś :) u mnie nie wiem, wczoraj jak zadzwonił to byłam ledwo żywa i zaproponował żebyśmy się dziś spotkali i pogadali. Za jakieś 10 min powinien być. Zobaczymy, tak naprawdę sama nie wiem co mu powiedzieć, jedno napewno chce z nim dojść do jakiegoś porozumienia i ustalić warunki naszego niby związku, Nie mam już siły i ochoty na fochy itd. nawet z mojej strony. A widzisz jednak pierwszy etap Twojemu się zaczyna "pisanie" Ja bym mu napisała wprost nie zmienisz się , nie będziesz poświęcał czasu praca jest aż tak ważna to daj mi spokój, uważasz że chcesz ze mną być to mi to pokaż, inaczej sobie darujmy,będziesz miała czarno na białym co dalej. chyba że nie chcesz to już inna sprawa. wtedy bym napisała że nie chce z nim być i tyle. Ale to ja decyzja jest Twoja.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mika będę trzymać kciuki, aby spotkanie przebiegło po Twojej myśli :) Mam nadzieję, że tym razem wszystko sobie na spokojnie wyjaśnicie. Ja do mojego nie chcę pisać. Wczoraj z nim sms-wałam. Teraz czekam, na jakiś jego ruch. Wczoraj wszystko mu wyjaśniłam. Dotychczas to ja walczyłam o ten związek. Naprawdę nie mam już siły i ochoty. Jeżeli on coś zrobi, będzie ok a jeżeli nic nie zrobi to też będzie ok. Całkiem zobojętniałam. Na razie się nie odzywa. Powodzenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
sory kobietki ale na co wy czekacie? ze wasz ksiaze z bajki na rumaku podjedzie? po tym co piszecie, widac, ze wasi faceci maja was gdzies, robia co chca, a wy za nimi latacie, dajecie szansy itd. tak mozna przez rok czy 2 ale wiecej? nie rozumiem tego kompletnie. nigdy nie rozumialam i nigdy nie zrozumiem. mam prawie 40 lat. w zyciu mialam 2 powazne zwiazki, ale nigdy nie dalam soba pomiatac, nigdy nie uganialam sie za facetem, a jak mi nie pasowalo i widziala, ze nie da rady tego zmienic/naprawic odpuszczalam. tyle. nie liczylam na zmiany, nie ludzilam sie. miejcie godnosc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mika maaaa
Witaj Ada spotkanie pomyślnie. chyba. Powiedział mi że nie odzywał się bo miał dość moich pretensji i wiecznego niezadowolenia i mojego gadania, że się stara a ja tego nie widzę, że odezwał by się ale czekał do soboty bo chciał żebym i ja sobie przemyślała i się uspokoiła. Noi że wie iż źle zrobił bo mógł porozmawiać a nie stawiać mnie przed faktem dokonanym ale jak zaczęłam swoje gadki to go wkurzyło że tez mogła bym z nim rozmawiać a nie odrazu się wkurzać i się rozłączać. Gość no właśnie nie czekamy aż książę przyjedzie na białym koniu jak widać. z tego co piszesz masz 40 lat a nie jesteś w związku więc chyba to stwierdzenie dotyczy Ciebie. a my jednak patrzymy realnie na życie. i jeśli czytasz moje i koleżanki posty to chyba widzisz że u mnie zaczęło się psuć od tego roku dokładnie od marca więc walczę 5 miesięcy!!!!! i teraz widzę zmianę, ogromną, tylko wiem że teraz ja też przesadziłam i fakt mogłam z nim pogadać zamiast odrazu się gniewać i robić mu kolejne wyrzuty.I ma do mnie pretensję że zamiast rozmawiać to odrazu się wkurzam.A sama mam don niego o to pretensję. a koleżanka Ada się z nim rozstała i nie wierzy w słówka, jeśli sam dojdzie do wniosków i zacznie coś robić nie tylko gadać wtedy może da mu ostatnią szansę. i tez się za nim nie uganiałam, tylko się wkurzałam i się nie odzywałam. Fakt poświęcałam się i byłam bardzo wyrozumiała i to był mój błąd że zbyt dużo tego robiłam, Tylko że życie to nie bajka nie nikt nie jest idealny, a życie w związku to jeden wielki kompromis. Ja też idealna nie jestem!!! a godność mam dlatego od 5 miesięcy mu gadam jak tylko zauważyłam u niego zmianę i nie pozwalam sobie na takie traktowanie stąd 2 razy kończenie związku. i wieczne kłótnie o to. Czy zrozumiał nie wiem okaże się obecnie wiem że dużo się zmieniło , traktuję mnie zupełnie inaczej to że noga mu się powinie w*****a mnie nie powiem że nie tylko że on chce teraz rozmawiać a ja już chyba przywykłam że odrazu się gniewam, i tez powinnam to zmienić. tyle . A jako samotna 40 latka bo tak wywnioskowałam z Twojego wpisu powinnaś wiedzieć że w każdym związku każdym !!! są chwile słabości ,i nie porozumień, sory nie ważne jaki to jest facet i tak będą nieporozumienia, ideałów nie ma!!!!!!! ale ważne jest to jak się wyjdzie z tych gorszych chwil. Tym bardziej widać to na związkach które trwają dłuższy czas!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mika maaaa
i jeszcze jedno, każdy ma granice cierpliwości, jednym kończy się po miesiącu drugim po pół roku a innym po kilku latach, każdy kieruje swoim życiem i krytyka kogo kolwiek jest zbędna. uważam że można spojrzeć z drugiej strony.owszem. Ale tak naprawdę nikt nie wie jak jest. piszemy tu tylko o tych złych doświadczeniach bo jesteśmy rozżalone i złe.\ a wiesz co jest prócz tych złych? dobre wręcz idealne, inaczej bym dla niego nie zrezygnowała z pewnych rzeczy. jak by takich nie było to byśmy nie dawały jakich kolwiek szans. Więc nie wiesz jak jest bo tyko my wiemy, i tekst typu nie mamy godności trochę jest przesadzony. Tym bardziej mnie wkurza że mnie krytykuje ktoś kto ma tyle lat a nie poradził sobie z własnym życiem mając tyle lat. Ja mam prawie 28 od 5 miesięcy gderam owszem daję szanse ale nie latam za nim, jeśli się zmieni na dobre będę w siódmym niebie bo go kocham, jeśli znów odpuści dam sobie spokój, ale wiem że następny związek też nie będzie idealny.nie będą te rozterki ale będą inne. trochę realizmu. Jeśli Ty czekasz na księcia z bajki proszę bardzo ale ja to widzę inaczej. Też nie jestem księżniczką z idealnymi cechami. taka prawda. ależ się rozpisałam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Mika Ciesze się, że u Ciebie całkiem dobrze, oby tak dalej :) Nikt nie jest idealny, a prawda leży zazwyczaj po środku. Mój w piątek pisał, że mu zależy, że nawet nie spróbowaliśmy razem zamieszkać itd... Wczoraj milczał. Dziś też. Miałam chwilę słabości i napisałam, że tęsknię. Cisza dalej, nie odpisuje. Eh... kiepsko dziś ze mną :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mika maaaa
Ada niestety wiem coś o tych chwilach słabości trudno się opanować żeby nie napisać. Właśnie o to chodzi że jednak jak się wspólnie mieszka to tego czasu dużo dużo więcej razem się spędza siła rzeczy. Mam nadzieję że ten czas najbliższy u Ciebie też dużo wyjaśni, Najgorsze jest właśnie to że pisze ale nic nie robi, Ty to czytasz zaczynasz mieć nadzieję a potem co? nic. Mój też tak miał wcześniej że pisał ale nawet nie wspomniał o spotkaniu wkońcu się wkurzyłam i napisałam po co piszę skoro nie zamierza nic zrobić i w takim razie żeby dał mi spokój. teraz było tak że pisał ale raz na tydzień i nic cisza aż właśnie przyjechał mi oddać rzecz i sam się wprosił do domu , na początku rozmawialiśmy o niczym potem sam zaczął temat aż byłam w szoku bo nigdy tego nie robił. też by mnie męczyło gdyby pisał dłuższy czas ale nic nie zrobił, pękła bym i mu napisała aż by mu w pięty poszło. trzymam za Ciebie kciuki, abyś wytrwała bądź on poszedł po rozum do głowy. nie rozumiem facetów czasami ich duma robi się przerażająca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mika dziękuję, że tu jesteś. Ja dziś zupełnie nie mam weny do pisania. Weekend spędziłam przyjemnie. Spokojnie, radośnie z rodziną - tak jak lubię. Tylko ten dzisiejszy wieczór... koszmar! Mój jest cholernie dumnym człowiekiem a jeszcze silniejszym psychicznie. Nie wiem po co się o niego martwię, bo już przekonałam się, że poradzi sobie w każdej sytuacji. Ale mam też świadomość, że ta moja nadopiekuńczość (tzw. matkowanie) mogła go jeszcze bardziej zniechęcić do mnie... Na szczęście jutro znów do pracy :) Pewnie nowe zadania czekają i nie będę miała czasu na rozmyślanie. Popłakałam i już mi lepiej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Poza tym naprawdę nie mam weny by odpisać Pani gość. Wiem, że nie chciała dla nas źle. Cenię ludzi z doświadczeniem życiowym. Mika u ciebie psuło się od 5 miesięcy. Myślę, że u was da się to jeszcze naprawić. Rozmowa, rozmowa i jeszcze raz rozmowa. Jesteście na dobrej drodze. U mnie od trzech lat było kiepsko. A od trzech miesięcy było bardzo, bardzo źle. Mam świadomość, że żyłam w toksycznym związku, a nadal liczę na to, że on się zmieni. Raz chcę dać mu szansę, raz nie widzę już żadnej nadziei dla tego związku. Nie wiem, naprawdę nie wiem jak to będzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mika maaaa
wiesz co nie wiem czy matkowanie mogło go zniechęcić. wydaje mi się że wcale nie jest zniechęcony tylko miał za dobrze i się przyzwyczaił do tego. jak również do tego że nie musi nic dawać wystarczy brać a i tak będziesz. chyba jeśli chodzi o facetów jest jeden schemat. nie wiń się bo to nie prawda że jaka kolwiek jest w tym Twoja wina. To on nawalił i on to musi przemyśleć i jeśli już naprawić i powiem Ci szczerze że czasami trzeba ich mocno powalić słowami i czynami żeby cokolwiek dotarło. i uważam że i Tobie było by lepiej jak byś mu w twarz wygarnęła, mi pomogło napisanie do niego litani dwa dni po zerwaniu. ulżyło mi i stwierdziłam że jeśli coś z tym zrobi ok jeśli nie to trudno będę musiała dać sobie radę. ale każdy jest inny i każdemu co innego pomaga. trzymaj się, mam nadzieję że będzie z czasem tylkoooooo lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mika maaaa
tez wiem że nie chce źle, ale uważam że takie krytykowanie mnie- nas jak się nie zna dokładnie sprawy jest trochę przesadzona. pozatym normalnie że to co tu piszemy to wywalamy wszystkie żale. bo chyba nie będę pisać że facet robi mi śniadania , piszę codziennie smsy na dzień dobry i dobranoc, codziennie dzwoni, w moje urodziny zrobił mi kolację nad jeziorem i dał przepiękny prezent ale kończę związek bo czuję że jest zbyt pewny i niektóre zachowania mi nie pasują bądź ich brak. logiczne. ja cenię rady kogoś kto to przeżywa bądź przeżył ale obecnie z własnym życiem sobie poradził. to tak jak ja bym Cie uczyła wychowywać dzieci nie mając ich. ok tylko piszesz że u mnie jest to od 5 miesięcy jak najbardziej krócej od Ciebie jasne tylko Ty z nim byłaś 10 lat ja ze swoim 4 to też jest różnica, im dłużej jesteś z kimś tym trudniej zburzyć coś co trwało tyle czasu i tyle poświęciłaś. dlatego ja nie krytykuję Cię że 3 lata było źle a Ty w tym tkwiłaś bo wiem co czujesz jak kogoś kochasz a jesteś z nim kawał czasu. to nie jest takie proste odejść i zostawić te lata za plecami a nie walczyć. I tak jak napisałam każdy ma swoje granice, ja jestem osobą wybuchową, wszędzie mnie pełno, energiczną ,100 pomysłów na godzinę,wymagającą nie ukrywam drażniącą czasami itd stąd też szybka reakcja na jego zmianę, i 5 miesięcy nie dawania się, aż tez we mnie coś do końca pękło. tylko że ja jestem osobą taką że jak mam coś w sercu to i na języku, i nawet jak już nie byliśmy ze sobą to i tak jak napisał że kocha itp to musiałam się wypowiedzieć na ten temat typu że gówno prawda bo by coś zrobił a nie tak siedział , że nie widzi swoich błędów że jest tak ślepy. wypomniałam jaka byłam a on co.. itd itd itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mika maaaa
Witaj Ada jak dzisiejszy dzień? lepiej? on się odzywał czy nie bardzo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj :) Wczoraj byłam tak zmęczona, że nawet laptopa wieczorem nie włączyłam. Wczoraj od rana pisał mi sms. Wieczorem zadzwonił. Muszę przyznać, że dawno nam się tak dobrze nie rozmawiało. Wyczułam, że on dalej jest pewny, że to tylko przerwa w związku, taki odpoczynek. Zaproponowałam spotkanie aby porozmawiać na spokojnie. On też jest chętny, tylko, że z wolnym czasem u nas kiepsko. Dodatkowo sprawy rodzinne mi się pokomplikowały, także może umówimy się na sobotę, a może i nie. Jeszcze dużo czasu do weekendu. Musze mu uświadomić to, aby nie był taki pewien, że do niego wrócę. Teraz będzie musiał się postarać i to baaardzo. Mika a jak u was?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Poza tym masz tutaj ogromną rację, że ten topik służy nam głównie do wyżalenia się. Bo to nie jest tak, że dobrych chwil nie było wcale. Były, ale o nich się nie pisze. To nasza pierwsza taka długa rozłąka. Ja dużo zrozumiałam i mam nadzieję, że on również. Zobaczymy. Jestem skłonna dać mu ostatnią szansę, ale wcześniej musi mi pokazać, że jest gotów pójść na pewne kompromisy. Przez te 10 lat przeszliśmy bardzo wiele i uważałam, że najgorsze mamy za sobą a tu taki psikus, że rutyna nas dopadła i związek zaczął się sypać. Ale... I on nie chce odpuścić i mi ciężko się poddać. Pewnie gdybyśmy byli małżeństwem to większość pisałaby ratuj małżeństwo. A tutaj porady w stylu miej godność, honor, zostaw go, odejdź. U nas tez żadnych zdrad nie było. Jedynie brak czasu dla siebie, bo praca i chęć dorobienia się czegokolwiek. Cóż, ja i tak jestem oswojona i pogodzona z każdym zakończeniem tej historii. Czas pokaże.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mika maaaa
Ada dokładnie , tutaj każdy doradza, zerwij, zostaw nie ośmieszaj się itd nie tylko w naszym topiku , a same w rzeczywistości inaczej też postępują. wkurza mnie takie doradzanie bo najprościej tak powiedzieć, a gdzie uczucia? pozatym my nie mamy problemu z alkoholizmem w mężczyzny, nie wiem biciem, itd u nas problemem jest właśnie brak czasu co idzie za tym brak okazania uczucia. U mnie hmmm bardzo dobrze, jedzie ze mną w pewnej sprawie więc cały dzień razem,w tygodniu, w niedziele idzie do pracy ale że zaproponowałam wyjazd to się zamieni mam nadzieję że będzie miał z kim. Ważne jest to że ma chęć. Mam nadzieję że sprawy rodzinne się pozytywnie rozwiążą. i ciesze się że w końcu zdecydowałaś się z nim pogadać i wyjaśnić w czym problem i szukać kompromisu, i że go uświadomisz że to nie jest tak że będziesz zawsze a to napewno zmieni jego myślenie. Jeśli jest cień nadziei że będzie tym razem inaczej to zawsze warto spróbować. Ja tak uważam. To jest Twoje życie i tylko Ty nim kierujesz. i nikt nie ma prawa tego krytykować a tym bardziej obrażać Twojej osoby czy mojej oraz naszych decyzji. niektóre kobiety znoszą dużo więcej w ramach miłość niż my czyli brak czasu. A akurat ten problem jest do rozwiązania jeśli tylko obie osoby o tym sobie uświadomią. i naprawdę ciesze się że wkońcu i coś u Ciebie zaczyna się dziać. i ta rozmowa napewno jest wam bardzo potrzebna a on dzięki tej rozłące dłuższej zacznie słuchać i dotrze coś do niego.i wiesz w sumie to że nie wiesz czy będziesz mogła się z nim spotkać to tez pozytyw bo zda sobie sprawę że Ty też masz swoje życie i to że on znajdzie trochę czasu nie oznacza że Ty akurat masz czas. także czekam na dalsze relacje mam nadzieję pozytywne :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Mika :) Jak tam u was się sprawy mają? U mnie spokojnie. Wczoraj cisza, dziś dwa sms (takie obojętne). Dużo myślę. Na razie podjęłam decyzję, że nie chcę z nim jechać na wakacje. Teraz tylko czekam na rozmowę z nim, bo jestem ciekawa jak on to wszystko widzi. W sumie to wszystko od niego zależy, od tego co zrobi albo i nie zrobi :) Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mika maaaa
Witaj Ada A my dziś wróciliśmy właśnie do domku i siedzimy , weszłam zobaczyć czy coś odpisałaś :) jak narazie ok, cały dzień razem. wiesz już kiedy masz się z nim spotkać? zajrzę tu jutro.buziaki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Mika :) Wyć mi się chce! Już sama nie wiem co mam sobie o tym myśleć :( Dzwonił dziś. Fajnie się nam rozmawiało ale do czasu. On mówił, że aby było dobrze pomiędzy nami to jedynym rozwiązaniem jest wspólne zamieszkanie. Mówię, ok, ale najpierw chcę zobaczyć, że ci na mnie zależy, że mnie kochasz, że nie jesteś taką wyrafinowaną świnią. A on na to, ale ja taki jestem... Później powiedziałam, że miłość musi być z obu stron, bo prędzej czy później i tak się związek by rozleciał, a ten milczał, nic nie powiedział, że kocha, że mu zależy. Nic. Milczał. Cisza. A po pewnym czasie powiedział, że musi kończyć, bo ktoś do niego przyjechał... Jejku jeżeli on mówił poważnie, że jest takim manipulantem (a jego obecne zachowanie na to wskazuje), jeżeli przez 10 lat mnie oszukiwał a ja byłam tak naiwną idiotką, że mu wierzyłam... to się chyba załamię :( Odechciewa mi się wszystkiego :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mika maaaa
Witaj Ada przy następnej okazji może zapytaj się po co chce zamieszkać skoro nawet nie okazuje Ci miłości to chyba jej nie ma. nie wiem faceci to debile. Mój owszem spędza dużo więcej czasu ze mną, ale też go nie rozumiem, ostatnio mówił żebym odstawiła tabletki (nadal biorę) a wczoraj jak się kochaliśmy a po raz pierwszy w życiu skończył we mnie to potem z tekstem " kurcze może to był błąd" no tak się w*******m że kazałam znaleźć mózg i niech dopiero wypowiada się , że sam chce żebym przestała je brać a jak biorę nawet to się przejmuje więc gdzie tu logika? wczoraj trochę znowu mu pogadałam że chce wszystko na raz, życie kawalerskie i mnie, przyznał mi rację, że po tylu latach poprostu trudno mu zrezygnować ze wszystkiego, i że wie że chce przeżyć ze mną starość ale nie chce jeszcze małżeństwa, to powiedziałam że skoro nie chce i nie jest pewny to sory ale seks z czym się wiąże też wie i skoro nie pewny małżeństwa to koniec z seksem bo co jak wpadniemy. itd itd. potem zaproponowałam wspólne wakacje żebyśmy chociaż pojechali na 3-4 dni nad morze a ten że nie bo nie wie jak z wolnym itd. że może na weekend na mazury ( bo tam może spełniać swoją pasję) na szczęście jak z nim byłam to pisał do mnie kolega z propozycją wyjazdu i mu o tym powiedziałam. więc mówię ok nie chcesz ze mną jechać to pojadę z kimś innym nie ma problemu a na mazury jedź sobie z kumplem. bo tam możemy zawsze jechać bo mamy blisko, a wakacje to wakacje i chce je spędzić normalnie a nie w jakimś miejscu gdzie będę się nudzić. nie no szkoda gadać, zaczynam się zastanawiać czy faktycznie odpuścić i będzie co będzie, jechać gdzieś z kimś itd, wczoraj też mu powiedziałam że ja długo czekać nie będę aż on się zdecyduje tworzyć ze mną związek a nie namiastkę tego.( mówię tutaj o zaręczynach, wspólnym mieszkaniu, poznanie jego rodziców itd) także Ada z jednej strony żałuję że dałam szansę bo wiem że sobie poczekam a nie chce , a z 2 fakt dużo się zmieniło - spędza ze mną bardzo dużo czasu i widzę że komuś teraz potrafi odmówić dla mnie, mówi o uczuciach itd. nie wiem po tej rozłące i teraz "powrocie" widzę dużooooo więcej rzeczy które mi przeszkadzają, a najgorsze jest to że nie potrafię powiedzieć nie koniec nie ma sensu chcę czegoś innego bo wiem że będę strasznie cierpieć. a może ja za dużo wymagam. wczoraj też mu powiedziałam że kurde znajomi po pół roku się zaręczają, gówniarze po 20 lat poznają swoje rodziny, wyjeżdżają na wakacje a on facet 34 lata tyle lat w związku i nie jest w stanie tego zrobić i podjąć konkretnych decyzji. i też wypomniałam że żyje życiem innych zamiast swoim i swoje układać, powiedział że mam 100% racji. tylko k***a co z tego??????????? się pytam!!!!!!!!!! aaa tam chyba będę musiała mieć tzw w******e jaja na wszystko może wtedy się ułoży. i w*****a mnie to że teraz znowu żałuję że walnęłam mu taką pouczającą gadkę bo po co ? co mi to dało nic hehehe aaa już tylko śmiać się pozostało z własnej głupoty. mogłam skorzystać z zaproszenia kolegi ale człowiek mądry po fakcie. by zobaczył skurczybyk że jestem warta wszystkiego co najlepsze i może ktoś sprzątnąć mnie jemu sprzed nosa.Chociaż wie doskonale że mam powodzenie i to duże tylko wie jaka jestem i że nic z tym nie zrobię, chyba muszę go lekko wyprowadzić z takiego toku myślenia. aaa najzabawniejsze jest to że zawsze pisze rano smsa a wieczorem dzwoni, no chyba że coś tam do niego napiszę albo on to w dzień smsujemy. a dziś proszę dzwoni w południe co robię,chyba sprawdzić czy z kolegą nie pojechałam.bo jak odpisywałam rano na smsa mu to właśnie wspomniałam że ten znajomy zadzwonił z pytaniem czy jadę. ehhhh zrozum faceta . tak samo jak Twojego. dzwoni gada ale żadnych konkretów.. po co ? kurde albo w tą albo w drugą a nie takie pieprzenie jak u 20 latków .!!! i to dotyczy też mojego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Mika :) Chyba mój komentarz jest zbędny odnośnie zachowania Twojego :) Na pocieszenie dodam, że mój nie lepszy. Zawsze dzieci gdzieś były w dalekich planach. A kiedy ostatnio coś wspomniałam o dzieciach to mi palnął, że musi teraz na mnie uważać, bo chce go na dziecko złapać! (sic!) No ręce opadają! Po 10 latach z takim tekstem! Tak jak pisałam, na wakacje pojadę z koleżanką (chyba z nieba mi spadła), może kilka dni dłużej zostanę sama (bo koleżanka ma tylko 4 dni wolnego). To będą moje pierwsze wakacje bez niego. Też głupia jestem, bo wcześniej zaproponowałam mu wakacje (O zgrozo! - że zasponsoruję je) a on powiedział, że nie ma czasu w tym roku na wakacje i pieniędzy i że pogadamy o tym. Jednak przemyślałam swoje niezołzowate zachowanie i w myślach siebie solidnie skarciłam! Także nie mam zamiaru o nic go prosić i namawiać. Nie to nie. I teraz nawet jakby zmienił zdanie, to już jest za późno. Już po ptakach. Może się nieco zdziwić - o ile będzie "walczył"... Rodzinę jego znam ale nigdy tam nie jeździliśmy, bo on nie lubi ani swojej siostry ani brata. Ogólnie wszyscy go denerwują. Ja na mojego nie zamierzam czekać ani chwili dłużej. Robię wszystko na co mam ochotę. A czas działa na jego niekorzyść. Wczoraj był zaskoczony tym, że w sobotę nie znajdę dla niego czasu. A masz inne plany? - spytał. Tak mam. (Jadę z mamą na taką mszę o uzdrowienie chorych - ona trwa do ok. 22 - ale mój na pewno na to nie wpadnie :) Hi hi. Niech rozmyśla, gdzie jestem i co robię. Taka zagadka na wieczór, by dobrze mu się spało, albo i nie :) ) Mika, jak czytam swoją historię to nie mogę uwierzyć we własną głupotę, chcąc dać mu ostatnią szansę :( Chyba tylko ze względu na to, że on to 1/3 mojego życia). Ale po co marnować kolejne lata? W cuda już raczej nie wierzę, że on się zmieni (chyba, że na gorsze, to tak). Teraz spokojnie. Zobaczę. Przekonam się ile dla niego znaczę (napisał, że bardzo dużo). Dowiem się w końcu co on rozumie przez to, że "znaczę dużo dla niego" :) Kredytu już dla niego nie wezmę, kasy nie pożyczę. Czyżby to znaczyło DUŻO???? Eh, po tym wczorajszym jego milczeniu przestałam wierzyć, że mnie kochał przez te 10 lat :( Widzę teraz tylko złe chwile, dobrych nie. Ale może to dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mika maaaa
Ada no widzisz masz troszkę lepszą sytuację bo jednak masz pracę, owszem mogę teraz wyjechać na wakacje ale raczej z jakimś kolegą napewno nie z koleżanką bo ich nie mam :) aaa sorki są dwie ale mają niemowlaki. dziś jest u mnie pomaga w pewnej sprawie a ja weszłam na kompa bo mam okazję. noi oczywiście wieczorem go nie będzie bo już jakiś fagas dzwonił że przyprowadzi mu auto do remontu i będzie robił, w sobotę pracuje a w niedziele niby też ale kolega może zamieni się z nim jak nie to chociaż żeby wyszedł o 19. powiem że nie chce niech sobie w pracy siedzi, wali mnie to. u niego jest tzw "odpust" i wydaje mi się że dlatego chce iść do pracy żebym nie marudziła że mnie nie zabrał. akurat mam okazję być na tym odpuście z kolegą i powiem że będę ale potem podjadę do niego do pracy, zobaczymy jak zareaguje, i że wieczór mam zajęty. narazie będę udawać że wszystko ok ale zacznę powoli od niego się separować , znaczy żyć własnym życiem i mieć gdzieś czy to go urazi , zaboli itd. a co będzie dalej to będzie. on chyba ma tak że jak już coś zrobi dla mnie na czym wie że mi zależy to potem już dla niego jest ok i potem lekko odpuszcza. wiesz życzę nam wytrwałości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niebieskakarolcia
Jej, Ada, przeczytalam caly twoj temat i jestem w szoku, ze ty z nim wogole chcesz jeszcze rozmawiac...tyle razy sie rozstawaliscie, przeciez on sie nie zmieni... Jestem caly czas w szoku!!! Uciekaj od niego czym predzej. ty go nie kochasz (no bo powiedz mi za co), ty jestes od niego uzalezniona. Przeczytalam tez twoj watek z maja i jestem w jeszcze wiekszym szoku. nie marnuj sobie zycia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mika maaaa
Ada daj mi link do Twoich poprzednich topików bo za cholerkę nie mogę znaleść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niebieskakarolcia
Ona podala cytaty z poprzedniego tematu, wystarczy wrzucic w google....ja jestem naprawde w szoku, ze dorosla kobieta daje soba tak pomiatac....przeciez chyba zalezy ci na PRAWDZIWEJ milosci?... To jest toksyczny uklad i ty sobie z tego doskonalenzdajesz sprawe...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wstyd, ale co mi tam :( f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=5594755 może jeszcze coś odnajdę to wkleję Jak przeczytałam co niebieskakarolcia napisała, to byłam bliska płaczu. Ale płakać już z jego powodu nie potrafię i nie chcę. Fakt, trzy lata walki o związek, trzy smutne, nieszczęśliwe lata. Zmienił się po pewnym wydarzeniu w swoim życiu, ale to zbyt osobiste. Myślałam, że to tylko umocni nasz związek, że mnie bardziej doceni a stało się inaczej. Bardzo dużo wtedy wytrzymałam i chyba on nabrał pewności, że już zawsze będę. Tamto wydarzenie spowodowało, ze stał się nerwowy, nie uśmiechał się, uciekał od wszystkiego w pracę. Przez pierwsze 7 lat było dobrze. Bardzo lubiliśmy spędzać ze sobą czas. Dużo radości mi sprawiał. Ja jestem osobą bardzo impulsywną i bardzo często z nim zrywałam, ale raczej w żartach. Oboje się śmialiśmy "to jak, koniec z nami?" Później mnie przytulał, czułam, że mam w nim wsparcie. To nasze pierwsze "prawdziwe" rozstanie. Zawsze po 2-3 dniach się godziliśmy. Teraz nie widziałam go od 5 lipca. Pisze mi, że dużo myśli. Nie wiem czy w końcu zrozumie, że przez ostatnie lata bardzo mnie krzywdził. Dziś znów dzwonił. Długo rozmawialiśmy (wczoraj pół godziny i dziś 20 minut a wcześniej na dwie minuty w ciągu całego dnia nie miał czasu). Pytał dlaczego jutro nie znajdę dla niego czasu. Powiedziałam prawdę. Umówiliśmy się na niedzielę. Nawet jeżeli zdecydujemy się zakończyć związek, to chcę to zrobić w cztery oczy, na spokojnie bo emocje już opadły. 5 lipca zakończyłam związek przez telefon. Myślę, ze po 10 wspólnych latach wskazana jest taka rozmowa. Nie mamy po 15-16 lat (chodź może niekiedy tak się zachowywaliśmy). Na chwilę obecną nie wrócę do niego. Nie uwierzę w żadne słowo. Teraz liczą się tylko czyny. Mika też życzę Ci wytrwałości. Ty chyba tak jak ja już pogodziłaś się z tym, ze może się różnie zakończyć. Trzeba podchodzić do tego z dystansem. Dla mnie teraz najważniejsza jestem ja i moja rodzina. Moja 3 letnia misja uszczęśliwiania jego dobiegła końca. Ludzie przeważnie doceniają coś jak to stracą. Zobaczymy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=5584636 Ten tez mój. Chyba to tyle, nie przypominam sobie więcej. Nie chciałam do tamtych tematów wracać, bo wstyd mi było, ze nie jestem stanowcza i daję sobą pomiatać. Ale tak jak już pisałam, że on też pewnie miał dość mojego ględzenia, narzekania, niezadowolenia i wypominania. Jak przeczytałam zołzę, to dopiero to zrozumiałam. Mika tylko dopisz http, bo inaczej nie mogłam wkleić bo uznawało za spam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, nie pomyślałaś, że może jest z Tobą bo spłacasz jego kredyt? Że jest mu z Tobą po prostu wygodnie, poza tym pokazujesz mu jak go kochasz.. Myślę, że za bardzo pokazywałas i pokazujesz jak Ci zależy.. On już nie musi się starać.. Może nawet go "zaglaskalas"... Sorry.. Takie nam odczucia po przeczytaniu tych tematów... Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mika maaaa
Ada po pierwsze czemu jak przeczytałaś komentarz niebieskiejkarolci to chciało Ci się płakać? tutaj każda jest mądra, z***biście zarabiająca , szanująca się , nie dająca sobą pomiatać, mająca honor, nie daje d**y jak nie weźmie ślubu czyli nie jest workiem na spermę itd. łatwo pisać tylko jak by ona k***a mać przeżyła z kimś 7 cudownych lat też by walczyła, i kryzysy w związkach są koniec kropka!!! do jasnej cholery- poprostu kochamy i chcemy wieżyć że ten człowiek znowu będzie taki jakim go pokochałyśmy i byłyśmy przez parę lat!!!!!!!!!!! gdyby mój zachowywał się tak od samego początku bądź przez pierwszy rok znajomośći to kopnęła bym go w tyłek. i wtedy nie miała bym za co go pokochać!!!!!!! a tak jeśli z kimś przeżywasz piękne chwile a potem się pieprzy to walczysz na tyle ile Ci sił starczy, i to sprawa indywidualna. ciekawe czy te mądre kafeterianki po długo letnich związkach też od tak zakończyły związki, pisać każdy może, dopóki nie znajdzie się w takiej sytuacji, tez mogę być mądra jeśli nie dotyczyło by to mnie a jak :) a ja z moim dziś spędziłam cały dzień potem po 17 wkońcu( bo miał jechać wcześniej) pojechał do siebie robić auto. dotego nie spał po pracy bo przyjechał prosto do mnie jak skończył dyżur. także to doceniłam. Ada i popieram Cię że nie chcesz z nim być, niech się wykaże. ja ze swoim też nie jestem i jest tego świadom a jak widać teraz zaczął znów mi pomagać, poświęcać mi czas, choć nie ukrywam jeszcze mu się powinie czasami noga, jak z ta niedzielą np, i nie wiem czy jest to faktycznie tak czy wymówka okażę się. powiedziałam dziś że przyjadę do niego do pracy( bo mogę) to powiedział że ok. także sama nie wiem co myśleć. niby podchodzę z większym dystansem ale nie mogę się przemóc żeby z kimś się umówić a w moim przypadku wchodzi w grę tylko płeć przeciwna. jakoś się tak przyzwyczaiłam do tego że jest tylko on. dziś zadzwonił kolega mojej siostry i ja odebrałam jej telefon a on był przy tej rozmowie i słyszał ją, a kolega proponował mi piwo i specjalnie " nie jarku nie umówię się z Tobą dziś bo będę zmęczona może innym razem" jego mina bezcenna :)zresztą tak jak w środę kiedy kolega proponował mi wyjazd. właśnie chodzi mi o to żeby pokazać mu że nie jest niezastąpiony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mika maaaa
oooo a komentarze typu "gość" nade mną np szanuję. bez obrażania, obiektywnie i ok. bo na niektóre to mi ręce i cycki opadają za przeproszeniem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gościu Ostatnio oddał mi wszystkie pieniądze. Pomagałam mu bo naprawdę miał ciężką sytuację. Miał tylko mnie. Wtedy mu mówiłam, że żyję tylko dlatego bo on żyje, że moje życie bez niego nie ma sensu i takie inne pierdoły. Masz rację, że za bardzo mu pokazałam jak mi na nim zależy. Wiem, że tą moją miłością wprost rzygał! Mówił mi, że ja się mu za bardzo narzucam a ja w płacz, bo ja właśnie w ten sposób okazuję mu miłość a on nie czai tego. Ale tak jak pisałam, zrozumiałam swoje zachowanie, to jak on je odbierał, być może za późno, po fakcie, bo dopiero po przeczytaniu książki, dlaczego mężczyźni kochają zołzy. Nadal nie chce się zgodzić abym przepisała na niego telefon i zrzekła się auta. A tak naprawdę to jemu powinno na tym zależeć. Mika chciało mi się płakać, bo od 3 lat koleżanki, rodzice mi mówią zostaw go. Nie marnuj sobie życia, itd... Z tym, że oni widzieli że ciągle przez niego płaczę ale nie wzięli pod uwagę tego, że może za bardzo wyolbrzymiam i histeryzuję. Że zbyt impulsywnie reagowałam na pewne sytuacje. Mama mówiła: bo ty się jemu narzucasz. A on też mi to mówił :( To książka otworzyła mi oczy, bo ja uważałam, że jestem bez skazy, że jestem idealna. Zamiast zająć się sobą, żyć swoim życiem to byłam uzależniona od jego nastrojów i tylko zastanawiałam się jak go uszczęśliwić. A powinnam mieć to w du... ! Chce to niech się dąsa, ja np. jadę do koleżanki albo na zakupy. cdn idę jeść :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×