Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ada.kudlata

Rozstanie po latach. Dzień...

Polecane posty

Gość gość
Mika daj mu teraz czas, on ma inny pogląd i musi teraz to przetrawić, myślę ze na pewno będzie działał, jak nie dzis to jutro. Jeśli Cię kocha to nie pozwoli tak od razu odejsc, moze tak naprawdę dopiero teraz dotarło do niego czego oczekujesz na powaznie, wiem ze to glupio brzmi bo dawalas mu to do zrozumienia ale czasem tak wlasnie jest ze sie nam wydaje ze cos jest oczywiste a później okazuje sie ze bylo inaczej. Trzymaj sie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MikaMaaaa
gość on da mi odejść jak za każdym razem, ostatnim jak się rozstaliśmy też nie napisał, nic nie robił dopiero jak oddawał mi moją rzecz, obecnie nie ma okazji by się ze mną spotkać, nie jest typem walecznym, zawsze przyjmował to i tyle, wczoraj mu napisałam jeszcze raz o co mi chodziło czyli o to że jak bym wpadła to bym miała poczucie że go zmuszam a tego nie chcę, na koniec dodałam że mam nadzieję że za kilka lat będziemy mogli normalnie porozmawiać, to odpisał "a normalnie porozmawiać mogę zawsze" iii to koniec jego wiadomości, odpisałam o czym chce teraz rozmawiać ze mną? że potrzebuję czasu aby przecierpieć co swoje i zapomnieć o nim dopiero wtedy być może mogła bym utrzymywać kontakt koleżeński a obecnie nie. tak myślę że on nic nie robił, nie pokazywał mi uczuć, ważne było czego on tylko chce, i nawet nie planował przyszłości ze mną bo po prostu mnie nie kocha pomimo że mówił ale mówić można wiele prawda? trzymał mnie bo co było mu dobrze ale nic więcej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no i klops
Mika.... No takich informacji nigdy w życiu bym się nie spodziewała... Strasznie mi przykro Kobieto...ale wiesz co? ....jakoś nie wydaje mi się by to był taki definitywny koniec...serio, mam przeczucie że jeszcze wszystko się ułoży. On sprawia wrażenie osoby bardzo ceniącej swoją prywatność, poczucie niezależności....Dla niego dużym wyzwaniem była zwykła wizyta u siebie w domu, a zaręczyny czy ślub to już totalna abstrakcja. Ale przecież nie jest do tego stopnia głupi by pozwolić odejść Kobiecie którą kocha (jak zawsze Ci podkreślał)....przetrawi wszystko, przemyśli i zobaczysz że jeszcze przybiegnie z naręczem kwiatów do Ciebie. Uszy do góry koleżanko!!! zobaczysz że wszystko będzie dobrze! Trzymam za Was kciuki z całego serducha. :) Dobrej nocki ;*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MikaMaaaa
wiecie co, jak dziś tak myślę , to sadzę że zerwałam dla niego, żeby mu życia nie marnować jak byśmy wpadli, za bardzo go kocham by perfidnie go zatrzymać przy sobie, że jeśli nie jest pewny to czemu mam ryzykować że w razie czego że sytuacja go zmusi do bycia ze mną. i dziś to mu napisałam że go kocham i nie chce marnować mu życia w razie czego , że pierwszy raz rozstaje się z nim dla jego dobra. teraz jestem pijana i nie mogłam się powstrzymać i napisałam mu że go kocham , że to rozstanie jest trudniejsze bo nic mi nie zrobił a chce tylko jego dobra. wiem nie powinnam ale nie daje sobie z tym rady. ale koniec więcej pisać nie będę. no i klops on nie należy do takich już pisałam. poprzednie rozstanie to mi pokazało, nie odezwał by się, i nie zawalczył gdyby nie miał okazji(oddanie rzeczy) i on nie zmieni zdania a ja nie chcę ryzykować że na siłę go zatrzymam skoro on sam tego nie planował. i zobaczycie że pozwoli mi odejść, albo odezwie się ale bez zmiany zdania co dla mnie nie ma sensu. nie mogę nie potrzebnie piłam i pisałam do niego, 2 miesiące temu zerwałam, teraz też, zachowuję się jak dziecko. jego też już to pewnie męczy i dla nas obojga lepiej będzie jak jednak sobie darujemy. bozeeee jak chciała bym żeby minęło już przynajmniej pół roku, żeby tak nie bolało, ciągle chodzę i płaczę, albo śpię, byłam u koleżanki bo tez widzę że chce mi zorganizować czas chociaż kawą, ale wiadomo na chwilę, nie mam co ze sobą zrobić, kurde jak bym miała pracę to chociaż w dzień bym nie myślała, a tak nic innego nie robię tylko ryczę i czemu??? bo sama podjęłam taką decyzję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ada_kudlata
Mika, trzymaj się kochana! Ja tez już po piwie, a właściwie kończę drugie. Wiesz co, u mnie tez nie jest idealnie. Nie jest tak jak to sobie wymarzyłam. Wtedy oddałam mu pierścionek zaręczynowy, on do tej pory nie przywiózł mi go. Nie kupił kwiatów itd... Ale to raczej na pewno nie ten typ faceta. W weekend oczywiście wybrałam jego. Spędziliśmy dwa przemiłe wieczory i noce (bez sexu jakby co...) po prostu cieszyłam się z tego, że jest, ze przytula. Ostatnio, gdy ja z moim zerwałam miałam podobne myślenie do Twojego. Teraz żyję chwilą. Nie jestem pewna tego czy on mnie kocha (choć tak mówi). Mi bardziej pasuje to że jemu ze mną wygodnie (np. powiedział mi, ze ma już 35 lat i nie ma czasu na szukanie kolejnej). I teraz tak: Jemu jest ze mną dobrze/wygodnie. Raczej na pewno teraz mnie nie zdradzi (nie wykluczam tego za kilka lat). A ja uśmiecham się na sam jego widok. Gdy rozstaliśmy się to cierpiałam ja (i podobno on). Nigdy nie dowiem się co by było gdyby, dlatego o tym nie myślę. Jak na razie jest dobrze (nie wiem jak długo). Jednocześnie nie zadaję "trudnych" (wg. niego) pytań. Nic to nie zmieni, bo go kocham. Jedynie pewne wydarzenie podczas wczorajszego poranku zasugerowało mi, że może mnie jednak kocha. Takie nieprzemyślane, niewinne, niby nic nie znaczące zachowanie. A jednak. Dało do myślenia. Pozytywnie :) Mika a może u Was jest podobnie. Może nie potraficie żyć bez siebie, choć razem też jest ciężko?! Mika a może on na prawdę Ciebie kocha ale nie potrafi tego wyrazić, a może boi się zmian, choć niekoniecznie ich nie chce? Może dziecko ułatwiłoby mu podjęcie decyzji (oczywiście o ślubie - innej opcji nie wiedzę :) ) i wcale nie oznaczałoby to, że go stawiasz przed faktem dokonanym. Może tak na prawdę on tego chce! Możemy tylko gdybać, ale myślę tak jak "no i klops", że on odezwie się do Ciebie. To jeszcze nie koniec. To inny typ faceta, a na taki typ trafiłyśmy m.in. właśnie my dwie :) Głowa do góry, pierś do przodu, bo to jeszcze nie koniec :) ...choć nie wiem już czy chcesz tego czy nie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MikaMaaaa
Ada właśnie o to chodzi że w ten wieczór ostatni to on mnie przytulał on całował nawet śpiąc mnie w rękę. wstałam rano i kurde myślałam dużo, znowu myślałam o nim,że to on będzie pokrzywdzony skoro nie jest pewny i to mu pisałam, paranoja dosłownie, k***a przecież to mi zrobił krzywdę, to mnie zranił że nie ma względem mnie planów!!!! nie chce mnie to nie. od dziś zaczynam szukać pracy na siłę, muszę zmienić swoje życie. wczoraj napisałam mu 3 smsy na żadnego nie odpisał właśnie typu że robię t dla niego że nie chcę marnować mu życia ze za bardzo go kocham itd jak by mnie kochał to oczywiste by było że chociaż odpisał by że nie zmarnowała bym niczego wręcz przeciwnie i żebyśmy pogadali, a on nic kompletnie nic. nie będę pisać już do niego koniec poniżania się. koniec myślenia tylko o nim. jeśli się odezwie nie wiem co zrobię, zależy co miał by do powiedzenia, ale akurat tutaj ja mam pewność że się nie odezwie. Ada a Twój nie ważne co mówi ważne jest to co okazuje, bo powiedzieć kocham można każdemu, tak samo może on specjalnie się z Tobą drażni właśnie z tym że niby nie ma ochoty już szukać nikogo innego a gesty świadczą o czymś całkowicie innym :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no i klops
My dzisiaj mieliśmy również "burzowy" dzień. M od rana miał żal że ostatnio coś się ze mną dzieje, że nie okazuje mu uwagi, że się zmieniłam (negatywnie) ... koniec końców poszedł na imieniny do swojej siostrzenicy , więc ja poszłam do siostry na kawę... po jakimś czasie sms " Wiesz co czuje że Ci się narzucam, że rozmowy nasze nie są już dla Ciebie ważne, a wręcz przeciwnie, nudzą Cię tak samo jak ja...powiem Ci że najgorsza jest ta cisza którą coraz częściej stosujesz i aż za wiele mi mówi... myślę że u Ciebie teraz w stosunku do mnie zapanowała rutyna i monotonia...mało mówisz i piszesz o uczuciach do mnie...i powiem Ci że już mi ich nie okazujesz...ja to widzę , słyszę i czuję , tylko tego nie rozumiem..ciężko mi z tym bo nawet nie wiem co robić gdy Ty oddalasz się ode mnie..." , ja mu odpisałam że jestem poza domem i że porozmawiamy później.... No i wieczorem pretensje, że On po przeczytaniu takiego smsa , obojętnie gdzie by był, stanąłby na głowie by do mnie zadzwonić, a ja spokojnie dalej siedziałam na kawie podczas gdy On się zamartwiał o nas. Zgłupiałam już, ale do końca utrzymywałam że przecież nic złego nie zrobiłam. Nie zareagowałam od razu bo nie chciałam przy rodzinie tak na szybkiego odpisywać, wolałam na spokojnie po powrocie. Powiedział żebym sobie to wszystko przemyślała, że sam nie da rady tego uciągnąć, że Miłość to coś na co dwie osoby pracują przez całe życie, oraz że nie można od niej zrobić dnia urlopu... Mika.... Ja stoję od strony Twojego faceta....widzę że nie daję z siebie tyle na ile M zasługuje....co nie oznacza że mi na nim nie zależy....bo tak naprawdę to w życiu nie pozwoliłabym mu odejść....jest zbyt ważny, tyle że nie potrafię okazać uczucia ....może tak samo jest z Twoim?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MikaMaaaa
no i klops Twój facet ma rację, do związku trzeba dwoje, jedno nic nie zdziała. i to nie jest tak że jak chciał by odejść to zrobisz wszystko on poprostu potem straci zaufanie do Ciebie i będzie wiedział że nic się nie zmieni. u mnie tak było mimo że mówił nie wierzyłam mu. obecnie u mnie definitywny koniec. wczoraj pomyślałam że ok popełniłam błąd że tak ostro zareagowałam. pisałam do niego on nic zero. zadzwoniłam powiedział że nie ma czasu zadzwoni później i co nie zadzwonił. napisałam mu smsa że po raz pierwszy to ja zawiniłam że podjęłam zbyt pochopną decyzję zamiast pogadać, że to by była pierwsza szansa dla mnie, wyciągam do niego rękę a on mnie odpycha, że jak on zawalił to ja nigdy go nie odrzuciłam, a on nie jest w stanie mi dać jednej jedynej szansy, że starać więcej się nie będę skoro tego nie chce. tylko żałuję że chociaż nie chciał mnie wysłuchać i pozwolić na to żebym to naprawiła i wiecie co mi odpisał : że on jest jak wyjście awaryjne że raz jestem na tak raz na nie i on ma tego dość" k***a ale się w*******m, i napisałam mu że to on mnie tak traktował nie okazywał uczuć, nie dbał, jak był ze mną to olewał jak zrywaliśmy to nagle chce wrócić i on śmie mi zarzucać że to ja tak go traktuję, że kochałam go okazywałam mu to był dla mnie wszystkim a nawet nie był w stanie mi dać jedynej szansy że co jak co ale tego zarzucić mi nie może że go tak traktowałam i że przegiął bo tymi słowami zranił mnie jak nigdy bo dawałam z siebie wszystko.i że skoro nie jest nawet dać mi pierwszej szansy to mógł napisać że koniec a nie zrzucać winę na mnie i mi coś takiego zarzucać. nie odpisał nic. do tego dziś byłam koło jego miejsca pracy bo musiałam jechać tam z koleżanką, widział mnie nawet nie doszedł, nic nie powiedział czasami się tylko spojrzał i cisza. dla mnie to koniec , skoro ja umiałam dawać mu szanse jak on mnie krzywdził a on nie potrafi i nawet jak wyciągam rękę to olewa to, do tego pisze że tak go traktuje to nie ma sensu żadnego. a ja dawałam mu wszystko co mam najlepszego, cała siebie mu dałam. widocznie on mnie traktował jak wyjście awaryjne skoro mi to zarzucił. koniec moja historia się zakończyła, ale będę tu wchodzić dla was.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MikaMaaaa
no i klops nie popełniaj tego błędu co mój były, bo z czasem nie ma co ratować. a takie traktowanie samo za siebie mówi, i jest to brak szacunku dla drugiej osoby. jeśli na nim Ci zależy popraw to póki jeszcze on Ci ufa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem w soku Mika, ze sie zlamalas i do niego dzwonilas. Myslalm, ze tym razem faktycznie zmadrzalas. Ale ty soe wolisz dalej ponizac. To ze nie chcial cie przestawic rodizcom, moze ze oznaczac to, ze od poczatku nie traktowalmcie powaznie,nie mial planow zwiazanyxh zntaoba, to i po co rodziniebzawracac glowe "kolezanka". Piszesz, ze to nie typ waleczny, gdyby fie kochal, to hy walczyl...daje sobie reke uciac, ze bedziesz go blagac, zeby ci dal szanse.... Naprawde mmi cie szkoda, bo moglabys miec fajnego faceta, ktory cie KOCHA i szanuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no i klops
Mika.... Daj mu czas....On sobie wszystko przemyśli, pobędzie w samotności...i zrozumie co jest dla niego najważniejsze. Jeśli wybierze wolność, to znaczy że nie był Ci On pisany...i może lepiej że to się stało teraz, a nie np. po urodzeniu dziecka, bo wtedy wszystko byłoby o wiele bardziej skomplikowane, a związek który trwa tylko ze względu na dziecko nie ma w ogóle racji bytu... A kto wie? może za rogiem czeka na Ciebie Twoja druga połówka? Nie zastanawiaj się, nie wyrzucaj nic sobie, po prostu zamknij ten etap i żyj.....żyj najpiękniej jak tylko potrafisz... a zobaczysz że życie jeszcze wiele razy pozytywnie Cię zaskoczy...Trzymaj się mała ;*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MikaMaaaa
Gość i jesteś bez ręki. dzwonił napisałam że wszystko skończone , nie ma co tego ciągnąć dalej i patrzył na mnie przez swój pryzmat, żeby skasował mój numer. nie znasz mnie więc nie oceniaj. to że nie dał mi szansy rozmowy świadczy tylko o tym że mu nie zależy, i nigdy nie zależało, to że potem nie odpisywał świadczy o tym że nie chce i koniec bądź chciał żebym go błagała, tylko problem w tym że nie mam sobie nic do zarzucenia prócz porywczości. Gość myślisz że jestem aż tak głupia że skoro nie miał wobec mnie planów a teraz tak postępuje to dalej będę tkwić w tym? hehehe no to gratuluję:) nie nie wrócę do niego bo nie mam zamiaru żyć z kimś kto mnie nie kocha, kto nie umie nawet ze mną porozmawiać, i który tylko chce brać a nic dawać. może będę sama może nie nie wiem ale napewno z nim nie będę. wolę żyć sama niż ciągle przez niego cierpieć i płakać.i może taki kop w d**ę musiał mi to pokazać. no i klops on już miał dużo czasu za dużo , nie interesuje mnie czy przemyśli czy nie choć cichą nadzieję mam że będzie żałował i to bardzo,, a jeszcze większą że będzie cierpiał jak ja teraz. jednym słowem dla mnie on już nie istnieje . żyć muszę wiadomo że teraz nie mogę sobie dać rady , ciągle płaczę itd, niby wychodzę z domu tak jak dziś tylko jak skoro mi się makijaż k***a rozmywa a oczy mam napuchnięte jak chomik poliki. trudno pocierpię ale przeżyję chociaż wiem że potem nie będzie powtórki z rozrywki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mika, nie sarzekaj sie, bo jedno jego slowo i lecisz do niego. Juz nie raz piasalas, ze cos tam zrobisz lub nie, a potem jednak robilas co innego....sama pisalas, ze nie jestes stanowcza...ty jestes od niego uzalwzniona, to dopiero 2 dzien....poczekamy za 2-3 tyg...bo w miesiacach to jie ma co liczyc....moze nawet za kilkadni....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no i klops
Mika.... Jeszcze nie tak dawno ja płakałam...zostałam sama z synami, zero pomysłu na siebie, zabrał mi samochód (a dowoziłam nim dzieci do szkoły i przedszkola, bo mieszkamy na wsi), oraz inne potrzebne rzeczy...na dzieci dawał miesięcznie 200zł!...przy mojej najniższej krajowej było mi naprawdę bardzo ciężko....ale wzięłam się w garść i mówię " k***a, przecież nie jestem jakąś niemotą! dam radę!" znalazłam sobie dodatkowe źródło dochodu, z pomocą rodziców kupiłam sobie samochód,ba! w weekendy jeżdżę do szkoły! i świetnie sobie daję radę! przepchać zatkany odpływ, czy naprawić inne usterki to dla mnie żaden problem. Zauważyłam że to rozstanie dało mi kopa, takiego pozytywnego, motywującego....odczuwam spokój, którego przy mężu nie miałam...nie czuję strachu ani obaw że wróci z pracy zły i będzie się wyładowywał na nas, albo że nie ma obiadu na czas.... no i poznałam M ! Jeśli kiedyś chłopcy go poznają i zaakceptują , jeśli nam się uda, będę bardzo zadowolona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mika:* trzymaj sie, wszystko sie ulozy - zgadzam sie z "no i klops" - obydwoje teraz potrzebujecie czasu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ada_kudlata
Mika kochana, jestem. Cały czas. Nie piszę, bo nie wiem co. Nasze historie są bardzo zagmatwane. W tym wątku ja już kilkakrotnie zarzekałam się, że z moim koniec, że już NIGDY nie będziemy razem, że do niego nie wrócę. A ja dalej jestem z nim. Nadal kocham. Nie jest idealnie, ale widzę, że troszkę się stara. Jutro planujemy taki "spontaniczny" wypad w Bieszczady. Nie mamy nic zarezerwowanego, nie wiemy dokąd jedziemy, nie jestem spakowana i nie wiem o której godzinie ruszamy. Ale i tak się cieszę, bo nigdy nie byłam nad Soliną. Kiedyś pewnie byłabym zła, że nic mi nie mówi, że nie wiem kiedy się pakować, w jakich warunkach będziemy mieszkać, o której wyjeżdżamy, ile mam czasu itd.. Teraz - pełen luz. Mika nie będę komentować Twojej sytuacji. Poczekam, bo wydaje mi się (tak jak i pozostałym dziewczynom), że trzeba czasu aby mówić o definitywnym końcu. Wiem, że cierpisz, ale niepotrzebnie, bo wszystko się w końcu ułoży. Trzymam kciuki!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mikamaaaa
Wtedy pisalam ze koniec jeśli się nie postara to to będzie definitywne. Teraz jest inaczej. Różnią się te sytuacje. I wiem ze zawsze przez niego płakałam, i być może to juz nie jest miłość a przywiązanie,i bałam się samotności. Teraz juz nie interesuje mnie związek z nim. Nie ma takiej opcji za dużo dzis i wczoraj mi pokazal ,udowodnil ze bylam dla niego zabawka, zapchaj dziure itd. Jest egoista i zapyzialym kawalerem chce taki zostac i tyle. a ja z człowiekiem ktory tylko siebie widzi nie mam zamiaru zakładać rodziny. Inaczej się myśli jeśli nie masz nic w planach a inaczej jest teraz kiedy przestaje za parę dni brać tabletki. Dzis.kogos poznałam. A jeśli nadal bym miała nadzieje na powrót w życiu bym na to nie pozwoliła, owszem spotykała bym się z znajomymi ale napewno nie zawierała znajomości. Jutro też się umówiłam. W sobotę również w niedziele mam zamiar spotkać się z kolesiem któremu.sie podobam. Nie zachowywała bym się aż tak gdybym miała zamiar wrócić do niego. Znam siebie i wiem kiedy mowie stop. Wtedy bylo tak ze jak się postara ok. Teraz zablokowalam jego numer u operatora i tyle. Układam sobie życie na nowo, mam nadzieje lepsze życie. Ada Widzisz Twojego stać na takie gesty które ja bym doceniala , mój były potem znów olal wszystko czego nawet był świadomy bo z nim rozmawialam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MikaMaaaa
w nocy pisałam z telefonu dlatego czasami bez polskich znaków. i macie rację jest to krótki okres czasu, tylko ja jestem taka że im dłużej on się nie odzywał tym bardziej ja miałam wątpliwości, przy ostatnim rozstaniu 2 miesiące temu nie spotkała bym się z nim za nic, ja bym się nie odezwała on też ale tak jak pisałam miał mi oddać rzecz, i wtedy zaczął mówić całkowicie inaczej niż zawsze, uwierzyłam mu, teraz wiem że jego gadki nic nie znaczą, jak zwykle było 1,5 tygodnia dobrze potem znowu i to samo. teraz wiem że on się nie zmieni nie ma opcji, plus jeszcze to że on nawet nie dał mi szansy porozmawiać, czyli jaki jest sens ja mam zawsze dawać szanse on nie? zdaję sobie sprawę że jeszcze z 2 tygodnie będę ryczeć, potem nastąpi pustka, a po kilku tygodniach będę tęsknić, wiem to. ale nie oznacza że przez ten czas więcej do mnie nie dotrze, bo na chłodno potem widzi się wszystko inaczej, bez emocji. i tak jak napisałyście on nie traktował mnie jak swoja kobietę a koleżankę bez przyszłości, bez zobowiązań, na przeczekanie dopóki kogoś może nie spotka, chce założyć rodzinę, jeśli on tego nie chce ze mną to co ja na to poradzę, starałam się , próbowałam, nic więcej zrobić nie mogę. może popełniłam błąd nie po rozmawiając z nim tylko zrywając ale po takich słowach że może kiedyś nie teraz za 2 , 3 lata no kurde te słowa dały mi już konkretnie do zrozumienia że to nie ze mną chce być. a do tanga trzeba dwojga. nie znacie mnie i nie wiecie co czuję i jak te uczucia(cierpienia) różnią się z ta sytuacją. Cierpię bardziej bo wiem że to koniec na dobre. i nie umiem sobie z tym poradzić. nie znacie też jego, i wiem że się nie odezwie do mnie za żadne skarby, skoro wie że to nie jest to. zresztą po to zablokowałam jego numer że jeśli by coś się zmieniło żeby nie mógł się ze mną skontaktować. żeby mi było łatwiej w razie takiej sytuacji bo nie chcę żeby się odzywał. wcześniej jak się rozstaliśmy ,owszem cierpiałam ale jak miałam gdzieś wyjść nie było problemu. wczoraj wyszłam na siłę z domu, kąpiąc się, robiąc makijaż płakałam, będąc na miejscu też chciało mi się płakać i nie byłam sobą,wcześniej tak nie było a to dlatego że teraz dopiero do mnie dotarło że on mnie nie kocha i nie kochał dlatego tak się zachowywał. umówiłam się żeby jakoś w miarę czas sobie zapchać. żeby chociaż przez chwile nie myśleć. zawieram nowe znajomości bo może przekonam się że może być lepiej, że świat na nim się nie kończy, i wiem że moje życie nie było by dobre z nim że wiecznie to ja bym musiała chodzić na kompromis, że moje zdanie mało by się liczyło, że tylko miało by znaczenie to czego on chce. a ja nie chce takiego życia. wole cierpieć i bym najwyżej sama,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no i klops
Mika.... Jestem w takiej samej sytuacji....wczoraj M wywalił mnie definitywnie ze swojego życia;(((( Ale może od początku. Jakoś w poniedziałek wspomniał że w czwartek o 20 jedzie z kumplem pograć w tenisa.... mówię "kurde, ostatnio ciągle wieczorami gdzieś znikasz"....w ostateczności powiedział że jednak nie jedzie...wczoraj po południu gdy rozmawialiśmy jakoś wyczułam że zachowywał się dziwnie, popędzał mnie bym szła robić porządek na podwórku i w ostateczności się rozłączyliśmy. Przed 20 połączenia od niego, ale że nie słyszałam dźwięku zostawił wiadomość " jadę na tenis, pogadamy jak wrócę" ...oddzwaniam dosłownie po 3 minutach ale już cisza....i tak do 22.... po powrocie powiedział że nie zabierał ze sobą telefonu bo rozładowany, pytam co z drugim telefonem (nosi zawsze przy sobie dwa)....odp że też nie wziął.... dziwne to bo On zawsze ma przy sobie telefon. Nie uwierzyłam mu. W ogóle opowiadał wcześniej że kolega całą noc spędził u jakiejś dziewczyny i w ogóle nie śpiąc poszedł do pracy....dlatego to też wydało mi się dziwne, no bo nie wydaje mi się żeby miał siłę cały wieczór ganiać za piłką... Podejrzewałam że spotkał się z byłą w tym czasie. Dlatego wyganiał mnie do prac porządkowych, już wtedy wiedział że będzie jechać i potrzebował czasu by się uszykować, dlatego nie odpisywał (przecież zawsze gdy grali we 3 dzwonił do mnie).....oczywiście powiedziałam mu o swoich przypuszczeniach, śmiał się tylko cały czas i powiedział że głupol ze mnie.... a ja się wciąż nakręcałam i gadałam coraz więcej i więcej....zarzuciłam mu że nic nie robi w tym kierunku by być bliżej mnie, że rodzinie nie mówi o mnie prawdy bo pewnie wie że i tak nigdy mnie nie poznają, że jak miał takie podejście do ślubu z byłą to wcale się nie dziwie że nic nie wypaliło.....no wyrzucałam z siebie wszystko jak z armaty i nie mogłam się opanować..... w pewnym momencie on powiedział "czy Ty sobie zdajesz sprawę z tego, co właśnie zrobiłaś?"....po czym się rozłączył. A mi jeszcze było mało i nagryzmoliłam mu smsa "to się musiało tak skończyć. Powodzenia".....ale z Jego strony była cisza...która przeciągała się , i przeciągała..... a mnie dopadały coraz większe wyrzuty sumienia, że nie musiałam tak ostro, że w ogóle po co wyskakiwałam z takimi tekstami...i po 1 zadzwoniłam do niego....raz, drugi, piąty, dziesiąty....w końcu odebrał i powiedział tylko "Nie mamy o czym rozmawiać" i się rozłączył.... Napisałam mu przeprosiny, wyjaśniłam co mną kierowało, i dlaczego tak się zachowałam.....prosiłam o rozmowę, ale z jego strony zupełny ignor. I przez cały dzień również..... napisałam że rozumiem jego zdenerwowanie, że może się gniewać ile chce, ale zasługiwałam na rozmowę ...tym bardziej że kiedyś obiecywaliśmy sobie że nigdy nie dopuścimy do "cichych dni"....On też przecież wiele razy nawalał, ale za każdym razem pozwalałam mu się wytłumaczyć, dawałam szansę rozmowy... On mi tym milczeniem ewidentnie pokazał ile dla niego znaczę. Uważam że kara jest nie współmierna do winy...Nasza relacja zawsze opierała się na tym że mówimy sobie o wszystkim, bez ogródek....więc zrobiłam to co zwykle, może zbyt intensywnie to wyraziłam , ale byłam szczera. A w zamian za to otrzymałam milczenie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MikaMaaaa
no i klops ja też właśnie potem żałowałam że tak mocno zareagowałam dlatego pisałam mu takie smsy aby sprowokować go do odpisania, że bałam się itd on cisza, potem zadzwoniłam, a potem wiadomo nie oddzwonił nie dał mi szansy która by była moją pierwszą szansą.... nawet jak z nim zrywałam a on chciał naprawić za każdym razem mu odpisywałam pomimo że też byłam zła. to co teraz on zrobił więcej dało mi do zrozumienia niż wszystko inne. że jak to miało by wyglądać, jeśli on by coś popsuł wszystko ok a jak ja to mam się płaszczyć przed nim. nie ma takiej opcji, nie dał mi szansy trudno widocznie nie chciał, a duma w związku nigdy nie wychodzi na dobre. no i klops nie martw się Twojemu zależy, odezwie się. mojemu nie zależało ostatnio to mi pokazał i miał teraz powód by to się skończyło definitywnie. potem nawet nie odpisywał jak mówiłam właśnie o dawaniu szans i jak to wygląda naprawdę. ochłonie i się odezwie zobaczysz. mój były ostatnio też często a to jeździł na ryby a to coś miał zrobić. nie nie nie zobaczysz będzie dobrze, najgorsze w związku jest jak się nie porozmawia. ja już nie muszę myśleć o tym, ale powiem Ci umieram dosłownie od środka. brakuje mi go, tym bardziej że wiem że dziś by był u mnie.już nie wiem co ze sobą zrobić. niby mogła bym się odezwać i spróbować, ale wiem że nawet jak byśmy się pogodzili nic by to nie zmieniło. więc dlatego dla mnie to koniec na dobre. no i klops poczekaj do jutra i zadzwoń do niego, powiedz na spokojnie co Cię boli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no i klops
I tak sobie myślę co dalej? .... w ostatniej wiadomości jaką mu wysłałam kilka godzin temu napisałam że nie będę się w nieskończoność dobijać,,,że wszystko ma swoje granice .... no i choćbym miała się zaryczeć na śmierć to nie wykonam już żadnego kroku. Cholernie trudne to, ale muszę wytrwać... odrzucił moją wyciągniętą ku zgodzie rękę, więc trudno... Jego decyzja..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no i klops
Mika... No właśnie gdy Ciebie czytam to widzę że działamy według takiego samego schematu! czy wszystkie kobiety mają w sobie ten sam mechanizm? Otóż to! ja jestem strasznie wybuchowa, taka typowa choleryczka, gadam szybciej niż myślę....ale uwierz że choćbym nie wiem jak była na niego wściekła to NIGDY nie zostawiałam go tak bez niczego....zawsze odpisałam , zawsze odebrałam (zazwyczaj po kilkunastu połączeniach, no ale odbierałam)....a tutaj WIELKA OBRAZA MAJESTATU.... i ewidentnie oczekuje mojego kajania się....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no i klops
Mika.... Wiem co czujesz.....ja już nie wiem czym się zająć by nie myśleć.....w robocie dzisiaj nic mi nie szło...wciąż myśli kotłowały się wokół Jego osoby....Tęsknie za Nim,,,,,tak cholernie tęsknie.... i miałaś w jednym rację, jak zechce odejść to go w życiu nie zdołam utrzymać przy sobie (gdy pisałam że nigdy nie pozwoliłabym mu odejść)....wiem że się odezwie, ale powiedz co z tego?...boli mnie sam fakt że potrafi tak zrobić, potrafi zostawić mnie w takim zawieszeniu choć wie że to dla mnie coś najgorszego do zniesienia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MikaMaaaa
no i klops dokładnie tak u mnie też to bolało że ja pisałam on wie dokładnie że strasznie to przeżywam, na pewno płaczę i boli mnie to a jednak na to pozwolił i to nie raz. ale koniec z tym. zachowywał się jak by mu ktoś zabrał lizaka a nie jak dorosły facet. i wiem że i tak by się to nie zmieniło zachowywał by się tak samo bo tego nie da się zmienić. osoba którą się kocha nie rani się tak. dlatego ja mu zawsze odpisywałam bo wiedziałam że może go to boleć. a takie właśnie aa nie odzywaj się 5 dni pokaż mu ile jesteś warta ble ble ble to zabawa dla dzieci nie dla dorosłych ludzi gdzie najważniejsza powinna być rozmowa już w takich sytuacjach. no i klops nie wiem co Ci doradzić bo sama jak widzisz nie daję sobie rady z własnym życiem. wiem jedno nie chce takiego związku jak z nim. pomimo że teraz cierpię tak że nawet sobie nie wyobrażacie, siedzę z kimś i same łzy napływają do oczu , nie widzę sensu dalszego życia , ale mimo to nie chcę wracać do niego. dziś umówiłam się ze znajomym mam mu dać znać i rzygać mi się chce wręcz ale z drugiej strony nie chcę siedzieć sama tym bardziej że on dzis by był u mnie napewno. życie jest do d**y, a raczej on jest i czemu akurat musiałam na takiego trafić. czym sobie zasłużyłam,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no i klops
Mika... On sam sobie robi krzywdę... BO jeśli to potrwa zbyt długo, i ja przywyknę do tego że nie jest obecny w moim życiu....to już powrotu nie będzie... tak samo jest z Twoim...myślę że gdyby teraz zjawił się u Ciebie to chciałabyś Go....ale z każdym dniem będzie już inaczej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MikaMaaaa
dokładnie tak im dłużej czasu mija tym człowiek się przyzwyczaja. wiesz co ja swojego byłego bym nie przyjęła bo wiem ze to nie miało by najmniejszego sensu. mój były jest całkowicie inny niż Twój , i wiem że mój były po prostu nie zasługuje na kolejne szanse bo i tak by ich nie wykorzystał.druga sprawa że wcale nie ma zamiarów wobec mnie także to też go skreśla. trzymaj się mała między wami będzie dobrze tylko sobie wyjaśnijcie że nie ma mowy o takich ciszach następnym razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no i klops
Mika.... Już która godzina ;( a On dalej nic.....to jest pierwsza taka sytuacja....nigdy tak długo nie milczał.... już różne myśli mi przez głowę przechodzą....może do niej pojechał?....może specjalnie chciał się pokłócić by mieć wolny weekend bez zbędnego marudzenia???.....mój smutek przybiera formę poirytowania ... a potem wiem że się porządnie w*****ę.... i nie wiem czy się powstrzymam by mu znowu wszystkiego nie wygarnąć....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MikaMaaaa
no i klops wątpię żeby gdzie kolwiek pojechał. poprostu męska duma i tyle. i czeka aż zaczniesz go błagać bo przecież zrobiłaś coś tak strasznego... a nie zrobiłaś powiedziałaś o swoich wątpliwościach. to nie zbrodnia. tak samo jak i ja mojemu byłemu powiedziałam o wątpliwościach i czego się bałam a on to osrał. wolał się pogniewać na amen i chyba też oczekiwał że będę go błagać. wcześniej jak mówiłam mu że on by nie zawalczył to chyba teraz sprawdzał mnie tylko ja mu za każdym razem odpisywałam i odbierałam telefony. a on nie odpisywał, za pierwszym razem oczywiście odebrał ale nie miał czasu. i wiem teraz że właśnie oczekiwał żebym błagała tylko nie zdawał sobie sprawy że kurde zrozumiałam że ja nic takiego strasznego nie zrobiłam, że zerwałam pod wpływem emocji ale o tym mu napisałam. no i klops dzwoniła do mnie siostra że on jest w domu i wiesz co ucieszyłam się że nie ma co ze sobą zrobić. i mam nadzieję że też mu brakuje no i klops powiem tak. jesli masz wątpliwości zadzwoń i zobacz czy odbierze, trochę czasu minęło więc emocję opadły trochę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no i klops
Mika.... On nie odbierze......nie mogę zadzwonić....muszę być konsekwentna...już wczoraj się dobijałam, ale On mnie olał....ma w d***e to co czuje....wytrzymam.....k***a muszę !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MikaMaaaa
no i klops ciężko wytrzymać oj ciężko wiem coś o tym. ja wcześniej nie wytrzymywałam a najgorsze jest to że należę do osób które jak nie powiedzą co mają powiedzieć to tak jak by mnie rozrywało od środka i nie wytrzymuje dopóki się nie wygadam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×