Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość heloiza999.

Kochacie bardziej męża czy dziecko?

Polecane posty

Gość gość
jak maz sie zachwyca naszymi dziecmi to we mnie serce rosnie.Niech je kocha jak najbardziej, nie ma zadnych ograniczen. Przeciez nie mozna byc zazdrosnym o uczucia dla dziecka. Jesli kocha dziecko, to tak, jakby mnie kochal.bo dziecko jest nasze wspolne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość młoda_jędza
brokeninside87 - no właśnie też się zastanawiam :D ciekawe, jak to działa, najpierw uważają, że mąż jest dla nich najważniejszy, a po narodzinach dziecka dociera do nich, że to słaba miłość? Czy może biorą ślub ze świadomością, że chłop to tylko chłop, potrzebny, aby mieć większe dochód w rodzinie? :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
statystyki uwzględniaja również tych ludzi, którzy dzięki Bogu, że się rozwodzą. również tych, którzy po pijaku biorą rozwód na drugi dzień. statystyki obejmują wszystkich, również tych, którymi nigdy byśmy się nie przejęli. statystyki to przede wszystkim liczby, nie podają nazwisk. nie możemy z tymi ludźmi porozmawiać.itd. dużo rozwodów? lepiej, kiedyś ludzie siedzieli ze sobą "dla dzieci'. związek dla dzieci to nie związek, lecz instytucja. swoją drogą, pytanie nie brzmi ile jest rozwodów, lecz DLACZEGO tyle ich jest. współcześnie coraz więcej facetów angażuje się w pracę, a coraz więcej kobiet w macierzyństwo. jak już mają jedno dziecko, to ola boga...wystarczy poczytać gazetki dl amatek, każda mówi co innego, a wszystko sprowadza się do cholernego piedestału, na którym ma być dziecko. bo do 5 roku życia najłatwiej nauczyć sie skrzypic i chińskiego...bo trzeba być non stop, karmić na żądanie, sranie w banie...kobieta myśli o dziekcu non stop, czuje emocje zwłaszca związane z dzieckiem. a facet, jako, że jets marginalną postacią wtym układzie, odsuwa się w pracę- ktoś musi pracować, a mamusia uważa, że tak jest lepiej, bo on od tego jest. o kant kibla z takimi rodzinami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość młoda_jędza
brokeninside - tez sie zastanawiam, nad tą obcością :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agulecha
A ja jeszcze jedno Wam powiem. Moi rodzice, najlepsi pod słońcem, w tym roku im stuknie 35 lat malżeństwa, żyć bez siebie nie mogą, choć czasem się o pierdoły pokłócą, ale jedno za drugim by w okień skoczyło ZAWSZE powtarzali nam (mi i bratu), że na PIERWSZYM miejscu jest właśnie MĄŻ lub ŻONA. zawsze zawsze i jeszcze raz zawsze. A "pomimo" tego, a własnie śmiem twierdzić że z tego powodu - czuliśmy się zawsze kochani i mieliśmy poczucie, że wszystko jest na właściwym miejscu. Świat przestawiłby nam sie do góry nogami, gdyby nagle któreś z nich zaczęło faworyzować nas - czyli dzieci. A teraz już dawno dorośli jesteśmy i szanujemy rodziców jeszcze bardziej za taką postawę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hah wiecie że można dostać za darmo doładowanie? Dostałem info na meila od operatora, myślałem że ściema ale nie. Doładowałem za darmo konto za 30zł :) Jakby ktoś też chciał doładować to śpieszcie się bo promocja jest ograniczona czasowo: http://daa.pl/4tyk

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie- jeśli kocha dziecko, to dziecko kocha. nie, tak jakby ciebie- jesteście odrębnymi bytami. gdyby miłość do dziecka oznaczała z marszu miłość do jego matki, to faceci, kochajacy ojcowie, nie odchodzili by. bo wystarczyłoby kochać dziekco, by kochać matkę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
młoda_jędza - nie wiem jak to jest, wiem, że kobiety z kafe (znów generalizacja) nie miały za fajnych ojców, więc frustrację za złe traktowanie zwalają na facetów (bo tak łatwiej, feministki itd.) i stają się źródłem patologii. facet i w ogóle ślub jest dla nich manifestacją wszystkiego, co osiągnęły. nie mają żadnych pasji, więc to albo facet, albo dziecko. a że facet to świnia, bo jak mógłby nie doceniać względów, walorów swojej leniweji pustej świneczki....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jest jeszcze coś takiego, że dziecko w oczach matki ma przedłużać jej świetność. to dlatego niektóre piszą: dziecko to część mnie. smutne, ale w sumie wolę się nad tym nie zastanawiać. i c**j mnie to obchodzi. każdy żyje jak chce, jak ma odwagę żyć. nikogo do niczego nie zmusisz, ale dzieci cierpią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
można być zazdrosnym o dziecko, jeśli miłosc do niego wkracza w te kryteria miłości, które należą się partnerowi. gdy córka staje się w oczach męża piękniejsza niż żona, bardziej do adoracji, delikatniejsz,a gdy nagle ona zaczyna wszystko robić lepiej w oczach ojca. gdy dziekcu matka się zwierza, zamiast partnerowi, bo partner jest od tego. gdzie w każdej jednej pierdołce dziecko ma pierwszeństwo=- lepszy kawałek ciasta, ładniejsze truskawki, wszystko zawsze dla dziecka, co lepsze. a, żeby uczyć pokory dziecko czasem powinno dostać gorzej, widzieć, że raz na wozie raz pod wozem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agulecha
Ale faktem jest, że dzisiejsze matki są na każde zawołanie swojego dziecka. Byliśmy ostatnio u takiej jednej. Synuś skakał non stop koło nas, biegał, "mamo narysuj mi biedronkę" itp co chwilę, a ona jak ten robocik. To tak schodząc z tematu....ja tak nie wychowuję swojego. Niech wie, że mama też musi sobie chwile na tyłku usiąść i pogadać z goścmi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość młoda_jędza
i zauważyłam - co brzmi strasznie nieprawdopodobnie - tendencję do przedmiotowego traktowania mężczyzn (oprócz rzecz jasna synów, w rzadkich przypadkach ojców)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agulecha
gdzie w każdej jednej pierdołce dziecko ma pierwszeństwo=- lepszy kawałek ciasta, ładniejsze truskawki, wszystko zawsze dla dziecka, co lepsze. a, żeby uczyć pokory dziecko czasem powinno dostać gorzej, widzieć, że raz na wozie raz pod wozem. *** no z tym to się naprawdę aż trudno nie zgodzić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"widzieć, że raz na wozie raz pod wozem" x a raczej chodzi o to, by nauczyć dziecko prawdziwego życia, nie robić z niego punkt chorej adoracji, wynikającej TYLKO i wyłącznie z niedociągnięć takiej niedowartościowanej kobiety, nie ma cudownych ludzi, dziecko nie jest bożkiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bo jak samemu nic się w życiu nie ma, ani komplementów ani osiągnięć, to się człwoiek podczepia pod wszystko to dobre, co słyszy dziecko, bo to częśc Ciebie nagle. albo wręcz jedno i to samo, pfff... to oznaczałoby, że pokolenia wszystkie w jednej linii spokrewnione z dziada pradziada to jeden człowike. nie- osobne jednostki urodzone w róznym czasie. inne pokolenie, zupełnie iny byt. w ogóle witam młodą jędze- kochana, kiedyś razem pisałyśmy;-) cóż za doborowe towarzystwo;-) Ty i broken. brakuje moorland i whedif, która na zawsze zniknęła z forum;-((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
brokencos - toć piszę,ze wychodzac za maz ma sie jak najlepsze intencje i wiare w to,ze sie stworzy rodzine, a jak wychodzi - roznie - chocbys chciala inaczej ,rozejrzyj sie dookola. fakty sa twarde. Jaki zaczatek patologii? Albo nie masz dzieci, albo mialas zle dziecinstwo. Jestesmy swietnym malzenstwem, mamy dorosle dzieci, ktore - oboje- kochamy od urodzenia tak, jak tylko sie da. Moi sp rodzice, ktorzy wspolnie zgodnie dozyli sedziwego wieku kochali mnie jak tylko mozna. Nie ma czegos takiego, jak zbyt wiele miłosci ( i nie mylcie tego z zaborczoscią). Nigdy nie powiem ani dziecku, ani mezowi, kto jest na ktorym miejscu ,to jest inne uczucie, choc tez jest miloscią, tego uczucia nie sie nie numeruje. Powtorzę - jestesmy rodzina, wspolnotą - im bardziej maz kocha dziecko, tym bardziej kocha mnie. Im bardziej kocha mnie, tym bardziej dziecko -bo jestesmy jednoscią, chocby kazde z nas mieszkalo na innym kontynencie i widzialo sie raz na 5 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość młoda_jędza
heloiza - pamiętam ^^ ale Moorland gdzieś tu jeszcze jest... APEL DO WSZYSTKICH KRETYNÓW, KTÓRZY PISZĄ, ŻE HELOIZA CIĄGLE WAŁKUJE TEMAT, A LUDZIE PRÓBUJĄ JEJ WYTŁUMACZYĆ, ZE KOCHA SIĘ INACZEJ I NIE PORÓWNUJE - właśnie niewiele osób tak pisze, chociaż tak powinno być. Właśnie większość osób uważa, że ważniejsze jest dziecko, co jest smutne. Czyli mamy szansę być najważniejszymi dla kogoś tylko mając rodziców? A dzieci z domu dziecka? Czy też może podczas tego okresu narzeczeństwa i małżeństwa, gdy jeszcze nie ma dzieci? Jak to wygląda: byłeś dla mnie najważniejszy, ale teraz spadaj z piedestału, bo pojawiło się dziecko? Niby problem dziecinny, ale dotyczy uczuć, więc poważny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mowicie wciaz o bardzo malych dzieciach - takich, ktore po prostu w danym momencie wymagaja wiecej opieki i czasu, bo same sobie w zyciu nie poradza. To naturalne, ze jak sie kogos kocha, to zawsze mu sie pomoze, Jesli maz/zona jest w potrzebie, chorobie , jasne,ze wtedy sie mu poswieca wiecej uwagi. Zapominacie, ze dzieci przez wieksza czesc waszegoi zycia beda doroslymi ludzmi, i o te " truskaweczki, ciasteczka " samo zadbaja, wiec robienie z tego problemu jest smieszne. Co - mam przewijac męza, zeby byl dopieszczony? Kazdy ma rozne potrzeby w roznym momencie zycia. To ze kims czasem bardziej zajmujemy, opiekujemy, nie musi wynikac z faktu,ze go bardziej kochamy, tylko ,ze w danym momencie bardziej nas potrzebuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gość 20.35- taka rodzina podoba mi się. to jest fajne, przyznaję. nie lnuię wartościowania, nigdy nie byłam za tym, by kochać męża bardziej. to jest zupełnie coś innego, przy czym jest sie z mężem i nalezy się o to starać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a gdzie ja napisalam, ze maz to NIE rodziną?. Owszem, rodzina - i z takim zalozeniem bierze sie slub, ze sie zaklada rodzine wlasnie. ( takie sa chocby slowa przyzeczenia/przysiegi malzenskiej).Tyle,ze bardzo czesto ta rodzina ( maz - zona) sie rozpada,przestaje nia byc, czasem zaklada sie inna, nową. A dzieci niezmiennie nadal sa w relacji rodzinnej z wlasna matka i ojcem, zawsze. Juz bardziej lopatologcznie nie moge.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gość 20.44- to oczywiste i nie trzeba mi tłumaczyć tego. ale są kobiety, które poza tym wszystkim uważaj,ą, że kochają bardziej i koniec. ja sie zastanawiam czy to nie jest aby tak, że dopóki dzieci są małe, to się ludziom wydaje, że są całym ich światem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dokładnie, temat poza tym uwazam za , wybaczcie, dosc idiotyczny. kazda milosc moze sie skonczyc, czy to do meza czy to do dziecka wbrew pozorom, determinuja to ich wybory zyciowe i ich traktowanie nas, a o przykładach tego ktos wspominal wczesniej - zdrada meza czy katowanie starszych rodziców. poza tym, ciezko jest wytlumaczyc kobietom, które nad wszystko przekladaja dziecko, nawet nad wlasne malzenstwo, ze to dziecko kiedys sie wyprowadzi i bedzie samodzielne. a kobieta zostanie wtedy sama bo maz bedzie mial gdzies ochłapy łaski i uwagi po 20kilku latach. i nie mowie tu o racjonalnej trosce i zajmowaniu sie dzieckiem i tworzenia mu domu tylko o przedkładaniu dziecka nad całe swoje życie i spychaniu meza na daleeeeeki plan.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"a gdzie ja napisalam, ze maz to NIE rodziną?" x egocentryzm? nie pisałam w pierwszym poście do Ciebie, a Ty chyba naprawdę nie rozumiesz prostego tekstu, bo kłócisz się z czymś w Twojej głowie, co przypisujesz mi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to, że mąz potencjalnie może odejśc oznacz, że tym bardziej trzeba starac sie o małżeństwo nie widzę powodu, dla którego miałoby to oznaczać, ze trzeba go mniej kochać a poza tym ironicznie lubię odpowidać- owszem, mąż MOŻE odejść, ale dziekco odejdzie na pewno;-pp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wiecie co, teoretyczki - jak bedziecie po 60tce. jako zony i matki , to wasze wypowiedzi beda bardziej obiektywne, na razie to wciaz gdybanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gdybanie? piszę o sytuacji aktualnej oraz IDEAŁACH, które obecnie każdy ma w d***e. łatwiej Wam się z tym godzić, to się z tym gódźcie, natomiast ja i parę innych osób w tym temacie piszemy prawdę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość młoda_jędza
heloiza - ja poza tym uważam, że fakt, iż o małżeństwo trzeba dbać, sprawia, że ta miłość jest wartościowa i wyjątkowa, bo trudniejsza temat nie idiotyczny, bo mimo że dla każdego normalnego człowieka pytanie jest z rzędu 'mamusia czy tatuś?', ale odpowiedzi są róóżne :>

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×