Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Co szczerzze myślicie o związkach na odległośc

Polecane posty

Gość gość
aniu tu ani tu sie nie układa.. zamiast bardziej się zżyć, wpierać to wszystko powoli się rozsypuje..nawet nie chce mi się o tym gadać.. ale dobrze że chociaż Tobie się układa ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i dobry dla mnie bądź
to nie wiem szczerze mówiąc w co mam wierzyć na świecie jak się dzieją takie rzeczy w życiu jak mi piszesz. uczelnia robi mi nerwy...bajzel tam jest straszny...stres. z facetem faktycznie dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
sprawdź gdzie się znajduje Twoja dziewczyna / chłopak ;) goo.gl/7SXLjC

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no ale wiesz na początku zawsze jest bajzel, zawsze coś sie nie podoba itp.. ale z czasem zawsze sie do czegoś przekonujemy, przyzwyczajamy ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i dobry dla mnie bądź
mam nadzieję, że oni sie ogarną a nie ja bede musiała sie przyzwyczajac z studiowanie oznacza że oni leja na to czy ja mam wydane przez nich odpowiednie dokumenty czy nie...ale w sumie marzyłam o tych studiach więc trzeba sie spiąć nawet jeśli ciężko będzie. widuje sie z nim częściej, ale dla mnie to mało...za bardzo mi zależy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a to jest mojej ukochanej portal o podróżach elizy polecam wam go przeczytaćwww.womanontheway.wordpress.com podziwiajcie nasza milośc na odległośc bo takiej milości jest malo a istnieja ona w irlandii a ja w polsce i milośc jest i zaufanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no tak studia to już nie zabawa i trzeba sobie radzić w niektórych sytuacjach, wykazać się nawet sprytem i odpowiedzialnością ;) bo nawet jak tam na studiach się ogarną to i tak wiesz.. nikt nie będzie latał za studentem tylko on musi sobie radzić sam ;) tak już jest i niejeden sobie z tym dawał rade i Ty też na pewno dasz ;) wiesz.. jesteś teraz z chłopakiem dużo bliżej czego bardzo bardzo Ci zazdroszczę.. macie okazje spędzać więcej czasu razem czego jeszcze bardziej Ci zazdroszczę..i wiesz.. mówisz że dla Ciebie to za mało to korzystaj z tego że masz go blisko ;) spotykajcie się jak najczęściej ;) może jak minie trochę czasu , coś się zmieni i będziecie np chcieli razem zamieszkać..;) wiem że to by była dla Ciebie pewnie zbyt szybka decyzja ale..kto wie co może się zdarzyć ;) za to u mnie pod górkę, i tylko cały czas się coś psuje, mało rozmawiamy, jak już zaczniemy to po 10 min musi kończyć a jak rozmawiamy to tak jak.. masakra jakaś.. oddalamy się od siebie strasznie ;( jemu też nie podoba sie na tych studiach, wspominał coś że to nie dla niego, że nie wytrzyma i zrezygnuje.Mówię mu żeby zaczekał ze to dopiero początek a ten cały czas swoje..włożył w to tyle energii, jego rodzice włożyli w to tyle pieniędzy, to nowe mieszkanie tyle nerwów a on chce zrezygnować. Wgl przestaje go rozumieć, już nawet nie mam ochoty na rozmowę z nim..i kocham Go ale nie potrafię go poprostu zrozumieć.. ten okres miał byc dla nas takim czasem na sprawdzenie jak nam na sobie zależy i narazie jest po prostu źle.I mam wrażenie że tylko z mojej strony bo według niego jest wszystko ok. I pewnie jest tylko ja po prostu nie potrafię przeboleć niektórych spraw..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
z mężem rok przed ślubem i ponad rok po ślubie byliśmy takim związkiem na odległośc piątkowo -sobotnio- niedzielnym...w sumie może 2 doby się w tygodniu nazbierały od pt popoludniu do niedzieli ciąże też przeszłam tak na odległość dzieliło nas 120 km:D i związek nic nie ucierpiał...a może nawet się wzmocnił i ten najpiękniejszy okres się po prostu wydłużył;-) wszystko zależy od ludzi po prostu;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i dobry dla mnie bądź
mam nadzieję , że uniwerek sie ogarnie i ja nie bede sie musiala przyzwyczajać do tego że się nie da tam nic normalnie załatwić. natomiast miasta się tak dużego bałam, a miasto bardzo przyjemne się okazało. z facetem chyba też w porządku...chociaż apetyt mi rośnie...jak go widzę więcej to chciałabym jeszcze wi ęcej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no doskonale Cie rozumiem ;) ale wszystko na tej uczelni sie ułoży, kwestia przyzwyczajenia i ich ograniecia; )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i dobry dla mnie bądź
wybacz,że drugi raz napisałam właściwie to samo, ale internet nie chciał mi wyświetlić nawet mojej wypowiedzi nie mówiąc już o Twojej więc zaczynałam wierzyć , że zapomniałam jej opublikować z niewyspania. nie dziwię mu się tak mocno...też jestem przerażona trochę, w dziakancie cały czas człowieka zbywają, a kierunkowi będę musiała dużo zaangażowania, energii , czasu i innych rzeczy poświęcić bo mam już całe mnóstwo prac domowych. miasto za to mimo iż bardzo duże , obce to daje sobie radę z niegubieniem się póki co i pod tym względem nie przeżyłam traumy wyprowadzając się. wcale nie zamierzam ukrywać , że decyzja , że jestem tu 100% wynika , że ukochany mój jest tu. póki co widzieliśmy się w dwa dni. zobaczymy jak będzie dalej. no bo kiedyś w jeden weekend na dwa tygodnie było jak najbardziej ok, a teraz apetyt rośnie na spotkania. współlokatorki wydają się ok, więc póki co nie myślę o przeprowadzce, ale może za rok, jeśli nic się nie zmieni powiem, że mi na tym zależy. no faceci są czasem jak ślepi...nie wiem czy udają czy na prawdę pewnych rzeczy nie widzą czy nie rozumieją...jak może być tak, że tylko jedna osoba widzi, że coś nie gra? trochę powinien dać sobie czasu...na rozpatrzenie się w tym wszystkim, początkowo człowiek się czuje zagubiony, ale może potem będzie lepiej. taki paradoks...kocha się kogoś, ale nie ma się nawet siły na rozmowy z tą osobą. tak od razu nie ma co rezygnować.jakich spraw? gościu...gratuluję . bardzo się cieszę, że fajnie się wam ułożyło. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i dobry dla mnie bądź
;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no zobaczysz jak to wszystko sie wam ułoży ;) trzymam kciuki żeby dobrze..;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i dobry dla mnie bądź
dzięki to sie zawsze przyda ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no tak;) mam do Ciebie takie pytanie.. jak ja mogę jakoś delikatnie zniechęcić do siebie chłopaka ? i nie chodzi mi tu o mojego tylko o tak jakby takiego kolegę..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i dobry dla mnie bądź
nie jestem ekspertem w temacie. .i powiem Ci, że czasem powiedzenie wprost, że się nie jest zainteresowaną nawet nie działa, traktowanie ich jak szmaty też nie przynosi pożądanych skutków najczęściej, a jak się jest miłą to tym bardziej marne szanse , że da sobie spokój. najlepiej chyba urwać kontakt...może da sobie wtedy spokój kiedy nie będzie miał jak złapać z Tobą kontaktu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i dobry dla mnie bądź
oczywiście jeśli możecie sie nie widywać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
w tym jest problem że widujemy się praktycznie codziennie.. ja go wprost odrzuciłam ale on mi ciągle to tak jakby "wypomina" a ja już mam mętlik w głowie i nie wiem co mam robić..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i dobry dla mnie bądź
powiem Ci, że byłam w podobnej sytuacji...był facet który był zainteresowany, ja mu wprost mówiłam , że ja nie jestem, on się robił smutny...ja miałam mętlik w głowie, więc rozumiem i dlatego napisze Ci...nie rób nic głupiego...żaden facet jeszcze na złamane serce nie umarł. słuchaj miłości. nie warto po prostu mieszać się w takie sprawy i dać namieszać sobie w głowie...nie warto tracić głowy moim zdaniem. tym bardziej z perspektywy widzę, że dobrze , że tamtego wysłałam na drzewo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i dobry dla mnie bądź
...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziękuje że mi to napisałaś bo bardzo mi to pomogło ;) miałam z tym sporo problem bo chyba ta perspektywa tego że mogła bym znaleźć miłość tu na miejscu, mieć kogoś blisko trochę namieszała mi w głowie..wczoraj rozmawiałam ze swoim chłopakiem i mało co z nim nie zerwałam.. dosłownie jedno słowo brakowało bo już zapytał mnie czy chce z nim skończyć.. ale dzisiaj go za to przeprosiłam jest okej chociaż i tak dziwnie się nam rozmawia..ale może to się naprawi..martwię się tymi jego studiami.. widzę że on bardzo nie chce tam chodzić, jest strasznie negatywnie nastawiony i wgl jest pod presją rodziców.. teraz jest chory powiedziałam żeby poszedł do lekarza no i powiedział że w weekend ciężko u niego z lekarzem i poszedłby w poniedziałek ale rodzice i tak będą kazali mu jechać na uczelnie a nie do lekarzy.. nie rozumiem tych moich przyszłych teściów. Czemu on ma się męczyć na studiach, chodzić tam chociaż mu się nie podoba, bo oni mają taki kaprys.. wiem że to dla jego dobra ale nie powinni tak na niego naciskać.. chciałabym z nim szczerze i dłużej pogadać ale teraz nie ma możliwości bo jakoś się mijamy.. dużo rzeczy mnie teraz martwi..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i dobry dla mnie bądź
wiesz pamiętam, że dla mnie też to był nie łatwy moment- po kłótni z facetem. ale całe szczęście nie dałam się temu zmanipulować. po prostu wiedziałam , że kocham swojego kochanego zbyt mocno, całe szczęście. cieszę się że jakoś pomogłam ;). mam nadzieję, że doradziłam dobrze. to ja mam jak Twój chłopak...też mnie zaczęło choróbsko męczyć, a studia (kierunek o którym zawsze marzyłam) póki co wcale nie są ciekawe. pewno powinni mu dać podjąć decyzje samemu..jak się podejmuje swoje decyzje to wtedy nie ma na kogo zganić. mimo wszystko widać, że się martwisz...jego zdrowiem, podejściem i tak dalej...milutko. martwią Cie rzeczy dotyczące Was czy jakieś inne? mój Ukochany mnie wczoraj podwiózł , mam nadzieję , że nie zadobył przeziębionka ode mnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i dobry dla mnie bądź
ewidentnie chyba przeziębionko walczy ze mną a nie ja z przeziębionkiem. wracając tu mialam myśl że wracam do domu...zabawne. muszę się podleczyć żeby się z moim zobaczyć. miłego dnia Paulina ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no to kuruj się żeby nie przepuścić okazji spotkania,albo nie zarazić swojego mężczyzny ;D no powiem Ci że teraz mnóstwo osób choruje ;)ja miałam okazje zobaczyć się wczoraj z moim i też jakieś przeziebiątko na mnie zrzucił ;d ale co tam.. to da się wyleczyć a nic mi nie zastąpi jego ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeżeli dwóm osobom zalezy na takim związku to ma on sens, nawet jezeli dzieli ich 500km.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a wracając do Twojej poprzedniej wypowiedzi no namieszała mi ta sytuacja z innym chłopakiem w głowie, bo chyba ciągnęło mnie do tego żeby być z kimś tu a nie na odległość.. ale miłość do mojego skarba na szczęście wygrała ;) i jakoś powolutku sie układa ;) on co prawda nie jest przekonany do tych studiów ale może to tylko kwestia czasu.. ja go tam zaciągam.. w mieszkaniu też musi swoje robić, mówi że tęskni jednak za domem ale ja bd go przekonywać żeby zaczął sobie też sam radzić ;) no nauczył się coś gotować..;d zawsze to w przyszłości może zaowocować jakimś obiadkiem ;D i ja żyje rzeczami związanymi z NAMI wiec tylko takie mnie martwią ;) wgl myślę że teraz on jest moim życiem ;) a Tobie życzę duuużo zdrówka i siły ;*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak się ludzie naprawdę kochają, to odległość nie stanowi przeszkody pod warunkiem, że jest to stan przejściowy i nie trwa latami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i dobry dla mnie bądź
ojej, naprawdę się wczoraj widzieliście? no to super uroczo. no jasne , spotkanie ważniejsze. można potem pocierpieć troszkę na przeziębionko. dziękuje bardzo, mam nadzieję, że mi to złośliwe przejdzie bo bym się chciała do swojego pokleić trochę. cieszę się, że tak to wyszło i zaczyna wam się układać znowu dobrze. szczęścia. ja chyba mimo złego samopoczucia nie wytrzymam i gdzieś tego swojego złapię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no udało nam się zobaczyć bo też chcieliśmy sobie kilka spraw wyjaśnić tak w cztery oczy ;] i znowu tak strasznie za nim tęsknie..;) ale też i tak ciesze się z tego co jest ;) teraz ogólnie dużo ludzi choruje ale na to się nie umiera ;D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×