Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Lucuria

Odświeżenie starego kontaktu POMOCY

Polecane posty

Gość gość
Rozumiem, że to niełatwe, ale im dłużej zwlekasz, tym bardziej Twoje szanse na zamknięcie go maleją. Możesz poradzić się jakiegoś adwokata, jeśli nie wiesz, co robić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość świeżaczek
wiesz,ja wiem co robić,mam koleżanki psycholożki(nawet zaświadczenie i fakturę o o***tej psychoterapii dostanę bez problemu),zresztą prawnika też się radziłam i wiem,że nie muszę mieć świadków....jednak pracuję w miejscu publicznym dość...więc chciałabym uniknąć rozgłosu,chociaż wiem,że facet powinien za to odpowiedzieć,wierzę w karmę,to zło co wyrządził do niego wróci i oby jak najszybciej ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Boisz się rozgłosu? To on powinien się tego rozgłosu bać! To Ty jesteś ofiarą Świeżaczku i to on ma się czego wstydzić, a nie Ty. Ale rób jak uważasz. Jeśli jednak niczego nie zrobisz, on będzie czuł się bezkarny, będzie g****ił kolejne kobiety, a dla Ciebie też może stać się niebezpieczny. Pamiętaj o tym, że on dobrze wie, gdzie mieszkasz. Z tego co piszesz wygląda na to, że to jeszcze nie ten najgroźniejszy typ, ale jeśli poczuje się wystarczająco bezkarny lub będziesz go drażnić, już taki "milutki" nie będzie. Więc nie rób tego, co teraz, z tym informowaniem jego kobiety. Chyba nie chcesz żyć w strachu? I koniecznie zmień koleżanki psycholożki na profesjonalistę lub profesjonalistkę, bo widzę, że mimo upływu roku od tak strasznego wydarzenia nadal nie wiesz, jak unikać niebezpieczeństwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja naprawdę jestem coraz bardziej przerażona Świeżaczku, gdy czytam kolejne Twoje posty. Obudź się proszę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I jeszcze jedno: pisałam, abyś poradziła się nie prawnika, tylko adwokata. Takiego, który ma dużą praktykę w prawie karnym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Świeżaczku, no tak to jest z ludźmi. Każdy będzie się wypierał. Są też tak bezczelni, że nawet jak złapiesz na gorącym uczynku, wszystko zostanie nagrane i na żywo będzie leciało w krajowej telewizji, to oni i tak uparcie będą zaprzeczać. Co do koleżanki, to jakie problemy mogą być powodem usuwania kogoś z kontaktów? Usunął wszystkich, skasował konto? Nie, on usunął tylko ją. Więc niech nie wciska kitu, że miał problemy. Problemy to on ma, ale z głową. Teoretycznie koleżance nic nie szkodzi, że ma go w znajomych. Z drugiej strony, po co ona ma go mieć? Lepiej usunąć i o nim zapomnieć. A jak kiedyś sobie o niej przypomni i zapyta o powód, to niech mu powie, że nie jest zainteresowana znajomością z nim i tyle. Bez tłumaczeń i wdawania się w dyskusje. Też wierzę w karmę. Ale poczekaj.. Bo nie wiedziałem, że myślałaś o możliwośc**prawnych, a tu widzę, że zasięgłaś opinii prawnika. Skoro tak, skoro przełamałaś się i zrobiłaś ten pierwszy krok, to powinnaś iść za ciosem. Jeśli zostanie oskarżony o g***** to uwierz, jego dziewczyna się o tym dowie. Nie będziesz musiała jej przekonywać i udowadniać. Nie będzie mógł się wypierać już przed nią, że Ciebie nie zna. Więc ona zrozumie, że ją okłamywał. Nie powinnaś myśleć o otoczeniu i ludziach z pracy. Ty nie powinnaś się czegokolwiek wstydzić. Jeśli o znajomych chodzi, to ja bez papierów przez ten czas lepiej bym C***omógł, niż Twoje dziewczyny ;) Someoneee, dystans mam spory do siebie. Często przeginam, bo większość granice ma trochę bliżej niż ja i zamiast się śmiać i mi odpowiedzieć w podobny sposób, to ktoś się obraża. Ale to też wina ciężkiego poczucia humoru ;) Do "Pana" jeszcze nie dorosłem, chociaż co jakiś czas ktoś się trafi, kto się tak do mnie zwróci. Hehehe wiem o co chodzi z włosami. Nawet mam taki obraz przed oczami, i to co sobie myśli taka kobieta, mówiąc że to nic takiego, i że nie miała czasu na coś lepszego więc jest tak byle jak ;) Ja w komplementach zawsze doszukuję się haczyka. Chociaż z drugiej strony sam często staram siębyć miły i coś docenić i to nie jest ani wymuszone ani sztuczne.. Nie lubięhipokryzji, ale jak widać i ja jestem jej ofiarą.. Za nic nas przepraszać nie musisz. Nie wiem jak jest tutaj, bo w sumie to przeczytałem kilka wątków, z czego na 3 się udzieliłem. Wytrwałem tylko tutaj ;) Ale z tego co zauważyłem, to nie ma tutaj zbyt wielkiego nadzoru i panuje raczej samowolka. Może nie pluję jadem, ale mam swoje zdanie i zasady i bywam dosyć krytyczny. Ale to nie znaczy, że nie mam uczuć i szacunku ;) Tutaj jest kilka osób, z którymi można porozmawiać na poziomie, i to jest powód dla którego tu zaglądam. Wymienić poglądy na różne tematy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ThatsMe, jeśli zostanie skazany, nie oskarżony. ;-) Ale tak, jego kobieta dowie się wcześniej. Bardzo dobrze, że masz dystans do siebie oraz swoje zdanie i zasady. Nie znam Twojego poczucia humoru, ale z nim zwykle jest tak, że nie każdy je zrozumie, a osoby, które mają podobny typ poczucia humoru.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Może i masz rację. Ludzie są wiele w stanie wybaczyć czy zlekceważyć. Dla mnie samo postawienie przed sądem za g**** czy pedofilię oznaczałoby całkowitą utratę zaufania. Ale może dziewczyna jest tak naiwna, że nawet jakby zrobił coś takiego na jej oczach, to by szukała wytłumaczenia dla niego. Będąc mną, trzeba umieć się śmiać z samego siebie, inaczej człowiek by się załamał ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
najbardziej chyba dziwne jest to,że dziewczyna która jest w świeżym związku i ma to " szczęście",że inna jej donosi o tym,że facet za jej plecami proponuje spotkania innym itd. o donosi o czymś tak obrzydliwym,że przytrzymał inną kobietę celem uzyskania korzyści seksualnej(żeby sobie ulżyć,bo taką ma "chcicę" i chyba kaprys) nie docieka tego,nie szuka dowodów....to potworne oskarżenia chyba żadna z nas chciałaby ciągnąć temat,dowiedzieć się czegoś,bo nikt nie zna tak dobrze drugiej połowy...ja bym chciała np. wiedzieć w co się angażuję,moje uczucia,mój czas :) pozdrawiam wszystkich z cafe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak mówisz, że byś wtedy chciała wiedzieć. Ale z obserwacji kobiet dookoła widzę, że one mówią tak jak Ty, a jeśli otrzymają od innej kobiety informacje, że ten mężczyzna je zdradza, to prawie żadna nie wierzy. Gdy poinformuje je o tym obca kobieta, to czasem jeszcze można jakoś zrozumieć ich nieufność (dziś nie brakuje kobiet gotowych odbić komuś mężczyzny lub męża), ale kiedy mówi o tym bliska przyjaciółka czy ktoś z rodziny, to już trudno. Wtedy też często kończy się ta przyjaźń. A dzieje się tak pewnie u jednym z powodu tego, że tak są przekonane, że mogą temu mężczyźnie ufać, u innych z czystej naiwności. Ale w takiej sytuacji jaką miała Świeżaczek nie można robić tego, co ona robi dalej. To się może źle skończyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Someoneee
'ThatsMe' Dystans do siebie i świata, to zacna cecha. Pozwala na swobodniejsze poruszanie się w labiryncie życia. Pomaga rozładować wstydliwe wpadki, a nawet głupotę, która czasem każdego z nas opętuje. Komplementy to dla mnie specyficzne zjawisko. Łaskoczą nasze ego i podnoszą samoocenę, a jednocześnie wybijają z tropu i wywołują rumieniec. Wolałam przeprosić, bo nie każdy lubi być zaczepiany przez nieznajomych. Wiem, że to forum, ale różnie z tym bywa.. Tym bardziej, że jednak odbiegam zupełnie od tematu. Po prostu jak coś mnie zafascynuję, to muszę to skomentować i właśnie to robię..Na prawdę dawno nie miałam okazji przeczytać(nie mówię już o usłyszeniu) tak mądrych tekstów. Zauważyłam, że jesteś stanowczy, ale w moich oczach to tylko plus. Uwielbiam mężczyzn, którzy na dany temat mają takie, a nie inne zdanie i potrafią je inteligentnie argumentować. Podporządkowywanie się, jest przejawem strachu. Ludzie, którzy potrafią uderzyć pięścią w stół i otwarcie mówić to co myślą, są wielcy w moich oczach. Oczywiście nie chodzi mi tutaj o chamów, którzy nie liczą się ze zdaniem innych, ale o moc charakteru. Kompromisy są dobre, ale w łóżku- to ich najlepsze miejsce ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Someoneee
naprawdę* to właśnie ta głupota, o której wspomniałam ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No ja nie będę się zagłębiał w świat i myślenie kobiet, bo się za chwilę zgubię ;) mówienie to jedno, ale ostrzeganie poparte dowodami, to zupełnie co innego dla mnie. Jakby mi jakiś koleś, albo nawet kumpel mówił, że moja dziewczyna kręci na boku, to byłbym bardziej ostrożny i uważny, ale bym z nią nie zerwał. Sytuacja się zmienia, gdy pokaże mi smsy, maile, wiadomości, czy nagranie jak się całuje z kimś.Wtedy nawet rozmowy by z nią nie było, bo o czym? Someoneee, to tylko moje internetowe alter ego ;) w rzeczywistości można mi wejść na głowę, jeśli się umie. Jestem stanowczy, ale nie we wszystkim. Taki troche typ retro - konserwatywny z charakteru. Mam swoje zdanie, lubię dyskutować, podpierając się argumentami. Mówienie tego co się myśli, tylko w teorii wygląda tak dobrze. W rzeczywistości bywają problemy z tego powodu. Literówka, czy mały błąd, każdemu się może trafić. To jeszcze nie jest oznaką głupoty ;) A i przepraszać nie masz nas za co. Co innego gdybyś zaczęła nas obrażać, albo się wymądrzać. Ale byłaś uprzejma więc jesteś mile widziana. Każdy ma prawo się wypowiedzieć. A jeśli mówi mądrze i z zachowaniem kultury, to chętnie zaprosimy do rozmowy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Someoneee, dystans do siebie pozwala przede wszystkim szanować innych. O ile ta osoba z dystansem do siebie nie jest tylko pozerem. Podporządkowywanie się wynika nie tylko ze strachu, a nawet chyba najrzadziej ze strachu. Może to być z powodu sposobu wychowania, uzależnienia od uczuć do tej osoby (syndrom ofiary), czy finansowych zależności, niechęci zostawienia kogoś z powodu dobra dzieci lub strachu przed samotnością, mogą to też być kompleksy (taka osoba może uważać, że nie ma racji lub to, co mówi, nie jest zbyt mądre) czy ślepa wiara w to, że się kogoś zmieni (dotyczy to też współuzależnionych). Nie doceniasz znaczenia kompromisu i spłycasz jego znaczenie, im bardziej ludzie są skłonni na niego pójść, tym łatwiej im się układa wspólne życie. Jeśli są do siebie podobni charakterami, to nie muszą często chodzić na kompromis, bo nie ma takiej potrzeby. Więc może lepiej znaleźć kogoś jak najbardziej pasującego, jeśli kompromis jest dla Ciebie problemem? - Pamiętaj ThatsMe, że wydruki e-maili można łatwo spreparować, więc jeśli ich nie widzisz bespośrednio w czyjejś skrzynce, to nie zawsze musi być prawdziwy. A słaby punkt każdy ma, tylko u niektórych trudniej go znaleźć. :-P Rozbawiło mnie, że napisałeś, że lubisz dyskutować, podpierając się argumentami, bo napisałeś to tak, jakby to było coś dziwnego. Nie, dziwne jest to, że dzisiaj wiele osób uważa, że dyskusja nie polega na wymianie argumentów, tylko na obrzucaniu się wyzwiskami lub pustymi hasłami, co jest coraz bardziej widoczne w internecie i w polityce. Ale w ostatnich czasach dziwny jest ten, kto ma coś sensownego do powiedzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeśli wiadomość jest wysłana z tego konta pocztowego, profilu na fb, to nie jest tak łatwo się wyprzeć. Przecież nie mówię o tekście skopiowanym w wordzie. Wystarczy pokazać telefon. Wejść na konto pocztowe czy portal społecznościowy i nie ma mowy o fałszowaniu. Oj wiele razy dochodziło do sporów czy dyskusji, gdzie drugiej stronie szybko kończyły się argumenty i przyjmowało to dziwną formę. Co do podporządkowania czy kompromisu. Podporządkowanie ma różne formy. Ktoś ze słabszym charakterem nie postawi się komuś kto dominuje, będzie uległy. Podporządkowanie jednak nie musi być zawsze negatywne, nie musi być też oznaką słabości. To dziwne, że ja to mówię, ale jest więcej kolorów niż biały i czarny. Kompromis to umiejętność dogadania się. Nawet w super zgranych związkach, czasem trzeba pójść na ugodę. Czasem się odpuszcza, czasem się mówi, "ty ostatnio wybierałeś/aś film, teraz moja kolej".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość A
witajcie tak czytam sobie....i piszecie,że najlepiej poznać kogoś podobnego z charakteru,bo będziemy lepiej funkcjonować w parze...itd. nie wiem .... poznałam osobę,która jest mi bliska z racji tego samego znaku zodiaku,poglądów itd. ale charakter......... uhmmmm....ja nie jestem zdecydowana i on też...i tak każde niby chciałoby się bliżej poznać,ale chyba się czegoś boi.... i strach wygrywa ,co jakiś czas do siebie piszemy smsy....ale nikt nie chce chyba bardziej się angażować bo się czegoś obawia....jak tak dalej pójdzie to nic z tego nie będzie ,nawet nie spróbujemy....słowa tej piosenki określa to najlepiej .... http://www.youtube.com/watch?v=pyewz3w3pnA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość A
słowa tej piosenki zespołu Lady Pank "tacy sami" określają tą moją sytuację....jednak czy to dobrze być podobnym??? chyba nie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ThatsMe, nie napisałam, że podporządkowanie się jest zawsze złe, wszystko zależy od tego, czego to dotyczy i wobec kogo ta osoba jest uległa. I czy nie czuje się potem z tym źle, że zrobiła coś wbrew sobie. Co do kompromisu to mówiłam, że właśnie one, a nawet sama gotowość do pójścia na nie, oznaczają zgrany związek. - Gościu A, każdy może chcieć nieco innego. Przeciwieństwa też potrafią przyciągać. Ale rzadko kiedy takie pary są w stanie długo przetrwać. Bo wspólne życie to dużo więcej niż tylko namiętność i trzymanie się za rękę. A pokonać problemy najłatwiej, kiedy ma się obok kogoś, kto Cię rozumie i wesprze. To nie znaczy, że trzeba być identycznym. Wtedy może być nawet nudno. Ktoś taki nie był w stanie niczym mnie zaskoczyć, a ja jego. Ale żebyście mieli te same dążenia i wartości, jakieś wspólne zainteresowania. O uczuciu nie mówię, bo to oczywiste.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przecież nigdzie nie napisałem, że to co napisałem dotyczy Ciebie :) Napisałem, co ja o tym myślę, to wszystko. Szczerze, to ja nie wierzę w teksty że przeciwieństwa się przyciągają, albo że tylko podobne do siebie osoby utworzą udany związek. To zbyt duże uproszczenie jak dla mnie. Uważam, że wszystko to sprawa indywidualna. Chodzi o kontakt, dogadywanie się. Są charaktery, które szukają sobie podobnych, a są takie które wolą towarzystwo różniących się od nich osób. Ale to tylko jeden z elementów tak naprawdę. Poza tym na charakter, składa się ogrom innych czynników. Więc samo "charakter" w tym przypadku też wiele nie mowi. I to nie jedyny warunek, który jest do spełnienia. Gościu A, więc jeśli oboje czekacie na ten ruch, oboje się boicie, oboje o tym wiecie, ale żadne z was nie chce się do tego przyznać, to co tracisz? Skoro sama wiesz, że jak nie zrobicie nic, to to przepadnie. Jeśli uważasz, że warto spróbować i zaryzykować, to zrób to. Nawet jeśli by się nie udało, to nie będziesz zadręczała się "a co by było gdyby". Mając świadomość, że to przepadnie, jeśli pozostaniecie w takich relacjach, nie tracisz nic, jeśli podejmiesz rękawice.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ta rada dla Gościa A byłaby idealna gdyby nie jeden mały problem - moje doświadczenia pokazują, że zrobienie pierwszego kroku przez kobietę stawia ją na przegranej pozycji. Jak sobie myślę o tych trwałych, szczęśliwych związkach czy małżeństwach w swoim otoczeniu, to też w żadnym z nich kobieta nie zrobiła pierwszego kroku. A nawet na Kafe były wątki o tym, że kobieta wyznała pierwsza uczucia mężczyźnie i w każdym przypadku nic z tego nie wynikło poza odsunięciem się od niej mężczyzny. Dlatego nie radzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Twojego doświadczenia z tym facetem? Nie. Naprawdę przestań sprowadzać to do zero-jedynkowej sprawy. Twoje doświadczenia dotyczą jakiego odłamka męskiej populacji? Więc, proszę Ciebie kolejny już raz, na podstawie kilku ziaren piasku nie wypowiadaj się na temat całej pustyni. Doświadczenia na kafeterii? Tu są różne historie. Przedstawiają jaki odsetek społeczeństwa? Przeważają tutaj kobiety, więc na co mają narzekać? I tak na koniec. Lepiej zrobić coś, co może się nie udać, niż nie robić nic. Czyli co Ty radzisz? Czekać aż on się zdecyduje, albo się wszystko rozleci? Co w tej sytuacji zmieni, kto wyszedł z inicjatywą jeśli czują podobnie? Możesz na podstawie swoich doświadczeń zwracać uwagę innym, ale nie radzić, żeby się nimi kierowali. Każdy ma doświadczenia. A co jak ja z pozycji faceta powiem, że jak dziewczyna zainicjuje to, to może się udać? Wtedy jest Twoje doświadczenie kontra moje i dziewczyna dalej jest w punkcie którym była. To, że się związek nie udał, czy to, że się nie zaczął, to nie jest kwestia tego, kto to był pierwszy. W pewnym momencie coś się zmieniło, po którejś stronie pojawiło się coś więcej, albo coś zniknęło. Ale to nie jest zależne od płci. Może ponieważ nie zbudowałaś trwałego i trwającego nadal związku, to powiesz, że nie radzisz w ogóle próbować z facetami? Poważnie nigdy nie zrozumiem takiej kobiecej logiki. Lepiej czekać na coś co się może nigdy nie stać. Czekać aż oboje się zniechęcą, czekać.. bo jak ona się odezwie to zawali się świat i z góry wiadomo że się nie uda? BZDURA! Jak on się odezwie, też może się nie udać. Poza tym nawet jak się nie uda, to wynik będzie taki sam, jakby nie zrobiła nic i dalej czekała. Z tym, że nie straci na czekanie kolejnych miesięcy czy lat. Facet, który chce poważnego związku, potrzebuje pewnej gwarancji, że kobieta też tego chce. Facet który chce się bawić, będzie się bawił, facet który chce stałości, potrzebuje wyraźnych znaków, facet który nie jest zainteresowany- przeprosi i odejdzie. Nie rozumiem, to wolicie mieć przy sobie, kontakt czy pewne relacje z facetem, do którego coś czujecie, męczyć tym samym siebie, blokować na inne związki, wolicie myśleć o nim i być o niego zazdrosne niż spróbować? Wóz albo przewóz. To tylko przyspieszenie czegoś co i tak przecież w końcu nadejdzie. Okej, zostań kobietą w wieży i czekaj na ratunek. Ale nie każ innym robić tego samego. Nie chciałabyś żebym traktował Ciebie na podstawie moich doświadczeń, więc proszę, nie rób tego wobec mnie. I chyba nie chciałbym też, żeby kobieta mną zainteresowana słuchała takiej rady, żeby nic nie robić. Bo albo się domyślę, albo to stracone. A ona niech mi nic nie mówi, bo nie dość że się to wtedy napewno nie uda, to jeszcze (tu dokończ za mnie, bo ja nie wiem.. ośmieszy się, ucierpi jej duma, poczuje odrzucenie? Mogę zgadywać całą noc i mogę nie trafić).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja bym Gościowi A radziła prostą rzecz: być blisko w miarę możliwości, dalej rozwijać ten kontakt i poznawać się tak, jak jest. Niczego nie przyśpieszać, bo ten mężczyzna albo ma problem z zaufaniem (został zraniony?) albo sam jeszcze nie jest pewien, czy chce jakiegoś związku, więc wychodząc z wyraźną inicjatywą go tylko wystraszy. To moim zdaniem pewne. A poznając Ją lepiej, "oswajając się" z Nią, może stopniowo zacznie nabierać zaufania i wtedy odważy się zrobić bardziej wyraźny krok. Jeśli nie, to widocznie nie chodziło o zranienie przez kogoś, tylko o brak przekonania, że to z Gościem A chce się spotykać, a wtedy lepiej, gdy sobie pójdzie, bo to nic miłego być kobietą (czy mężczyzną) z braku laku czy na przeczekanie. Trudno, od teraz będę księżniczką z wieży, skoro inaczej mężczyzna ma szybko stracić zainteresowanie, bo dostał kobietę na talerzu. Przeanalizowałam dziś te naprawdę szczęśliwe, długoletnie małżeństwa i ani jedno z nich nie rozpoczęło się od inicjatywy kobiety. Kobieta może co najwyżej dawać subtelne sygnały jak uśmiech na zachętę, żeby mężczyzna się nie bał do niej podejść, a jeśli już randkują, to może i powinna się z nim kontaktować na zmianę, aby w ten sposób okazywać mu swoje zainteresowanie i pokazywać, że mężczyzna nie wysila się na marne. Wtedy przestać być księżniczką. Ale gdy zrobi zdecydowany krok, nic z tego nie będzie. Oczywiście niektórzy mężczyźni powiedzą inaczej, że miło im, gdy to kobieta zainicjuje kontakt (a jakże, oczywiście że miło, gdy jego męskie ego zostanie połechtane!), ale zaraz pomyśli, że zdobycz sama wpadła w sidła i czas udać się na prawdziwe polowanie. Tak to już z Wami jest, że często Wasze deklaracje na ten temat nie pokrywają się z tym, co robicie rzeczywiście. Tak, jak napisałeś, to możemy sobie teoretyzować i napisać niezły referat. Ale potem będzie nadawał się tylko do włożenia go w odpowiednią szufladkę, w której się zakurzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość A
wiecie co nie wiem czy to ironia losu,ale tak już jest,że zazwyczaj ignorujemy tych,którzy nas uwielbiają a uwielbiamy tych,którzy nas ignorują... dziwna zależność....kochamy tych,którzy nas ranią a ranimy tych,co nas kochają....ech ciężkie to życie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Someoneee
'Nie doceniasz znaczenia kompromisu i spłycasz jego znaczenie, im bardziej ludzie są skłonni na niego pójść, tym łatwiej im się układa wspólne życie. Jeśli są do siebie podobni charakterami, to nie muszą często chodzić na kompromis, bo nie ma takiej potrzeby. Więc może lepiej znaleźć kogoś jak najbardziej pasującego, jeśli kompromis jest dla Ciebie problemem?' * Gościu, kompromisy są mi znane, ze względu na fakt, iż nie jestem egoistką. Moją poprzednią wypowiedź należało potraktować z przymrużeniem oka. Chodziło mi bardziej o podkreślenie tego, że lubię stanowczych facetów, nie siedzących pod pantoflem kobiety, mających swój własny, mały, hermetyczny męski świat. * Co do zgodności charakteru..absolutnie się z tym nie zgadzam. Uważam, że jest wręcz odwrotnie. Jeśli spotykają się ludzie o bardzo zbliżonych charakterach, kompromis chcąc nie chcąc jest na porządku dziennym. Wyobrażasz sobie dwóch upartych ludzi bez niego? Albo osoby, które nie rozmawiają ze sobą kiedy pojawia się problem? Wspólne funkcjonowanie niewykonalne. Każdy podświadomie(nawet o tym nie wiedząc) szuka w tłumie osób człowieka, który mu odpowiada, który ma podobne priorytety i poglądy do naszych. To jest oczywiste, ale charaktery to już zupełnie inna bajka. Powszechnie mówi się, że bardzo trudno jest złapać wspólny język osobą o zbliżonej sile charakteru, więc nie wiem skąd Twoja teza-być może z autopsji, ale w to już nie wnikam. I nie piszę tutaj tylko o związkach, ale również o sytuacjach w rodzinie, czy przyjaźniach. Najbardziej lubię relacje, z których mogę czerpać, uczyć się nowych reakcji i zachowań.Podobny charakter mi tego nie da..zapewni raptem spięcia i kłótnie wynikające z odzwierciedlenia siebie. Lubię różnorodność i uzupełnienia, bo właśnie dopiero wtedy kompromis odchodzi do lamusa.. -

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dla mnie rada, żeby być blisko niego, dalej się kolegować jest nietrafna. Facet w końcu straci zainteresowanie, po czasie się podda, bo nie będzie widział zainteresowania z jej strony. To, że znasz długoletnie związki ze swojego otoczenia... Wiesz, w moim środowisku nikt nie mówi po śląsku, czy to znaczy że wszędzie tak jest? Czasy się zmieniają. Te długoletnie małżeństwa ile mają lat? Równie dobrze, możesz powiedzieć że dawniej były bardziej udane związki, bo było mniej rozwodów. Z pozycji faceta powiem kolejny już raz- subtelne sygnały są w większości przypadków niewidoczne dla nas. Nie mów o oswajaniu faceta, bo tak naprawdę Twoja rada jest jedną z gorszych. Facet, który nie podjął decyzji, a będzie się spotykał z dziewczyną, przyzwyczai się do takiego stanu rzeczy i tym bardziej nie będzie chciał tego zmieniać. Bo związek mu dużo więcej nie zaoferuje, ale sporo go ograniczy. Lęki nie znikną. Zostanie mu myśl, że jest dobrze jak jest, po co to zmieniać i że pewnie by się popsuło, jakby coś zrobił. A skoro ona też nic nie mówi, to znaczy że też jej to odpowiada, jak jest. Tu nie chodzi o gilgotanie ego. W każdym momencie życia, nawet teraz znam kobiety, które gdyby tylko powiedziały, że im się podobam, to chętnie zobaczyłbym gdzie nas to by zaprowadziło. Bo pomimo, że do nich nie startuję, traktuję jako znajome, to uważam je za atrakcyjne (nie mówię tylko o wyglądzie. Atrakcyjność dla mnie to coś więcej, niż ładna buzia). I jeśli usłyszałbym, że jest jakieś zainteresowanie moją osobą, to bym tego nie zignorował. Jasne, są też takie, które jakby mi to powiedziały, to bym wycofał się ze znajomości, jeśli widziałbym że dziewczyna weszła w to zbyt głęboko. Bo są też takie, które tylko lubię i nigdy nie wyjdę poza ten obszar. Co do Twojej teorii, że facet traci zainteresowanie, jak kobieta sama zrobi pierwszy krok. A jak ją zdobędzie, to nie traci? Dzieje się coś magicznego i nie przeszkadza mu, że nie goni już króliczka? Czy uważasz, że związki, na których opierasz swoją teorię, nie istniałyby gdyby to ona pierwsza zaproponowała spotkanie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gościu A, tak się niestety często dzieje. - Someoneee, całkowicie się z Tobą zgadzam, że ciekawi są ludzie, którzy mają jakiś swój świat. Słowo "charakter" nie było tutaj najlepsze, chodziło mi bardziej o podobieństwo osobowości - najważniejszych cech charakteru, poglądów, dążeń, wartości, zainteresowań. Tak, mówię z własnego doświadczenia, bo byłam z kimś całkowicie ode mnie różnym, i spotkałam osoby bardzo do mnie podobne i pasujące. Z kimś tak innym nie dałoby się zbudować czegoś na wiele lat, bo każdy mówi innym językiem i ma całkiem inne oczekiwania od życia. A z kimś podobnym to nie chodzi o kogoś identycznego, bo wtedy może być nawet nudno albo może być tak, jak mówisz, że pewne cechy negatywne utrudnią porozumienie. Chociaż upartość też może być pozytywna, jeśli nie dotyczy walki o postawienie na swoim, by dominować w związku czy obrażania się, tylko na przykład dążenia do obranego celu. :-) Ale jeśli ludzie są mocno do siebie podobni, ale nie identyczni, to wtedy jest i doskonałe porozumienie, brak nudy i mało konfliktów. Jeśli podobieństwo dotyczy tylko negatywnych cech, to tak, dobrze się na tym nie wyjdzie. Tutaj chodzi o całokształt. - ThatsMe, ja z punktu widzenia kobiety tak samo mogę powiedzieć, że kobieta w relacji koleżeńskiej może się poddać, bo nie będzie widziała zainteresowania. Dlaczego twierdzisz, że tutaj zrobić coś więcej może i powinna tylko kobieta, bo tak to wygląda. Ona też może pomyśleć, że jemu jest dobrze tak, jak jest, a przede wszystkim że on nigdy nie brał jej pod uwagę jako kogoś, z kim mógłby się spotykać. A jednak wcale nie tak rzadko przyjaźnie przekształcają się w związki i są trwałe, bo zostały zbudowane na wzajemnym zaufaniu. I jeśli uważasz, że związki nie oferują mężczyznom dużo więcej, to chyba nie byłeś w związku, takim na codzień. Bo jak się nad tym zastanowić, to właśnie mężczyznom one chyba więcej oferują niż kobietom. Ale nie da się być z kimś bez ograniczeń, kobieta też ma przez to mniej swobody, normalne. Twój przykład z językiem śląskim jest bez sensu, bo mówimy tutaj o związkach, a nie o gwarach, tak samo o mniejszej ilości rozwodów, bo ja odnosiłam się do tych szczęśliwych małżeństw, a nie do wszystkich małżeństw. Co do sposobów okazywania zainteresowania w układzie koleżeńsko-przyjacielskim, to jest na to wiele sposobów, z których średniointeligentna osoba domyśli się, że coś może być na rzeczy, niekoniecznie musi mówić prosto z mostu. Skoro chętnie byś spróbował z tymi atrakcyjnymi koleżankami, dokąd Was to zaprowadzi, gdyby powiedziały Tobie, że się im podobasz, to dlaczego sam którejś tego nie powiesz? Bo może jednak aż tak Cię nie interesują, żebyś sam chciał z którąś się spotykać? Czyli wychodzi na to, że spotykałbyś się z taką nieco na siłę, bo sama przyszła, może ze znudzenia albo z ciekawości, ale raczej bez jakiegoś większego przekonania, bez większej ochoty. Ale nie każdej to pasuje, bycie dla Ciebie kimś z braku akurat ciekawszej alternatywy. Co do szczęśliwych związków, które znam, gdybać nie będę, tylko patrzę na fakty. Bo są razem i ich małżeństwa są udane, więc zastanawiam się, jak to było. Było akurat tak, że pierwszy krok zrobili mężczyźni. Wyjątków nie znam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie rozumiesz mnie Gościu.. Nigdzie nie napisałem, że to kobieta ma działaś, nie wybielam facetów, nie zganiam całej odpowiedzialności na kobiety. Jedyne co staram się powiedzieć, jest to, żę jeśli ktoś coś czuje, chce czegoś więcej, to niech zrobi coś w tym kierunku, a nie liczy, że zrobi to druga osoba. Więc nie mów proszę, że napisałem czy zasugerowałem, że tylko kobieta ma coś robić w tym przypadku. Nie wiemy co on myśli, bo nie z nim rozmawiamy, nie znamy jego punktu widzenia. To ona mówi, że by chciała. A skoro ona chce, to niech coś z tym zrobi. A nie później pretensje do facetów, że nam nie zależy, że nic nie robimy, nie wykonujemy pierwszego ruchu. Kurde, przestańcie dzielić co komu wypada i co należy robić, ze względu na płeć. Płeć nie determinuje charakteru, podejścia do życia i wartości. To o czum mówisz, że jedno będzie myślało co myśli drugie, to dla mnie zwyczajny brak komunikacji. To ma nie polegać na zgadywaniu, tylko na rozmowie i mówieniu jak jest. Jedno i drugie będzie myślało i guzik z tego wyjdzie. Tak to się skończy. To teraz przejdziemy do licytacji, kto ma lepiej w związku i kto więcej z tego czerpie?! No proszę Cię. Zupełnie przekręcasz moje słowa. Dopasowujesz je, pod swoje kontrargumenty. Jeśli mówi, że facet niby by chciał, ale się waha, jakby czegoś się bał, to sam nic z tym nie zrobi. "Oswajanie" go niczego nie przyniesie. Prędzej z upływem czasu będzie uchodziła chęć czegoś i zostanie zwykła znajomość, aż pojawi się inna osoba po jednej czy drugiej stronie. To o czym ja mówiłem w odniesieniu do Twoich słów idzie ciut dalej. Chodziło mi o spotykanie się, bycie w takim luźnym związku, choć obie strony twierdzą że nie są razem. Tutaj u Gościa A, kontakt jest trochę słabszy, chociaż i tak, przy smsowaniu chcąc przejść od razu w związek dużo się ryzykuje, bo według mnie drugą osobę poznasz przez obcowanie z nią. Pisanie może być dopełnieniem, ale nie podstawowym budulcem. Ale wracając do tego o co mi chodziło- facet, który jest w takim luźnym związku, w takiej znajomości, przez dłuższy czas, nie zmieni tego w związek. Z prostej przyczyny- teraz jest niby wolny, ale jest kobieta z którą zawsze może spędzać czas. Są miłe słowa, są czułości, nie ma obietnic, nie ma takiego silnego zaangażowania, i nawet jak się to skończy, to nie ma się takiego poczucia porzucenia. Więc tym bardziej, jeśli nie chciał związku przez jakieś obawy, albo poprzednie nieudane związki, to on będzie wolał zostawić jak jest. Dziewczyna z czasem zechce czegoś więcej, żeby to było coś poważnego, a on wtedy zrezygnuje, bo się przyzwyczaił do takich relacji, a jak kobieta mu powie o związku, to w jego oczach będzie ograniczeniem. Próbą zmiany tych dobrych relacji w związek, który źle mu się kojarzy. Jeśli dla faceta coś działa, i ktoś chce to zmieniać, twierdząc że to ulepszenie, to zawsze się psuje. Nie poprawia się czegoś, co działa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wbrew temu co mówisz, z gwarą mam jednak rację. Mówisz o swoim środowisku, o kilku parach ze swojego otoczenia. Równie dobrze możesz mówić, mieszkając na bogatym osiedlu, że nie ma kradzieży na ulicach. Otóż są, tylko poza Twoim podwórkiem. Jak Twoja rodzina będzie mocno związana z kościołem, będziesz miała znajomych z tego kręgu, to również będziesz miała odmienne statystyki, od średniej krajowej. Jeśli Tobie odpowiada ocenianie 10 milionów małżeństw na podstawie 10, to ok. Mnie to nie przekonuje. Nikt nie prowadzi statystyk, które by mówiły ile małżeństw przetrwało a ile się rozpadło, i które powstały z inicjatywy kobiety, a które mężczyzny. Ale tutaj ważne byłoby jedno. Mianowicie zestawienie małżeństw, gdzie pierwszy ruch do stworzenia związku wykonała kobieta. I tutaj procentowo z tego przedstawić ile się rozpadło małżeństw, a ile przetrwało. Tak samo zrobić z mężczyznami. I jestem przekonany, że wyniki byłby do siebie zbliżone. Bo gdybyśmy zsumowali wszystkie pary małżeńskie i rozwody i dopiero wtedy zapytali, które były zapoczątkowane przez kobiety, a które przez mężczyzn, wyniki mogłby być inne. A to wiąże się z tym, że w Polsce jest jeszcze opinia, że to facet powinien zaczepić kobietę. A biorąc pod uwagę fakt, że mówimy o małżeństwach i rozwodach, to przyjąć należy, że związki powstały średnio 30lat temu, a wtedy były zupełnie inne czasy, inne obyczaje i wtedy zdecydowanie to mężczyźni wykonywali pierwszy krok. Nie możesz stwierdzić po 5 latach, czy małżeństwo jest szczęśliwe. Są ludzie co żyją xx lat bez ślubu i są szczęśliwi, są tacy co po roku od ślubu biorą rozwód. Ślub biorą po kilku miesiącach znajomości i przetrwają, a Ci po 10 latach narzeczeństwa, po roku od siebie odchodzą. I kolejny raz, nadinterpretujesz moje słowa. Nie napisałem o porządaniu, tylko o atrakcyjności. To że uważam kobietę za atrakcyjną, nie wiąże się z tym, że od razu myślę o byciu z nią. Będąc w związku, te kobiety nie przestają być w moim odczuciu atrakcyjne. Taka kobieta może też być z moim przyjacielem, kumplem i też nie przestanę uważać, że jest wartościową osobą. Nie będę mu zazdrościł, wręcz jeśli to dobry kumpel czy przyjaciel, to będę się mega cieszył, że trafił na porządną kobietę. Jasne, będąc w związku, czy jakby ona była w związku, to nie ma w ogóle mowy o czymkolwiek. Dlaczego każdej atrakcyjnej kobiecie nie mówię że chciałbym z nią być? Bo to absurd jakiś. Chyba inaczej rozumiemy znaczenie atrakcyjności skoro o to zapytałaś. A i wy też macie tak, że czasem dajecie "szansę", chłopakowi, który może aż tak bardzo was nie pociąga, ale się stara, próbuje, jest miły. Nie dość, że nadinterpretujesz moje słowa, przekręcasz je, to jeszcze wyciągasz z tego wnioski. Chyba nie muszę mówić, o ich trafności? Nie, nie spotkałbym się z taką na siłę, nie z braku laku i nie, bo sama przyszła. Ps. skoro nie znasz wyjątków, to tym bardziej nie mów, że to reguła. Statystyka ze 100% wynikiem musi być błędna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wydaje mi się,że facet "poderwany"przez kobietę czuje się chyba dziwnie... jak upolowana zwierzyna,bo jednak to mężczyzna szedł na polowanie.... czasy się zmieniają niestety na gorsze dla kobiet,mężczyźni bardzo często teraz się wahają...,niezdecydowanie dyktuje im wycofanie się....bo może się nie udać? boją się- są zwyczajnie zniewieściali moje drogie panie! więc drogie kobiety,jeśli interesuje was facet to musicie mu to pokazać,żeby nie miał wątpliwości... oni się boją ....zwyczajnie boją... kobiety są teraz bardziej odważne a faceci są okropni ,boją się że czeka ich los jak w seksmisji,drodzy mężczyźni nie traćcie męskości,bo my kobiety tego nie chcemy....bo wolimy,że to faceci noszą spodnie ,równouprawinienie?-ok to,że możemy głosować,ok,to że możemy pracować to super.Niestety nieco gorzej,że feministki w walce o równouprawnienie spychają na dalszy plan rolę mężczyzn,jakby oni przestali być potrzebni a oni są POTRZEBNI! i chyba mężczyźni zatracili dawną pewność siebie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Z prostej przyczyny- teraz jest niby wolny, ale jest kobieta z którą zawsze może spędzać czas. Są miłe słowa, są czułości, nie ma obietnic, nie ma takiego silnego zaangażowania, i nawet jak się to skończy, to nie ma się takiego poczucia porzucenia. Więc tym bardziej, jeśli nie chciał związku przez jakieś obawy, albo poprzednie nieudane związki, to on będzie wolał zostawić jak jest". Czyli zaprzeczając mi doszedłeś w końcu mniej więcej do tego samego. NIE CHCIAŁ ZWIĄZKU, bo bał się zaufać lub w ogóle nie brał tej kobiety pod uwagę, bo go ona nie interesowała. Czyli jeśli nie interesowała, to małe szanse, że zainteresuje na tyle, aby nagle zmienił zdanie. Wyznanie mu uczuć nic by nie zmieniło, bo ta kobieta nie mieściła się w jego pojęciu "atrakcyjnej", żeby użyć Twojego określenia na kobietę, z którą przez ciekawość (ale raczej bez większego entuzjazmu) byś zobaczył, dokąd Was to może zaprowadzić. A skoro nie chciał związku, bo bał się zaufać, to są tutaj dwie możliwości: 1 - nie przełamie się, bo dalej będzie nieufny, a wyznanie jakiegoś uczucia ze strony kobiety spowoduje tylko jeszcze większy strach i ucieczkę. Przełamie strach wtedy, gdy spotka tę jego zdaniem jedną jedyną lub nie odważy się w ogóle na związanie się z nikim, szukając może przygód na jedną noc. 2 - pozna bliżej kobietę i nie czując się do niczego zobowiązanym stopniowo zacznie jej coraz bardziej ufać, aż może dojdzie do wniosku, że tak do siebie pasują i są sobie bliscy, że może warto byłoby to przekształcić w coś bardziej formalnego, czyli związek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×