Gość Meg Napisano Grudzień 4, 2019 Mamo Kruszynki z Twoich opisów wnioskuję, że jesteś coraz bardziej przygnębiona myślisz, że to przez święta? Oliwka pisała, że rozmowy z psychologiem dużo jej dały. Może potrzebujesz kogoś całkiem obcego, komu mogłabyś się wygadać? Mój lekarz jednoznacznie stwierdził, że zanim pomyśle o drugiej ciąży, głowa musi być „spokojna” oczywiście na tyle na ile się da, bo to trudna sytuacja. Ale myśl o samej ciąży, badaniu usg itp. nie może budzić we mnie panicznego strachu, lęku, bo tylko zaszkodzę rozwijającemu się dziecku. Dlatego mimo tego bólu, staram się pracować nad głową, bo bez tego nie „ruszę” dalej. Ściskam Cię mocno, trzymaj się! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Mama-Kruszynki Napisano Grudzień 4, 2019 Meg ,masz rację jestem coraz bardziej przygnębiona , wracam z pracy i czuję pustkę.Nic mnie nie cieszy,wszystki przypomina ,że małej nie ma, mama doradziła mi wcześniejszą cesarkę ,szkoda,ze nie posluchalam Dodatkowo to poronienie, teraz coś bardzo kłuje mnie w boku i podejrzewam torbiel nie wierzę już ,że uda się mieć żywe dziecko i chyba przechodzę taką żałobę za byciem matka,ktore było tak blisko a już raczej się nie uda. Byc może pójdę do psychologa ale to nie zniesie mojego smutku.Nie godzę się na brak tego dziecka i stąd coraz większy smutek.Męza całe dnie nie ma i tak siedzę wieczorami sama i jak tu się nie dobijać Święta też oczywiście mnie dobijają,z wesołej i szczęśliwej osoby stałam się osobą wciąż popłakującą z byle powodu. Cieszę się ,że inne dziewczyny jakoś lepiej sobie radzą, może za rok jakoś się ogarnę .... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Ane07 Napisano Grudzień 4, 2019 Mamo Kruszynki... czytałaś artuk. Niepotrzebne tragedie zespół antyfosfolipidowy ? Porozmawiaj z lekarzem o clexane by było w zanadrzu. Na poronienie pl jest dużo trudnych historii ale dziewczyny bardzo podtrzymują na duchu. Medycznie też mam lepszą wiedzę. Ten krwotok i strata kolejnego Maluszka to mogło być przez zespół. Kochana przytulam Cię. Ja widzę to jak trudny Krzyż. Piosenka Dotknij Panie rany mej towarzyszyła mi w początkach żałoby i nauczyłam się żyć. Też byłam czułam się jak wrak. Miała być sesja i wszystko jak z obrazka. Przetrwałam to. BÓG mi pomógł. I nie dlatego że się bardzo modliłam. Modlić to się zaczęłam potem w podzięce. Moja rana jest zabliźniona. Ale jest. W sobotę rocznica. To mój Skarb. Jej ciałko jest w grobie a ona żyje. Tęsknota jest. Rozpacz już nie. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Mama-Kruszynki Napisano Grudzień 5, 2019 Ane07 dziękuję za ciepłe słowa wsparcia i rady. Zawsze to pomaga iść do przodu. Ja się będę starała ogarnąć i iść do przodu bo za bardzo ostatnio rozpaczałam.Niestety zdecydowałam się na poród sn a mąż i matka wciąż powtarzają,ze powinna być wcześniej cesarka zaplanowana.Jednak to poczucie winy robi swoje. Dodatkowo wczoraj w super expresie przeczytałam ,że 18 latka w łazience w pracy urodziła dziecko i je udusiła w reklamówce ,boli serce na kolejną taką historię. Jakoś się powoli podniosę ale ciężki to krzyż jak wszystkie wiecie... Trzymajcie się Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Ane07 Napisano Grudzień 5, 2019 Mamo Kruszynki ja z synem po stracie miałam cc... i każdy z boku mądry taki... "najlepiej jak go wyciągnął po 30tc. Będzie już bezpieczny." Usłyszałam od znajomej. Każdy wiedział lepiej. A Mały ledwo się wykaraskał. Miał podane sterydy na płuca i tak miał kłopoty z oddychaniem, wrodzone zapalenie płuc mimo że mnie nafaszerowali antybiotykami, crp jak przy sepsie. Ciekawe co by mówili gdyby odszedł? Mam dosyć tych mądrali. Od wielu osób usłyszałam,że to super że cc. Tylko teraz możliwe że zrobią mi 3cią a ja ledwo przeżyłam drugą. Bóg mi dał kolejnego Maluszka a gdyby jego zarodek umieścił się w bliźnie po cc to bym usłyszała że trzeba usunąć. I nie ma wtedy mądrych. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Ane07 Napisano Grudzień 5, 2019 Pani Ty mi pobłogosławiłeś. Ja przejdę z Tobą przez ciemną dolinę i się nie zalęknę... Amen. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Meg Napisano Grudzień 5, 2019 Ane, masz rację! Kazdy madry po fakcie. Mami Kruszynki ja mialam planowana cesarkę na 38-39tc, córka odeszła w 34. W niczym mnie to nie ustrzegło. A prawda jest taka, że każda prawidłowa ciąża w sposób fizjologiczny i od zarania dziejów kończyła się sn i nie daj sobie wmawiać, że to Twoja wina. To był wypadek! Ja miałam wszystko zaplanowane i też stała się tragedia! A mąż i mama powinni być oparciem, a nie dołować Cię. Co by zrobili, gdyby Cię namówili na cc i byłyby komplikacje, krwotok i Ty byś nie przeżyła. Nie wolno dać sobie wmówić, że popełniłaś błąd w wyborze, bo na naturalne, że zdrowa kobieta może i wlasciwie powinna rodzic sn, to jest fizjologia. To tak jakby mnie ktos zarzucal, tak jak mowi Ane, że mogli corke wyjac w 32tc, a odeszła w 34. Kto mogl to przewidziec, skoro ciaza przebiegala prawidlowo? Ciaza powinna byc donoszona, bezpieczna i tylko w naglych sytuacjach wyciaga sie wczesniaka poprzez cc. Odcinaj się od dolujacych i niepotrzebnych komentarzy. Teraz to Ty i Twoja psychika jestescie najwazniejsze! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość mama Natalii Napisano Grudzień 5, 2019 Dawno tu nie zaglądałam. Mamo Kruszynki, potwornie mi przykro z powodu poronienia Tulę mocno. Kochana, póki miesiączkujesz i masz owulację, masz szansę jeszcze zostać szczęśliwą Mamą tęczowego dziecka i ja w to wierzę. Organizm się zregeneruje i zobaczysz, że nadzieja wróci. Mnie matka od czasu do czasu wyrzuca, że po co byłam na Warmii, tu na Śląsku może by dziecko uratowali itd. Ja się już odcinam od tego, bo nikt nie wie, co by było, gdyby... Nie obwiniaj się, bo wszędzie się trąbi, że poród SN jest lepszy i zdrowszy dla obojga. My wszystkie tutaj postępowałyśmy najlepiej, jak umiałyśmy na tamten moment w oparciu o wiedzę, która wtedy miałyśmy i tak trzeba myśleć. Może rzeczywiście poszukaj pomocy z zewnątrz, jeśli bliscy nie są wystarczająco wyrozumiali i wspierający. Tymczasem za mną 9 miesięcy starań o rodzeństwo dla Natalki i nic. A za rogiem 38 lat. Nie wiem, jak u Was, ale moje miesiączki trwają teraz 3 dni i są bardzo skąpe. Za to postęp jest taki, że znalazłam chyba "swojego" lekarza i to w poradni przy szpitalu o 3 stopniu referencyjności. Jak kiedyś jeszcze zobaczę 2 kreski, to na pewno u niego będę prowadzić ciążę. Póki co zapisał mi duphaston na te beznadziejne @ i zlecił badania na przeciwciala antykardiolipinowe , toxo i cytomegalie. No i jest to pierwszy lekarz, który stwierdził, że mam PCOS, na wizycie dojrzał jednak dominujący pęcherzyk, więc znowu mam nadzieję na ten cykl. Znowu... Najważniejsze dla mnie, że doktor ma doświadczenie z pacjentką, której prowadził 5 szczęśliwą ciążę, a która straciła wcześniej 4 dzieciaczków powyżej 20 tygodnia. Powiedział, że dopiero on namierzył przyczynę w bakterii i po jej wyleczeniu 5 ciąża wreszcie była tęczowa. To dało mi nadzieję. Powiem Wam, że wciąż mam traumę, widząc aparat do usg. Kiedyś nie kojarzył mi się z niczym, ot zwykłe urządzenie do kontroli, ale teraz na wizycie musiałam naprawdę dużo włożyć wysiłku, by nie kurczyć się podczas badania Ciężko przeżyłam 1 rocznicę urodzin i śmierci córeczki. Płakałam kilka dni. Pokłóciłam się wtedy z mężem, był to bardzo trudny czas dla nas obojga. Po tym minionym roku mój mąż wciąż nie chce świętować ani urodzin ani świąt. Trochę mi smutno, bo chciałam w tym roku ubrać choinkę, ubarwić trochę to otoczenie wokół. W zeszłym roku wyjechaliśmy we dwoje i z własnego doświadczenia polecam, bo miałam ten komfort psychiczny, że nie musiałam się silić na życzliwość/uśmiech itd. Jednak w tym roku już jestem bardziej otwarta na radość, chociaż namiastkę w postaci tradycyjnych akcentów. Mąż jednak nie jest gotowy. W ostatnim czasie trochę pomogły mi artykuły o buddyjskim poglądzie na śmierć i sens życia. Staram się teraz wypełnić swój czas na maksa. Jak nie porządki to praca, jak nie praca to trening. Ze względu na PCOS odstawiłam słodycze, wdrożyłam zdrowszą dietę i zobaczymy, czy coś to da. Ściskam Was wszystkie mocno. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Meg Napisano Grudzień 5, 2019 Mamo Natalii na Śląsku, poradnia przyszpitalna o 3 stopniu referencyjności, moze to Katowice? Ja tam bylam po stracie i poradnia ma bardzo dobrych lekarzy, nie szczędzą badań i uważnie słuchają pacjenta. Osnośnie miesiączek ja od zawsze mialam krotkie (3 dni), pierwszy dzien srednio obfity, drugi i trzeci slabo, a udalo się zajsc w ciaze za pierwszym razem. Trzymam za Ciebie kciuki, obys niedlugo przyniosla wspaniale wieści Ps. Czy lekarz nie wspomnial na ktora bakterie trzeba uwazac, ze potrafi wyniszczyc ograniam po 20tc? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Mama-Kruszynki Napisano Grudzień 5, 2019 ByMamo Natalki, napisałaś wiele mądrych słów ,wierzę,ze niedługo i Ty znajdziesz w ciążę i będziesz szczęśliwa. Jeśli chodzi o miesiączki to ja od kilku lat mam 3 dniowe i też takie lekkie. Odnoszę wrażenie,ze może to z niskich rezerw żelaza bo jak brałam żelazo miałam obfitsze. Brak duży żelaza odpowiada za ciążę biochemiczne więc mamo Natalki może za chodzisz w ciążę a nie dochodzi do implantacji? Warto robić testy co miesiąc bo czasem jest ciąża biochemiczna i zaraz okres.Pobierz żelazo lub jedź wątróbkę może pomoże? Jeśli chodzi o to,ze nie możesz zajść w ciążę jedyne co mogę Ci doradzić może zbadaj poziom witaminy D. Niedawno na angielskich forach panie pisały,ze zaszły w ciążę dopiero jak poziom witaminy D we krwi wzrósł im do 60 .Niektórzy mają 20 -30 a to mało.Tam jedna kobieta pisała,ze jak zaczęła brać duże dawki Wit D skończyły jej się poronienia i donosiła w końcu. Warto też zbadać poziom B12 bo jej niski poziom też odpowiada za poronienia częste. Siedzę i czytam to wszystko o poronieniach i stratach ,może komuś to info się przyda. Ane i Meg macie rację z tymi cesarkami to taka ruletka,ale żal popycha moich bliskich do oskarżeń, czas by się chciało cofnąć zrobić cesarkę i mieć to żywe dziecko. Ane07 w którym tygodniu jestes już? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Ane07 Napisano Grudzień 5, 2019 30tc. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Mama-Kruszynki Napisano Grudzień 5, 2019 Ane07 to już zaraz kochany Maluch będzie z Wami super wpisz sobie w You tube Patrycja Chmiel wierzę w Ciebie Panie Ostatnio tego słucham bo piękny kojący głos i piękne kojące słowa,dajace nadzieję. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Ane07 Napisano Grudzień 6, 2019 Dziękuję. O trudnym Bożym Narodzeniu piszą Rodzice Dzieci Utraconych na fb. Donum Vitae trzeba szukać. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Ane07 Napisano Grudzień 6, 2019 4 lata temu o tej porze dowiedziałam się że na zawsze straciłam moją córeczkę.. urodziła się z wagą 2600. Powiem Wam że dziś był u mnie żal i płacz. Nawet nie zapukał. Porostu przyszedł. Pozwalam sobie na to. Tak mi lepiej. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Mama-Kruszynki Napisano Grudzień 7, 2019 [*] dla Twojej córeczki ... Te rocznice zawsze będą przywoływać żal i smutek Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Oliwka0612 Napisano Grudzień 7, 2019 Bardzo mi przykro Ane, 4 lata. Ehh.. ja nie wiem kiedy te miesiące u nas minely... dopiero był czerwiec... baby shower... nie wiem. To co dało mi właśnie do myślenia jest fakt, ze chyba po kolejnym porodzie - gdy straciło się pierwsze dziecko - będę wiedziała, co tak naprawde straciłam, tak namacalnie. Ze będę - mam nadzieje - trzymała dzieciątko, będę czuła jego zapach, słyszała płacz... teraz mogę sobie to wyobrazić, te wszystkie rzeczy które mnie omijaja. Ale wydaje mi się, ze taka najgorsza naj naj najgorsza rozpacz będzie z jednej strony po tym jak urodzę kolejne dziecko i zobacze, czego Mikołaj nigdy nie doświadczy. Tak bardzo pusto mi w domu, siedzę, pije sobie drinka i myśle, ze świat się pomylił... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Mama-Kruszynki Napisano Grudzień 8, 2019 No właśnie najgorsza jest cisza w domu, a przecież miało być tak gwarno , wesoło,wszedzie zabawki ,tak brak tej atmosfery radości.Ogladalam wczoraj w dzień dobry TVN wywiad z Joanną Krupą i aż poczułam to ich szczęście, tak czuć było jaką radość przeżywa jako mama . Właśnie takiego wszechogarniająca szczęścia brakuje w domku po odejściu malucha a jeszcze jak w domu wcale nie ma dzieci to ten brak się potęguje , wciąż trzeba przeganiać te tęskne myśli. Na pewno poród kolejnego dziecka jest dziwny, pozbawiony naturalnej euforii , bo tyle strachu w sercu.Ja pobyt na oddziale i porodówce wspominam jako horror uczuć, a porodówka powinna się kojarzyć z żywym dzieckiem. I tą radością gdy je położą mamie na brzuchu. Tyle oczekiwań ,przygotowań i cisza w domu... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Meg Napisano Grudzień 8, 2019 Ciężko, coraz ciężej mi na sercu. Popłakałam się 6 grudnia przy koleżance w pracy. Ona miała popołudniu świętować Mikołajki z dziećmi w domu, a ja musiałam pójść do córki na grobik i zapalić jej znicz. Taki mnie ból ogarnia, kiedy sobie myślę, że ona nigdy nie powie mi, że mnie kocha. Nigdy nie obejmie mnie swoimi rączkami, a ja nie pocałuję ponownie jej malutkiego, pięknego noska. Takie to okropne ta świadomość, że miała być z nami, a jej pokój stoi pusty, że wejdę tam i jej nie będzie. Tak jak i choinki- w tym roku odpuszczam wszystkie te cudowne przygotowania, bo nie mam na nic ochoty Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Meg Napisano Grudzień 8, 2019 Ps. Odnosnie kolejnego porodu- ja nawet nie wiem jak bym się zachowała, kiedy znowu poczułabym te kopniaki w brzuchu, takie piękne i zarazem traumatyczne ze względu na przeszłość uczucie. Czasem mam ze stresu takie jakby bulgotanie w żołądku i nawet to jest dla mnie dziwne, bo takie podobne do kopnięć dziecka, za pierwszym razem się nawet poryczałam, wiedząc, że to nie ona Dla większości osób to jest pewnie dziwne, ale te moje odczucia są tak różne, że sama czasem nie wiem jak zareaguję. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Mama-Kruszynki Napisano Grudzień 9, 2019 Meg to wszystko co piszesz to prawda, smutna prawda.Ja też pamiętam ten malutki nosek, rozczulil mnie,ze taki maleńki Najgorsze jest to,ze do końca życia człowiek będzie smutny,ze dziecko nie doswiadcza tylu rzeczy, ze po prostu nie poznamy jakie jest, ba nawet nie zobaczymy jak będzie wyglądać w wieku kilku lat a jak jako dorosłe .Jaki miałoby charakter, czym by nas zaskoczyło,może jakimś rzadkim talentem ... Najgorsze jest,ze ja się nawet boję ciąży teraz,ze znowu dojdzie do jakiegoś zaplątania.U mnie pępowina była długa i czytałam,ze to cecha powtarzalna.Najsluższa pępowina znaleziona u kogoś tam miała 190cm ,jak się nie zaplatać w takie coś skoro dziecko fika. Podziwiam mamy w kolejnych ciążach po takim czymś, to bohaterki . Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość justysia26 Napisano Grudzień 9, 2019 Ane trzymam kciuki 30tc to już na ostatniej prostej do cudnej istotki na ręku Mamo kruszynki nie zamartwiaj się ja rodziłam 4 sn i nie żałuję, nie wiadomo co komu pisane,czasu nie cofniemy,a obwinianie się nie pomoże w dalszej drodze po malutkie szczęście. Dziewczyny i mamo Natalki bardzo mocno wierzę w to że się wam uda i nadchodzący rok będzie dobry Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Ane07 Napisano Grudzień 9, 2019 Tak dziewczynki. Gdy utulicie swoje kolejne dzieci zrozumiecie, że każde jest inne. Te kolejne będą żyły. Będą inne,ale dadzą te piękne uczucia. Będziesz patrzeć jak dorasta... a dziecko w Niebie czeka na swoje spotkanie po latach. 1wsza ciąża pp stracie to nerwica. Ale Bóg i dobrzy ludzie którzy stanęli dzięki Niemu na mojej drodze dało szczęśliwy koniec. U mnie też wadliwa pępowina była. Potem Młody miał dwunaczyniową. Ale dał radę. Teraz na heparynie od początku uformowała się prawidłowa. Justysiu dziękuję. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Meg Napisano Grudzień 10, 2019 Justysia i Ane, dajecie nadzieję, której teraz tak bardzo nam potrzeba. Wiem, że sytuacja, w której się znalazłyśmy na zawsze zmieni nas jako ludzi, bo już w sercu ten ciężar straty pozostanie. Na razie nie ma tej dodatkowej radości, ale wierzę, że już niedługo będzie powód. Musimy być tylko cierpliwe. A tęsknota pozostanie już zawsze, nie da się inaczej. Mamo Kruszynki, to prawda. Nawet nie wiemy jaki miały kolor oczu, a co dopiero myśleć jaki charakter, czy wygląd za parę lat przykro Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Mama-Kruszynki Napisano Grudzień 10, 2019 Meg tak jak napisałas ta sytuacja na zawsze zmieni nas jako ludzi to i jest smutne...Znalazłam takie zdanie w artykule Unfortunately, the research suggests that psychological damage done by a child’s death often does not heal over time. Nawet badania mówią,ze ten ból wcale nie znika z czasem czytam różne Artykuły jak sobie poradzić,bo ciężko jest.Bardzo mi ciężko przed świętami i Sylwestrem, wręcz boli mnie ta świąteczna radość 1raz w życiu.Ostatnio aż oczy bolą od szlochania ,tak brak dziecka na rekach. Trzeba mi jeszcze dużo czasu.... Meg a czy Tobie wyszło coś w tych badaniach na krzepliwość??? Czy jednak nie i to była na 100 procent pępowina :/? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Meg Napisano Grudzień 10, 2019 Też myślę, że mi to nigdy nie minie. Zresztą czytam wiadomości Justysi i widzę z jakim bólem i tęsknotą pisze o córce po 6 latach. Jakiś czas temu rozmawiałam z pielęgniarką, która straciła pierwszego synka w 40tc (udusił się pępowiną podczas porodu tragedia). Mimo, że ma drugiego 30-letniego syna, opowiadała o pierwszym ze szklącymi oczami. Więcej dzieci nie ma. Powiedziała, że psychicznie była w stanie „zaryzykować” tylko raz. Bała się. Mamo Kruszynki, na razie mam cały pakiet antyfosfolipidowy oraz homocysteinę przebadaną (5tyg po porodzie) i wszystkie parametry dobre. Do końca tygodnia mają być jeszcze wyniki na trombofilię, więc czekam. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość justysia26 Napisano Grudzień 10, 2019 (*) Ane dla twojej córeczki (*) 4 lata to tyle ile ma mój starszy syn, który urodził się po stracie córki Pomimo że mam swoje trzy skarby przy sobie to brak mi córki dziś byłam jej poświecić żal jest święta się zbliżają, i są bo muszą być, ale już od wielu lat inne, trzeba żyć bo życie jedno jest i nie wiadomo co komu pisane .... Mam dla kogo żyć, najmłodszy chodzi za mną i całuje po rękach i mówi moja kochana mamusiu,serce się raduje, ale w głębi duszy jest ból i brak tej straty, nie możność bycia razem, poznania i cieszenia się z tego skarbu który nosiłam pod sercem 37tyg Opłakuje brata, opłakuje córkę, teścia, babcię, i to że za wcześnie straciłam mamę i czasem tchu mi brak, bo jest ogromny żal za to że za szybko straciłam bliskich U mnie- powinnam się cieszyć bo 13 lat temu chodziłam w ciąży z córką i odliczaliśmy dni do porodu, urodziła się 25.12 w święta które były szczęśliwe,a od 6 lat te święta są inne takie puste dużo siły wam życzę kochane moje wiem że będą to dla was ciężkie chwile Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość justysia26 Napisano Grudzień 10, 2019 Ja po stracie córki zaryzykowałam 2 razy i nie żałuję mam w domu 4.5 latka i 3 latka którzy dają ogrom radości,i zaryzykowałabym jeszcze raz, czasem mnie nachodzi myśl o jeszcze jednym maluszku,znajoma po pierwszej stracie urodziła 2 dzieci i myśli o kolejnym,a wszystkie 3 porody były przez CC. Ja mam dni że chce bardzo ale mąż już nie chce więcej dzieci. Warto zaryzykować i marzyć o dziecku bo dzieci to jest ogromne szczęście. Tego szczęścia wam z całego serca życzę Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Meg Napisano Grudzień 12, 2019 Odebrałam wyniki na trombofilię. VLeiden i Protrombina ujemne. MTHFR w jednej frakcji ujemne, ale w drugiej dodatni- homozygota. Dodatkowo mam dodatnią mutację genu PAI-1 homozygota i dodatni VR2 heterozygota. Jeszcze nie wiem dokładnie co to oznacza, ale jednak na pewno byloby lepiej, gdyby wszystkie wyniki były ujemne. Muszę pójść do hematologa. Pierwsze wyniki APS miałam wszystkie porawne. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Oliwka0612 Napisano Grudzień 12, 2019 Kochana to jeszcze nic nie znaczy! Czytałam, ze niektóre mutacje występują u dużej ilości kobiet i rodzą zdrowe dzieci, nawet nie wiedząc, ze takie mutacje maja! Ja się nie odzywam, bo mnie przygnębiają te święta. Dobrze, ze zaraz wyjeżdżamy. Ile bym dała, żeby moc go przytulić, albo wiedzieć, dlaczego tak się stało... ehh... trzymajcie się dziewczyny! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Mama-Kruszynki Napisano Grudzień 13, 2019 Meg zobaczysz co Ci lekarz powie bo skomplikowane to wszystko.Mi się wydaje,ze tak jak Oliwka pisze sporo osób ma te mutacje,wiec trzeba mieć też pecha aby pod koniec ciąży te hemofilię dały " efekty" Oliwka szczęśliwej podróży, na pewno wrócisz pełna nadziei na lepsze jutro Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach