Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość rozczarowanaidiotka

Nienawidzę bycia matką

Polecane posty

Gość Pomidorowaaa
To ja tez sie wypowiem a co :D Staralismy sie z mezem ponad rok o dziecko. Obecnie synek ma 13 mcy. Nie wyobrazamy sobie bez niego zycia! Ale... no wlasnie :P jest wyjcem! Jest wyjcem i maruda i wymuszaczem :P nie dziwie sie autorce bo sama mialam tragiczne dni, do tej pory mam gorsze dni jak kazdy. Z ta roznica ze dzieki Bogu moj cudaczek jest zdrowy, ale wlasnie to go nie usprawiedliwia w tym jego cudowaniu :D zjesc nie, ubrac sie nie, isc spac nie, napic sie nie, wszystko na nie o! Od urodzenia raz jeden jedyny przespalam ciagiem 8h i tyle w temacie haha. Niewyspana, sfrustrowana matka po dniu w ktorym ten maly szef ciagle na nia krzyczy chyba ma prawo byc zmeczona i se ponarzekac?! Nie rozumiem jak mozna nie miec w sobie tyle empatii zeby nie zrozumiec drugiego czlowieka-nikt tutaj nie krzywdzi dzieci, widocznie czesc potrzebuje sie wyladowac piszac tutaj, i bardzo dobrze! Jak sie wyrzuci negatywne emocje to jest lzej :) ja sama obecnie mam spadek formy, tj przesilenie heh ale z reguly jestem optymistka i co mnie nie zabije to mnie wzmocni. Duzo zalezy od charakteru i psychiki. Ja tez nie bylam gotowa na wiele rzeczy. Co z tego ze czytalam, ogladalam programy w tv czy spotykalam sie z typowymi matkami? Kazde dziecko jest inne, ja trafilam na marude ktora juz od rana musi se pojeczec :P Ale nie jestem wyimaginowana matka polka-skoro lubisz wyc to wyj, jesli widze ze nic mu nie dolega np nie boli brzuszek czy nie ida zeby to trudno, jego sprawa :P ja nie jestem robotem tylko kobieta ktora potrzebuje z kims pogadac, umalowac sie czy posluchac muzyki. Dlaczego mam cale zycie podporzadkowac dziecku?? Owszem codziennie wykonuje pierdyliard rzeczy zwiazanych z dzieckiem ale no kurde bez przesady :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przede wszystkim kobieta nie powinna być sama w wychowywaniu dzieci. Wszyscy powinni się zaangażować w pomoc. Bliscy, rodzina a nawet przyjaciele i przede wszystkim PARTNER. Ona też ma prawo być człowiekiem i być zmęczona. Wiemy, że według kościoła i innych religii nie ma prawa nawet tak myśleć, ma być robotem do rodzenia i wychowywania dzieci pozostawionym całkowicie samej sobie i do tego zawalona wszystkimi obowiązkami świata. Do tego w dzisiejszych czasach do tych wszystkich obowiązków dochodzi przymus bycia mężczyzną. Kobieta już nie tylko ma być milcząca i podporządkowana do rodzenia i wychowywania oraz wszystkich obowiązków domowych i niedomowych ale także ma przejąć oprócz całej tej zwały wszystkie obowiązki mężczyzny aby ten męski świat ją nie przygniótł. Bo przecież jak nie chciała być w przeszłości wyłącznie milczącym i podporządkowanym ciałem do rodzenia i usługiwania z wszystkimi fizycznymi funkcjami rozrodczymi, wychowywania dzieci i zaspokajania mężczyzny i jego potrzeb, całkowicie bez wolnej woli, świadomości i decydowania o sobie to teraz dodatkowo na pocieszenie może sobie zostać jeszcze mężczyzną i w końcu być widzialną bo to jest takie równouprawnienie, że kobieta może w końcu zaistnieć na świecie jako mężczyzna a nie kobieta, która według utartych stereotypów była bądź nadal jest tylko samym ciałem rozrodczym, bez własnych potrzeb,. marzeń, świadomości,planów i wolnej woli, które nawet nie może decydować same o sobie lecz osoby trzecie za nią decydują. Nawet w rozrodczość kobiet się wtrącono nie zostawiając im nawet w tym wyboru. Nawet ta kobieca fizyczna rozrodczość nie należy do kobiety tylko jest kontrolowana u niej przez ten męski świat. Kobieta jest tu zakładnikiem. Równouprawnienia nigdy nie było. Tu zawsze jesteśmy na męskich zasadach i widzimisiach. Tyle, że te męskie zasady się zmieniają z czasem ale ciągle są tylko męskie i to oni dyktują nam warunki, narzucają wolę czynią presję i mówią co jest równouprawnieniem a co nie. Kościół i wszelkie religie świata też w tym ręce maczają. Mężczyzna ma prawo być mężczyzną takim jakim chce ale kobieta już nie ma prawa być kobietą taką jaką chce. Kobieta musi być taką kobietą jaką jej podyktowano i uznano za normę społeczną, ściśle według uznanych zasad lecz nigdy taką jaką sama być chce. Kobieta nigdy nie miała prawa być po prostu sobą i czynić co jej serce i rozum podpowiada. Nie miała prawa wypowiadać własnych słów i istnieć w tym świecie jako świadomość. Ona była samym ciałem ze wszystkimi jego fizycznymi funkcjami. To inni za nią decydowali, sugerowali lub napierali presjami. Niektóre kobiety mają to szczęście, że mężowie chcą im chociaż pomóc ale są jeszcze takie, które nie mogą na to liczyć i wszystko je przerasta w tej męskiej dżungli. A jak matka wychowuje synusia który nic nie śmie koło siebie zrobić ani niczego się nauczyć bo mamunia wszystko za niego zrobi, bo sobie synunio rączki pobrudzi lub w paluszek skaleczy to później partnerka musi się męczyć takim kolosem na głowie a jak jeszcze mamunia jej dyktuje i napiera jak ma o swojego mężusia dbać i jak ma się nim opiekować, wręcz jej dyryguje i napiera bo on jest wtedy jak jajko to wtedy widzę, że to właśnie kobiety kobietom uszykowały taki nieszczęsny los. Matka uczy syna żeby kobieta mu usługiwała i robiła wszystko za niego, wychowuje go na niezaradnego kalekę życiowego i wszystkie niepowodzenia syna zrzuca na partnerkę. A kobiety uczyły swoje córki, że muszą usługiwać mężczyźnie, podporządkować się im i nie mieć własnych potrzeb, kościół też swoją presję narzuca. I gdzie są ci mężczyźni? Silni zaradni i dbający o dobro rodziny, którzy powinni być wsparciem dla kobiet ich ostoją, ochroną i podporą a nie kulą u nogi, katem oprawcą i prześladowcą, który wali się kobiecie na łeb całego stosu obowiązków? Może potrzebują tej prawdziwej kobiety a nie tej według ustanowionej społecznie definicji kobiety? Jakby tego było mało kobieta nie tylko ma wtedy cały dom i dzieci na głowie ale na dokładkę niezaradnego mężczyznę fajtłapę, którego mamusia tak popsuła od podstaw wmawiając mu do główki, że kobieta jest tą gorszą by mu usługiwać a do tego zajmować się wszystkimi obowiązkami za siebie i za męża, rodzeniem dzieci, wychowywaniem ich samej i do tego musi być mężczyzną aby sprostać wyimaginowanemu równouprawnieniu w męskim świecie tylko dla mężczyzn. I tak powstają sfrustrowane kobiety, które same sobie taki los zgotowały z pokolenia na pokolenie. Brak poczucia własnej wartości, godności osobistej i pewności siebie zrobiło swoje. Ja nie mówię, że wszystkie tak mają bo zdarzają się szczęsciary ale zdecydowana większośc tak. Kobiety niech Wam ktoś choć raz pomoże, tak bezinteresownie. Nie macie żadnych bliskich?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
podobno wg miedzynarodowego badania o poczuciu szczescia, wzrasta ono po zawarciu zwiazku malzenskiego a drastycznie spada po urodzeniu dzieci i wraca do stanu poprzedniego jak dzieci opuszcza dom.malzenstwo bezdzite jest szczesliwsze niz malzenstwo z malymi dziecmi ale mniej sczesliwe niz malzenstwo z doroslymi dziecmi.singiel jest mniej szczesliwy niz malzenstwo bezdzietne czy z doroslymi dziecmi, ale szczesliwszy niz malzenstwo z malymi dziecmi.statystyki nie klamia a ludzie odpowiadali to co czuja nie analizujac sytuacji zyciowej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość753
do gość 2015.09.28 Odpowiedź na Twoje pytanie jest prosta- oni tak to wszystko przedstawiają i namawiają, żebyś Ty też wdepnęła w to g****o i żeby Ci nie było lepiej niż im.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość159
do gość dziś A może te "stare raszple" po prostu dopiero po 30tce znalazły tego jedynego? Nie przyszło Ci to do głowy? Nie wszystkie kobiety, a powiedziałabym że nawet większość nie planuje rodzicielstwa po 30tce. Tak po prostu się dzieje, bo późno poznają odpowiednich facetów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość951
do gość dziś Ja czuję dokładnie to samo co TY! Nigdy nie marzyłam o dziecku i nadal nie marzę, choć mam 34 lata i jestem rok po ślubie. Oczywiście wszyscy dookoła nieustannie pytają o potomka i doradzają, że nie ma co czekać. Ale ja przecież nie czekam! Ja po prostu nie chcę i już. Skoro czuję, że się do tego nie nadaję, to po co mam się unieszczęśliwiać na siłę? Nie chcę być właśnie taką kurą domową, której życie koncentruje się na spełnianiu potrzeb dziecka. Nie chcę być wrakiem kobiety, a wiem że bym nim była posiadając dziecko. Obecnie mamy z mężem kota i nie zawsze mam czas, żeby się z nim pobawić, a kot przecież wymaga o 90% mniej uwagi i czasu w ciągu doby niż dziecko! Poza tym czasem tak mnie wkurza, że najchętniej bym go oddała. A dziecka przecież nie oddam choćby było najbardziej podłe. Dlatego nie chcę dziecka. Szkoda tylko, że wszyscy dookoła co chwila przypominają mi o tym, że powinnam je mieć tak jakby to była ich sprawa, a nie moja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No tak jak sie nie cieszysz z dziecka to zawsze depresja poporodowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem mamą 2 ki dzieci syn 11 córka 4.Od dwoch i pol roku wróciłam do pracy,prace mam w ruchu ciągłym po 12 godzin,czyli pracuje srednio co drugi dzien niedziele i swieta tez.Mam dosc ostatnio łapie depreche jakas bo nie nadazam ze wszystkim.Jestem mega zmeczona.Myslałam ze jak dzieci podrosna to bedzie lzej ale nie jest.Wszystko robie w biegu dzieci doprowadzaja mnie do szewskiej pasji ciaglymi fochami kłótniami i nieposłuszenstwem.Czesto mam takie dni ze nienawidze wszystkich i wszystkiego a maz luzik na wszystko ma w*******-ne i to sie raczej nie zmieni...zal

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ktoś tu napisał o samotnych matkach, o ich lepszej sytuacji: że niby maja luz, że nie muszą biegać dookoła męża, sprzatać i gotować dla niego. Jestem "samotną matka" od 3 miesięcy, mąż wyleciał zagranicę i mogę tylko powiedziec, że to g... prawda. aach dodam, że mam 11 miesięczne dziecko. Dla tych prawdziwych samotnych matek, bez pomocy babć, ciotek, wujków, koleżanek do wielki szacunek.!! To cholernie ciężkie zajęcie, kiedy jest się samą z dzieckiem.nikt inny nie nakarmi, nie przewinie, wykąpie, nikt nie poda czegos co zostawiło się gdzieś tam.. tylko Ty i dziecko, dziecko i Ty, a może już tylko Dziecko. czasami chce sie rzygać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zgadzam się w 100% jeśli chodzi o samotne matki - ukłon i pełen szacunek. Odczułam to , kiedy mój mąż (który normalnie bardzo dużo mi pomaga przy opiece nad Mała) wyjechał na weekend. do gość951 Sorry, ale nie mogłam tego nie napisać - kot, pies, fretka są wg mnie domownikami na równych prawach z innymi! Nie wyobrażam sobie oddania zwierzaka (mówmy jasno - najczęściej do schroniska) z powodu tego, że mnie wkurza! Jedyna dla mnie akceptowalna sytuacja to moja ciężka choroba, która uniemożliwiłaby zajęcie się zwierzakami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czesc dziewczyny. Od wczoraj tak śledzę wasza rozmowę i dużo mi dają do myślenia wasze wypowiedzi. Jestem świeżo po ślubie, staramy się o dziecko. Ja chce je miec ale czasami mi sie wydaje,ze mąż o wiele bardziej tego chce i ja chyba tylko dla niego chce się tak poświęcić. Tak, to jest poswiecenie, dziecko to nie zabawka, to wielka odpowiedzialność, poświęcenia itd. Staramy się dopiero dwa miesiące, jak dostawałam okres to oczywiście rozczarowanie i największy żal bylo mi o tym mówić mężowi. Mam wrażenie, ze on bardziej tego chce niż ja. Ja triche sue boje tego wszystkiego. Po pierwsze poród- mam bardzo niski próg bólu... Po drugie czy dam rade z opieka nad dzieckiem no i czy mój kochający, troskliwy maz kiedyś sie nie zmieni i też będę miala taki problem jak autorka. Dodam, ze skonczylam studia, nie mam żadnego doświadczenia, postanowiliśmy ze najpierw dziecko potem moja praca, bo damy sobie rade finansowo póki co. No ale wladnie czy ja po tych dwóch latach (bo tyle zamierzam siedzieć) znajdę prace, dam sobie rade z tym wszystkim? Przepraszam, ze tak wtrącam swoje sprawy, ale widzę, ze tu dużo bardziej doświadczonych kobiet sie udziela to może któraś mi doradzi. Powinnam jeszcze poczekać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
lepiej poczekać, w pracy dostaniesz urlop macierzyński- dodatkowe pięniadze bardzo się przydadzą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też jestem żoną emigranta. Nasz syn ma teraz 13 miesięcy a niedługo pojawi się córka. Mam jak to pod koniec ciąży coraz mniej sił a nie mam na kogo ,,zrzucić,, opieki nad synkiem. To co że nie ma męża koło którego trzeba latać. Tak naprawdę to nie ma też nikogo kto zająby się dzieckiem na chwilę, żebym miała chwilę wytchnienia. Takie jest życie. A co do latania wokół męża to dopóki nie było dziecka to mogłam mu tyle czasu poświęcać ale po urodzeniu Małego, mąż musiał dorosnąć. Nie przyszło mu to łatwo, bo jak się ktoś do dobrego nauczy to ciężko się odzwyczaic. Ale nauczył się że nie jestem służącą- mamusią i jak chce mieć cis zrobione to rączki mu nie odpadną jak sam to zrobi. Włącznie z praniem, rozwieszaniem prania i prasowaniem. Teraz też musi sam sobie radzić bo nikt za niego nic nie zrobi. A wracając do dzieci to jak się na nie zdecydowało to trzeba się nimi zajmować. Czy ktoś mówił że będzie łatwo. Też chciałabym gdzieś wyjść, zabawić się. Poczuć się niezależna, ale z drugiej strony jest tyle par które latami walczą o dzieci i nie zawsze z powodzeniem, lub rodziców z dziećmi upośledzonymi, że ją cieszę się że mam zdrowego brzdaca i czekam na drugie. Przynajmniej lżej niz teraz się będzie oddychalo:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wszystkie narzekacie na małe dzieci że nie śpią. Nie jedzą. I ryczą. Ale prawdziwa udręka zaczyna się gdy dziecko idzie do szkoły. Mnóstwo wymagań mnóstwo nauki wiele rzeczy zadanych do domu niby dziecku ale właściwie na głowie mamy. Mój młody był cudownym maluchem. Pięknie jadł żadnych kolek cichy grzeczny spadł. Wszystko przy nim zrobiłam. Teraz jest w 2 kl. Codziennie siedzimy przy lekcjach po 3 godz czasem dłużej. Ogólnie masakra. Stary w robocie po 14 godz. Ogólnie nie ma zielonego pojęcia co się dzieje. Czasem mam dość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie było trochę inaczej. Ja nigdy nie lubiłam pakować się w kłopoty, byłam bardzo odpowiedzialna a ciążę i macierzyństwo od najmłodszych lat trzymałam w szufladce pt.,,problemy,zbędne kłopoty" I tak do 33roku życia ich stamtąd nie wyjmowałam, myślę że one wrosły w tą szufladę tak mocno że żadna siła, nigdy ich z niej nie usunie :D A urodziłam córkę i podobnie jak Ty czułam się w roli matki fatalnie. Jednak mi przynajmniej pozostała satysfakcja że właśnie tak wyobrażałam sobie to wszystko :D he he he No ale uświadomiłaś mi coś tym wyznaniem. -Każdy człowiek czegoś pragnie i na ogół prędzej czy później wizualizuje sobie to, jakby to było gdyby... -Pisze liczne scenariusze w których obsadza siebie w roli głównej . -Kiedy już udaje mu się zrealizować owy cel, okazuje się że nic nie idzie zgodnie z żadnym scenariuszem, życie jak zwykle ma własny plan na wszystko. Tak myślę bo pamiętam swój pierwszy pomysł na biznes;) -Każdy dzień swojej pracy wyśniłam tworząc biznesplan i przygotowując się do uruchomienia pierwszej w życiu firmy. Kiedy już załatwiłam transport sprzętu w miejsce swojej działalności, i wsiadłam w samochód wyruszając w drogę do swojego upragnionego Eldorado 30km dalej popsuł mi się wóz Mogłabym napisać o tym książkę, niestety brak talentu:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Napisz proszę choć trochę co było dalej :-). I czy się udało z pierwszym biznesem :-)?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość wczoraj , dziękuję za ten wpis, dopiero jak go przezytalam to uświadomiłam sobie, jak był mi potrzebny. ja żyję od 34 lat własnie w taki sposób- spełniam życzenia i oczekiwania wszytkich oprócz mnie, najpierw rodzice a teraz mąż. to co ja chcialam to zawsze było mniej ważne, bo moje pomysły były dziwne itd. jestem mężatką, mąż bardzo chce dziecka, a mi sie odwidziało. ciągla presja ze strony rodziców, teściów i ogólnie znajomych- róbcie dziecko. kiedy mówie, że nie mam instynktu to każdy wprost nazywa mnie dziwaczką. mąż przy ostatniej kłótni zasugerowal, ze jak dziecka nie bedzie to on odchodzi, ze gdyby przewidział taka sytuację to by sie ze mna nie ożenił. przestraszyłam się, że odejdzie a jednoczesnie poczułam sie jak przedmiot. nie oszukiwałam go przed ślubem, wtedy myślalam, że chce dziecko , dzis juz tak nie myślę, ot ludzie sie zmieniają, on zmienil sie bardzo od ślubu a ja nie moglam? czytając dzis ten wpis z 17:13 zdałam sobie sprawę, że przez całe życie nie zrobilam niczego, co tak naprawdę chciałam, zawsze pod dyktando innych, według dobrych rad rodziny,znajomych itd. pewnie trzeba bedzie się rozwieść, innego wyjscia nie widzę ale nie chce powoływać do życia nowego człowieka wbrew sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość753
Ja też jestem uważana za dziwaczkę jak mówię, że nie mam instynktu. Wszyscy dookoła powtarzają mi, że instynkt się pojawi jak zajdę w ciążę. A skąd oni to mogą wiedzieć? Każdy przecież zna tylko swoje odczucia i wrażenia. Na szczęście mój mąż też nie chce mieć dzieci. Może to wynika z tego, że od razu po ślubie rozpoczęliśmy wspólną działalność, która kosztuje nas wiele stresu i praktycznie zajmuje cały czas. Inaczej się zresztą nie da, bo żeby się utrzymać i mieć z czego żyć trzeba poświęcić się swojej działalności. Nie mam o to do nikogo pretensji i nie narzekam- taką drogę wybraliśmy i takie mamy życie. W każdym bądź razie nie mamy ani czasu ani cierpliwości na dziecko. Nie moglibyśmy nawet liczyć na pomoc rodziny jak niektórzy, bo wszyscy są daleko, a poza tym moja mama jest chora, a teściowa z kolei wszystko olewa. Niech sobie wszyscy mówią czy myślą, że jestem nienormalna- może i jestem, bo nie chcę brać odpowiedzialności za kogoś. Poza tym po ślubie rzeczywiście wiele się zmienia- przychodzi szara codzienność, znikają jakby opory przed powiedzeniem co się myśli o danym zachowaniu drugiej osoby, puszczają hamulce we własnym zachowaniu...Przed ślubem w to nie wierzyłam, ale rzeczywiście ludzie mniej się już starają, częściej kłócą i ogólnie mniej im zależy, bo przecież i tak już mają siebie i żadna kłótnia nie spowoduje, że jedno wyjdzie i nigdy już nie wróci. Owszem można się rozwieść, ale nie jest to taka prosta sprawa jak rozejście się będąc w nieformalnym związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
samw robicie sobie te dzieci zamiast zyc prawdziwie- podrozowac byc niezaleznymi i szczesliwymi. i na wlasne zyczenie macie wiezienia zamiast zycia a wasi mezowie marza o swoich bezdzietnych usmiechnietych kolezanjach z pracy. idiotki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś , zgadzam się z Toba, tylko, że mój mąż marzy, żebym była w ciązy....nie wierzę w to jego pragnienie posiadania dziecka, raczej widzi, ze duzo znajomych ma to i on chce. to troche na zasadzie- inni mają ten gadżet wiec ja nie bede gorszy. nie ma zadnego innego powodu dla którego by chciał dziecko, nie mysli o tym, ze to bedzie nowy cłowiek a nie zlepek jego cech, których bedzie wypatrywał w dziecku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Naprawdę jesteś taki naiwny/naiwna, że uważasz, że nie można mieć jednego i drugiego, tylko czarne i białe? Owszem można - najpierw się narozwijać, napodróżować i nacieszyć wolnym stanem, a potem mieć dzieci jako 'stare raszple' :-). Z dorobkiem zawodowym i spełnieniem, oszczędnościami na koncie (pozwalającymi na taką rozpustę jak np. opiekunka) i spokojne zycie i bez poczucia, że się 'zmarnowało' młodość :-P.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem mamą od 15 mies.moja córeczka od urodzenia jest bardzo wymagająca, już w szpitalu dała mi popalić płakała dzień i noc ja razem z nią, kiedy wróciliśmy do domu ledwo mogłam ustać na nogach i tak się zaczęło,nieraz mówiłam że nie dam rady ,płakałam że nie nadaje się na matkę miałam żal do siebie że nie mam cierpliwości. Mąż w pracy od rana do wieczora i choć mieszkamy razem z teściami to nikt nie przyszedł zapytać czy jadłam,czy w ogóle żyję, a mała krzyczała całymi dniami przez pierwsze 3 mies. Od 15 mies. nieprzespalam ani jednej nocy. zawsze chciałam mieć dzieci lecz nie wiedziałam że to takie wyzwanie, taki egzamin życia, nie mówi się o tym głośno a powinno.Teraz wiem że nie jestem sama z takimi problemami i jest mi lżej na sercu. Dodam że od 5 lat choruje na nerwice i bywają dni że jest mega ciężko. Pozdrawiam wszystkie zmęczone mamy!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ta presja otoczenia!a myslalam ze jestem jedyna kobieta ktora nie marzy o dziecku i nie uwaza ze czas ciazy jest magiczny, porod najwspanialszym przezyciem a wychowywanie niemowlaka najwieksza radoscia, satysfakcja , zastepuje prace, zainteresowania i przyjaciol i nic wiecej do szczescia nie potrzeba

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A czy to nie jest czasem tak ze wiele z was "nie marzy" o dziecku w dzisiejszych czasach? Gdzie presja jest ogromna, gdzie trzeba byc mama na medal i wszytko robic najlepiej? Wszytko ma byc organiczne, samodzielnie upieczone, ugotowane, wyprane, wyprasowane itd itp. Kiedys mamy nie siedzialy z maluchami na dywanie godzinami, nie wozily na milion zajec i wszyscy byli szcesliwi, a teraz to wariactwo. Sama jestem mama, i jakos to ogarniam, nie narzekam, ale rozumiem te z was, ktore sie nie decyduja na macierzynstwo. Niestety mam wrazenie ze kobiety/mamy same sie zapedzily w kozi rog...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kotul
Do autorki. Próbowałaś Neocate Lcp ? To uratowało mi zdrowie psychiczne. Lekarze nie wiedzieli jak pomóc, stawiali błędne diagnozy. Po 2 dniach stosowania miałam wyleczone dziecko. Po 3 miesiącach odstawiłam bo już nie było potrzeby go tym karmić. Spróbuj, to Was może uratować z koszmaru. Zostały mi chyba 3 puszki, jak nie zdobędziesz recepty mogę odsprzedać 4zł za puszkę (tyle kosztuje na receptę). Możesz kupić bez recepty w aptece ale wtedy 156 zł puszka. Receptę wypisuje alergolog, nie jest łatwo ją dostać ale uwierz efekty są spektakularne. Twoje dziecko też cierpi, trzeba mu pomóc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiecie co... A ja wpadlam. Nie planowalismy dzieci bo maz ich nie chcial wcale a ja tak srednio. Mam 40 lat i bobasa 3 mce. Od tych 3 miesiecy tylko placze bo zabija mnie rutyna, nieprzewidywalnosc kazdego dnia ( kolki, gazy, cholera wie co jeszcze). Ale ale ale.....dzis wlasnie byl pierwszy dzien kiedy poczulam ze moze jednak bedzie jeszcze wsyzstko ok. Moj maly sie dzis usmiechal caly dzien od ucha do ucha, reagowal ma zabawy ze mna wrecz smial sie w glos. I tak sobie mysle ze trZeba po prostu jakos przezyc ten trudny czas niemowlectwa i potem juz bedzie inaczej, dziecko coraz bardziej kontaktowe to i zycie ciekawsze. Ja osobiscie w zajmowaniu sie niemowlakiem nie znalazlam niestety frajdy :-( co o tym myslicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja jestem pod 40.jak bylam nastolatka a potem mloda kobieta, bylam przekonana ze jestem jeszcze za mloda i brak zainteresowania macierzystwem i niechec do zajmowanie sie dziecmi przejdzie jak troche dorosne.nie przeszlo, a wrecz sie nasililo.myslalam ze bedzie fajnie miec dluzsza mlodosc a potem jak juz bede siedziec tylko w domu w wolnym czasie, zajac sie dzieckiem, ale i teraz nie mam ochoty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I na pocieszenie dla tych co sie czuja podobnie zdolowane jak ja - mysle ze owszem jak dziecko starsze czyli pol roku, rok, poltora itd to pewnie i dochodza inne aktrakcje typu zeby, choroby, katarki itd ale to dziecko jest wtedy juz dzieckiem a nie tylko taka kukieleczka co to sie ja przenosi z lozeczka do lezaczka, pompuje w nia mleczko i zmienia pampersy. Mnie dzis autentycznie ogarnelo szczescie jak uslyszalam radosny smiech dziecka ktore zareagowalo na zabawe ze mna. A do tej pory nic tylko plakalam plakalam i sie pytalam na cholere mi to bylo. Wiec mysle ze dla niektorych dziewczyn opieka nad noworodkiem bedzie raczej ciezsza niz jak dziecko bedzie starsze. Chociaz moze sie myle. Nie wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No wlasnie mie tez dobija to siedzenie w domu i zajmowanie sie maluchem ale czekam bardzo az zacznie siadac,,chodzic itd to powinno byc latwiej. Narazie zabawianie i zmiana pieluch nie sprawia mi przyjemńosci niestety. Dopiero jak widze ze on zaczyna cos kontaktowac, reagowac na mnie, usmiechac sie, to wtedy zaczynam czuc sie szczesliwa matka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pomidorowaaa
Ja napisze co do instynktu-ja tam zawsze sie balam niemowlakow :P jak tu wziac na rece, zabawic czy nakarmic?? Matko! Ale przy swoim jakos zadzialal ten instynkt i po porodzie poza 1 przewinieciem i kapiela sama wszystko przy dziecku robilam, porod byl szybki wiec luz, a i nie uwazalam ze ktos powinien mnie wyreczac przy malym bo to moje dziecko, a co to wczasy sa?? Haha :D dodam ze maz po porodzie pojechal w niby delegacje ( niby bo nie musial) wiec serio nje bylo nikogo kto by mi pomogl. No i mam za swoje, mam przylepe co tylko chce mame, ale prawda jest taka ze mieszkam z dala od swojej rodziny a tesciowa... no coz, temat rzeka :P i nie bylo wyjscia, trzeba bylo sie samemu uczyc od podstaw. To jest swieta prawda ze same sie zapedzamy w kozi rog-kiedys dzieci od malego harcowaly same po wsi, gile do pasa, albo baby zostawialy w chacie i szly w pole, a teraz zostawiam malego wsrod zabawek czy bajek doslownie na 2 minuty bo lece wyrzucic smieci obok domu i juz ta baba mnie opieprza, a ona jak robila?? :D A teraz jak jest? Wszystko na pokaz-ciuszki, zabawki, wozki d**erele, kazda sie przesciga, najlepiej na fejsie gazylion zdjec pt kocham najbardziej na swiecie, ( no sory wiekszosc matek tak uwaza, tez mi Ameryka :P )-a idz pan w chuj z taka robota :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×