Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Mam żone i syna a zakochałem się w swojej pracownicy

Polecane posty

Gość gość
Autorze, marchewko, uciekliście razem i nas zostawiliście? :o :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Prosze autora i Marchewke o powrot na temat :):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ta co lubi marchewki
Autorze proponuje obejrzec film " 7 minut " :) odrazu odechce ci sie tej swojej laluniu ze swej korporacji ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorze i jak postepy??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie lubię niezakończonych tematòw :( Ja wciąż czekam na autora :o :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
KONIEC

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Łeeeeeeeeeee marchew :o :o :o :o :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorze przeleciales ta laseczke ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wysocki g***** tylko swoja reke od lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiem, kim jesteś, autorze. Jesteś żałosny. Nawet nie wiesz jaka ta pracownica jest naprawdę, a powiem Ci, że ona tylko zgrywa taką delikatną. W domu jest inna, płacze, cały czas się smuci, gdybyś zobaczył jaka jest naprawdę i ile ma na głowie problemów to od razu byś uciekł. Więc zapomnij i leć do swojej żonki. Do swojego pięknego życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Marchew wroc ! Autor co u ciebie ;) oddala sie aaaaa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Marchewka to nie jego pracownica. Dajcie spokój. Autor i tak tu już nie wejdzie. Choć wciąż się gapi na swoją pracownicę. Żadnej decyzji nie podjął, zachowuje się jak dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiemy ze marchewka to nie jego pracownica. Ale ja chcemt bo jest fajna. A takich dyrektorkow jest tysiace. Mielismy beke z tematu i nie zabraniaj nigdy nikomu pisac na kafe. Zapamietaj to sobie. Nie ty jestes od rządzenia. Tu kierowników nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Spadaj, temat nieaktualny od tygodni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorze jaki jest koniec twojej historii? Czy ona nadal trwa? Jaka podjales decyzje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaczarowana kredka
a ja odgrzewam temat, może chociaż do jednego faceta w miarę analogicznej sytuacji to trafi... od strony kobiety zakochanej w koledze z pracy, który jest parę szczebli wyżej od niej. jak masz intencji rozpoczęcia nowego życia z inną, to nie próbuj rozkochać w sobie tej "innej" dziewczyny, pokazując wrażliwość i inteligencję. nie bądź jej rycerzem, gdy ma problemy. nie okazuj zazdrości, gdy ona, wkręcona w Ciebie, próbuje o Tobie zapomnieć w czym pomaga jej Twój znajomy, który ją podrywa (nie odejdziesz od żony, a dziewczyna też chce choćby namiastki związku, a nie tylko Twojego tęsknego patrzenia). a gdy już coś takiego się zdarzy, że nie możesz przestać o niej myśleć - porozmawiaj z nią. jest opcja, że po prostu dziewczynę idealizujesz, i jest opcja, że wpadłeś, ale bez kontaktu z nią nie dowiesz się, która jest prawdziwa. najpierw trzeba skonfrontować się z prawdą, a potem zastanowić co dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakiś czas temu zakochałam się w starszym ode mnie mężczyźnie, mężu i ojcu, z którym pracuję. Domyślam się, że autor tematu już nie potrzebuje pomocy, ale może komuś coś pomoże mój wpis. :) Przede wszystkim każde, a przynajmniej prawie każde takie zauroczenie w końcu minie, prędzej lub później. Trzeba po prostu zacisnąć zęby i przeczekać. Ja przede wszystkim ograniczyłam kontakty z tą osobą. To nie jest mój przełożony, nie widzimy się codziennie, po prostu pracujemy ze sobą i co jakiś czas omawiamy pewne sprawy. Podkochując się w nim, dążyłam do częstego omawiania spraw, ale kiedy już mi to zaczęło przeszkadzać, ograniczyłam kontakty do minimum. Zaczęłam dość chłodno go traktować, przestałam żartować, ograniczyłam się do rozmów służbowych, tylko wtedy gdy jest to niezbędne. Myślę, że to dużo mi dało, ale chyba przede wszystkim czas zrobił swoje. :) Wiele zależy też od obecnych relacji z partnerem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam. Ostatnie dwie wypowiedzi dały mi nieco do myślenia. Ja też jestem w sytuacji tzw trudnej. Mam żonę, dzieci, w sumie na pozór szczęśliwą rodzinę. Mam też asystentkę, w której jestem zakochany po uszy. Zatrudniłem ją kilka miesięcy temu i od tego czasu nie mogę dojść do ładu ze sobą. W moim małżeństwie od dawna się nie układa. Nie ma jakichś spektakularnych wojen, żyjemy razem, szanujemy się a jedynym właściwie problemem jest to, że się nie kochamy. Teraz już nawet śpimy osobno.. Jako, że dla obydwojga z nas jest to drugi związek wchodząc w niego patrzeliśmy na siebie bardziej "zdroworozsądkowo". Bóg mi świadkiem, że byłem pełen jak najlepszych intencji. Sądziłem, że nie trzeba się żarliwie kochać by tworzyć szczęśliwą rodzinę. Kocham dzieci i byłem przekonany, że to starczy mi za wszystko. I starczało. Ponad 10 lat. Od jakiegoś jednak czasu mam w sobie przejmującą potrzebę miłości. Chcę kochać. Nie mogę już tej samotności w związku wytrzymać. Asystentka tylko utwierdziła mnie w uczuciu, które mnie dominuje od dawna... Wiem też jednak, że nie potrafię porzucić dzieci. Sam wychowywałem się w rozbitej rodzinie i wiem co to znaczy. Do tego wszystkiego dochodzi też fakt, że kupiłem dom specjalnie pod żonę i dzieci. Moja asystentka jest raczej typem kobiety, która ostatnia będzie się pchać w związek z żonatym facetem. Mimo, że sama jest rozwiedziona trzyma mnie na dystans choć widzę, że nie jestem jej obojętny. Wiem, że gdybym odszedł od żony otworzyłaby się na mnie. Tylko, że ja nie potrafię. Czuję się jak ostatni skurwiel - mimo tego, że mam świadomość beznadziei podświadomie chyba chciałbym zachować rodzinę i tą miłość, w którą wpadłem. Wiem, że najrozsądniej byłoby odciąć się od asystentki(zwolnić ją) i w końcu wszystko wróciłoby do normy. Tylko jaką decyzję podjąć skoro życie jest tylko jedno a ja już wiem, że nie chcę reszty jego spędzić bez miłości. Wiem...można by radzić: popracuj nad swoim małżeństwem...-tylko co począć jeśli tutaj nigdy miłości nie było... Nagle się nie pojawi.. Jest przyjaźń, przyzwyczajenie, szacunek. Ot, tyle. Przekroczyłem czterdziestkę a chce mi się wyć jak nastolatkowi po raz pierwszy nieszczęśliwie zakochanemu... Nawet nie mam z kim o tym pogadać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
głowa siwieje dupa szaleje...naa starość będą przy was nie te młode asystentki, któym będzie szkoda życia na doglądanie starego dziada a a stare nudne, wzgardzane żony. Masz potrzebę miłości to zakochaj się na nowo w matce swoich dzieci a wolną kobietę zostaw wolnym bo jej nic nie możesz dać. Rola kochanki dla rzekomo ukochanej kobiety? to nie jest miłość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość 14:31 - w samo sedno. rozgrzej na nowo swoje małżeństwo a doczekasz w szczęściu starości i wstydzić się nie będzie czego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14:19 czyli sie potwierdza , malzenstwa z rozsadku nie zawsze sa dobre . U was nie bylo prawdziwej milosci , ale rozsadek , jak pisales . Miales dobre checi , ale czesto w takich malzenstwach bywa , ze pojawia sie ktos i sie ludzie zakochuja .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×