Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość werka024

Podrywacz, kobieciarz i bajerant

Polecane posty

Gość gość
A właśnie prawdziwa próba dla waszej relacji byłoby przespanie się z nim- żeby zobaczyć, jak się zachowa, czy chodziło mu tylko o to. Ale Ty widać dalej chcesz Byc niedostępna, prowadzić gry bo podświadomie czujesz, ze jeśli nie będziesz z nim pogrywac to stracisz ta ,,wyjątkowość" w jego oczach i on ucieknie. A nie o to chodzi w związku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Od dwoch miesiecy jestescie para, a on mowi ci, ze masz go zdobyc? Albo facet ma specyficzne poczucie humoru albo ma cos z glowa :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzięki autorko za temat, teraz wiem, że nie warto kręcić tylko z dwoma, a najlepiej od razu z pięcioma-siedmioma na raz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
17:75 Moze on i faktycznie ma cos z glowa ale autorka topiku jest dla mnie tez z lekka zaburzona osobowoscia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość werka024
Hej słuchajcie. Nie mam żadnych zaburzeń. Jestem zdrowa psychicznie i szczęśliwa, szalenie szczęśliwa po tym spotkaniu. Z nim trzeba grać tak jak on gra ze mną, to całkiem zabawne jest, aż w pewnym momencie on mi ulegnie i wpadnie tak samo bardzo jak ja i już nie będzie ratunku i zostanie ze mną do końca życia. Dlaczego? Bo się świetnie razem bawimy, bo świetnie się dogadujemy i rozumiemy, bo bez względu na to co on mówi, tak naprawdę nie może przestać o mnie myśleć i to w samych superlatywach. Tylko mu się głupio przyznać, że taki kobieciarz jak on, ma taką dużą słabość do zwykłej dziewczyny. Rozgryzłam dziada. Sam się wsypał przepadkiem. I wiecie co? Teraz jestem jeszcze bardziej przekonana, że on będzie mój. Dzisiaj powiedziałam mu wprost co myślę i wbrew temu co mówił, widziałam po jego oczach i zachowaniu, że zrobiło to na nim wrażenie i przez chwilę przestraszył się, że odejdę. Ja odejdę? Ta wariatka co wpadła jak śliwka w kompot i nie ma dla niej ratunku? Serio nie wiem jak tego dokonałam, ale udało się. Możecie myśleć, że to nienormalne, że udaję, zgrywam się i oszukuję, ale to jestem ja i im bardziej jestem sobą z całym wachlarzem emocji i charakterkiem, im bardziej swobodnie i pewnie się czuję, tym bardziej on się poddaje. Najpierw dać lizaka, a potem z uśmiechem odebrać i patrzeć jak próbuje sięgnąć po więcej. Nie kochanie, najpierw musisz coś dla mnie zrobić. Bycie zołzą to na niego jedyny sposób. Najzabawniejsze jest to, że on jest świecie przekonany, że ja tak samo bardzo lubię mężczyzn jak on kobiety i że w każdej chwili mogę sobie kogoś znaleźć i jego porzucić. Tego się boi. Nie dałam mu jasno do zrozumienia, że jestem jego i może robić ze mną co chce (chociaż tak jest, ale on nie może o tym wiedzieć). Dlatego tak bardzo chce przy mnie być. Przyznał, że gra w tą samą grę co ja, że uwodzi, a ja robię to samo. To absurdalne, ale sprawia, że podoba mi się jeszcze bardziej. Wystarczy od czasu do czasu pochwalić go za coś co zrobił, ale nie za bardzo, docenić i nie wypominać niczego choć boli. Jeden raz krótko i konkretnie powiedzieć wystarczy, a potem pozostaje uzbroić się w cierpliwość i czekać aż sobie przemyśli, wtedy przyjdzie, przeprosi i się poprawi, a najlepsze w tym wszystkim jest to, że będzie przekonany, że to jego pomysł. Potem jak mu powiem, że jest mądry i wiedziałam, że zrozumie, to jest przeszczęśliwy. Bez mojego gadania, już chce się widywać ze mną częściej. Dla mnie bomba! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czyli co mu właściwie powiedziałaś? To jakaś farsa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość werka024
Długo by mówić. Zaczynając od tego, że przed spotkaniem napisałam mu wiadomość, że mam coś ważnego do powiedzenia i że to może zmienić wszystko, bo może to różnie przyjąć, może nie zrozumieć i uciec. Przestraszył się, a ja pokazałam, że jest ze mną z własnej woli i może nie być jeśli nie będzie potrafił zaakceptować pewnych rzeczy. Chciałam powiedzieć mu kilka rzeczy o sobie, które niekoniecznie mogłyby mu się spodobać. Wypowiadałam się prawie przez dwie godziny, a on głównie słuchał, choć zwykle to on jest gaduła, a ja niewiele mówię. Na początek powiedziałam mu bez ogródek, że jest bezczelny, bo myśli sobie (jak już ktoś zauważył) "może i jesteś wyjątkowa, ale ja jestem super bardzo z******ty i będziesz musiała się napracować, żeby mnie zdobyć, bo mogę mieć każdą i uważaj, żeby któraś cię nie ubiegła". Samo to zrobiło na nim wrażenie, nie spodziewał się takich odważnych słów i tego, że nie pokazałam, że się boję czegokolwiek. Byłam niewzruszona. Z uśmiechem powiedziałam mu, że się myli, bo ja tak naprawdę nie muszę robić nic, a on sam za niedługo wpadnie po uszy i będzie się prosił, żebym była tylko jego. Tu już całkiem zbaraniał, w jego oczach widziałam, że chciał mnie pocałować, ale się bał i tego nie zrobił. Przypomniał, że jakiś czas temu napisałam mu esa, w którym było, że mogę przyciągnąć kogoś siłą swojej osobowości jeśli będę tego chciała, bo wiem, że jego przyciągnęło to samo. Przyznałam, że tak myślę i wróciłam do tematu właściwego. Mówiłam, że nie podoba mi się jego zachowanie, ale skoro twierdzi, że ma kontrolę nad wszystkim, nic złego się nie dzieje i to tylko koleżanki, a ja jestem najważniejsza, to zaufam mu, bo wiem, że jest mądrym facetem i ku mojemu zaskoczeniu może mieć czasem rację, więc pozwolę, żeby sam decydował, które znajomości powinien ukrócić, a które są bezpieczne. To do niego trafiło bezbłędnie, bo podbudowało jego ego, a to jest coś co działa jak narkotyk. Nie ma nic lepszego dla niego jak kobieta, która docenia, szanuje i podziwia. Następnie skrytykowałam parę innych jego zachowań i przypomniałam, że nie jest idealny. Powiedziałam, że nad wadami trzeba pracować, a zalety pielęgnować. I ucięłam temat. Teraz trzeba poczekać aż sam będzie chciał do tego powrócić i porozmawiać otwarcie o sobie, czego zwykle nie robi, bo dużo gada o wszystkim, ale o tym co mnie interesuje najbardziej to już nie chce. A zachce niedługo, wierzcie mi. Potem pytał kogo już poznałam. Uśmiechnęłam się i powiedziałam "JESZCZE nikogo". Połknął haczyk. Teraz wie, że to on musi się starać, żebym nie chciała szukać innego. Stąd chęć częstszych spotkań. Powiedziałam mu też, że świetnie pisze te piosenki, że uwielbiam te teksty i uważam, że powinien puścić to w świat, bo ma talent. Ucieszył się jak dziecko, ale ja poważnie tak myślę i nie tylko ja. Od razu był chętny, żeby zrobić coś, znów nagrywać na yt jak dawniej, bo poczuł we mnie swoją wierną fankę, a kwestie piosenek na bank przemyśli. Co do ważnych informacji, które miałam mu powiedzieć. Czekał na to od października, bo mówiłam "jak będę gotowa to coś ci opowiem". Opowiedziałam wszystko co miałam do powiedzenia, ale tak to wplotłam w całą dwugodzinną wypowiedź, że biedny zgłupiał i nie wie co to było. Prosił o wyjaśnienie, ale powiedziałam mu, że nieważne, bo wszystko pięknie przyjął, a wiem, że mnie słuchał, więc będzie pamiętał te kwestie. Teraz ma o czym myśleć. Tak jak pisałam już, wiele nie trzeba, żeby czuł się przy mnie dobrze i wiedział, że jestem coś warta. Która okaże mu tyle oddania jednocześnie nie dając za wiele siebie? Sam powiedział, że chce poczekać z seksem, bo boi się, że straci w moich oczach jak się ze mną za szybko prześpi, bo pomyślę sobie, że tylko o to mu chodzi. Ucieszyłam się. Zasugerowałam, że póki nie będzie poważnych deklaracji to nie ma co liczyć, ale nie powiedziałam tego wprost. Podręczę go z przyjemnością. Strasznie jestem ciekawa jak długo wytrzyma :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość werka024
Aa i jeszcze to: czemu się bronisz? Chociaż wiesz, może i dobrze, lepsza zabawa. Jak już pękniesz, a kiedyś pękniesz, to zapewniam, że nie pożałujesz, dostaniesz nawet gwiazdkę z nieba jak tylko będziesz chciał i wiesz co mam na myśli. Przytaknął i odpowiedział, że ja też mogę dostać wszystko jak przestanę się bronić. I taka rozmowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poczekaj az w koncu ulegniesz i cie przeleci :D Wtedy pogadamy. Toksyczny zwiazek, bo gdzie tutaj zrozumienie, zaufanie i wsparcie?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czyli rzucilas na niego swoj urok :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dokladnie, co bys mu nie powiedziala, seks zweryfikuje wszystko... Nie badz taka pewna ze on ,,wpadnie po uszy I do konca zycia bedzie tylko z Toba" no tego nie wiesz nigdy, a kobieciarze maja to do siebie ze predzej czy pozniej szukaja wrazen poza zwiazkiem, jak juz rutyna sie zacznie. Nie patrz na to co mowi, tylko co robi...po tej rozmowie on zapewne tea zadowolony ze bezkarnie bedzie mogl pisac I zapewne flirtowac z kolezankami bo przeciez to ,,tylko kolezanki a Ty mu ufasz". Na Twoim miejscu przy najblizszej okazji przejrzalabym mu telefon I poczytala co on pisze z tymi kolezankami\ kolezanka. Do kobieciarza raczej bym zaufania nie miala...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babafemi
Statystyki mowia, ze facet srednio fascynuje sie nowa kobieta przez 3 lata...potem idzie to drastycznie do dolu. U ciebie bedzie moze 6 lat, bo 3 lata to ci sie zejdzie do pierwszego seksu. Takie mam wrazenie po tym co tu piszesz. Moze chwilowo robisz z faceta karpia, ktory przy kazdej twojej elokwenckiej wypowiedzi otwiera szeroko oczy i buzie (sic!) ale to sie z czasem zmieni. A wiesz dlaczego? Bo od pewnego momentu bedziesz mu serwowac same powtorki twoich dywagacji. Inaczej sie nie da. I wtedy zaczna sie pewnie schody :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość werka024
Aha. Do tej pory się tylko całowaliśmy, a teraz mam tak po prostu mu się oddać i uprawiać z nim seks, bo to "zweryfikuje" czy jemu zależy. Co za bzdury! Po pierwsze ja nie jestem gotowa. Dwa miesiące temu zakończyłam jeden związek i od tamtej pory jestem z nim. Nie było miejsca na oddech. Nieważne, że do mojego ex nic absolutnie nie czuję i on dla mnie właściwie nie istnieje już, ale przez trzy lata bzykałam się z moim facetem i nie umiem tak od razu wskoczyć drugiemu do łóżka. Jeszcze aż tak za tym nie zatęskniłam. Na tę chwilę wystarczają mi w zupełności pocałunki i przytulanki. Tym bardziej, że on robi to tak, że odlatuję. Po drugie nie chcę seksu zanim nie będę wiedzieć, że on zaangażował się w pełni. Seks powinien być dodatkiem, a nie czymś na czym związek się opiera. Trzeba zbudować najpierw silną więź i przyciągnąć kogoś swoją osobowością, a nie ciałem. Po trzecie każda laska mu dawała prędzej czy później i z całą pewnością miał z nimi "dobrze". Ja będę lepsza w te klocki? Śmiem wątpić. Jeśli przespał się już z 20 dziewczynami, to wśród nich na pewno znalazła się taka co mu naprawdę dogodziła. On może oczekiwać, że ja będę lepsza. I powiem wam, że będę, ale inaczej. Najważniejszym tutaj organem jest mózg. Jeśli tam będę mu siedzieć, to zadziałam na niego bezbłędnie, jeśli nie, mogę wypaść kiepsko. I tu wracamy do punktu drugiego - więź. Po czwarte musi się nieźle namęczyć, żeby zdjąć ze mnie chociaż koszulkę. I ciągle próbuje to robić, bo mu nie daję. To go irytuje i nakręca, bo tym samym rzucam mu wyzwanie czyli coś co lubi najbardziej. Nie mogę więc tak po prostu się z nim przespać. Trzeba na spokojnie przejść kilka etapów, posuwać się powoli do przodu tak, żeby naprawdę tego chciał i już nie mógł wytrzymać. Trzymanie go w ten sposób na dystans działa na plus u mnie, bo daje mu przekonanie, że jestem porządną dziewczyną (szczególnie ważne biorąc pod uwagę fakt, że dałam się poderwać mając narzeczonego co nie stawia mnie w najlepszym świetle), daje mu przekonanie, że nie pójdę z pierwszym lepszym do łóżka, że go nie zdradzę później, że jeśli to z nim zrobię to dlatego, że jest wyjątkowy. A on chce być dla mnie wyjątkowy, chce się wyróżnić tak samo jak ja. Poza tym jeśli zerwie ze mną z powodu braku seksu lub zbyt długiego oczekiwania, to znaczy, że nie jest mnie wart i że naprawdę tylko o to mu chodzi. Tak więc seks narazie odpada. I kropka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość werka024
Próbowałyście w ten sposób postępować z facetem? Nie? To proszę mi nie mówić, że coś może przestać działać za jakiś czas. On ze mną pogrywał przez bite 8 miesięcy. Zaczepiał, kręcił się, starał się być pomocny, zagadywał, flirtował, starał się pokazać z jak najlepszej strony, a wszystko dlatego, że na samym początku mnie obraził, a ja go zbeształam, zmieszałam go z błotem i on w tym momencie poczuł, że musi zrobić wszystko, żebym zmieniła zdanie, żebym dobrze o nim myślała. Może dlatego, że byłam pierwszą dziewczyną, która mu się postawiła, która zamiast się nim zachwycić, zwyzywała od najgorszych. I wiedział, że nie ma ze mną łatwo, bo ja się broniłam rękami i nogami przed tym facetem, z całych sił próbowałam wybić go sobie z głowy i na każde jego zaloty odpowiadałam albo umiarkowanym entuzjazmem albo całkiem go odrzucałam i ciągle kazałam mu spadać. To sprawiło, że chciał gonić za mną jeszcze bardziej, starać się mocniej, bardziej się przypodobać. Naprawdę chciałam go zniechęcić, ale ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu wszystko co robiłam odnosiło odwrotny skutek. Kiedy z kolei zadłużyłam się i próbowałam go zagadywać spotykałam się z niechęcią i odrzuceniem. Nigdy niczego nie mówił mi wprost, tak prowadził rozmowę, że nie wiedziałam do końca o czym jest mowa, na pytanie "lubisz kolor czerwony czy niebieski" odpowiadał w taki sposób, że nie wiedziałam czy mówi o kolorach. Mogliśmy gadać godzinami o tym samym i wciąż było miło i ciekawie. To absurdalne, ale działało na mnie! Baraniałam przy nim, a jego to cieszyło. Odkryłam, że najlepszym sposobem jest robić z nim to samo co on ze mną. Złota zasada: małpa widzi, małpa robi. Odnosi się do wszystkiego i przynosi rewelacyjne efekty. Polecam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babafemi
A rob sobie dziewczyno co tylko chcesz. Nie moj cyrk nie moje małpy. :D Jedyne co mnie zastanawia, ze nie wierzysz w nic, co my tu piszemy ale wierzysz wrecz juz maniakalnie w swoj taktyczny, ukartowany plan. I w jego 100-u procentowa skutecznosc. To juz pachnie zaburzeniem obsesyjnym. ( a tak na marginesie to ja cie nie namawialam na seks z nim, czytaj uwaznie)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I dlatego że jesteś taka wspaniała to pisze na boku tylko z 5innymi :-D buahaha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
koniecznie zacznij pisac ksiazki. oczywiscie filozoficzne bo tylko filozof potrafi pisac cale strony o niczym i jeszcze sie przy tym upierac. 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
te twoje elaboraty swiadczą o ogromnej niepewności sibie - jakbyś była kobietą któa nie boi sie wyzwań i wierzyła że może mieć każdego faceta to tyle byś się nad tym nie rozpisywała. Facet po prostu toba manipuluje bo chce jedynie dobrać ci sie do majtek - sorry,winetou,to żałosne ale tak właśnie jest. Możesz zrobić tylko jedno - ulec mu lub pokazać drzwi.nie szukaj drugiego dna bo go nie ma - po prosty trafiłaś na typowego wiejskiego dżolero co mysli że moze mieć każdą - każdą może i tak ale tylko z grupy mentalnie mu zbliżonej. Odpowiedz sobie na pytanie czy wogóle do siebie pasujecie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie rozumiesz podstawowej rzeczy- jakkolwiek nie bylabys ,,wyjatkowa i cudowna, inna niż wszystkie" to z czasem to przestanie działać ale nie z Twojej winy tylko z racji Jego natury podrywacza. Nie będziesz miała na to wpływu nawet jak będziesz stawała na głowie w swoich staraniach, bo to TAKI TYP- gdy pojawi się rutyna w zwiazku, jego natura da o sobie znać i będzie rozgladal się za innymi, zapewne zdradzi Cie. Okazja czyni złodzieja a on niestety dobrze zdaje sobie sprawę jak działa na kobiety, wystarczy ze zakręci się kolo niego jakas dziunia- i nawet jeśli nie będzie Ci dorastała do piet pod względem intelektu i charakteru- on poleci na nią Jak będzie atrakcyjna i chętna. Nie masz na to wpływu, faceta nie da się zmienic- no może tylko na jakiś czas, jak jest zakochany (a ten Twój po 2 miesiącach związku a roku od poznania sie nie jest zakochany, Ty jesteś bardziej zaangażowana...i być może tak juz zostanie). Prędzej czy później jak etap zakochania mija, natura kobieciarza daje o sobie znać- było juz setki takich historii i zawiedzionych kobiet. To kwestia wierności, uczciwosci i zasad moralnych faceta- jeden się powstrzyma przed zdrada a drugi, mając wiele okazji, wkoncu zdradzi. Nie jest dobrze mieć zbyt przystojnego faceta... Na Twoim miejscu przejrzalabym ukradkiem jego telefon, z kim pisze zobaczyła i czy czasem juz się za daleko nie posuwa w pisaniu z koleżanką...lepiej wiedzieć wczesniej niż później.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość werka024
Szkoda, że nikt nie rozumie prawdziwego sensu tej całej gry i tego dlaczego to ma szansę powodzenia. Nie próbowali, a zakładają, że to na pewno się nie uda, bo on i tak się znudzi, inna zawróci mu w głowie i ja będę płakać w poduszkę, bo "kobieciarz". Ja się nie poddam za cholerę! Co mam do stracenia? Najwyżej pare miesięcy wykreślone z życia jeśli wywinie jakiś numer i faktycznie będę ryczeć nad swoją głupotą, a mogę zyskać mądrego, seksownego, bystrego, zabawnego i wartościowego mężczyznę na całe życie. Dla mnie już nie ma ratunku, za bardzo pogrążyłam się w tym wszystkim, żeby teraz uciekać. Nie mam siły uciekać i nie chcę tego robić, bo mi dobrze z nim. Za dużo poświęciłam, żeby teraz zrezygnować, bo "kobieciarz". No i trudno! On umie się hamować, panuje nad sobą, kontroluje się bardzo, więc aż tak łatwo nie jest o zdradę. A ja też nie jestem idealna. Mam wady, które nie każdy umie zaakceptować, a on mnie akceptuje z tym wszystkim i pomaga mi i motywuje do zmian, ale bez krytyki i nacisku. I mam od niego ogromne wsparcie we wszystkim i doskonale się rozumiemy i możemy porozmawiać na każdy temat. I ufamy sobie. Nie widzę w tym niczego toksycznego. Kocham tego podrywacza, kobieciarza i bajeranta i wierzę bardzo mocno w prawdziwość jego "kocham". Idąc z tłumem czujesz się pewnie, idąc sam dowiesz się ile jesteś wart. I tyle w temacie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To sobie brnij w to dalej bo zakochanej kobiecie nie przetlumaczysz... Jak wolisz ale co do jego kontroli nad sobą to on zapewne się kontroluje i hamuje tylko przy Tobie bo wie czego nie tolerujesz... Czemu nie sprawdzisz jego telefonu, z kim pisze i o czym, jak juz ktoś Ci poradził? Na Twoim miejscu wolała bym wiedzieć czy czegoś nie robi za Takimi plecami bo mówić piękne słówka i się ograniczać akurat bedac przy Tobie to nie sztuka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Za Twoimi plecami*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość z Paryża
No cóż, whatever makes you happy, widocznie nie potrzebujesz szczerego uczucia bez konieczności "gry" i zadowala cie ta farsa. Może jednak zastanów się chwilę nad swoim poczuciem wartości, bo chyba z nim słabo. A paradoksalnie te teksty o twojej wyjątkowości je potwierdzają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość z Paryża
2 (sic!) miesiące pseudozwiazku a Ty piszesz jak to mocno go kochasz i roisz coś o facecie na całe życie? To naprawdę brzmi jak fantasmagorie nastolaty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Droga autorko, jestem ci niezmiernie wdzieczna, ze w koncu sie dowiedzialam jak z podrywacza, kobieciarza i bajeranta zrobic idealnego, kochajacego i wiernego partnera. Nigdy jeszcze nie spotkalam tak madrej i inteligentnej osoby i z takim mega poczuciem wlasnej wartosci. Czy moge ci sie za to odwdzieczyc na parapecie? (sicsicsicsicsic)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
9.56 :D :D :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość werka024
Tak, tak, wmawiajcie mi jaka to jestem głupia. Znam faceta rok i nie zakochałam się w nim wczoraj i nie od wczoraj wiem, że baby na niego lecą i że sam je zachęca swoim "miłym" zachowaniem. Widzę zmiany jakie w nim zachodzą, w jego podejściu do związków. Nasze rozmowy dają mu wiele do myślenia. Mam na niego wyraźny wpływ. To nie jest coś co następuje ot tak z dnia na dzień, bo się zakochał i chce się przypodobać. Nie poświęcałby tak wiele tylko po to, żeby mnie zaliczyć albo dobrze się zabawić. To mijałoby się z celem. Zmęczyłoby go to ciągłe mi dogadzanie i ustawianie się tak jak ja chce. Może mieć trzy inne na moje miejsce, mniej wymagające i szybsze niż ja. Pewnego dnia sam zrozumie, że to co jest między nami jest inne, wyjątkowe i dużo bardziej wartościowe niż skakanie z kwiatka na kwiatek. Żeby coś dostać sam będzie zmuszony coś dać, zaangażować się albo jak wolicie skutecznie i wystarczajaco długo udawać to mocne zaangażowanie. Jeśli naprawdę wejdzie w to całym sercem, to nie odejdzie, bo za bardzo zmęczy się tym polowaniem. A wszystkie inne łatwe zdobycze nie będą mieć dla niego znaczenia. W najgorszym wypadku zyskam u niego szacunek i przyjaźń. W najlepszym faceta na całe życie, który będzie mnie doceniał i chwalił się przed innymi "kogo to on nie wyrwał" i będę najlepszą jego zdobyczą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
hahahahahahaha, pisz dalej prosze!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość werka024
I tak, kocham go szalenie. Troszkę zdarzyłam go poznać. Oprócz tego, że jest babiarzem ma inne cechy - te, które mówią o nim dobre rzeczy, te które dają mi przekonanie, że nadaje się na mojego partnera. Nie pisze tego nastolatka, ale kobieta, która wie czego chce. Pewne rzeczy mi przeszkadzają a innymi jestem zachwycona. Wiem jaki jest i wiem jak można na niego wpłynąć, a on wie jak wpływać na mnie. To jest dobre, bo oboje możemy zmieniać się, rozwijać i stawać lepszymi. Chyba o to chodzi, nie? Pseudozwiązek to nie jest, a na pewno nie z tego powodu, że próbujemy oboje uwieść się nawzajem. Nie widzę nic złego w tym, że motywujemy się i zmuszamy do myślenia. Każde z nas pod wpływem tego drugiego zmienia nieco swoje poglądy. Z początku mieliśmy skrajnie rożne podejście, teraz znajdujemy takie kompromisy, które cieszą oboje. I zdecydowanie tak, pasujemy do siebie. Telefon to on sam mi daje do ręki. I tak ma wszystkie wiadomości pokasowane oprócz tych ze mną. Zdjęcia ma tylko moje. Połączeń z żadną laską nie ma. Muzykę słucha inną, ale wszystkie te piosenki, które ja mu polecałam ma w telefonie i wiem, że słucha, bo śpiewał mi troche. Jedyne czego mogłabym się dowiedzieć to z jego fb, ale nie chcę, żeby myślał, że nie mam do niego zaufania. Będzie chciał to sam mi powie, kłamać za bardzo nie umie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W pierwszym poście pisałaś że zabawil się tyloma laskami że nie da się zliczyć, to Ci tak imponuje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×