Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zabka

TERMIN W GRUDNIU

Polecane posty

🌻KATRIN - duzo szczescia, pociechy z rodzicow, dni pelnych zabaw i lakoci, wszystkiego co sobie marzy ta mala glowa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla - witaj po przerwie! A wiec ciagle jestescie razem! Super! :) No tak - trzeba zaczac uwazac na to co mowia nasze dzieci ;) Wodny Psikulcu - mam nadzieje, ze to tylko przejsciowa slabosc. Ja takze czuje sie nieciekawie, a momentami - bardzo nieciekawie i wlasnie postanowilam przyspieszyc wizyte kontrolna, zeby troche sie uspokoic. Mysle, ze pierwsza ciaza troche mnie rozpiescila - czulam sie doskonale - i stad teraz moje obawy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczynki, chyba się nie pogniewacie, że będę odpisywać w odcinkach - na bieżąco komentując to , co właśnie nadrabiam ( ze strony 246 :) ) W tym odciku odniosę sie do zimy i pracy w domu. 1) zima - Preferuję chód nad upałem, ale jak się tak zastanowiłam to doszłam do wniosku, że ja w każdej porze roku upatruję się pozytywów. I tak oto zimy oczekuję z radością, bo: kocham paleni w kominku, parzenie gorącej czekolady, czytanie Agaty Christie w fotelu otulona kocem, kocham wyprawy po głębokim śniegu przez las, turlanie się w śniegu, wracanie w kompletnie przemoczonym ubraniu po to, żeby natychmiast ogrzać ręce na gorącym kubku z kawą, kocham kuligi, kocham czytanie BAJEK ( nie tylko Nastusi ), kiedy za oknem szaleje śnieżyca. Uwielbiam montowanie karmników za oknem i obserwowanie ptaków. Lubię iść przed siebie, gdy śnieg zacina prosto w oczy. Lubię szukać tropów na śniegu i podążać za nimi. I kocham ten zapach powietrza zimą!!!!!!!!!!! Kocham zapach wsi zimą, kiedy z kominów leci dym. No i zapach choinki....ech... Zima budzi we mnie wyłącznie gorące uczucia. cd o innych porach roku nastąpi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jesień - uwielbiam te wichury, wiart naładowuje mnie pozytywna energią. Od dziecka uwielbiałam stawać na wietrze i stać i stać i stać.... dosłownie ładować swoje akumulatory. Im bardziej wiało tym lepiej. Moja mama uważała to za nieszkodliwe odchylenie od pionu, które mi z czasem przejdzie :) Nie przeszło... Kocham rzekę, przy której mieszkam i jak jesienią wszystkie drzewa przy niej wybarwiają się, a każde na inny koler. Cóż to jest za widok! A małpie skoki w hałdy zgrabionych liści poprawiają mi nastrów jak małemu dziecku. Wiosna - wiosną potrafię się włóczyć jak bezdomny pies po lasach nasycając wzrok przyrodą budzącą się do życia. Te plamy śniegu zalegające jeszcze tu i ówdzie i piękne kwiaty rozwijające się na ich tle - poezja, balsam dla duszy! Pierwsze rozwrzeszczane roje wróbli itd. Zresztą, wiosny nikomu nie trzeba zachwalać. Lato - lubię najmniej, bo: robale, pająki, komary, upał i KOSZENIE TRAWY. KOSZMAR JAKIŚ. Ale koniec lata, kiedy noce są już umiarkowanie ciepłe, a czasem chłodne, kiedy trawa ma już ciemnozielony odcień, kiedy zboże już skoszone stoi w stogach... tak, to jest wtedy piękna pora roku. Uf, tyle zanudzania meteorologicznego. A teraz o pracy w domu będzie. U mnie wykluczone. Właśnie tuż przed świętami dostałam taką propozycję. Praca prosta, kreatywna, to czym się już zajmowałam: polegająca głównie na wiszeniu na telefonie i negocjowaniu kontraktów i umów, szukaniu sponsorów itd. Ba! To co było proste w pracy, w domu jest dla mnie nieosiągalne! Moje rozmowy z mężem wyglądają w skrócie tak: - cześć kochanie ( nie Nastusiu, tego nie wolno ruszać ), tak, oczywiście, żemogę rozmawiać ( powiedziałam nie ruszaj tego ). Tak, wszystko u nas w porządku Skarbie ( nie wolno! Co ja mówiłam! ) Nie, to nie do Ciebie Kochanie. Tak, wszyscy zdrowi ( zaraz Ci sprzedam klapsa! Zejdź ze stołu ). Poczekaj Kochanie, muszę małą zdjąć ze stołu. ( przerwa... ) Już jestem. Co u Ciebie? ( tak, tam jest nocnik, leć szybko! ). Acha, no to super, że się tak złożyło ( przynieś tu papier, to wytrę Ci pupcię ) Nie, nie Tobie Kochanie, Nastusi, do licha! ( gdzie idziesz z tym papierem?! !!!) Poczekaj chwilkę, muszę jej.... no wiem, że wiesz, to poczekaj ( przerwa.... ) Już jestem. Co? Już nie możesz dłużej rozmawiać? Co tak krótko? ( wyjmij widelec z buzi! Skąd ty w ogóle masz widelec?! ) Poczekaj, musze jej zabrać zanim sobie oko wydłubie......itd. Jak ja mam w takich warunkach negocjować umowę z klientem???????? Ufff...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
HA! Sadzac z tresci wpisu meteorologicznego - Shalla przejawia optymizm i rozmarzenie typowe dla osob zakochanych bez przytomnosci :) Brawa dla Adama! :):):) :D Sadzac z opisu rozmowy telefonicznej - zaburzenia emocjonalne spowodowane obecnoscia meza nie wplywaja ujemnie na poczucoe humoru i talent literacji naszej ulubionej autorki ;):):D Ale mi Cie brakowalo! ❤️!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla,no jestes nareszcie Gołąbeczku :D Nikki,BAW SIE DOBRZE !!!! Dziewczyny czytam w miarę na bieżąco ale na dłuzszy elaborat odnosnie tematów przez Was poruszanych wpadne kiedy indziej ;) Pozdrowien moc 😘

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, nie macie pojęcia, jak mi Was brakowało. Pożeram zaległą lekrutę i tonę w myślach, no ale nie sposób już odnieść się do wszystkiego i nie zanudzić Was na amen. Teraz po prostu MUSZĘ to napisać: Kuk, Twoja opowieść o soczewkach kontaktowych przylepionych do burty łodzi doprowadziła mnie do ataku histerycznego śmiechu, zresztą moją mamę też :) Ciągle jeszcze rechoczę i nie wiem, kiedy mi przejdzie. Jesteś niesamowita!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Elffiku, normalnie jestem pod wrażeniem! Nastusia porzuciła zainteresowanie literkami i wzięła się za rysunki. No i nastąpił ogromny przełom w kąpielach. Do tej pory każa kąpiel - zakończona spłukiwaniem piany z włosów kończyła się atakiem histerii i płaczu na dobre parę minut. Po świętach delikatnie szlag mnie już trafił na te jazdy Nastusi, dałam jej plastikowy kubek do wanny i powiedziałam: sama sobie spłucz te włosy! Dziecko zbystrzało, wlepiło we mnie zdziwione oczka, zanurzyło kubek w wodzie..... i jak nie chluśnie po całości! Potem doszło do tego nurkowanie, fikołki, ślizgi w wannie, wkładanie głowy pod kran.... no, jednym słowem nareszcie objawił się w niej duch wnuczki marynarza. Od tamtej pory kontakt Anastazji z wodą wzrósł ponad średnią krajową, a wręcz przypuszczam, że wyrabia średnią \"foczą\". Nurkuje nawet w misce, rechocze ładując głowe w każdą możliwą ciecz, ze zlewem włączie. Niedopuszczona do zmywania wpada w skrajną rozpacz. Wszystko Wam niebawem prześlę udokumentowane zdjęciowo :) Mam wodne dziecko! Porzuciła też miłość do czerwonego kapturka. Myślałam, że to mi przyniesie ulgę, ale nie! Że też mnie podkusiło opowiedzieć jej o mieszkańcach rzeki, nad którą mieszkamy ( posłużyłam się bohaterami \"o czym szumią wierzby\" ) No i mam teraz za swoje! Ciągle muszę wymyślać bajki o kreciku i borsuku, szczurku i ropuchu! Inwencji mi już braknie, a dziecko jest nieustępliwe i wymagające. Ratunku.... Co zaś do fascynacji bajkami w TV - zdecydowanie pierwsze miejsce zajmuje \" Puchat i Pjosiat\" ( Kubuś Puchat i Prosiak ) :) Motywy z Kubusiem odnajduje dosłownie wszędzie. Ma chyba jakiś radar na to. I tu krótka historia sprzed paru dni: odwiedzili nas znajomi z synkiem- Kubusiem. Nastusia po jakimś czasie oderwała się od zabawy i przyszła do stołu, gdzie stał kubeczek z niedokończoną herbatą Kuby. Nastusia pokazała go ręgą ( kubeczek ) i oznajmiła: to jest puchata. Na początku nie załapałam o co jej chodzi. Po chwili mój Adaś wpadł na pomysł i zapytał; To jest picie Kubusia, tak? Na co Nastusia z szerokim uśmiechem: Tak, Puchata :) Uff, lecę spać, bo jutro o świcie wyprawa do lekarza. Jutro Wam wszystko opiszę, bo dziś nie mam już do tego nerwów i nastroju. dobrej nocy, Kochane

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla - jak cudnie Cie znowu czytać 🌻 👄 Kuk - mysle, ze dziewczyny juz wyczerpujaco odp na Twoje watpliwosci dotyczace zachowan Frania :) Nie mylilas sie - to ja pisalam o zlosnicy Amelce ... do dzis jej sie zdarza tak rozzloscic .... choc przy mnie samej juz raczej nie (wie, ze nic nie wskora) Jednak przy babci, rozpieszczajacej ciotce ..... czasem w sklepie pelnym ludzi probuje czy cos sie uda ... pomysl myshki z rzuceniem sie obok dziecka jest BOSKI - jednak ja bym sie na niego nie odwazyla w sklepie pelnym ludzi :P jeszcze by mnie kto w kaftan zapakowal haha :P albo by doszlo to do rodzicow moich podopiecznych i pooolecialabym z pracy jako niezrownowazona :) w domu jednak - mozna sporobowac - tyle, ze trzeba byc w tym autentycznym (dzieci na kilometry wyczuwaja falsz w dzialaniu ludzi doroslych) moja rada ??? KONSEKWENCJA W DZIALANIU i nie ustepowanie !! to najgorsze co mozna zrobic - dziecko wyczuje slabosc i bedzie probowac wymuszania wrzaskiem do skutku (jak moja Amelia przy tesciowej ....) Oczywiscie nie mowie tu o nie ustepowaniu przy niecheci dziecka do zrobienia czegokolwiek - nie ustepowanie kompletnie w niczym to tlamszenie osobowosci malucha - mam na mysli ewidentne ataki zlosci i wymuszanie wrzaskiem i krzykiem \"swoich racji\" Wtedy nie ustepowac - chocby ludzie dziwnie patrzyli z wypisanym na twarzach \"co za matka dalaby temu dziecku upragnionego lizaka i byloby cicho\" (niejednokrotnie juz tak na mnie patrzyli ...) a co do \"dwoch szybkich\" jak to u mnie okreslaja klapsy ... hmmmmmmmm Ja nie jestem takim idealem jak Wy ... owszem - potepiam klapsy - wiem z wlasnego doswiadczenia, ze sa wyrazem slabosci rodzica a nie metoda wychowawcza ale - zdarzylo mi sie dac klapsa malej ... moglabym zliczyc na palcach ile razy - i za kazdym razem bylo to kulminacja mojej frustracji rozladowanej na \"niewinnym\" dziecku ... nie jest to moja metoda wychowawcza - co to to nie - zawsze zzeraly mnie po tym wyrzuty sumienia, ale musze Wam powiedziec, ze klaps podzialal natychmiastowo ... jak to teoria czesto mija sie z praktyka ... nie uwierzylybyscie jak wielu nauczycieli i innych osob pracujacych w oswiacie ma metode \"dwoch szybkich\" za najlepsza !!!!!!! az trudno w to uwierzyc - i nie mam na mysli tu tylko swojej placowki - jednak obracam sie teraz w tym srodowisku i zarowno nauczyciele zlobkow, szkol podst i ponadpodstawowych itp. za czesto wyznaja taka zasade .....do tego glosno o niej miedzy soba mowia (np. o wychwanku - \"2 szybkie na d..pe i od razu by sie wyprostowal\") :( mam tylko nadzieje, ze ja az tak sie nie zmienie po latach pracy w zawodzie ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kuk - pytalas kiedys o ksiazke nt. wychowania rodzenstwa :) Powiem Ci szczerze, ze nie zaglebialam sie w ten temat Dlatego nie polecam (bo nie czytalam doglebnie - tak tylko podczas studiow gdzies to wpadlo w rece) ale informuje o ksiazce (a wlasciwie poradniku): A.Faber, E. Mazlish, Rodzeństwo bez rywalizacji, oraz: Katharina Ley, Rodzeństwo - miłość, nienawiść, solidarność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie, dobrze, to teraz już w skócie: na bilansie 2-latka Nastusia zachowywała się o dziwo (!!! ) wzorowo. Powiedziała nawet kawałek \"Lokomotywy\". Waży całe 11kg ( o zgrozo... ) i mierzy 85 cm. Niestety wykryto u niej wyraźne szmery w sercu i zaczął się rajd po lekarzach. Uważam, że to trochę rozdmuchane jest za bardzo: bo Nastusia jest bardzo aktywna fizycznie, nie bywa ospała, rozwija się super, skacze od świtu do nocy, nie męczy się ani szybko, ani w ogóle, nie dyszy, nie sapie, nie sinieje. Może się nie znam, ale na mój gust tak nie wygląda dziecko z chorym sercem. Skonsultowałam te diagnoze z dwoma zaufanymi lekarzami i obaj stwierdzili, że w okresie ok 2 lat jest całkiem często spotykane, że pojawiają się przejściowe szmery w sercu związane głównie z dynamiką wzrostu w tym okresie.. A szczególnie często u dzieci i niską morfologią ( żelazem ) - tak jak Nastusia. Zrobiłam wywiad wśród znajomych i to się potwierdziło. Każda z mam, których dzieci nie lubiły i nie chciały jeść mięsa miała na bilansie informację, że dziecko ma szmery w sercu. Szczęśliwie wszystkie te dzieci są już duże i zdrowe jak konie. Tak więc nie panikuję, no ale... zaniedbania w tym temacie nie wybaczyłabym sobie do końca życia, więc odbywam te wyprawę po specjalistach w nadziei potwierdzenia swojego spokoju, że wszystko jest ok. Ściskam Was i ciekam, bo dziś mojego taty urodzinki i balujemy na całego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Shalla, ciesze sie, ze z Anastazja co falszywy alarm. Poza tym tego typu szmery moga sie pojawic zarowno u dziecka jak i osoby doroslego w czasie oraz po przebytej infekcji. Nawet takiej malutkiej typu katar i stan podgoraczkowy. Swietnie, ze udalo Ci sie wszytko od razu sprawdzic. Szczerze powiem, ze zdziwilo mnie Twoje spostrzezenie dotyczace dzieci nie jedzacych duzych ilosci miesa. Ja sama nie jem od kilkunastu lat i swietnie sie czuje. Mam rowniez znajome dzieci - nawet nie na diecie wegetarianskiej a weganskiej, ktore sa calkiem zdrowe i na dodatek duze jak na "swoje lata". Zycze milej imprezy! Shalla, to niesamowite co napisalas o zimie. Nigdy w zyciu nie wpadlabym na to, ze mozna w ten sposob postrzegac znienawidzona przeze mnie pore roku. Natomiast jezeli chodzi o palace slonce i temperature z zakresie od +30 do +40 - prosze bardzo. Powiem nawet - z najwieksza rozkosza! Dziewczyny, mimo, ze dalej nie jestem "baba w ciazy" mam z dnia na dzien coraz wiecej problemow z wytrwaniem na posterunku przy komputerze. Praca idzie mi coraz wolniej a ja z kazdym dniem bardziej odczuwam niewygode, bol kregoslupa (ktory oczywiscie tez odczuwalam przed ciaza) i ogolne zmeczenie. Boje sie, ze jak tak dalej pojdzie to nie wywiaze sie ze zlecenia a przeciez poswiecam na to tyle godzin dziennie. No i oczywiscie nie chcialabym zawiesc kolezanki... Jakos ostatnio moj humor i pozytywne myslenie potrzebuja reperacji... Odliczam dni do niedzielnego wieczoru, bo juz sie czuje jak smutna, samotna kobieta. Czy Wy tez czujecie sie uzaleznione od zycia z mezczyzna? Ucalowania!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
No tak... ilosc literowek w poprzednim poscie obrazuje moj stan psychiczno-emocjonalny... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wodny Piskulcu, masz absolutną rację! Ja wcale nie twierdzę, że mięso jest niezbędne do życia ( nie licząc karkówki z grilla, rzecz jasna ). Rzecz tylko w tym, że wegetarianie i weganie zazwyczaj są niezwykle biegli w strategii żywienia i doskonale wiedzą czym i jak uzupełnić dietę, żeby tryskać zdrowiem i wigorem. Ja natomiast.... z zakresu żywienia to najlepiej się orientuję w tym, gdzie są najblisze punkty KFC w mojej okolicy.... Cieszę się, że Nastusia uwielbia nabiał pod każdą ( prócz mleka chyba ) postacią i na potęgę wcina białe sery, jogurty naturalne, zsiadłe mleko, jajka ( bez żółtek, bo nie lubi ) i z mięs - rybę. Je ją nawet 3 razy w tygodniu, oraz rosół na wołku :) Więc myślę, że chyba nie wykańczam jej totalnie, ale niech mnie ktoś poprawi, bo może głupoty gadam. :) Mimo to ma słabą dość morfologię, bo miała mikrocytozę. Czyli odpowiednią ilość czerwonych ciałek, ale znacznie mniejszych niż powinny być. Żaden lekarz jednak nie zrobił z tego powodu dramatu, więc i ja byłam spokojna. Zobaczymy co pokaże ta morfologia dzisiejsza. A co do zimy - Piskulcu, jak to mówią punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Pamiętam moja \"miłość\" do zimy, gdy mieszkałam w bloku. O 6 rano budziło mnie: \" ryp, ryp, ryp\" - cieć łopatą odśnieżał chodnik. Wychodzę do szkoły - śnieg wokoło... żółty. Gdzieniegdzie stalagmit z psiej kupy, świeżutki jeszcze, parujący...... No sam urok! Ale odkąd mieszkam na wsi..... jakoś inaczej to postrzegam. Zapraszam do mnie w śnieżną zimę. Pokażę Ci takie jej oblicze, że być może przestaniesz ją nienawidzieć :) Szczerze mówiąc jak lubię taką nawet plugawą pogodę jak dziś. Zabieramy termos z kawą, kanapkę z żółtym serem, ciepły sok malinowy, koc- w razie jakby Nastusia zasnęła po drodze i ... ruszamy w las! Ach! Właśnie! Zupełnie zapomniałam się pochwalić! Te nasze wędrówki po błcie i brei, w słońcu i w śniegu, w deszczu i śnieżycy nie są takie bezowocne! Otóż klepiąc to i owo zauważyłam, że Nastusia bardzo dużo zapamiętuje z tych spacerów. Postanowiłam to wykorzystać i.... do tej pory Nastunia nauczyła się rózróżniać niektóre drzewa, które potrafi też prawidłowo nazwać: dąb, choina ( świerk nie umie powiedzieć ), topola, sosna. Jestem z niej bardzo dumna, bo mam 33 letnią \"ukochaną\" bratową, która do dzis nie wie czy na święta ubiera się świerk, czy sosnę... Kuk, a czy Ty znasz już płeć maluszka? Ja będę obstawiać synka :) Kto jeszcze przystąpi do zakładu? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witojcie! Wpadlam do biura na druga zmiane, bo pierwsza przesiedzialam... z chorym Franiem :( Tak, tak, po trzech dniach zlobka mielismy wczoraj wieczorem 39.8 goraczki, ktorej nijak nie moglam zbic. Przez cala noc czuwalam przy Franku robiac mu zimne oklady i serwujac co jakis czas paracetamol, az wreszcie temperatura spadla na dobre okolo piatej... O pierwszej byl u nas pediatra i... udalo mi sie jedynie przekonac go, by zamiast antybiotyku zaserwowal bactrim... :(:O:O. Dziewczyny ja juz nie wiem co robic! Zaczynamy zastanawiac sie, czy nie zrezygnowac ze zlobka na rzecz calodziennej nianki...:( Bardzo tego nie chce, bo nie rozwiaze to problemu odpornosci na dluzsza mete, a kwestia rozwoju towarzysko-socjalnego Frania takze przemawia za zlobkiem, ale... ale kto mi powie jak zorganizowac opieke nad chorym dzieckiem w naszej sytuacji? :O Koniec marudzenia. Shalla - cudnie, ze jestes, Twoje teksty naprawde stawiaja na nogi i poprawiaja humor! Moznaby Cie przepisywac na recepte! :) Musze koniecznie sprobowac Twojej metody z plukaniem wlosow na Franiu! A - co do szmerow w sercu - Franek ma taki szmero-swist od urodzenia i zdaniem lekarza nei jest to nic powaznego. Podobno mial go tez moj maz. Powinno przejsc po kilku latach ale oczywiscie rzecz jest pod kontrola. Zazdroszcze Ci strasznie tych spacerow po lesie i przyrody dookola -staram sie uciekac z miasta co weekend, ale nie zawsze sie udaje. Elffiku - rozumiem wiec, ze metody opisane przez Dziewczyny i stosowane przeze mnie sa ok:) Dzieki za potwierdzenie! Nie napisze juz nic wiecej, bo weny, energii i czasu brak. Sciskam Was Wszystkie mocno! Kuk 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobry wieczorek dziewczyny mam nadzieję, że zdążę to wysłać, zanim mnie wiatr odetnie od sieci bo robi sie coraz większy.... Kuk, schlebiasz mi ogromnie. Ale i poczucie humoru Cię nie opuszcza - ja na receptę! Ha! Przypomniało mi to kawał, jak facet chciał w aptece kupić cyjanek dla teściowej. Aptekarz nie chciał sprzedać, bo to przecież trucizna i dopiero jak facet pokazał zdjęcie teściowej to powiedział: A, przepraszam, nie wiedziałem, że ma Pan receptę ... :) Kuk, strasznie mi przykro z powodu choroby Frania. Chyba biedulek wyrabia normy chorobowe za całe nasze forum :( Będę się zastanawiać jak Wam pomóc, ale na razie nic mi do głowy nie przychodzi. Ja kompletnie nie mam doświadczenia w leczeniu. Zawsze stawiałam na hartowanie i uodparnianie, a jak już przychodzi do leczenia, to staram się jakoś naturalnie - cytrynka, czosnek itd. No, ale to są rady na błachostki. A na poważne choroby trzeba mądrzejszego ode mnie. Zastanawiam się też nad tą opcją ze żłobkiem, ale... kurcze, faktycznie sytuacja wygląda na trudną. Ale nie beznadziejną! I jestem pewna, że wszystkie tutaj, wspólnymi siałami niebaem wymyślimy coś genialnego! Trzymaj się na razie jakoś. Przesyłam Tobie i Franiowi moc pozytywnej energii i dobrych fluidów! Do usłyszenia w drugim odcinku - jak pogoda pozwoli...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No too póki prądu starczy w kablach to jeszcze coś skrobnę o pogodzie. Od dawna nie wiało tu tak....Mówię Wam, co tu się dzieje... Moje wielkie świerki prawie leżą, coś się właśnie wywaliło z wielkim hukiem ( nawet nie chcę wiedzieć co ), coś mi wali w okno, pod którym NIC nie rośnie, ogień w kominku SZALEJE, choć jest przytłumiony niemal do zera i powinno się tak ledwo tlić.... Kończe i idę się obwarować na dzień \"zagłady\". Do jutra!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj u nas tez zawieja straszna ,co chwile gasnie swiatło dobrze ,ze zaraz zamierzam zakopac sie pod kołderką :) Kuk ,zdrówka duz dla Franulka,Jaga tez pojechała na Bactrimie i obyło sie bez antybiotyku a lek zdał swój egzamin ,takze mam nadzieję ze u Was bedzie podobnie ❤️ Shalla ,chwała Ci Kobieto za ten stoicyzm!Nie ma co sie na zapas zamartwiac!Pozatym wydaje mi sie to absolutnie oczywiste o czym piszesz,także tak trzymać ❤️ Ojej cos ostatnio nie moge sie długo przy komputerze skupic,tyle chciałam Wam jeszcze napisac o Jadze o jej atakach szału o naszych sposobach na to itp ; )Moze dostane weny na łikend to cosik skrobne :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Dziewczyny! U mnie tez okropna wichura. Odglosy jakie dochodza zza okna wskazuja na jakis kataklizm. Siec jest, prad jest i kablowka tez dziala - czyli nie jest tak zle!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie już się trochę uspokoiło. Dyniuś trzymaj się podobno u Ciebie ma wiać trochę silniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej! Witam z domowych pieleszy! Franek jeszcze spi, ja opedzilam sluzbowa korespondencje i mam chwilke, wiec wpadam do Was. JAk milo byc w domu o tej porze :);):) Z Franiem zdecydowanie lepiej. Ostatni skok goraczki wczoraj po poludniu. Noc spokojna. Wiecie, zastanawialam sie, co ja knoce z jego -odpornoscia- ubieram za cieplo lub za zimno? Przegrzewam dom? Nie moge tego wykluczyc, bo faktycznie, np. z opatulaniem uszu na mroz i wiatr na ogol przesadzam... Boje sie jednak, ze nawet gdybym wszystko robila jak nalezy tutejsze morowe powietrze zrobi swoje. Od wielu, wielu miesiecy nie spadla u nas ani kropla deszczu (raz bylo tylko cos w rodzaju mzawki). Jest cieplo i wilgotno - raj dla wirusow i bakterii. Lekarze bija na alarm. Zreszta, z tego coslyszalam wczoraj od Mamy - takze w Polsce szaleje jakas epidemia wirusowego zapalenia pluc. Boimy sie suszy spowodowanej efektem cieplarnianym za sto lat, a wykoncza nas mikroby, hehe;) Niesamowite te Wasze wiatry! Mam nadzieje, ze obylo sie bez wiekszych szkod. Szalla, Dynia - jak przetrwalyscie wichure? Rozmawialam wczoraj wieczorem z moja Mama, u ktorej takze nie bylo pradu przez are godzin. Mama wyszla z telefonem na moment do \"oranzerii\", czyli na czesciowo oszklony balkon i ... lalo tak, ze mialam wrazenie, ze w sluchawce slychac Niagare...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Kuk, szybkie pytanie. Czy bedac z domu masz rowniez dostep do sluzowej skrzynki e-mail. Chcialam cos przeslac. Pozdrawiam p.s. Dziewczyny, jak zyjecie po wichurze? Wszystko w porzadku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak - mam dostep do skrzynki, tylko nie jest ona otwarta caly czas (place za internet odminuty;))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki za foteczki. Niesamowite zresztą. Dzisiaj jadę na kontrolę z Wiktorem. Po wietrzysku zastałam na placu tylko wyrwaną sosnę (z korzeniem). Dosyć spora była. Trochę poprzewracało rzeczy ale jakiś większych szkód nie było. U nas w jednym domu zerwało dach i na mieście kilka drzew leży. Szkoda, bo to akurat były te chronione i stare.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
To przy okazji jak bedziesz sprawdzac poczte. :) A tak sie chcialam pochwalic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Lonka - dziekuje! Ja dopiero za chwile wyjde z domu wiec bede miala okazje ocenic jak sytuacja w Krakowie sie przedstawia. Szczerze, to mam stracha jak wygladaja nasze samochody przed blokiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sluchajcie - Swiat oszalal! Wlasnie przyszlam do biura. Ostatnimi dniami bylo (szczegolnie wieczorami zimno i wilgotno, wiec opatulilam sie jak zwykle w welniany dlugi plaszcz, czapke, szalik, rekawiczki... tymczasem, na dworze nie tylko piekne wiosenne slonce, ale ... 22 stopni ciepla! Takiego skoku temperatury chyba jeszcze nie widzialam nigdy w zyciu. Cos mi sie wydaje, ze musi on miec zwiazek z huraganem szalejacym po Europie. Czy u Was takze tak nagle sie ocieplilo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie! Przetrwaliśmy, ale się działo.... U nas był wstęp do Końca Świata. Przypuszczam, że u Dyni jeszcze gorzej... Zaraz po moim ostatnim wpisie szlag trafił prąd na ponad 12 godzin. Nie spałam pół nocy, bo za oknemrozgrywały się jakieś biblijne sceny. Koszmar jakiś. Przypomniały mi się paciorki z okresu podstawówki, a mało co tak mnie wyprowadza z równowagi. A już najgorszy był ... trzask ! Odliczałam sekundy po których oczekiwałam że to coś spadnie z łomotem na dom. Ale nie spadło. Rano się okazało, że to wielka akacja na sąsiedniej posesji ( a w zasadzie na terenie Kościoła ) złamała się jak zapałka. I tylko dlatego nie zdruzgotała mojego domu, bo oparła się na naszych ogromnych lipach. Chwała Ci Panie, że niegdy nie pozwoliłam ich wyciąć!!!!! Uff. Teraz ogień wesoło skacze w kominku, życie jakby wróciłlo do normy. Tylko starażac jeszcze sprzątaja bardachę wokoło mojego domu. Tak, musze to przyznać. Są takie chwile, kiedy lepiej bym się czuła w bloku z wielkiej płyty...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×