Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zabka

TERMIN W GRUDNIU

Polecane posty

Oj Mysho, jak ja znam to świetnie. Stasiek, który spał tylko wtedy, gdy trzymał pierś w buzi :( Jak ja się umęczyłam! Ale to tak szybko minie. Ale rozpaliłaś moją ciekawość – jakie to plany wakacyjne? Trzymam kciuki, aby wszystko poszło dobrze. Shalla, no nie na pewno pragnienie pracy, w której możesz się realizować, to nie jest zbyt wiele! Bądź uparta i konsekwentna i na pewno Ci się uda ją znaleźć. Myślę, że Anastazja szybko się zaaklimatyzuje. Mam wrażenie, że dzieci mają z tym większą łatwość niż dorośli. Dzięki za zdjęcia. Zuzka w moich wyobraźniach zatrzymała się na 4-miesięcznym bobasku. A tutaj taka już duża dziewczynka. Jakie dziecko z Super Niani – standard. Te małe istotki są takie uparte i konsekwentne. I tak bronią swoich granic i postanowień. Mnie się to bardzo podoba. Psikulec – argumenty nie przemawiają, ale przemawia ton głosu, gest. Trzeba to tylko czasem powtórzyć naście razy. Czy to nie za wcześnie na naukę nocnikowania? Można tak – nie zakładasz pieluchy i już. Jak się zsiusia, to zacznie główkować nad tym faktem i wtedy trzeba zacząć pokazywać i tłumaczyć, że siusiu robi się do nocnika. Oprócz szmaty i masy ubranek na zmianę, trzeba się uzbroić w cierpliwość :) Karenka – nam się również nie zdarzyła scena histerii, ale ileż prób wymuszeń, złości itp. Takie zachowania są jak najbardziej czymś naturalnym. Przecież musiał być jakiś powód do ukucia określenia „bunt dwulatka”. Ja się śmieję, że to się tak mówi, bo zaczyna się w wieku 2 lat, a kończy w wieku 20-stu. Z moim trzylatkiem wcale nie jest łatwiej :) Ja też mam zasadę, że rodzic ma świecić przykładem również w kwestii ustępowania. Jak dziecko ma się nauczyć ustępowania i przekonywania innych, kiedy mama będzie nieugięta i taka na tip-top stanowcza. Ojej, jakie to przykre z tymi tańcami. I jak Olek to głęboko przeżył. Pszczoła trzymam kciuki. A może ta ciąża jest młodsza niż się wszystkim wydaje? Czekam wieści.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Pszczola! Podobnie jak Dziewczyny gleboko wierze, ze bedzie dobrze. Z drugiej strony nie dziwie sie, ze tak sie obawiasz. Po Twoich przezyciach chyba kazdy reagowalby w ten sposob. Koniecznie daj znac jak bedziesz miala nowe wiadomosci! Fisa, wydaje mi sie, ze nie za wczesnie. Jako przyklad moge podac swoja skromna osobe, ktora jako roczne dziecko zalatwiala sie wylacznie na nocnik. Jezeli chodzi o polecany przez wszystkich sposob zdjecia pieluchy to chyba to nie jest dla mnie... Szczerze powiem, ze nie wyobrazam sobie sytuacji, ze dziecko sika po calym domu. Ja niestety naleze do osob, ktore cos takiego mocno obrzydza. I nie ma znaczenia, czy to moje dziecko czy nie. Poprostu tak mam :) wiec chyba pozostanie mi czekac az Zuza bedzie na tyle duzym dzieckiem zeby zrozumiec samodzielnie do czego sluzy toaleta :) Karenko! Strasznie sie wzruszylam jak przeczytalam Twoja opowiesc o nieudanym wieczorku tanecznym Olka... Biedaczek... Alez przezyl rozczarowanie. Bardzo mi go zal zwlaszcza jak napisalas o tym jak przygotowywal sie do imprezy. Koncze bo jestem skonana... (o nowym mieszkaniu dalej nie chce pisac - Fisa a jak u Ciebie?) Pozdrawiam,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak Psikulcu, „nasze pokolenie” (He He He :) żegnało się z pieluchami około roku. Nasi rodzice mieli większą motywację – pieluchy tetrowe przysparzały masę pracy i zachodu. Podobno teraz specjaliści twierdzą, że roczne dziecko nie jest w stanie kontrolować swoich potrzeb i oduczanie od pieluch jest zbyt dużym stresem. Podobno, bo ja tam dużej wagi do tych mądrości nie przykładam (co chwile są jakieś „nowości” w kwestii pielęgnacji). W sprawie mieszkaniowej u mnie beznadziejnie. Mój wymyślił sobie inteligentny dom. Kosztuje to masę pieniędzy, więc instalację elektryczną robi sam... od 8-miesiecy! po pracy... :( Ja tego nie rozumiem, nie zgadzam się itd. Uważam, że na takie zabawki szkoda życia i zachodu. Kilometry kabli...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Fisa, a ja Ci powiem, że ja się inteligentnych domów boję. Wiem, jestem stara zaściankowa i głupia, ale boję sie i już. W ogóle przeraża mnie nadmierna automatyzacja i powierzanie swego istnienia maszynom. Do szału doprowadzają mnie samochody, którym jak już zacznie coś migać na desce, to tylko lawetę wezwać, bo nijak tego w polu nie naprawisz. Żaluzje, które same się zasłaniają i odsłaniają wedle uznania jawią mi sie jako najgorszy koszmar senny. Ja się tego boję. Boję się uzależnienia od dostawy prądu. Jest awaria - nie ma życia. Taki inteligentny dom niestety kojarzy mi się z mega pułapką. Póki jest dobrze, to jest dobrze, a jak coś nawali.... to Cię np. system zabezpieczeń nie wypuści z domu, albo włączy zraszanie, albo cholera wie co jeszcze wymyśli. Brrrr. Proszę, nie bierz całkiem serio tych moich wynurzeń, ja po prostu mam fobię :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochane - strasznie wei za Wami stesknilam i bardzo ciesze sie, ze jestescie i piszecie :) U mnie - masa pracy i kompletny brak czasu - czyli nic nowego. W sumie pozytywnie, bo brak czasu wynika glownie z tego, ze zamiast dlubac w nosie przez 10 godzin uwieziona w biurze (jak przedtem) robie co do mnie nalezy przez 8 godzin i pedze do domu, gdzie dzieci wchodza mi na glowe :):):) Myshko - ciesze sie bardzo, ze zdecydowalas sie wreszcie zalatwic sprawe reki. Trzymam kciuki, by wszystko poszlo dobrze i byz nie musiala odstawiac Poli na dluzej niz kilka dni. Pszczola - jestem pewna, ze wsyztsko pojdzie ok. Shalla ma racje - Twoja pula niefartu juz sie wyczerpala! :) Mozesz przejmowac sie na wyrost, ale pamietaj, ze w glebi duszy masz byc optymistka i wizualizowac zdrowe, piekne dziewcze. Co do wymiarow dziecka - ja nasluchalam sie tylu glupot wypowiedzianych na wyrost w czasie ostatniej ciazy, ze juz nic nie jest mnei w stanie poruszyc... Shalla - gratuluje wystawy, choc i tak uwazam, ze Twoim najbardziej udanym dzielem - jest Nastka ;););) Fisa - inteligentny dom to fajna rzecz, tyle, ze chyba faktycznie pracochlonna - zwlaszcza, gdy pracuje sie nad nim po godzinach... Wiem cos o tym, bo moj szwagir takze remontuje dom \"po pracy\" i zawsze ciagnie sie to latami... Sprobuj wytargowac z mezem jakis harmonogram robot, ktorego bedzie sie musial trzymac a jesli nie da rady - bedziesz miala w reku mocny argument, ze czas odpuscic lub zdac sie na fachowa pomoc. Psikulcu - Zuza jest absolutnie przebojowa - popatruje sobie na jej zdjecia od czasu na czasu i wiesz co widze? Osobe z tak zwanym charakterem :) Co do metod na odstaweianie pieluch - u nas cala zasluge przypisac nalezy Agnieszce. Nie wie ìm jak ona to wlasciwie zrobila, ale Franek w ciagu tygodnia pozegnal sie z pielucha - takze na noc. Potem mial jeszcze \"nawrot\" po pobycie u tesciow, ale w domu wrocil szybciutko do normy. Wydaje mi sie, ze nie bylo zadnego siusiania po dywanie. Raz czy dwa siusiu poszlo troszke w majtki, ale bez tego chyba nie da rady... Karenko - az gardlo scisnelo mi sie przy czytaniu opowiesci o tanecznych przygodach Olka. Ja tez pamietam jakies podobne upokorzenia z dziecinstwa i mysle, ze choc bardzo dobrze robisz uzywajac tej przygody do uzmyslowienia mu pewnych praw rzadzacych Swiatem, powinnas jednak rowniez wynagrodzic mu jakos te gorzka lekcje. Moze zabierajac go w jakies miejsce, gdzie na pewno spotka sie z akceptacja innych, znajomych dzieci? Pisalam Wam juz chyba, ze Franio nie jest dzieckiem latwo wtapiajacym sie w grupe. Zdarza mu sie czesto stac z boku i patrzec jak inne dzieci robia cos, na co on ma ochote, ale... Przyznam szczerze, ze lamie sobie zawsze glowe nad tym jak mu pomoc i czesto nie wiem czy to co robie jest sluszne czy nie... Chcialabym szerzej rozwinac ten watek, ale praca wzywa. Trzymajcie sie cieplutko! Kuk

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla, to ja też mam fobię! Dlatego ten Mój do szału mnie doprowadza. I czasami to najchętniej bym go w tyłek kopnęła i walizki za drzwi wystawiła. Więcej kabli niż cegieł. I jaki dumny z siebie, że sam tyle umie zrobić. A żebyś wiedziała, że się z Niego nabijam, że będziesz chciała sobie światło włączyć, a tu Ci żaluzje zaczną się opuszczać itp. Zastrzegłam, że jak będę sama w domu to musi być taka wielka wajcha żeby toto w tryb „ręczny” przełączyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mam termin na ok 15 grudnia.Ciesze sie bardzo... Ale przez te mdlosci, sennosc i ogolne zmeczenie mam juz wszystkiego dosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Fisa, setnie ubawil mnie Twoj ostatni post, o tych walizkach za drzwiami i wiekszej ilosci kabli niz cegiel. Siedzialam i smialam sie do komputera. My walczymy z niewiem juz ktorym z kolei odbiorem technicznym wybudowanego dwa miesiace temu mieszkania. Deweloper jest na etapie unikania nas od dwoch tygodni... Zenujace. A najbardziej rozwscieczyl mnie fakt, ze jak mnie poinformowano "pan prezes nie wyrazil zgody" zebym umowe notarialna robila u innego notariusza niz zalecaja. Tylko, ze ich rejent wezmie ok 4 razy tyle za umowe niz moja znajoma notariuszka, u ktorej mam specjalna taryfe. Powiem szczerze, ze gleboko w dupie mam zgode pana prezesa, poniewaz w umowie przedwstepnej nie bylo zadnego zastrzezenia, ze mam sporzadzic umowe u wskazanego notariusza. Kuk, mocno mnie przerazilas stwierdzeniem, ze Zuza wyglada na osobke z charakterem. Ten maly Ludzik w wieku jednego roku juz czasem tak mocno objawia cechy swojego charakteru, ze nie wiem co bedzie dalej. Cale szczescie, ze przy tym jest tak pogodnym dzieckiem, ze w ogole nie placze i glownie smieje sie lub przynajmniej usmiecha :) Jeszcze slowo na temat domow. Ja nie boje sie domow "inteligentnych". Ja boje sie domow kazdych. Moze to troche dziwne dla Was ale dom zwlaszcza wolnostojacy nie kojarzy mi sie z poczuciem bezpieczenstwa. Osobiscie potrzebuje miec swiadomosc obecnosci ludzi w niedalekiej odleglosci zeby sie nie bac dlatego tez jezeli kiedykolwiek mialabym miec dom (a nie chce) to jedynie w zabudowie szeregowej i to nie skrajny. Tak juz ze mnie dziwaczka :) Pozdrawiam,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To prawda - im dluzej sie nie pisze, tym trudniej do tego wrocic. Daltego ja dzis krociutko. Chcialam sie podzielic z Wami wiadomoscia o pierwszym występie Nadii. Z okazji Dnia Mamy :) W ogole sobie tego nie wyborażałam, tym bardziej, ze Nadyjka uczestniczyla tylko w dwoch spotkaniach przygotowywaczych. Wierszyka nauczyla sie migiem ( krotki - 4 wersy) i pieknie dzisiaj do mikrofonu powiedziala. Wzruszylam sie niesamowicie, naprawde!! I jak sie denerwowalam! Ona pewnie mniej sie stresowala, ale widzialam jej mine, jak wchodzila z dziecmi do sali, w ktorej siedziala juz widownia i stala pieknie udekorowana scena - oczy wielki jak piec zlotych! Bardzo ciezko to opisać. Po wierszyku maluchy zaspiewaly jeszcze piosenkę z powiedzmy ukladam taneczynym :) Wszystko to bylo naprawde piekne!! :D Bardzo sie ciesze, ze pani, ktora prowadzi zajecia z maluchami przyjela mala ( w przeciwieństwie do kierowniczek, ktore w listopadzie nam odmowily!!!) i wlaczyla ja do przedstawienia. Wiecej spotkan mialo juz nie byc, ale prowadzacej udalo się przekonac decydentow, zeby chociaz do konca roku szkolnego trwaly. Bardzo sie ciesze :) Kolejny wystep Nadyjka bedzie miala w niedziele :) , ale to juz tylko z piosenka. Przepraszam, ze ja dzis tak tylko o nas. Taka rozgrzewka. postaram sie czesciej pisac, bo zagladam systematycznie ( no, prawie ;) ) Przesle jeszcze tylko moc pozytywnych mysli w Twoja strone Pszczolko!!! 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kuk, ja też lubię, jak coś się w pracy dzieje. Świetnie Cię rozumiem, chociaż to ze szkodą dla naszego kafe :) No cóż ultimatum postawić nie mogę: kasy na tę wydziwasy nie ma, a terminy gonią (kredyt:( Karenko – a ja bym próbowała w takim momencie pomóc przekonać, namówić Olkowi dziewczynki do wspólnej zabawy. Dać do zrozumienia, że ich odmowa może wiązać się z nieśmiałością, zawstydzeniem itp. Jak koleżanki Stasia nie chcą się już z nim bawić, albo zaczynają zajmować się sobą, porozumiewawczo mówię do Niego: „wiesz, one mają swoje sprawy. No trudno.” I staram się odwrócić trochę Jego uwagę i skierować na coś fajnego, np. „no to może pójdziemy do McDonalda?” (i nie chodzi mi o jedzenie, a o świetną ślizgawkę, która przy nim jest). Psikulcu – opowieści o „przygodach” z deweloperami i odbiorami domów są tak powszechne i przerażające zarazem. Przykro mi. Z budowaniem domów też jest mnóstwo przygód, które.... na szczęście nas omijają. Z każdą ekipą współpraca dotąd układała nam się pomyślnie (tfu tfu odpukać). I albo mamy szczęście, albo jesteśmy naiwni tak, że wszyscy nas robią w bambuko, a my nie mamy pojęcia. Nikii – no właśnie, jak Twoje studia? Jak praca dyplomowa? Brawa dla Nadki. Wogle sobie nie wyobrażam Stasia w takiej roli. Kto wie, czy wogle dostąpi zaszczytu chodzenia od przedszkola. Ciągle nigdzie nie znalazłam miejsca. Taki z Niego chojrak, a jak ostatnio zostawiłam Go w Małpim Gaju, bo nie wpuszczali rodziców, po 5-minutach już mnie opiekunki ścigały telefonicznie, bo zaczął ryczeć. Ciekawe jak odnajdzie się w przedszkolu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No witam szanowne grono. Miło czytać, że znów nas przybywa. A u mnie z nowych rzeczy - plener malarski. Ponieważ współpracuję z Gminnym Ośrodkiem Kultury, to jakoś tak wyszło, ze mnie w ten plener wrobiono... Najechała się bohema i.... ja.... mały pikuś przy nich, który ma tak jak oni termin do soboty, żeby oddać ukończone 3 płótna w oleju... NIGDY w życiu nie miałam w ręku farb olejnych.... Jestem podłamana. Walczę z pierwszym obrazem, a jutro już czwartek!!! W dodatku cały czwartek spędzę w Warszawie, bo mam mnóstwo spraw do załatwienia, a pół piątku spędze u notariusza. Marnie widzę ten mój debiut w olejach. A na dodatek w niedzielę jest wystawa po plenerowa!!!! O czym dowiedziałam się dziś.... Jedynie Nastusia jest zachwycona, gania ze swoimi farbkami za ludźmi, opowiada im niestworzone historie i ... maluje.... Chwyciła bakcyla chyba. :) Tworzy i tworzy, łazi z paletą, zapatruje się na pejzaże i wyraźnie ma z tego radość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, dziękuję Wam ogromnie za slowa otuchy..Kolejne usg za 2 tygodnie, na pewno dam znac co i jak. A póki co , jestem jak zwykle zalatana, jeszcze tę chwilę znajduję, zeby poczytac, z napisaniem jak jest-same widzicie:) Shalla, życze powodzenia i jak najmniej szkodliwego stresu:) W niedzielę będzie już po wszytskim i odetchniesz z ulga:) Nikii, ja tez słucham opowieści piaskownicowych o występach maluchów na akademiach w Dniu Matki i nie mogę się doczekac swojej pierwszej:) Póki co, dostalam bukiecik polnych kwiatków w zyczeniami wsistkiego najlepsiego i się wzruszyłam-muszę potrenować przed większymi dokonaniami, bo się zaryczę jak bóbr:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tylko na slowko, bo naprawde nie mam czasu... Pszczolko, trzymam kciuki za Was z calej sily, mam nadzieje, ze wszystko bedzie dobrze, jak najlepiej... Nie moge sie tylko nadziwic, ze musisz az tak dlugo czekac na zweryfikowanie tych poprzednich pomiarow :( Uwazam ze to kropne! Uwazam, ze takie badanie powinno byc od razu powtorzone! sciskam was mocno i uciekam, bo juz jestem spozniona trzymajcie za mnie kciuki jutro Mysh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Hej! Pszczola, nieodmiennie trzymam kciuki i przesylam dobre mysli! A co do wystepow maluchow przyznam sie, ze dawniej bylo to dla mnie nie do pojecia, ze rodzic moze sie wzruszac na tego typu imprezach jak akademie w przedszkolu. Teraz kiedy mamy Zuze to wiem o co chodzi. Nawet nie tak dawno rozmawialismy z Moim, ze kiedy nasz Misiu bedzie w przedszkolu mial wystepy i odswietnie ubrany bedzie wyjaco-sepleniaco prezentowal piosenki na scenie to my oboje bedziemy tak okropnie ryczec ze wzruszenia, ze wezma nas za podstarzalych wariatow. Zuza tak czesto wzrusza nas na codzien, ze nie jestem w stanie sobie wyobrazic takiej sytuacji. Nikii, wielkie brawa dla Nadyjki za pierwszy wystep! Shalla, jak Twoje postepy malarskie? Zadowolona jestes z efektu? W poniedzialek mamy walczyc z kolejnym odbiorem technicznym. Kanalami dowiedzialam sie, ze na 56 mieszkan przyszli wlasciciele 54-ech maja miec poprawki... Pozdrawiam,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myshko - trzymam kciuki! Z calych sil. Daj znac jak poszlo. Psikulcu - nie martw sie. W moich oczach \"charakterek\" to ogromna zaleta. Ludzie z charakterkiem maja ciekawsze zycie, wiecej przygod i sa bardziej uparci w dazeniu do celu! :) Co do przygod z developerami - to niestety powszechny problem, szczegolnie ostatnio - zwazywszy brak rak do pracy i nadmierny popyt na ich uslugi. Mimo wszystko - nie dajcie sie. Uwazam, ze nalezy wyklocac sie o swoje i nie popuszczac brakorobom - nie widze powodu, dla ktorego ktos, komu place za prace czy usluge mialby prawo wykonywac ja gorzj niz ja staram sie wykonywac swoja... Shalla - jestem pewna, ze w ostatniej chwili zlapie Cie natchnienie i strzelisz trzy gozne wersje tego samego pejzazu w roznym swietle - to dla unikniecia straty czasu na poszukiwanie nowego tematu i przestawianie sztalug... Zgoda, pomysl nie nowy, ale kto by sie tym przejmowal ;) A jesli z jakiegos powodu nie zdazysz... mysle, ze ktoras z prac Nastki z cala pewnoscia nadawac sie bedzie na wystawe! Nikii - rozumiem Twoja dume! Ja wczoraj bylam na imprezie z okazji zakonczenia roku we Franiowym przedszkolu i grupa maluchow odtanczyc miala taniec ...chinski. Zalecono nam kupic im zolte koszulki i z bijacym sercem czekalismy oboje z mezem na ten wystep. Kiedy maluchy wydreptaly wreszcie na scene okazalo sie, ze ...Frania wsrod nich nie ma! Zdenerwowani, ze zgubiono nam syna pognalismy z Kukiem seniorem za kulisy (wystep odbywal sie w zaprzyjaznionym teatrze) i okazalo sie, ze Franio wraz z kilkorgiem innych dzieci ...nie zdecydowal sie wyjsc na scene. Usciskalismy go serdecznie i obejrzelismy razem z nim reszte wystepow, starajac sie dac mu do zrozumienia, ze nic sie nie stalo i ze i tak jest dzielny zwlaszcza, ze jest najmlodszy ze wszystkich przedszkolakow. Stad - tym wieksze brawa i gratulacje dla Nadii! :):):) Fisa - ja takze ubawilam sie setnie czytajac Twojego maila. A swoja droga - takiego domu, w ktorym wszystko robi sie samo sama bym sie bala ;);)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla, Ty artystko! :) Koniecznie podeślij fotki z Twoimi dziełami. Co się tak przejmujesz, jak nie zdążysz, albo nie będzie to super, to co się stanie? Ostatnio czytałam artykuł o tym, że Monet miał wadę wzroku z wiekiem się pogłębiającą i dlatego te jego dzieła takie zamazane. A my się zachwycamy nad impresjonizmem :P Van Gogh też podobno na skutek zażywania jakichś „ziółek” coś tam z oczami miał. Mysh, trzymam kciuki. Psikulec – tak jak Kuk pisze, wykłócić się do ostatniej cegły. Niech poprawiają i nie burczą przy tym. Kuk – prać, gotować i prasować samo się i tak nie będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Mysh, ja tylko przed samym wyjsciej do pracy melduje, ze kciuki zacisniete!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie!! :) Bardzo dziękuję za mile slowa pod adresem Nadii :) W niedziele dzieciaczki mialy występ na tzw. duzej scenie. Wszystkie wyszly, zaspiewaly i zatańczyly :) Ja oczywiscie znowu mialam watpliwosci, czy rzeczywiście mala nie spanikuje. Ale nie. Spokojnie ubrala spodniczke przygotowana przez Dom Kultury na występ, pani G. ozdobila jej wlosy kwiatkiem i czekala cierpliwie za kulisami na swoja kolej. Jestem z niej dumna. Bardzo. I bardzo sie ciesze, ze bez najmniejszych problemów, a nawet bardzo chętnie, zostaje na tych zajeciach :) Psikulcu - i jak tam nauka nocnikowania?? :) ja tez mysle, ze probowac juz można, tym bardziej, ze jest cieplo. ups, musze uciekac! do potem!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Nikii, czyli kolejny sukces. Rosnie mala gwiazda :) Jak nocnikowanie... ech. Wszystko w rekach niani-Patrycji. Ale mowiac szczerze chyba sie tym nie zajmuje. My nie bardzo jestesmy w stanie zadbac o to bo wychodzimy rano, wracamy poznym popoludniem kiedy nasz Misiu jest juz troszke zmeczony i marudny przed kapiela (Zuza dalej chodzi spac tuz po 19-tej) i utrzymywanie jej na nocniku byloby nielada wyczynem. Opowiadalam Wam kiedys ze Zuza caluje lale-dzidziusia oraz wszystkie dzidziusie w gazetach i ksiazeczkach (nawet rysunkowa, rozowa osmiornice, ktora przy odrobinie dobrej woli moze uchodzic za dzidziusia), a jezeli w piaskownicy nadarzy sie takie male dziecko jak ona lub troszke mniejsze to tez natychmiast pokazuje gdzie dziewczynka/chlopczyk ma nosek i zabiera sie do calowania a tak naprawde przykladania mokrego, oslinionego buziaka. Teraz przeszla do etapu kolejnego. Zaczela sie przytulac i calowac nas co do tej pory nie zdarzalo jej sie wyjatkowo czesto. Z niewiadomych powodow atak calowania wzbudza pytanie "gdzie mama/tata ma nosek" ale tez prosba o buziaka daje dobre efekty. Jest to przesmieszne zwlaszcza, ze Zuza przyklada ten okropnie osliniony pyszczek (9 i 10 zabek w drodze wiec slinotok potworny) i tak trzyma dluzsza chwile zachowujac przy tym pelna powage. Licze, ze nastepnym razem bede miala co poczytac... Pozdrawiam i zmykam gotowac obiad dla Malca na jutro.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koteczeck19833
witam dziewczyny.ja urodziłam 7 grudnia 2005

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koteczeck19833
witam dziewczyny.ja urodziłam 7 grudnia 2005

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Psikulcu - rzeczywiscie nie za duzo macie do gadania w sprawie nocnikowania ;) ale czasu jeszcze sporo :) Nadii cos sie poprzestawialo. Wstaje pozno, bo dopiero o 9, a dzis wstala o 9.30 i juz drugi raz z rzedu zasnela dopiero przed 22!! To dla mnie duuuuzo za pozno. Normalnie chodzi spac przed 21. Najgorsze jest jednak to, ze nawet jak mala wstanie czasem ( czasem!!!) miedzy 7 a 8, to i tak zasypiala o 21. Czyzbym powinna robic systematyczne pobudki o 6??! zeby zyskac wiecej czasu wieczorem?? Takie pozne zasypianie to dla mnie katorga. Wlasnie dopiero zasiadam do pisania pracy, a juz naprawde padam :o Semestr mam zaliczony. Srednia 4.5 :) Bardzo mnie to cieszy. Shalla - ja Tobie bardzo zazdroszcze tej radosci z wyjazdu! Zreszta powtarzam sie juz w tym temacie. Najbardziej to zazdroszcze Ci tego, ze jedziesz ze wszystkimi, na ktorych najbardziej Ci zalezy. Ja owszem, bede z mezem i corka, ale zostawiam mame i dziadkow, z ktorymi naprawde zawsze bylam bardzo zwiazana. Niby nic, to jest zupelnie normalne w dzisiejszch czasach, ale mnie jest z tym bardzo zle.Tym bardziej mi smutno, że moi dziadkowe sa zakochani po uszy w Nadii i jest ona ich - jak to mowia - promykiem szczescia w ostatnich latach zycia :( Zawsze mi okropnie ciezko, kiedy pomysle, ze zostawimy ich takich teskniących. I świadomosć, ze moze wiecej juz sie nie zobaczymy jest straszna. Ja wiem, ze nikt nie moze przewidziec, kiedy mu przyjdzie opuscic ten swiat. Moze beda zyc jeszcze ladnych kilkanascie lat, a moze do czasu moich odwiedzin juz ich nie bedzie. To jest dla mnie naprawde ciezkie do zniesienia. I dzien po dniu chodze w sercu z okropnym poczuciem winy, ze wyjezdzam :( Trudno mi to opisac. Znajomych w sumie tez za wielu tam nie mamy, a tzw. dobrych znajomych, jak dla mnie - zadnych. Mysl, ze mam sie na nowo odnajdywac \" towarzysko\" tez mnie cieszy. Watpliwosci co do porozumiewania się Nadii mam identyczne, jak Ty. Oczywiscie pocieszam sie, ze nie jest ona pierwsza i ostatnia w takiej sytuacji. Ale jak sobie przypominam wyrysowany na twarzy Nadii zawod, ze nikt jej nie rozumie, ze nie moze spokojnie z dziecmi czy doroslymi porozmawiac, tez mi sie serce sciska. A musze zaznaczyc, ze Nadia bardzo lubi z ludzmi rozmawiac. Jak tylko zauwazy, ze ktos chetnie podejmuje z nia temat, kontynuuje konwersacje. I jeszcze fakt, ze NIE BEDE U SIEBIE! Ja naprawde nie czuje sie tam za dobrze. Czasem ogarnial mnie nawet strach. Wiem, ze rozne tragedie zdarzyc sie moga wszedzie, ale tam czuje sie zawsze bardziej narazona. Moj maz pracuje na zmiany po 12 godzin. Wiec albo cale dnie albo cale noce bedziemy same. Ja juz mam wizje wziete prosto z horroru. No, i tak to u mnie wyglada. Nie wyobrazam sobie takiego zycia dluzej. 2,5 roku rozlaki to i tak za duzo. Ale nie jest to decyzja, ktora przynosi tylko i wylacznie radosc. Ja sie tego po prostu bardzo boje... Troche sobie ulzylam, dziekuje :) I przepraszam! buziaki, papa!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nikii - uszy do góry! Rozumiem wszystkie Twoje obawy i rozterki. Są dwie rzeczy, które nieodmiennie wyciskają ze mnie łzy: to świadomość, że ktoś jest głodny, lub świadomość, ze ktoś tęskni. Nie wiem, co mogę napisać, żeby Cię pocieszyć. Moze tylko tyle, że nie lecicie za ocean i tak na prawdę nic nie będzie stało na przeszkodzie, żebyście latały do Polski nawet co 2-3 miesiące. Bilety w promocjach są bardzo tanie ( ostatnio mój mąż leciał za 1 funta ( tak za JEDNEGO funta!+ opłaty lotniskowe ) a poza sezonem są w ogóle bardzo tanie, tak więc jest szansa, że Wasza rozłąka może nie będzie taka bolesna. Czy zamierzasz iść do pracy? Od razu szybciej znalazłabyś nowych znajomych. A poza tym nie martw się o nich :) Znajomi mają to do siebie, że znajdują się sami! Ja byłam tam dopiero 4 razy, a już znam tam więcej życzliwych mi na co dzień ludzi niż mam w mojej wiosce.... I zamierzam Cię odwiedzić! ( nie ma to jak wprosić się na chama! :D :D )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Psikulcu, jak to cudnie mieć taka przytulankę i całuśnika. Ja dopiero od kilkunastu miesięcy mam tę radość. Wcześniej Nastusia nie przepadała za dawaniem buziaków, teraz posyła je czasem nawet obcym :D Dziewczyny, teraz już mogę Wam napisać. Wcześniej nie mogłam i nie chciałam. No więc wykryto uu mnie dużego guza piersi. Przez tydzień chodziłam jak w transie i nie bardzo umiałam się odnaleźć w "nowej rzeczywistości". Dopiero wczorajsze badania ostatecznie wykluczyły nowotwór i wracam do żywych. Trudno opisać, co miałam w głowie przez te kilka dni. Tylko jedną myśl - co z Nastusią, jak ona zniesie gdyby mnie zabrakło i inne takie dramatyczne myśli, do których nawet nie chcę wracać. Na szczęście wszystko okazało się pomyłką. Ale chyba jeszcze nie mogę w to wszystko uwierzyć. Jak nagle, jak w jednej sekundzie może zawalić się świat, wszystko przewartościować... ech... Zrobiłam także już wszystkie badania z myślą o kolejnej ciąży i na razie wychodzi na to, że mogę zacząć starania natychmiast. Oczywiście nie zacznę, bo przede mną przeprowadzka, nowa praca itd, ale przynajmniej mam spokojną głowę, że w razie... wpadki :) wszystko jest przygotowane na nowego lokatora :) Nastusia weszła w etap bycia kobietą. Pluszaki, zabawki, lalki - na drugim planie. A po pierwsze: szminki, po drugie bransoletki, po trzecie pierścionki :D Pękam ze smiechu, bo w parze z tym idą : trampki, czapka z daszkiem i bojówki. Jakąś awangardę sobie hoduję pod dachem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Shalla! Ale koszmar! Cale szczescie, ze wykluczono, ze to zlosliwa zmiana. Rany, wiem co czujesz - pamietam jak to bylo kiedy dwa tygodnie czekalam na wyniki biopsji. Jak dobrze, ze to nic groznego! Bedziesz miala usuwanego tego guza czy moze masz tylko monitorowac jego zachowanie? Wirtualnie mocno Cie przytulam i zycze duzo zdrowia! Jak juz jestesmy przy zdrowiu to sie poskarżę... Bylam ostatnio (pierwszy raz po urodzeniu Zuzy) u endokrynologa - nowego endokrynologa bo poprzedniego nie chce widziec na oczy. Dzis bylam na usg tarczycy. I wyobrazcie sobie, ze prawy plat tarczycy praktycznie nie istnieje (tak bylo juz wczesniej bo tam mam wlasnie umiejscowionego bardzo duzego guza) a lewy plat, ktory byl calkowicie normalny jest prawie calkowicie zniszczony. Lekarka okreslila, ze praktycznie go nie ma jest tylko jakis kikutek. Leczenie jodem radioaktywnym tak zniszczylo zdrowy miazsz tarczycy, ze nie mam sie co dziwic, ze moje tsh przez ostatni rok skoczylo o jeden punkt i generalnie powinnam spodziewac sie galopujacej niedoczynnosci do konca zycia. Co za syf...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Aha, Dziewczyny, mam jeszcze pytanie. U Zuzy wychodza gorne czworki. Wszystko byloby pieknie ale nie ma trojek tylko miejsce na nie. Czy spotkalyscie sie z czyms takim? Czy to moze oznaczac, ze tych trojek poprostu nie bedzie miala (moja siostra nie ma dwojek - w ogole nie miala zawiazkow tych zebow)? Czy cos powinnam z tym faktem zrobic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Psikulcu, wiedzę, że i Ty przeszłaś koszmar, a teraz jeszcze te \"kwiatki\" z tarczycą. Nie znam się na tarczycy, ale mam nadzieję, że to co piszesz nie jest żadnym wyrokiem, tylko czymś, z czym możesz funkcjonować. W każdym razie trzymam kciuki, żeby wszystko było dobrze. U mnie okazało się, że to nie guz, ale rozproszone struktury włókniste, które pod wpływem ucisku dają wrażenie zgrubiałego guza. Tak więc Uff całą piersią. Ale w życiu musi być równowaga. Tak więc skończyły się kłopoty i strach o zdrowie, a zaczęły kłopoty z domem. Nie mam nawet siły o tym pisać. Chce mi się płakać, nie spałam pół nocy i na razie czuję się jak dziecko zagubione w wielkim czarnym lesie: nie widzę wyjścia z sytuacji. :( To jakiś horror. Nie wierzę, że dzieje się naprawdę. Napiszę więcej, jak znajdę siły. Trzymajcie kciuki. Ściskam Was.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie, dziewczyny wychodzę na prostą. Ale widzę, że u Was pomorek jakiś...odezwijcie się!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ostatnio jestem troche zakrecona i na wszystko mi brakuje czasu. Shalla wierze ze przezylas horror, ale z drugiej strony to Ty jestes na naszym forum propagatorka wizualizacji, afirmacji zycia i pozytywnego myslenia wiec mysle ze zakodowalas sobie podswiadomosc na to aby wyniki byly dobre. Psikulcu nie znam sie na tarczycy, pomimo tego za sama mialam z nia problemy w ciazy i wtedy szukalam info. Czy to o czym piszesz jest nieodwracalne? Jesli dobrzez zrozumialam to odpowiednia farmakologiczna opieka zapewni Ci komfort zycia, czy tak? Co do zabkow to niestety nic nie wiem, oprocz tego ze Olek jest radosnie opozniony nawet w zabkowaniu. Teoretycznie trzonowe powinny wyjsc do 30 miesiaca a u niego dopiero po 30 miesiacu pojawil sie niesmialo pierwszy z czworki ostatnich trzonowych. Myshko kciuki byly i sa mentalnie mocno zacisniete. Co u Was? Pszczola kiedy dokladnie masz teraz to drugie usg? Trzymam kciuki!!!!!! Nikii wierze ze to nie miejsce jako takie sprawia ze cos odbieramy tak a nie inaczej a tylko i wylacznie nasze nastawinie. Mowie to i na swoim przykladzie i na przykladzie bliskich mi osob. Moje oswajanie Wloch trwalo kilka lat i naprawde z kazdym rokiem jest coraz lepiej. A co do GB to obserwuje jak skrajne emocje wywoluje ten kraj u mojej przyjaciolki i u sasiadki z Polski. Moja przyjaciolka kazdy powrot tam oplaca ciezka depresja, nic jej sie tam nie podoba, pogoda jest ble, jedzenie nie samkuje i... moglaby tak bez konca. Tylko maz Anglik jest powodem jej bycia tam. Moja sasiadka wrecz przeciwnie, uwaza ze to raj na ziemi, przylatuje do Polski na 2 tyg urlopu i po tygodniu zmienia rezerwacje w wraca w przyspieszonym terminie bo w Polsce jest jej nudno. Mieszkaja blisko siebie wiec obiektywnie rzecz biorac patrza no to samo, roznica miedzy nimi jest taka ze kazda z nich widzi co innego. Wiem z autopsji ze nie mozna zadnego miejsca pokochac na sile i od razu, ale warto dac sobie przyzwolenie na to zeby akceptacja tego gdzie i po co jestesmy rosla w nas z kazdym dniem. Trzymam kciuki zebyscie zanalezli „swoj kawalek podlogi” do ktorego bedziecie z radoscia wracac. Bez wzgledu gdzie on sie ostatecznie znajdzie. A co do przyjazni to mysle ze w dobie taniego latania, netu, skypa czy co tam jeszcze wymysla trudno mowic o poczuciu izolacji w takim sensie w jakim przezywali to ludzi wyjezdzajacy w latach 70 czy 80-tych. Jestesmy miedzy jednym a drugim weselem. Olek byl zachwycony. We Wloszech na weselach obecna jest zawsze (mowie na przykladzie tych 5-6 na ktorych bylam) animatorka, ktora pokazuje kroki grupowych tancow. Te grupowe tance to hit tutejszych wesel. Olek byl wnieboziety bo stal w pierwszym i zakochanym wzrokiem sledzil poczynania pieknej brunetki i chyba byl przekonany ze ona tanczy tylko dla niego i tylko z nim. ;) ;) Ten tlum za swoimi plecami ignorowal kompletnie. Oczywiscie plaklalam ze smiechu gdy probowal nasladowac czasami dosc skomplikowane figury. Najwazniejsze ze te tance w koncu sie udaly. W poniedzialek kolejny slub, ale juz chyba bez tancow wiec nawet mu o tym nie wspominam zeby sie nie rozczarowal. Jesli okaze sie ze beda jakies wygibasy to bedzie niespodzianka. Musze leciec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karen ko - podpisuję sie pod Twoimi słowami obiema rękami! Dokładnie tak jest i doskonale to zobrazowałaś. Każdy postrzega swiat inaczej. Nikii - ja wierzę, że się tam doskonale odnajdziesz, a jak nie, to ja odnajdę Ciebie :) Pszczoła, napisz co z tym USG! Koniecznie. Dziewczyny, byłyśmy z Nastusią na \"Dniu Dziecka\" zorganizowanym przez miejscowy ośrodek kultury. Było fantastycznie, ale zamiast opisywać, to prześlę Wam za chwilkę zdjęcia - powiedzą wszystko za mnie. :) Zwróćcie uwagę na tych zdjęciach, że absolutnie na żadnym Anastazja NIE MA kontaktu z ziemią. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×