Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zabka

TERMIN W GRUDNIU

Polecane posty

Gość wodny psikulec
Karenko! Wielkie dzieki za zyczenia. Od wczorajszego wieczora, kiedy to rok temu wszystko sie zaczelo tak wiele mam wspomnien. Wiecie co, to niesamowite ale tuz po 3 rano obudzilam sie, o godzinie kiedy Zuza przyszla na swiat. Kazda z Was juz przezyla piewsze urodziny swojego dziecka wiec wiecie jak wyjatkowy to dzien i jak bardzo jestem pod wrazeniem dzisiejszego swieta... I jak szybko to minelo... Na razie koncze bo zaraz przyjda dziadkowie i apeluje na koniec - odzywajcie sie czesciej! Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zuzaku, wszystkiego pieknego z okazji pierwszych urodzin ❤️ Dziewczyny, ja tez tak sobie mysle ze byloby fajnie, gdybysmy wpadaly tu czesciej, chociazby tylko jedno zdanie napisac............... NIe mowcie mi, prosze, ze to juz koniec naszego wspolnego pisania, bo wierze ze nie ja jedna chce, zebysmy kontynuowaly.... Shalla, trzymam kciuki z calej sily! Trzymaj sie dzielnie i nie popadaj w zadna depreche, bo to ostatnia rzecz, jakiej Ci teraz trzeba. Jak tylko bedziesz miala chwilke, to napisz w jakim punkcie jestescie ze sprzedaza domu. A co zrobisz z meblami? Zabierzesz? Sprzedasz? Rozdasz? A gdzie mialas wystawe? Nikii, czy to wiewyspanie to efekt nocnego uczenia sie? Karenko, zaciskam kciuki za to zeby niebawem pojawily sie dwie kreski na tescie. Kuk, gdzie sie podzialas ??????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zuzannie z okazji pierwszych urodzin moc serdecznych życzen:) 🌻 Jak po jednym zdaniu, to czuje sie zaproszona:) Podczytuje,ale czasem nie mam juz czasu,zeby cos skrobnąc, a czasem nie umiem sie wbic... Ale jestem:) W poniedzialek ruszamy z Bączkiem na Mazury, do dziadkow, jade sama, więc te 4h w pociągu i non-stop bycie z malym troche mnie nie zachwyca. Mam ostatnio jakies pragnienie dwóch dni wolnych od Tobisia, ale to niemozliwe. Moze babcia go czasem wezmie na spacer, i to wszystko. Nawet nie mam sumienia go podrzucac nikomu :( Karenko, owocnych staran:) Buzka dla wszystkich:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Jeszcze raz serdeczne dzieki za zyczenia! Mysh, ja tez nie wierze, ze to mogloby sie tak poprostu skonczyc. Przyznaje sie, czytam codziennie ale nie mam ostatnio sily pisac. Ostatnio tzn odkad zaczelam prace. Ale martwi mnie, ze jedna z naszych glownych "animatorek" czyli Kuk, milczy. Pszczola, na kiedy dokladnie masz termin? Mysh, jak z waga i apetytem Poli? Karenko, a dlaczego nie mialabys zajsc w ciaze z latwoscia? Z Olkiem chyba obylo sie bez problemow. A co do wieku - mi udalo sie za 4-tym podejsciem a mialam wtedy skonczone 34 lata. Jezeli chcialabys sobie troche pomoc to moze kup testy owulacyjne? Ja z nich korzystalam, kupilam na allegro. Jezeli chcialabys cos wiecej wiedziec to jestem do dyspozycji :) Pozdrawiam serdecznie,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a mnie sie wydaje, ze cos w tym faktycznie jest i wiele dziewczyn ma problemy z zajsciem w druga ciaze... nie pisze, zeby straszyc, tylko zeby potwierdzic spostrzezenia Karenki... ja w pierwsza ciaze zaszlam od razu, ledwie nam sie pomyslalo i juz byly dwie kreski na tescie, a na druga czekalismy wiele miesiecy i w koncu powiedzielismy o tym mojemu ginekologowi i dal mi nawet lek hormonalny na wyrownanie poziomu progesteronu i dopiero wtedy sie udalo Pszczola, ale Ci dobrze z tymi Mazurami, jej! Psikulcu, waga: ledwie przekroczone 5500, apetyt na cycka i przeciery owocowe jest, ale jesli chodzi o cycka to dwuminutowe ssanie w zupelnosci ja zadowala, a sloiczek przecieru starcza na trzy razy, ten tym tak ma po prostu. No ale jest zdrowa i silna i nawet policzki ma pelne, choc nie wiem jakim cudem, bo Jasiek w jej wieku wazyl ponad kilogram wiecej i wygladal na chudzine, a ona nie wyglada :) A co nowego u Zuzaka? Pewnie juz smiga, co? Ciekawa tez jestem co u Amelki i u Dyniowych szkrabow... Ja przyznam sie ze od kiedy jest cieplo i duzo urzedujemy w ogrodku, odzywam. Jasiek bardzo duzo bawi sie sam, lapie robaki, kopie w ziemi, "przesadza" rosliny, pieli, wciela sie w rozne postaci, jezdzi na rowerze (a jeszcze trzy miesiace temu mialam wrazenie ze beze mnie ani rusz), a Pola gapi sie na niego albo na listki na drzewach i tez daje odetchnac :) Ale to i tak nie znaczy ze mam super porzadek w domu i zadbany, wypielegnowany i wypieszczony ogrodek - nie mam! I az sie boje czy zdaze skopac kawalek ziemi na czas, zeby posadzic pomidory :p Nadal jeszcze zyjemy troche w stanie wyjatkowym, moze dlatego ze ja nadal sie nie wysypiam, wiec kiedy mam do wyboru odpoczynek/drzemka lub sprzatanie/dopieszczanie domu to wybieram to pierwsze :) dobrej nocy Wam zycze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zuzia – wszystkiego najlepszego z okazji Twoich pierwszych urodzin! Jak Zuzia zareagowała na tort? Czy znacie zabawę z wybieraniem przedmiotów przez dziecko – co wybrała? Mysh – z tym brakiem czasu to trochę tak jak ja. Paradoksalnie, gdybym nie chodziła do pracy, tobym czasu na Kafe nie znalazła. Jakbyś chciała jakieś bajki po polsku mogę spróbować Ci coś podesłać. Mamy tego sporo, chociaż te najfajniejsze są przecież nieme (Bolek i Lolek, Reksio...). A może nagram coś z MiniMini. Mysho skoro zdrowa jest i zdrowo wygląda to najwyraźniej ten typ tak ma. Rozumiem że anemia została wykluczona? I ew. coś innego? Przepraszam, nie chcę straszyć, ale tak na wszelki wypadek. Mój niejadek do dzisiaj nie jada mięsa. Rozwiał moje wszelkie wątpliwości, gdy powiedział: „mięsko fuj!”. Dania, które raczy jadać na palcach jednej ręki można policzyć. Od dawna Go nie ważę. Jak mi było wspaniale – był tzw. długi weekend – 4 dni wolnego. Spędzone sam na sam ze Stasiem (tata zajęty naszym nowym lokum). Dzisiaj ciągle jeszcze czuję słońce na twarzy. Karenka, właśnie na odwrót. Zgodnie z przysłowiem, „my się nie starzejemy, to tylko dzieci rosną”. Mam wrażenie, jakbym ciągle miała tyle samo lat, gdzieś około dwudziestu-kilku. Jak tylko uzmysłowię sobie, jaki Staś już duży, włącza mi się kalkulator i z przerażenia włosy stają na głowie. Jak tak dalej pójdzie z drugim dzieckiem nie zdążymy. No tak, domek na wsi – ile daje swobody i możliwości beztroskiej zabawy. Z tymi spodniami to jednak najlepsza reklama dla tej diety. Stasiek jest nieprzeciętny jeżeli chodzi o zapraszanie dzieci z podwórka. Wczoraj, gdy wracaliśmy po 4-godzinnym spacerze, stanął pod blokiem i na całe osiedle: „Dominika...!” (jego ulubienica). Krzyczał tak głośno, że aż jej mama wyszła na balkon, zrobiła akcję i Dominika została znaleziona na podwórku i przyszła do Stasia się bawić. Cały szkopuł, że Dominika ma lat 8.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Fisa, chyba Cie rozczaruje... Nie bylo tortu bo jestesmy bardzo konsekwentni w niepodawaniu Zuzakowi cukru oraz wszelkich posilkow zawierajacych cukier. O tej zabawie z wybieraniem przedmiotow kiedys slyszalam ale w nic takiego nie bawilismy sie. Zuza tuli i caluje Lale-Dzidziusia, ktora od nas dostala a w przerwach bardzo interesuje sie zestawem do piaskownicy, ktory dostala od dziadkow (drudzy dziadkowie dopiero przyjda na spoznione urodziny bo jak zawsze w dlugi weekend wypoczywaja nad morzem). Moze jestscie zadziwione "ubogoscia" prezentow ale prosilismy o takie i nie chcemy tez przyzwyczajac Zuzy do "niewiadomo jakich" i kosztujacych niewiadomo ile prezentow, mysle, ze to poza wszelkimi innymi sprawami wplynie tez na jej kreatywnosc (jak ja nie lubie tego slowa...) jezeli chodzi o wymyslanie roznych zabaw. Mysh, Zuza jeszcze nie chodzi. Udalo jej sie pare razy utrzymac rownowage i stanac samodzielnie na kilka sekund. Jednak jezeli zorientuje sie, ze nikt jej nie trzyma wtedy siada. Natomiast rusza sie sprawnie, kazdego dnia widzimy postepy. Zwawo chodzi trzymana za dwie raczki (za jedna tez czasem chociaz jeszcze sie boi), szybko porusza sie wzdluz mebli, podnosi przedmioty kucajac i schylajac sie (oczywiscie podtrzymujac sie jedna raczka). Niespecjalnie tez idzie jej mowienie. Co prawda od jakiegos tygodnia nawija bez przerwy po swojemu ale dopiero wczoraj po raz pierwszy wypowiedziala swiadomie pierwsze slowo a mianowicie zawolala Tate bedacego w drugim pokoju, ktorego widzialysmy przez otwarte drzwi, dodatkowo na moje pytanie "gdzie jest Tata" wskazala rzeczonego paluszkiem. Ale jedna sprawa jest dla mnie niesamowita. Nie wiem czy juz Wam o tym pisalam ale wystarczy kilka taktow muzyki, jakiejkolwiek muzyki, zeby Zuza zaczela tanczyc. Dziwne jest to o tyle, ze nigdy nikt jej tego nie uczyl i nie mogla tego zobaczyc w tv bo nie ogladamy telewizji przy niej. Zastanawiam sie czy nie jest to najnormalniejsza rzecz na swiecie a moje zdziwinie wynika tylko z braku wiedzy na ten temat czy jednak nasze dziecko bedzie jezeli nie muzycznie uzdolnione to moze w wysokim stopniu uwrazliwione na muzyke. Fisa, prosze, nawet nie mow, ze w tym tempie nie zdazycie z drugim dzieckiem bo z tego co wiem to chyba jestem pare lat od Ciebie starsza a dalej mam ambitne plany zwiazane z drugim dzieckiem :) :) :) Mysh, co do jedzenia Poli. Czy do musow czy przecierow owocowych probowalas dodawac kleiku ryzowego. W owocach czy mleku jest praktycznie bez smaku a zawiera wiele wartosciowych skladnikow i dobrze wplywa na przyrost wagi. Ale szczerze powiem, ze tez mi sie wydaje, ze poprostu te modele tak maja. Od srody do konca tygodnia mam urlop wiec mam nadzieje, ze w tym czasie znajde troche wiecej sil zeby skrobnac na forum. Milej nocy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Psikulcu, no tak rozczarowałaś mnie :P Podoba mi się taka konsekwencja i skromność – uciekanie od tego konsumpcyjnego stylu. Ja z przerażeniem odkryłam, że ulubionym zajęciem Stasia jest chodzenie do Tesco :( Mówi nawet do mnie przedwczoraj: „ale był udany dzień” „A co Ci się najbardziej podobało?” „Tescunio” O zgrozo! Psikulcu, no nie jest to pewnie fajne, ale biorę sobie Ciebie za przykład, że przecież można mieć dziecko w późniejszym czasie. Oczywiście myśli z tym co niemiara związanych różnych. Oczywiście o różnych problemach itp., no ale nie będę tu teraz o tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wszelakie urodzinowe serdecznisci dla Psikulcowej Zu!!!!! 🌻❤️🌻❤️🌻❤️🌻❤️🌻❤️🌻❤️🌻❤️🌻❤️ 🌻❤️🌻❤️🌻❤️🌻❤️🌻❤️🌻❤️🌻❤️🌻❤️ 🌻❤️🌻❤️🌻❤️🌻❤️🌻❤️🌻❤️🌻❤️🌻❤️ Szkoda,ze nie wpadłam wczesniej a podałabym Ci rewelacyjny przepis na tort oczywiscie bez cukru,slodzony daktylami z samych zdrowych skaldnikow,ja robilam taki Jadze i wyszedl super :) Zabialm wcałyej rozciaglosci słowa tego swojego kompa dlatego wizytuje przy P.sprzecie bardzo sporadycznie,calymi dniami siedzimy w ogrodzie i wieczoren trudno Jage zaciagnac do domu.Pogoda jest moze jeszcze nie taka do konca przyjemna ale i tak lepsze to od siedzenia w chalupce.Za 2 tyg.lecimy na dłuuugo wyczekiwany urlop,straszni jestesmy tego roku przemeczeni jak nigdy dotad chyba.Mma nadziej,ze Ziemek okaze sie rownie twradym podroznikiem jak Jaga :) Własciwie wszystko u nas bez jakis drastycznych zmian,klaruje sie nam w gowie kilka pomysłow ale na razie nie wiadomo jak to bedzie na zywo. Jestesmy po likendowej wizycie naszych przyjacio z dwojka dzieci ,jedna z coorek to rowiesnica Jago takze było gwarni i wesolo,dziewuszki sobie podokazywaly :) Dziewczyny koncze bo synek juz sie mnie z dolu dopomina ,pozdrawiam Was serdecznie 😘

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tez nie chcialabym zeby moje dzieci dostawaly za duzo prezentow i w ogole zeby mialy wszystko :) Wole zeby mogly o czyms pomarzyc, pochciec, posnic... wole zeby kawalek patyka wystarczal za wedke, spinacze do bielizny za haczyki, a tekturowe pudelko za konia. Jasiek ma naprawde bardzo malo zabawek i uwazam ze wychodzi mu to na dobre. Cos sporego kupujemy mu naprawde bardzo rzadko, glownie na Boze Narodzenie, no chyba ze chodzi o takie niezbedne rzeczy jak rower :) Ja staram sie oczywiscie robic mu od czasu do czasu male niespodzianki, ale to glupotki doslownie, np. ostatnio byl to nos klauna. BARDZO BYM CHCIALA ZEBY DZIECIAKI JAK NAJDLUZEJ POTRAFILY CIESZYC SIE Z MALYCH RZECZY, i z samego gestu ofiarowania, a to w dzisiejszych czasach, kiedy ludzie sami sobie wybieraja prezenty albo najchetniej prosza o pieniadze, nie jest takie oczywiste. oj, musze konczyc!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zuzaczku! Spoznione ale baaardzo serdeczne zyczenia szczescia, zdrowka i spelnienia marzen od Ciotki Kuk i calej Kukowej rodzinki! :) ❤️🌻❤️🌻❤️🌻❤️🌻❤️🌻❤️🌻❤️🌻❤️🌻❤️🌻❤️🌻❤️🌻❤️🌻❤️🌻❤️🌻❤️🌻❤️🌻❤️🌻❤️🌻❤️🌻❤️🌻❤️🌻❤️🌻❤️ Dziewczyny - Podczytuje sporadycznie, ale mam tak malo czasu na wszystko, ze prawie nigdy nie zdaze napisac. Kiedy juz zaczynam cos skrobac, zaraz cos lub ktos mi przerywa i w rezultacie trace i wpis i cierpliwosc... Macie racje - dwoje dzieci to naprawde calkiem co innego niz jedno! :) Dwa razy wiecej radosci ale i dwa razy mniej czasu na wszystko. Do tego moja praca stala sie ostatnio niesamowicie pracochlonna - co samo w sobie jest zjawiskiem bardzo pozytywnym choc meczacym! Wybaczcie wiec, ze i tym razem nie ustosunkuje sie do Waszych wpisow... Jestem z Wami duchem! Napisze tylko jedno – caaaalkowicie zgadzam sie z Psikulcem, Myshka i wszystkimi, ktorzy uwazaja, ze dziecka nie nalezy zasypywac prezentami bez okazji i bez sensu, bo zabija to wyobraznie i radosc z otrzymywania czegokolwiek. Jest to obiektem ciaglej walki pomiedzy nami (mna i moim mezem) oraz tesciami, ale musze powiedziec, ze reakcje Frania zawsze utwierdzaja mnie w przekonaniu, ze mamy racje :) Sciskam i wracam do moich baranow… Kuk

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Koniec dnia pracy, zagladam tutaj zryrana, a tu.... NIC. Zadnych wpisow. Halo!? Co u Was slychac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam najzacniejsze Grono. Dziewczyny, po 3 miesiącach bez neostrady doszłam do wniosku, ze tak żyć sie nie da i musiałam pogodzić się z tymi łobuzami i znów mam neostradę ..... żenua, wiem. Ale innego wyjścia nie było. W pierwszych słowach więc pragnę złożyć najserdeczniejsze życzenia Zuzaczkowi!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Przepraszam, ze spóźnione, ale z całego serca! Rośnij duża i zdrowa Zuziu! Co u mnie- nic. Klienci włóczą się po domu w te i nazad, ale nic z tego nie wynika. A to chcą na kredyt, a to za drogo, a to za duża działka, a to za duży dom, a to chcą dzierżawić i tak ciągle. :( A ja powoli usycham i tracę nadzieję. Anastazja każdego dnia pakuje się do Tatusia, a mnie serce pęka. Cały czas wzbogaca swoje słownictwo, co mnie zadziwia i doprowadza do łez - ze smiechu. Wczoraj oznajmiła, że chętnie poszłaby na plac zabaw, żeby poekscytować się huśtawką.... :D Myshko, udało Ci się kupić na Allegro ( lub gdzie indziej ) tę serię \"Było sobie życie\"? Przyznaję, ze sama bym to chętnie kupiła, ale na razie liczę sie z funduszami.... Co do zabawek - całkowicie popieram Wasze zdanie. Ja też stawiam na kreatywność dziecka, a ta jest pobudzona potrzebą, a nie gromadą najnowszych zabawek. Jedynie książeczki kupuję często i bez okazji. Anastazja ma bardzo mało zabawek, powiedziałabym strasznie mało. Ale widzę, że nie odczuwa potrzeby posiadania więcej. Chodzimy po sklepach zabawkowych, wszystkiego pozwalam jej dotykać, pobawić się, poznać, ale potem Anastazja bez żalu odkłada daną rzecz na półkę i nie domaga się kupienia tego. Od kilku dnia Anastazja nie schodzi z drzewa.... Wlazła na wierzbę i jest to jest stałe miejsce pobytu od świtu do nocy... Zaprzestałam gróźb i próśb. Mijały się z celem. Uff.... chyba tyle na razie. Acha - wystawę miałam w okolicy, więc nic wielkiego, ot taka chwila urozmaicenia międyz jednym a drugim koszeniem trawy. Ściskam Was i teraz będę już znacznie częściej zaglądać HA HA HA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Dziewczyny, jeszcze raz wielkie dzieki za zyczenia. Dzis a najpozniej jutro szykujcie sie na zawalenie skrzynek zdjeciami. Pozdrawiam,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i gdzie przepadłyście? Coś mi się widzi, ze teraz ja tu będe na dyżurze... No trudno. POgadam sem pogadam, może kogoś mentalnie ściągnę. Jeśli się nie boicie prawdziwej inwazji, to zacznę zaraz rozsyłać zdjęcia. A że dawno nie wysyłałam.... to trochę tego będzie :) Nikii - jak tam przygotowania do wyjazdu? Pewnie entuzjazm już Was rozsadza. Bardzo bym chciała spotkać się z Wami już na obcej ziemi. Może się uda w tym roku? Mysh, pytałaś czy będę się przeprowadzać z meblami. Otoż nie. Mam dość antyków na długo. Oczywiście umiem się nadal nimi zachwycić, docenić piękno, ale mój przymusowym pobyt między nimi przez te kilka lat skutecznie zniechęcił mnie do zabierania tego ze sobą. Tak więc pewnie będę szukać jakiegoś kupca, czy coś w tym stylu na te wszystkie meble. A teraz zwierzę sie Wam z moich poważnych trosk. Jeśli los będzie nam sprzyjał, to Nastusia od września pójdzie do przedszkola, a ja do pracy.... Boję się jak cholera jak ona sobie poradzi. Każdy rodzic się boi, wiadomo. Ale większość dzieci idzie do przedszkola gdzie mówią w zrozumiałym dla nich języku...... Mogłabym skorzystać z polskiego przedszkola, ale nie chcę. Widzę po córce znajomych, że to katastrofa, bo dziecko nawiązało wyłącznie kontakt z polskimi dziećmi, od dwóch lat jest w mieszanej szkole i totalnie sobie nie radzi z angielskim. Chyba zaczynam panikować... Ale naprawdę się obawiam. Kto ją zrozumie, kto ją wysłucha, gdy zacznie płakać? Kto ją pocieszy, gdy będzie tęsknić? Cholera, martwię się tak, jakby to już miało miejsce.... może przesadzam? Elffiku, może Ty coś doradzisz? Dobra, na razie kończę i zaczynam wysyłkę. Bójcie się :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Shalla, tak sie ciesze, ze wrócilas!!! Sama widzisz, ze bez Ciebie i Kuk - glownych "animatorek" panuje tu straszna cisza. Ciekawa jestem dlaczego masz dosc antykow? Przyznam sie, ze ja nie gustuje w antykach - nie wiem czemu wydaja mi sie zimne, ponure i pelne kurzu. Owszem sa tez takie, ktorymi sie zachwycam ale raczej z daleka. Moja kolezanka wyjechala pare miesiecy temu do Anglii. Jedno dziecko roczne, drugie 6-cio letnie. Chlopiec bez jakiejkolwiek znajomosci jezyka. Tutaj zaczal natychmiast sie porozumiewac, ma kolegow, odwiedzaja sie w domu. Tylko podobno strasznie sie zlosci bo zawsze byl w zerowce ze wszystkiego najlepszy a teraz przez brak dobrej znajomosci jezyka juz nie jest orlem w kazdej kategorii. Jak najbardziej rozumiem Twoj strach ale przeciez Anastazja jest duza i madra dziewczynka, ktora na pewno sobie swietnie poradzi. Pewnie jestescie zdziwione co ja o tej porze robie w domu. Otoz pracuje teraz w innej placowce, w ktorej sa inne godziny pracy a tym samym sytem zmianowy - pierwsza od 7.30-15.30, druga 10.30-18.30 a dzisiaj pracuje wlasnie na popoludnie. Zeby nie bylo tak rozowo tutaj jestem tylko na zastepstwie (a mam tylko dwa przystanki do pracy...) do konca czerwca poza tym pozostalo mi wiele obowiazkow z mojego macierzystego oddzialu. Naprawde zapomialam juz jak to milo byc w domu o 16-tej... Srodek dnia. Moja Mala Zuza robi sie prawdziwym zlosnikiem. Ostatnio cokolwiek sie jej nie spodoba zaczyna krzyczek i wyginac sie. Obcinanie paznokci to prawdziwa walka. Jest tez mala fryga. Zawsze byla dzieckiem, ktore nie bylo specjalnie ruchliwe teraz, wyborazcie sobie, ze nie przestaje sie ruszac ani na chwile. Jest w ruchu bez przerwy. Rowniez wyprobowuje nas po wielokroc. Probuje przesuwac granice tego co wolno i nie wolno - kiedy robi cos zakazanego uwaznie na nas patrzy czy zareagujemy czy nie. Nie wiem czy Wam juz o tym pisalam, ze za kazdym razem kiedy kucnie sie przy niej kiedy broi i powtarza po raz setny, ze danej czynnosci akurat nie wolno robic to nasz maly spryciarz wtedy pokazuje "gdzie mama na nosek". Wiec jak juz dotyka tym malym, smiesznym paluszkiem nos upominajacego, to przynosi to dla Zuzy fantastyczny efekt bo natychmiast zapominamy o przewinieniu tylko mowimy z wielka radoscia, ze mamy tak rezolutne dziecko: "tak, tu mama na nosek!"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rany, Psikulcu, ale się uśmiałam! Zuza jest niesamowicie sprytna :D Zuch dziewczyna. Dzięki też za pocieszenia, ale jednak się obawiam. I pewnie jeszcze długo nie przestanę, przynajmniej dopóki nie zobaczę na własne oczy, że ona dogaduje się z dziećmi. Na razie zaobserwowałam, ze jest wobec dzieci bardzo delikatna, grzeczna i chętnie się wszystkim dzieli. Nie bije, nie przezywa i nie pyskuje. Do czasu.... Zazwyczaj na agresywne dziecko reaguje ucieczką, lub podkówką, ale jak nie ma gdzie uciec, to przechodzi do ataku... i wtedy jest chyba jeszcze gorzej, bo już nie przebiera w środkach i atakuje jak zraniony tygrys. Trochę mnie to... dręczy. Nie wiem jak reagować. Zabraniać? Z drugiej strony widzę, że dzieci są naprawdę czasem agresywne i ona musi nauczyć się bronić przed nimi. Ale jak? No, mam dylemat w każdym razie. Muszę to sobie gruntownie przemyśleć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myshko, Shalla, Psikulcu dziekuje Wam za zdjecia! Zuza w mojej swiadomosci zaczela funkcjonowac juz jako wirtualne dziecko. Nie potrafilam dopasowac zadnych opowiesci do jej twarzyczki. Teraz juz wiem jak wyglada mistrzyni zmiany tematu ;) Nareszcie moja skrzynka czyje sie odrobine dopieszczona, ale prosze o wiecej!! My jak zwykle od 6 na nogach, ale dzien wtedy taki dlugi ze mam nagle nadmiar czasu i ze wszystkim sie wyrabiam. Shalla ja teraz walkuje w sobie temat tego gdzie sie konczy kompromis a zaczynaja rzady 3-latka nad rodzicami. Dwa dni temu w centrum handlowym mielismy pierwsza scene zywcem wyjeta z programu \"niania\". Olek rzucajacy sie po podlodze w sklepie i wyjacy, bo chcial wrocic do poprzedniego sklepu gdzie byal specjalny kacik dla dzieci i gdzie chcial sie jeszcze bawic. Z jednej strony wiem ze moglismy sie z mezem rozdzielic i jedno pilnowaloby Olka a drugie robilo swoje zakupy a z drugiej czulam ze to juz nie kompromis a narzucanie nam przez Olka jak mamy sie organizowac. I po wyjsciu ze sklepu sie zaczelo! Ostrzeglam ze jesli dalej sie tak bedzie zachowywal to wracamy do domu i po 5 minutach juz siedzielismy w samochodzie. :( :( Dopiero gdy sie uspokoil juz w domu tlumaczylam mu najprosciej jak moglam ze takich zachowan nigdy tolerowac nie bedziemy. Wczesniej nie musialam tego robic bo mozna bylo do niego dotrzec z argumentami, ale tym razem byl gluchy absolutnie. Poza tym jeszcze nigdy sie tak nie zdenerwowal. A co do przedszkola, to mysle ze Nastusia spokojnie do wrzesnia opanuje taki podstawowe zwroty, ktore moga byc niezbedne w obcym srodowisku bez mamy. A reszte wchlonie jak gabka juz na miejscu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karen ko wyobrażam sobie jak się czułaś. Mnie sama myśl o czymś takim paraliżuje. My mieliśmy 2 razy taką scenę - latem ubiegłego roku. Raz w sklepie, a raz przed. Co prawda Anastazja nie rzuciła się z wrzaskiem na podłogę, ale usiadła na podłodze i oświadczyła, że chce tu zostać i nigdzie nie pójdzie. Ponieważ ja uważam, że sklep to nie najlepsze miejsce do negocjacji tak więc postawiłam jej ultimatum: albo wychodzimy grzecznie i idziemy na plac zabaw, albo będę bezwzględna. No i .... musiałam być. Tak więc wzięłam ja pod pachę i wyniosłam - kopiącą i płaczącą. Powiedziałam jej, że to wielki wstyd i wszyscy na nią patrzą, a będę ją nieść w ten sposób tak długo, aż się uspokoi. To podziałało i jakoś szczęśliwie się uspokoiła. Wtedy usiadłyśmy na ławce i była rozmowa na \"gorąco\". Odpukać od tamtej pory to się nie zdarza. Ufff. Ale co ja przeżyłam za nerwy, wstyd, koszmar jakiś. A dziś coś pozytywnego - musze się Wam pochwalić! Anastazja całkowicie sama korzysta z ubikacji. Sama sobie idzie kiedy potrzebuje, same wsiada na toaletę, załatwia się, podciera ( prawidłowo!!! ), spuszcza wodę i wychodzi. Zamurowało mnie, kiedy powiedziała: czy mogłabyś wyjść mamo? POradzę sobie sama. Nie patrz na mnie. Myślałam, że pęknę ze szczęścia. Z drugiej strony musze nieco hamować jej zapęd do samodzielności, bo nie zawsze to jest dobre. Anastazja chce sama płacić przy kasie, więc ja muszę stać za nią i patrzeć jak \"cudownie\" sieje drobniakami po całym sklepie... w ogóle chce sama robić zakupy i ja nie moge nawet koszyka nieść :( Ech, wszystko ma dobre i złe strony. Ja też juz się gubię,kiedy idę na kompromis, a kiedy daję po prostu sobą manipulować. Kiedy powinnam byc stanowcza i nie godzić się, a kiedy upieram się bez sensu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
im dluzej nie pisze na Kafeterii, tym trudniej jest mi cokolwiek napisac... podejrzewam ze znacie to doskonale niemal wszystkie... Za dwa tygodnie operuje wreszcie moja reke Karenko, i Jasiek zostal raz wyniesiony (z wesolego miasteczka) i wsadzony do samochodu natychmiast po tym, jak mnie nie posluchal i nie chcial zejsc z takiej gumowej dmuchanej konstrukcji do skakania, kiedy minal jego czas. Do dzis pamietam jaka bylam na niego wsciekla, kiedy musialam go wolac kilkakrotnie, a on udawal ze nie slyszy. No ale wsciekla bylam tez na siebie sama, bo zapomnialam ustalic z nim zasady przed rozpoczeciem zabawy :p Kurcze, nie mam problemu z rzucaniem sie na podloge i histeria w miejscach publicznych, tego Jasiek nie robi, natomiast probuje na nas wymuszac pewne rzeczy krzykiem. Chodzi o banalne sprawy, jeszcze jeden odcinek filmu, jeszcze jedno kolko na rowerze, jeszcze pare minut siedzenia w wannie, wspolne bieganie w drodze do domu i takie tam... Nie znosze tego i na razie nie potrafie wyplenic, pomimo ze do znudzenia spokojnym tonem powtarzam mu ze moje radary nie odbieraja krzyku, ze nic nie rozumiem, ze musi powiedziec mi \"normalnie\" o co mu chodzi i ze jesli bedzie krzyczal, to na pewno nie spelnie jego proby. Powtarzam to w kolko i zawsze i ciagle od nowa, i na razie skutkow dalekosieznych brak. Natomiast musze Wam powiedziec, ze jestem z niego dumna, jesli chodzi o podejscie do siostry. Jasiek jest delikatny do tego stopnia, ze kiedy ja karmie mowi do mnie szeptem :) Od razu wyjasniam dlaczego tak jest: Pole rozprasza najmniejszy ruch wokol i jak tylko ktos mowi przestaje jesc i nie da jej sie zapedzic spowrotem do cycka. I mowi szeptem kiedy Pola zasypia... Uwielbiam go za to. Wiem ze wiele mam twierdzi, ze mlodsze dziecko powinno byc przyzwyczajone do spania i jedzenia w halasie, a starsze nie powinno chodzic na palcach kiedy mlodsze spi, ale wiem tez, ze u nas gdyby Jasiek czasami przez chwilke nie pochodzil na palcach, to Polka nie spalaby w ogole. Do pewnego wieku spala nawet jesli dookola jej wozka Jasiek i Sarah biegali krzyczac w nieboglosy, ale potem to sie nagle skonczylo i teraz byle co jej przeszkadza. I tu dochodzimy do delikatnej kwestii snu Poli :) ...ktorej jednak nie rozwine, bo nie chce jeczec :p powiem tylko ze chodze niewyspana do granic wytrzymalosci (i zwalam to na cycka - upraszczajac chodzi o to, ze dziecko na cycku robi co chce) Shalla, musisz sie postarac nie panikowac w kwestii przedszkola w Anglii, albo przynajmniej nie dac poznac po sobie ze panikujesz... Co ma byc to bedzie, znaczy Anastazja musi sie zintegrowac i zintegruje sie na pewno swietnie (wczesniej badz pozniej). Daj jej czas. Mozliwe ze przez pierwszych kilka tygodni/miesiecy nie bedzie chciala mowic w ogole, a potem nagle przemowi pelnymi zdaniami, musisz byc przygotowana i na taka ewentualnosc. Nasluchalam sie wiele historii dzieci w nastusiowej sytuacji i czesto powtarza sie taki schemat. Sama sie przekonasz jak szybko zaczniesz martwic sie o jej polski :) Aha, i jesli trafi Ci sie jakas \"madra \" przedszkolanka, ktora bedzie Ci radzila mowienie do dziecka w domu po angielsku zamiast po polsku, zeby jej \"pomoc\", to blagam nie sluchaj! Owszem angielskiego jej ucz, w angielskim pomagaj, graj w gry slowne, ale mow tylko po polsku. W ogole poradzilabym Ci poszukanie jakiejs fachowej literatury na temat dwujezycznosci, bo Twoja corka w tym wieku ma jeszcze jak najwieksze szanse na dwujezycznosc. Nie polecam mojej ksiazki, bo moja jest po francusku. dobranoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mysh, Jasiek jest super bratem. Naprawdę to imponujące, co o Nim piszesz. Chyba każda mama marzy o takiej relacji swoich dzieci. Co do Anastazji - dziekuję Ci za cenne wskazówki. Ja mam z nią taką zasadę, że w domu rozmawiamy po polsku, a po angielsku tylko podczas czytania książeczek, albo zabawy. W domu będą jeszcze dziadkowie, z którymi porozumiewać się będzie po polsku, więc raczej zachowa ten język. W każdym razie dołożę wszelkich starań. No i mamy tam wielu polskich przyjaciół. Jestem ciekawa jak się na to wszystko zapatruje Nikii. Hej, odezwij się Nikii ! :D Tak czy siak, na razie najważniejsze, to wyrwać się stąd!!!!!!!!!! Już nie wspomnę o marzeniach o dobrej pracy.... Tak sobie po cichu marzę o jakimś laboratorium... Chciałabym działać na polu naukowym, kurde, po coś w końcu kończyłam te studia. Ale czy ja nie chcę od życia zbyt wiele?... Ale jak pisze chyba Karen ka - choćby z nieba lał deszcz strumieniami..... jeśli podstawisz naparstek..... no to ja odstawiam wiadro :) I zobaczę co z tego będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Witajcie! Ale zrobilo mi sie milo kiedy tu weszlam i okazalo sie, ze mam co czytac (a jak napisala Mysh - tez im dluzej nie pisze tym trudniej mi to przychodzi). Mysh, nie dalej jak dwa dni temu myslalam o Twoich dolegliwosciach zwiazanych z reka. Dobrze, ze masz juz ustalony termin operacji. Czy po urodzeniu Poli dolegliwosci przynajmniej troche sie uspokoily? Pamietam jak obawialas sie, ze nie dasz sobie rady z noworodkiem i chora reka. Jezeli chodzi o Twojego Jaska to zawsze mam wrazenie, ze jest to wyjatkowo dojrzaly i dorosly "osobnik". Zawsze tez wydaje mi sie, ze jest bardzo powazny. Karenko, teraz postaram sie przesylac czesciej zdjecia bo nieco wystraszylas mnie stwierdzeniem o wirtualnym dziecku. Jeszcze pomyslicie sobie, ze ja w ogole zadnego dziecka nie mam tylko tak udaje na uzytek pisania na forum :) :) :) Moja Zuza, jak juz kiedys pisalam jest wielka zlosnica. Nawet dzis kiedy Jej Tata myl lazienke koniecznie chciala tam wejsc i broic a przynajmniej bawic sie butami w przedpokoju. Na zadna z tych rzeczy nie chcialam zezwolic wiec wiazalo sie to z krzykiem, prezeniem i wyginaniem calego ciala i bez ustanku podazaniem w zakazanym kierunku. Zastanawiam sie czy pod tym wzgledem nie bedzie to klasyczne dziecko z Super Niani. Jak temu zaradzic skoro do tak malego dziecka nie docieraja jeszcze zadne argumenty? Najdziwniejsze jest to, ze przy niani-Patrycji wcale ale to wcale nie prezentuje takich zachowan. Czasem czuje sie jak zla matka bo przy Patrycji jest dzieckiem idealnym. Co do Patrycji wydaje nam sie, ze zbyt malo aktywnie spedza czas z Zuza i za duzo nosi ja na rekach. Po zastanowieniu uznalismy, ze przeciez tak naprawde o taka nianie nam chodzilo. Najwazniejsza sprawa bylo znalezienie niani, ktora poprostu bedzie dobra dla naszego dziecka. W tej kwestii nie mozna Patrycji niczego zarzucic. Naprawde opiekuje sie Zuza super. Jest dla niej dobra i delikatna a Zuza za nia przepada. I jeszcze w kwestii nocnika. Dziewczyny, jak w ogole nauczyc dziecko (czy nawet podejmowac jakiekolwiek proby uczenia) korzystania z nocnika, kiedy caly czas sie przemieszcza i nie zatrzymuje nawet na chwile. Przeciez nie sposob posadzic Zuze na nocniku a co dopiero sklonic do siedzenia na nim zeby przynioslo to jakis efekt... Pozdrawiam,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ciekawe czy zdaze napisac wszystko to, co mi sie wlasnie nasunelo na mysl... Shalla, trzymam kciuki za calej sily za wyrwanie sie, za prace marzen, za Nastusie, za wszystko :) Tez jestem ciekawa na jakim etapie jest teraz Nikii... Psikulcu, reka ma sie duzo lepiej nie tyle po narodzinach Poli, co po cudownym zastrzyku, ktory uspil bol nie na kilka tygodni, ale od razu na pare miesiecy. Tak naprawde to czuje ja dopiero od niedawna (z trudem przychodzi mi pchanie wozka czy dotrwanie do konca podawania lyzeczka sloiczka z przecierem), ale to nie ma nic wspolnego z tamtym ciazowym, okropnym bolem, i cale szczescie. Moment na operacje staralam sie wybrac najlepiej jak mozna, nie za wczesnie (bo dziecko malenkie), nie za pozno (bo przed nami dwa spore wyjazdy wakacyjne i wtedy reka musi byc spowrotem w pelnej formie), jednego nie przewidzialam: nie przewidzialam ze Pola bedzie tak dlugo jadla z cycka i ze nie bedzie chciala butli, bo ona ma takie widzimisie i juz :( Dlatego na razie jestem cala przerazona, jak to bedzie, jak ona bez tego cycka przezyje, jak ja przezyje nagle odmawianie, jak, jak, jak ????? Dopiero jutro mam wizyte u anestezjologa i wtedy sie dowiem czy trzeba ja bedzie nagle odzwyczaic, czy wystarczy nie dawac jeden dzien, dwa dni, trzy dni ??? Dnie przezyjemy, bo ona przeciez jada juz inne rzeczy, ale co z nocami ? Widze je jako pasmo nie konczacych sie placzow... a moze bedzie wlasnie odwrotnie ? moze brak cycka w gotowosci przez cala noc, pod nosem niemalze, sprawi ze Pola zacznie lepiej sypiac w nocy ? Sto pytan bez odpowiedzi... Jedno jest pewne: w tym stanie wiecej niz wyjatkowym bedzie z nami moja mama. Kiedy tylko jej powiedzialam, ze mam dokladna date zabiegu, na drugi dzien miala juz kupione bilety na samolot !!!! oj, musze konczyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myshko, kiedy ja odstawialam Tobiasza od piersi, w 9. m-cu jego życia, tez mialam przerażenie w oczach. Musialam to zrobic, bo zaszłam w ciążę, ale kompletnie sobie tego nie wyobrażałam. Już wcześniej przy próbach \"przeciągania\" nocnych karmień Bąk darł się jak opętany, aż dwa razy chciałam jechac z nim na pogotowie, bo wydawalo mi się niemożliwe, zeby on tak przeraźliwie plakał z głodu. A kiedy nadeszła ta noc, gdy miał po raz pierwszy przeżyć bez cyca-zasnął jak zwykle i nie obudził się do rana!!!!On, ktory wstawał co 2h na jedzenie, przespał calutką noc i obudzil sie rano na kaszę...Nie wiem, jak to się stało, ale -cuda się zdarzają:) Życzę Wam tego z calego serca. Karenko, napisałaś o buncie Olka i zaniepokoiłaś mnie-niby wiedziałam, ze za lekko być nie może, ale jakoś nie umiem sobie wyobrazić,, żeby Tobiasz, taki karny, posłuszny i dający sobie wiekszość rzeczy wytlumaczyć, mógł odstawić mi taką szopkę:O Powyższe sytuacje tylko dowodzą, ze dzieci lubią zaskakiwac:) U nas róznie, mieliśmy cięzkie dni po usg w poniedzialek, gdy okazało się, że mała nie rozwija się tak jak powinna (ma za małą głowkę). jestem po badaniach na toxo i cytomegalię, wszytsko ujemne,ale sądne usg za 3 tygodnie powinno rozstrzygnąć sprawę. Teraz już nie stresuję się tak mocno, jestem w miarę dobrej myśli...ale sprawy róznie mogą sie potoczyć i czasem się boję. Nie dojrzałam do bycia mamą dziecka chorego:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Psikulcu, dopiero doczytalam- Tobiasz do dzis przy opiekunkach jest aniolkiem, rzadko sie buntuje, stawia, oponuje. Rodzice, to jednak rodzice. Z nimi toczy sie walke całe życie, po to, by stac się dorosłym-dlatego rodzice muszą byc dorośli, zeby tej walki nie traktowac serio, tylko jak te konskie zaloty:) Nie myśl więc, ze jesteś złą matką-jesteś po prostu matką, a opiekunka to nie to samo:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pszczola trzymam kciuki za wynik kolejnego usg. Nie bardzo wiem jakie kryteria stosuja przy takich badaniach. Chodzi o rozmiar glowki w stosunku do ciala czy do wieku ciazy? Wiem ze czasami przesadzaja w tych wynikach w jedna czy druga strone. Olek mial sie urodzic jako ponad 4 kg gigant, tak twierdzono na podstawie badania przed porodem. A urodzil sie z waga 3,5 kg. Moim zdaniem to spora rozbieznosc, wiec moze sie okaze ze ten niepokojacy Cie wynik bardziej wynikal z niewlasciwego pomiaru. Co do Olka, to on nigdy nie byl karny i posluszny ;) Chociaz to byla pierwsza tego typu scena, bo jakies tam wczesniejsze kaprysy udawalo sie zalatwiac krociutka rozmowa i bylo po sprawie. Oczywiscie biore poprawke na to ze od kilku dni byla brzydka pogoda i Olek siedzial zamkniety w domu (czego nie znosi), a tu nagle wyjscie z domu, super plac zabaw i w dodatku inne dzieci. Wiec oszal ze szczescia. No, ale kiedy mama mowi „dosc” to ma to oznaczac „dosc” i negocjacje nie wchodza w gre. Nie wiem czy w poprzednim poscie pisalam ze on mnie potemd wa dni przepraszal za tamta scene, wiec licze na to ze cos zrozumial. Myshko za Twoja reke i opercje tez mocniasto trzymam kciuki. Oby wszystko ulozylo sie dobrze i w szpitalu i organizacyjnie w domu i w przypadku apetytu i snu Poli. Domyslam sie jak Ci sie musi robic cieplo na sercu gdy Jasiek wykazuje taka deliktanosc w stosunku do potrzeb Poli. U Olka z tym wyczuleniem na potrzeby innych dzieci bywa naprawde roznie. Twierdze ze to troche brak „poligonu doswiadczalengo” w postaci przedszkola lub rodzenstwa. Mysle ze nie wszystkie slowa i na kazdym etapie rozwoju docieraja do dziecka, czasami trzeba doswiadaczyc pewnych rzeczy w dzialaniu. Wczoraj np przerabial odmowe. Bylismy na imprezie w pracy u mojego meza. Byly tez tance, na ktore Olek szykowal sie od ponad tyg. Codziennie rano budzil sie z pytaniem czy to juz ten dzien w ktorym bedzie tanczyl. I kiedy rozbrzmialy pierwsze takty muzyki Olek zaczal wypatrywac partnerki do tanca. Byly 3 w wieku od 2 do ok 5 lat. Zbieral sie w sobie ok 20 min nim odwazyl sie podejsc do pierwszej. Podszedl z niesmialym usmiechem i zapytal: Chcesz tanczyc. Ulsyszal: nie. Wrocil do mnie biegiem tak zawstydzony ze kiedy sie wpil w moje koszule to az nie oddychal z wrazenia. :( Jeszcze go chyba nie widzialam tak zawstydzonego. Po pol godzinie sprobowal z druga dziewczyna i byla powtorka scenariusza. Przy trzeciej poprosil zebym z nim poszla, niestety dziewczynka tez nie chciala z nim zatanczyc. No i wtedy juz byl placz, bo Olek porzucil wszelka nadzieje. Chcial juz wracac do domu i w kolko powtarzal: brzydkie tance, brzydkie tance. Przezywal to przez sen i rano po przebudznieu rowniez. Taka trudna dla niego o zrozumienia lekcja, ze nawet kiedy ma dobre zamiary to ta druga strona ma prawo powiedziec: nie. Psikulcu moje doswiadczenie z niankami jest zerowe, ale mam takie zdanie na ten temat. Jesli w tej opiece dziecku nie brakuje dobrych uczuc ze strony opiekunki to najwzniejsza rzecz. Nawet najwieksza kreatywnosc nic by nie dala gdyby zabraklo w tym wszytskim ciepla i szczypty milosci. I to slowo „milosc „ nie jest przesadzone. Kiedys na wakacjach byla opiekunka malego szkraba i gdy po 3 miesiacach wracalam do domu to ryczalam jak bobr. Minelo 10 lat a mnie na wspomnienie malego Frania dalej sie robi cieplo na sercu. :) Shalla wiadro! :) :) 10 wiader! Wiatr w zagle i plyn ku spelnieniu najskrytszych nawet marzen!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No jak miło! Okazuje się, że wszystkie żyjecie i nawet pamiętacie jak się stuka w klawiaturę! Cudnie! Uwielbiam tu zaglądać, gdy jest tyle nowości od Was. Myshko, ja też trzymam kciuki za Twoją operację i spokojne odstawienie Poli od piersi. Jak mówi Kuk - największe przykrości nas zawsze zaskakują. A skoro sie czegos spodziewasz, to sie na pewno nie zdarzy ;) I oby!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karenko, niestety znam swojego lekarza dobrze, wiem, ze nie panikuje bez uzasadnionych podejrzeń- próbował mnie uspokajać, twierdząc, ze mała leży miednicowo i stąd moga być błedy w pomiarach. Ale po pierwsze wszytskie moje dzieci leżały miednicowo i pomiary były ok, a po drugie już na wcześniejszym usg, jak mi wyznał, była rozbieżnośc pomiarów głowki w stosunku do reszty ciała i tyg. ciąży-więc coś nie gra. Mimo to, pociesza mnie fakt, ze cytomegalia i toxo wykluczone, to największe zagrożenia, więc oddycham z ulga na moment i liczę na wersję optymistyczną-że przyjdzie mi rodzić dziecię zdrowe z małą głowką po prostu:) I jestem pod wrażeniem Twojej opowieści o tańcach Olka. Czy Ty zareagowalaś na to z takim spokojem, jak tu na cafe z opisu to wynika? Ba ja chyba mam zapędy na nadopiekuńczą mamusię-serce mi pęka, gdy widzę, ajk moje dziecko doświadcza odrzucenia:O Pewnie to stąd, ze ja to mocno przeżywałam w podstawówce, i do dziś znam ten smak, ale muszę się brać w garść, żeby nie ingerowac i nie osladzać na siłę zycia Tobiaszowi... O zabawkach jeszcze chcialam dorzucic swoje trzy grosze. Otóż ja teraz już jestem po fazie, gdy chciałam kupić Tobiaszowi wszystko, a nie było nas stac-więc chciałam kupić bardziej dlatego, ze nie mogłam, niż żebym uważała, że mu te zabawki potzrebne. Teraz ciągle u nas skromnie, ale zabawki lubię Bączkowi kupować, selekcjonując je starannie. Gry planszowe, klocki, na Dzień Dziecka upragniona kolejka za ostatnie pieniądze (zaraz zaczynam przekonywać na ten wydatek Trutnia). Natomiast samochodom, pluszakom i ubraniom w prezencie mówimy zdecydowanie NIE!!!!W ogóle to jestem zwolennicza kupowania niestandardowych zabawek-na urodziny Bąk dostał od nas wózek dziecięcy (bo chciał), pare miesięcy temu kupiłam mu żelazko dla lalek (podpatrzył u znajomej Julii). Znajomi pukają się w głowę, ale ja to uważam za dobra inwestycję mimo wszytsko-przynajmniej chłopak nie zginie nam w stosie samochodów otrzymywanych przy każdej okazji:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pszczoła, nie martw sie na zapas. Jestem pewna, że los już wystarczająco Cię doświadczył i nie wierzę, by czekał na Ciebie jeszcze jeden cios. Tak po prostu nie może być. Może nasz świat nie jest ostoją sprawiedliwości, ale mimo wszystko ja naiwnie ufam w opiekę \"tych na górze\" i uważam, że teraz czas, żeby los Ci wynagrodził wszystkie smutki piękną, wspaniałą, zdrową córeczką! I tego Ci życzę z całego serca. Wspomnij przeżycia Kuk, które wszystkie tu przeżywałyśmy, kiedy wyniki badań w ciąży wyszły marnie. Szczęśliwie okazały się pomyłką!!!! A przecież przy współczesnej medycynie i technologii takie pomyłki prawie się nie zdarzają. A jednak! Bądź dobrej myśli, bo Twoje nastawienie jest też bardzo ważne. Wizualizuj piękne zdrowe dziecko. Moze to brzmi śmiesznie, ale ja bardzo wierzę w moc wizualizacji i afirmacji. Jeszcze o zabawkach - będąc teraz na etapie pakowania ze zdumieniem zauważyłam, że po spakowaniu niemal wszystkich zabawek Nastusi wyszło mi tego... 2 kartony ( takie jak po średnim telewizorze ). Czy ja jestem wyrodna matka? No, do tego dojdzie jeszcze mały karton z książeczkami i konik na biegunach. Ale odnoszę wrażenie, że Nastusia naprawdę woli inne rozrywki... Np. łażenie po drzewach ( prześlę Wam dziś zdjęcie ). No i malowanie. Dać jej blok, pędzle, farby i nie ma dziecka na pół dnia. Zdecydowanie należę do rodziców, którzy wszelkie zabawki kupują dla siebie, nie dla dziecka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pszczola wiec tym bardziej trzymam kciuki zeby sie okazalo ze to tylko taka uroda Malej. A co do mojego reagowania w takich sytuacjach jak ta na tancach, to uwazam ze absolutny spokoj to jest to co najlepszego mozemy w takiej sytuacji zrobic. Gdybym sie zaczela nad Olkiem rozczulac jeszcze bradziej by sie rozkleil i utwierdzil w przekonaniu ze spotkala go jakas wielka krzywda. Owszem bylo mi przykro, ale w parku czasami zdarza sie ze Olek jednym dzieciom pozwala sie bawic swoimi zabawkami a innym nie. Na drugi dzien na spokojnie te sytuacje z imprezy wykorzystalam jako przyklad na to jak sie czuja te dzieci z ktorymi on sie nie chce bawic. ( a nie moge go do tego zmuszac) Moze cos do niego dotarlo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×