Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zabka

TERMIN W GRUDNIU

Polecane posty

Wpadlam na momencik zameldowac, ze wrocilismy. Walizki jeszcze nie do konca rozpakowane, wrazenia jeszcze swieze, swiezutkie, ale ciesze sie ze juz jestem w domu. Ja jestem powsinoga z natury, ale dwa duze wyjazdy w ciagu jednego lata, w tym drugi to wyjazd niemal obajzdowy (mieszkalismy w trzech roznych miejscach, czyli trzykrotnie pakowalismy wszystko i rozpakowywalismy od nowa), to jednak sporo dla podwojnej mamy, ktora i bez tego ciagle musi miec gotowy plecaczek z pieluchami, zupkami, deserkami, napojami. Odkrylismy piekne zakatki, ale o tym moze kiedy indziej. (jak sie pozbieram to zasypie Was zdjeciami chociaz !!!) Z przejeciem przesledzilam Wasze posty adaptacyjno-przedszkolne... Mnie to bezposrednio nie dotyczy, ale z latwoscia postawilam sie na miejscu niektorych z Was... Karenko, podejscie tej opisanej przez Ciebie przedszkolanki to jest skandal! Ciesze sie, ze jednak udalo Ci sie byc ponad to, no i najwazniejsze ze Olek odnalazl sie w tym przedszkolu niezaleznie od tego co ta \"profesjonalistka\" mysli sobie tam w tej swojej malej ciasnej lepetynce o Was, Waszych relacjach czy o dwujezycznosci. Shalla, pewnie troszke czasu musi uplynac zanim wszystko sie zorganizuje i zacznie dzialac jak w szwajcarskim zegarku, jestem pewna ze wszystko po kolei sie ulozy, bedzie samochod i praca i przedszkole, bo jak napisalas, innej opcji nie ma. A do tego przedszkola nie da sie dojechac inaczej niz samochodem? Nikii, trzymam kciuki z calej sily! Zamknelas jedne drzwi, drugie stoja przed Toba otworem. Przed Toba spore wyzwanie, ale Ty przeciez dasz rade, jestes cholernie silna kobieta. Katrin, przykro mi... Pszczola, wiecej zdjec! wiecej zdjec! wiecej zdjec! Psikulcu, ok, masz zaleglosci w pracy, to sie zdarza po wakacjach, ale napisz choc slowko, jak bylo! Cudnie? Bylo? Dziewczyny, ide bo juz nie widze liter na klawiszach Jeszcze tylko dziekuje Wam za zdjecia. Kuk, Twoje mnie urzekly, urzekly Jaska i w ogole cala rodzine. Jutro ja Was zasypie, jesli mi sie uda tu zasiasc na chwilke... Mysh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myshko - cudne te Wasze zdjęcia!!!!! Te widoki, krajobrazy i pejzaże! Coś wspaniałego. Ja uważam, że podróżowanie z dziećmi jest wspaniałę i ma totalnie inny wymiar niż zwykłe podróże. To nic, że troszkę czasem kłopotów, ale to jest właśnie to, co porusza we mnie wszystkie struny - pokazywać dzieciom świat, odkrywać przed nimi te wszystkie wspaniałości, uwrażliwiać je na piękno otaczającej nas przyrody. To jest bezcenne! Za resztę można zapłacić karta mastercard :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla, święte słowa!!!Bardzo mnie w macierzyństwie fascynuje to pokazywanie świata dziecku, i to, ze chce sie robić wszytsko, aby ten świat pokazać z jak najlepszej strony:) Że zamiast siedzenia na kanapie przed TV chce się iść na Święto Latawca, do Muzeum Piernika albo po prostu na odkrywczy spacer po parku:) Jeśli ktoś nie ma możliwości wyjechać daleko daleko oczywiście:) Elffiku, uświadomiłaś mi, że nie mam za grosz zaufania do placówek edukacyjnych:( Wszystko przez to, ze jestem niedouczonym pedagogiem po praktykach w przedszkolu właśnie:O Było to dla mnie niedobre doświadczenie, bo się zraziłam do przedszkola, i posyłam Tobisia tylko dlatego, ze to jest mu potrzebne, ale nie spodziewam się za wiele dobrego. A jeśli chodzi o dni adaptacyjne, to wybacz, ze czepię się szczegółu, ale przecież w trakcie tych dni tez sa sytuacje, ze jedne mamy zostają z dziećmi, a inne nie mogą..I co wtedy? Mam nadzieję, ze choć Bączek dołącz do nowej grupy dopiero w marcu, pozwolą mu wdrażać się pare dni z pomoca mamy lub taty (dobra uwaga z tym przywiązaniem dziecka do matki, faktycznie lepiej, zeby truteń go tam odprowadzał:) Jestem niesprawiedliwa, wiem, na pewno jest cała masa dobrych przedszkolanek, które nie mają zwyczaju krytykowac rodziców przy dziecku, i nie traktują gorzej dzieci tych rodziców, którzy nie przypadli im do gustu (bo np. maja czwórkę dzieci, a nie standardową parkę:O ) Miałam pecha, bo na takie nie trafiłam:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myshko - oczarowaly mnie Wasze fotki :) CUDO!!! Zazdroszcze takich podróży ... pszczoła - u mnie na dniach adaptacyjnych takiej opcji nie było (tzn. zostawienia dziecka samego)- wyrażnie na 1 spotkaniu powiedziałam co to są za dni, po co są i jaki mają cel - i ze to nie czas na zostawianie dziecka w obcym miejsciu z obca pania Jesli z dzieckiem nie mogla przyjsc mama - musial to byc babcia/ciocia/wujek - ale nie samo dziecko Kazdy nauczyciel ma swoje pomyslu i rozwiazania - ja zastosowalam wlasnie takie jako optymalne (bo idealnego nigdy nie ma) a co do marca - w marcu juz nikt w maluszkach nie placze :) chyba ze wlasnie takie nowo przyjete dziecko - wiec raczej nie ma przeciwwskazan zebys posiedziala z malym (ale to tylko MOJE zdanie)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a co do nauczycieli w rpzedszkolu - sa rozni - tak jak w szkolach - i tak jak rozni sa ludzie ... jest swietny budowalniec - i patracz; ksiadz z powolania - i pedofil na tym samym stolku ; dobra ksiegowa - i taka ktora zbytnio liczyc nie umie .. itd itp - w klazdym zawodzie sa rozni fachowcy bo wszyscy jestesmy TYLKO LUDZMI :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a tak w ogole to jetem niewyspana na maxa,boli mnie glowa i nogi -cala noc balowalam na panienskim mojej naj przyjaciolki a moje bezlitosne dziecie obudzilo mnie przed 9 (usnelam okolo 6 rano ..) za tydzien ide do niej na wesele a jeszcze nie mamy butow - ani ja ani amelia ... mam nadzieje, ze w srode kupie w pierwszym sklepie do ktorego wejde hehe (wczesniej nie dam rady wybrac sie na zakupy)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny! Kupiłam samochód! Nareszcie! Mam fajnego starego złoma! Cudowny! A jak pięknie rzęzi! Żebyście to słyszały! O melodio! Jakoś dojechałam nim do domu. Teraz tylko trzymać kciuki, żeby nie rozpadł się w drodze na zakupy :D Jutro jadę zapisać Nastusię do przedszkola. Oraz składam dwa kolejne podania o pracę. Kości zostały rzucone. Rzucam się na pełną wodę, gorzej nie będzie, więc tylko musi być lepiej. Módlcie się za tych, których spotkam na drodze. W każdym razie samochód wycieraczki ma sprawne, a to już wystarczy, żeby ścierać krew z szyby i jechać dalej!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla, ja Cie po prostu uwielbiam za Twoje podejscie! Tak trzymaj, kobieto! A co do podrozy, to juz oczywiscie moglabym jechac znowu, pokazywac dzieciakom swiat :D Chyba jednak musze konczyc, bo dzieciaki robia wlasnie porzadki w szafkach ;) Wiecie co jest fajne, ze one zaczely sie razem bawic, ze sa juz stale puknty dnia kiedy oni razem rozrabiaja, szaleja, turlaja sie, chowaja, albo np. Jasiek bawi sie w pilota samolotu, helikoptera, promu kosmicznego badz kolejki linowej (zaleznie od humoru) i chce zeby ona \"uczestniczyla\" w zabwie, Pola jest wtedy stewardesa, drugim pilotem, pasazerem, astronauta i tak dalej. Jasiel prosi mnie zebym ja posadzila w \"kabinie pilota\" badz \"kabinie pasazerskiej\", ja ja sadzam, a potem slysze: mamo, ona mi rozwala ekran kontrolny, mamo, ona otwiera kabine, mamo, ona nie chce zapiac pasow :D uwielbiam to. W ogole to Pola w ciagu ostatnich tygodni czyli w ciagu podrozy, zrobila niebywale postepy, raczkuje, bije brawo, chowa sie i pokazuje na zawolanie, macha raczka na pozegnanie, rozumie doskonane takie zwroty jak \"daj mi\" i daje, \"pokaz co masz\" i pokazuje, wydaje mi sie szalenie komunikatywna no i jest bardzo uparta i zlosnica, tutaj nic sie nie zmienilo :) idziemy na grzyby wlasnie, ciekawe czy cos znajdziemy :) mam nadzieje ze przynajmniej pare lisci do ususzenia i przyklejania na kartce na razie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Dziewczyny, czytam Was ale nie mam sily nic napisac. To co sie dzieje u mnie w pracy przekracza wszelkie granice (tak, tak, bank, w ktorym pracuje to ten, o ktorym tak glosno bylo ostatnio w mediach). Temat mojego bezposredniego przelozonego to w ogole osobna kwestia - moznaby na jego przykladzie pisac podrecznik psychiatrii. Poza tym przede mna kolejne dwutygodniowe szkolenie. Brak mi slow, nawet pisac o tym nie mam ochoty. Tak wiec tylko chcialam serdecznie podziekowac za wszystkie piekne zdjecia. To niesamowite jak te dzieci rosna i sie zmieniaja, najbardziej zawsze zadziwia mnie Kukowa Ania, a potem zaczynam liczyc i przypominam sobie, ze jest przeciez tylko dwa i pol miesiaca mlodsza od mojej Zuzy :) Obiecuje przysiasc w najblizszy weekend i powysylac wreszcie nasze zdjecia z Turcji. Serdecznie pozdrawiam a szczegolnie mocno caluje naszego dzielnego przedszkolaka Olka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeżdżę!!! Jeżdżę jak szatan!!!! Ach, zapomniałam, jak ja to kocham!!!! Przeżyłam nawet jedno tankowanie! Przewiozłam w środku 3 gigantyczne tuje i rodzinę jednocześnie ( przypominam, ze to cienias ) - ponieważ do tej pory nie udało mi się otworzyć bagażnika. Swoją drogą ciekawe dlaczego? Hmmm , jak myślicie? Może powinnam sprawdzić, czy wewnątrz nie rozkłada się jakiś truposz? 3 dni.... już powinno być czuć. A tymczasem zapisłam dziś Nastusię do czegoś na kształt przedszkola. Niestety, to coś funkcjonuje jedynie przez 2 godziny w ciągu dnia, ale lepsze to niż nic. Szukam dalej czegoś na stałe. Na razie będę ją wozić w to miejsce, ale może znajdę wreszcie coś za mniej niż 600 Ł miesięcznie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, ciągle zapominam Wam opisać najważniejszej rzeczy! Otóż jak wiecie Nastusia zawsze spała ze mną. Od urodzenia. No, z małą przerwą kilku miesięczną, kiedy bardzo chciała i spała w swoim łożeczku, choć na moje wyciągnięcie ręki. Otóż obawiałam się, szczególnie, że wszędzie mnie ostrzegano, że po przeprowadzce bardzo źle zniesie \"wysiedlenie\" do osobnego łóżka, a co gorsze - nawet pokoju. A tymczasem.... miła niespodzianka! Anastazja sama po myciu biegnie do swojego pokoju, wskakuje do łóżeczka i jeśli jest zbyt zmęczona na bajkę po prostu sama zasypia. Rano przychodzi do nas dać buziaka, lub też brutalnie wskoczyć z jakimś straszliwym bojowym okrzykiem :) Straszliwie mnie to cieszy, bo bardzo się bałam tych przejść związanych z samotnym spaniem i to daleko od mamy. Ufff, jeden problem z głowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla brawo! Tak trzymac! Sila optymizmu to wielka sila. A w poblizu nie ma przedszkoli panstwowych? Myshko dzieki za zdjecia. Sa wspaniale! Wysokosci imopnujace. A zdjecie z Jaskiem biegnacym za kogutem po prostu fantastyczne. Widze ze wyprawa naprawde sie udala. Elffiku buty kupione? Nie odzywalam sie kilka dni bo nie chcialam ciagnac wiadomego tematu. Chcialam poczekac do tego tygodnia i zobaczyc co sie bedzie dzialo. Olek do przedszkola od poniedzialku chodzi chetnie, ubiera sie bez kaprysow i przy wyjsciu zegna sie ze mna, caluje i idzie sie bawic. Panie go chwala, mowia ze zachowuje sie jak ryba w wodzie. Od mam innych dzieci dowiedzialam sie ze Olke jest ich przyjacielem. Bo moja rozmowa z nim na ten temat wyglada tak. -Masz przyjaciol w przedszkolu? -Tak. -A maja jakies imie? -Tak -Jakie? -Koledzy - Ale jak sie zwracasz do tych kolegow? -Chlopczyki. Wyciagnac od Olka jakis konkret to nie lada wyzwanie. A na pytanie co robili w przedszkolu, Olek odpowiada zawsze: nic. Wypisz wymaluj jakas reklama. Jeszcze ostatni jego tekst. Ja mowie: Jestes taki pyszny ze zaraz cie zjem. A Olek autentycznie zmartwiony: - Mama, ale ja nie jestem ugotowana. (caly czas mowi o sobie w rodzaju zenskim) Wracjac jeszcze do tekstow na temat adaptacji w przedszkolu to nigdzie nie znalazlam wskazowki do odseparowania dziecka w taki sposob od rodzicow. NIGDZIE. Mysle ze dostalam jakiegos zacmienia umyslowego ze na to pozwolilam. To prawda ze czlowiek uczy sie cale zycie. Przy drugim dziecku nigdy na to nie pozwole. Myshko a z tym byciem ponad to, jest tak troche z wyboru troche z koniecznosci. Kazdy ma cos za uszami, kazdy czasami robi i mowi rzeczy glupie, na miare swojej swiadomosci. Gdybym za kazdym razem gdy moj swiatopoglad zderzy sie z tym przedszkolanki chciala Olka przenosic to pewnie wkrotce zabrakloby przedszkoli w Rzymie ;) Olek lubi swoje przedszkolanki i to dla mnie musi byc najwazniejszym kryterium oceny. Psikulcu dzieki za czulosci, czekam na zdjecia. Milego wieczoru.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, ja nie wiem jak się Wam udało przebrnąć przez te pierwsze przedszkolne chwile. No nie wiem. Czytam, ale nie rozumiem jakoby co czytam. Opisze Wam co u mnie.... No więc okazało się, ze są także przedszkola państwowe i bezpłatne. Hura. Jedno jest bardzo blisko mnie. Hura. Jest świetne. Hura. Drugie jest nieco dalej przynależy do najlepszej w rankingu szkoły, więc zapisanie tam dziecka graniczy z cudem. Ale mnie się udało. Hura. Mogę zostawać z małą jak długo chcę. Hura. Jest czysto i przyjemnie, a grupy malutkie i przyjazne. Hura. I to na tyle \"hura\". A teraz schody. Państwowe przedszkola są czynne od 9:00 do 15:00 i ani minuty dłużej...... Krótko mówiąc idąc do pracy nie ma możliwości zawieźć i przywieźć dziecko, chyba że dysponujesz nianią lub babcią z prawem jazdy i trzecim ( jak w naszym przypadku ) samochodem..... Gdyby było mnie stać na nianię z samochodem, to również byłoby mnie stać na prywatne przedszkole ( czynne od 8:00 do 18:30 ). Kółko się zamyka. Totalny bezsens. Wygląda na to, ze musze iść do pracy, zeby móc opłacić przedszkole, żeby móc iść do pracy. Cholera, czy w tym kraju ktoś myśli????? Drugi schodek, a w zasadzie K2 pojawił się przy mojej próbie opuszczenia przedszkola. :( Anastazja grzecznie się ze mną pożegnała, posłała buziaczka, stwierdziła, ze mogę sobie już iść i.... pół minuty po moim wyjściu dostała ataku takiej histerii, że gdybym tego nie usłyszała i nie wróciła, to chyba wezwaliby pogotowie :( Było naprawdę bardzo źle :( Wystraszyłam się nie na żarty :( Uprzedziłam wcześniej przedszkolanki, ze Anastazja nie znosi dotyku obcych osób - czasem nawet wzroku i żeby postarał się zawsze dać jej czas, aż sama się uspokoi. Widziałam jak bezradne były, kiedy Anastazja wpadła w ten stan, gdy wyszłam. I ja je rozumiem. Co można zrobic z dzieckiem, którego nie można przytulić, zabawić, zagadać ( bo nie rozumie wszystkiego po angielsku jeszcze )? Stać i patrzeć? Jak długo? Zaproponowały mi, żeby skontaktowała się z psychologiem i bez wątpienia to zrobię. Ech :( Smutno mi.... Elffiku, pociesz jakoś, może masz jakiś pomysł?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla ale dlaczego wychodzilas? Chodzilo Ci tylko o sprawdzenie czy Nastusia zostanie chetnie czy tez kazali Ci wyjsc? Nie rozumiem. Ja gdybym mogla cofnac czas siedzilabym tam jak kolek przez pierwszych kilka dni, dopoki Olek nie zaaklimatyzowalby sie w nowym miejscu. Wiem co przezywaz, wiec trzymam kciuki. U mnie wyglada to podobnie. Panstwowe przedszkola czynne sa od 8 do 16.30. Niby dluzej, ale tez to nic nie daje komus kto ma byc w centrum na godz np 8.30 w pracy. O polnocy mozna dojechac do centrum w 20 min ale w godzinach porannego szczytu to 1,5 godz minimum. Wiec czesc naszych znajomych (ta ktora nie ma cioc, babc itd) zapisala dzieci do przedszkoli najblizej miejsca pracy. Wyjezdzaja z domow ok 6.30 -7, po to zeby zaprowadzic dziecko tam do przedszkola i w 5 min pedem do pracy. No albo przedszkole prywatne czynne od 7 do 19 za ok 600 - 700 euro. Nie jest latwo. Trzymam kciuki za znalezienie rozwiazania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karen ka - ja wyszłam, bo Anastazja mi to sama zaproponowała. Powiedziała: to Ty już mamusiu mozesz iść, ja się tu pobawię. Pa pa!!!!! Posłała całuska i poszła sobie. To co miałam zrobić? Odpowiedziałam papa i wyszłam rakiem, po woli.... i pierwsze pół minuty było ok. Dobrze, że nie zdążyłam się zbytnio oddalić od tego przedszkola i usłyszałam ten straszliwy ryk :( Teraz już kompletnie nie wiem co robić :( Będę dziś z nią siedzieć i próbować wychodzić tylko na krótkie chwilki - jak wczoraj się udawało. Może po trochu.... Ech.... pół nocy nie spałam, głowa mi pęka, wczoraj jeszcze leciałam ze schodów, więc bolą mnie plecy i ręka i.... chyba potrzebuję pomarudzić ile wlezie. Zaraz jadę do tego \"rannego\" przedszkola, bo muszę nauczyć się trasy tam - a to przez pół miasta. W między czasie musze złożyć cv do miejsca, które sobie upatrzyłam, a właśnie się dowiedziałam, ze ta firma nie ma swojego wewnętrznego parkinku.... natomiast znajduje się w samym centrum.... gdzie wszystkie parkingi sa płatne. Nie jestem pewna czy uda mi się dość zarobić, żeby starczyło mi choćby na opłaty codziennego parkowa pod pracą. To jakiś paradoks. Nie, jak już marudzę, to sobie ulżę do końca. A co. Wczoraj na przeglądzie okazało się, że nasz 3-letni samochód ( kupiony w salonie ) jest w tak złym stanie technicznym, że trzeba się go na dniach pozbyć! Jestem wściekła!!!!!!!! Mój 10-letni złomek jest w o wiele lepsze kondycji, jak się okazuje :( Tylko siąść i płakać. Ech, jeszcze bym trochę napisała, ale dość. Nie chcę ani siebie nakręcać, ani Wam przynudzać. Trzeba się wziąć w karby. Ostatecznie patrząc z perspektywy gwiazdozbioru Andromedy to moje problemy wydają się dość malutkie. Jak i cała nasza planeta....Pytanie czy mnie to pociesza???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karenko – u nas podobnie. Staś zapytany o to, co robił w przedszkolu odpowiada „to tajemnica”. I nic nie mówi. Wczoraj wymknęło Mu się „klap your hands”. Jak się ucieszyłam, że już zaczął się czegoś uczyć! Wyczytałam rady, jak dowiedzieć się od dziecka, co się dzieje w przedszkolu – pobawić się z nim w przedszkole. Powiedzieć ty jesteś Pani przedszkolanka, a ja dziecko. Shalla, faktycznie bezsens z godzinami otwarcia przedszkola. „Nasze” przedszkole czynne od 8-mej do 17-tej i też ciężko mi będzie zdążyć. Na razie ciągle fatyguję rodziców do odbierania Stasia. Coraz lepiej się aklimatyzuje, ale widzę, w jak dużym stresie i napięciu jest w związku z tą zmianą. Dzisiaj został w domu, bo jest przeziębiony. Jak się ucieszył, że wróciło wszystko do starego rytmu. Jak ucieszył się, że dziadek przyszedł do Niego rano. Shalla – myślę, że reakcja bardzo naturalna u dziecka. Kiedyś Stasia zostawiłam w „małpim gaju”. Poleciał bawić się tak szybko, że nie zdążyłam nawet zauważyć, w którą stronę. Poszłam więc na zakupy. Po 10-ciu minutach leciałam w te pędy Go odebrać, bo tak żałośnie ryczał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wczoraj też była jedna dziewczynka, która strasznie płakała gdy mama wyszła. Ale... przedszkolanka wzięła ja na ręce, poprzytulała, pośpiewała piosenki i mała się po jakichś 20-minutach uspokoiła. Z Anastazją to nie przejdzie. Anastazja nie pozwoli się dotknąć żadnej obcej osobie, o przytulaniu czy wzięciu na ręce w ogóle nie ma mowy, a uspokajania w języku, którego nie rozumie mija sie z sensem, szczególnie, że ona i po polsku nie chce słuchać gdy wpadnie w swój szał rozpaczy :( Help.... Plusy - pojechałam dziś do tego drugiego przedszkola. Trasa nie taka zła, choć faktycznie przez całe miasto. Jakoś tam dojadę o własnych siłach. Złożyłam życiorys tam gdzie chciałam i obiecali kontaktować się w przyszłym tygodniu. A teraz zdycham na migrenę, a za pół godziny jedziemy do tego wczorajszego przedszkola. O rany.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej! Shalla - Nadyjka tez nie znosi dotyku obcych osob. A jak ktos sie jej przyglada, to nie raz potrafila powiedziec - prosze mi sie nie przygladac! Moge sobie wyobrazic, co czujesz. Ale poradzic nie potrafie nic. Oprocz bycia przy dziecku. My bylysmy dzis w szkole Nadii na zajeciach zorganizowanych dla rodzicow. Zajecia z jezyka angielskiego. Ciezko je opisac. Natomiast cel jasny - uczyc rodzicow j . angielskiego oraz pokazac, jak pomoc dziecku poznawac ten jezyk. Dzieci w tym czasie maja zorganizowana opieke. Dzis bylo tylko dwoje maluchow i tylko Nadia poszla z pania opiekunka. Chlopiec - malutki, ok.2 lat - zostal z mama. Nadia bardzo chetnie poszla z pania, choc nic po angielsku nie rozumie ( z wyjatkiem halo, thank you itp ;) ) Nawet na dwor w czasie przerwy lekcyjnej poszla do dzieci. Do szkoly mala idzie od stycznia na part time. 3 dni w tyg. od 9 do 15. Ciesze sie, ze jest ten kurs. Zawsze troche sie z tym miejscem oswoi. Boje sie tylko, ze ciezko jej sie bedzie przyzwyczaic do tego, ze mnie juz tam nie bedzie w czasie jej pobytu. Zobaczymy. Moj maz od pon. pracuje. Na szczescie pogoda dopisuje :) az dziw bierze ;) i staramy sie jakos organizowac sobie dzien. Mamy pierwsza podroz autobusem do centrum za soba. Przez fakt, ze nie znam angielskiego, kazde takie przedsiewziecia jest dla mnie nie lada wyzwaniem :P Nawet zaczepienie listonosza i spytanie czy ma dla mnie list czy podejscie do wlasciciela psa z pytaniem czy mozna pogdlaska zwierzaka, nie jest wcale proste! Na pewno juz zawsze bede pamietac jak jest glaskac po angielsku... Nadie czesto tu ktos zaczepia i ona tez probuje pierwsza nawiazac kontakty. Dlatego wciaz musze zmagac sie z roznymi sytuacjami i tlumaczyc Czasem polowy tego, co mowia Anglicy w ogole nie rozumiem, a druga polowa wcale nie pozwala zozumiec sensu calej wypowiedzi. Bywa ciezko. Staram sie jednak podchodzic do wszystkiego z dystansem, zeby nie popasc za bardzo w kompleksy. Shalla - Ty chyba nie masz tego problemu co? Z tego, co wywnioskowalam na pewno znasz duzo lepiej angielski ode mnie. Dziewczyny, zadnych zdjec od Was nie dostaje :( co to, bojkot mojej osoby czy jak? :P Ale teraz, jakbyscie chcialy mi wyslac, to prosze poczekajcie troszke. Musze zalozyc nowe konto, bo zmienilam haslo do starej i okazalo sie, ze... go nie pamietam!!! Szkoda, ze nie umiem Was znalezc na naszej klasie. Zawsze jakis dodatkowy kontakt. Shalla, masz skypa? moze ta droga moglybysmy sie skontaktowac i umowic jakos na spoktanie? Sciskam Was mocno i do napisania :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie, Nikii, jak super że się odezwałaś!!!! Mój skype to morloth3 więc jeśli tylko masz to pisz!!!! Ja opisze więcej wieczorkiem, bo zaraz będę miec gości. Powiem tylko, że równowaga w przyrodzie została zachowana. Jupiii!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
My tez dzis mialysmy gosci - dzieci \" z podworka\". Jakos ten najazd przezylysmy ( przepraszam za brak uprzejmosci). Nadyjka jednak srednio byla szczesliwa - w ogole tych dzieci nie rozumiala i dlatego byla lekko sfrustrowana. Na szczescie byly chwile, kiedy potrafily sie razem bawic. Mam nadzieje tylko ( wybaczcie, bede nieuprzejma znowu) ze te wiztyty nie stana sie stalym punktem dnia codziennego... Shalla - odezwe sie jakos :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kinio123456
hah ja rodzilam w 2007 roku w grudniu a dokladnie 26... bylo faaajnie ;P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kinio - to uważaj kto ci wyrośnie - ja się urodziłam 26 grudnia...., ale może nie powinnam Cię straszyć :D Dziewczyny - w wielkim skrócie, bo głowa mi pęka. Dziś w przedszkolu było super. Anastazja pogoniła mnie, więc spędziłam dwie godziny przylepiona jak meduza do szyby oczy za nią wypatrując. Ona zaś poszła w tango z dzieciakami, namalowała dwa piękne obrazy, popozowała nieco do zdjęć, dała czadu na podwórku, sama się ubrała, sama korzysta z toalet, umywalek itd i w zasadzie niezbyt się chyba ucieszyła, że przyszłam i zabieram ją do domu :) Myślałam, ze serce mi pęknie, choć tym razem z radości, dumy i szczęścia. Choć oczywiście ten jeden dzień o niczym nie przesądza, ale dla mnie to strasznie ważne - każde jej takie przełamanie się. A już niepojęte jest dla mnie, że widziałam z daleka, jak rozmawiała z przedszkolanką! Jak???? O czym????? Na szczęście nie musiałam tego z niej wyciągać, bo ta przedszkolanka sama mi opowiedziała na czym dialog polegał. Nie skomplikowany, ale jednak się dogadały więc ja dostałam po prostu skrzydeł. Anastazja cały dzień w skowronkach i w domu się jeszcze wyszalała z koleżanką z Polski, a potem poszła spać. Nie wiem kiedy. Przychodzę na górę, a dziecko w piżamce grzecznie śpi w swoim łóżeczku. Gdyby jeszcze nie pękała mi tak strasznie głowa, to uznałabym że trafiłam dziś żywcem do raju. I pomyśleć, że dzień mi się zaczął tak fatalnie.... Katrin, fajnie ze masz skype. Może napiszesz? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, żyjecie? Do raportu proszę! U nas nic nowego - dzień zaczyna się od słów: mamo ja chce do przedszkola!!!!!! :) To więcej niż marzyłam. Na razie... zobaczymy co będzie dalej. Trochę na wyrost się martwię tym jej entuzjazmem, że któregoś dnia jej się znudzi i.... będzie dramat. Ale Anastazja zaczęła malować ciekawe obrazy. Tata się śmieje, że to kubizm :D Muszę zrobić zdjęcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to stawiam sie do raportu :) kompletnie mi odbilo, dziewczyny, zaczelo sie od mycia okien w calym domu... nie, tak naprawde to zaczelo sie od listy poboznych zyczen napisanej w chwili chwilowego natchnienia w mailu do kolezanki w akapicie, ktory zaczynal sie od: \"a co u mnie?\". stworzylam tam taka mala liste rzeczy, ktore chcialam byla zrobic, ale w ktorych rychla realizacje chyba sama nie wierzylam... i w koncu kiedy to mycie okien znalazlo sie tam na tej liscie czarno na bialym, to stalo sie tak konkretne, ze po prostu te okna umylam, a czekaly na to od wczesnej ciazy :p no, a dzisiaj juz jestem po malowaniu pierwszej warstwy jednego z tych umytych okien, ktore czekalo na to od lat kilku - to jedyne okno, ktorego nie udalo nam sie dokonczyc przed narodzinami Jaska. teraz nie moglam juz na nie patrzec, bo w ogole jako jedyne w calym domu mialo do dzisiaj zupelnie inny kolor niz reszta okien :p i wreszcie poszlam do garazu sprawdzic czy zostalo mi troche farby koloru piasku i kiedy ja znalazlam to niemalze z marszu wzielam sie za malowanie. jestem zadowolona, szczesliwa, usatysfakcjonowana :D jeszcze tylko druga warstwa i nasz pokoj dzienno-komputerowy bedzie nareszcie wygladal normalnie po raz pierwszy w zyciu ! zreszta juz wyglada cudnie, juz teraz zupelnie zmienil swe oblicze poza tym zamowilam wreszcie od dawna pozadany mebel do kuchni i juz nie moge sie doczekac tego calego ukladania, kiedy mebel przywioza aha, no i firanki, podjelam decyzje, ze nadszedl czas wreszcie powiesic firanki w kuchni czyli generalnie chyba mozna powiedziec ze po czterech latach przerwy remontowo-urzadzeniowej, wracam do myslenia o domu, a tam! myslenia! wracam do dzialania i\" majsterkowania\" sciskam Mysh ps. zapraszam do raportu kolejne dlugo nieobecne :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mysh - no to cudnie! Wpadłam na swój dawny tor ! Super. Ja uwielbiam domowe przerabianki, malowanki, urządzanki itd. My przeżyliśmy właśnie w weekend urządzanie ogródka na froncie. Nie wiem czy słowo ogródek jest adekwatne do czegoś tak żenujących rozmiarów, ale mnie całkiem satysfakcjonuje! Zrobiliśmy kawał fajnej roboty, zasadziliśmy 9 ogromnych thuj, obsadziłam je kolorowymi wrzosami i z uwielbieniem wgapiam się w to co dzień . Serce mi rośnie. No kocham taką robotę, po prostu. Muszę pstryknąć zdjęcie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Melduje sie na wezwanie :) Skoro o urzadzaniu i pracach domowych mowa to i ja sie pochwale. Dwa dni temu w naszym (wczesniej moim) ulubionym sklepie z niemieckimi reszkami wykladzinowymi kupilismy do dziennego jak zwykle kawalek obszytej wykladziny w kolorze naturalnym (czyli taki bardzo, bardzo jasny bezowy) do Zuzy natomiast wielki kawal zielonej. Ale to taka zielen jak mloda soczysta trawka. Albo nawet jeszcze bardziej jaskrawy. Pokoj Zuzy wyglada swietnie. Co do prac ogrodowych z powodu braku ogrodu moge tylko pochwalic sie zakupem wielkiej donicy na papirusa, ktory rowniez mniej wiecej od czterech lat czeka, biedaczek, na przesadzenie. W poniedzialek raniutko wyjezdzam na dwa tygodnie na szkolenie do Siedlec. Rece mi juz opadaja. Jeszcze w miedzyczasie, a dokladnie przedwczoraj, Tata Zuzy mial stluczke, wiec na dodatek zostalismy bez samochodu na jakis czas. Co do mojego Misia. Zuza jest dalej malutka tzn. wazy dopiero 10,5 kg a to przeciez juz prawie poltoraroczna panna. Ostatnio zaczyna nas coraz bardziej nasladowac i mam wrazenie, ze rzeczywiscie coraz wiecej rozumie z tego co mowimy. Jednak znowu po okresie przerwy wychodzi z niej zlosnik nie lada. Teraz jest na tapecie rzucanie sie na podloge - z poteznym rykiem rzecz jasna. Natomiast zdziwilo mnie, ze chociaz nigdy nie bala sie ludzi teraz zrobila sie nad wyraz smiala. Przyklad: w sklepie z rzeczonymi wykladzinami najpierw biegala tam i z powrotem wywracajac sie co chwile a jak tylko zobaczyla, ze panstwo prowadzacy sklep maja biurko z komputerem natychmiast usilowala zaczac walic w klawiature, przewrocila krzeslo i zaczela sie po nim wspinac, ukradla kalkulator i zamierzala podrzec lezaca na wierzchu fakture. I kazda z tych czynnosci wykonala oczywiscie kiedy "odwrocilam sie tylko na chwile". Potem zaskoczeni rodzice wykonywali szalenczy bieg z przeszkodami aby jak najszybciej przerwac proces destrukcji. I jak w takich warunkach robic zakupy :) A wlasciciele sklepu pewnie mysleli "i jak w takich warunkach cokolwiek sprzedac" :) W ogole odkad jakies dwa miesiace temu odwrocilam sie na moment zeby nalac dwie chochelki zupy do miseczki po czym okazalo sie, ze Zuza stoi na kuchennym stole zapalalam dzika checia stworzenia wystawy fotograficznej wlasnie pod tytulem "odwrocilam sie tylko na chwile...". A ludzie i tak mowia, ze moje dziecko spokojne... p.s. Mysh - my slyniemy z brudnych okien. Nawet ze wstydem przyznaje, ze jednego okna nie umylismy do dnia dzisiejszego a mieszkamy juz tu poltora miesiaca. A pozostale umyla nasza niania. Pozdrawiam,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wszystkim Paniom dziękuję za odzew :) Psikulcu, wagę się nie przejmuj, nie jest tak źle. Anastazja niemal do ukończenie 2-latek ważyła 9 ( !!! ) kg. Faktycznie, Zuza wyrasta na szybką bestię :D :D Musisz mieć oczy dookoła głowy. Anastazja przyprawia mnie o ból głowy z powodu swojej samodzielności. To, co do niedawna napawało mnie dumą i radością, dziś przyprawia mnie o dreszcze. Ona w niczym nie pozwala sobie pomóc, NICZYM. Wybłagałam, że mogę jej pomóc dokładniej umyć zęby. I tyle mojego. Sama zmywa, ubiera sie, załatwia, podciera, kąpie, wyciera, przebiera, myje ręce, wyciera nos, czesze włosy ( choć i tu pozwala mi czasem podziałać ), ale najgorsze jest.... że chce sama robić zakupy! W sklepie bierze koszyk, wkłada to o czym wcześniej ją poinformuję ), idzie do kasy, wykłada i złowieszczo oczekuje że ktoś ( ja??? ) za to zapłaci. W efekcie moje zakupy to wieczna pogoń za nią po zaułkach sklepów, nawoływanie jak na puszczy, bo ona ma gdzieś moje nerwy. Idzie jak w dym, przekonana, ze mamy NIE GINĄ. Zawsze sie znajdują, prędzej czy później. A ja od zmysłów odchodzę. Nie ma mowy, zebym przymierzyła gdzieś kieckę. Anastazja wsiąkłaby jak kamfora - najpewniej na dziale z różowymi stanikami, czy czyś równie irracjonalnym dla 4-latki. Choć przyznam, że rzeczywiście najczęściej znajduję ją na dziele ze szpilkami, które ku zdumieniu personelu przymierza profesjonalnie i przegląda się w każdym strzelając przy tym strasznie poważne miny. Pewnie bym się nawet z tego śmiała, gdyby nie kosztowało mnie to tyle nerwów. A wszystko to jest właśnie z cyklu \"odwróciłam się tylko na chwilę\" Tak więc.... nie odwracam się. Spokojnie zakupy robię tylko wtedy, gdy wepchnę ją do głębokiego kosza. Niech będzie pochwalony ten, który je wymyślił!!!!!!!!!!!! Sprawa jeszcze bardziej komplikuje się w przedszkolu. Pani relacjonuje mi codzień, jak to Anastazja nie pozwala sobie w niczym pomóc. Wszystko robi sama, wścieka sie czasem, złości, ze nie daje rady, ale pomóc sobie nie pozwoli. :( Dobrze to, czy źle? Sama już nie wiem :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla, pewnie ze dobrze !!! Tez bym chciala, zeby Jasiek sam na przyklad ubieral sie od poczatku do konca, bo on sie ubiera od poczatku, ale nie do konca :) ciagle sa jakies skarpetki czy buty do zalozenia, albo jakies rekawy do wyciagniecia (te ktore sa pod spodem). Generalnie Jasiek tez zrobil ostatnio ogromny krok naprzod w kwestii samodzielnosci, no ale nie jest w tym taki radykalny jak Anastazja. Zakupow sam nie robi raczej, bo moje kategoryczne prosby, zeby odkladal na polke wszystkie nieplanowane produkty podzialaly :) za to chce sam placic, wybijac kody itp. No i bardzo chce sam pytac ludzi o rozne rzeczy, np. o droge. Kiedy bylismy we Wloszech i zdarzalo mi sie pytac o droge gdzies, za ktoryms razem Jasiek powiedzial: teraz \"to ja zapytam\" i pytal !!! I ludzie reagowali na to fantastycznie ! Psikulcu, jak to jest w Polsce z ta waga, ale tak naprawde? Bo Ty piszesz ze Zuza wazy 10,5 kg i ze jest malutka, a ja zajrzalam do ksiazeczki zdrowia, do wykresu i tam stoi, ze dla dziecka 18 miesiecznego waga 10,5 kilo to jest dokladnie srednia waga, dokladnie po srodku, idealna powiedzialoby sie. A Pola wazy teraz dokladnie 7 kilogramow (ma 10 miesiecy i jest na samym dole, doslownie na linii, na granicy miedzy niedowaga i waga najnizsza akceptowalna. Wlasnie za chwile idziemy do lekarza, zobaczymy co na to powie ;) Ja chcialabym ja odstawic od piersi, Myszon jest gotowy przejac ja w nocy, tylko czy mozemy jej teraz zafundowac kilkudniowa glodowke? (bo jestem pewna ze przez kilka dni nie bedzie chciala nic zamiast, czyli bedzie jadla zupki i deserki, ale mleko nie bedzie zastapione niczym i waga znowu zjedzie) A wiecie z Jaskiem nawet nie bardzo mialabym co opowiadac w cyklu \"odwrocilam sie tylko na chwile\", on bylo taki grzeczny generalnie, stal przy mnie (no, mowie tu o wieku poltora roku, nawet dwa), za to mam wrazenie ze Pola mi to \"wynagrodzi\" z nawiazka, juz nawet zaczyna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
post scriptum nieco opoznione : skonczylam moje okno, ciesze sie jak baranek na zielonej lace co teraz? moze przekladanie w szafach? zrobilo sie zimno, czas ulozyc zimowe ubrania troche bardziej pod reka a propos Poli, lekarz zalecil dawac jej wiecej miesa, hm...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×