Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zabka

TERMIN W GRUDNIU

Polecane posty

Dziewczyny wyslalam Wam cos na poczte, mam nadzieje ze nikogo to nie zirytuje, bo potraktowalam te wiadomosc troszke inaczej niz klasyczny lancuszek. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o nie, nie na maila, to i ja skorzystam bo ja ciagle poczatkujaca ogrodniczka jestem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla, to napisz przy okazji jeszcze na temat nawozenia roz i ciecia clematisow i glicynii! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Dziewczyny, ja sobie pozwole z innej beczki. Otoz mamy za soba dwa pierwsze tygodnie zlobka. I co? I super. Przez trzy pierwsze dni Zuza chodzila na 4 godziny przed poludniem i wracala do domu na obiad, a potem od 12 do 16.30, o ktorej to godzinie odbieral ja juz Tata. Pierwszego dnia kiedy Zuze przyprowadzila niania Patrycja taka mniej wiecej byla nasza rozmowa przez telefon: ja: I jak? Patrycja: No dobrze. ja: no ale jak? jak weszlyscie to co bylo? Patrycja: Zuza kompletnie mnie olala i popedzila do dzieci. ja: i co? i co? Patrycja: i nic. nie chciala sie pozegnac i dalej mnie olewala wiec poszlam do domu. A na dodatek Zuza spi w zlobku. Panie mile. Zuza je normalnie (posilki sa przynoszone przez nas). Kiedy przychodzila po nia Patrycja to nie bardzo chciala wychodzic ale odkad przyjezdza Tata to chetnie z nim wychodzi zwlasza, ze jada potem na plac zabaw. Nie spodziewalam sie, ze bedzie az tak dobrze. Wyjatek jest tylko jeden. Zuza zaczela miec problemy z zasypianiem wieczornym. Do tego stopnia, ze trzeba z nia siedziec bo inaczej jest dziki ryk. U nas zawsze bylo tak, ze po kapieli i kaszce razem szlismy polozyc Zuze, byly buziaki na dobranoc, pa, pa, wychodzilismy z pokoju a Zuza szla spac albo jeszcze chwile pogadala z misiami. Mam nadzieje, ze to tylko kwestia emocji jakie gromadza sie caly dzien w zwiazku z nowa sytuacja. Poza tym 3 razy zdarzylo sie, ze budze sie w nocy a przy naszym lozku stoi malutka postac z pluszowym serduszkiem pod pacha, po czym ten ludzik pakuje sie do naszego lozka, jak gdyby nigdy nic kladzie sie na poduszce przykrywa i zasypia :) Jestesmy osatnio dosyc padnieci, ja dodatkowo kilka dni zmagalam sie ze straszna migrena dzienno-nocna wiec nawet nie mielismy sily i ochoty aby po zasnieciu odtransportowac tego malego ludzika do lozka chociaz nie chcielibysmy zeby Zuza przyzwyczaila sie do takiego spedzania nocy. Dziewczyny, dziekuje za wszystkie zdjecia. Niemozliwe, jak dzieci rosna. Przepraszam, ze tak grupowo dziekuje i nie komentuje ale ostatnio padam na twarz a po pracy tez ledwo widze na oczy. W poniedzialek i wtorek mam urlop wiec mam nadzieje wypoczac i nabrac weny pisarskiej. Kuk, co z ta opowiescia ku przestrodze? A poza tym na kiedy masz dokladnie termin? Wiem, ze lipiec ale ktory dzien? Shalla, tez ciekawam kwestii dobudowki! Nikii, martwimy sie - skrobnij slowko. Karenko, milego pobytu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie, Kuk, o różach napiszę krótko, bo temat jest krótki. Z mojego doświadczenia wynika, że im więcej przemądrzałego gadania o różach, im więcej długich i trudnych do powtórzenia słów w tych wywodach i im więcej zabiegów skomplikowanych jak przeszczep serca, tym gorzej róże się mają. Po pierwsze nigdy nie przycinam róż jesienią, co już narusza podstawowe zasady z książek o ogrodnictwie. Po prostu wychodzę z założenia, że nie ma sensu rośliny okaleczać, a tym samym osłabiać tuż przed nadejściem najtrudniejszej pory roku. Po drugie w czasie zimy co ma uschnąć, zamarznąć czy umrzeć - i tak umrze, i będzie czas na wiosnę to usunąć. Po co za wczasu okaleczać roślinę? Na czas zimy obsypuję róże ziemią i czym sie da, żeby ochronić w miarę dolne partie rośliny. Na wiosnę obcinam co uschło, a najczęściej przycinam niemal przy samej ziemi. Jeśli chcesz prześlę Ci fotki jak wyglądają w sierpniu róże przycięte na wiosnę niemal do zera. Powyżej 2m wysokości :) W czasie wiosny i jesieni, jeśli mam możliwość obficie podsypuję popiołem drzewnym. Nie ma chyba na swiecie lepszego budulca. Jak nie ma kominka, korzystaj z popiołu grilowego :) To tyle. Nic więcej nie wiem, a nie chwaląc się róże mam extra :) he he,. skromna zresztą jestem bardzo. O glicyniach nie wiem absolutnie nic. Ściskam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Acha, jeszcze o clematisie. Jestem początkująca w hodowli clematisów, ale ten gigantyczny boski okaz, który rośnie w moim ogrodzie ma przypuszczalnie ponad 25 lat i w życiu nie był przycinany. Ja go przycięłam wiosną tego roku, ponieważ spod czapy uschniętych gałęzi nie było widać co to za roślina pod spodem. Zakładam więc, że suche obumarłe łodygi należy usuwać , ale co poza tym? Nie wiem. P.S. O przybudówce opowiem następnym razem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to jeszcze słówko o przybudówce. Niebawem mają nam wejść budowlańcy i dobudować dwa pokoje, przerobić łazienkę itd. Spodziewam się, że zdewastują pół ogrodu, dlatego nic tam nie cuduję za wyjątkiem tylnej ściany, którą - mam nadzieję - ocalą. No to lecę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla, no wlasnie, to co napisalas o momencie przycinania roz pokrywa sie z moimi obserwacjami w mojej dzilenicy (najczesciej tak sie ucze, obserwuje jak robia sasiedzi, ktorzy maja piekne rosliny) i wlasnie u nas ludzie podcinaja roze nie jesienia, a dopiero w lutym (i pozniej), bo luty to juz takie mocne przedwiosnie u nas. Psikulcu, tylko sie cieszyc ze Zuza tak dobrze czuje sie w zlobku. A ze potrzebuje Was dluzej wieczorem, to zupelnie normalne, mysle ze warto z nia zostawac dluzej przed snem, bo to daje jej poczucie bezpieczenstwa ktorego nic nie zastapi. Jasiek jeszcze dzisiaj spedza ostatni moment przed snem z jednym z nas i ja czuje ze on tego naprawde potrzebuje, poza tym to jest wspaniala okazja do bardzo glebokich dyskusji zachaczajacych bardzo czesto o sprawy filozoficzne i religijne (a propos odkrywam wlasnie iz pomimo ze my nie jestesmy religijni, Jasiek w pewnym sensie jest, tak sam z siebie, tak jakby dzieci po prostu mialy juz wbudowana taka opcje, ze bez Tego Czegos trudno zyc i szukaja Tego Czegos - macie podobne obserwacje?????? )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla, no wlasnie, to co napisalas o momencie przycinania roz pokrywa sie z moimi obserwacjami w mojej dzilenicy (najczesciej tak sie ucze, obserwuje jak robia sasiedzi, ktorzy maja piekne rosliny) i wlasnie u nas ludzie podcinaja roze nie jesienia, a dopiero w lutym (i pozniej), bo luty to juz takie mocne przedwiosnie u nas. Psikulcu, tylko sie cieszyc ze Zuza tak dobrze czuje sie w zlobku. A ze potrzebuje Was dluzej wieczorem, to zupelnie normalne, mysle ze warto z nia zostawac dluzej przed snem, bo to daje jej poczucie bezpieczenstwa ktorego nic nie zastapi. Jasiek jeszcze dzisiaj spedza ostatni moment przed snem z jednym z nas i ja czuje ze on tego naprawde potrzebuje, poza tym to jest wspaniala okazja do bardzo glebokich dyskusji zachaczajacych bardzo czesto o sprawy filozoficzne i religijne (a propos odkrywam wlasnie iz pomimo ze my nie jestesmy religijni, Jasiek w pewnym sensie jest, tak sam z siebie, tak jakby dzieci po prostu mialy juz wbudowana taka opcje, ze bez Tego Czegos trudno zyc i szukaja Tego Czegos - macie podobne obserwacje?????? )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Muszę powiedzieć, że nie. Anastazja pomimo chodzenia do kościoła, uczęszczania do szkółki niedzielnej ( ostatnio strasznie rzadko, szczególnie, że ja pracuję w każdą niedzielę ) w ogóle nie porusza w domu tematów religijnych, a pojęcie Boga jest dla niej jak sądzę totalną abstrakcją. Natomiast jest bardzo przywiązana do swojego anioła stróża :) Pełni on rolę nie tylko pocieszyciela, ale też głównego winnego, kiedy ona coś nabroi. Mówi wtedy : to nie ja! Ja nie chciałam! To mój aniołek mi tak podpowiedział! :) Póki co traktujemy do z przymróżeniem oka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla, Mysh - dziki za roze! :) Nie mamy niestety popiolu z grilla bo w miescie grilowanie jest zabronione. Raz nawet sprobowalismy - nasza sasiadka wariatka przebila nam w zemscie dwie opony w samochodzie! ;) W tym ukladzie pozostane przy nawozie kupnym, ktory zreszta sklada sie chyba glownie z popiolu (sadzac po kolorze i konsystencji) :) Co do ciecia - ja obsmyczylam moje roze jesienia i mam wrazenie, ze nie wyszlo im to na zdrowie. Dostosuje sie do Waszych rad! Psikulcu - jestem pod wrazeniem opowiesci o pierwszych dniach Zuzy w zlobku! U nas chyba nie pojdzie tak latwo, bo Ania przejawia ostatnio ogromna niechec do rozstawania sie z niania i czlonkami rodziny. Kazde rozstanie jest malym dramatem. Teraz np. od dwoch dni placze za Franiem, ktory zostal w niedziele u tesciow i wraca dopiero dzis wieczorem... Co do zapedow religijnych Frania - zywot Pana Jezusa bywa u nas tematem rozmow. Rozmowy te inspirowane sa oczywiscie przez opowiesci zaslyszane od siostr w przedszkolu, ale musze przyznac, ze te ostatnie nie pachna zupelnie indoktrynacja. Dzieci koloruja tam czasem obrazjki ilustrujace zycie Jezusa, Sw Franciszka, etc. i przy tej okazji sluchaja opowiesci. Franek traktuje te postaci w kategoriach historycznych na rowni z faraonami egipskimi i mysle, ze na razie tak jest dobrze. Nie martwie sie na zapas bo nasz syn ma wyjatkowo sceptyczne podejscie do wszystkiego co slyszy, zadaje mase pytan i z reguly uklada sobie wszystko w glowie po swojemu. Nie zauwazylam u niego dotad tego co Myshka nazwala potrzeba religijnosci. Moze to przyjdzie z czasem. Wracajac do zapowiedzianej opowiesci ku przestrodze - kilka tygodni temu wybralam sie dziecmi (sama) na wieczorny spacer po bliskim centrum. Mamy niedaleko domu spory placyk przed konserwatorium. Lubimy tam chodzic wieczorami, bo przez uchylone okna slychac zawsze muzyke, a na placyku bawia sie zwykle dzieci. I tym razem spotkalam tam wlosko-amerykanska pare z adoptowana meksykanska coreczka, z ktora Franek zaczal grac w pilke. Wraz z mama dziewczynki ostrzegalysmy regularnie maluchy by nie kopaly pilki w kierunku ulicy, na ktorej panuje spory ruch. W ktoryms momencie, kustykajac, zblizyla sie do nas jakas pani - szczupla, siwa choc na oko 45-50 letnia, pomimo upalu cala ubrana na czarno. Pani usiadla na kamiennej kuli, obok ktorej postawilam wozek z przysypiajaca Ania a z przepastnej torby wyciagnela sfatygowane ksiazki dla dzieci i (niezachecana) zaczela mowic do mnie cos na temat tychze ksiazek, ktore jak twierdzila sama przetlumaczyla z francuskiego i angielskiego. Przeprosilam ja grzecznie mowiac, ze nie moge ogladac teraz ksiazek, bo dzieci bawia sie pilka przy ulicy i nie chce tracic ich z oczu. Pani nie zareagowala na moja odpowiedz i dalej toczyla swoje wywody, przemawiajac takze do Ani. W ktoryms momencie zdalam sobie niejasno sprawe, ze pani znajduje sie jakby blizej wozka (musiala go przesunac gdy odwrocilam sie na chwile) oraz, ze z tylnej kieszeni wozka wystaje do polowy moj portfel... Ledwie zdazylam o tym pomyslec, gdy stalo sie cos, co zaskoczlo mnie kompletnie. Ktores z dzieci kopnelo pilke w naszym kierunku i ...kustykajaca Pani zerwala sie z miejsca jak gazela, podbiegla do pilki i ...kopnela ja z calej sily pomiedzy pedzace samochody. Franek rzucil sie w pogon za pilka, ja rzucilam sie w pogon za Frankiem i w tym samym momencie zdalam sobie sprawe z tego, ze zostawiam, Anie na wozku kolo tej kobiety!!! Sytuacje uratowala mama dziewczynki, ktora w ulamku sekundy zrozumiala moje obawy. Krzyknela za mna - nie martw sie, ja sie nie zajme - biegnij po Frania! - i podczas gdy mnie udalo sie dopasc Franka pedzacego za pilka, ona odciagnela szybko wozek z Ania (i portfelem) na bezpieczna odleglosc. Czarna kobieta mruknela cos pod nosem, pousmiechala sie do nas jakos dziwnie i polgebkiem i zabierajac swoja torbe oddalila w inny koniec placu podczas gdy my pospiesznie zabralismy sie stamtad mowiac, ze idziemy na lody. Wszyscy bylismy tak skonsternowani, ze przez kilka minut nie zamienilismy ani slowa. Potem okazalo sie, ze wszyscy mielismy te sama watpliwosc - przypadek i lekka wariatka czy sprytna zlodziejka/porywaczka dzieci... Zaznacze, ze kobieta nie przeprosila mnie ani slowem i w ogole nie sprawiala wrazenia zaklopotanej - raczej zlej. Widzilam ja jeszcze tego samego wieczoru -wciaz na tym samym placu zagadywala jakas przechodzaca pare... Nie wiem co myslec o calej tej przygodzie ale im wiecej mysle, tym bardziej prawdopodobne wydaje mnie sie, ze nie byla ona poprostu niegrozna wariatka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
O rany, Kuk... Sama wiem, ze pilnujac dziecka przestaje sie zwracac uwage na inne rzeczy... ale cos takiego... Zauwazywam, ze w ogole nie bardzo lubie kiedy do Zuzy zagaduja osoby, ktore nie sa rodzicami na placu zabaw. Moze to glupie ale czesto tacy ludzie nie zwracaja uwagi, ze np. dziecko protestuje i nie robia sobie nic z tego, ze dziecko chce wyjac raczke za ktora ta osoba usiluje trzymac. Albo takie: "wezme cie", "mama cie zostawi", "pojdziesz ze mna?". Czestowanie slodyczami bez zapytania mnie czy mozna itd. ale to wszystko igraszka przy tej opowiesci. Musialas miec niezlego stracha. Co do zlobka to od dwoch dni mam urlop, ktory niestety kończy sie jutro i zawoze Zuze do rano. Niestety, kiedy zawozi mama to juz co innego niz ciocia... wczorajsze rozstanie bylo lzawe. Dzis tez troszke Zuza sie rozplakala ale kiedy zapytalam czy chce isc z Erykiem do pokoju powiedziala "tak" po czym zlobkowa ciocia wziela ja na rece ja obiecalam, ze pomacham przez okno i bylo ok. Od wczoraj tez jest tak troche ponad roczne dziecko (trudno mi okreslic czy to chlopiec czy dziewczynka), ktore rodzice postanowili rzucic od razu na gleboka wode i zostawiac na wiele godzin i dziecko tak straszenie zawodzi, ze nigdy nie slyszalam takiego placzu u Zuzy. Karenko, ten mail to wcale nie lancuszek, naprawde dobrze wiedziec takie rzeczy. Dzieki! Sluchajcie, u nas od kilku dni tak strasznie wieje, ze zaczynam sie powaznie bac czy na nasz blok nie runie cos z budowy sasiedniego budynku. Nie dosc, ze urywa glowe to jeszcze zwialo nam troche rzeczy z balkonu. Rzeczy-smieci ale balkon jest osloniety i normalnie nawet przy wietrze jest na nim kompletnie spokojnie. Jezeli chodzi o wszelkie sprawy religijnie nie bardzo powinnam sie wypowiadac jako, ze Zuza nie jest chrzczona i staramy sie aby z religia w jakiejkolwiek postaci miala jak najmniej do czynienia, natomiast przeraza mnie, ze religia na stale zagoscila w wilu przedszkolach. Nawet pare miesiecy temu uslyszalam opowiesc o tym jak to rodzice ewangelicy prosili alby dziecko w przedszkolu nie uczestniczylo w lekcjach religii. Jako, ze bylo to jedyne takie dziecko w przedszkolu okazalo sie (na nieszczescie pare miesiecy pozniej), ze ten czas spedza.... z panem z kotlowni... i w kotlowni. Nie musze chyba dodawac, ze dziewczynka nie chodzi juz do tego przedszkola.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Psikulcu! Twoja opowiesc o Panu z kotlowni jest chyba jeszcze bardziej przerazajaca od mojej o \"czarnej pani\"!... Koszmar jakis! Choc moze pan palacz sympatyczny chociaz... Ja dosyc uwazam na to co Franio przynosi \"w glowie\" z przedszkola, ale wlasnie mam wrazenie, ze pomimo, ze przedszkole administruja siostry, to sa one wyjatkowo malo nawiedzone. Nie ma zadnych oficjalnych zajec z religii, katechezy, etc. Nikt nie pyta o wyznanie czy swiadectwo chrztu albo slubu koscielnego rodzicow. Sporo natomiast robi sie by zapewnic dzieciom z biedniejszych rodzin udzial w zajeciach, na ktore normalnie nie byloby ich stac. i to jest dla mnie przyklad postepowania i wychowania w duchu chrzescijanskim :) A w nawiazaniu do tego wyjacego dziecka - nie podzielilam sie z Wami jeszcze radosna nowina! Wlasnie dowiedzialam sie, ze Anna przyjeta zostala do zlobka. Jest tylko jedno \"ale\"... Wiedzac, ze w zlobku jest trzy razy wiecej miejsc dla dzieci uczeszczajacych tam na \"caly etat\" napisalam w podaniu, ze mala uczeszczac bedzie do zlobka od 9.00 do 16.00. Jestem gleboko przekonana, ze to dla Ani za dlugo jak na poczatek i zamierzam poprosic dyrektorke, by pozwolila nam zabierac mala o 13.00 podczas gdy placic bedziemy za caly dzien. Wiem, ze to paranoja, ale mam wrazenie, ze to jedyne wyjscie... Tak czy siak - ciesze sie, ze zostala przyjeta bo widze po usmiechnietych buziach, ze dzieciaki czuja sie tam dobrze. Psikulcu - przezylismy tu taki wiatr ze dwa tygodnie temu. Zartowalam wtedy, ze to chyba jakas traba powietrzna, a dzien potem przeczytalam w internecie, ze faktycznie- o kilkanascie kilometrow od miejsca gdzie bylismy przeszla traba, ktora uniosla jakas kobiete na wysokosc kilku metrow i cisnela nia o sciane. Biedaczka przezyla, ale polamala sie przy upadku. Czy macie juz sprecyzowane plany wakacyjne? Nasze wakacje jeszcze kompletnie w proszku. Chcialabym bardzo wyslac dzieci nad moze z dziadkami, bo lipiec w miescie to bedzie dla nich meczarnia. Upal i zero towarzystwa do zabawy... Usilowalam znalezc jakis odkryty basen w centrum, ale tutejsza infrastruktura sportowa wola o pomste do nieba. Kiedy pomysle o kilku fantastycznie wyposazonych basenach jakie w ciagu ostatnich lat wybudowano w okolicy, w ktorej mieszkalam w Polsce, mam wrazenie, ze Wlochy sa jednak sto lat za Albania... ;):p Pisze to nie dlatego, by ponarzekac ale po to by uswiadomic Wam, ze w Polsce wcale nie jest tak zle! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja tylko na chwilke, zeby powiedziec ze kilka minut temu moj adres mailowy na tele2 przestal istniec za chwilke wysle Wam maila z nowego adresu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Elfik i Nikii do raportu! Czujcie się obie wezwane na dywanik. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mysh! Zaden mail nie doszedl - moze go zablokowalo? Oj tak - dziewczyny - zmobilizujcie sie i piszcie!! Ja mam ostatnio obled w robocie, ale zakgladam na Kaffe i czekam Waszych wiadomosci z utesknieniem. Martwie sie, bo nasz domowy komputer zdechl ze starosci, nowy jeszcze nie kupiony i jesli nie kupimy nowego (a to niezbyt dogodny na takie zakupy momement) to za chwile wyladuje w domu bez dostepu do KAffe i internetu w ogole! Z tym moim ladowaniem w domu w ogole jest zabawnie. Inaczej niz w poprzedniej mojej firmie, tu ciezarne traktuje sie po ludzku i wlasciwie moglabym juz siedziec w domu gdyby... gdyby nieto, ze sama prowadze moja polska dzialke, ktorej nie mam komu zostawic i ktora gdy znikne przestanie istniec... :( Chodze wiec do pracy, choc na nieco krocej, staram sie obrobic wszystko na zapas i juz na zapas martwie sie, ze caly moj poltoraroczny dorobek zawisnie na wlosku podczas mojej nieobecnosci! Ot - nie babie dogodzisz! :p;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kuk, w mojej robocie można by spokojnie nakręcić kilka odcinków Monthy Pythona. Nawet pisać się o tym nie chce. Poniekąd jest to nawet wygodna sytuacja dla mnie, ale to już odrębna historia. Ostatnio jednak przygnębiła mnie nowa rzecz. Zaplanowałam sobie kupno nowego samochodu. W związku z recesją salony pogłupiały i wyprzedają autka za grosze w obłędnych kredytach. I tak wypatrzyłam sobie malutkiego, ale zgrabnego 5 drzwiowego peugeocika w kredycie 100 Ł miesięcznie. I co???? I gucio, bo nie jestem tu wystarczająco długo. Kredyty są dla tych , którzy są ponad 3 lata, a najlepiej 5. I pupa. I po autku :( A tak się już cieszyłam. Wszystko wskazuje na to, że budowlańcy wejdą nam do domu lada dzień, bo już się zaczęli kręcić z papierami w tę i z powrotem. Oby, bo już mam dość czekania i wstrzymywania sie z pracami ogrodowymi. I tak myślę czy nie postawić jakichś zasiek betonowych i pod prądem na czas ich pracy, żeby mi nie zniszczyli tego, co do tego pory powstało. No to spadam. A, może jakieś fotki prześlę? Chcecie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla, ja chce! Wszystkie jakie masz! A potem poprosze tez o fotki z prac budowlanych i w ogole Wasze fotki, zawsze i w dowolnych ilosciach. Kuk, czy mail z nowym adresem doszedl czy mam wyslac jeszcze raz? Do Elffika doszedl, bo mialam odp. (od niej jednej wlasciwie) wiecej w innym momencie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej! Myshko, do mnie tez doszedl mail. Poszłam za ciosem i wysłałam Wam kilka zdjęć. Mam nadzieje, ze doszły. Dziewczyny, może wkrótce coś napisze. Zagladam regularnie. Pozdrawiam Was bardzo gorąco! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mysh, do mnie mail nie doszedł :( Nikii- to jest nieludzkie! Milczysz miesiącami, a potem wysyłasz kilka fotek i dodajesz, że może się odezwiesz!!!! Serca nie masz!!! Siadaj tu szybko do klawiatury i pisz grzecznie długi raport z nieobecności, inaczej jesteś nieusprawiedliwiona! :D U nas znowu słońce i znowu cięcia w pracy. Wczoraj wylano kilkanaście osób.... na stanowiskach, długoletnich pracowników, zasłużonych, że tak powiem. Dziś mój departament ma spotkanie w \"cztery\" oczy z kadrową... Trzymajcie kciuki, żebym od jutra nie miała więcej czasu na kafeterie.... spadam. Mysh - wysłałam zdjęcia na Twój stary adres, więc pewnie nic nie dostałaś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Stary adres przestal istniec. Jak tylko bede mogla wysle Wam jeszcze raz maila z nowego adresu. Shalla, trzymam kciuki Nikii, zgadzam sie z Shalla, nie masz serca! A ja nie mam czasu, zeby napisac dluzszego posta. Wlasciwie to zaczynam juz powoli pakowanie. 1 lipca lecimy do Polski.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A, Shalla, a moze Twoja skrzynka jest tak ustawiona ze nie przyjmuje maili z nieznanych zdresow (nie zapisanych w ksiazce adresowej)? W kazdym razie wysylam jeszcze raz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej! Nikii - a ja nic nie dostalam! :( Za to doszedl wreszcie mail od Myshy -przepiekne zdjecia portretowe :):):) Od razu znac reke Mamy! :) Wyslalam Wam na maile zaproszenie do obejrzenia zdjec na Picasie - dajcie znac czy doszlo!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I znowu cisza? Gdzie sie podzialyście. Nikii, do licha, skrobnij coś! Ostatnio mam nowe hobby - fografuję niebo nad naszym domem. Przesylam więc kilka fotek. Może niezbyt artystycznych, ale co tam. I zdjęcie konkursowe. Nastusia coś narysowała. Spróbujcie zgadnąć co to jest. Jestem ciekawa czy ktokolwiek zgadnie co to jest ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla, ja nic nie dostalam, to znaczy ani rysunku teraz, ani tych wczesniejszych zdjec, ktore wyslalas jeszcze na moj stary adres. Mozesz mi to wszystsko przeslac? Jak po spotkaniu? Nic nie piszesz, rozumiem ze zwolnienie cie ominelo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla -ani ja nic :( Czy dostalyscie moj mail z zaproszeniem na Picase? Widac zdjecia? Pozdrawiam, kuk

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, strasznie was przepraszam, ale nawal roznych spraw sprawił, że musiałam uciekać od komputera iw efekcie nic Wam nie wysłałam. Postaram się zaraz przesłać, jeśli znów mnie coś nie odciągnie. Wreszcie u nas leje i sadzonki się podlewają! HA! Co pracy...hmm... tego no.... zmieniono mi kontrakt na bardziej gówniany ( mnie i wszystkim z mojego departamentu ) a w oficjalnym dokumencie napisano, że firma postanowiła dać nam niepowtarzalną szansę rozwoju i nauki wdrażając nas w nowe obowiązki, bla bla bla.... Pamiętacie , był kiedyś taki zestaw zabawnych definicji. Jedną z nich była definicja dyplomaty ( moja ulubiona ) A brzmiała - przypomnę jeśli nie pamiętacie - Tak: dyplomata to człowiek, który potrafi powiedzieć ci spierd......aj w taki sposób, że poczujesz ekscytację na myśl o zbliżającej się wycieczce. :) Zdaje się , że moja firma miała nadzieję, że ja też poczuję ekscytację.... ale jakoś im nie wyszło. Kuk - Twoje zdjęcia doszły. Wspaniałe!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Mój mąż nie mógł uwierzyć, że ten wielki uroczy chłopak to ten sam berbeć, z którym nas odwiedziłaś ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kuk, strasznie Cie przepraszam, ze dotad nie dalam znac, nawet polgebkiem, ze zdjecia na Picasie pieknie sie pootwieraly i ze sa przecudne! (komputer mi ostatnio nhie po drodze). Zdjecia sa niesamowite, w ogole wszystkie i kazde z osobna. Franek jest wspanialy a Ania sliczna. Widze ze podcielas jej troszke grzywke i twierdze, ze wyglada tak bardzo uroczo i dziewczeco. I widze ze ogromna sympatia darzy starszego kolege :) Wypatrywalam Twojego brzuszka tez, ale bez skutku :) Aha i miejsca wspaniale. Ech ta Korsyka. Jak sie czujesz? Ile Cie zostalo? Tydzien? Dwa tygodnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×