Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zabka

TERMIN W GRUDNIU

Polecane posty

O rany, Kuk, to T tak jak ja :) Z tym, że mnie z czworonogiem karnie odsyłano zawsze i musiałam mu szukać dobrego domu ;( Na szczęście po latach jęków, błagań itd doprosiłam się o psa i od tamtej pory zawsze jest u nas jakiś czworonóg. No i sześcionogi ( czy ileśtam ) jeśli liczyć roztocza... Dynia, labradory to jedne z najlepszy kompanó człowieka na świeice! Jagódka ma wielkie szczęście, że ma takiego \"misia\". Ech, jak ja o takim marzyłam całe dzieciństwo!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elffiku z jakiego miasta
Ponawiam.Jeżeli nie znalazłaś nikogo to mogę pomóc, jeżeli obie jesteśmy z tego samego miasta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Shalla
zapraszamy na topik Duch - na zdrowie i uroda :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myshko, zastosowałaś złotą zasadę Dale\'a Carnegie ( o ile dobrze pamiętam to nazisko ). Podobno zawsze działa. Nie wiem, czy zawsze, bo nie zawsze jestem w stanie zastosować ;) Podziwiam i chylę czoła. Czytałam książkę Dale\'a właśnie o tym, jak rozwiązywać konflikty i z podanych tam przykładów wynika, że faktycznie - jak mówi Kuk - uśmiechem wywołać uśmiech, sympatią - sympatię. Boszzz, ale to trzeba mieć siłę charakteru czasem.... szczególnie przy naszych urzędnikach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zasada działa, potwierdzam, choć NIGDY nie zastosowałam jej sama...ale byłam świadkiem sytuacji w pociągu, gdzie przed stacją w jakimś wiekszym mieście ludzie masowo zaczęli wylewać sie z przedziałów. I w taka gigantyczną kolejkę do wyjścia wepchała się jakś pani, na co inna rzuciał sie do niej, zeby poczekala, wsyzscy wysiadają, prosze sie nie pchać etc.I tamta odparła z rozbrajającym uśmiechem \"Aaaa to pani też wysiada? nie wiedziałam, myślałam, ze taki pociag zatłoczony. Ja się denerwuję, ze przegapię stację, taka nerwowa jestem, to musze wcześniej zawsze sie przygotować...\" i od słowa do słowa atmosfera się rozluźniła, a ja zastanawiałam sie, czy babki jeszcze przed wysiadką wymienią adresy;) Byłam pełna podziwu dla kobity, bo ja sama nie potrafie tak pokojowo załatwiać spraw. Takze i dla Ciebie Mysh wyrazy podziwu:) Co do psa, to ja kiedy jeszcze mieszkalam z rodzicami w domku na tzw. przedmieściach, gdzie mielismy zwierzęta różnej maści-konie, psy, koty, owce i kozę, króliki, kaczki, a nawet orła i zająca, nie mogłam pojąć złośliwości rodziców moich znajomych, którzy nie chcieli zgodzic sie na zwierzę w bloku. Zrozumiałam, jak przeprowadziłam sie do M3 ze swym psem. Codzienne spacery, czy leje czy wieje, czy padam z nóg, każdy wyjazd to zagadka, co zrobic z psem(na slubie i weselu znajomych byliśmy z psem)...o nie! I chociaż czasem odzywa sie we mnie zew natury, to decyzja jest -pies czy jakiekolwiek inne zwierze tylko w domku!!!którego nie wiadomo kiedy sie dorobimy:D Inna sprawa, ze mój maz zraził sie do psów, kiedy Aisha własnie pewnej nocy rzuciła sie na niego, bo przyszedł do mnie do łóżka...Ona zawsze miała odchyły w stosunku do facetów, bo była ze schroniska, trafiła tam jako szczenię i nie wiadomo, co jej ktoś zrobił-facetów sie bała. I chociaz mąż wie, że jakby był pies od szczeniaka u nas, to miałby wyznaczone miejsce w hierarchii i nie walczyłby z nim o mnie, to i tak się boi...:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co do opisanej przez Was zasady to ,Pitu jest jej goracym zwolennikiem i stosuje ja na ogół.Ja niestety ,narwana,nerwowa i niecierpliwa zawsze o krok od wylania zółci na urzedasa :O Niestety ze skutkiem róznym ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla, ale to napawde dziala ! Pamietam taka urzedniczke w tutejszym USC, ktora traktowala petentow jakby jej sztraszliwie przeszkadzali. Wlasnie z nia przyszlo nam ustalac date slubu. Na taka pania, patrzaca spode lba, to ja kiedys, dawno temu, z miejsca sie obrazalam (juz za sama jej wzrok) i burczalam na nia zamiast grzecznie zalatwic swoja sprawe... Natomiast dzisiaj ucze sie od Myszonia... Moj maz ma w sobie cos takiego... jakby to nazwac... taka wrodzona grzecznosc... jakis szacunek do rozmowcy... niby to cos ledwo uchwytnego, a jednak to sie czuje w powietrzu... nie wiem... brzmi dziwnie, a jednak bardzo czesto obserwowalam go z boku z podziwem, kiedy to zalatwial najrozniejsze sprawy. No wiec wracajac do tej urzedniczki, to wyobrazcie sobie, ze juz po pierwszych slowach stala sie mila i nawet usmiechnela sie kilkakrotnie. Pamietam ze wtedy mnie to bardzo zaskoczylo! Potem wielokrotnie probowalam usmiechu i grzecznego tonu zamiast burczenia i stwierdzam ze to nadaje zupelnie nowy ton calej rozmowie. Jestem przekonana, ze w momencie kiedy przybieramy nieprzyjemny ton (z jakiegokolwiek powodu) nasz rozmowca czuje sie urazony i to mu przeslania tresc i nasze, chocby najmocniejsze i najsluszniejsze argumenty... Shalla, czy mozesz mi podac dokladny tytul tej ksiazki ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pszczolko, Dynia, dziendoberek :) zmykam, bo Jasiek wyraznie traci cierpliwosc ! ;) dobrego dnia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dynia, fantastyczne psisko!!!!!jak juz ten domek se wybudujemy, hehe, to takiego bym chciała....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tez sie nawet nie przywiatałam ,Myshko Tobie tez miłego dzionka i reszcie Kolezanek oczywiscie tez :) Powiem Wam,ze ja też coraz bardziej skłaniam sie do takiego bezbolesnego ,pacyfistycznego i obustronie bezstresowego sposobu załatwiania spraw ;) Nie powiem,ze jest to proste z moim usposobieniem ale przynosi wieksze rezultaty i pzynajmniej nie podnosi bardzo cisnienia ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pszczoła :) dzieki ,przyznam faktycznie ,że Pepe to ładne i mądre psisko ;) Okoliczne suczki szaleja za nim hihihi :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myshko! Brawo! Przebrnelas przez dwoje urzednikow nie tracac hartu ducha! To prawdziwy sukces!!! :):) Ja te zasade, na wlasny uzytek, nazwalam zasada Dalajlamy - bo mi sie naturalnie z jego osoba kojarzy. Nie wiedzialam o istnieniu Pana Dale\'a Carnegie i jego ksiazek, ale tez chetnie przeczytam:). Jestem osoba z zasady pokojowo nastawiona do ludzi, ale jesli ktos \"nalega\" - daje sie sprowokowac, a to niedobrze ... Dynia - Pluszak boski!!! :) Jak ma na imie? Pszczolko - kurcze, u nas byly tylko psy, chomiki, swinki morskie i rybki. A, byl jeszcze kogut, ktorego mojej mamie podarowala \"na obiad\" jakas wdzieczna pacjentka. Mieszkal sobie przez kilka miesiecy w psiej budzie na podworku (psy z reguly omijaly ja szerokim lukiem ;)), az w koncu przeprowadzil sie do kurnika sasiadki, gdzie krolowal dlugie lata. Ach!!! Jak piekne bylo dziecinstwo w domu z ogrodem w malym miasteczku!... Dziewczyny, a moze sprobujemy wesprzec sie wzajemnie we wdrazaniu zasady Dale\'a Carnegie w zycie? Ciekawie byloby sprobowac stosowac ja na codzien i porownac rezultaty jakie przynosi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aj, moje dobre wychowanie takze szwankuje! Dziendobry! 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
KUK :) Moj Pit tez traktuje to jako buddyjska zasade(szczerze powiedziwszy to nazwisko tego pana słyszalm tu po raz pierwszy) zreszta jedna z wielu jakie stosuje :) Cały czas sie uczę od niego takiej zyciowej pokory,rezultaty są rózne ;) Ale widze duzy postęp zwłaszcza w swoim nastawieniu do wielu rzeczy :) NAsza psina wabi się PEPE :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dynia :) A tak a propos dobrego wychowania, cierpliwosci, itp. - przypomnialo mi sie cos. Pisalas kiedys, ze Twoim marzeniem jest prowadzenie ekologicznej szkoly. Moja przyjaciolka ma przyjaciol, ktorzy pare lat temu wyniesli sie z Warszawy w Beskid Zywiecki (okolice Koniakowa) i zalozyli malenka szkole. Nie bylam w tam nigdy, ale podobno to niezwykle miejsce i kapitalni ludzie. Udalo im sie zdzialac cuda za barzdo nieduze pieniadze. Jesli chcesz, podpytam moja przyjaciolke o kontakt do nich. Moze mogliby podzielic sie doswiadczeniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
KUK :) JASNE,bardzo chetnie sie zorientuje jajk to wygląda w rzeczywistosci :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pszczola i Kuk, ale mialyscie sielankowe dziecinstwo !!! A juz jak przeczytalam ze Pszczola miala konie, koze i owce, to w ogole rozplynelam sie i rozmarzylam. Ja bardzo, bardzo, bardzo chcialabym, zeby Jasiek mogl miec chociaz osiolka :) Kuk, uratowany od ugotowania kogut zamieszkujacy psia bude to tez \"atrakcja\" (w pozytywnym sensie !!!) godna pozazdroszczenia. Czy Wasze rodziny nadal posiadaja te posiadlosci ? Znaczy mozecie tam zabierac Wasze dzieciaki na wakacje ??? Eh, ja jestem dziecko miastowe. Mielismy babcie i dziadka w malenkiej miescince pod miastem, kury pamietam tylko z naprawde zamierzchlych czasow, to jednak nie byla wiocha z prawdziwego zdarzenia, tylko mini-miasteczko. Nie bylo ani stodoly pelnej siana ani koni, krow, itd. Ale byl chociaz zalew, las, rowery, ponton, namiot w ogrodzie, no wiecie... Za to kiedy od wielkiego dzwonu jechalismy na prawdziwa wies do siostry dziadka, to my z bratem dostawalismy strasznego wariactwa i nie mozna nas bylo wyciagnac ani z siana np. Pamietam ze raz wlezlismy tez do spichrza ze zbozem (znaczy ziarnem), nie zdajac sobie sprawy jakie to za soba niesie niebezpieczenstwo... Dynia, Twoj piesiek jest sliczny, taki czarny, czarny, czarny, ze nawet oczu nie widac. Piekny! Jaga ma szczescia :) Shalla, Twoje psisko tez jest przedniej urody, mam jednak wrazenie ze pomimo iz jest on mniej czarny od dyniowego, to diabel z niego chyba wiekszy ;):p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam szanowne koleżanki, no dziś jest dzień, że hej! Nie wiem od czego zaczać. Ta książka pana Carnegie ( nie wiem, czy dobrze pisze nazwisko ) jest bardzo fajna, ale tytułu dokładnie nie pamiętam. Coś w stylu:\" jak zjednywac sobie ludzi\" czy coś w ten deseń. Spotkałam się z nią jeszcze na studiach i bardzo mnie zafascynowała. Między innymi rewelacyjne są tam porady jak np. takie CV - że nie ma bata, żeby nie zaprosili ;) Sprawdziłam :) Faktycznie. No, ale to było pare lat temu. Teraz chyba nawet podanie złożone przez osobistego anioła stóża nie zawsze odniosłoby skutek... :( Ale zasada, o której zaczęłyśmy rozmawiać jest naprawdę Złota i działa niemal zawsze. No... staram się, ale mój porywczy charakterek... co tu ściemniać - nie zawsze wychodzi. Ale dla przykłądu - dzis oto na zakupach. Załadowałam tak koszyk, że ledwo się zmieścił przy kasie. Wiejski sklep, miejsca mało, ja walczę z rękawiczkami, siatami, reklamóweczkami w wersji mini i całym tym tobołem, i najgorsze - przyszło do płacenia, ja się skręcam już z tym wszystkim, portmonetka lata własną siłą woli gdzie chce, już czuję że się zagotowałam. Babka za mną już zaczęła podawać w kasie swoje produkty, a ja jeszcze ciągle blokowałam całe wolne miejsce. Bo po zapłaceniu teraz walczę, zeby to wszystko jakoś gdzieś upchnąć. Idzie mi fatalnie... Widzę, że babka za mną ma minę skandynawskiego wojownika. Zerkam jednym okiem, czy zza placów nie wystaje jej obusieczny topór wojenny. Ale nie. Uff, oddycham z ulgą, ale widzę, że i bez topora jest niebezpieczna - szminką mnie zaraz zadźga. I nagle mnie olśniło. Wyszczerzyłam się do niej jak na reklamie pasty do zębów i mówię rozbrajająco: no widzi Pani, jaka za mnie niemota, wszystko mi zrąk leci! Ale już uciekam! Babę jakby kto zaczarował. Ależ nic nie szkodzi! - mówi do mnie - może ja pomogę? :) Działa więc, działa! Popieram inicjatywę KUK - wprowadzajmy w życie dla własnego i innych dobra i opisujmy jak nam poszło :) Mogą być fajne sytuacje z tego, heh. Kraj nie nawykły.... zobaczymy co polskie pieniacze na tak zadany \"cios\" :) Ach, Dynia, psa masz cudnego! Sama dobroć w tych jego oczach! A Mysh ma rację - mój Ramol to diabeł wcielony. Wyratowałam go wiele lat temu z poważnych opresji i chyba chłopisko to czuje, bo wierny jest i dobry jak mało które zwierzę było w mojej kadencji. Ale obcemu nie przepuści Musze bardzo uważać na spacerach i puszczać go tylko tam, gdzie nawet na horyzoncie ludzi nie widać. Inaczej bierze sobie za punkt honoru obronić paniusię i wózek....ech... On tak ma od szczeniaka. Być może po tym co przezyłw dzieciństwie tak mu zostało. Spadam, bo znów kobyłę wysparowałam. Piękny dzień dziś mamy, czyż nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A, jeszcze o wsi chciałam i o dzieciństwie. Ja tez jestem miastowe dziecko, ale dusze mam zdecydowanie wiejską. każde wakacje, ferie, czy święta dzięki błaganiom udawało mi się spędzisz na TOTALNEJ wsi. W tych czasach, co to jeszcze pola były zielone, rzeki czyste a gęsi białe. I wspominam to z takim rozrzewnieniem, jakby te wspomnienia dotyczyły innego wcielenia conajmniej :) To były piękne chwile. Do dziś wpadam prawie w trans na widok czystych pejzarzy, łanów zbórz, krajobrazu nieposiekanego słupami wysokiego napięcia... A te szopy drewniane, te stogi w polu mieniące się w promieniach zachodzącego słońca, ten zapach sosnowego lasu... kurcze, jakie to struny we mnie porusza - opisać nie sposób. Zawsze twierdziłam, że urodziłam się w niewłaściwych czasach. Ile razy idziemy na spacer z Nastusią, zawsze wybieram właśnie takie najdalej od cywilizacji drogi, gdzie mogę przymknąć oczy i wyobrazić sobie, jak było na tych ziemiach 100-200 lat temu. Jak babki w długich kieckach latały po łąkach, jak ludzie tańczyli przy wieczornych ogniskach, jak wszystko było takie.... zgodne z rytmem natury... ...a potem otwieram oczy i widze kurde TRAKTOR... i czar pryska. Tylko si e pochlastać. ... jakkolwiek, nie wyobrażam sobie tych cudownych czasów pierwszych Słowian ....bez tampaxów. No trudno. Siła wyższa. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hmmm! Dzien nienajgorszy! Shalla - piekna opowiesc z ta Skandynawka:) Ja znam takie sytuacje. Wiecznie wsadzam portfel w jakas dziwna kieszen i panikuje przy kasie, ze chyba go zgubilam! .... a napiecie wmkolejce rosnie... :O A, czy ja przypadkiem nie przegapilam zdjecia Twojego czworonoga????? Jesli tak, to prosze o wskazowke gdzie go mam szukac? Myshko - ja faktycznie mialam w zyciu farta, bo przez pietnascie lat mojego zycia mieszkalam wlasciwie w lesie:), Miasteczko nazywa sie Podkowa Lesna, jest rzutem beretem od Warszawy, ale wybudowano je wlasnie w srodku lasu. Kiedy mialam 15 lat przenieslismy sie z Rodzicami blizej Warszawy, gdzie zdecydowanie nie jest juz tak pieknie, ale za to dom wlasny... Do tej pory, gdy mysle o MIESCIE RODZINNYM mam na mysli Podkowe. I chyba tak juz zostanie. Niezaleznie od podkowianskich lasow, spedzalam zawsze czesc wakacji u Babci na wsi. I tam juz bylo tak jak piszesz - stodola z sianem, konie, krowy i kury, sady dookola i fantastyczna glina, z ktorej lepilo sie co czlowiekowi na mysl przyszlo! Uhhh... Takiej wsi juz nie ma a i mnie marzyloby sie, by Franio zakosztowal smaku mleka prosto od krowy, sluchal swierszczy wieczorem i ganial za ryjowkami po rzysku... Wracajac ze swiata marzen do tego realnego - wracam wlasnie ze sklepu z zabawkami, gdzie udalam sie na poszukiwanie prezentow dla dwoch kuzynow Frania. Moze wyrodna ze mnie matka, ale do sklepu z zabawkami zagladam raczej rzadko. Po pierwsze - poniewaz Dziadkowie zasypuja dziecko taka iloscia zabawek, ze starczyloby na troje a po drugie - poniewaz rzadko kiedy zabawki sprzedawane w klepach podbijaja moje serce. Mam wprawdzie taki jeden ulubiony sklep, gdzie sprzedawane sa wylacznie zabawki z jakims walorem edukacyjnym - sporo tam kukielek, zabawek z drewna, etc. - sklep ten jednak czynny jest wylacznie w godzinach mojej pracy. Biorac powyzsze pod uwage, udalam sie dzis na zakupy do innego sklepu o wiele obiecujacej nazwie \"Imaginarium\". Uwierzcie mi, ze krecilam sie pomiedzy kolorowymi, przeladowanymi polkami przez pol godziny, zanim zdolalam wypatrzec cokolwiek, co moim zdaniem nadaje sie jako zabawka dla malego (1-3) dziecka :( 99% wszystkich zabawek, to wyjace, swiecace i poruszajace sie konstrukcje z hiper kolorowego plastiku. Twory te - ani kolorystyka, ani ksztaltami ani funkcjami nie nawiazuja przedmiotow z \"realu\". Wiekszosc z nich nie uczy (ciagle tylko moim zdaniem) niczego, z wyjatiem robienia halasu. Wiem oczywiscie, ze takze takie zabawki maja swoj aspekt edukacyjny, ale dlaczego stanowia 90% oferty? Koniec koncow kupialam dla mlodszego z chlopcow - czerwony, warczacy i swiecacy swiatlami samochod a dla starszego - pompowana bramke pilkarska z para ogromniastych rekawic dla obroncy. Odbylam przy tym dluuuugasna rozmowe ze sprzedawczyniami, ktore patrzyly na mnie troche jak na wariata, gdy dopytywalam sie o walory edukacyjne wszystkich branych przeze mnie do reki przedmiotow. Powiedzcie - czy ja jestem normalna? Moze to wcale nie jest istotne, by zabawka uczyla. Moze wystarczy, ze jest kolorowa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wystarczy! Kuk, ja Cię popieram całkowicie. Ja też w sklepach dostaję szału od tych kolorowych wrzeszczących \"pokemonów\" :) W Polsce widuję dużo edukacyjnych zabawek, czy drewnianych - bardzo modne ostatnio - ale ich ceny zwalają z nóg , niestety. Przynajmniej mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witajcie 🖐️ ... ... w ten przepiękny, sloneczny dzień!! :D Dziewczyny, slońce to balsam na moje cialo :P i troche za bardzo nadwyrężoną duszę ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czesc dziewczyny! alez tu na topiku zawiewa zdrowym wiejskim powietrzem :-) ja tez w zasadzie jestem dziecko miastowe, albo moze raczej \"osiedlowe\" ale mojemu dziadkowi zdarzylo sie troche gospodarowac na rodowej ziemi (kawalku pola z dziada pradziada), wiec i jakies kury i kroliki gdzies mi sie tam przez dziecinstwo przewinely... z takimi doznaniami jak to, ze np. koguty nie lubia gasienic ;-) i moze sie zdarzyc, ze z glosnym gdakaniem rzuca sie na mala ogrodniczke, ktora taki poczestunek w garsci przyniosla teraz na tej ziemi moi rodzice postawili sobie domek maly i jest to moje najmilsze miejsce odwiedzin sasiedzi maja konie i ostatnio moj maz rozmarzyl sie, ze i on kiedys konie bedzie mial... ja od razu weszlam w role i mowie, ze bedzie cudownie jak na tych koniach bedziemy sobie po laczkach i zagajniczkach jezdzic... na co moj maz obruszony, ze te konie to on do ogladania bedzie mial, a nie do jezdzenia ;-) hehe no ale ale :-) bo ja wpadlam, zeby sie podzielic nowina - mianowicie, bedziemy mieli coreczke :-) na 95% bo sie zlosliwe babsko akurat podczas badania przesunela w kacik i do tego pepowine miedzy nozkami trzymala ;-) no ale lekarz mowi, ze babeczka, bo sie zadnej niespodziewajki miedzy nogami (mimo tej pepowiny) nie dopatrzyl wiec teraz czeka nas przeprawa z wymyslaniem imienia... :-) smykam pozdrawiam goraco wiosennie :-) ps. dziewczyny - kolysanki i piosenki nuca juz dzieciaczki na kujawach i pomorzu :-) jak poczte w ruch puscilam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gorgia25
Gratuluję grudniowym mamom! Ja też miałąm termin na grudzie.ń, urodziłąm 20 grudnia 2005 roku śliczną córeczkę, termin z okresu na 10 z usg na 18, a poród wywoływany 20:), wieć wróciłam do domu prosto na wigilie, Moja rada tylko taka nie obiadajcie sie latem lodami:) Ja tak zrobiłam oi trochę i mi się przytyło:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj, Gorgia 🖐️ Twoja coreczka ma juz ponad trzy miesiace, pewnie poznalas juz uroki pierwszych usmiechow, co? Joanko, czykli cora! Swietnie! Byc moze teraz wybierzecie imie troche szybciej, bo nawet Ty sama byc moze poczujesz potrzebe, myslenia o NIej tym imieniem :) Dziewczyny, musze juz konczyc, bo Jasiek ciagnie mnie za rekaw i skutecznie uniemozliwia pisanie. (Moje dziecko goraczkuje od wczoraj wieczorem i w zwiazku z tym ucielo sobie drzemke dzisiaj rano i teraz juz nie mam co marzyc o chwili spokoju.) Chcialam Wam tylko napisac, ze popieram propozycje Kuk, abysmy probowaly wprowadzac w zycie zasade Dalajlamy i pisaly tutaj o efektach... To pozwoli nam uzmyslowic sobie, jaka to potezna moc.. pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam i ciasteczko na rozruszanie serwuję. Joanko, gratulacje córci! Ach, co ja będę tu zachwalać! Wiadomo, córunia tatunia pewnie będzie ;) Jak każda, heh. Super, ogromnie się cieszę! Georgino, wspaniale! Kurcze, a ja już prawie zapomniałam jak taki malusieńki brzdąc wygląda :( A to przecież cud nad cudy.Pamiętam tylko, że kiedy Nastunia miała 3 ( i więcej ) miesiące to ciągle jeszcze patrzyłam na nią i nie mogłam uwierzyć w to szczęście. Nie docierało jeszcze do mnie, że niebawem ktoś powie do mnie MAMA. Do tej pory to było dla mnie takie magiczne słowo zarezerwowane dla wybranych. A teraz ja.... ojej... czesem jeszcze dziś się łapię na tej wzruszającej myśli, że i JA jestem MAMĄ. Elffiku, gdzie jesteś? Jak tam poszukiwania niani? Alez boska pogoda! Znalazłam roje cmentarników w mojej hodowli bliżej nieznanych mi kwiatków ( przesadziłam kiedyś małą kępkę od kogoś i nie wiem co to, ale ładne, takie niebieskie ). I co? Mordować te swtworzenia? Chyba nie, dam im żyć, bo ładne. Na razie Nastusia się nimi na szczeście nie interesuje. Zresztą mordować nie maiałabym nawet jak! Musiałabym przeprowadzić istny holokaust, bo sa ich miliony...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie Wlasnie najspokojniej w swiecie czytalam sobie ksiazke... no i w tej ksiazce nagle pojawily sie ciasteczka z makiem rozplywajace sie w ustach... A mnie zaraz stanely przed oczami takie ciasteczka w ksztalcie precelkow, ktore jadalismy jak bylam mala... ciateczka z makiem oczywiscie. Mowie Wam, normalnie zaczelo mnie ssac w zoladku, i to jak bolesnie! Bo przeciez w Kraju Marianny z makiem to sobie mozna co najwyzej bagietke znalezc, a nie rozplywajace sie w ustach ciasteczka. Jak pojade do Polski, to nie spoczne, dopoki nie znajde ciasteczek z makiem !!! O !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej! Witaj Gorgia! 🌻:) Gratuluje coreczki! Jak ma na imie? Ja mialam termin porodu na 15 grudnia (2004) ale urodzilam z malym poslizgiem - 23 grudnia. Wigilie i pierwszy dzien Swiat spedzilismy w szpitalu, wsrod takich tlumow odwiedzajacych, ze momentami mialam wrazenie, ze korytarz szpitalny to deptak w Sopocie w sierpniu!;) Joanko :):):) Gratuluje coreczki! Zobaczysz, jak teraz smiesznie zmieni Ci sie sposob myslenia o dziecku. Wiesz juz, ze to nie \"Ono\" tylko \"Ona\" i wyobraznia zacznie podsuwac coraz konkretniejsze wyobrazeniana Jej temat:):) Dziewczyny - musze przyznac sie Wam do calkowitej kleski na polu stosowania zasady Dalajlamy/Craige\'a....:( Mielismy dzis rano z mezem powazna rozmowe z nasza Niania. Ta kobieta wyprowadza mnie z rownowagi jak nikty inny. To typ osoby, ktora naprawde WIERZY, ze caly Swiat stara sie ja wykorzystac, chocby nawet sytuacja byla z gola odwrotna... Posuwajac sie metoda malych kroczkow, od miesiecy wymusza na nas wciaz nowe, drobne ustepstwa, nie przestajac ani na chwile uzalac sie nad soba. Momentami przypomina mi do zludzenia Frania, gdy chce cos na mnie wymoc. Powtarza, ze cos ma byc tak, a nie inaczej, bo ona tego chce, a jesli nie spelnimy jej zadania, to zacznie plakac albo poszuka sobie innej pracy. Wie dobrze, ze nie ma racji, ale probuje - bo a nuz ulegniemy. Paskudne w tej calej sytuacji jest to, ze z jednej strony narasta we mnie niechec w stosunku do niej, a z drugiej strony nie chce jej stracic ze wzgledu na przywiazanie do niej Frania. Ona wykorzystuje to po mistrzowsku i tak np. - dzis rabno trzy razy zakladala kurtke mowiac, ze jesli sie nie rozumiemy, to ona idzie do domu... Mysle, ze po dzisiejszej rozmowie sytuacja jest juz jasna. Tak dalej byc nie moze. Chcialabym tylko odwlec moment zmiany niani chociaz do wakacji, kiedy i tak Franio musialby rozstac sie z nia na kilka tygodni. Kurcze, a tak bardzo staralam sie by ta kobieta stala sie czlonkiem naszej rodziny :(:(:O...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kuk, przykro mi. Widzisz , moim zdaniem ta babka jest idealnym przykładem na powiedzenie: daj jej palec, a odgryzie Ci rękę. No, niestety, bardzo często tak jest, że osoby którym chcielibyśmy okazać serce, zamiast wdzięczności okazują tylko pozę roszczeniową o więcej ;( Mam nadzieję, że szybko uda Ci się znaleźć inną nianie. Na pociechę powiem Ci, że być może tylko takie wrażenie odnoisz, ze Franio jest z nią TAK związany. Może po rozstaniu okaże się, że wcale za nią nie placze, a znową nianią naprawdę będzie zżyty. Czego z całego serca życzę. Chłodno dziś, brryyy Nastusia poznała nowe słowo: OHYDA. Ale wymawia je: ODIDA. I niestety z wyraźną radościa stosuje do czego popadnie. Oczyma wyobraźni już widzę ile się w lato najem wstydu ;) Już teraz jest \"zabawnie\" jak zagląda w różne miejsca i woła z przejęciem:\" ODIDA!!!! \" ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×