Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zabka

TERMIN W GRUDNIU

Polecane posty

hej hopsan! Zapoczatkowalam strone nr 333! A wiecie, ze wedle wszelkich wierzen ludowych, zasad numerologii i innych zabobonow, w ktore nie wierze... trojka i wszelkie jej wielokrotnosci to moje sczesliwe liczby! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kuk ,gwoli wyjasnienia to wydrązam jabłko,pozostawiając taka ok 2 cm warstwe od skórki,robie to łyzeczka taka do robienia kulek z melona lub arbuza coś na kształt mini gałkownicy.Mozna to zrobic tez zwykła łyzeczka byleby miała ostre krawedzie :) Odnosnie Shalli to ,pewnie nie uwierzycie ale miałam rano napiac cos bardzo podobnego do słow Kuk.Nic dodac nic ując.Może tylko,ze ten koles z P-skiego&co to niech sobie pluje teraz w brode bo miałby bestseller :) Nikki,rób więcej przerw w nauce i wpadaj częsciej!Wszystkie się tu za Tobą stęskniłysmy !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej, hej, tu Mysh z innej planety :D Dziewczyny kochane, czytam Was, ale tylko jednym okiem :) Chcialam Wam napisac, ze jest mi szalenie dobrze i ze sama nie moge sie nadziwic, ze moze byc tak pieknie. W moim przypadku to drugie macierzynstwo jest jeszcze piekniejsze od pierwszego (to to jest mozliwe? a jednak!). Zapominam o swiecie zewnetrznym i po prostu zanurzam sie kompletnie w moim malutkim rodzinnym swiecie. Pola jest cudna, na razie tylko je i spi i je i spi, a tu cala rodzina stoi w kolejce, zeby z nia \"pogadac\", \"pobawic sie\", \"pobyc\", i niemalze nie ma jak! No bo po kazdym karmieniu Pola odplywa w dlugi i spokojny sen. Nie wzruszona niczym, nawet pianinem Jaska :) Jasiek prosi ciagle, zeby dac mu ja na rece, Myszon nie moze sie odczekac zeby ja ponosic i jej pospiewac, Babcia i wujek nadal nie mieli jej na rekach, bo ona przesypia cale wizyty, no i wszyscy maja ciagly niedosyt. Tylko ja jedna zdaze sie jej natulic, kiedy je, a je dlugo i ja uwielbiam te chwile i jeszcze mi malo :) Malo tego, ostatniej nocy Pola wprawila mnie w oslupienie, poniewaz zjadla o polnocy, o czwartej nad ranem i potem dopiero po 8.00 !!! A ja wstalam zdziwiona wlasnym wyspaniem :p Aha, spi ze mna, a ja sie ciagle dziwie ze to takie proste. Jaska wyrzucalam bez przerwy do niego i wlasciwie nie spalam, bo zamiast zasypiac slodko kiedy on ssal, czekalam az skonczy, czekalam az zasnie, potem wstawalam zeby go przeniesc, potem on protestowal i tak dalej. A teraz po prostu podaje poli cyca i zasypiam i nawet nie wiem, kiedy ona skonczyla ssac :) Jezu, gdyby ktos mi powiedzial trzy lata temu, ze tak mozna, znaczy ze ja tak moge, nie uwierzylabym! Mysle ze te trzy lata, kiedy Jasiek jest z nami zmienilo mnie bardzo i nauczylo bycia matka... To dzieki Jaskowi jestem teraz \"lepsza\" z Pola :) Pozdrawiam Was cieplutko, sciskam po kolei i znikam... obiecuje tylko, ze jesli uda mi sie cpyknac dzisiaj jakas fotke, to Wam podesle :) Mysh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość julka121
Myshko, obejrzałam zdjęcia malutkiej...i nie mogę sie nadziwić, gdzie Wy mieszkacie:) U nas nie do pomyślenia było to, zeby Truten wszedł na sale położnic, ba!na sam oddzial nawet go nie wpuszczono poza wycieraczke...Tobiasza widział w ciągu mojego pobytu w szpitalu, aż 1 raz...Przez minute, gdy położna wywiozła go na korytarz i stała nad nami, naruszając nasza intymność pierwszego spotkania we troje. Ja przez to zreszta miałam straszny kryzys w szpitalu, bo mały ciągle ssal, i kiedy Truten przychodzil, mogłam tylko \"wyskoczyc\" na pól minuty do drzwi, odebrac hektolitry wody i juz musiałam znikać. Potrzebowałam sie przytulic, pogadac, wypłakć-ale nie mogłam, bo mały ssak głośno okazywał swoje niezadowolenie. A na Twoich zdjęciach...jasiek leżący z Polą w objęciach. Jakie to jest piękne, ze można budowac nowe relacje od samego poczatku....Jak ja Wam tego zazdroszczę! I to, że traktujecie Jaśka jak odpowiedzialnego człowieka, powierzając mu tak cenny i delikatny skarb:) Ostatnio dowiedzialam się, ze moi znajomi, którzy mają 3 dzieci, biją srodkowego synka (w styczniu skonczy 2 latka), ze po pojawieniu się mlodszego próbuje zwrócic na siebie uwagę rozrabianiem:( Dziecko utracilo poczucie bezpieczeństwa i milości rodziców, a oni go jeszcze \"wychowawczo\" biją!!!!Tak mi żal tego maluszka, chociaz wiecie same dobrze, ze daleko mi do idealnej matki, ale to jest jawna niesprawiedliwośc! Tym lepiej dla waszych pociech, że mają takich rozumiejących rodzicow, ktorzy starają się rozumiec przyczyny zachowań, a nie tylko plenić ich skutki.... Nie pisalam Wam jeszcze chyba, ze bylam na kontroli po porodzie. MAm tez wyniki sekcji łożyska. Zrobił się jakiś zakrzep, być może mój organizm ma skłonność to wytwarzania takich świńswt. Nie będę robic w tym kierunku badań, bo wyniki podobno wychodzą niejednoznaczne, a postępowanie jest identyczne. Zastrzyki w brzuch codziennie, do porodu, od momentu potwierdzenia ciązy na usg. Licząc, ze to będzie ponad 200 wkłuć, myślę, ze będę wyglądac jak sito:O Pomijając fakt, ze nie wyobrażam sobie zrobienia zastrzyku pod skóre w 9 miesiącu, ale być może mam małą wyobraźnie:) Zmykam, bo sie jak zwykle rozpisalam. Buźka!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, no co Wy! :) Ale może kiedyś w życiu wydam książkę - coś w stylu : beztroskie dzieciństwo małej Cesarzowej A. na zgliszczach planety Ziemi :) A póki co.... dziewczyny, trochę mnie zmobilizowałyście w zeszłym roku.... i postanowiłam coś z tym fantem zrobić choć nic nie mówiłam żeby nie zapeszyć.... Teraz pozostaje tylko się modlić o powodzenie tego przedsięwzięcia... Ale jak dobrze pójdzie, to od grudnia ruszą pierwsze nagrania audio mojej książki. Ale na razie o tym sza.:) Anastazja właśnie stoi na stole z kalejdoskopem przylepionym do oka i nawołuje swoich przyjaciół: rekiny :) - Fredek! Dzidek! Ziutek! Gdzie jesteście?????!!!! A mówią że dziewczynki sa takie delikatne.... i subtelne .... i kochają lalki.... i misie..... ech.... Mysh, Twój opis jest tak idylliczny, że aż poczułam fizycznie Twoje szczęście. Wspaniale!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pszczoła, gdzie Ty rodziłaś?????? Ja rodziłam w państwowym szpitalu i mój mąż mógł być ze mną przez cały czas, mógł nawet zostać na noc, spać obok, no w zasadzie prawie zamieszkać ze mną i to nic nie kosztowało. Zwaliło mi się pół tabuna ludzi do sali i nikt nikogo nie wypraszał, ani nie stwarzał problemów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No nie Shalla, do tej pory mogłam sie łudzić, ze to Polska właśnie..ew. Warszawa jest chlubnym wyjątkiem. Ale odebrałas mi złudzenia:P Rodziłam w Toruniu, w jedynym szpitalu z porodówką. Generalnie wszystko było ok, do czasu porodu. I po. Paradoksalnie, o niebo lepiej było przy dziewczynach niż przy Tobiaszu. Ale może następnym razem już zaznam luksusów. Przyłączam się do wyścigu;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A jeszcze chciałam napisać Myshko, ze ja cały czas tak karmiłam Anastazję, jak Ty teraz Polę. I do głowy mi nie przychodziło, ze można inaczej :) Ale to nie znaczy, ze się wysypiałam.... niestety nie, bo po każdym karmieniu Nastusia robiła wielką, żółciutką, rzadziutką, nieraz wylewającą się kołnierzykiem.....masę w pieluszkę. Tak więc do karmienia prawie się nie budziłam, ale do przewijania już niestety tak :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pszczoła ,to faktycznie kiepsko było w tym szpitalu.U nas identycznie tak jak pisała Shalla i dodatkowo sala jednoosobowa :) Ja też karmie Ziemka i karmiłam Jagę przez sen(mój :D) w naszym wyrku :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pszczola, to straszne co piszesz o zakazach z Twojej porodowki! To prawie jak za czasow naszych mam! Dla mnie straszne, naprawde... Jak dobrze, ze to jednak wyjatek :) co widac z postow shalli czy Dynii, ufff Tutaj porodowka tez jest dla ludzi, a nie odwrotnie, i jesli nie ma jakiegos wyjatkowego zagrozenia, to nikt nie ma prawa zabronic mi przyjmowania wizyt! Personel to nie jest po to zeby stac na strazy i zabraniac, ale po to zeby pomagac - naprawde tak sie to czuje... Powtarzam ze mowie o porodowce, a nie o szpitalu w ogole, bo szpital to jednak sa inne warunki i wymogi. U nas to jest tak zorganizowane, ze porodowka w ogole zajmuje zupelnie oddzielne skrzydlo w budynku i rzadzi sie swoimi prawami. A w ogole to ja od dawna zdecydowalam ze chce zeby Jasiek - jesli tylko sam zechce - od samego poczatku byl uczestnikiem wszystkiego... Stad jego wizyta w naszym lozku :) oczywiscie to nie byl moj pomysl tylko jego wielka prosba. Dlatego tez bardzo chcialam zeby przyjechal do szpitala juz w dniu porodu... Dlatego tez kapiemy Pole wszysyc razem, Jaskowi uzbrojonemu w myjke, udaje sie czasem musnac ja troszke :) Ja to tak lekko pisze ale oczywiscie wszystko jest pod kontrola.... albo prawie.... ale o tym moze juz innym razem, bo teraz czas konczyc. Dobranoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myshko ale sielski spokoj Plynie z Twoich postow. Cudnie :) Pszczola w ramach pocieszenia Cie powiem ze nie tylko u Ciebie bylo tak w szpitalu. U mnie wygladalo to tak: Odwiedziny dwa razy dziennie po 1 godzinie przed i po poludniu. Godziny odwiedzin nigdy nie pokrywaly sie godzinami karmien. A wiec ojcowie nie mogli wziac swoich dzieci na rece. Dzieciaczki byly w tym czasie w osobnej sali. Jesli jakas matka decydowla sie zaraz po porodzie lub na drugi dzien zabrac dziecko do siebie na sale (co dawalo szanse rodzinie na poznanie dziecka) byla to decyzja nieodwolalna i nawet gdyby matka w drugiej dobie doszla do wniosku ze jeszcze nie ma sily zajmowac sie dzieckiem, to miala problem, bo o powrocie do sali noworodkow juz nie bylo mowy. Koszmar jakis! I podobno to jeden z tyc lepszych szpitali w mym ogromniastym miescie. Nawet nie chce wiedziec jak jest w tych gorszych. Chociaz ja mialam szczescie i moj maz juz drugiego dnia wzial Olka na rece, bo pielegniarka sie nad nami zlitowala.A wiecie co ja tak wzruszylo? To ze .....nikt oprocz meza mnie nie odwiedza!!! Rodziny tutaj nie mamy a znajomych prosilam zeby przelozyli swoje wizyty juz na czas powrotu do domu. To byla swiadoma decyzja. We Wloszech jest jaksa tradycja pielgrzymek na porodowki. Czasami przy lozku sasiadek stalo po 10-20 osob!!! One po tych wizytach byly ledwo zywe. Uwazam ze doba po porodzie to nie jest najlepszy moment do zabawiania konwersacja ludzi ktorych czasami ledwo znam. A tytul ksiazki to \"Polka\". Gra slow pomiedzy narodowoscia i zdrobnieniem imienia corki Gretkowskiej. Shalla cos mi umknelo??? Jaka ksiazka ,jakie nagrania? Co Ty tu piszesz o zapeszaniu nie wiesz ze nasze kciuki maja magiczna moc???? Kuk bardzo sie ciesze ze wypalilo z ta praca! :) :) Udanego wypadu do Polski. Nikii trzymam kciuki za nauke i wszystkie egzaminy! Psikulcu jak juz dostaniesz te prace to mam nadzieje ze bedziesz miec swobodny dostep do netu i bedziesz regularnie zagladac. Ja nawet kiedys doszlam do wniosku podobnie jak Kuk, ze chyba dopiero po pojsciu do pracy bede miala wiecej czasu na net. Dziewczyny napisze Wam jak mnie wczoraj Olek wzruszyl. Kiedys wlaczalam mu ciagle ukochane Tubisie i akurat w TV leciala piosenka ktore bardzo mi sie spodobala. Obejrzalam ja do konca z nosem przy TV. O dziwo Olek mnie nie poganial bo chyba zrozumial ze jestem zahipnotyzowana. Kiedy sie skonczyla, wzdychajac powiedzialam : sliczna piosenka. kilka dni pozniej identyczna sytuacja zdarzyla sie po raz drugi. Wczoraj Olek siedzial w swoim lozeczku cos tam sobie malujac i mial wlaczone cicho radio, ktorego ja z kuchni nie slyszalam. Nagle Olek krzyczy, biegnac do mnie szybko: Mama bella la la, bella la la (czyli ladna piosenka). Ide z nim do sypialnia a to wlasnie zaczyna sie TA piosenka. A on zadowlolony mowi: la la mama, czyli piosenka mamy. (dopelniacza jeszcze nie opanowal ;) ) Naprawde sie wzruszylam. Tym ze zapamietala i tym ze chcial mi sprawiac radosc, dlatego po mnie przyszedl.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Alez Karenko, przeciez ja tu jestem regularnie! Pare ostatnich dni mialam nawet wrazenie, ze robie tu za dyzurna! :) Opowiesci o szpitalu dla mnie tez zawiewaja horrorem. Nie wyobrazam sobie w takiej chwili byc skazana tylko na siebie. U mnie odwiedziny byly cala dobe (byly wyznaczone godziny ale raczej teoretycznie). Moj mogl trzymac Zuze na rekach kiedy chcial. A kiedy przebywal u mnie to wlasnie on caly czas ja trzymal i nosil. Malo tego - jezdzil tym przezroczystym, plastikowym wozem na oddzial noworodkow, gdzie dostawal jedzenie dla Malej, przyjezdzal do pokoju, karmil, odbijal. Pielegniarki na oddziale noworodkowym uczyly go zmieniac pampersy, karmic, trzymac nosic. Wiec to niektore z Was opowiadaly o swoich szpitalach to dla mnie dramat. Mnie tez odwiedzal tylko Tata Zuzy. Rodzice byli wtedy na wakacjach i raz zgodzilam sie na 15-to minutowe przyjscie tesciow chociaz wczesniej zapowiedzialam wszystkim, ze prosze aby nie odwiedzac mnie w szpitalu. Na oddziale wisiala kartka z informacja, zeby nie odwiedzaly pacjentek wiecej niz dwie osoby naraz. Drugiego dnia kiedy Moj przyszedl - do mojej sasiadki weszly wlasnie 4 osoby + Moj jako piaty w malenkim dwuosobowym pokoiku (. Kiedy wszedl i zobaczyl moja mine to w 15 sekund zrobil porzadek.:) Zostal chlopak i mama sasiadki. Wczorajsza rozmowa poszla mi dosyc dobrze - na jej wyniki mam oczekiwac w poniedzialek lub wtorek. Karenko, to niezwykle, ze taki maluch jak Olek w mig zapamietal, o ktora piosenke Ci chodzi i takie mile, ze zawolal Cie zebys jej posluchala. Mysh, bardzo mi sie spodobalo, ze w kapiele Poli wdrazacie tez Jaska. My do tej pory kapalismy Zuze zawsze razem, jedynie od tygodnia Tata robi to samodzielnie bo ja dostalam strasznego uczulenia na jednej dloni a i bez kapieli non stop mocze i myje rece co wcale nie sprzyja koncowi dolegliwosci. A jak sprawujac sie po porodzie Twoje rece? Czy nie masz problemow z podnoszeniem Malej? Shalla, jak widze Anastazja wybrala wyjatkowo wyrafinowane imiona dla niebezpiecznych rekinow :) Jezeli chodzi o "Polke" Gretowskiej to czytalam ja bedac w ciazy. Mysle, ze byl to dobry czas na ta lekture. Moglam porownywac i szukac roznic miedzy swoimi odczuciami a tym jak to samo czuje autorka. Musze jakos delikatnie spowodowac zeby Zuzak sie obudzil bo na 12.15 idziemy do pediatry. A jeszcze trzeba zjesc tarte jablo i mleko. Pech chial, ze oczywiscie pogode na zewnatrz mozna smialo nazwac "zawieje i zamiecie sniezne". Ciekawam w jaki sposob i w jakim stanie dotrzemy do przychodni (ok. 20 min na piechote - brak komunikacji miejskiej w tym kierunku...) Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny probowalam Wam wyslac zdjecia Olka z jego sympatia, ale wiem ze @ poszedl bez zalacznika. Druga proba tez nic nie dala. Moze pozniej sprobuje z innego adresu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Musze Wam to opisać. Położyłam sie z Nastusią, bo mnie wołała, ze jej się nudzi - a miałam zasnąć. No więc wskoczyłam pod kołderkę, ale zaczęłyśmy sie wygłupiać. W końcu pytam ją: -Nastusią, a co będziesz robić, kiedy już będziesz duża? - Jak to co? Będe chodzić po sznurku. - ???????????????????? Po sznurku? -Tak. Po sznurku. - Po jakim sznurku???? - Po czerwonym. -?????????????? jakim czerwonym sznurku????? - I będe się trzymać zielonego. - ( Chryste.... ) ???????? czego???? - zielonych rurek! - jakich zielonych rurek? - No tam, gdzie chodzą dorośli. I nagle zaskoczyłam! W Anglii na placu zabaw była taka jedna drabinka z czerwoną siecią sznurków na duzej wysokości, gdzie nie pozwalałam jej wchodzić.... - Nastusiu, ale ja pytam co będziesz robić, jak będziesz taka duża jak mama. - Mamo. To proste. Będę chodzić w twoich ubraniach - i uśmiechnęła się do mnie jak do niesprawnej umysłowo. Skończyłam z głupimi pytaniami :) Ale dziecko dodało jeszcze od siebie.... ze jak będzie miała dziecic chłopca i dziewczynkę, to nazwie ich..... Celibanka i Celiconek. Dokładnie tak. I upiera się przy tym :) No, musiałam się z Wami tym podzielić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Celibanka ach jak cudnie :) Jaga ostatnio wymysliła bajkę,której gł.bohaterka była Wazula :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny!Jestem tak podekscytowana, że aż mnie rozsadza:) Wchodzimy w nowy etap Tobiaszowego rozwoju, i w końcu nie tylko będę czytać, co Wasze pociechy powiedziały, ale i doświadczac tego na własnej skórze:)Strasznie mnie cieszy obserwowanie, jak on z dnia na dzien łapie nowe slowa, łączy je w pierwsze nieporadne zdania, no kocham to:) Mam juz nawet pierwszy przykład, do waszych się wprawdzie nie umywa, no ale ile Wasze dzieci wprawy juz mają;) Tobiasz od dłuższego czasu \"zapomina\" zawołac, ze chce siusiu. Próbowałam różnych metod, nawet czepilam się myśli, ze będę mu mówić, ze złości mnie to, że sika non stop w majtki (był okres, ze prałam ręcznie codziennie po 6-7 par spodni i majtek, naprawdę nie cieszyłam sie na kolejne:O ) Mówiłam mu wtedy \"mama jest zła\". On zreszta doskonale to widzial, bo po pewnym czasie sam mówił \" Apa (cały czas jestem apa zamiast mama) zia!\". Potem juz bezbłednie rozpoznawal, ze jestem zła, niekoniecznie na niego, w różnych innych sytuacjach, i zawsze komentował \"Apa zia!\". I wczoraj, gdy Truteń malował kaloryfer, a mały wlazl gdzies przez nieuwagę w farbę i rozniósł dokoła. Widząc \"zachwyt\" Taty z powodu kolejnego sprzątania, przyszedł do mnie i mówi \"Tata zia!\". Padłam, zwłaszcza, że Truten mu złego słowa nie powiedzial, a jeśli nawet byl zły, to absolutnie nie na niego, tylko na siebie, ze go nie dopilnował. Przynudziłam, ale licze na wyrozumiałość. To w końcu moj pierwszy raz:D Muzykalny też jest ten mój synek:) Wstaje rano i spiewa na To ła, to ła, czyli sto lat, jak sie domyslacie. Jestem tak ciekawa tego nowego czasu:) Kiedy myślę o kolejnym dziecku, to wydaje mi się, ze czuję podskórnie to, o czym piszecie w kontekscie ponownego macierzynstwa, ze jest inaczej. Patrze na swoje kolezanki z pierworodnymi pociechami, jakie są zagubione, jak starają się wprowadzac rózne metody-jakbym widziala siebie. Jak pilnują, zeby dziecko sie nie rozpieściło, żeby nie przesadzić z czyms tam, jak sa wykonczone ząbkami, zarwanymi nocami etc. I myslę sobie, ze ten zcas tak szybko ucieka, ze wszytsko tak szybko sie zmienia, że te utrapienia za chwilkę znikaja, a nam sie wydawało, ze tak juz bedzie do konca zycia. Nie wiem, czy mnie rozumiecie:) Najśmieszniejsze jest to, ze myślę sobie \"przy drugim dziecku będe inna, mniej wymagająca, będę sie bardziej cieszyć chwilą, bo ona tak szybko przemija\". A jak przyjdzie co do czego, pewnie znów będe cierpieć, bo nie wyspałam sie, bo ono ciągle chce na ręce, bo nie zajmie sie sobą przez chwilkę....Ale bardzo chcę. \"Matka Polka\" skojarzyło mi sie z tytułem jakiegoś felietonu w gazecie typu \"Dziecko\". Ale \"Polkę\" zostawię sobie na ciążę, teraz jest chyba jeszcze za wczesnie, wiele mi nie trzeba, by wszytsko powracało i całą noc śni mi sie poród i wszytskie sierpniowe wydarzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pszczola, u mnie to jest zupelnie inaczej ! Ale o tym juz Wam pisalam. Bardzo jestem ciekawa czy Kuk i Dynia tez maja podobne odczucia........ A jak czytam o Twoim zadziwieniu nad odkryciami jezykowymi Tobiasza, to przypominam sobie sama siebie obserwujaca Jaska i rejestrujaca z duma kazde osiagniecie, kazdy przejaw samodzielnej mysli. Pisz o tym, opisuj wszystko, bo to jest wspaniale jak dzieci sobie przyswajaja nasz swiat. Karenko, podobnie zachwycil mnie Olek, ktory rozpoznal twoja ulubiona piosenke. To przepikne i faktycznie strasznie wzruszajace... Dziewczyny jestem jak nieprzytomna... Tyle nowin tu bylo ostatnio, a ja ciagle ani me ani be. Kuk, nawet nie napisalam jeszcze ze gratuluje Ci nowej pracy !!!!!!!!!!!!!!!! Pracy_na_Twoich_warunach - BRAWO! 🌻 Sciskam Cie wirtualnie i kopie na szczescie tez. Psikulcu, za Ciebie trzymam kciuki i nie puszczam. Shalla i za nagrania Twojej ksiazki tez !!!! Swoja droga umieram z ciekawosci co to za przedsiewziecie jest! I co za ksiazka? I czy nie mozna by jej jakos dostac, zeby przeczytac ??????????????????? Moi chopcy sa wlasnie w cyrku, Pola spi (moj spioszek kochany), a ja sie relaksuje :) Psikulcu, pisalas wlasnie dzisiaj, ze musisz obudzic Zuze, bo wizyta u pediatry. Ja przezylam dokladnie to samo. Ale to nie bedzie opowiesc o budzeniu spiocha tylko o roztrzepaniu lekarza (dzisiaj zamiast naszego pediatry zastalismy nie znanego nam jego zastepce) Pola po nocnym karmieniu okolo 3.00 spala jak zabita do 10.00 (a wizyta na 11.00). O 10.00 obudzialam ja, przebralam i tak dalej i w koncu nie zostalo nam zbyt duzo czasu na jedzenie. Dalam jej cyca, ale zabralam jak tylko od niego odpadla (co znaczy dopiero po jednej trzeciej posilku) i pognalam do lekarza z nadzieja, ze reszte doje w poczekalni. Niestety po drodze Pola zasnela i pomimo polgodzinnego czekania obudzila sie dopiero w gabinecie, stanowczo domagajac sie reszty sniadania (a to przeciez juz bylo 11.30) Poniewaz lekarz cos bardzo dlugo perorowal o dokumntacj do wyslania tu, do wyslania tam i tp, itd; niewiele myslac wyciagnelam cyca i zaczelam karmic Pole siedzac przed nim na krzeselku. I wtedy lekarz wreszcie podniosl na mnie wzrok znad tych paierow i przeszedl do bardziej praktycznej czesci wizyty. Spojrzal na mnie nieprzytomnym wzrokiem i zaczal swoj wywiad pytaniem: Pani karmi piersia? (w domysle czy butelka) Myslalam ze padne ze smiechu Bardzo sie ciesze, ze nasz pediatra to nie jest jednak on :) Psikulcu, jak po wizycie? Dobrego wieczoru

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No tak...ostatnio na spotkaniu w ramach naszego projektu była stylistka, i \"rozszyfrowywała\" charakter człowieka na podstawie jego ulubionego koloru. Zgodziło mi sie idealnie, ze jestem egocentryczna i nie umiem słuchac innych. Ale ja naprawde wieczorem mysle o tym, co piszecie i w myslach odpowiadam! A potem, kiedy juz zasiadam do klawiatury, to wszytsko mi umyka i -mimo tych tasiemców, ktore produkuję-nie pisze nawet polowy tego, co zamierzalam:O Dlatego teraz składam na ręce Kuk gratulacje nowej pracy, Psikulcowi zapewnienia, ze myśle intensywnie, a Karence tak pozytywnie zazdroszczę kochanego synusia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pszczoła, napisz koniecznie jak to jest z tymi kolorami! Ja umieram z ciekawości, choć traktuję to z przymrużeniem oka. Ale pamiętam, ze kiedy starałam się o moją wymarzoną pracę wypełniałam test gdzie jest z pytań było właśnie o kolory. Nie pamiętałam nawet co tam napisałam. Ważne że zostałam przyjęta. Później sama rekrutowałam ludzi do tej firmy i nie zapomnę jak po wyjściu z szefem z jednej z rozmów szef zapytał o mnie o kandydata ( ja miałam w ręku jego wypełnione testy) - Jaki kolor wpisał? sprawdzam w papierach i mówię: - Brązowy. Na co mój szef: - Nie lubię brązowych. No i kolesia odwalił! Byłam w szoku. Nawet nie spojrzał na jego papiery :) Inna rzecz, ze facet miał dobrą intuicję i zespół zebrał naprawdę wspaniały i doskonale nam się pracowało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I najważniejsze - dziękuję Wam wszystkim za magiczne kciuki. I za dom i za wszystko. Bardzo będą potrzebne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Jestem "Pania Kierowniczka". Dziekuje Dziewczyny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Psikulcu, gratuluję!!!! Oby Ci się dobrze pracowało (mam nadzieję, ze nie brzmi to złowieszczo, bo nie taki jest mój zamysł;) ) Shalla, nie pamiętam tych kolorów. Pamiętam, ze niebieski kolor ubrania wzbudza zaufanie (w biznesie). A brąz to kolor szarych myszek:) Może dlatego szef go odrzucil.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ha,Psikulec a nie mówiłam ! Gratulacje ogromne :) Co do kolorów to wiem,ze pomaranczowy cechuje ludzi chwiejnych emocjonalnie(ja osobiscie uwielbiam ;) ) ,fioletowy zas niewyżytych seksulanie :D ;) Myshko ale niesamowita energię od Ciebie czuć :) Super :) Pszczoła teraz to się dopiero zacznie,jeszcze trylion razy Tobiasz wprawi Cie w osłupienie :) Karenko,nie napisałam jeszcze ,ze rozczulił mnie Olo z ta ulubiona piosenka ,słodziak jeden :) Od jutra w POlityce pierwsza z cyklu ksiązek A.Lindgern juz sie nie moge doczekac na ta kolekcje :) Przyjemnego łikendu ,buziaki ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wpadłam pogratulować dziewczynom zdobycia nowej pracy!! Oby wszystko szło pięknie i gładko!! :D [ kwiat] i po [ kwiat] - ku dla wszystkich!! :) Spadam dziś już spać! Zarywanie nocek do ok.1 wychodzi mi już bokiem ;) pierwsza część planu wykonana :) Dzieki za kciuki, a ja swoje dalej trzymam, teraz przede wszystkim z myślą o Tobie, Shalla ( wiem, ze książka jest niemniej ważna, jednakmoje kciuki bardziej trzymam za sprzedaż domu i przeprowadzke do Adam, z wiadomych względów ;) ) A! to może jeszcze wspomne ze 9 lutego na 3, 5 tyg. lecimy do UK :D nie mogę się doczekac, choć lot samolotem niezmiennie mnie przeraża! mam nadzieje, że tym razem uda się wziąć Mojej Miłości trochę dłuższy urlop niż 3 dni :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dynia, my mamy tę książkę:) Tobiasz dostał od jednego z tysięcy swoich wujków:) Jeszcze trochę czasu minie, zanim zacznę mu ją czytac. Fiolet ostatnio to mój kolor:) Ale niewyżyta seksualnie nie jestem na bank:P Nikii, zawsze sobie mówiłam podczas sesji-jeszcze tylko miesiac, tylko tydzien, tylko dzien, jeszcze tylko dzis...zobaczysz, ani sie obejrzysz, a juz będzie po. Tymczasem życzę Ci siły na ten wyczerpujący czas:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Psikulcu gratuluje! Czy Ciebie tez przepytywali z kolorow? ;) Wedlug przedstawionej tu teorii kilku kolorow doszlam do wniosku ze powinnam sie wybrac do seksuologa (gleboka niechec do fioletu) i zastanowic sie nad moja ogromna fascynajcja brazem. Szare myszki mowicie.... Jesli jest cos co dodaje rozsadku to szepnijcie slowko. Skorzystam. :P Pszczola doskonale Cie rozumiem w tym zachwycie nad faktem ze juz coraz lepiej mozemy sie z naszymi maluchami komunikowac. Czasami spogladam na Olka i czuje taka ulge gdy juz mozna w miare szybko i rzeczowo dojsc do istoty problemu. (pic, jesc, zimno, cieplo, nudno...) Dziewczyny prawie nic Wam nie pisalam ostatnio o Olku wiec dzis troche nadrobie. Ostatnio troche ubolewalam nad brakiem postepow w mowie. Jednak to co juz potrafi powiedziec stosuje z... uciazliwa czasami konsekwencja. Cale porozumiewanie sie Olka z nami jest pelne grzecznosciowych zwrotow. Nie daj Boze zeby ktores z nas jednak sie zagapilo i nie przeprosilo go na czas gdy w pospiechu np leciutenko go szturchnie. Zaraz wzburzony krzyczy: Przepraszam Olus! Nauczyl sie tez ze slowami mozna manipulowac. Gdy czegos bardzo ode mnie chce to nie mowi „mama” lecz „mamusia”. A gdy cos przeskrobie, to na moje pytanie: - Kto to zrobil? Slysze: - Olus skarb!!!! :) W tym tygodniu jednak przeszedl samego siebie. Ostatnio Olek ma odrzut od nocnika i ktos mi podsunal pomysl z posadzeniem misia i przemawianiem do niego slodko: zrob siku ladny misiu i inne takie. Podobno dzieci czuja zazdrosc, detronizuja miski i same wskakuja na nocnik. Po kolejnym nocnikowym zaproszeniu odrzuconym przez Olka, przechodze do planu B. Przynosze najwiekszego miska jakiego mamy i zaczynam scenke. Olek spoglada z zainteresowaniem na mnie, na miska, na mnie i podchodzi do miska, schyla mu sie do poziomu oczu, lapie go za brodke i mowi z POLITOWANIEM: - Tak tak misiu. Siki Siku!! Bravo bravo misiu! Po czym klepnal go po kumotersku w czolko i poszedl do swoich zajec. Mission impossible. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karen ka - prawie się popłakałam ze smiechu. Olek jest niemożliwy. Rośnie Ci facet z charakterem! ( ja lubię takich facetów :) ) Nikii - dziękuję za kciuki. Wiem, ze Ty szczególnie mnie rozumiesz. Wiec i ja trzymam, żeby Wasza podróż przebiegła wyśmienicie, a spędzony czas dostarczył samych cudownych chwil i wzruszeń. Z tej sklerozy zupełnie zapomniałam pogratulować dziewczynom nowych prac! Niech awanse i forsa spływają na Was niczym deszcz ( taki jak w Anglii, nie taki jak w Turynie :) ) Dziewczyny, nie wiem czy Wam o tym pisałam, ale Nastusia też potrafi wycisnąć mi łzę z oka. Często wieczorem ją pytam jaki sobie życzy sen. A ona zawsze odpowiada, że o tatusiu :( Boże, jak bym chciała, zeby ten horror się skończył.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Psikulcu, ogromne gratulacje ! Kiedy zaczynasz ? Nikii, wspaniale ze kecicie do meza :) Karenko, Olek jest niesamowity ! Naprawde doskonaly ! Co za poczucie humoru :) A my juz po pierwszym spacerze. Pogoda piekna, wiec nie moglismy sie nie wyrwac wreszcie. Najsmieszniejsze jest to, ze sama Pola chyba niczego nie zauwazyla :D Aha, tak mysle o tych kolorach i dochodze do wniosku, ze na pytanie o moj ulubiony, za kazdym razem odpowiedzialabym inaczej. Kiedys to byla szarosc, potem czern, potem rudy i kaki, nastepnie, stary brudny roz... a dzisiaj niemal wszystkie naraz, znaczy zaleznie od dnia. Czyzby wraz ze zmiana ulubionego koloru, zmienial sie moj charakter?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Właśnie Mysh, ja tez dzis o tym myślalam..Co jakiś czas te preferencje kolorowe mi się zmieniają, ja sama owszem też jakims przemianom ulegam, ale chyba jednak nie aż tak skrajnym:P Pisałyście wcześniej o szczęściu...Dziewczyny, własnie gadaliśmy ostatnio z Trutniem, że czujemy wciąż i wciąż jakies nienasycenie, ze gdyby jeszcze to, albo tamto, w koncu bylibyśmy szczęśliwi. A to jest kłamstwo, bo szczęście mamy na wyciągnięcie ręki, niezależnie od tego, co się dzieje dokoła. Często stoję na balkonie paląc papierosa i czuję własnie, ze tych dwóch facetów, którzy tam są za szybą, ten dom, który mamy, te pustki w lodówce czasem, ze to wszytsko kocham i jest mi dobrze.... Dziś Tobiasz \"pisał\" list do Św. Mikołaja. Ponaklejaliśmy rózne zdjęcia zabawek wycięte z jakichś ulotek , które teraz mnoża się na każdym kroku, podpisaliśmy (żeby Mikołaj nie miał wątpliwości, znalazło się też Bączka zdjęcie;) ) i Tata wyśle ten list Mikołajowi:) POzdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×