Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zabka

TERMIN W GRUDNIU

Polecane posty

Gość wodny psikulec
Kuk, jak to Twoja Ania chce wstawac???!!! Przeciez dopiero co sie urodzila. Ja nie moge jak ten czas leci... Zuza ruchowo nie rozwija sie tak szybko. Co prawda ostatnio ruszyla z kopyta ale do tej pory bardzo opornie jej to wszystko szlo. Dopiero od jakiegos tygodnia wstaje podciagajac sie na sofie. Musze Ci powiedziec, ze jestem pod ogromnym wrazeniem wypowiedzi Frania. Naprawde. Poza tym milo mi slyszec, ze jestes zadowolona z pracy! Super! Przyznam sie, ze coraz bardziej utwierdzam sie w przekonaniu, ze jezeli chodzi i nasze dziecko to wygralismy los na loterii. Wsrod znajomych ojcow ostatnio wywiazala sie dyskusja na temat ich pociech. Rozmawiano miedzy innymi na temat usypiania dzieci. Jeden kolega mowi, ze usypiaja corke dwa miesiace mlodsza od Zuzy przy pomocy suszarki, inny, ze bujaja na rekach dopoki nie zasnie (rok starszy od Zuzy) i tak kilku dzielilo sie sposobami. Jeden mowi do Taty Zuzy: "a jak wy usypiacie Zuze?" Moj na to: "no, normalnie - kapiel, mleko, potem zanosimy do lozeczka, dajemy buziaka, mowimy dobranoc, gasimy swiatlo i wychodzimy z pokoju a ona zasypia - tak od przywiezienia jej ze szpitala". Podobno wszyscy popatrzyli na niego jak na idiote a komentarz byl: "Taaaa, jasne..." ale juz przyzwyczailismy sie do tego, ze nikt nam nie wierzy. Potem temat karmienia - znowu to samo, bo nie mamy najmniejszych problemow z jedzeniem - wszystko i w kazdej ilosci. Ilosc przebudzen w nocy na posilki tez u nas wynosi zero a poza tym nie pamietamy kiedy ostatni raz slyszelismy placz jest totalnie pogodnym i usmiechnietym dzieckiem (ale za to zaczyna sie troche zloscic). Zabki? Tak rosna dwie gorne jedynki ale podobnie jak dolne nie daja zadnych objawow, dziecko jest takie jak zawsze, spi, je, nie placze. To wszystko spowodowalo uznanie Mojego wrecz za klamce lustracyjnego i juz nikt nie chcial z nim na temat dzieci rozmawiac. Niestety mam podejrzenia, ze los wyrowna nam to drugim dzieckiem - potworem... Jezeli chodzi o nasza Patrycje (nianie) przezywam wahania. Teraz dla odmiany mam okres totalnego zaufania jej osobie i mysle o niej w kategoriach niespotykanego skarbu. Jak widzicie sama nie wiem czego chce - raz tak, raz siak. Chyba jestem stara wariatka... :) Kasiu C, milo czytac Cie na nowo - w nowym wydaniu. Nie mialam pojecia, ze Kasia C to Petra. Ja urodzilam Zuze 1 maja 2007r. jest naszym ogromnym skarbem a my jestesmy zaskoczeni, ze rodzicielstwo daje tyle radosci (przygotowani bylismy raczej na wyrzeczenia i problemy). Elffiku, mocno trzymam kciuki za poprawe zdrowia i samopoczucia Amelki. Musisz byc bardzo dumna z wystepow przedszkolnych Amelii podejrzewam, ze Babcia byla mocno wzruszona wystepami. Pszczola super, ze sie odezwalas bo naprawde nie bylo Cie baaardzo dlugo i czulysmy sie zaniedbane:) To koszmar to co piszesz o mozliwosciach "dostania sie" do przedszkola. Nikii, trzymam Cie za slowo co do wizyty lekarskiej. Shalla, ja zapytam za Toba - gdzie Dynia i Logosm??? Usciski

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny jestem ,jestem podczytuję regularnieale już brak mi sposobnosci na pisanie i odoszenie sie do Waszych postów.Wygospodaruję wkrótce chwilę czasu to postaram sie wszystko opisać w wskrócie :) Tymczasem zapraszam na kilka nowych zdjec dziatek moich w albumie do .którego podesłałm Wam kiedyś link :) POzdrawim serdecznie ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Psikulcu - Zuza jest naprawde nadzwyczajna, a Wy jestescie chyba urodzonymi rodzicami, ktorzy wiedza jak takiego aniolka traktowac, by nie zmienil sie w diabelka :) Gratuluje! Musze przyznac, ze Ania takze jest niesamowita. Wciaz dziekuje losowi za takie spokojne i pogodne dziecko, ale jednak zabki, katarki i inne tego typu atrakcje sa przez nia kiepsko znoszone. Przechodzimy teraz fale przeziebien - Franek przywleka z przedszkola wszystkie wirusy po kolei i chyba tylko Ribomunylowi i witaminom zawdzieczamy, ze znosi je jako tako. Ania jest dosyc odporna z natury, ale jednak katar i goraczka to u nas ostatnio czesci goscie. Z najnowszj serii \"humoru w krotkich majteczkach\": Czytamy ksiazeczke, w ktorej glowny bohater co wieczor bierze ze soba do lozka ukochanego pluszowego kroliczka. Poniewaz Franio nigdy jakos nie nabral takiego zwyczaju, wyjasniam mu - \"ten kroliczek spi z Teddim i jest im razem przyjemniej w lozku. Rozmawiaja sobie przed zasnieciem i Teddy przytula sie do niego w nocy, jesli sie obudzi. A moze i ty chcialbys wziac do lozka ktoras z Twoich zabawek\" - pytam. \"Tak!\" - Moj syn wyskakuje z lozka caly zachwycony. \"Wezme JEGO!\" i lapie za kijek z haczykiem - taki do sciagania wysoko wiszacych wieszakow, ktore w jego zabawach pelni forme ...bosaka strazackiego. I tak oto moj syn od trzech dni sypia przytulony do kijka od wieszakow... Ukochana ksiazka Frania stala sie... Encyklopedia Zdrowia. Wyciagnieta w celu zilustrowania opowiescie o tym jak powstaje kupka i siusiu (Franka w ogole interesuje wszystko co zwiazane z fizjologia ;)) pozostala na stoliku nocnym Frania, bo kaze ja sobie pokazywac co wieczor. Uwazam bardzo, by nie zobaczyl czegos, co mogloby go wystraszyc, ale mam wrazenie, ze nic co ludzkie nie jest mojemu synowi obce :) Ma to chyba po mnie i Babci, bo Tata mdleje na widok krwi i boi sie zastrzykow. Pszczola - pisz co u Ciebie! Dynia Kochana, podeslij mi prosze raz jeszcze swoj link do Picasy (po przeprowadzce do nowego biura jestem jak dziecko we mgle - wszystko \"gdzies mam\" ale gdzie??? Myshko, a jak Twoje rece? Shalla - co z domem? Ellfik - podziwiam i zazdroszcze talentow pedagogicznych! Franio nie jest w stanie zaspiewac ani jednej piosenki od poczatku do konca. Nie wiem dlaczego, ale po prostu nie potrafi zapamietac slow i melodii...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny - weekend minal i nic...:( Czyzby naprawde nasz topik mial sie skonczyc? Naprawde? Mam nadzieje, ze to tylko taki okres - sama rzadko zagladam - bo dzieci, bo wirusy, bo praca. Ale przeciez taki fajny kontakt jak nasz nie moze tak sobie po prostu zgasnac... Milego tygodnia! Kuk

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej!! Ja wciaz zagladam z nadzieja na nowe wpisy, ale sama to nic nie napisze... :P wiec w koncu pisze... Pomalu szykuje sie juz do wyjazdu. Podroz mnie troche przeraza, po prostu nie chce mi sie tego przezywac. Najpierw autobus, potem posiag, pozniej znowu chwile autobusem i w koncu lotnisko. O locie nie chce nawet myslec. Po wyladowanie do domu mamy juz blisko, jakies pol godziny samochodem, to mnie cieszy :) Spotkalo mnie ostatnio cos...nooo... cos. Niewazne. Pisac dokladnie o tym nie bede. Jakos mi tak wciaz glupio... Ale zdeterminowalo mnie to bardzo mocno do pewnego dzialania. I wiem, ze tym razem juz nie odpuszcze. Czesto myslalam, zeby sie tego nauczyc, ale jakos tak nie bylo kiedy, gdzie, ach, wiecie jak to jest ;) No i nigdy, tzn. do tego zdarzenia, nie poczulam na wlasnej skorze, zeby nabycie tych umiejetnosci bylo mi potrzebne. Ale teraz zadbam o to, zebysmy obie z Nadia je posiadly. W tym tygodniu skoncze I czesc pracy. I w koncu ja wysle. Juz widze, ze w pierwszym terminie sie nie obronie, tym bardziej, ze wspołlokatorzy mojego meza skomplikowali nasze plany. Bardzo. Tak ze musze byc elastyczna i zajac sie juz sprawami, którymi mialam zajac sie potem. Wiec chodze, mysle, zdobywam informacje :) Probuje pisac prace, spokojnie podejsc do podrózy, nie myslec o marcowym i kwietniowym wyjezdzie do szkoly i o pieniądzach i uporac sie z \"niespodzianka\", która mnie spotkala ;) NO!!! pouzalalam sie troche i lepiej mi :D Aha, i mam wrazenie, ze nasz topik nie umrze... :) moze bedzie mniej ruchu ( duzo mniej ;) ) ale trwac będziemy, po prostu musimy ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beniutek 62
hej witam wszystkich jeśli mam chwile to tu zaglądam moja ania urodziła sie w grudniu 2006r a dokładnie 10 tego więc nie długo będzie mieć 14miesiecy chciałam was zapytać o jedzenie moja ania jest nie jadkiem i wszystko co je to z przymusu wazy mało poniżej normy co ille powinna jeść i czy np mały danonek to zaliczać do posiłku czy jeden banan to tez posiłek np po takim bananie to ile przerwy wiem ze to nie jest tak że dziecko ma zjeść tyle czy tyle ale chciałam jakiejś porady aby móc ułożyć swój jadłospis

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie! Zacznę od Beniutka, bo zaraz mi z głowy wyleci. Moja Nastunia dłuuuugo była niejadkiem. I chyba mogę powiedzieć, ze jest do dziś. O ile jest rosół... to sądze, ze moje dziecko ma ze 3 żołądki. Ale jak rosołu nie ma.... to Anastazja potrafi 3 dni strajkować. Też ma permanentna niedowagę, jest szczuplusieńka, ale... coś Ci powiem: jeśli Ania jest zdrowa, nie choruje, jest ruchliwa i szybko się uczy, to sie jedzeniem tak bardzo nie przejmuj. Ja rwałam włosy z głowy - niepotrzebnie. :) Najważniejsze, żeby dziecko było zdrowe. Jedno dziecko ma lepszy inne gorszy metabolizm, więc może nasze dzieci po prostu świetnie przyswajają to, co zjedzą? Z czasem dziecko poznaje coraz więcej smaków i na pewno się rozkręci. Pozna nowe rzeczy, coś tam posmakuje, coś innego nie i apetyt się rozkręci. Psikulcu, no uśmiałam się z Twojego kłamcy lustracyjnego :D Ja też jestem takim kłamcą, choć w innym temacie. Nikt mi nie wierzył, że można tak zakończyć karmienie piersią , że dziecko może w ogóle nie chorować, że 2-dniowy maluch trzyma wysoko głowę kilka minut ( choć mam na to dowód w postaci nagrania kamerą!!!! ) itd. No... z zasypianiem, to się nie pochwalę, niestety :D W każdym razie gratulacje dla Was obojga. jesteście rodzicami na medal! Kuk - proszę cię - ODEZWIJ SIĘ DO MNIE NA MAILA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Prosze cię!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Proszę Cię !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Proszę i błagam!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Z Franka i kija \"przytulanki\" śmiałam sie tak, ze aż rodzina sie zbiegła ;D Ze śmiesznych historyjek Nastusiowych: Babcia wiesza pranie. Oczywiscie Anastazja już jest i już kombinuje jak się przylączyć. - babciu mogę ci pomóc? - nie, dizękuję Nastusiu, poradzę sobie sama. - Może jednak troszkę ci pomogę? - nie dziękuję. Nie trzeba. - To moze chociaż moje majteczki porozwieszam....? Wreszcie babcia skapitulowała - No dobrze. Powieś te majteczki. Na co Anastazja z osiąganiem: - nooooooo...... skoro tak nalegasz......... I leniwie rozwiesza majteczki :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nikii - ale się zrobiłaś tajemnicza!!!! No zdradź jakiś mały sekrecik!!!! Jak ja Wam zazdroszczę tej podróży.... A u mnie na razie szarada w klientach. A mnie cierpliwość się kończy :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beniutek 62
dzięki za rade ale tak całkiem nie jest zdrowa ma anemie i chciaż dawałam jej leki to znów po jakimś czasie robiłam badania i anemia dalej a jest bardzo ruchliwa spać to też nie chce w nocy budzi sie często

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeśli ma anemię, to chyba powinnaś skonsultować jej dietę z lekarzem. Nie jestem specjalista od żywienia, więc nie podejmę się doradzania czegokolwiek. Karmiłaś piersią?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Beniutek, nie pomoge, bo pomimo ze Jasiek nie jada tak jak bym sobie tego zyczyla, to do bycia prawdziwym niejadkiem jednak mu daleko. Twoja coreczka natomiast ma powazny problem z jedzeniem, skoro je tylko z przymusu i tutaj jakiekolwiek rady od nie-fachowcow moga tylko zaszkodzic. Po takim wstepie napisze tylko, ze moim zdaniem caly problem tkwi wlasnie w tym jedzeniu pod przymusem, ja na Twoim miejscu zrobilabym wszystko, zeby Twoja coreczka odzyskala radosc jedzenia. Jedzenia to powinna byc przyjemnosc. Kiedy Jasiek ma akurat gorsze okresy i nie je, nie zmuszamy go bo wychodzimy z zalozenia, ze to co je, chocby malutko, ma jesc z przyjemnoscia. Tylko jak masz zastosowac te zasade u Ciebie, skoro Ania ma anemie... Kuk, dziewczyny, ja jestem, czytam, ale pisac nie mam jak, nie mam kiedy, nie mam sily. Wybaczcie, poprawie sie, za jakis czas. W tym momencie jestem tak zmeczona, ze na spokojne pisanie po nocach po prostu mnie nie stac. Nikii, ja tez wierze, ze topik nie padnie, nie ma takiej sily :) Czy mowilam Ci juz, ze jestes potwornie tajemnicza? ;) musze leciec sciskam Was grupowo zaganiana Mysh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
GRRRRRRRRRRRRRRR!!!!! Znowu zzarlo mi wpis!!!!!!!!!!!!!!!! :P o dobra, zaczne od poczatku: Oh! Jak ja sie ciesze, ze moja zalosna wypowiedz poranna sprowokowala Was do reakcji :):):) Teraz juz sie nie martwie - wiem, ze jestescie zajete, ale nie znudzone naszym ulubionym watkiem :) Beniutek - Mysh i Shalla maja absolutna racje - sytuacja jest zbyt powazna, zeby sluchac naszych rad, skoro mala ma stwierdzona anemie. Maszeruj do lekarza - specjalisty od zywienia dzieci! Jedna rzecz przychodzi mi do glowy na \"tymczasem\". Czy Twoja Mala pije mleko? (Sporo niejadkow je lubi) Jeli tak, to moze sprobuj wzbogacac je dodajac zoltko jajka utarte z miodem, kaszki czy czekolade? Oczywiscie o ile mala nie jest na nie uczulona... Poza tym, Frankowi pediatra przepisal ostatnio na apetyt cos, co nazywa sie tu \"papa reale\" - w Polsce chyba \"pszczele mleczko\"? Ma to brac przez 10 dni z rzedu, przez kolejne trzy miesiace. Faktem jest, ze przez caly okres brania teho srodka Frankowi apetyt dopisywal. Shalla - Nastka jest obledna ze swoimi tekstami :):):) Przepraszam - ostatnio w ogole nie zagladam na swoje prywatne skrzynki mailowe, bo nie mam kiedy, ale zmobilizowalas mnie! Za chwilke wysle Wam zbiorczego maila z moim nowym adresem pracowym, pod ktorym jestem codzien. Nikii - tajemnicza to malo powiedziane! Mowisz ale nie dopowiadasz... Toz to sadyzm w zystej formie, Przychodza mi do glowy kursy samoobrony i kursy pierszej pomocy! Mam nadzieje, ze nei zgadlam! Sciskam! Kuk

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i prosze jak się ruszyło :) Nikii jest więcej niż tajemnicza, więc jak sie nie obrazi, to ja też postrzelam trochę :D Może chodzi o.... kurs angielskiego? Albo ...kaligrafii chińskiej? ....niezbędny dla każdej 3-latki :D:D Albo może korespondencyjny kurs ikebany? Nie.... z tego nie robiłabyś tajemnicy, prawda Nikii? :) Więc to pewnie będzie coś, ze szczęki nam opadną. Może zapisałyście się obie na te-qon-do? ( jak to się pisze???? ) Albo na wschodnie sztuki walki? Tak bez żartów, wcale to nie jest takie smieszne. Mistrz mojego męża ostatnio przyglądał się Anastazji i widząc jej zapał do ćwiczeń karate poddał nam trochę propozycji, jak ja ukierunkować, żeby w wieku 5-6 lat ( jeśli sama zechce ) wysłać ja na regularne zajęcia. Co prawda mój mąż sam jest instruktorem, ale chyba do własnych dzieci ma się zbyt liberalne podejście i nie sposób dać im prawdziwego wycisku :) Tylko, że póki co, to Anastazja daje wycisk Adamowi, nie odwrotnie :D :D :D Wyślę Wam za chwilkę fotkę pokazującą jedną z ulubionych rozrywek Nastusi - skoki po brzuchu tatusia. Polega to na tym, że on się kładzie na ziemi, a ona wchodzi nóżkami na jego brzuch, chwyta go za ręce i odbija się od jego brzucha jak od trampoliny. Możecie sobie wyobrazić radość wymalowaną na twarzy tatusia :D Szczególnie,jak go tak dopadnie po jedzeniu..... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Witajcie, Na poczatek moje zapewnienie, ze nie odzywam sie tak czesto jakbym chciala wlasnie ze wzgledu na brak czasu i sily a nie z powodu znudzenia topikiem Dzieki za mile slowa pod adresem naszych umiejetnosci rodzicielskich ale tu musze nieco sprostowac. Otoz umiejetnosci nasze sa zadne poniewaz my nic nie robimy - Zuza poprostu taka jest a nam pozostaje sie tylko cieszyc, ze trafil nam sie wlasnie taki bezobslugowy egzemplarz. Jezeli mialabym troche zaslug przypisac nam to mysle, ze moglo tu zadzialac bardzo rygorystyczne (wlasciwie od pierwszego dnia zycia) trzymanie sie ustalonych por zwiazanych z karmieniami, kapiela itd (nie zartuje ale wlasciwie przez pierwszych kilka miesiecy tolerowalismy tylko 5-cio minutowe odstepstwa) wiedzac, ze noworodki uwielbiaja staly porzadek dnia i rytualy - tak, ze Misia tak sie wedlug tych por uregulowala, ze bardzo szybko staly sie jej porami. Nikii, to co napisalas jest tak enigmatyczne a do tego tak rozpala ciekawosc, ze az mi rece opadly jak doczytalam do konca i okazalo sie, ze jednak nie zdradzilas o co wlasciwie chodzi. No, nie katuj nas tylko napisz co jest grane :) :) :) A jak bedziesz leciala samolotem to pomysl sobie, ze jest ktos kto tego rownie mocno jak Ty niecierpi - moze chociaz troszke lepiej Ci sie od tego zrobi :) Shalla, Mysh - dzieki za zdjecia. Nie moglam sie napatrzec na Pole - taka slodka a Anastazja jak zawsze powala na kolana swoimi tekstami. Beniutek, jezeli Mala ma anemie to konsultacje lekarska uwazam za konieczna. Zycze duzo zdrowia. Co do moich kolejnych szkolen to wyobrazcie sobie, ze mialam szkolenie (cale szczescie w Krakowie) w ostatnia niedziele. Od 8 do 17... To jeszcze nic - program testowy, na ktorym bylo przeprowadzane szkolenie przez caly dzien sie wieszal i najprawdopodobniej szkolenie lub przynajmniej jego czec trzeba bedzie powtorzyc. Kiedy? Oczywiscie w sobote lub niedziele bo inaczej raczej nie da sie tego zorganizowac... Poza tym chcialam Wam powiedziec, ze Zuza zaczyna sie zloscic. Jak cos nagle przestaje jej sie podobac to zaczyna odrzucac glowke do tylu wygina cialo w luk i zaczyna wrzeszczec. Trwa to tylko chwile ale za to coraz czesciej. No i czasem wlacza jej sie do tego wierzganie :) Nie bardzo wiem jak mam reagowac jezeli chodzi o tak malutkie dziecko. Poki co kiedy nie pomaga szybkie uspokojenie to klade ja na podlodze spokojnie ale stanowczo mowiac, ze nie podoba mi sie takie zachowanie i bedziemy sie dalej bawic jak przestanie sie zloscic. Z jednej strony nie chce zeby gromadzila w sobie emocje a z drugiej nie chce zeby wymuszala cokolwiek ode mnie takim zachowaniem. Wiem, ze to bardzo wczesnie na jakies reakcje z mojej strony ale wydaje mi sie, ze jezeli przyzwyczaje ja, ze takie zachowania sa na porzadku dziennym to za jakis czas moze sie to na mnie zemscic. Co sadzicie na ten temat i jak powinnam reagowac? Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozbawilyscie mnie swoimi zgadywankami. I zgadlyscie. Tak myslalam, ze pomimo braku szczegolów, bedzie mozna sie domyslic, czego chcialabym sie nauczyc. Kurs samoobrony bedzie musial jeszcze poczekac, ale juz niedlugo. Mam wielka nadzieje, ze do tego czasu nie zdarzy sie juz nic przed czym nie umialabym sie obronic. Wiem, ze dopoki nie naucze sie bronic, moje poczucie bezpieczenstwa bedzie bliskie zeru. Chce czuc, ze w razie potrzeby i ja i moje dziecko mamy szanse. A teraz wiem, ze jej nie mamy!!! To, co sie wydarzylo na szczescie dotyczylo tylko mnie, Nadia byla w domu, bezpieczna, ale dotarlo do mnie, ze w razie jekiejkolwiek sytuacji zagrozenia, ja nie mam zadnego zaplecza, nigdy nikogo nie uderzylam i nie umiem tego robic. Widac, ze czas najwyzszy sie tego nauczyc :P ;) dobra, spadam do pracy, musze sie zaprzec i doprowadzic w koncu ten rozdzial do konca, nie bedzie to ostateczna wersja pewnie, ale przynajmniej bedzie co poprawiac ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Psikulcu - dziekuje bardzo za slowa wsparcia!!! Nie wiem, o czym bede myslec w czasie lotu... jak wystartujeym szczesliwie, to bede czuc kazda zmiane lotu, dla mnie to porazka, dopoki nie przekonam sie, ze jednak nie spadamy, stres maksymalny, a jak zaobacze, ze zbliza sie czas ladowania, bede modlic sie o to, zeby rowniez bylo szczesliwie... dla mnie to po prostu horror... Kurcze, przepraszam Was za te wpisy, jakos nie pomyslalam, ze moga wzbudzic az takie emocje... chyba za bardzo jestem skupiona teraz na sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aha, Psiuklu, mysle, ze dobra zasade przyjelas. Spokoj i stanowczosc. Mnie np. wydaje sie, ze od zawsze bylam konsekwentna i nie dawalam na sobie wywierac presji. Ale Nadia byla i jest typem, ktory walczy do upalego. I z rzeczami, z ktorymi nie radzilam sobie za dobrze od poczatku, do dzis mam problemy. Mniejsze lub wieksze. Zalezy od sytuacji. I godze sie z tym, ze mala jest charakterna i tyle. Po drugie jest w centrum uwagi naszych najblizszych, no i po trzecie - brak mi wsparcia tak na codzien. Mysle, ze moj maz w niektorych sytucjach umialby sie lepiej zachowac. Nawet nie chce sobie wybrazac, ile razy podjelam bledna decyzje, pewnie setki tysiecy... No i jeszcze jedno - trzeba sie cieszyc, ze Zuzak jest taki jaki jest :) ale nawet dobre, przydatne;) cechy uspobienia dziecka, trzeba umiec zauwazac i odpowiednio wykorzystac! Mysle, ze to wcale nie musi byc takie proste. Ja np. czesto staram sie myslec, z iloma sprawami we współzyciu z moim lobuzem nie mam juz albo w ogole nie mialam problemow. Staram sie, bo widze, ze jednak wiecej mysli kieruje na te gorsze momenty. Pewnie dlatego, ze wciaz mimo wszystko szukam jakiego wyjscia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nikii - zgadlam, bo sama czesto o tym mysle. O kursie pierwszej pomocy zreszta rowniez... Psikulcu - a ja pewna jestem, ze Wasza zasluga jest tu jednak ogromna. Wiem, ze gdybysmy mieli tyle samozaparcia co Wy i pilnowali rozkladu dnia Frania, nie mielibysmy wszystkich tych problemow z zasypianiem, ktore mamy:p. Co do szkolen w niedziele - no comments :(:(:( Shalla - Ale NAstka ma fajnie! :) Moj maz jest typem asportowym i juz martwie sie, ze moje dzieci nie maja w nas dobrego przykladu w uprawianiu sportu. Dobrej nocy wszystkim!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Beniutek – mój Staś też jest strasznym niejadkiem. Zawsze też ważył w dolnej granicy. Niedość, że nie chce jeść, to je bardzo monotematycznie. Ja zalecenia dietetyków rozumiem tak: 5 posiłków dziennie: śniadanie, obiad, kolacja, 2 śniadanie i podwieczorek – to może być właśnie owoc, gęsty sok przecierowy, ciacho, danonek. Zwróć uwagę, że butelka gęstego soku przecierowego to ok. 100kalorii – to całkiem sporo dla maluszka. Między posiłkami to tak ok. 3-4 godziny przerwy. Chociaż po przekąskach mniej. Te przekąski – 2 śniadanie, podwieczorek, może być na spacerze – świeże powietrze wzmaga apetyt. To tyle, bo sama sobie z tematem rady dać nie mogę i mojemu dziecięciu żebra liczyć można (jak zresztą mnie samej przez całe życie). Doczytałam teraz o anemii i podpisuję się pod dziewczynami – to poważna sprawa, trzeba wyjaśnić z lekarzem. Z anemią jest chyba tak, że powoduje właśnie brak apetytu. Błędne koło. I tak jak Mysh pisała – jedzenie musi miło się dziecku kojarzyć. Można z jedzenia układać wzory na talerzu, może pozwolić jej się bawić jedzeniem, żeby brała do ręki, sama jadła. Choć to niepedagogiczne, może puścić bajki (teletubisie) i karmić podczas oglądania, zabawy? Może pluszowa pacynka nałożona na rękę mogłaby „przyjść” do Maluszka i karmić? Mysh, nie strasz, że przy drugim dziecku takie urwanie głowy! Psikulcu – a to zabawne. Ja traktuję to jako przejaw budzenia się do życia osobowości Zuzki. Ja nie reagowałam na ataki złości, cierpliwie czekając, aż miną. Dotrzymywałam tylko towarzystwa. Z czasem, gdy był starszy tłumaczyłam, że nie trzeba się złościć, że wystarczy powiedzieć, o co chodzi, itp. Nie pamiętam wielu takich scen.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Piszę, bo sie douczyłam i cos mi się przypomniało ! Beniutku, anemia wcale nie musi być związana z brakiem apetytu, więc biegiem do lekarza!!!! Co więcej, bardzo często anemię spotyka się u ludzi z nadwagą, którym apatyt dopisuje, że hej! Rzecz jest w przyswajalności pewnych składników z pokarmu. Jeśli człowiek ma anemię, to znaczy, że albo czegoś mu się w diecie nie dostarcza, albo jego organizm tego nie przyswaja. Można wiec obżerać się jak maszyna i ważyć 130km i nadal mieć bardzo silną anemię. To choroba i trzeba to skonsultować z lekarzem, bo może być bardzo poważna. Ufff Nikii - genialna myśl z tym kursem. Ja na kurs nie mam za bardzo czasu, ze o warunkach nie wspomnę... tak więc mój mąż usiłuje mnie nauczyć podstawowych technik bunkai ( jak to się pisze? ). Ale wiecie jak to jest z taką nauką: akcje w stylu no kopnij mnie mocno, albo złap mnie i szarpnij powodują tylko kupę śmiechu i zabawy zamiast poważnego skupienia na nauce. Że już nie wspomnę, jak wygląda moja obrona. Przecież nie wsadzę mu na serio palca w oko i nie kopnę tam.....:D No więc nasz "kursik" zawsze kończy się... zabawnie i ni cholery dalej nic nie umiem :) Choć, nie powiem, bardzo lubię te zajecia :D :D A w ogóle jestem chora na tai chi. Teraz jestem tak zdeterminowana, ze w tym roku na pewno się zapiszę. A teraz z innej beczki. Byłam wczoraj u kosmetyczki. Ona ma 5-letnią córeczkę. Tak jak i ja, jest tu "napływowa" i przyjechała z Warszawy. No i wpuściła księdza po kolędzie..... Ja tego....człowieka..... znam, więc go z oczywistych względów nie wpuszczam. Ale ona widać nie znała. I opowiada mi wczoraj,jak ta kolęda wyglądała. Otoż ten ..... ksiądz przyczepił się jej córki i zasypał ją pytaniami: - a mamusia to umie zrobic masaż? - A widziałaś jak mama robi masaż? - A mama robi masaż erotyczny? I dalej w tym stylu. Ta dziewczyna była w takim szoku, ze nie widziała jak ma się zachować. Jeszcze jak mi to opowiadała wczoraj, to cała sie trzęsła. Zaznaczę, że ona jest zwykłą kosmetyczką, a nie masażystką. Wszystko jedno zresztą. Uważam, że takie pytania i to kierowane do 5-letniego dziecka są karygodne. Jestem pewna, że ja zadzwoniłabym na policję i poinformowała, że moje dziecko było zwyczajnie molestowane w czasie kolędy. Słownie, ale jednak. Dziewczyny, sama nie mogę wyjść z szoku. Zawsze wiedziałam, ze ten stary kozioł jest zboczony, ale nie przyszło m i do głowy, że ośmieli się na kolędzie tak zachować i to wobec dziecka. Ręce opadają. Cieszę się, ze ja drania nie wpuszczam. Jaka szkoda, że przez takich dewiantów tylu ludzi odchodzi od Boga :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie dostałam żadnych zdjęć..:( Nie mam czasu, jak Wy wszystkie, na pisanie, choć czytam w miare regularnie. DZiś kolejny zwariowany dzień, ale to lepiej, niz siedzenie w domu i liczenie czasu do wieczora, które mi się czasami zdarza, wstyd przyznac:O Tobiasz słodki, zajmuje się sobą, a ja-spaczona jestem psychicznie dokumentnie-mam wyrzuty sumienia, że moje dziecko musi samo sobą się zajmować, bo ma taką wyrodną matkę:O Prawdopodobnie juz taka pełna zgorszenia samą soba umrę:P Ostatnio chyba przegięłam zupełnie nieświadomie. Mam problemy z wychodzeniem z Bąkiem na spacer-wieczne walki, że on nie chce sie ubrac ani w ogóle nigdzie isc. nie zawsze mam czas pertraktowac do znudzenia, czasem bardzo się spieszę. I pewnego razu, pod wpływem wydarzenia, które w Toruniu miało miejsce jakis czas temu (rodzice zostawili 6-letnią córkę i 7-miesięcznego synka samych w domu na cały dzień; policja przyjechala zaalarmowana przez sąsiadów, gdy dziewczynka wychyliła się przez okno na X piętrze i zaczęła wołac o pomoc. Rodziców znależiono w jakims pobliskim barze), powiedzialam Tobisiowi, ze nie zostawię go samego w domu, bo przyjedzie policja i go zabierze (z naciskiem na to, ze to jako kara dla mamy za nieodpowiednie zajmowanie sie dzieckiem, a nie kara dla tegoż dziecka). DZiewczyny, Wy pewnie juz czytając to łapiecie się za głowę, ale mi naprawdę niczym to nie śmierdziało nieodpowiednim. Efekt mam taki, ze Tobiasz przy okazji każdego wyjscia, gdy mówię tylko, ze musi isc ze mną i nie moze zostac sam, dopytuje do znudzenia o policje. Moje tłumaczenia, ze nie zostawie go, bo go kocham i nie chce zeby mu sie krzywda stala, sa jak grochem o scianę. Nawet nie umiem okreslic, czy on sie tej policji boi, czy to go fascynuje, ale obawiam sie, ze zasialam w nim jakąś niepewność co do motywów swojego postępowania:( Zmykam, buźka!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O fajnie wpasc po tylu dniach i miec tyle do czytania. Moj maz kilka dni temu sprzatal w moim komputerze i pozniej okazalo sie ze za nic nie mozna zainstalowac na nowo netu. Te 4 dni przerwy wystarczyly mi na odrobienie sporych zaleglosci w lekturze, bo co mialam robic? Tym bardziej ze dopadlo nas przeziebienie i siedzimy z Olkiem juz 2 tydzien w domu wzdychajac do parku za oknem. Pszczola tekst o policjantach przypomina mi nasz tekst o lekarzach. “Pan doktok” to ulubiona Olkowa postac z zycia realnego. A juz ambulans to szczyt radosci dla Olkowych oczu. Kiedys chcial wykonac jakis niebezpieczny manewr a ja zupelnie glupio ostrzeglam go ze zrobi sobie krzywde i bedziemy musieli zadzwonic po pogotowie i z panem dr jechac do szpitala. Teraz za kazdym razem gdy sobie cos zrobi, owszem placze ale tez na dnie tej rozpaczy tkwi przyczajona nadzieja w postaci pytania: Mama pan doktok telefon? Shalla az sie boje myslec jak wyglada spowiedz u tak rubasznego ksiedza. Krzyzowy ogien pytan agentow FBI to pestka przy przesluchaniu tego “duchownego”. Piszecie o buntach 2,3-latkow i mysle ze Olek tez wszedl w trudny okres. Powiem Wam ze niewiele mnie pocieszaja madre ksiazki, ktore w kolko powtarzaj ze u dwulatkow napady zlosci, czy wrecz histerii to cos najnormalniejszego w swiecie, bo ksztaltuje im sie osobowosc. Tak, tylko gdzie jest ta granica pomiedzy ksztaltowaniem sie jej a skrzywieniem? Ostatnio zupelnie nie radzimy sobie z jednym jego zachowaniem. W grudniu gdy jego przyjaciolka wyjechala na swieta do babci zaczal w kolko powtarzac Kika bee, Kika kaka. “Kaka” oznacza doslownie kupe i wszystko co Olkowi niemile smierdzi i mu sie nie podoba i czego nie lubi. Jenak jak dla mnie to jest zbyt mocne slowo zeby na nie, nie reagowac. No i jaki z tego skutek? Po dwoch miesiacach wszystko jest kaka. Obiad, mycie sie, ubieranie itd. Spokojne tlumaczenie nic nie daje! Ostatecznosc czyli siedznie w kacie wyglada tak ze siedzi tam powtarzajac w kolko to za co zostal tam posadzony. Czasami mysle ze zrobilismy blad reagujac, moze by przeszlo tak jak w przypadku gdy podlapal u tesciowej jedno brzydkie slowo. Mowil go przez dwa miesiace a my bylimy glusi i mu przeszlo, ale tutaj zalapal ze ten wyraz robi na mnie wrazenie i naduzwya go tak czesto ze az chce mi sie plakac. Np teraz oglada bajke i w kolko mowi: Kika kaka ble, Kika kaka ble… To nie jest normalne!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! A ja nie wiem jak go tego oduczyc. Spadnie mu zabawka: Kika kaka ble, dzieci kaka ble…. I tak w kolko. Kiedy probujemy mu wytlumaczyc ze to nie wina Kiki czy dzieci bo zabawka mu spadla bo nie uwazal, to jeszcze mocniej krzyczy to samo co przedtem Help! Czy przechodzilyscie cos takiego????? O matko no to sie wyzalilam. Wybaczcie ale nie mam teraz sily nic wiecej napisac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pszczółko, nie biczuj się tak. Ja myślę, że raczej rozbudziłaś w bąku ciekawość z odrobiną trwogi i stąd te pytania. Bądź czujna i obserwuj, ale myślę, że z czasem Tobiasz się oswoi z policją i przejdzie nad nią do porządku dziennego. Dziewczyny, nie wiem czy Wam już pisałam.... Miałam przedwczoraj koszmarny sen..... śniło mi się, że w naszym domu jest duch małej dziewczynki o imieniu Arletta, który kontaktuje się z Nastusią, natomiast mnie nienawidzi :( Obudziłam się mokra ze strachu. Od dwóch dni próbuję z Nastusią jakoś tak... dyskretnie pogadać o jej \"koleżankach\", ale póki co jej zeznania nie wykraczają poza normalne koleżanki, więc.... to był chyba tylko koszmarny sen. Brrr.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karen ka, nie podam Ci gotowej recepty, bo nie przechodziłyśmy z Nastusią czegoś podobnego, ale...... na pociechę opowiem Ci co przerabiałam. Może się chociaż uśmiechniesz przez łzy. A być może nawet, ze już Wam to opisywałam. Mój z natury stoicko spokojny mąż wychodzi z nerwów za kierownicą, gdy utknie w korku ( a gdzieś się spieszy ). Traf chciał, że kiedyś zdarzyło się to przy Nastusi i padły konkretne słowa, które dziecko sobie błyskawicznie przyswoiło niczym się przed nami nie zdradzając :) Taka bestia. Minęło kilkanaście tygodni. Nastusia siedzi na kibelku, a ja wykorzystuję ten moment na wychowawczą pogadankę. Akurat się złożyło, że Nastusia coś wcześniej sklęła nazywając, ze jest głupie. Więc tłumaczę: - Nastuniu, to bardzo nieładne słowo. Nie wolno mówić, ze coś jest głupie. Jeśli Ci się bardzo nie podoba, to powiedz: nie podoba mi się, to jest brzydkie, ale nie mów, ze jest głupie, dobrze? - dobrze - Cieszę sie, ze zrozumiałaś. Pamiętaj, dzieci nie mówią, że coś jest głupie. - A dorośli? - pyta Nastusia. - Jeśli są grzeczni, to też nie mówią takich słów. - A tatuś? - Tatuś też nie mówi takich słów. - Tak.... - wzdycha Nastusia - Tatuś mówi KULWA MAĆ ! To tyle.... pozostawiam bez komentarza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hehe... my przechodzilysmy i przechodzimy wciaz takie akcje :) najgorsze jest to, ze nie moge sie czesto opanowac przed smiechem. Kiedys, tez w czasie jazdy samochodem, moja mama nazwala innego kierowce palantem. Fakt, ze miala podstawy niestety. Wyszlysmy cale z sytuacji, ale przy nastepnej podobnej, Nadyjka wyreczyla moja mame, mowiac: uwazaj palancie, co robisz do jasnej cholery!!? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uff, dobrze, ze u was tez tak:) Zaden powód do radości, ale jak sie słyszy, jak twoje dziecko stoi przy oknie i mówi fuck fuck fuck, to pomaga świadomośc, ze nie jest jedyne:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pszczoła - dobre z tym fuckk fuck :D Ubawiłam się!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
A to mnie Dziewczyny nastraszylyscie z tymi buntami dwulatkow i z chwytaniem w lot przeklenstw. Przy Zuzaku pilnujemy sie jezeli chodzi o uzywanie slow niecenzuralnych ale czasem cos sie wymsknie... Wyczytalam kiedys, ze zanim dziecko zacznie mowic cokolwiek to bardzo wiele slow juz rozumie oraz przyswaja sobie wiele z nich - dlatego wlasnie nie czekamy az zacznie mowic tylko pilnujemy sie od Jej urodzenia zeby sie wprawiac. Przyznam sie, ze czesto przeklenstwa sprawiaja mi duza przyjemnosc. Tak... hm... podnosza temperature wypowiedzi :) Nie mowie tu o sposobie przeklinania zula spod sklepu a raczej o bardziej wyszukanych wulgaryzmach :) Tak wiec w domu sie pilnuje, w pracy mam towarzystwo takie, ze nawet d u p a przy nich sie nie da powiedziec wiec obawiam sie, ze jak te wszystkie slowa sie we mnie nagromadza to jak kiedys sie zdenerwuje i wybuchne to bede mogla zabijac wychodzacymi z moich ust slowami... :) Shalla, po przeczytaniu Twojej wypowiedzi dostalam totalnej gesiej skorki mimo, ze nawet w jednym procencie nie wierze w duchy a juz zwlaszcza w duchy malych dziewczynek o imieniu Arletta. :) I jeszcze biedne dziecko inwigilujesz pod katem tych dziwnych znajomosci :) Mnie w kazdym razie az sie zimno zrobilo. Faktem jest, ze zarowno ja jak mi Tata Zuzy (ktoremu nigdy nic sie nie snilo) mamy od pewnego czasu (od kilku miesiecy) codziennie dziwne, czesto straszne i bardzo meczace sny z powodu ktorych czesto wielokrotnie budzimy sie w nocy. Mojemu najczesciej snia sie koszmary dotyczace naszego Dziecka a mnie troche Zuza, troche Moj, troche praca, troche jakies dziwne irracjonalne sytuacje. Ciekawam czy mozna to jakos logicznie wytlumaczyc? Po ostatnim akapicie chyba byloby niestosowne zyczyc Wam milych snow wiec pozostane jedynie przy pozdrowieniach :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja kiedys stalam na balkonie i spiewalam boys boys boys, wirtuti prosituti ( kojarzycie melodie boys boys boys??? ) :D do dzis rodzinka to przy roznych okazjach wspomina ;) skojarzylo mnie sie to z tym fuck fuck fuck :D super! ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×