Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Zarabiamy z mężem ok. 4.600zł. Uważam, że nie stać nas na drugie dziecko.

Polecane posty

Gość gość
co wy tak szczekacie o życiorysie zniszczonym przez brak rodzeństwa? chyba tylko w waszych rodzinach, gdzie jedyną dostępną rozrywką był sex bez zabezpieczenia funkcjonuje próba napiętnowania jedynaków. nie wytzrymuje ona jednak zderzenia z dorosłym życiem. wystarczy spojrzeć na relacje w pracy. ci, którzy wychowywali się z bratem/siostą lub co gorsza w rodzinie wielodzietnej to z reguły egoiści, grabiący tylko pod siebie bo nauczeni od małego, że trezba rywalizować o względy i dobra od rodziców, gdyż są one ograniczone ich zarobkami. w perspektywie długofalowej już się z reguły przygotowują do szarpania o spadek po rodziach żeby wydrzeć dla swego potomstwa a nie bratanicy/siostrzeńca etc. nie są zdolni do kooperacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś - jesli ci chodzi o mnie, bo to ja pisałam o braku rodzeństwa, to sama jestem jedynaczką... :p więc niezle sie usmiałam czytając ciebie. Ja sama nie wiem, czy bym chciała miec to rodzeństwo. Nie byłam z b zamoznej rodziny, pokój miałam b duzy, ale pewnie musiałabym go dzielic, a to by mi sie nie usmiechało. Ale czesto czytałam ze ludzie uwazaja jedynaków za nienormalnych, zaburzonych, itp. Ja tez tak mam, ze jestem przyzwyczajona do poswięcania mi masy uwagi, i faktycznie nie bardzo umiem/lubię sie dzielic. No i na jedynaka spada cała opieka nad rodzicami, a to pózniej jest duzo trudniejsze niz jakby to dzielic, ze kazdy cos pomoze. Poza tym widze, ze wiele osób moze w róznych chwilach liczyc na rodzine, mimo wszystko te ciocie, wujowie to kazdy cos umie, do mojej matki wujek przyjezdzał i naprawił prad, pomogł w róznych rzeczach, albo jak on czasem potrzebował to ona pomogła. A jak człowiek potem jest bez zadnej rodziny to jest duzy problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
żeby mieć 2 dzieci w PL to trzeba mieć minimum 10-12 tysięcy na miesiąc łącznie (netto oczywiście) i ostro zaciskać pasa, żeby odkładać na start - studia, ślub, mieszkanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moi teście zrobili sobie 7 dzieci a w domu bieda i nędza. Teraz mąż faktycznie ma 6 rodzeństwa, ma do kogo jechać na kawę czy odwiedzić w święta. Ale gdy sięgnie pamięcią do dzieciństwa to chodził w jednych spodniach a czekolada była tylko na święta. Podaję trochę skrajny przypadek ale według mnie już wtedy jak była bieda to ludzie zamiast pomyśleć o jakimś realnym starcie w przyszłość to porobili sobie dzieci zamiast mieć jedno lub dwa. Trzeba realnie spojrzeć na taką sytuacje, niech każdy rozważy co dla niego jest ważne i zdecyduje. Ja z mężem mamy około 5 tys, uważam że stać nas na drugie dziecko bo mamy swój dom, nie mamy kredytów i mieszkamy na wsi gdzie ceny są troszkę inne ni w mieście. Ale każdy musi zdecydować sam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A czy w dzisiejszych czasach nie ma bezpłatnych zajęć dodatkowych? Bo my byliśmy raczej biedni, a każde z nas zaliczyło tego mnóstwo. Brat trenował w klubie sportowym, jeździł na zawody. Cała podstawówka i LO. Trening prawie codziennie z tego co pamiętam. Siostra też trenowała coś innego. Szkoła muzyczna, zespół pieśni i tańca, kółko plastyczne i czort wie co jeszcze. Kursów językowych zaliczyłam multum- to nie było za darmo, ale też taki grupowy kurs nie kosztował majątku. Lekcje gitary u hipisa. Kółka matematyczne, szachowe etc. Czy w dzisiejszych czasach kluby sportowe i szkoły muzyczne nie działają? Czy zajęcia dodatkowe, to teraz = indywidualne korepetycje za 100 zł /godz..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu autorka. Dziękuję za wszystkie wpisy, chiałam usłyszeć różne stanowiska i spotkać się z różnymi punktami widzenia. Niestety bardziej przemawiają do mnie wpisy odradzające dwugie dziecko. (tak tak, sceptycy mogą pisać, że sobie szukam wymówek, spoko). Odnosząc się do waszych różnych argumentów: x Praca i możliwość większego zarobkowania/ zdobycia wykształcenia. Oboje z meżem mamy wykształcenie wyższe. On jest księgowym w urzedzie, ja bibliotekarką. Szanse, że ja awansuje są żadne, może mąż w przyszłości. Ale jak ktoś napisał równie dobrze można pracę stracić, bo czasy w których żyjemy są jakie są. Przekwalifikowywać się nie chcemy. Zresztą nie narzekamy na nasze prace. x Wiele razy poruszałyście tu wątek zajęć dodaktowych. Ja nie zamierzam wysyłać dziecka na 6 różnych zajęć, ale też nie ma nic za darmo. Mieszakmy na wsi. Tu w szkole jest kółko matematyczne, plastyczne i ... to tyle. Tu nie ma takich możliwości jak u was w dużych miastach. Jeśli dziecko będzie chciało chodzić do szkoły muzycznej/ na tenis/ na tańce/ na basen, to muszę je dowieźć do miasta powiatowego (30 km w obie strony) i zapłacić za zajęcia. Paliwo + pieniądze za zajęcia. Przy jednym dziecku spoko, ale przy dwójce? Nie mówiąc o tym, ze fajnie byłoby je czasem zabrać do kina, teatru, na pizzę. x Nierozsądne gospodarowanie pieniędzmi. Uważam, że naprawdę dobrze gospodaruję pieniądzmi. Zawsze w pierwszej kolejnosci są płacone opłaty. Rezygnuję z tego, z czego nie korzystam. Nie oglądamy prawie wcale tv, więc nie mamy satelity. Ale nie jestem w stanie zrezygnować z posiadania dwóch aut, bo oboje z mężem musimy jakoś dojechać do pracy. Autobusy jeżdzą rzadko i nie pokrywają się z naszymi godzinami pracy. Nie mamy wyjścia. x Wiele z was mówi o dziaciach 0 - naście lat, ale niewiele pisze o młodych usamodzielniających się ludziach. Co jeśli będę mieć dwoje dzieci i oboje będą chcieli się kształcić np w dwóch różnych miastach? Czy ktoś wie jakie to są duże koszty? Bo ja wiem. Ja mam brata, ale jakoś na szczęście udało im się utrzymać się na studiach przez pierwszy rok, potem musiałam zarabiać na siebie. Sam miód... Nie mam żalu do rodziców, ale było mi ciężko. Mąż miał jeszcze gorzej. Rodzice mieli ich dwójkę i niestety nie stać ich było by posłać swoje dzieci na studia, a oboje pracowali, zarabiali najniższe. Wiecie jak mojemu mężowi było przykro? Był zdolnym chłopakiem. Poszedł do pracy i na studia zaoczne w miasteczku powiatowym. Jedyne jakie były - ekonomiczne. Teraz mówi, że gdyby miał pieniądze wyprowadziłby się po maturze do miasta wojewódzkiego i poszedł na politechnikę. Na pewno dałby radę, bo to inteligentny człowiek. Ale jego prości i biedni rodzice ani mu nie pomogli, ale nie doradzili. Wybrał to, co było pod ręką, ekonomię. Sami do wszystkiego doszliśmy. Najgorsze jest to, że wykształcić się musieliśmy sami. Bo każde z nas miało rodzeństwo. Nie chcę takiego losu zafundować moim dzieciom. x Kwestia posiadania rodzeństwa, a bycia jedynakiem. Oboje mamy z mężem rodzeństwo, ale nie jesteśmy z nimi jakoś bardzo związani i nie "dziękujemy Bogu za rodzeństwo, bo było w domu wesoło". Nie było. Zwłaszcza mężowi. Razem z siostrą nie jeżdzili na żadne wycieczki szkolne, non stop jedne portki na tyłku, żadnych wakacji. Może i mieli beztroskie dzieciństwo, ale ta zazdrość rówieśnikom, którym rodzice kupili to, czy tamto... Nie mówcie, że dzieci tego nie przeżywają. Osobiście uważam, że można wychować jedynaka na wspaniałego człowieka, dobrego, wrażliwego, pomocnego i umiejącego się dzielić z ludźmi. Po prostu trzeba mądrze wychowywać. x Wiecie, jakoś mnie wyleczyliście z poczucia winy, że jednak ważne dla mnie jest by jakoś wyglądać (fryzjer, paznokcie) i coś w życiu mieć. Jechać raz w roku na krajowe wakacje, kupić sobie książkę, wyskoczyć do kina, restauracji. Przecież nie oczekuję od życia wiele. Trudno, można nazwać to egoizmem, ale chyba nie chodzi w życiu o to, by też mieć jakieś małe przyjemności. To też jest ważne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś tak i to wszystko było za darmo :o ja też chodziłam na takie 'darmowe' zajęcia i państwową szkołę muzyczna trzeba było opłacać co miesiąc (nie wiem gdzie ty się wychowałaś, że nie trzeba było, chyba w Narnii), czynsz za instrument rodzice płacili, potem trzeba było kupić aż dwa instrumenty, nuty, akcesoria, to wszystko kosztowało. Chodziłam tez na taniec towarzyski standard i łacina oczywiscie klub miejski ale buty (a miałam ich aż 6 par i to było minimum) czy wyjazdy na zgrupowania też kosztowały. No niby autokar za darmo ale już do noclegów rodzie musieli dopłacić. Mój brat chodził na zajęcia sportowe i tak samo sprzęt strój, wyjazdy, akcesoria rodzice kupowali, a ty będziesz pieprzyć, że to ZA DARMO!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Argument ze studiami w innym miescie totalnie do mnie nie przemawia. Kto powiedzial ze za koszty utrzymania i studiow musza pokryc rodzice? Owszem moga pomoc jak moga ale zeby tak od A do Z utrzymywac doroslego, zdrowego i mlodego czlowieka to juz przegiecie. Zarowno ja, moj maz, moja siostra,rodzenstwo meza i nasi znajomi - zupelnie sami sie utrzymywalismy na studia. Trzeba bylo sie podjac pracy zarobkowej to w barze, to w restauracji. Niektorzy wyjezdzali na wakacje za granice i jakos to sie wszystko krecilo. Tylko nielicznych bylo stac na to aby rodzice finansowali studia,wynajem mieszkania, oplaty rachunkow i jedzenia. Z perspektywy czasu czlowiek docenia ile w tym czasie sie usamodzielnil i zyskal. Dodam jeszcze ze dla zdolniejszych bylo stypendium finansowe. Argument ze nie chce drugiego dziecka bo go nie utrzymam na studiach albo dlatego ze musze kupic sobie nowe perfumy jest smiechem na sali no ale to moje zdanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak to sie mowi dla chcacego nic trudnego ale jak ktos nie wierzy ze sie uda i bedzie dobrze no to niech ma tak jak chce...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12.06 tu nikt nie napisał, że nie stać go na drugie dziecko, bo chce mieć na perfumy. Nie spłycaj arguumentów autorki. Ja się z nią zgadzam. Mi było wstyd nie móc zapewnić dzieciom utrzymania na studiach :-/ straszny wstyd. Może twoim rodzicom nie było wstyd, naklepali trójkę to i za co mieli was utrzyamć... ale w tych czasach to standard, ze się dzieci na studiach utrzymuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10.58 Normalnie miałam bezpłatną państwową szkołę muzyczną w mieście 60 tyś i ognisko muzyczne w mojej rodzinnej pipidówie obok tego miasta. Zawsze są jakieś dodatkowe koszty, typu komitet rodzicielski, wypożyczenie instrumentu, dojazdy, ale nie przesadzajmy. Co do sportu, to nie trzeba koniecznie trenować amatorsko tańca towarzyskiego czy jujitsu. Gwarantuję, że za granie w kosza czy futbol w lidze młodzików czy juniorów zapłaci klub. Tak jak to malujesz, to podstawówka też nie jest za darmo, bo trzeba kanapki zrobić..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12.08 powoalnie na swiat dziecka tylko dlatego, ze sie "wierzy, ze sie uda" to strasznie naiwne. Trzeba mierzyc sily na zamiary. Ja uwazam, ze autorce nie wystarczy na GODNE zycie z dwojka dzieci. Jestem realistką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorka ma dużo racji .A te panie "bezkosztowe" :O piszecie bzdury .Drobiazg -zajęcia gdzie trzeba jechać autobusem 35 min potem marsz ciemną zimą ulica w nieciekawej dzielnicy -puścicie tak 8 latka w zimowy wieczór ? Za zajęcia trzeba zapłacić jeszcze ..a teraz to samo w zamożnej rodzince gdzie sa np. 2 auta -zamiast autobusem dziecko dowożone pod drzwi i odbierane trwa to 2 razy 15 min a nie 2 razy 35+10 domarszu . Niem ówiac ze opłata powiedzmy 100 zlotych dla kogoś z 1800 netoo to co innego niż dla kogoś z 6000 netto :P . A juz hit to owo samodzielne utrzymanie na studiach -owszem da sie ale ..utrzymajcie sie tak na np. medycynie :P .nie wiem jak dziś ale kiedyś to było 6 lat plus przygotowanie do LEP-u .Latem praktyki .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, dobrze ze napisałas dokładniej o was, bo z tego co na początku nie szło wiele wywnioskowac. Nadal jednak nie wszystko wiadomo, bo kwestia ile macie kredytu i jak długo go musicie płacic jest b kluczowa. Odnosze wrazenie, ze ktos na ciebie naciska zebys miała to drugie dziecko? Bo jesli tak, to nie ustępuj, to twoje zycie i nie ta osoba co cię męczy bedzie je wychowywac. Ja to tak widze, ze dziecko to przede wszystkim tez rózne kłopoty, a nie tylko kwestia finansów. Ale jak np. chciałas dziecko, tylko doszłaś do wniosku ze nie dasz rady finansowo, to ja w ogóle tego nie widze w czarnych barwach. Macie nienagorsze, stabilne prace, i podejrzewam ze nalezycie w waszej okolicy do tych lepiej sytuowanych? Nie wiem w jakim wieku masz obecne dziecko, ale nie trzeba miec dzieci od razu rok po roku, moze byc odstep kilku lat, tak że koszty ew., studiów sie nie zsumuja. Kwestia zajęc dodatkowych- jak kazde zajęcia macie poza tymi dwoma, az tak daleko, to ja w ogóle nie widze zadnego sensu chocbys miała dochody 20 tys zeby jezdzic w kołko po szkole z dziecmi i kazde dowozic na jakies wydumane zajęcia 30 km.. Przeciez to niewykonalne. Co innego, jakbyscie znalezli zajęcia na które mozecie chodzic cała rodzina na raz, ale wiadomo ze na to nie ma tez czasu codziennie. Ale wiele miejsc oferuje ogromne znizki dla całych rodzin. w Poznaniu w aquaparku godzinny bilet normalny dla 1 osoby to 22 zł, a 3 osobowa rodzina płaci 46 zł, ( kazde kolejne dziecko dopłata 8 zł), wiec b atrakcyjnie. W tym kraju tez wszystko sie zmienia, i zaczyna sie rozumiec ze rodzina jest wazna, weszło 500 plus, majac drugie dziecko te pieniądze dostalibyscie bo nie ma progu dochodowego, jest to b duzy pieniądz jak na małe dziecko. Potem wydatki rosną, ale kiedys tez wam sie skończy kredyt, na wsi nie mieszka się drogo.. Pewnie macie jakis fajny las gdzie mozecie pospacerowac za darmo, lepsze powietrze. Na co na siłe sie pchac do smierdzącego miasta, trzeba sie nauczyc korzystac z tego co macie na miejscu. Jazda konna tez na wsiach jest tańsza i to czesto o połowe niz w miescie, czasem mozna u gospodarza postawic konia za 300 zł, i jeszcze nie trzeba dojezdzac np. 30 kilometrów co dzien. Musisz tez wiedziec, ze dziecko zdecydowanie nie musi byc takie jakie sobie wymarzysz. Planujesz cuda na kiju, to dobrze, ale mozliwe ze dzieci nie będa miały zainteresowan poza gapieniem sie w tv i grami na kompa, i jeszcze do tego niekoniecznie będą miec chęc na nauke. Moja kuzynka np. ma b liczną rodzinę, sami synowie. Jest b bogata, mieli wszystko, jezdzili w 6 osób kilka razy w roku za granicę. No i mimo ze jej synowie mieli wszystko, zajęcia dodatkowe- multum, głównie sport, uczyc im sie nie chciało, nie wykorzystali nic co mogli, najstarszego musiała wyrzucic z domu ( jak był juz oczywiscie dorosły), bo podobno był zamieszany - nie moge napisac w co, chyba juz z tym skończył... Kolejny syn tez robi wielka "karierę", pracujac w hurtowni, i sie doczekał juz dziecka a nawet nie ma 20 lat. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko my mamy 5200 zł i też nas nie stać na drugie , tak mi się wydaje, może będziecie innego zdania , rata kredytu 1100 zł , przedszkole i opłaty to 674 zł , do tego dochodzi opał ekogroszek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja wypowiadałam się tutaj jako "bezkosztowa", jak ktoś tu nazwał. Mimo, to ja przy dochodach autorki nie zdecydowałabym się na żadne dziecko. Nie jestem oszczędna, mam inne potrzeby i priorytety. Dla mnie to mało. Ale jak ktoś może wychować jedno za taką kasę, to chyba równie dobrze dwoje. A co do zajęć dodatkowych, to statystycznie będziecie mieć szczęście jak dziecko odnajdzie jedną pasję i wytrwa przy niej dłużej niż pół roku. Realnie wygląda to w ten sposób, że dziecko wymyśla jakieś karate, pochodzi kilka m-cy max, a później okazuje się, że nie ma talentu albo ochoty żeby pracować w momencie, gdy kończy się czysta zabawa. Z wielu rzeczy dziecko zrezygnuje prawie natychmiast. Będziecie pchać na lekcje fortepianu, wbrew woli, to się prawie na pewno nie uda. Większość będzie za cienka, żeby przyjęli do klubu sportowego. Większość nie będzie grać w tenisa profesjonalnie nawet, gdy zapewnicie prywatne lekcje od 2 go roku życia..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość wczoraj Argument ze studiami w innym miescie totalnie do mnie nie przemawia. Kto powiedzial ze za koszty utrzymania i studiow musza pokryc rodzice? xx polskie prawo tak mówi oślico niedouczona! póki dziecko się uczy to rodzice muszą na nie łożyć jeżeli nie chcesz to zostajesz pozwany o alimenty do 26 lub 25 roku życia (nie pamiętam teraz dokładnie)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś no i co z tego, że profesjonalnie mało kto zajmie sie tym z czego miało zajęcia ale to procentuje w przyszłym życiu. Ja nie zostałam profesjonalną tancerka ale dziś mam wysporowane ciało, do dziś jestem uzależniona od sportu no i mam piękną sylwetkę, umiem ładnie chodzić, siadać i chodzic na obcasach nie tak jak większość z was. Myślicie, że jesteście sexy, a łazicie w sukienkach i szpilkach jak pokraki. Zgarbione, nogi powykręcane i chód jak leśny dziad :P No i tańczyć umiem do dziś, bo trenowałam 7 lat. No nie zostałam sklasyfikowana tancerką, bo wybrałam inną drogę ale nie żałuję ani minuty. Wiele mi to w zyciu dało i ułatwiło. Chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie oddaje dziecka na zajęcia z myślą, że na 100% zostanie gwiadą tej dziedziny, bo nie o to chodzi! Chodzi o wyrabianie dobrych nawyków, dyscypliny, integrację z rówieśnikami. Dla mnie to była wspaniała przygoda. Oczywiście "bezkosztowa" a że tato mnie zawoził i przywoził 15km w jedna stronę, kupował mi buty, stroje, akcesoria to już tam nie ważne... ZA DARMO BYŁO HAHAHA :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ojtammmmmmmmm
Moj maz zarabia 3500 zł netto . Ja 1700 zł netto . W moim regionie to normalne zarobki . Mieszkanie mamy własnościowa i płacimy tylko za czynsz . Nie mamy żadnych kredytów . Mamy jedno dziecko i pewnie ze stać nas na drugie . Tylko ja nigdy nie chciałam więcej dzieci Co do kasy , 1000 dodatkowych zajęć to nie przesadzajmy . Dzieci nie musza mieć wszystkiego . Mam koleżanki które maja takie dochody jak my i maja 3 dzieci . Niczego im nie brakuje i dzieci maja sie bardzo dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nie rozumiem jak tu piszecie ze ktos wychowywal sie w dwojke i nie mieli na nic, ciagle zazdroscili innym dzieciom itd. To co wasi rodzice robili z kasa? Ja mam 5 rodzenstwa. Pracowal tylko ojciec i zarabial najnizsza krajowa (jest niepelnosprawny) a mama zajmowala sie domem i nami. Ja nie pamietam zeby czegos nam w dziecinstwie brakowało. Nigdy nie czulam sie gorsza i ze czegos komus zadroscilam. Mama kupowala nam systematycznie ubrania i rzeczy do szkoly. Kazdy mial rower gorski, hulajnoge czy rolki,lyzwy. Wszystko kupione! Jak bylismy nastolatkami w domu byly 3 laptopy i komputer stacjonarny, drukarka itd wszystko potrzebne do nauki oczywiscie nowe kupione nikt nam nie dawał. Przez 20 lat mieszkania z rodzicami byly remonty srednio co 3-4lata. kuchnia, łazienka byla cala wymieniana i remontowana2razy. lozka meble mielismy co pare lat nowe. No ale rodzice nie pili, nie palili a mama w siebie bog wie ile nie inwestowala. Fakt nie pomogli w studiach czy kupnie mieszkania czy wyprawieniu wesela ale dziecistwo mialam z******te i NICZEGO mi nie brakowalo a dzielenie pokoju z rodzenstwem NIGDY mi nie przeszkadzalo. Dziekuje ze mam tyle rodzenstwa. aha i kazdy sie spelnial jesli chcial czy sportowo, muzycznie. Siostra jezdzi po calym swiecie lyzwiarstwo szybkie i mama bez problemu zawozila 30 km na treningi do innego miasta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To z tego, droga Baletnico, że to nie bedą koszty stałe. Dziecko nie będzie chodziło na 5 różnych zajęć na raz, a być może na żadne stale przez lata. Ewentualnie jedne i niekoniecznie jakieś generujące duże koszty. Do zespołu tanecznego zapisywało się pół klasy w podstawówce. Ile z tego wytrwało po 2 latach, ile do wieku licealnego? Pewnie znasz odpowiedź, skoro sama tańczyłaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś to jeszcze powiedz ile zapomóg dostawaliście i żebraliście od mopsu (pewnie nawet o tym nie wiesz) ale nie opowiadaj, że za najniższą krajową mieliście w 5 rodzeństwa to co ja z bratem i siostrą za dwie całkiem niezłe jak na robotników pensje rodziców, bo śmieszna jesteś. to nie jest fizycznie możliwe zakłamana kretynko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Jesteś taka głupia czy tylko taka udajesz? Nie pieprz głupot bo skoro tyle mieliście tzn ze twoi starzy musieli dostawać zapomogi z opieki . W tym kraju zawsze za najniższa ludzie zyli biednie . Wiec nie pisz bzdur .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kosiaraumyslow
gość dziś taaa jasne hehe uwielbiam kafe hehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W ogóle to są jakieś bzdury, że jednak dostanie wszystko, a dwójka już będzie żyć jak żebracy i bawić się patykiem.. To jest absurd, przecież jak was nie stać na wyjazdy na Haiti we czworo 2 x w roku i kupienie skrzypiec, gdy dzieciak tylko przebąknie, że może by się uczył, to tak samo Was nie stać jak będziecie we trójkę.. Tak czy siak nie będziecie żyć jak królowie z tym jednym dzieckiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzieci wychowywane skromnie radzą sobie lepiej w życiu. Czytałam mnóstwo wypowiedzi na Kafe i widzę, ze wyrwane z biedy same potrafia dojść do wykształcenia i dobrych zarobków. Podstawienie wszystkiego pod nos nie zagwarantuje wam, ze dziecko będzie zaradnym człowiekiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Baletnnico - och jakaś ty sarkastyczna i błyskotliwa ale nie chodziłam na balet zgorzkniała zołzo za to chodziłam jeszcze do szkoły muzycznej o to od 6 roku życia aż do końca II stopnia tak jak moi starsi dwaj bracia i tam tez były koszty mimo, że niby "za darmo" no i oni chodzili też na piłkę oczywiście za darmo nic a nic budżet tego nie odczuwał :D owszem wykruszali się niektórzy z zajęć ale pamiętam też bardzo uzdolnionych kolegów, którzy bardzo chcieli chodzić do muzycznej ale rodziców nie było stać nawet na to DARMO, bo dzieciaków naklepali jak króliki i na nic nie starczało, a obydwoje mieli słuch absolutny i coś tam podgrywali. Zmarnowane talenty :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co do studiów, to ja dostawałam od rodziców 1000 zł. To i tak było za mało, żeby żyć przyzwoicie. Może trzeba ich było pozwać :) Mnóstwo ludzi na studiach dorabia, pracuje w wakacje, mimo że dostają pieniądze jak nie chcą klepać biedy za parę stów miesięcznie mieć jakieś ciuchy, utrzymać samochód etc. Nie każdy dostaje od razu mieszkanie na pierwszym roku i kartę kredytową bez limitu. Znałam takich ale to jest nikły procent.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Dzieci wychowywane skromnie radzą sobie lepiej w życiu. Czytałam mnóstwo wypowiedzi na Kafe i widzę, ze wyrwane z biedy same potrafia dojść do wykształcenia i dobrych zarobków. Podstawienie wszystkiego pod nos nie zagwarantuje wam, ze dziecko będzie zaradnym człowiekiem. x taaa bo na kafe same autentyczne historie :D jakoś w realnym życiu tak nie jest. dzieci z lepszym startem częściej lądują dalej niż np dzieci z jakichś po PGR-owskich baraków na zabitych wiochach, przecież widzę to na codzień

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dlaczego każda z was z góry zakłada, ze dziecko pójdzie na studia ? Przecież ono może będzie chciało zostać kucharzem , cukiernikiem , fryzjerką , ślusarzem . Macie jakąś obsesje na tle studiów, myślicie tylko o sobie a nie o tym czego pragnie dziecko .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×