Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Zdradzilam a teraz jestem wrakiem czloweka

Polecane posty

Gość gość
Ten brak czułości, szacunku mnie zabijał. Często byłam bardzo smutna i paradoksalnie czułam się samotna pomimo to, ze miałam męża obok siebie. Miałam takie dziwne uczucie jakby to był ktoś obcy, kogo nie znam, ktoś kto oddala się coraz bardziej ode mnie a ja nie potrafię go odczarować, odzyskać tego dawnego męża. Męża, który owszem był nerwowy i lubił pokrzyczeć ale widziałam w jego oczach ciepło jak na mnie patrzył, przytulał mnie i całował bez okazji... Od ponad dwóch lat widziałam lodowate spojrzenie, i to ubliżanie ze jestem do niczego, ze za mało zarabiam i mam iść po podwyżkę, ze wszyscy maja mnie w d... bo mowie do ludzi uprzejmym tonem a powinnam pokazywać dystans itd. To straszne uczucie gdy wydaje Ci się, ze osoba, która kochasz nic do Ciebie nie czuje, ze nie spełniasz jej oczekiwań i ze jedyne uczucie jakie do Ciebie żywi to nienawiść. Mąż twierdzi, ze nikogo nie miał, ze był o mnie zazdrosny i wiedział, ze go zostawię. Jak się rozstaliśmy to pisał mi, ze z jego charakterem to już zawsze będzie sam, ze mi się dziwi, ze wytrzymałam tyle lat itd., ze się zmienił, zrozumiał. I faktycznie zachowywał się zupełnie inaczej. Nie wiem czasami jak o tym myśle to wiem, ze to co się stało obudziło mnie. Zauważyłam swoje wady i to, ze faktycznie mąż miał prawo czuć się poirytowany. Wiele rzeczy bym zmieniła w naszym życiu. Więcej czasu poświęciłabym na wspolne wyjścia tylko we dwoje i z dziećmi. Chciałabym żebyśmy poszli na terapie bo ewidentnie nie rozmawialiśmy ze soba o tym co czujemy, czego się obawiamy. Ja próbowałam a mąż odbierał to jako jakieś moje wymysły, więcej czułości o uwagi przyniosły odwrotny efekt - mąż jesCZe bardziej się zamykał... Ale teraz to mogę sobie tylko pomarzyć bo nie dostałam na to szansy. Niby mieliśmy próbować wrócić do siebie ale mąż nie chciał ze mną mieszkać (absolutnie nie mowie tutaj o spaniu w jednym łóżku od pierwszego dnia), na terapie poszliśmy raz bo stwierdził, ze to wylewanie żali na siebie tylko zaszkodzi a potem to powiedział, zebym wybiła to sobie z głowy bo on do mnie nie wróci... Ja płakałam, błagałam na kolanach żeby się tak nie asekurował, żeby dał nam szanse, ze przecież sam mnie o nią prosił a teraz nagle wszystko mu przeszło? Jak to możliwe - na to pytanie dostałam odpowiedz, ze to tylko tak przed rozwodem (nieprawda bo pisał praktycznie cały czas do mnie i jak mu to pokazałam to stwierdził, ze to śmieszne i mam pokasować te SMS). Od wielkiej miłości i wybaczenia doszliśmy do tego ze jakoś spróbujemy (od tego czasu mąż nie pisał do mnie SMS i nie dzwonił tak jak dawniej, stwierdził ze ma nadzieje, ze sama się zniechęcę bo on jest wyjałowiony z uczuc) a dwa tygodnie temu usłyszałam, ze po czyms takim to nie ma powrotu. Spytałam po co to wszystko to usłyszałam, ze przecież mówił mi zaraz na początku ze tak będzie i wtedy trzeba było się decydować jak on chciał a nie teraz...To ze on zaraz był z kimś wiec jak miałam wrócić skwitował, ze to nieważne bo to koniec i przestępca jak kogoś zamorduje to tez żałuje a gnije w więzieniu za karę do końca życia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wybacz, ale on jest jakiś pokręcony. Mężczyzna, który rzuca słowa na wiatr nie jest męski. Nie zamykaj się w domu, szukaj pracy, nie możesz mu już ufać. Wydrukowałabym te jego sms-y i zachowała bo przyjdzie czas, że będzie ci wmawiał, że coś sobie ubzdurałaś i zmyślasz. Współczuję ci bardzo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
SMS i list zachowałam. Mąż pousuwał wszystko co do mnie napisał i chciał żebym zrobiła to samo. Stwierdził, ze musi oczyścić sobie umysł...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem po urodzinach - najsmutniejszych w moim życiu. Mąż pomimo to, ze przyjął zaproszenie i miał wpaść na chwile nie przyszedł na imprezę. Wpadł chwile wcześniej dał dzieciom kwiaty i prezent żeby mi wręczyły a sam z odległości burknął No to wszystkiego najlepszego. Stwierdził ze nie przyjdzie bo on nie chce, wpadł tylko na chwile bo się znamy i dzisiaj mam okrągłe urodziny i jak to mówią właśnie zaczynam żyć... A ja właśnie umarłam, łzy plynely same nie byłam w stanie ich zatrzymać chcociaz mówiłam sama do siebie opanuj się, nie pokazuj ze Ci aż tak zależy. Mąż stwierdził, ze prezent jaki dostałam to spełnienie mojego marzenia a ja głupia wyszczelilam, ze ja mam tylko jedno marzenie... Mąż wiedział jakie bo bąknął tylko akurat! I szybko się ewakuował.Przyszła rodzinka i niestety wszystkie życzenia okrasiłam strumieniami łez. Byłam ciałem na imprezie, nie uśmiechnęłam się ani razu. Wiecie co miałam głupia nadzieje, ze mąż się przełamie, a to ze nie złożył mi zyczen to był cios w samo serce, ze tak zademonstrował, ze jest tu tylko z łaski - sam powiedział, ze przyszedł tylko dlatego żeby mi nie zrobić przykrości... Potem już na schodach rzucił, ze może przyjdzie poświętować jak wszyscy sobie pójdą albo jutro. A ja ledwo wstałam, znowu się poryczalam i niestety znowu córki mnie pocieszały. Strasza chyba już wie o co chodzi i płacze razem ze mną. Straszne - przeprosiłam dziewczynki i obiecałam im ze chociaż to dla mnie trudne to postaram się jakoś pozbierać i nauczyć się na nowo uśmiechać. Do tego partner do mnie wypisuje maile, były życzenia i prośba o spotkanie i rozmowę bo on nadal na mnie czeka. Chce mi jutro przywieść rzeczy a jak nie dam znaku to będzie gadał z mezem. Nie chce się z nim spotykać - mam żal do siebie i do niego tez. Nie umiem sobie i jemu wybaczyć tego co zrobiliśmy. Nie rozumiem tego co mną kierowało, pamietam, ze mówiłam ze nie chce romansu, ze chce tylko pogadać z kimś kto czuje się niekochany i nieuszanowanie tak samo jak ja. To stało się raz - jak do tego doszło nie pamietam, jakbym nie miała własnej woli, myśli, wspomnień. Wiedziałam, ze się stało i nie mogłam z tym żyć - głupia przyznałam się partnerowi co czuje i pamietam, ze on codziennie mi pisał i dzwonił z przekazem, ze mąż mi tego nie wybaczy (powiedziałam, ze się przyznane bo nie daje rady) ze niby wybaczy a potem zostawi... ze to się stało po to żebyśmy się uwolnili od tego życia, od kochania ludzi którzy nas nie kochają i nie szanują... Noi mamy życie bez nich. Dla mnie straszne, puste i bez sensu. Wyrzuty sumienia mnie zabijają a świadomość, ze nie umiem przestać kochać męża sprawia, ze nie wyobrażam sobie życia bez niego.., Moja mama i siostra stwierdziły wczoraj, ze chętnie by coś mężowi powiedziały bo skoro mi wybaczył i to on podjął inicjatywę powrotu to albo nie powinien tego robić jeśli nie był pewny albo dać nam szanse i zawalczyć. Wtedy jeśli nie dał by rady to sytuacja wyglądała by inaczej. Terapeuta pomógłby mi i jemu w jakims normalnym rozstaniu a tak ja ciagle zyje nadzieja, bo te wspolne ferie, wyjazdy, zawieszenie rozwodu powodują, ze nie umiem uwierzyć w to, ze to nic dla niego nie znaczy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kochana TY powinnaś iść do dobrego psychologa, ponieważ cierpisz na syndrom ofiary. Dawałas się przez lata ponizac, I pozwalasz na to cały czas. To nie mąż, to kat i psychopata, uciekaj jak najdalej i nie włączaj w tą szopke dzieci bo będą takie kiedyś jak ty. Bądź w końcu odpowiedzialna matka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rycz dalej i przy każdej okazji. Szkoda dzieci. Gdybyś miała okazję spojrzeć z boku na takiego mazgaja jak ty, może zobaczyłabyś, że to okropny widok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie powinnas autorko ciagle patrzec na niego. On widzi, ze Ci zalezy, ze wylewasz morze lez i dlatego tak sie zachowuje. Czemu nie mozesz wyjsc z domu jak przyjezdza do dzieci? Pokaz mu, ze nie czekasz tez na niego. Wyjdz gdzies, nie pisz, nie dzwon. W ogole na Twoim miejscu bym mu powiedziala, ze skoro nic juz do Ciebie nie czuje i nic nie bedzie z tego malzenstwa wedlug niego to niech Sad orzeknie ten rozwod i nie bedziecie tego ciagnac, bo dzieci nie sa tez szczesliwe kiedy widza tak fatalne realcje miedzy Wami. Zobaczysz jaka bedzie reakcja, bo jak dla mnie facet teraz gra, manipuluje po calosci. A jak bys powiedziala, ze odwieszasz sprawe, bo on juz i tak nie daje zwam szans to mysle, ze raz dwa zmielniby swoje zachowanie. W ogole pojawil sie po tych urodzinach?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość wczoraj Kochana TY powinnaś iść do dobrego psychologa, ponieważ cierpisz na syndrom ofiary. Dawałas się przez lata ponizac, I pozwalasz na to cały czas. To nie mąż, to kat i psychopata, uciekaj jak najdalej i nie włączaj w tą szopke dzieci bo będą takie kiedyś jak ty. Bądź w końcu odpowiedzialna matka. x Ja raczej myślę że nie można tego co Autorka pisać brać na poważnie. Mam tu na myśli oczernianie męża. Jak dla mnie to ona szuka usprawiedliwienia tego co zrobiła i próbuje się wybielić. To jak te Kobiety co zabijają własne dzieci bo nie mogły wytrzymać płaczu. Zdrada to już jest najgorsze świństwo jakie można zrobić drugiej osobie. Musisz z tym żyć i to sobie wpoić do łepetyny. Jak tego nie zrobisz i nie pogodzisz się to nigdy męża nie odzyskasz a tak to tylko próba wytłumaczenia się i słuchania racjonalizującego chomiczka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mąż przyszedł wczoraj wieczorem do dziewczynek. Nie porozmawiał ze mną z mojej winy. Wczoraj pojechałam do znajomych i wpadłam w jeszcze większy dołek. Oni kupili nowy dom, jedliśmy rodzinny obiadek. Myśleli ze przyjedziemy wszyscy razem bo córka bardzo szczęśliwa opowiadała im o wspólnych feriach itd. wiec byli przekonani ze jesteśmy razem. Jak wróciłyśmy to mi łzy kąpały już same z oczu. Powiedziałam mężowi ze znajomi czekali na nas i on kdfuknal ze niby na jakiej podstawie mielibyśmy być razem... Tortu urodzinowego mąż nie chciał ale potem poszedł i wziął sobie sam. Wyszedł mega zły. A ja wstałam dzisiaj rano z Mdłościami. Zadzwoniłam do teściowej i pogadaliśmy długo. Dzięki temu co się stało wczoraj i samopoczuciu z dzisiaj wiem, ze nie ma co czekać i trzeba brać lekarstwa na depresje. Mnie już nic nie cieszy, nic nie ma sensu, potrafię tylko płakać. Koleżanka powiedziała mi żebym pilnie wzięła się za swoje zdrowie psychiczne bo przez kilka godzin nie uśmiechnęłam się ani razu a ona zawsze pamięta mnie jako najbardziej serdecznie uśmiechnięta osobę jaka kiedykolwiek poznała... Leki już mam - dzisiaj zażyje pierwszy raz, trzeba czekać około 14 dni na poprawę ale muszę dzialac. Sama wiem, ze jest ze mną zle. A co do wybielania się - nie ja się nie wybielam, to co wtedy brałam za krzywdę i mnie tak raniło dzisiaj widzę z innej perspektywy, także moich zaniedbań, stawiania pracy na piedestale zamiast życia z rodzina. Za mało przez to ze soba rozmawialiśmy albo prawie wogole w tamtym czasie... Kolega tez kochał nasza prace - mieliśmy wspolne tematy, mogliśmy gadać godzinami i żalić się na tych okrutnych małżonków tak się nakręciliśmy, ze prawie świętych z siebie byśmy zrobili... Tak, taka prawda ze często widzi się i docenia dana osobę gdy się ja straci. Ja widzę ile mam wad i co zawaliłam. Zrobiłam rzecz straszna i może za szybko oczekuje wybaczenia? Jeśli je uzyskam i mąż do mnie wróci to będę najszczęśliwsza osoba na ziemi. Widać jednak nie chciał tego rozwodu. To ze teraz ja tylko skomle to faktycznie może jeszcze pogłębiać jego poczucie krzywdy bo widzi, jak ja cierpię i to mu przypomina o tym... Muszę stanąć na nogi, zacząć się uśmiechać walczyć o siebie wtedy może uda mi się zawalczyć o to co dla mnie najważniejsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kiedy ta druga strona jakims cudem trafi na dobry humor i zasłuży na sekundę czułości??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Druga strona absolutnie nie życzy sobie żadnych czułości. Humor przy mężu miałam dobry do czasu tych parszywych urodzin. Graliśmy w różne gry, oglądaliśmy kabaret z którego razem się śmialiśmy. Mąż ewidentnie mi uświadamia ze nie szuka kontaktu ze mną, ja pytam co tam w pracy z zainteresowaniem oglądam zdjęcia nowych produktów i słucham ich opisów technicznych. Lubie jak mąż tak z pasja opowiada o pracy. Ja staram się opowiedzieć co dzieci wymyśliły itd. Chociaż jak ostatnio powiedziałam ze córka upominała się kiedy przyjdzie i zd mam dzwonić po tatę to nie ukrywał, ze irytuje go to. Stwierdził, ze miał nie przychodzić... Do mnie nie dziwni i nie pisze tylko do starszej córki dzwoni i ustala kiedy będzie. Przedtem tak nie robił - zawsze dzwonił do mnie. Ja bym bardzo chętnie go przytuliła, powiedziała coś miłego ale jak delikatnie coś napomknę to zawsze go tym irytuje. Może to za szybko, muszę jakoś sprawić żeby dobrze czuł się w moim towarzystwie. Niestety kino odpada, knajpa tez nawet zaproszenie na aktywność sportowa która mąż lubi skwitował, ze on nie będzie ze mną nigdzie chodził, żebym sobie poszła sama... Przychodzi codziennie i to jest moja jedyna szansa- muszę sprawić żeby zatęsknił za nami. Teraz mówi ze to jest układ dla niego idealny, nawet specjalnie nie ukrywa, ze odpowiada mu to ze nie ma żadnych obowiazkow noi to, ze robi co chce i nie mieszka ze mną pod jednym dachem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ewidentnie w cos gra. On z Toba nigdzie nie, odmawia kiedy proponujesz, a sam na narty Cie zabral I proponuje wyjazdy do tesciowej. Samo to, ze przyjezdza do dzieci codziennie. Naprawde myslisz, ze on przyjezdza do DZIECI dzien w dzien? W duzej mierze do Ciebie tylko zle teraz to rozgrywasz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Prosze podpowiedz mi jak to rozegrać. Ja staram się jak umiem. Teściowa namawiala mnie żeby go upić i naciagnac na sex. Myślałam ze wypijemy urodzinowe drinki ale mąż na propozycje wypicia ze mną „flaszki” stwierdził, ze on swoją urodzinowa wypił i ze mogę sobie sama pic... Chyba mu się to nie podobało bo ja nie pije i z mojej strony to sztuczne było. Czasem pijemy razem likier- mamy ulubiony i teraz ciagle mam go na stanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na razie to cieszy się twoim cierpieniem, bawi go to. To jego zemsta za twoją zdradę. Im więcej łez wylewasz tym więcej jego satysfakcji. Przestań mu ją dawać , nie skamlaj o przebaczenie, o łaskę. Już to robiłaś i jaki efekt. Nie pokazuj że ci smutno(choc jest bo sama zniszczyłaś a raczej oboje zniszczyliście swoje małżeństwo), wyjdź gdzieś z koleżankami niech widzi że zabieganie o niego to nie jest twój cel życiowy nr 1. Jak się uda to fajnie a jak nie to żebranie o uwagę i miłość jest poniżej twojego poziomu. Jak przestaniesz płakać po kątach i śledzić każdy jego krok i roztrząsac każdy jego gest to wtedy będziesz wiedzieć czy to co zostało z waszego związku jest jeszcze do uratowania. Myślę że jest i on też bije się z myślami ale pokazuje co innego by bardziej cię ranić (bo ty zaślepiona kochankiem zraniłaś jego). P. S. Jeśli twoja historia nie jest zmyślona to powinny ją przeczytać wszystkie amatorki i zwolenniczki romansów których na tym forum nie brakuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dlaczego uparcie chcesz być z tym psychopatycznym człowiekiem? On ci szczęścia nie da, już zapomniałaś jaka samotna byłaś w tym związku, nie ma czego ratować, on cię nigdy nie szanowal, odtracal twoja czułość, niszczyl cię i niszczy nadal. Uwolnij się!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziekuje za radę. Teściowa i moja mama radzą podobnie. Koniec łez a jak już gdzieś kapnął to tak żeby nie widział. Mam pokazać nawet na przekór sobie, ze nie dążę do jego powrotu za wszelka cenę noi nie biczować się tak. Ciężko mi to przychodzi bo ja naprawdę nigdy nie mogłam pojąć jak można zdradzić...Niestety historia nie jest zmyślona, wiele bym dała za to żebym nie była autorka tego tematu.., Tak zastanawiałam się czy nie opowiedzieć swojej historii i jakos szerzej dotrzeć z przekazem, ze ABSOLUTNIE nie wolno w ten sposób dzialac. Jak już coś to separacja na jakiś czas i wtedy wiadomo czy łączące nas uczucia faktycznie wygasły. Nasi znajomi właśnie przechodzą kryzys - chodzą na terapie tylko dzięki temu co stało się między nami, inaczej już by się rozstali. Koleżanka co prawda nie widzi sensu walki ale jeśli kolega będzie chciał to ja mogę jej opowiedzieć jak łatwo rozwalić małżeństwo a potem jak ciężko jest jeśli zrozumie się, ze jednak uczucie nie wygasło, ze nie da się żyć normalnie bez męża/ żony. Co prawda u nich zdrady chyba nie ma ale zawsze zostaje jakaś rysa (kolega tez już ma dosyć walki o nic).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko a jak wygladaly Swieta Bozego Narodzenia? Pisalas, ze swieta przed Wami, ale swieta tez za Wami i jak one wygladaly?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Święta spędziliśmy osobno. Wtedy mąż jeszcze wybierał pomiędzy mną a partnerka. Przed Wigilia powiedział mi, ze to tylko przyjaźń i żebym uczyła się żyć w samotności. Po tych słowach stwierdziłam, ze nie idziemy na mediacje bo nie ma po co, wtedy mąż stwierdził, ze on jeszcze nie zadecydował. Która z nas będzie i żebyśmy poszli na mediacje. Wtedy tez zadecydował ze nie chodzimy na terapie małżeńska (byliśmy raz). Na Sylwestra zaprosiła nas moja siostra, mąż nie chciał iść ze mną potem jednak przyszedł na imprezę ale wyszedł z niej osobno (chociaż ja targalam na rękach młodsza córkę po usnęła). Na Sylwestrze powiedział szwagrowi, ze zdradziłam go od dwóch lat (niedawno się o tym dowiedziałam), wtedy odnosił się do mnie bardzo wrogo. Domyslam się, ze te bzdury to pewnie rewelacje jakie uknuli nasi partnerzy żeby nas skłócić. Ja tego już nie odkręcę - myśle ze mąż nie wierzy, ze go nie oszukiwałam, ze odeszłam odrazu bo nie potrafiłabym prowadzić podwójnego życia a tego co się stało nie potrafiłam sobie wybaczyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zacznij sie kobieto tez usmiechac. On przychodzi zadowolony od ucha do ucha. Ty tez nie mozesz sie usmiechac? Na sile, ale sie usmiechac. Widzi, ze ciagle placzesz, sam Ci zwraca uwage co. Masz taka mine to go zaskocz i badz przy nim z***biscie zadowolona od teraz. Przyjdzie do dzieci? Swietnie, powiedz z usmiechem ze zostawiasz ich samych, bo nie chcesz im przeszkadzac i zeby malzonek sie okreslil, do ktorej jest z dziecmi to Ty wrocisz. Wyjdz w tym czasie na spacer. Jak zobaczy, ze sie usmiechasz, ze nawet wychodzisz z domu jak on przychodzi (kiedy zawsze bylas proponujac obiadki etc) to szybko jemu ten usmiech zejdzie z twarzy. A jesli facet ma naprawde to wszystko w d***e to na co tu czekac? Rozwod i skonczyc to raz na zawsze, bo zostajac dzieciom wcale nie bedzie lepiej jesli stosunki miedzy wami maja tak wygladac. Ja i tak sadze, ze to swego rodzaju gra. Tu sie darl na dzieci, nie spedzal specjalnie z nimi czasu, a teraz troskliwy tata odwiedzajacy je codziennie? Przyjezdza do nich, ale przyjezdza tez do Ciebie (moze przede wszystkim), proponowanie nart itp no ktory prawie ex maz twierdzacy, ze nic nie czuje, nie kocha, nie chce ciagnac malzenstwa ma az taki kontakt z zona? Jeszcze tekst, ze w nowym domu dostaniesz pokoik. To raczej nie planuje z nikim sobie zycia ukladac, chyba ze z Toba od nowa. Bawi sie teraz Twoimi uczuciami za kare, za zdrade i albo cos zmienisz w swoim zachowaniu, przestaniesz sie, w koncu plaszczyc, skamlec o milosc albo tak to bedzie dalej wygladac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Narty jak powiedział pani mediator były z uwagi na to, ze niedałbym sobie rady z młodsza córka a chciał zabrać obie. Wyjazd do teściowej mnie totalnie zaskoczył tymbardziej, ze ona bardzo namawiała męża na powrót i gorąco się za to modliła. Mąż kocha córki i jak twierdził to ze w ogóle ze mną rozmawia to to, ze nie chce zostawić małych dzieci bez opieki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tracisz pieniądze- tracisz dużo....Tracisz przyjaciela tracisz więcej...Tracisz ducha-Tracisz wszystko....nie trać ducha to po pierwsze ...nie pokazuj mu słabości...bądź szczera ale silna....moze to głupie ale jeszcze raz powiedz mu że go nie zdradziłas dwa lata temu i zaproponuj mu wariograf...niech zapyta o to...jeżeli nie skorzysta powiedz: szkoda...i bądź silna i obojętna...bądź miła ale obojętna....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szkoda mi Ciebie, zamiast rozpocząć nowe życie to ty walczysz o tego tyrana, który znecal się psychicznie nad Wami i zdradził cię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mąż właśnie wyszedł. Młoda dzisiaj padła jeszcze przed jego przyjściem. Graliśmy w karty ze starsza córka i szczerze to mąż ciągnął kolejne partie bo córa już nie bardzo chciała grać. W zasadzie to o 21 mógł niż iść ale chyba mu się nie spieszyło. W sobotę posiedział sam bo nie przyszedł na urodziny w niedziele był tylko chwile bo nas nie było i nie pogadaliśmy z uwagi na mojego dola. Tak jak radziliście tryskałam dobrym humorem a jak córa poszła się kapać to ja ulotniłam się robić kolacje żeby nie pokazywać mu ze ciesze się z jego wizyty i nie odstąpie go na krok. Zrobiłam herbatę dla wszystkich bez sluzalczego pytania czy chce itd. Powiedziałam, ze jak chce się poczęstować to sałatki i wędliny z urodzin są w lodowce. Podreptał do niej i zapakował sobie trochę jedzenia na wynos (spytał czy może). Qde powinnam zażyć ta tabletkę na depresje ale jak raz spróbowałam to wymiotowałam jak kot. Strasznie mnie po tym modliło. Może ćwiartkę narazie wezmę. Jutro rano startuje na jakieś zabiegi do mojej przyjaciółki kosmetyczki. Zrobię sobie jeszcze włosy i popracuje nad wyglądem. Mam wrażenie ze strasznie widać po mojej twarzy zmartwienia (głębokie zmarszczki mi wylazły) i mam strasznie smutne oczy. Mój nauczyciel od Anglika stwierdził dzisiaj, ze jestem taka smutna, ze aż chciałby mi jakoś pomoc. Trafił w temat kiedy poznałaś się z mezem i jak (chodziło o użycie czasów), a ja wypaliłam, ze znam mojego jeszcze męża ponad 20 lat... Noi zrobiło się jasne skąd ten smutek, pan przeprosił No bo to takie osobiste a nie miał pojęcia (zna córkę z zajęć i jak są dzieci to jakiś mąż, zreszta ja nosze pierścionek na lewej ręce, który wyglada jak obrączka i który dostałam od męża jako pierwszy prezent). Sam dla równowagi opowiedział mi swoją historie (narzeczona zostawiła go tuż przed ślubem), teraz jest sam... Ech co za życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powiem Ci z perspektywy osoby zdradzonej. To jest coś co zawsze będzie miedzy wami i to tak boli osobę zdradzoną że cokolwiek nie zrobiłby teraz zdradzacz to i tak nic nie da. Po prostu nastąpiło coś czego już nie da się odwrócić i naprawić. Myślę że tu jedynym rozsądnym wyjściem jest rozstanie bo tu już nie ma czego ratować i naprawiać. Zajmij się teraz sobą i swoim życiem,szkoda Twojego czasu na ratowanie czegoś czego już nie ma , to jak reanimacja trupa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hejka 👄 szukam chłopaka. Jaki jesteś? Napisz, czekam izuniabebra777@tlen.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tylko, ze ja znam takie przypadku z mojego otoczenia gdzie były powroty i wszystkie trzy się udały... i to udały naprawdę - nie dla dzieci itp. Mój kuzyn nawet ponownie się ożenił (byli po rozwodzie)- powrót nastąpił po dwóch latach i wtedy oboje kogoś mieli (podobnie jak w naszym przypadku). Wiem, ze to boli. Mi tez to siedzi w głowie, ze mąż był z kimś. Co czuł i może była lepsza ode mnie w łóżku - tak te pytania są w mojej głowie i w głowie mojego męża pewnie tez. Ale z drugiej strony skoro z jakiegoś powodu nie potrafiliśmy żyć z kimś innym, tęskniliśmy za soba to może warto to jakoś reanimować. Mamy stosunkowo małe dzieci, o które bardzo walczyliśmy (leczenie + obie ciąże zagrożone). Ja muszę spróbować, skoro w jakiś sposób odzyskałam rozum, wyszłam z tego amoku to chce moc powiedzieć tak zrobiłam wszystko co mogłam żeby naprawić ten błąd i żeby moje dzieci mogly wychowywać się w pełnej rodzinie. Wiem, ze trzeba było o tym myslec wcześniej - sama tego nie ogarniam, ze jakoś nie brałam tego pod uwagę. Odbiło mi totalnie i wiem, ze mąż może się obawiać, ze znowu mogę odjechać. Tyle, ze ja już wiem, ze NIGDY więcej w życiu nie postąpiłabym w ten sposób. Nie warto cierpią nie tylko zdradzeni ale tez dzieci i sam zdradzacz. Tyle ofiar głupoty, zaślepienia i leczenia własnych kompleksów. Straszne, jak się ma sumienie to ciężko się z tym zyje. Co do reanimacji trupa sama bym nie poprosiła męża o powrót to on twierdził, ze mi wszystko wybaczył bo zrozumiał, dlaczego tak się stało... Teraz zmienił zdanie ale ja i tak czekam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiem, ze to trudne bo zrujnowałam nasze małżeństwo ale nawet z ruin można odbudowac związek. Nie będzie taki sam bo zawsze zostanie głęboka rysa ale mam nadzieje, ze będzie lepszy, mądrzejszy i wtedy ta rysa zostanie gdzieś daleko - jako ostrzenie dla obojga przed popełnianiem tych samych błędów. Osobiście znam takie przypadki małżeństw i wszystkim jednak się udało - dzieci maja już dorosłe a oni są dalej razem i to tak naprawdę razem. Widać, ze się wspierają i są mocno za soba. Mój kuzyn rozwiódł się a potem ponownie ożenił z ta sama kobieta. Może i dla nas jest jednak szansa. Przecież nie doszło do rozwodu - ja poprosiłam sędzinę o mediacje a mąż ostatecznie pomimo tego co mówi sam na mediacjach podjął decyzje o zawieszeniu postępowania (było to pod koniec lutego wiec niedawno). W połowie stycznia rozstał się ostatecznie z partnerka, która jak twierdził na mediacjach dużo dla niego znaczyła i nadal ma ja w głowie. Może potrzebuje więcej czasu. Ja tez jakiś czas myślałam jeszcze o partnerze - teraz już nie, nawet jak dostaje listy i maile to kasuje i nie przeżywam. Dostałam życiowa nauczkę. Myśle, ze w jego zachowaniu zobaczyłam wiele z siebie. Zrozumiałam, ze były momenty gdy oprócz czułości nie dawałam z siebie nic więcej, jakby dla mnie istniała tylko strona uczuć a to ze istnieje jeszcze proza życia, która trzeba wspólnie ogarnąć to zapomniałam... Szkoda, ze to nie mąż mnie obudził z tego królewskiego podejścia do życia. Jego to złościło i był sfrustrowany a mnie wykańczały wieczne kłótnie i uwagi o pionizowaniu. Qde głupie błędy a tak wielkie konsekwencje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nigdy nie mów nigdy. Skoro już wiesz jak hormony potrafią wyłączyć rozum to jaką ty gwarancję możesz komukolwiek dać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja ci z doświadczenia powiem, że jak już wrócicie do siebie to drugi raz będzie znacznie łatwiejszy. Na zasadzie wybaczył raz, wybaczy kolejny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×