Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Zdradzilam a teraz jestem wrakiem czloweka

Polecane posty

Gość gość
Nie generalizujcie prosze. Są ludzie, którzy uczą się na błędach. Mną wstrząsnęło to co zrobiłam. Mam świadomość ogromu konsekwencji jakie niesie za soba zdrada. Mnie to zniszczyło psychicznie, pewnie są tacy ludzie, których to nie wzrusza a nawet podbudowuje ich ego. Ja do nich nie należę. Nie potrafię sobie tego wybaczyć i zrobienie czegoś takiego jeszcze raz po tym jak widzę ogrom zniszczeń to absolutnie nie do pomyślenia. Nawet patrząc tylko na siebie widzę jak mam zryta psychikę po tym. Dla mnie to nauka na całe życie, lekcja za która zapłaciło za dużo niewinnych osób. Nie wiem jak mąż myśli o swoim związku. On chyba nie traktuje tego jako zdrady bo to ja odeszłam (nadal byliśmy małżeństwem a wtedy nie złożyłam jeszcze pozwu o rozwód). Ja sama nie mogę mieć do niego pretensji, ze nie czekał na mnie tylko szybko układał sobie życie. Myśle, ze oboje robiliśmy to na szybko i na sile ja tez szybko podjęłam decyzje, ze nie da rady uratować małżeństwa bo mąż mi tego pomimo deklaracji nie wybaczy. Tak bardzo nienawidziłam wtedy siebie, miałam tak ogromne wyrzuty sumienia, nie myślałam wpadłam w jakiś dziwny stan bo nic z tego czasu nie pamietam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Następnym razem też nie będziesz myśleć, nie będziesz wiedziała co się dzieje a po wszystkim nie będziesz nic pamiętać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie ma co się spierać. Wiem co czuje i wiem, ze już nigdy nie zaangażuje się w żadne wypłakiwanie problemow w rękaw innego faceta. Nie ma przyjaźni damsko-męskiej i już. Jak mi będzie nie tak to porozmawiam (mam nadzieje ze będę mieć taka szanse) z mezem a jak do niego nie dotrę to od tego mam przyjaciółki, które pomogą z własnego doświadczenia. Skoro teraz mi zle mogłabym umawiać się na randki i znowu szukać szczęścia, mogłabym wrócić do partnera. Ale nie chce tego, nigdy w życiu nie zafunduje już moim dzieciom takich atrakcji. Widzę jak się cieszą, ze jednak mogą mieć kontakt z tata kiedy tylko chcą. Straszą córka tuż przed rozprawa powiedziała ze chciałaby żebyśmy z tata znowu byli razem (nie wiedziała ze mamy się rozwieść). Wystarczy urywać głupie zaczepki, żadnych gadek z kolegami o sprawach prywatnych i dzięki temu już nic się nie rozwija, jak się zgasi w zarodku wszelkie możliwości to nigdy nie pójdzie się o krok za daleko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Piszesz baby jak to "wspaniały" Maz traktował Cie jak gowno, a teraz cudny najcudowniejszy z niego miś. Zal. Jesteś ślepa jak kret. Daje sobie reke uciąć, ze Cie zdradzał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo co? Bo to facet więc na pewno zdradza? Czy ci to lepiej do konceptu pasuje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość o
16:54 wyobraź sobie, ze tak, pasuje mi do konceptu. Nie wiem na jakim swiecie żyjesz, ale zdradza jakies 95% facetow - po prostu chcą sie bzykać z innymi z samczych popędów. Nie pochwalam autorki, ale jemu bym w ogole nie ufała. Jak sie nudzi w domu, nie chce sie nawet patrzeć na zonę, chciałoby sie uciec daleko - to nietrudne szybciutko znalezć "przyjaciółkę";)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masz jakieś naukowe statystyki na to 95 procent? Bo mi ze statystyk wychodzi ze ponad 20 procent mężów wychowuje nieswoje dzieci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja mam takie pytanie do autorki? A gdyby nie było dzieci a byłabyś niezależna finansowo a nawet miała więcej niż mąż. To też byś o niego walczyła czy nie. Pytam bo nie wiem co mam zrobić. A męża nie kocham. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też bardzo się dziwię autorce, że chce z nim być,, traktował ja źle i nadal będzie. Ona na zerowe poczucie własnej wartości niestety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A skąd ra pewność, ze nie kochasz? Moja rada bo po swoich doświadczeniach wiem, ze jeśli nie rozmawia się ze soba to poczucie krzywdy, opuszczenia przykrywa uczucie, Ono jest w nas głęboko uśpione - to separacja (nieformalna). Jeśli po dłuższym okresie gdy będziesz sama nie zatęsknisz za mezem, to faktycznie uczucia wygasły. Tylko bądź sama bo przyjaciel u boku na pewno nie pomoże w ocenie sytuacji. Jeśli nie masz możliwości wyjechać na conajmniej dwa tygodnie to napewno będzie ciężko Ci stwierdzić czy tęsknisz. Nie wiem czy mąż tez się od Ciebie odsunął i stad to uczucie, ze nie kochasz - na pewno nic nie stracisz jeśli szczerze porozmawiacie. Powiedz, ze czujesz się opuszczona a to sprawia, ze każdego dnia gaśnie w tobie uczucie do męża. Wtedy warto iść na terapie. Powalczyć o siebie tak żebyś jak ja potem nie płakała, ze jak się rozstaliście to jednak doceniłam co straciłaś ale mąż nie chce powrotu. Zniszczyć małżeństwo jest bardzo łatwo, odbudowac niezwykle trudno...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
18:03 nie mam dowodów naukowych, ale słyszałam juz tyle opowiesci, w tym szczere wypowiedzi facetow, ze kazdy z ich otoczenia zdradził albo zdradza ciagle. Sama byłam tez naocznym świadkiem, jak bez żenady faceci po imprezie, jechali do agencji, chociaz rano dzieci sa do odwiezienia do przedszkola... Takze wiesz. Nie twierdze, ze kobiety nie zdradzają, ale swoje wiem o facetach. Niektórzy znajdują sobie "koleznaki" do wymiany SMS, potem idą dalej, albo nie certola sie i od razu przechodzą do rzeczy. Nawet kiedy w domu jest ok. Przeczytaj co sama autorka pisze, jaki był jej maz, nawet ojciec jej powiedzial, ze to chore. Ona sobie teraz idealizuje, myśle, ze głownie ze względu na to, ze boi sie przyszłości, bo została sama, wciaz szuka pracy, wszystko jest na jej glowie, a do tej pory było tez na głowie męża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko popracuj nad twoim poczuciem wartości, nie zgadzaj się z takim ponizajscym traktowaniem ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moje poczucie wartości nie zmieni moich uczuć. Ja naprawdę tesknie, analizuje każdy gest i słowo - czy mam szanse czy nie... Byliśmy dzisiaj u doradcy podatkowego bo mamy do wyjaśnienia kwestie podatkowe. Po odwołanej rozprawie zrobiliśmy rozdzielność bo mąż kupował nieruchomość. W pytaniach napisał czy po unieważnieniu rozdzielnosci ta nieruchomość będzie tylko jego czy można akt notarialny przepisać na wspólnotę. Pytania zostawił u siebie w domu - nie powiedział mi co napisał tylko poprosił żebym sobie podeszła do niego i zabrała na spotkanie. Noi znowu się nakręciłam, ze może jednak... Po spotkaniu spytałam o co chodzi z tym zniesieniem rodzielnosci. Mąż stwierdził, ze wpisał to tak i go to nie interesuje bo inne rzeczy trzeba wyjaśnić ale chce sprawdzić czy nie opłacało by się nam wspólnie rozliczyć i zakupić jakieś nieruchomości jednak razem, szybko jednak stwierdził, ze to bez sensu bo się nie opłaca i lepiej mieć rozdzielność... A ja analizuje czy to jednak oznacza, ze nie che rozwodu i zakłada, ze wybudujemy wspólny dom... Wiem, ze poszłam w tych rozważaniach za daleko ale miałam tak ogromna nadzieje, ze odpowie, ze jednak zbudujemy dom i „dla dzieci” będziemy razem. W myślach już pomagałam w wyborze projektu itd. Cieszyłam się jak głupia a zdrugiej strony mówiłam uspokój się to tylko twoje pobożne życzenia.., No ale skąd to pytanie? Jeśli by to się opłacało to oznaczałoby, ze jest gotowy zaryzykować i przepisać na mnie majątek, który kupił ze swoich pieniędzy? Jeśli byśmy się rozwiedli to przecież prawnie należała by mi się połowa majątku... Noi dlaczego miałby znosić rozdzielność na swojej nieruchomości przecież moglibyśmy kupić coś nowego wspólnie i nie musiałby znosić tej starej rozdzielnosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na szczęście powstrzymałam się przed powiedzeniem, ze miałam nadzieje, ze to pytanie oznacza coś innego... Mąż powiedział pani radczyni, ze on zna odpowiedzi na te pytania ale chce się upewnić czy dobrze myśli. Wiedział wiec, ze zniesienie rozdzielnosci nie przyniesie żadnej korzyści a raczej może tylko skomplikować sprawy. Wczoraj napomknął mi, ze myślał o zabezpieczeniu przyszłości dzieci i ze może kupilibyśmy działkę i wspólnie wybudowali dom, który potem byśmy sprzedali. Zysk ze sprzedaży poszedł by na zabezpieczenie przyszłości córek... Padła tez propozycja, ze mogę sobie szukać pracy w stolicy bo mogę przecież pracować tam 2-3 dni i dogadać się na home office. Mąż to skwitował stwierdzeniem, ze przecież masz mnie i mamę my się zaopiekujemy dziećmi przez te dni... A ja absolutnie nie chce takiej pracy. Może dawniej rozważyłabym taka możliwość. Wtedy praca była moim życiem - pracowałam od rana do nocy, często wyjeżdżałam do W-wy. To była norma ale teraz nie wyobrażam dobie porzucenia córek w imię robienia kasy. Już pranie mózgu przeszłam, zgłupiałam, oddalilam się od rodziny a w konsekwencji mąż postanowił, ze skoro oni są tak mało ważni to on sobie odpuszcza...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Serio? A ja sie czuje jak Bóg po zdradzie.a facetów,mam sznur za sobą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hej autorko cos się wydarzyło?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nie wierze w to że jak zostają ze sobą po zdradzie to jest ok. Myślę że to w większości udawanie podczas gdy wewnatrz szaleją emocje. Jak ktoś się decyduje na takie życie to jego sprawa tylko co to za życie? Z bólem,żalem i w cierpieniu. Przecież takie rzeczy bolą jak cholera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wyobrażam sobie jak mąż mógłby mnie kochać po czymś takim. Teraz robi dla mnie wszystko, jestesmy bardzo dobrym małżeństwem, ale zdradzając zniszczylabym wszystko między nami. Nie da się pewnych rzeczy naprawić i właśnie świadomość tego piekła ze się spieprzylo coś wyjątkowego mnie zawsze powstrzyma, bo taka miłość jak nasza się rzadko zdarza. Chybabym się zabiła jakby mi odbiło i bym zdradziła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oj jeszcze mało w życiu przeżyłas, po 20 latach w małżeństwie wiele się zmienia, niestety...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chciałabym żeby coś się zmieniło- oczywiście na lepsze. Jednej chwili w to wierze, ze może jednak dla „dzieci” mąż zdecyduje się wrócić do nas. A może już wrocil dla dzieci - w końcu przychodzi codziennie. Ostatnio zaczął mi trochę pomagać tzn ja idę z psem na spacer a on szykuje dzieciom kolacje. Dzisiaj pograliśmy razem w karty, pogadaliśmy chwile. Siedzimy koło siebie - mąż już tak nie ucieka żeby przypadkiem nie być blisko mnie ale oczywiście nie ma mowy o żadnych gestach skierowanych do mnie. Dzisiaj wpadł na chwile ale siedział długo. Jak wychodził to poszłam jak zawsze do drzwi a mąż stwierdził o rany a co ty mnie tak odprowadzasz. Nie było to powiedziane złośliwym tonem raczej był zadowolony. Jutro jedzie na narty w sobotę tez ale mnie nie zaprosił... Bierze tylko córkę. A ja do południa nie zyje- łapie dola bo nie mogę sobie wybaczyć, bo tak boli świadomość tego co zniszczyłam i jak bardzo chciałabym żeby jakoś to odbudowac. Rodzina się o mnie martwi bo jestem w rozsypce, ewidentnie mnie pilnują (od urodzin codziennie do czasu gdy wrócą dzieci któreś z rodziców przyjeżdża do mnie). No cóż przyznałam się mamie, ze zle ze mną a jak ona stwierdziła, ze mam dla kogo żyć i żebym się cieszyła, ze jestem zdrowa to powiedziałam to co mi chodzi po głowie, ze ja wolałabym już nieżyc, ze tylko ta iskierka nadziei trzyma mnie przy życiu. Straszne aż sama boje się tych myśli. Dzisiaj mąż coś wspominał o swoim domu - ja już o nic nie pytam, nie chce go nagabywać. Boje się usłyszeć prawdę po raz kolejny, ze nie ma szans. Z drugiej strony nieraz tak było, ze mąż mówił ze nie a jednak robił zupełnie inaczej... Teraz tez się łudzę, ze może jednak „dla dzieci” jakoś to posklejamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zyc musisz, masz dzieci. Zaden facet nie jest wart tego by odbierac sobie zycie, tym bardziej ten Twoj maz wcale takim dobrym mezem nie byl, nie zapominaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja żyje z mezem już 6 lat po jego zdradzie i właściwie to zastanawiam sie po co? Te 6 lat to było dla mnie jedno wielkie piekło pomimo jego starań. Dla mnie on jest przegrany. To jest życie z człowiekiem który mnie zdradzil, oszukiwał,skrzywdził i upokorzył. Jak teraz można mieć do takiego człowieka jakiekolwiek pozytywne uczucia? Pomagać mu, troszczyć się o niego, przecież on zupełnie się mną nie przejmował kiedy zadawał mi ból i cierpienie. Ja nie umiem mieć do niego już jakiegokolwiek pozytywnego uczucia choćbym chciała pewnych rzeczy się nie przeskoczy. Myślę że tak właśnie wygląda ta wizja osób po zdradzie dla tych z boku co o tym wiedza. Z boku oni sobie mogą wyglądać ładnie a w środku tak naprawde się gotuje, druga kategoria osób co próbują ratować związek po zdradzie to ci co się oszukują i wmawiają sobie i wszystkim dookola że jest ok. Nie warto się tak męczyć choć ja sama siedzę w tym szambie i sama nie wiem po co. Myślę że chyba dlatego że zastanawiam się czy to rozejscie się wogóle coś zmieni u mnie na lepsze. Przecież to już się stało i swojej zrytej psychiki już nie pozbędę się. Do d**y z takim życiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiem, ze to okrutne. Zdradziłam i nie wiem dlaczego wtedy o tym nie myślałam... W głowie miałam tylko żal i ból bo byłam pewna, ze mąż mnie nie kocha, ze już odszedł i tylko fizycznie jest z nami. Wydaje mi się ze wtedy myślałam tylko o tym, ze widocznie los postawił kogoś na mojej drodze kto mi pomaga i rozumie, nie chciałam kontaktu fizycznego. Nie pamietam dokładnie tego czasu ale wiem, ze mam wspomnienie, ze miałam uczucie ze wszystki dzieje się obok mnie. Jakbym nie miała własnej woli. Zawsze bałam się samotności i chyba mi odbiło. Może to bardzo głupie ale miałam nadzieje, ze mężowi będzie „łatwiej” wybaczyć bo sam tez szybko związał się z inna kobieta. Jak się widywaliśmy to zawsze mówił, ze wrócimy do siebie jak się wyszumimy. To on powiedział, ze mi wybaczył i chce powrotu, poprosił o to żebyśmy się jednak nie rozwodzili. Ja oczywiście nie ukrywałam, ze mi na nim zależy, ze żałuje. Często rozmawialiśmy dlaczego to się stało. Tylko, ze wtedy mąż czuł ze mnie straci na zawsze a teraz już wie, ze go kocham. Nie mamy rozwodu, ja zostałam sama z dziećmi i wszystkimi problemami i obowiązkami. Mąż zyje jak chce i niczym nie musi się przejmować. Widać, ze jest zadowlony, ma świetny humor i generlnie wygląda na zadowolonego z życia. Nie wiem jak to wszystko ma wyglądać. Po co mu żona na papierze. Może on jednak czeka i chce zobaczyć co będzie czuł po jakims czasie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co tam autorko?? Bardzo Cię rozumiem. Tylko ja nie zdradziłam. Bo mój mąż dał sobie wytłumaczyć że źle postępuje i nie musiałam iść do innego aby zobaczył co traci. Współczuję ci. Ale sam częściowo sobie zasłużył. Zdradzal Cię wcześniej. Z komputerem telewizorem i każdym komu poświęcał czas a Ciebie olewal. Dobrze mu tak. Nie jest mi to szkoda. Dla mnie jest zaufanym wygodnickim burakiem który p******** inną babę a teraz robi co mu się podoba. Facet zdradza zwykle bo mu się chce bzykać. A kobieta z innych powodów. Kobiety szukają ciepła wsparcia seks gdzieś na kolejnym miejscu. Nie wie nikt kto nie przeżył. Uważam wtorek za dobra fajna babkę ale bardzo nieszczęśliwa. A jej mąż?? Głupek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Próbuje sobie jakoś wmówić, ze mi na nim nie zależy i przypomnieć sobie te zle chwile. Ale nie potrafię w głowie mam tylko te dobre i ogromna tęsknotę za nim. Nie daje rady, wczoraj byłam na imprezie rodzinnej i siedziałam taka smutna, ze moja babcia, która już zapomina jak kto ma na imię cały czas pytała się dlaczego jestem taka smutna. Mówiła mi ze mam takie piękne córki i żebym cieszyła się życiem... Wszyscy mnie pocieszali a mi chciało się wyć bo na własne życzenie spieprzyłam sobie i moim dzieciom życie... Mąż pewnie będzie zły bo ostatnio demonstruje, ze chce gdzieś iść beze mnie z dziećmi a ja zawsze jakoś się przypaletam. Wczoraj córki powiedziały, ze pójdą na spacer alemchca żeby mama tez szła. Zaraz idziemy do kościoła chociaż mąż napisał ze zabiera dziewczynki ja tez idę (wiedział, ze się wybieramy ale nie napisał ze pójdziemy razem tylko ze przyjdzie po dzieci...). Ciężkie to wszystko, walczę jak lwica chyba o nic bo na nic już nie mam szans.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Weź Ty się kobieto w końcu otrząśnij i przestań się płaszczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Trochę to wygląda tak, jakby on wyczuł i wręcz wiedział, że Ci zależy i troszkę Cię trzymał na dystans tak o, za niby karę itd itd... I dlatego, że po prostu wie, widzi i czuje, że Ci zależy i że może sobie na to pozwolić. Spróbuj to trochę zmniejszyć- bądź miła, ale nie idź za nim do drzwi. Niech idzie sam idzie gdzieś z dziećmi, a Ty z uśmiechem ich pożegnaj. Nie pokazuj mu, że jesteś na wyciągnięcie ręki ze swoją miłością. Wcześniej nie traktował Cię dobrze z tego co pisałaś i też szybko się pocieszył kimś innym. Powiedziałaś mu też od razu o zdradzie, mogło to wszystko inaczej wyglądać. Pytanie tylko czy on potrafi Cię dobrze traktować skoro wcześniej było jak było. On nie jest w tym wszystkim bez winy. Trudno znieść brak szacunku. Wtedy też widział, że Ci zależy, więc mógł sobie olewać dalej. Tak czy owak- spróbuj być na dystans- teraz to on trzyma wszystkie sznurki swoim dystansem i spróbuj nie być na zawołanie itd. Bądź miła, ale trochę niedostępna. Niech poczuje, że to nie jest takie oczywiste, że na niego czekasz. Może masz taki uległy charakter i to spowodowało pewne rzeczy, ale to go nie tłumaczy. Zacznij robić coś dla siebie, nie chodź za nim jak piesek, bądź szczęśliwa i nic nie kombinuj, a zobaczysz, że on się zmieni i zacznie mu zależeć, a przynajmniej powinno i spróbować nie zaszkodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Staram się ale nie mogę sie ogarnąć. Patrzę za jakims psychologiem na NFZ chociaż wątpię czy się z tego wytaraskam samym gadaniem. Zauważyłam ze odrzywam dopiero wtedy gdy przychodzi mąż. Przy nim potrafię się uśmiechać, oglądać tv, grać w karty itd. Humor wtedy mi się poprawia na stan prawie normalny. To chore ale ja tesknie aż do bólu i samo to, ze cała rodzina mówi mi żebym już to skończyła, ze jak przyjdą papiery z sądu o zawieszeniu to żeby odczekać te trzy miesiące i odwiesić pozew. Mąż dzwonił do mojej siostry tuż przed rozprawa i mówił do niej, ze che uratować nasza rodzine i małżeństwo pomimo to, ze go tak zraniłam bo odeszłam do innego faceta. A teraz to nie wiem jak to ma wyglądać. Jeśli tak, ze on wpada do dzieci to to nie jest rodzina. Kiedyś mąż stwierdził, ze jak się teraz rozwiedziemy to będzie na niego, ze to on rozwalił rodzine. Prawda jest taka ze wspólnie to zrobiliśmy - ja dołożyłam więcej ale chciałam ponoć za obopólną chęcią to wszystko naprawić. Nie dostałam na to nawet cienia szansy - szkoda bo myśle, ze gdybyśmy mieszkali razem i wspólnie dzielili radości i troski, wspólnie wychowywali dzieci to by to jakoś powolutku wróciło do normy. Mąż chce iść z córka na lody a ta oczywiście stwierdziła, ze nie pójdzie bez mamy. Na to mąż odparł to niech mnie zaprosi i ja tez pójdę. Strasznie się stara mi pokazać, ze on do mnie nic nie ma, ze mu na mnie nie zależy... Coś mi się zdaje, ze on to robi po to żebym to ja odwiesiła postępowanie rozwodowe. Przecież on wykazał się dobra wola ale to ja wszystko zakończyłam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kobieto, gdzie podziala się twoja godność! On nie jest wart twoich staran i tego jak się blaznisz pokazując że wariujesz z tej toksyczne miłości. On ma cie w nosie, zdradzał cię i uprzykszal życie, dzieci żyły w stresie, chcesz przyjść m to ponownie zafundować? To jakiś psychopata

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestes zdrowa, wyksztalcona kobieta. Masz fajne zdrowe corki. Wez sie kobieto ogarnij. Rozpaczasz nad czlowiekiem, ktory Cie nie szanowal, ktorego baly sie wlasne dzieci. A Ty sie zachowujesz jakby swiat sie skonczyl. Co maja powiedziec ludzie samotni, chorzy, niepelnosprawni albo tacy, ktorym smierc zabrala dziecko albo zone/meza. Wszyscy powinni sie zalamac, pochlastac. A Ty zdrowa kobita siedzisz z nosem na kwinte i dodajesz trosk swoim rodzicom i dzieciom. Chyba nie zdajesz sobie sprawy jak im rujnujecie zycie, najpierw wrzeszczacy tata, pozniej nowy partner a na koniec mama, ktora ma byc wsparciem, beczy nad para spodni. A mezus upaja sie Twoim stanem. Zyj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×