Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

By mężczyzna dał kobiecie szczęście trzeba pozwolić mu być mężczyzną.

Polecane posty

Gość gość
21.38 no to prawda, jakoś też nie widzę tego ze nie che sypiać z mężem choćby nie wiem co i nagle tadam .....odmieniło się. Tak to moze być przy chorobie, ze znika powód i libido rośnie, ale nie jak nie masz zadnej ochoty na swojego męża

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moim zdaniem najsensowniejsza rada to zadać sobie pytanie "czego oczekuję od związku i czy ta osoba oczekuje tego samego" zanim się weźmie ślub. I mało kto potrafi to zrobić w wieku 21 lat, a jak ktoś otwarcie przyznaje, że traktowal partnera jak wroga i walczył o dominacje to taka osoba nie jest w pozycji do dawania rad.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorka przeszla ze skrajności w skrajność. Z gnojenia męża do oddania mu wszelkich decyzji w związku. Bo musiała na czymś się wzorować, zamiast postępować tak jak czuła. A może ona rzeczywiście nie nadaje się do podejmowania decyzji, może zaprzeczala mężowi dla zasady , żeby powiedzieć nie, a nie dlatego ze tak uważa. Może jej mąż faktycznie podejmuje lepsze decyzje. Tylko po co wypisuje mądrości na forum, nie wszystkie kobiety są naiwne i niezaradne. Jeśli facet ma dobry pomysł, to przychylam się do jego decyzji, jeśli widzę że się myli, nie omieszkam mu o tym powiedzieć. A nie będę robić z siebie idiotki, i godzić się na coś co jest błędem, tylko dlatego żeby on czuł się ważniejszy. A autorka i coponiektorzy, uważają że kobieta zawsze ma być "posłuszna mężowi", no bez jaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Podam wam przykład z sytuacji która miała miejsce w moim zyciu dość niedawno. Planowaliśmy przenieść się z miasta w którym obecnie mieszkamy. Ja dostałam dobrą ofertę pracy 100km w jedną stronę, mąż 80km w drugą. Nikt nie miał "ostatecznego prawa głosu", rozmawialiśmy o tym tak długo aż obie strony były zadowolone.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czyli nie dajesz mężowi decydować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorka sam sie podłozyła i aż sie prosi o to żeby ja wyśmiać. Banalna historia panny, która weszła w związek zanim zrozumiała czym on jest, bo nie tym co pokazują na komediach romantycznych, nie znała siebie, nie wiedziała do końca czego chce i strasznie sie buntowała. Tak to jest- w związku z kimś ścieramy swoje ego, konfrontujemy sie z prawda ze też mamy wady, że też nie wszystko nam wychodzi, nie jesteśmy idealni, to czasem bolesny proces, a dla niektórych niewykonalny. autorka miała fazę buntu, chciała zeby było tak jak ona chce, ale okazało sie ze to nie wychodzi, bo mąż jednak ma inne zdanie stąd konflikty, zale, ogólnie syf. Z wiekiem zmądrzała i zaczęła dostrzegać ze w związku jest też druga osoba i ma ona potrzeby. No fajnie, nie każdemu to jest dane. super ze teraz są zadowoleni. Ale po uja wplatac do tego feminizm, którego tu nie ma, a już podłożenie się tekstem ze gdyby nie kreskówki to by jej feministyczne poglady nie przyszły na mysl, to już jest tak głupie, tak żenujaco głupie, że autorka powinna wiadro na łeb ze wstydu założyc. , że sama sobie i swojej inteligencji wystawiła taka opinieę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeżeli decyzja dotyczy dwóch osób to jedna osoba nawet nie powinna decydowac. Sama nie chciałabym decydować za kogoś i normalnym jest dla mnie, że ktoś nie chciałby brać odpowiedzialności za mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co się dziwić tym kreskówkom, raczej nie nauka jej była w glowie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Naczelny spejalista od związków się wypowiada, pierwszy związek w wieku 54 lat z babą której nikt nie chciał a ona i tak chciała milionera i ma, frajera owego:p ten specjalista oprócz swojej pazernej odpadówej narzeczonej ma inne ukochane, na co ona godzi się. Także ten.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Noz kurde zmieniasz spiewke!!! W pierwszym poscie piszesz ze zostawiasz mężowi decydujące zdanie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorki to chyba tu już nie ma

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Te seriale które mózg Ci wypraly to Swiat wg Bundych?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przeraża mnie jak wiele osób nie potrafi czytać ze zrozumieniem. " Nie zrozumiałam tematu, ale i tak się wypowiem". Robicie z autorki ułoma, a całkiem mądra z niej kobieta, która potrafi przyznać się do błędów i wyciągnąć z nich odpowiednie wnioski. Przykład filmów i kreskówek dotyczył ogólnie masmediów, które mają duży wpływ na kreowanie rzeczywistości. Kto ma odrobinę oleju w glowie ten zrozumiał o co chodzi. 21 lat to dorosła osoba tak gwoli ścisłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozumiemy, po prostu nie obieramy jej zachowania jako dojrzałego ani wtedy, ani teraz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przypadek autorki daje mi nadzieję, że sa jeszcze pełnowartościowe kobiety na tym świecie, które potrafią kochać swojego faceta takim jakim on jest i nie potrzebują robić z niego miękkiej p***y bo "prawdziwy facet jest czuły i delikatny" :D Owszem, ale tylko dla swojej wybranki i tylko w jej obecności. Mam farta bo, moja żona jest taka jak autorka. I to, że ona podaje mi obiad czy, że wita mnienz uśmiechem nie odboeram jako jej poniżania się wobec mnie. Po prostu kocha mnie i troszczy się o mnie tak jak ja kocham ją i troszczę się o nią. Żeby zrobić jej przyjemność co jakiś czas wbijam się w koszulę i idę z nią na obiad do jej mamusi chociaż najchetniej nie ogladałbym teściowej na oczy bo robila wszystko żeby nas skłócić ze sobą i rozwalić nasz związek. Dla niej idę po 10 godzinach tyrania przekopać ogródek żeby moja pani nie musiała tego robić. Dla niej w weekend wstaje wcześniej i zajmuje się dziećmi żeby mogła dłużej pospać. Może otoczenie odbiera mnie zimnego dupka, ale dla mojej ukochanej jestem w stanie zrobić wszystko i tylko ona wie jaki jestem naprawdę. Tylko ona zna moje słabości i moje myśli. Gdy wracam z pracy w****iony wiem że będę mógł się w nią wtulić, a ona o nic nie bedzie pytać i poczeka aż sam zechce jej opowiedziec. Wiem, ze nigdy mnie nie zrani celowo, nie bedzie grala na moich uczuciach, nie skłoci mnie z rodziną, bedzie przy mnie w trudnych chwilach. Najwspanialsza i najcudowniejsza kobieta. Moja podpora i mój przyjaciel. Autorko nie zmieniaj się bo takie kobiety jak Ty czy moja żona to prawdziwy skarb, który facet powinien nosić na rękach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chciałbym poznać taką kobietę. Mam za sobą związki z kobietami, ktora zawsze chciały mnie zmieniać na własną modłę. Kiedy ja kocham to akceptuję kobietę taką jaką jest, a kobiety dla odmiany ćwiczą na mnie swój zbawienny wpływ. Nie pasuje mi to. Jestem jaki jestem, lubię napić się czasem piwa, lubię grzebać przy samochodzie, nie umiem gotować, ale mogę coś naprawić czy zrobić coś co wymaga użycia siły. A kobiety zawsze próbowaly mnie na siłe wsadzić w fartuszek i dać miotłe do ręki. Sorry, ale nie będę tego robił. Mogę porąbać drewno, mogę przeszpadlować ogródek, mogę wnieść ciężkie zakupy, poskręcać meble, połoźyć płytki, skosić trawnik. Ja mogę zarabiać dla nas obojga, a ona niech zajmie się domem. Po to żyje się w parach żeby się uzupełniać, a nie szarpać ze sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zrobiłam podobnie. Ja też pozwoliłam mojemu mężowi na to by był głową rodziny i nie żałuję. Nigdy nie bylo nam ze sobą tak dobrze jak od momentu gdy wrócilismu do tradycyjnego podzialu ról. Dorabiam sobie na boku na swoje małe fanaberie czy po to by kupić coś mężowi, ale to on głownie utrzymuje naszą rodzinę, a ja zajmuję się domem. Doskonale sie dogadujemy, nie kłócimy się, życie seksualne odżyło bo o wiele latwiej o zbliżenie gdy nie jątrzą sie nas wzajemne pretensje. Rozwiazanie proste i genialne w swej prostocie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Godności ci ubedzie jak naczynia zmyjesz czy odkurzysz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja niestety jestem po rozwodzie. nie potrafilismy sie z zona dogadac. czego nie zaproponowalem zawsze bylo zle. gdy szedlem jej na reke to slyszalem ze jestem p*****la bwz charakteru. gdy probowalem postawic na swoim slyszalem ze ja ograniczam. zaluje tego malzenstwa bo nie wnioslo do mojego zycia nic budujacego. to byla jednostajna walka i zadne z nas nie bylo wygrane. duzo osob wysmialo autorke, ale po glebszym zastanowieniu odniosla sukces bo teraz sa szczesliwi ze soba. o to w koncu chodzi w zyciu by kochac i sie ze soba dogadywac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Feminizm zniszczył kobietom umysły, a teraz bierze się za niszczenie związków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Godności ci ubedzie jak naczynia zmyjesz czy odkurzysz? x Idź porąbać górę drewna albo napraw samochód. Każdy ma swoje obowiązki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czytając ten temat, zastanawiam się, od kiedy relacje damsko-męskie zaczęły ulegać tak diametralnej przemianie, jak to liczyć w latach. Bo, jak sobie przypominam, w latach '80-tych lub '90-tych nikt w Polsce nie zadawał sobie takiego trudu, by rozbrajać swoje związki na czynniki pierwsze. Przynajmniej ja nie znam takich osób. Wszystko zmieniło się, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, w latach 2000-nych, i trwa do dzisiaj. Dawniej każdy wiedział, jakie ma obowiązki, czy to w domu, czy w pracy. Nikt nikogo nie oceniał, nie próbował napiętnować, nie zmieniał. Sporo w umysłach namieszały też media, kreując prawidłowy i jedyny wartościowy model związku lub rodziny (w cudzysłowiu, oczywiście). Wszystko inne przestało mieć znaczenie, stało się nienormalne. Nie nazwałabym tego oświeceniem, otwarciem oczu. Wręcz przeciwnie. Starsze pokolenia śmieją się dziś z tych wszystkich nowoczesnych wymysłów, prób wyparcia starych reguł panujących w związkach lub prowadzeniem domu. Nowoczesność nie zawsze jest prawidłowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na wsi mieszkasz ze musisz to drewno rabac? Samochod naprawiasz codziennie? Przyklady z d**y bo gotowanie i sprzatanie to codzienne obowiązki. Wspolczuc idiotce która sie na to da zlapac. Jak będzie w ciąży czy późnej przy dziecku palcem tez nie tkniesz, macho od siedmiu boleści z babskiego forum. Ps. Wielu facetow nie naprawia samochodow bo są mechanicy od tego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Najmądrzejszy temat jaki przeczytalam na kafe. W pełni się zgadzam z autorką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Na wsi mieszkasz ze musisz to drewno rabac? Samochod naprawiasz codziennie? Przyklady z d**y bo gotowanie i sprzatanie to codzienne obowiązki. Wspolczuc idiotce która sie na to da zlapac. Jak będzie w ciąży czy późnej przy dziecku palcem tez nie tkniesz, macho od siedmiu boleści z babskiego forum. Ps. Wielu facetow nie naprawia samochodow bo są mechanicy od tego x Tak, mieszkam na wsi. Gwoli ścisłości jestem mechanikiem z wyksztalcenia wiec sam naprawiam samochód. Skoro od naprawiania samochodow sa mechanicy to od gotowania są kucharki, a od sprzatania sprzataczki. Mozesz sobie jakąs najac skoro przerasta cie odkurzenie dywanu czy ugotowanie rosolu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U nas też tradycyjny podział rol. Maz w pracy, ja w domu, kazde wie co ma robic. Mam wyksztalcenie i zawód, ale wychowuje dzieci wiec nie pracuje zawodowo. Mąż jest głową rodziny, we wszystkich waznych decyzjach on ma ostatnie slowo choc wczesniej omawiamy wspolnie wszelkie kwestie. On przynosi pieniadze, ja nimi dysponuje, mam dostep do oszczednosci. Ufamy sobie wzajemnie i oboje pracujemy dla dobra naszej rodziny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś ''Mam za sobą związki z kobietami, ktora zawsze chciały mnie zmieniać na własną modłę.'' xx A może po prostu próbowały czegoś nauczyć niesamodzielne dorosłe dzidzi? xx ''Jestem jaki jestem'' - a więc nogi na stół i co tam samorozwój! xx ''A kobiety zawsze próbowaly mnie na siłe wsadzić w fartuszek i dać miotłe do ręki. '' xx No syfisz, to sprzątaj. Albo sobie sprzątaczkę wynajmij. Oczywiste. xx ''Po to żyje się w parach żeby się uzupełniać, a nie szarpać ze sobą. '' xx De facto stwierdziłeś, że żyje się w parch po to, by mieć łatwo w życiu, nie rozwijać się i wszystkie g*niane obowiązki domowe przerzucać na innych. Przykre. Z takimi poglądami spotykałam się wielokrotnie i wygłaszali je zawsze leniwi nieudacznicy, niezaradni, nie potrafiący samodzielnie o siebie zadbać, a tylko czekający, aż ich ktoś wyręczy (partnerka, osoba wynajęta, albo firma). Odnosi się to zarówno do kobiet, jak i facetów. Wstyd. Jeśli coś się może zrobić, to się powinno. Jeśli się nie chce, czy nie chce się nauczyć, to już odpowiednio świadczy, na niekorzyść. Osobiście nie wytrzymałabym w związku z facetem, który się miga od zajęć domowych. Sama tego nie robię i oczekuję, że druga strona również będzie stała na wysokości zadania. I nie ma to jak samodzielny facet, któremu to bynajmniej nie ujmuje na męskości w oczach kobiety, a wręcz dodaje. Niezależność w związku? - jak najbardziej. Dodatkowo, że jest to dobra zachęta do rozwoju i pracy nad sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zaczynam widzieć pewną zależność. Wszyscy panowie którzy piszą, że odpowiada im tradycyjny podział ról mają prace fizyczne w których trzeba "tyrać". To trochę wyjaśnia ich niechęć do zajmowania się nawet własnymi dziećmi (nie kochacie ich? po co wam dzieci?) po 10 godzinach "tyrania". Dla mnie normalne jest, że mamy związek partnerki, nie ma żadnej "glowy rodziny/domu". Oboje zarabiamy, oboje zajmujemy się domem. Nie mam też potrzeby traktować męża tak jak tutaj niektórzy opisują, że byli traktowani. Tylko mąż nie jest idiotą który boi się pozmywać. Nie "tyra" też 10 godzin w fizycznej pracy. Jak mu się chce to grzebie np. w swoim motorze, ale ogólnie jest źródłem dochodu dla mechaników :) Nie musimy ze sobą "walczyć" bo nie ma o co. Dlatego związek taki jak autorki to dla mnie abstrakcja, bo nigdy nie prowadziłam z mężem otwartej wojny (nie byłby moim męzem), nie muszę się zmuszać do seksu czy uśmiechu jak go widzę. Nie mam też takich problemów jak niechęć męża do moich rodziców (bardzo się lubią), ani moja do jego (też ich lubię). Z mojej strony to brzmi tak jakby te wasze "idealne" związki byly takim samym tyraniem jak to rąbanie drewna (co nie jest ciężkie - to tak swoją drogą).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeszcze dodam tylko, że nie rozumiem myślenia "zarabiajm wsyatrczająco na nas oboje". Co z tego? Mój mąż też, to znaczy, że ja mam siedzieć w domu i korzenie zapuszczać? Miło mi kiedy mąż się mną chwali (a wiem, że to robi), jest bardzo ambitny i imponuje mu ambicja u innych. Nie każdy ma takie wartości, ale nie sądzę żeby podziwiał żonę "kurę domową"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×